[Po mojemu] To jak z tym Elder Scrolls Online?

[Po mojemu] To jak z tym Elder Scrolls Online?
Avatar photo
To nie jest recenzja, nie przeczytacie tu szczegółowego opisu drzewek postaci czy linii fabularnej. Nie ma to znaczenia. Istotne jest coś, nad czym pewnie dumam nie tylko ja, ale i twórcy. Dziękuję górze, że nie musiałem pisać recenzji, bo TESO sprawia nielichy problem w ocenie.

Właściwie wszystkie wątpliwości przed premierą gry można było zamknąć w jednym zdaniu – dyskusje dotyczyły granicy pomiędzy „Elder Scrolls” a „Online” w produkcji Zenimaxu. Na ile znana z serii lekkość i przyjemność eksploracji świata wytrzyma starcie z wpuszczeniem do Tamriel innych graczy? Czy zabranie możliwości noszenia przy sobie zbrojowni i skrzyni złota po rozebraniu wrogów nie zaboli graczy po oddaniu w ich ręce dużych bitew PvP? Jak poczują się hardkorowcy, którzy patrzą z ukosa na MMO, gdzie tradycja gatunku stawia na przystępność kosztem spójności fabuły i kanonu?

Z ostatnią kwestią zetknąłem się niechcący – jako posiadacz Imperial Edition każdą rasą mogłem przystąpić do dowolnej frakcji (Ebonheart Pact, Daggerfall Covenant, Aldmeri Dominion) więc kliknąłem, co akurat mi się spodobało i pach! Rodowity Nord, mieszkaniec Daggerfall z dziada pradziada. Daleko od domu w Skyrim, zbyt biedny, by tam dotrzeć samemu. Z kanonem pewnie się nie zgadza, ale nie powiecie mi, że role-play w MMO nie istnieje.

Podobnie, jak w przypadku fabularnego zacięcia zadań w The Old Republic mówiono, że BioWare stworzyło ogromną kontynuację KotOR-ów, tak i ESO prezentuje się jak nieźle wypieczone, duże Elder Scrolls. Nie trzeba przyzwyczajać się specjalnie do systemu umiejętności, zwłaszcza jeśli graliście w Skyrim – tu też rozwija się skille często używane w zamian za punkty, które dostajemy przy awansowaniu na poziomy doświadczenia, ukańczaniu niektórych questów czy znajdowaniu specjalnych artefaktów w świecie gry. Mamy pewną elastyczność w budowaniu postaci, jednak w praktyce schylamy się w stronę klasycznego osiłka, czarującego mądrali lub zręcznego łotrzyka, plus czwarty do brydża templariusz przydatny w leczeniu towarzyszy. Są zadania dla gildii, są ikonki na mapie, są bogate narzędzia kreacji postaci. Wszystko niby na swoim miejscu.

Poza tym wreszcie mamy Tamriel w jednym kawałku, a jego zwiedzanie nie dość, że zajmie mnóstwo czasu, to jeszcze nacieszy oko. Przebiegłem kilka krain i ani nie zauważyłem pustkowi kopiuj-wklej, ani nie trafiłem na szczególnie źle zaprojektowane lokacje (może kilka razy intuicyjnie zaszedłem od złej strony lub mapa była mniej czytelna). Część z nich – szczególnie w questach fabularnych – zasłużyła nawet na podziw i pamiątkowego screena. Warto jednak pamiętać, że z troski o balans ekonomii nie można zdejmować wszystkich przedmiotów z wrogów, a skarbów – z małym wyjątkiem wskazanych przez zdobyczne mapy – wielu nie znajdziemy. A przecież od lat chodziliśmy po światach Elder Scrolls właśnie w poszukiwaniu niespodzianek. Bardziej swojsko poczujemy się wykonując zadania – to już klasyka serii. Czasem coś trzeba przynieść, kogoś zabić, znaleźć, odratować, ewentualnie wywołać duchy lub przenieść się w czasie. Szczególnie spodobali mi się minibossowie, których trzeba rozłożyć taktycznie, bo dysponują zbyt dużą potęgą, by na równym poziomie nuke’ować ich zdolnościami i zwyciężyć.

Na drodze do nich stoją jednak moby, które wywołały we mnie nieprzyjemny syndrom zataczania się po ścieżce. Prościej – zacząłem je omijać. Po wbiciu kilku poziomów i rozwinięciu podstawowych zdolności nie stanowią problemu, ale i tak bije się każdego o sekundę-dwie zbyt długo. W grupie przeciwnicy potrafią szybko sformować niezły team z wojownikiem bijącym w zwarciu i asystującymi na dystans, wtedy bywa ciężko. Nie ma nic złego w tym, że ESO – mimo totalnej mainstreamowości cyklu – nie zamierza być grą łatwą. To konkretne utrudnienie leży jednak w miejscu, które zgodnie z rytmem rozgrywki MMO powinno być bezbolesne. Zadaniem stworów jest szybkie znikanie, ich działanie jest schematyczne i nie rozwija specjalnie umiejętności gracza (choć postać tak, bardzo powoli), więc czemu ma służyć przeznaczenie na walkę z nimi dziesięciu sekund zamiast trzech? Może kogoś to bawi, mnie ani trochę i nie widzę sensu istnienia mobów, które na równym levelu potrzebują więcej, niż trzech strzałów do piachu.

