[Po mojemu] Biedny Microsoft

[Po mojemu] Biedny Microsoft
Avatar photo
Larum, które wybuchło wokół finansowych propozycji Microsoftu skierowanych do youtuberów w zamian za promocję Xboksa One, huknęło tak głośno, że nie musieliśmy nastawiać budzików. Jesteśmy świadkami zjawiska, które zachodzi od dawna, ale budzi wątpliwości tylko dlatego, że… no właśnie, skąd ta niechęć?

Sprowadźmy najpierw sprawę do podstaw. Posługując się konkretnymi stawkami, Microsoft oferował związanym z siecią Machinimy nadawcom na YouTube pieniądze w zamian za promowanie Xboksa One. Firma mogła skorzystać z ruchu na danym kanale, wygenerowanym dzięki jakości poprzednich materiałów nadawcy, popytu na kolejne filmy, słowem – zasięgu. Warunki umowy szczegółowo opisano w odpowiednim dokumencie, podpisywanym przez wszystkie strony dobrowolnie. W terminologii mediów takie transakcje nazywamy reklamą.

To normalne. Microsoft chce utrzymać lub zwiększyć dynamikę sprzedaży swojej konsoli, więc przypomina o niej docelowym odbiorcom, korzystając ze środków przekazu, które mają największą szansę dotarcia do potencjalnego klienta. Etyka nie ogranicza wyboru – polski Ubisoft zdecydował się wprawdzie promować Far Cry 3 w casualowych rejonach sieci, ale i media związane ściśle z grami od lat zawiązują umowy reklamowe. Być może ktoś pamięta reklamę Tron: EvolutionCDA poprzedzającą recenzję punktującą wady gry. Ależ urocze to było.

Skoro wszystko się zatem zgadza, to dlaczego Internet się pali? W sumie można wyróżnić trzy problemy, które sprowadzą się do wspólnego mianownika – niewiedzy. W przypadku prasy, radia czy telewizji treści reklamowe są jasno wydzielone od programów, a jeśli dochodzi do lokowania produktu, jesteśmy o tym informowani – przejrzystość to jedna z osi kontrowersji wokół Microsoftu. Druga rzecz to wpływ na wiarygodność nadawcy w przyszłości, trzecia – specyfika samego YouTube.

Jeśli chodzi o oznaczenia, sprawa jest jasna, a temat „nie wiadomo, czy vloger chwali szczerze, czy za kasę” nie ma sensu. Raz – umowa z Microsoftem wymaga linkowania w adnotacji filmu do oficjalnego kanału Xboksa, co można odczytać jednoznacznie. Dwa – Machinima to firma amerykańska, zajrzyjmy więc do wytycznych rządu USA w sprawie oznaczania treści sponsorowanych*. Paragraf 255.5, spocznij:

Kiedy istnieje związek pomiędzy nadawcą, a sprzedawcą reklamowanego produktu, który może wpłynąć materialnie na wagę lub wiarygodność przekazu (np. gdy związek nie jest racjonalnie oczekiwany przez odbiorców), ów związek musi być w pełni nadmieniony.

Dokument dodatkowo precyzuje w jednym z przykładów sytuację growych blogerów:

Student, który zyskał reputację eksperta od gier, dzieli się swoimi doświadczeniami z grania na blogu, często odwiedzanego przez czytelników szukających porad. Producent nowo wydanej konsoli wysyła studentowi darmowy egzemplarz, prosząc, by napisał o konsoli na blogu. Testuje ją i wystawia pozytywną notę. Ponieważ jednak recenzja jest rozpowszechniona w medium tworzonym częściowo przez konsumentów, gdzie związek autora z producentem nie jest oczywisty, czytelnicy raczej nie wiedzą, że bloger otrzymał konsolę bezpłatnie w zamian za recenzję, a znając wartość urządzenia, ten fakt wpływa materialnie na wiarygodność przekazu w oczach odbiorców. W związku z tym bloger powinien jasno i precyzyjnie nadmienić, że otrzymał konsolę za darmo. Producent z kolei powinien poradzić blogerowi w momencie przekazania urządzenia, że ta zależność powinna zostać wspomniana

Polskich nadawców z kolei reguluje ustawa o radiofonii i telewizji, zmuszając artykułem 16 i 17 do jasnego podkreślania faktu sponsorowania programu. Niczego więcej nie trzeba dodawać. Jeśli któryś z elementów całego układu jest naruszony i nikt tego nie wytyka, ignorantium iuris nocet, podobnie jak w wypadku ochroniarzy zabraniających robić zdjęcia produktom w sklepie. W tym świetle argument „nie wiadomo, czy za recenzję zapłacili” ostro traci impet.

