Husaria – ciekawostki, mity, bujdy
Zebrałem tu garść ciekawostek na temat husarii, prostuję też kilka „powszechnie znanych faktów”, które rozmijają się z prawdą historyczną.
Ten tekst jest uzupełnieniem mojego baaaardzo obszernego artykułu poświęconego husarii, zamieszczonego w CD-Action 03/2022. Miejsce na stronach magazynu miałem ograniczone, więc to, co nie zmieściło się na papierze, udostępniam tutaj. Zacznijmy od najczęściej powtarzanych husarskich mitów.
Półprawdy i nieprawdy
40 000 Tatarów uległo 400 husarzom
Po pierwsze, owszem, w bitwie pod Hodowem wzięło udział w sumie czterystu polskich jeźdźców, ale wśród nich większość stanowili tzw. pancerni, samych husarzy była zaś mniej więcej setka. Po drugie wszyscy walczyli tam na piechotę. Po trzecie Polacy nie tyle pokonali Tatarów, ile sami nie dali się im pokonać, a to nie to samo. Powinniśmy więc mówić bardziej o „zwycięskim remisie” niż pełnym triumfie. Po rozbiciu szarżą tatarskiej straży przedniej, czyli oddziału ok. 500 jeźdźców, na widok nadciągających sił głównych wroga Polacy wycofali się do pobliskiej prowizorycznie ufortyfikowanej wsi Hodów. Tam zsiedli z koni i skutecznie bronili się przez blisko siedem godzin przed całą armią tatarską liczącą – wedle różnych szacunków – od 20 do 75 tys. ludzi. (Liczbę 40 tys. podawał Jan III Sobieski). W końcu zniechęceni oporem Tatarzy wycofali się, pozostawiając Hodów w rękach obrońców – niemal wszyscy, którzy jeszcze żyli, byli wtedy ranni (a poległo ich w sumie kilkudziesięciu). Warto wspomnieć, że po wyczerpaniu amunicji Polacy ostrzeliwali Tatarów grotami – uprzednio odłamanymi od wrażych strzał – ładowanymi do luf.
Najemnicy odmawiali walki z husarią
W dyskusjach o husarii wiele razy przytaczano historię o tym, że ponoć oddziały najemne, zawierając umowę z jakimś władcą (np. szwedzkim królem), zastrzegały sobie prawo do ustąpienia z placu boju, jeśli ich przeciwnikiem będzie husaria. Piszę „ponoć”, bo choć szukałem długo, nie dotarłem ani do kopii dokumentu potwierdzającego ten fakt, ani do żadnego innego wiarygodnego źródła. Owszem, w kilku zachowanych pamiętnikach najemnych żołnierzy walczących w Polsce pojawiają się fragmenty poświęcone husarii (piszący byli często pod wrażeniem jej zdolności bojowych), ale nigdzie nie wspomina się o jakichkolwiek klauzulach umożliwiających najemnikom uniknięcie starcia z husarzami. Bo też kto by chciał wynajmować żołnierzy, którzy odmawiają walki?
Na pocieszenie powiem za to, że faktem jest, iż szwedzka rajtaria bez wahania stawała do walki z polską lekką jazdą, jeśli siły po obu stronach były w miarę wyrównane. Na widok husarii natomiast zwykle wykazywała, ehm, dużą wstrzemięźliwość w podejmowaniu akcji zaczepnych.
Husaria nigdy nie przegrała żadnej bitwy
Przede wszystkim należy rzec, że właściwie nie było bitew, w których udział brałaby sama husaria, więc i nie miała w efekcie czego przegrywać... Husaria wiele razy uczestniczyła natomiast w starciach zakończonych porażką strony polskiej – ot, choćby w 1620 roku mniej więcej dziesięciotysięczna armia, obejmująca również ok. 2500 husarzy, poniosła klęskę z Turkami pod Cecorą. Podobnie było z bitwą pod Warszawą podczas potopu szwedzkiego, a nawet widzowie „Ogniem i mieczem” mogli zobaczyć przegrane bitwy z udziałem husarii czy sceny z husarskimi jeńcami... (Acz akurat słynna szarża w błocie pod Żółtymi Wodami to tylko wytwór fantazji Henryka Sienkiewicza). Powiem w ten sposób: husaria zapisała tak wiele prawdziwych chwalebnych kart w swej historii, że naprawdę nie musimy na siłę „dorabiać” jej tych dodatkowych. To była wspaniała, bitna formacja, ale nie składała się z niezwyciężonych superbohaterów.
Ciekawostki
Organizacja husarii
Typowa chorągiew husarska (zwana czasem rotą) składała się teoretycznie ze 100-200 jeźdźców, przy czym zwykle było ich mniej, niż wynosił stan etatowy, czy to z powodu strat, czy tzw. ślepych porcji(*). W efekcie chorągiew najczęściej liczyła góra 3/4 tego, co powinna, a bywało, że i ledwie połowę. Dowodził nią rotmistrz, pod sobą miał porucznika (lub namiestnika, który go zastępował – taki stopień miał Sienkiewiczowski Jan Skrzetuski).
Był jeszcze chorąży dzierżący chorągiew – wybierali go już sami husarze, zwykle delegując na to stanowisko najlepszego rębajłę w rocie. W skład chorągwi wchodzili też sygnaliści – kotlarz i trębacze – bardzo istotni dla skuteczności ataku, gdyż z ich pomocą dowódca wydawał rozkazy dotyczące szarży, zmiany szyku itp. Warto też wspomnieć o zajeżdżających, czyli dwóch-sześciu ludziach jadących na tyle szarżującej chorągwi i mających za zadanie zająć się tymi kolegami, którzy nie chcieli walczyć. Mogli oni używać wszelkich środków, by zmusić dezertera do powrotu do szyku – z zabiciem tchórza włącznie, jeśli słowna perswazja i płazowanie szablą nie pomagały.
Chorągiew składała się z pocztów, czyli grupek husarzy obejmujących tzw. towarzysza oraz jego podwładnych – pocztowych, zwykle mniej zamożnych szlachciców, których towarzysz wyposażał na swój koszt, pobierając w zamian część ich żołdu. Ta organizacja, wywodząca się jeszcze z czasów średniowiecznego rycerstwa, do dzisiaj pobrzmiewa w języku polskim – poczet sztandarowy to nic innego jak grupka ludzi towarzyszących osobie niosącej sztandar.
(*) Żołd w Rzeczpospolitej Obojga Narodów wypłacano chorągwiom w myśl zasady „porcja na głowę” (tzn. równa, ustalona stawka dla każdego), ale oficerom przysługiwało kilka owych porcji (od 4 do 10). Stąd jeśli jakaś chorągiew otrzymywała 100 porcji żołdu, nie oznaczało to, że ma na stanie 100 ludzi, bo w praktyce było ich góra 80-90, a nadmiarowe porcje należały do dowódcy i oficera (lub oficerów).
Czytaj dalej
W CDA od numeru 02/1996, a formalnie od 01/1997. Nawet sam już nie bardzo się orientuję, ile razy byłem w tym czasie naczelnym lub jego zastępcą. Od zawsze lubię strategie, a także wszelkie gry, w których fabuła odgrywa rolę pierwszoplanową. Ostatnimi czasy najchętniej grywam – dla własnej przyjemności – w produkcje pokroju XCOM.