O tym, że dobre mobilki faktycznie istnieją #3

O tym, że dobre mobilki faktycznie istnieją #3
Avatar photo
W dzisiejszym przeglądzie o dwóch grach, które po absurdalnych opóźnieniach nareszcie pojawiły się na Androidzie - Plants vs Zombies 2 i Call of Duty: Strike Team. Dowiecie się też o ciekawiej alternatywie do badziewnego Dead Trigger 2 i dwóch starszych tytułach, które po prostu trzeba znać.

Plants vs Zombies 2: It’s About Time
Jedynka sprzedała się w liczbach przekraczających ludzkie pojęcie i EA postanowiło, że ryzykownym byłoby zmieniać w sequelu za wiele – nie zmieniło więc praktycznie nic. Wdrożyło podróże w czasie (każdy zestaw plansz to inne miejsce i czas w historii), poprawiło szatę graficzną, dodało kilka nowych jednostek. I tyle.

Na szczęście akurat PvZ2 więcej usprawnień nie potrzebuje – jest zestawem kolejnych plansz, czyli dokładnie tym, czego gracze potrzebowali po ukończeniu pierwszej części. Znów mogą wciągnąć się w najsłodszego tower defence na świecie i w jakimś stopniu odkrywać go na nowo. Przez kilkanaście godzin tego samego, ale troszkę ładniej i troszkę inaczej.

It’s About Time to nie tylko porządna kontynuacja, która zadowoli większość niedzielnych fanów, ale i małe 1:0 dla mikropłatności. Na widok słówka „freemium” gracze krzywią się i plują, ale akurat PvZ2 wdraża je bardzo sensownie – jest alternatywą dla graczy słabszych lub tych, których rozgrywka ze standardowymi roślinkami szybko znudzi. Większość i tak od początku do końca nie wyda ani grosza, a bawić się będzie bardzo dobrze.

Dopiero od niedawna w PvZ2 zagrać możecie na Androidzie – udostępnienie całemu światu wersji działającej pod tym systemem zajęło EA ponad dwa miesiące. Podobno Apple przekonało wydawcę ciężarówkami pieniędzy. Kto wie.

Google Play
iTunes

Call of Duty: Strike Team
Niezależnie od tego, czy do graczy CoD-a należycie, czy nie, akurat Strike Team warto się zainteresować. Podczas gdy mobilne odsłony dużych serii przeważnie starają się zaspokajać oczekiwania oddanych fanów, przenosząc na smartfony i tablety żałosny procent konsolowej rozgrywki, Strike Team jest przemiłym wyjątkiem – niewygodne strzelanie odstawiono w nim na bok i skupiono się na… grze taktycznej.

W Strike Team „z lotu ptaka” sterujemy bowiem zespołem żołnierzy: ekwipujemy ich, rozstawiamy po lokacjach, opracowujemy strategię pokonania każdego z krótkich etapów. Zabawa kompletnie inna, niż ta kojarzona z CoD-em, ale wykonana genialnie – na urządzeniach mobilnych ciężko znaleźć bardziej wciągające i dopracowane „squad-based strategy”.

Szczęśliwcy, czyli właściciele tych kilku urządzeń, które są wspierane, niech biorą bez wahania. A, i nie obawiajcie się mikropłatności – teoretycznie istnieją, ale rozgrywka nawet na chwilę nie wymusza z nich korzystania.

Google Play
iTunes

Neon Shadow
Popykałem w wydane niedawno Dead Trigger 2, czyli strzelankę, którą w internecie nazywa się „najpopularniejszym mobilnym FPS-em” i nie mogę uwierzyć, że ludziom faktycznie chce się w to grać. Jest szczytem mobilnych uproszczeń, które akurat shooterom zabierają cały fun – przez zaprojektowany pod 8-latków auto-aiming nie trzeba kłopotać się z celowaniem; nie trzeba nawet ze strzelaniem, bo gnaty prują pociskami automatycznie. Im dłużej się gra, tym więcej pieniędzy próbuje się wyciągnąć od gracza poprzez mikropłatności. Ciężko nie przyznać, że DT2 jest ładne, ale co z tego?

Jeżeli należycie do grupy, która do zabawy nie potrzebuje wysokiej jakości tekstur i fantazyjnie zblurowanych efektów ekranu, jako świetną alternatywę polecam Neon Shadow. To FPS, który stara się zabrać nas z powrotem do czasów klasyków typu Quake i Doom…

Są więc zamknięte, oświetlone tytułowymi neonami korytarze, są setki robotów do wystrzelania, jest dynamiczna rozgrywka, jakiej od FPS-ów się przecież wymaga. I choć Neon Shadow to stosunkowo prosta gra – mobilne shootery z definicji nie mogą być tak ciężkie i emocjonujące, jak PC-towe czy konsolowe – reprezentuje naprawdę przyjemny pierwiastek „prawdziwego FPS-a”, za który warto płacić.

Google Play


Monsters Ate My Condo
Na pierwszy rzut oka: banał. W górnej części ekranu pojawiają się piętra, które łączyć musimy w trójki tych samych kolorów. Robimy to wypychając je palcem na lewo lub prawo, tym samym karmiąc wyczekujące posiłku potwory. Dokładamy wszelkich starań, żeby monstra były nakarmione (inaczej wariują), a budowla nie runęła pod ciężarem spadających coraz częściej pięter.

Ale mechanika nie ma takiego znaczenia, jak szalony, absurdalny dizajn całości. Już w menu widzimy palące się miasto na tle kolorowej spirali, z latającymi tęczowymi jednorożcami i wyśpiewującym wesołe melodyjki, japońskim wokalem, przerywanym raz po raz warczącym facetem. Potem jest tylko lepiej: rozgrywka wita nas palcem wskazującym umalowanym na gejszę, głowa jednego z potworów to pływający w formalinie pies, a pierwszą przegraną gruba amazonka okrzykuje operowo „you got a highscoooreeee!”.

