Pięć gier, które nie miały prawa działać na Pegasusie

Pięć gier, które nie miały prawa działać na Pegasusie
Avatar photo
Celowo użyłem w tytule słowa Pegasus (z racji większej rozpoznawalności marki), jednak oczywiście w tym tygodniu mówić będziemy o wybitnych grach na NES-a i Famicoma, które przy okazji mogły również pojawić się w naszym kraju na poczciwym Pegasusie. Myślę, że w kwestii wybitności zgodzicie się zwłaszcza co do pierwszej produkcji...

Nintendo Entertainment System, Famicom, Pegasus. Te nazwy interesują nas w tym tygodniu. To wszystko w zasadzie ta sama konsola, choć w różnych wersjach – NES ukazał się na zachodzie, Famicom w Japonii, a Pegasus – wraz z innymi famiklonami, czyli podróbkami Famicoma, w Polsce. Urządzenia te dzielą większość rewelacyjnej biblioteki. Ukazało się na nie tak wiele gier, że nie ma szans, by poniższa lista choć próbowała być kompletną. Dlatego koniecznie piszcie w komentarzach swoje typy.

Co do samego NES-a – składał się z 8-bitowego mikroprocesora Ricoh (1,79 MHz w Stanach i Japonii, 1,66 MHz w Europie), 2 KB RAM-u (rozszerzalnego przez kartridże) i 2 KB VRAM-u. Był pierwszą „prawdziwą” konsolą Nintendo – to znaczy taką, w której można było wymieniać gry bez konieczności kupowania całego sprzętu dla jednego tytułu. Jak ustaliliśmy już przy Game Boyu, NES był słabszy od swojego przenośnego kolegi.

Co nie znaczy, że nie pojawiło się na nim sporo produkcji wybitnych, również pod względem technologicznym. Oto pięć (a tak naprawdę dziesięć) gier, które nie miały prawa działać na NES-ie, Pegasusie i Famicomie.


Contra

Wydana w 1988 roku Contra była za dobra dla NES-a pod tak wieloma względami, że aż nie wiadomo, od czego zacząć wyliczankę. Różne widoki kamery i tryby rozgrywki, a przy tym cała masa animacji, fruwających pocisków i, ogólnie rzecz biorąc, akcji rodem z – jak wydawało się każdemu posiadaczowi Pegasusa – najlepszych filmów o komandosach. Świetnie użyte kolory pikseli składających się na szczegółowe tekstury (te ogromne bossy!), muzyka do cna wykorzystująca możliwości konsoli… wszystko to składało się na grę, która na kartridżu od NES-a najpewniej zmieściła się za sprawą jakiegoś paktu z diabłem, który zawarło Konami.

O Contrze zresztą głupio opowiada się na polskiej stronie o grach – przecież wszyscy w nią graliście i pamiętacie, jakie emocje potrafiła swego czasu wywołać.


Final Fantasy III / Dragon Warrior 4 / Fire Emblem: Shadow Dragon and the Blade of Light

Jeśli całe Tokio na chwilę by zamilkło, a wy wyszlibyście na środek z megafonem i krzyknęli „która gra na Famicoma była najbardziej imponująca?”, stolica prawdopodobnie podzieliłaby się na trzy części, a każda z nich krzyczałaby jeden z trzech tytułów podanych wyżej. Dwa pierwsze to niekwestionowani przodkowie dzisiejszych jRPG-ów, zaś trzeci to jedna z pierwszych taktycznych turówek – jeżeli nie pierwsza w ogóle! Wszystkie trzy gry z dzisiejszej perspektywy są dość prymitywne pod względem gameplayu czy fabuły, ale trudno nie być pod wrażeniem faktu, że jedne z najważniejszych odsłon tak obszernych gatunków zdołano poupychać na kartridżach o pojemności około jednego megabajta. Różne źródła podają różne informacje, jednak mówi się, że najbardziej pojemny kartridż to 6 megabitów (Kirby’s Adventure, które, swoją drogą, również mogłoby się znaleźć w tym zestawieniu).