Temat „YouTube a pieniądze” pojawia się regularnie, a każda kontrowersja ma swoje źródło w naturze internetu i samego serwisu. W sieci każdy startuje jako niezależny, demokratycznie wybrany, przez to uznany za wiarygodnego. Wraz z rosnącą liczbą odbiorców trzeba im jednak konsekwentnie dostarczać treści, jeśli chce się utrzymać falę wznoszącą. To wymaga czasu, więc w końcu temat zarobków się pojawi. Szczególnie ci widzowie, którzy obserwują kanał od początku, mogą być zdezorientowani – ich ulubiony nadawca przestał być w pełni niezależny. Inne media dużego zasięgu takich dylematów nie tworzą, bo startują od razu z reklamami, nie budząc tych samych wątpliwości. Trzeba być wobec tego świadomym, że pewne zależności muszą się zmienić.

Jeśli z kolei mówimy o wiarygodności przyszłych materiałów – mając na uwadze wspomniane wytyczne (patrząc już szerzej, skoro główny argument przeciw Microsoftowi stopniał) chyba nie ma wątpliwości, że nadawca, który się do nich stosuje, jest uczciwy. Z kolei jeśli nie pisze wcale, że na wydarzenie X pojechał zaproszony przez firmę Y, a relacja jest efektem komercyjnej umowy – nadzieja leży w odbiorcach. Ciche przyzwolenie masy to najlepszy przyjaciel każdej firmy, która nie czuje nad sobą kontroli. Na YouTube, jeśli widzowie są świadomi problemu, nie znają natury materiału, a są w stanie zdobyć się tylko na zamknięcie okna z filmem, sprawa nie istnieje w oczach nadawcy. Brak reakcji jest bezproduktywny, do zmian może doprowadzić tylko silna krytyka.

I to jest jedna z najważniejszych lekcji – widownia musi w takich sytuacjach zdawać sobie sprawę ze swoich możliwości. Wiele razy można usłyszeć, że media nie pracują dla odbiorców, tylko dla reklamodawców. Z tym, że gdyby nie duże audytorium, reklamodawcy nawet by na kanał nie spojrzeli. To naczynia połączone, jedno musi pęknąć, by w drugim cokolwiek się zmieniło. Nadawcy, którzy nie są transparentni, nie postępują fair, jednak ci, którzy nie łapią ich za ręce, nie mają prawa na cokolwiek narzekać.

* polecam lekturę, bo czyta się lżej, niż prawniczy bełkot – LINK

33 odpowiedzi do “[Po mojemu] Biedny Microsoft”

  1. Larum, które wybuchło wokół finansowych propozycji Microsoftu skierowanych do youtuberów w zamian za promocję Xboksa One, huknęło tak głośno, że nie musieliśmy nastawiać budzików. Jesteśmy świadkami zjawiska, które zachodzi od dawna, ale budzi wątpliwości tylko dlatego, że… no właśnie, skąd ta niechęć?

  2. Grupowa głupota w internecie, no kto by się spodziewał… 😛

  3. Czyli wersja tl;dr jeśli na aferę typu ta z reklamami i Microsoftem mówisz „I co z tego, wszyscy tak robią” to szkodzisz sobie, innym i samym mediom. Jeszcze co do artykułu mimo wszystko w umowie było napisane żeby nie informować o niej (i wygląda na to że nie było sformułowane że nie wolno informować o warunkach a wręcz o samej umowie) a samego „linku” (bo to miał być hashtag a nie link) nie dałoby się łatwo zidentyfikować gdyby sama treść umowy nie wypłynęła (A w każdym razie nie od razu).

  4. @Kawalorn ma rację. Umowa zawierała informację, o zakazie informowania o warunkach umowy, ale było to tak sformułowane że wskazywało że samo poinformowanie o umowie jest łamaniem umowy.