Przy Monsters Ate My Condo popłakałem się ze śmiechu i do dziś raz na jakiś czas odpalam je, żeby poprawić sobie humor. Jeśli jesteście zainteresowani, próbujcie pierwszej części za dolara – sequel z „Super” w tytule to słabiutkie freemium, na które szkoda czasu.

Google Play
iTunes


The Walking Dead: Assault
Niedługo drugi sezon przygodówki TWD, więc nie zaszkodzi przypomnieć o udanym Assault z zeszłego roku. Udanym, bo nie żerującym na popularności pozostałych dzieł z „The Walking Dead” w nazwie – a przynajmniej nie robiącym tego jawnie i perfidnie.

W Assault kierujemy zespołem postaci, rozkazujemy im strzelać do zombie, zbierać życie, naboje, wykonywać proste zadania i… tak w kółko. Całość obraca się wokół tego schematu, ale ciężko przy nim zasnąć – kiedy ustawi się sensowny poziom trudności, natężenie akcji na ekranie i świetne znajdźki skutecznie skupiają uwagę. Przytrzymują od początku do samego końca, czyli przez kilka długich godzin.

Jest w tym wszystkim pięknie zrealizowany, komiksowy klimat – monochromatyczne lokacje ubarwione są ważnymi dla rozgrywki elementami, a w ciekawszych momentach na ekranie pojawiają się komiksowe kadry i onomatopeje. Najlepiej zapamiętałem jednak tapety, które w Assault możemy „wygrać” – pod koniec gry zorientowałem się, że staram się przede wszystkim dla nich.

Assault nie należy do najciekawszych strategii, ale to produkcja z krwi i kości, która zarobiłaby na siebie i bez znanej marki w tytule.

Google Play
iTunes

9 odpowiedzi do “O tym, że dobre mobilki faktycznie istnieją #3”

  1. W dzisiejszym przeglądzie o dwóch grach, które po absurdalnych opóźnieniach nareszcie pojawiły się na Androidzie – Plants vs Zombies 2 i Call of Duty: Strike Team. Dowiecie się też o ciekawiej alternatywie do badziewnego Dead Trigger 2 i dwóch starszych tytułach, które po prostu trzeba znać.

  2. Jedyną mobilka z klimatem, ktorą całą przeszedłem to przeportowane na androida stare dobre Dune 2: Building of a Dynasty 😀

  3. Kiedy to było pisane? Bo chyba już ponad tydzień, jeżeli nie 2 temu:”Poza tym do 11 (!!!) listopada na Androidzie pobrać ją możecie za pół ceny – zaledwie 3 zł.”

  4. Świetny pomysł z tymi artykułami o grach na urządzenia mobilne, ale nie mogę się zgodzić z autorem w kwestii oceny Dead Trigger 2. Jeśli chodzi o główną, zdaniem autora, wadę – automatyczne strzelanie, to przecież można ten ficzer wyłączyć w menu i grać tak jak w pierwszej części, czyli celować i strzelać samemu. Natomiast mikropłatności sa tu tak samo upierdliwe jak w wiekszości gier tego typu. Mam na myśli takie gierki jak Hay Day, Deer Hunter 2014, czy najgorsza pod tym względem gra: Contract Killer 2.

  5. W w/w grze na pewnym etapie grania poziom trudności rośnie tak bardzo, że prawie nie da się już grać bez apteczek i broni białej. A za co kupuje się te rzeczy ? Za złoto. A skąd to złoto ? Za prawdziwą kasę.|Poza tym grafika w Dead Trigger 2 jest chyba najlepsza porównując z innymi strzelankami na iOS i naprawdę robi wrażenie (a przy tym gra zajmuje bardzo mało miejsca w pamięci). Z tych względów zostanę przy Dead Trigger i Dead Trigger 2 zamiast Neon Shadow.

  6. Odnośnie Plants vs. Zombies 2, to trochę zostaliśmy nabici w butelkę. Oczywiście, że jest to pełna wersja gry, ale zawiera tylko 3 z 4 światów, bo ostatniego jeszcze twórcy nie zdążyli wypuścić….To trochę nie fair zagranie, ale mimo tego czekam na ostatni ze światów 🙂

  7. Jeśli dobre mobilki, to zdecydowanie Layton Brothers: Mystery Room! Świetna – chociaż nieszczególnie trudna – zagadka z godną fabułą, kolorowymi postaciami i typowym dla prawdziwych gier wykonaniem. Takich gier mi właśnie na platformie (i na rynku gier ogółem) brakuje – Attornejów, 999, Ghost Tricków, innych fabularnych Hotel Dusków – a nie jakieś CoD’y na telefon, na który, bądźmy szczerzy, nie nadają się najlepiej, a z pewnością mniej niż typowe przygodówki/zagadki.

  8. „mobilki” – lol. Nie ma jak nowomowa gimbusów.

  9. Walking Dead nad wyraz przyjemne, wciągnęło mnie więc nie mam co narzekać, czekam na sezon 2 (PC jak i Andek 😉 .|Neon Shadow – niezłe, ale brakuje systemu checkpointów, jeden zgon i znów od początku mapy, very psuje przyjemność z grania, a system splitscreen to porażka. Próbowałem z kumplem pykać na jednym tablecie, trzymanie rąk w powietrzu szybko powoduje 'martwice kończyn’.|Proponuję aby developerzy wcisnęli coop po necie.|CoD – Strike Force, na liście, ostatnio podobnych tytułów coraz więcej.

Skomentuj NewJoker Anuluj pisanie odpowiedzi