Battletoads

Jakim cudem tak wyglądająca gra działa na NES-ie i jest przy okazji niesamowicie grywalna – nie wiem. To prawdopodobnie czary albo złudzenia optyczne. Wystarczy rzucić okiem na tła, by się zachwycić, a potem – kiedy zwróci się uwagę na animacje, duże levele i objętość całej gry – pozostaje pozbierać z ziemi zęby, które poodpadały, gdy spadła nam szczęka. No, ale wiecie, kto zrobił Battletoads. Rare, to samo studio, które chwaliliśmy już przy okazji Game Boya i które niewątpliwie jeszcze chwalić będziemy.


Prince of Persia

Jest jeden powód, dla którego w dzisiejszym zestawieniu nie mogło zabraknąć pierwszego Prince of Persia. Nie są nim bardzo estetyczne, ale minimalistyczne otoczenia ani szczegółowe tła (choć i te czasami potrafiły zadziwić). Chodzi o animacje – gdybym nie wiedział, że gra działała na NES-ie, prawdopodobnie bym w to nie uwierzył. Takiej płynności nie można chyba znaleźć w żadnym innym tytule na tę konsolę, a wszystko to przy sporej wielkości sprite’ach. Popatrzcie tylko na animację wchodzenia poziom wyżej lub walki. Niebywałe, że tytuł przeportowany w 1992 roku z mocniejszych komputerów ostał się w niemal niezmienionej formie.


Little Samson

Little Samson to tytuł, z którym prawdopodobnie większość z was nigdy się nie spotkała. A szkoda – to bardzo sprawnie wykonana platformówka akcji oferująca sporą swobodę poruszania się, gameplayem przypominająca nieco Mega Mana… i kilka innych gier. Zobaczycie to zresztą na materiale wideo poniżej. Jeżeli będziecie w stanie oderwać wzrok od przepięknych, szczegółowych teł. Te pasma górskie i kłębiące się chmury musiały na początku lat 90. robić niezłe wrażenie. Szkoda, że gra nie była zbyt popularna, zwłaszcza w Polsce.

Warto też spojrzeć na bardzo płynne animacje postaci – nie grzeszy ona może szczegółowością, jednak nadrabia to w ruchu.


W ramach bonusu obejrzyjmy dziś trzy „downporty”, czyli gry przeniesione z mocniejszych platform

Pierwszą jest omawiany dwa tygodnie temu Golden Sun, tylko tym razem oczywiście w wersji NES. Jest to port o tyle wybitny, że na konsolę 8-bitową przeniesiona została gra z konsoli 32-bitowej (!), na dodatek bardzo jak na tę platformę rozbudowana i atrakcyjna audiowizualnie. Tutaj w kilku kwestiach jest nieco gorzej – przede wszystkim w Golden Sunie na NES-a (czy raczej na famiklony, podróbki japońskiego Famicoma) nie uświadczycie muzyki z oryginału. Niektóre sprite’y przeniesione zostały żywcem z pierwotnej wersji, jednak w większości wyglądają tragicznie. Niesamowity jest fakt, że ktoś naprawdę upchnął tak obszerną grę na kartridżu od Famicoma.


Drugi port to Earthworm Jim, który nie wygląda oczywiście tak dobrze, jak oryginał, ale:

1. Działa
2. Jak na grę na NES-a ma ogromne poziomy, niezłe animacje i dość szczegółowe tekstury.


Trzeci bonus to całkiem kompetentny demake Super Mario World ze SNES-a. Prawdopodobnie nie gra się w to nawet w połowie tak wygodnie, jak generację później, jednak fakt, że ktoś coś takiego wykonał, zasługuje na uznanie:


I to by było na tyle! Za tydzień oczywiście SNES, ale nie martwcie się – do handheldów jeszcze powrócimy, więc gry na PSP również się pojawią. I tak jak napisałem powyżej – piszcie w komentarzach, co na was robiło największe wrażenie, kiedy jako młokosy spędzaliście długie godziny z Pegasusami.