  5. Marketing = tak. Organizowanie akcji marketingowej i próba zakamuflowania jej jako szczerej opinii = lolnope. Nie ma tu żadnego „pomiędzy”. Co to w ogóle za argument? Dorozumiane zakomunikowanie o zawartej umowie w postaci taga pod filmem? Serio? No i na litość boską ten ostatni akapit. Jak się łamie prawo to nie ma, że „trzeba kogoś złapać za rękę”.

  6. Niby wszystko w porządku, zgodnie z prawem itd. Ale jaką wartość ma recenzja konsoli jeśli na początku widzimy napis: „Współpracuje z firmą X, dlatego w recenzji są same „ochy” i „achy””? Przecież w takim wypadu recenzja traci sens.

  7. Mam też nadzieję, że fragment pod akapitem ze skaleczoną paremią nie oznacza tego na co wygląda. Nieznajomość prawa przez odbiorcę, którego prawo jest łamane nie usprawiedliwia łamiącego prawo. Byłoby to kompletną głupotą i absurdem.

  8. Reklamą? Adzior przeczytaj sobie to (albo w ogóle zapoznaj się ze sprawą), a dopiero potem się wypowiadaj: http:kotaku.com/sketchy-promo-plan-pays-youtubers-for-positive-xbox-one-1505260408

  9. Tak, biedny, hejcony MS chciał „tylko” obejść prawo i zrobić za bezcen reklamę tak, żeby nie wyglądała na reklamę, a tu się wstrętne hordy internetowych trolli i pieniaczy na nich rzuciły. Reklama musi być wyraźnie oznaczona, tutaj nie była i nie miała być (oczywiście MS i Machinima teraz twierdzą inaczej. Teraz, kiedy wybuchła afera, a jakoś przez grudzień i pół stycznia nie zauważyli, że nie ma stosownej adnotacji). Gdyby to nie wypłynęło to nikt by nie wiedział, że akcja w ogóle miała miejsce.

  10. I tak, wiem, że według maila akcja miała trwać od 14 stycznia. Tylko zaraz, przecież przy wyjaśnianiu twierdzili, że to akcja z grudnia 😀

  11. Klisza pt. „Ktoś znów przekroczył granicę przyzwoitości. Napiszę, że to całkiem w porządku. Będę hipsterem.”

  12. Widzę Adzior, po twoim wstrętnym tekście, że internetowe CDA brało udział w tej akcji. 😛 Dla mnie istnieje wyraźna różnica między materiałem oficjalnie sponsorowanym, a płaceniem „po cichu” za chwalenie produktu. Zresztą, artykuły (czy filmy) sponsorowane to dziwne zjawisko. Przecież nie uwierzę, że wychwalany produkt na prawdę jest dobry, jeśli wiem, że wychwalający miał posmarowane za te pochwały. 😛

  13. i znowu stado płaczek się zleciało. co Was to obchodzi co oni pokazują. nie musicie niczego czytać i nic oglądać. czy ktoś Was do tego zmusza? wystarczy myśleć. nie ma żadnych wiarygodnych materiałów na żaden temat. nikt nic za darmo niczego dla Was… zawsze jest czyjś interes. nic nie bierze się z powietrza. ludzie chcą żyć w ciemnocie, dla większości społeczeństwa wiedza jest niebezpieczna i szkodliwa.

  14. To w takim razie jak widz/czytelnik ma się zorientować czy autor tekstu/wideo łamie prawo? Bo skoro przypadki, gdy dany twórca tworzy sponsorowaną recenzję i o tym nie poinformuje, to jak użytkownik ma z tym walczyć? Przecież dany twórca wyprze się wszystkiego. Zrzucanie odpowiedzialności na widza jest leniwym rozwiązaniem, trzeba być po prostu fair wobec swoich widzów/czytelników. Nie ma do ciasnej innego sposobu, jak już się tworzy kontent i ma się z takimi sytuacjami kontakt to moralnie autor odpowiada

  15. @jank To że ci nie przeszkadza żyć w nieświadomości nie czyni cie tym lepszym. To przez takich właśnie ludzi robi się tylko gorzej a krytyka wymusza na producentach zmianę zachowania bo krytyka i „jęki” przyciągają masę złej reklamy.

