[Na szybko] DieselStörmers (early access)
Jako zakuty w zbroję marine kroczymy przed siebie prując w kierunku zielonoskórego tałatajstwa, ot i filozofia. Wrogowie próbują nas podejść na rozmaite sposoby – gobliny nacierają falami i zewsząd, niekiedy pilotują też balony, z których chcą zrzucić nam na głowy trochę szmelcu, są też szarżujące osiłki oraz zielonki uzbrojone w granatniki i wyrzutnie spowalniającej smoły. Celem misji jest albo zatknięcie ludzkiego sztandaru na przeciwległym końcu mapy (da się to zrobić olewając bitewną zawieruchę, po prostu gnając przed siebie na złamanie karku) lub np. ubicie określonego wroga.
DieselStörmers świetnie nadaje się na co-opowe sesje dla 4 kumpli. Jako że plansze są wielopoziomowe (każdy z graczy może robić użytek z jetpacka), a personalizacja oręża potrafi przynieść widowiskowe efekty, ciężko niekiedy załapać, co właściwie dzieje się na ekranie. Zewsząd prują lasery, wrogowie teleportują się dzięki rozstawionym po mapie portalom, a powietrze jest gęste od bomb i pocisków. Poezja! Jeśli nie macie czwórki do brydża albo też jesteście uczuleni na zabawę w towarzystwie innym niż własne – tytuł straci sporo uroku, ale wciąż można poświęcić mu kilka godzin. Na pewno wpompuje w żyły nieco adrenaliny, a w dodatku wygląda naprawdę ślicznie.
Wstępny werdykt: można… ale nie za 19 euro!
Czytaj dalej
-
„Czołgi” przejęły Gamescom 2025, czyli relacja z Wargaming Day w Kolonii
-
1Szef Diablo odchodzi. W końcu! I to mimo że Diablo 4… było dobrą grą. W swoim gatunku
-
8Poświęciłem 2 lata i 2000 godzin, aby wygrać Ligę Mistrzów Stalą Brzeg
-
3Czy to mniejsze Kroniki Myrtany? Przybliżamy modyfikację do Gothica – Złote Wrota 2: Serce Bogini

Dwa wymiary, dziesiątki opcji na spersonalizowanie pukawki, kilka tysięcy orków do ubicia. Run & gun od twórców Giana Sisters to rzecz wybitnie prosta, ale każdy, kto ma w sobie jarającego się Contrą dzieciaka, powinien dać jej szansę.