60 odpowiedzi do “Pięć gier, które nie miały prawa działać na Pegasusie”

  1. Dawid „spikain” Bojarski 26 września 2014 o 19:08

    Celowo użyłem w tytule słowa Pegasus (z racji większej rozpoznawalności marki), jednak oczywiście w tym tygodniu mówić będziemy o wybitnych grach na NES-a i Famicoma, które przy okazji mogły również pojawić się w naszym kraju na poczciwym Pegasusie. Myślę, że w kwestii wybitności zgodzicie się zwłaszcza co do pierwszej produkcji…

  2. Niby CD-Action a używają złego tytułu Contry dla Europy… ja wiem, że mniej brutalna i tak dalej ale w Europie (oficjalnie) to Contry nigdy nie było… był Probotector 😛 A tak całkiem na poważnie – jak już przekazujemy lekcję historii to róbmy to dokładniej 😉

  3. Zdecydowanie Adventure Island III i Robin Hood ze Złotej Czwórki 🙂

  4. Na mnie największe wrażenie zrobił Battletoads i ten system walki, który wtedy wydawał się kozacki. W sumie jest taki i dziś. A spoza listy to na pewno bardzo ładne były hokej, koszykówka i piłka nożna z Kunio-kunem.

  5. @Makintosh: niby masz rację, ale tak szczerze: kto z grających w ten tytuł w latach 90 znał tytuł „Probotector”? No, ale ok, powinna być jakaś wzmianka…

  6. Co do tytułów które „nie powinny działać” to dla mnie czymś niesamowitym pozostanie na pewno Kunio-Kun Nekketsu Soccer. Gra była rozbudowana, ładna, oferowała naprawdę płynną i szybką rozgrywkę, a do tego na dwóch przyciskach upchnięto naprawdę sporo ruchów (świetnie animowanych!). O opcjach pogodowych (które w bardzo dynamiczny sposób wpływały na rozgrywkę) nie wspomnę. Kolejna grą jest Fantastic Adventures of Dizzy, czyli sand-box w 2D 😀 Może sterowanie nie było najlepszym elementem tej gry ale cała

  7. reszta zachwycała. Przyjemna grafika, rozbudowana i zróżnicowana mapa świata, zagadki które rozwiązywaliśmy za pomocą znalezionych przedmiotów i etapy takie jak z wagonikami w kopalni jako urozmaicenie normalnej rozgrywki z widokiem z boku. Mój ulubiony tytuł ze złotej piątki. Zaraz po niej Micromachines i Big Nose The Caveman 🙂

  8. @Makintosh|Ale o co ci chodzi? Poza tym wszyscy (poza posiadaczami oryginalnej konsoli i oryginalnych gier) wszyscy grali w Contrę (i to nie jedną – kolejne części wyglądały znacznie lepiej od jedynki).|Pamiętam jeszcze jedną grę, która rozmachem mnie wręcz oszałamiała. Nie pamiętam tytułu, ale były tam różne poziomy (między innymi w lesie, gdzie skakało się po drzewach), zbierało się klucze do skrzynek, potwory zabijało się zarówno z dystansu jak i w zwarciu. To było niesamowite. Widok taki jak w Contrze.

  9. Jeszcze dodam, że przed Kunio-kunem jedyna gra piłkarska z widokiem z boku jaką znałem to: https:www.youtube.com/watch?v=m8fwKWKFmbw Nienawidziłem jej szczerze. Teraz pewnie patrzyłbym na to inaczej (zwłaszcza, że tytuł jest starszy ode mnie), ale mając jakieś 5-6 lat nie było przebacz 😀 Tym większym szokiem była dla mnie gra od Technos.