  16. @Kawalorn Gdzie Ty wyczytałeś, że ja żyję w nieświadomości? Napisałem PRAWDĘ jak jest. Tobie najwyraźniej jest potrzebna ochrona bo łykasz wszystko. Zła reklama, dobra reklama = wymysły! Chcesz mieć prawo narzekać na producentów, ok. A ja chcę mieć prawo narzekać na żałosne jęki krytyków.

  17. eyvon14moutaire 23 stycznia 2014 o 20:22

    Jakoś nie byłam oburzona postępowaniem Microsoft’u … raczej uważałam że pod tym – mimo wszystko – negatywnym tytułem że „Microsoft płaci Vlogerom za pozytywne recenzje Xbox One” kryje się jakiś trik ze strony osoby piszącej. I wychodzi na to że dobrze myślałam, Microsoft po prostu zapłacił za promowanie nowej konsoli na YouTube’ie. Chodziło tylko o reklamę/rozgłos w sieci a nie o przekupywanie recenzentów jak sugerował poprzedni tytuł.

  18. @ A my chcemy mieć prawo (mamy i właśnie korzystamy) do upublicznienia faktu że producent gó*** konsoli płacił za jej pozytywne recenzje.

  19. Microsoft swoim aroganckim podejściem do graczy, zasłużył sobie na taką opinię. Trudno mu będzie zdobyć zaufanie graczy. Każdy ich błąd będzie wytykany. Online-hate będzie trwać dopóki pryszczaty okularnik nieznany z imienia i nazwiska będzie mógł bluzgać korporacje wartą ile milionów dollarów? No właśnie.

  20. To w końcu była ta notka w umowie, że ma być informacja w materiale, czy jej nie było? Bo już była mowa, iż Microsoft będzie dochodził, kto o notce zapomniał, można więc twierdzić, że notki nie było. O co chodzi?!

  21. @Zdzisiu Ty nie masz żadnych praw się upubliczniać z takimi opiniami. Jest tylko kilka firm na świecie mających w tej branży coś do powiedzenia. Zatrudniają bardzo mądrych ludzi, którzy ciężko pracują nad nowymi technologiami. Dzięki temu mamy wspaniałe zabawki o jakich mogłem tylko marzyć w latach 80-tych. Komputery, konsole, tablety, smartfony- każdy może wybrać co chce. Nastały czasy wspaniałych możliwości dla fanów elektronicznej rozrywki ale Ty akurat uważasz, że to gó*** warte. Żal Ciebie.

  22. @Adzior|”ci, którzy nie łapią ich za ręce, nie mają prawa na cokolwiek narzekać.” Ciekawa myśl, nie wiem czy czegoś nie skumałem, ale mam to rozumieć w ten sposób, że można rżnąć widza w pewne miejsce tak długo, aż owo miejsce zacznie widza boleć i się pokapuje? Nie chcę być posądzany o manipulację, więc proszę o jakieś wyjaśnienie. Ale jeśli jest mniej więcej jak napisałem to zadaję pytanie: Po co mi medium w postaci vlogera/magazynu typu CDA skoro i tak na mnie spada ciężar weryfikacji tego co owo medium

  23. robi i czy robi to etycznie?:P Zaznaczam tu, że abstrahuję od samej sytuacji z MS. Nie widziałem, żadnego z tych filmików sponsorowanych. Ale puenta mnie zaintrygowała, bo chyba wyznacznikiem pracy redaktora nie jest ściemnianie aż się pokapują tylko kierowanie się jakimiś standardami etycznymi. Czy do tej pory byłem naiwny i wierzyłem w coś czego nie ma?:D Jeśli coś opacznie pojąłem to proszę o sprostowanie. z góry dziękuję!:)

  24. Pod obrazkiem jest napisane „jak Microsoft oberwał za nic”. Wynikało by z tego, że Microsoft nic nie zrobił. Może ja po prostu czegoś nie rozumiem w artykule, ale wychodzi na to że Microsoft (między innymi) ma czyste rączki bo udaje mu się dymać ludzi bez wazeliny nie będąc jednocześnie na tej czynności przyłapany, a sam fakt dymania jest bez znaczenia. No i to wszystko zgodnie z prawem. Tylko, że ja widzę różnicę między prawem i praworządnością. Zaraz tu zapewne zostanę wyśmiany, ale co mi tam.