  10. Piękne były również wszystkie gry od Disneya (Pocahontas – muzyka!, Chip&Dale, DuckTales), Teenage Mutant Ninja Turtles i sporo innych 😀 |A z tą opisywaną grą to trochę przesadziłem. Pamięć mnie zawiodła, ale tytuł znalazłem:|Densetsu no Kishi Elrond. Genialna gra, w którą grałem dłuuugie godziny. Nie wiem, czy to w ogóle było wydane w Europie 😛

  11. http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=_amCCaQOP0E|Jeśli ktoś z was nie wie, jaki tytuł miała jakaś gra z pegasusa, to polecam ten link.

  12. [Jestem niesłyszący]”Pięć gier, które nie miały prawa” to ciekawy artykuł i przyjemnie to czytało. 🙂 To tylko pokazuje, jak niektórzy programiści od takich gier to geniusze i potrafią wyciskać konsole do ostatniej „krople”. Tak jak twórcy „The Last Us” na PS3. 🙂 Z czego nie mogę powiedzieć o programiści od nowy Wolfenstein i Evil Within, bo naprawdę nie postarali się. 🙁

  13. @HarryCallahan -> Fantastic Adventures of Dizzy… Zgadzam się z Tobą. To była dopiero gra, który spędziłem przy nim wiele, wiele dni. 🙂 Aachh! To były czasy! Skoro piszemy o Dizzy, to polecam Ci pewna strona i może znajdziesz coś dla siebie. 🙂 Tam są wiele fanowskie gry godne uwagi dla fanów Dizzy. Oto link: http:yolkfolk.com/dizzyage/

  14. Jeśli chodzi o Dizzy to dla mnie najlepsze i tak było GoDizzyGo 😀

  15. Co do gry Contra, to do niedawna nie wiedziałem iż w oryginale była pokazana mapka, były rozmowy postaci i animowane tła. Nigdy nie spodziewałbym się, iż tak wiele można wykroić z tak niewiele zajmującej na dysku (kartridżu) gry. W oryginał miałem okazję zagrać tylko na emulatorze, a szkoda.

  16. @2real4game|Tak, Go Dizzy Go było świetne. Ostatni etap (a wraz z nim całą grę) przeszedłem dopiero 2 lata temu 🙂 .|Co do tego linku, nie ma tam niestety wszystkich gier z NES-a (gdzie Super Robin Hood (ten z widokiem z boku))?.

  17. Grało się w czołgi 🙂

  18. Double dragon 3 kozak gra,byla taka gierka Lucki czy jakos tak,ale to chyba nie jest prawdziwy tytul w kazdym razie gralo sie kilkoma postaciami podobna do krolika o hera ale jeszcze bardziej odjechana pamietam ze malym takim ludzikiem sie chodzilo w niej rowniez,kojarzy ktos o czym mowie moze?

  19. Grałem w Little Samsona u kolegi na Pegasusie. Ogólnie to dzięki, bo teraz wiem jak się ta gra nazywała.

  20. Go Dizzy Go… Pamiętam jak dostałem tzw. „Złotą Czwórkę”, odpaliłem tę grę… i poczułem ogromny zawód, że to nie jest ten platformowo-przygodówkowy Dizzy 😛 Z czasem jednak ją polubiłem, bo w swojej kategorii była naprawdę świetną gra. Super Robin Hood też był bardzo dobry (a powiedziałbym nawet, że najlepszy ze „Złotej Czwórki”), ale podobnie jak Go Dizzy Go nie uważam, żeby cechował się czymś ponadczasowym i „niemożliwym” (nic mu przy tym nie ujmując).

  21. @SirXan: jest też całkiem niezła polska strona o tej serii, z solucjami, opisami, a nawet mapkami pokazującymi kolejne lokacje. http:www.dizzy.pl/

  22. Ja zagrywałem się w Adventure Island 4, Kick Master’a i Ninja Gaiden 3. Na Pegasusa było zbyt wiele fajnych gier żeby upchnąć wszystkie w jednym zestawieniu 🙂

  23. Ja uwielbiałem wszystkie gry z serii Kunio Kun. Może nie były to najlepsze gry (chociaż ten Soccer 🙂 ), ale była to jedna z niewielu serii na Pegasusie która miała tak charakterystycznych bohaterów i historie.