  25. Bo jak się ludzie na dziadostwo przestaną burzyć to się smutno jak cholera zrobi.

  26. Po mojemu nie taki biedny ten Microsoft, co dziś ogłosił ponad 6 mld $ zysku na czysto za ostatni kwartał czyli lepiej niż rok temu. Jak to mówią znawcy: Microsoft ledwo się już trzyma…|Co do tematu: jak ktoś ma kasę na polepszenie wizerunku, to niech ją wydaje… ale lepiej niech to nie wyjdzie na jaw, bo wtedy widownia się zemści 😛

  27. Chwileczkę Chwileczkę Adzior. Co innego jest płacenie za stereotypową reklamę „najlepsza gra FPS 2013 Battlefield 4 już dostępna w sklepach” a co innego jest przekupywanie ludzi żeby przedstawiali gre w samych superlatywach. Wstawiliście reklamę filmu tron przed rrecenzją gry, ok. Zachecilscie do zagrania w grę oraz obejrzenia filmu jednakże recenzja wciąż była obiektywną opinia redaktora. Tutaj mamy do czynienia tak naprawdę z łapówką ratowaną kruczkami prawnymi…

  28. …Wy dla przykładu nie macie płacone za dobre opinie. Otrzymujecie recenzencką kopię gry i jeśli gra jest słaba dostaje kościstą 3 w tyłek i trudno. Twórcy muszą przeboleć opinię. To co robi MS to nie reklama tylko kupienie dobrej recenzji,sżeby ratować swój tyłek. To nie reklama produktu który wyjdzie, tylko nieudane naprawianie błędów, które niestety za XBOXO będą ciągnąć jeszcze bardzo długo.

  29. @Neito17 A skąd wiesz, że tak nie robią? 😉

  30. @Pipes|CD-Action nie musi robić takich numerów. Pozwólcie Panowie, że przedstawie wam hipotetyczną sytuację: jeden z redaktorów CD-A pisze newsa o szemranych praktykach jakiegoś dużego koncernu. Jest świadom, że będzie dużo kliknięć, nie zdziwiłbym się, jakby z tego był rozliczany, bo tak funkcjonują media internetowe. Odwiedzalność, klikalność, to wszystko rzeczy istotne w kontaktach z reklamodawcami. Załóżmy, że drugi pisze kontr-opinie, też kontrowersyjną i tę klikalność podwaja…

  31. Wiem, że będzie to trochę rozchwiane, co zaraz napiszę, ale z autorem zgadzam się i nie zgadzam 😛 100% racji co do prawnych uwarunkowań marketingu, wszyscy to mogą robić, większość zaś to robi. Problem polegał na czym innym – akurat w przypadku omawianych vlogerów i XBone’a zabrakło informacji „audycja zawiera lokowanie produktu” i stąd wzięło się oburzenie. Vlogerzy reklamowali, umowy były podpisane, tylko Machinima zapomniała o adnotacji, że powinno się poinformować followersów.

  32. @jank Pokazał się wyzwolony a sam widać wszystko łykasz bo firma robi coś co lubisz i z czego korzystasz, więc nagle jest usprawiedliwiona od wszystkiego. Jak napisałem to krytyka coś zmienia a mówienie „i co z tego i tak wszyscy to robią” sprawią tylko że dymać cie będą tylko bardziej i mocniej. I zwróć uwagę że prawo WYMAGA informacji o takim sponsoringu a umowa tego zabrania i za to MS zdecydowanie zasługuje na naganę. Naprawdę pomyśl chwilę, bo teraz tylko hipsterzysz żeby hipsterzyć.

  33. Chryste panie co się z wami ludzie w redakcji porobiło. Nie dość że promocja nakazała wzmiankę o konsoli w samych pozytywach (zakazane jest choćby jedno negatywne słowo), to sama umowa ZAKAZYWAŁA WZMIANKI O TEJ UMOWIE PUBLICZNIE, co jest podważeniem zasad ustalonych przez FTC i jawnym łamaniem prawa. Bo NORMALNIE to trzeba wspomnieć czy się jest ,,promowanym” przez jakąś firmę, a teraz gość nagrywa filmik i co, mam ufać jego opłaconym ustom? Niby dalej mu ufać po tym jak siebie tak tanio sprzedał?

Skomentuj Blik Anuluj pisanie odpowiedzi