  24. Jeśli chodzi o Contra, to tylko wersja japońska, gdyż w porównanie do wersja USA posiada więcej animacje i intro.

  25. @HarryCallahan -> Dzięki za link, ale ta strona już znam od dawna. 🙂

  26. Moja pierwsza Contra to była taka jakaś dziwna, to była Conta 2 gdzie sterowało się kaczkami, biegały krokodyle, a małpy rzucały bana.. Dynamity:D Jako pierwszy w szkole przeszedłem ta grę (wprawdzie na PC) , a potem zaczęły się pobijanie rekordów kto szybciej przejdzie, mój rekord coś okolu 35-37min , dawno to było… 🙂

  27. Zdecydowanie Mr. Gimmick. Jedna z pierwszych platformówek z prostym silnikiem fizycznym.|Do tego z piękną grafiką.Polecam ten longplay: https:www.youtube.com/watch?v=zYcf2yUgblc

  28. Kick Master, RPG, w którym główny bohater to prawdopodobnie mistrz wszelkiej maści kopniaków, w trackie gry leveluje i zdobywa nowe ciosy i zaklęcia. Brzmi słabo, ale uwierzcie, gra jest grzechu warta. Do tego Flinstonowie, każda gra z tej serii zaskakiwała fajną grafiką i ciekawym gameplayem. Do tego te mini-gry 🙂 Battletoads było niezłe, ale dopiero Battletoads/Double Dragon sprawiało, że szczęka leżała na podłodze i nie chciała się oderwać…

  29. Świetną grafiką i gameplayem może się też pochwalić Felix: The Cat, do tego była jeszcze jedna gra, która wryła mi się w pamięć, ale za cholerę nie pamiętam tytułu. Przypominam sobie tylko jednego bossa, 3 psy będące jakąś Jazz band, sam główny bohater był chyba kotem, ale nie jestem pewien.

  30. Najlepszy był mój zbiorczy kartridź 168 in 1. Była tam masa świetnych tytułów w różnych wersjach: Contra, dwie części mario, Tanks, Galaga, Galaxian, Star Force (cudo), Field Combat, Ice Climber, kilka strzelanin na pistolet i wiele innych gier w które się zagrywałem. Kiedyś do mojego ps2 dałem emulator NESa i SNESa z kompletem romów, co w polączeniu z dwoma padami jest zestawem idealnym .

  31. A do zestawienia bym dodał Iron Tank, świetnie się walkczyło z innymi czołgami i rozjeżdżało piechotę|http:www.youtube.com/watch?v=taIDAos3nbQ

  32. Dokładnie nie pamiętam jak ta gra się nazywała, ale chyba to było Kage (jeśli ktoś pamięta niech poprawi, albo poprze). Poruszales się w niej ninja, a właściwie kilkoma w trybie dla 2 graczy. Pierwszy poziom był na statku. Zapamiętałem ją głównie ze względu na świetną grywalnosc. Było kilka rodzajów broni, duuzo poziomów i ciekawi bossowie. Cud miód. Oprócz tego był jeszcze Double Dragon na pewno znany szerszej publiczności

  33. Aż dziw bierze, że nikt nie wspomniał o: -Little Nemo Dream Master, -Castlevania, -Batman, -Metal Gear.

  34. @Veldrim: w moich okolicach ten cartridge był kultowy. Każdy kto miał pegasusa miał też 168 in 1 (chyba nawet bł on dołaczany do konsoli). I muszę przyznać, że poza licencjonowanymi cartami od Codemasters była to chyba najlepsze kompilacja. Po pierwsze upchnięto tam naprawdę dużo klasyków które po prostu wypada znać i przede wszystkim mimo upływu lat wiele z nich dalej jest bardzo grywalnych (Contra, SMB chociażby). Po drugie mimo zastosowania klasycznej ściemy z powtarzającymi się tytułami to gier było

  35. i tak sporo, a ich powielone wersje były hackami które jednak różniły się od oryginałów – czasem był to inny zestaw spritów, a czasem zmiany zmieniające rozgrywkę (wyższe skoki w Mario, czy np. większy zasięg bomb w Bombermanie). Na końcu był też cąły zestaw gier odpalających się ekranem na którym mogliśmy wybrać ilość żyć czy plansze od której zaczynaliśmy.

  36. AlexeiKaumanavardze 27 września 2014 o 11:53

    A gdzie Złota Piątka. W całości. I Micro Machines i Dizzy, a przede wszystkim Ultimate Stuntman. Do tego jeszcze Robin Hood (dopiero niedawno to przeszedłem). Ale, że nie przypomneiliście Dizzy to wstyd.

  37. AlexeiKaumanavardze 27 września 2014 o 11:58

    Przypomniałem sobie jeszcze o Duck Tales II, to że wydano niedawno remake o czymś świadczy:D

  38. AlexeiKaumanavardze 27 września 2014 o 12:43

    Qrde, trzeci post pod rząd, ale jeszcze przypomniałem sobie o porcie North & South. Co prawda gra na Amidze było 100 razy lepsza, no ale tutaj też wymiatała:)

  39. @KB1|Wiesz, że jest to jeden part z trzech?

  40. Grą która nie miała prawa działać na NESie to był Duck Hunt – futurystyczny styl kontrolowania gry wyprzedził nowożytne kinekty czy mówy o dekady! A tak poza tym, to to: watch?v=HNTOMyPUCPg – graficznie i przede wszystkim muzycznie rozwala i nie ma prawa działać na NESie.

  41. AlexeiKaumanavardze Zgadzam się z tobą Ultimate Stuntman to była gra nad GRAMI i wyprzedzała swoja epokę. Coś pięknego(łezka w oku).

  42. Normalne gry, działały płynnie, nie było z nimi problemów. Nie widzę powodu dla którego miałyby działać dzięki „cudom”. Widzę tu tylko przypuszczenia.

  43. Dzieki tej stronie odswiezylem sobie niedawno gry na pegasusa po jakis ponad 20latach,wszystko jest na stronie”gry-pegasus” zagrac w to po takim czasie…o rany,wszystko czlowiekowi wraca jak na zawolanie muzyka,plansze znowu jak dziecko czlowiek sie czuje.

  44. A gdzie Aladdin|http:www.youtube.com/watch?v=7CqGfNci6Q4

  45. NINJA CAT, ile ja w to grałem 🙂 |http:www.youtube.com/watch?v=I1HCC6H1Cms

  46. Przecież pod względem technologicznym Contra nie ma startu z Super C. Inna sprawa, że level design w sequelu leżał i kwiczał.

  47. A czy pamięta ktoś serie gier o nazwie Kunio kun, czyli między innymi: koszykówka, piłka nożna, hokej to były naprawdę epickie gry. Ach ten moment założenia kosza na śmieci, prosto na głowę przeciwnika. Do tej pory toczymy walki ze znajomymi polecam!!!

  48. Dzięki za polecenie Kunio Kuna, tylko kilkanaście osób wcześniej o tej serii wspomniało w komentarzach.

  49. jeśli nawet 50 osób poleciło wcześniej kunio kuna to znaczy że ja już nie mogę? Bez przesady gra jest na tyle oryginalna i warta przetestowania, że warto o niej przypominać nie raz a nawet 100 razy.

  50. Matko! Jak ja dawno w „Contra” nie grałem. Mam 16 lat i grywałem w tę grę w dzieciñstwie. Bardzo dobra gra. Polecam lookas

Skomentuj SirXan Anuluj pisanie odpowiedzi