Zwłaszcza, że idąc starą tradycją serii ESO nie daje doświadczenia za ubijanie poszczególnych potworów. Tu kolejny problem – nie przygotowujcie się na szybkie levelowanie. Nawet gdy rzucimy się na głębszą wodę punkty lecą

strasz

nie

wol

no.

Wielokrotnie zetknąłem się z sytuacją, w której doświadczenie dostawałem dopiero pod koniec łańcuszka questów, a nie każdego z jego ogniw. Łańcuchowych zadań jest naprawdę wiele, w jednym miejscu zazwyczaj wykonujemy kilka jednocześnie, zanim wrócimy je oddać, w związku z czym nieraz kluczymy przez godzinę bez ani jednego punkcika. Po oddaniu możemy dostać sporą pakę, fakt, ale czy taka propocja wyzwania i nagrody może każdego zadowolić? Mnie nieszczególnie, podobnie z resztą graczy, którzy często muszą wybierać, na co tę jedną wolną godzinę poświęcić. Zresztą, zrobiłem chyba z 60 questów, zanim dobiłem czubkiem nosa do najniższego poziomu, na jakim można wejść do pierwszych lochów. To się po prostu dzieje zbyt wolno.

Trafiłem też chyba na zły moment w kampanii PvP odbywającej się w znanym z Obliviona cesarskim Cyrodiil, gdzie na ogromnym obszarze trzy frakcje przejmują punkty strategiczne, przypuszczają oblężenia i walczą o tron cesarza. Pole zmagań jest gigantyczne i mimo obecności systemu szybkich podróży bez wierzchowców lepiej się tam nie zapuszczać. Podobno mieszczą do dwóch tysięcy graczy, więc wybrałem średnio natężoną kampanię z kilkunastu dostępnych i… dobra, biłem się, pomagałem przy oblężeniach, zrobiłem kilka questów i zebrałem trochę materiałów do craftingu (część dostępna tylko w Cyrodiil) i uciekałem przed lwami, ale wojny specjalnie nie poczułem. Moja frakcja dominowała na mapie, a zamiast ognia walki znalazłem kilkunastu kompanów bijących się o kopalnię. Zatrzymała nas brama, bo… mieliśmy zbyt mało maszyn oblężniczych. Wojny mi to nie przypomina, zwłaszcza że jednostki AI stoją w samych twierdzach i przy ważnych punktach, a teren pomiędzy zostawiono graczom. To inne gatunki, ale wniosek podobny – po tym, jak Titanfall zapełnił pustawe pole bitwy botami, pustki Cyrodiil bolały podwójnie.

Gracze całkiem słusznie narzekają też na system łupów w lochach. Przedmioty wypadające z wrogów zgodnie z logiką są instancjonowane, w przeciwieństwie do rozstawionych po lokacji skrzyń. Te – przynajmniej częściowo – należą do tego, kto pierwszy podbiegnie i otworzy zamek. Jest w tym jakiś element przygody i rywalizacji, ale ze względu na panujący w instancjach chaos chyba lepiej rozdawać wszystkim na równych szansach? Zwłaszcza, że otwarcie skrzyni zależy przecież od umiejętności posługiwania się wytrychem.

Zdążyliście pewnie zauważyć, co jest problemem TESO – dobry z niego Elder Scrolls, ale wątpliwy Online. Warstwa roleplayowa stoi na wysokim poziomie, tak jak niemal wszystko, co cieszy w singlu. Ale nie po to gra się w MMO z opłacaniem abonamentu, prawda? Po dobrych kilkunastu godzinach spędzonych w Tamriel TESO pokazało mi, że zadbano o wiele elementów sieciowego gatunku, ale żaden nie pokazał na tyle dużego potencjału, by dać nadzieję na wielki przełom.

Pięć milionów betatesterów robi wrażenie, jednak to puste dane – beta była darmowa. Póki co nowa produkcja ZeniMaxu i Bethesdy zdaje się celować w fanów, co jest piękne, ale ogromna inwestycja (m.in. w udźwiękowienie dialogów, które i tak przeklikujemy, bo to MMO) musi się przecież zwrócić. Fani zapewnią stały dochód przez pewien czas, gorzej z „niefanami”, bo TESO próbuje wprawdzie iść w kilku miejscach na bakier ze standardami gatunku, jednak nie zawsze są to kroki w dobrą stronę.

Wygląda więc na to, że chyba faktycznie może nie być miejsca na kolejne, wielkie, napędzane abonamentem MMO. Ech… powodzenia TESO. Piękne żeś, ale czy mądre?

23 odpowiedzi do “[Po mojemu] To jak z tym Elder Scrolls Online?”

  1. Z kanonem to tutaj nic się nie zgadza. Dominium na ten przykład dowodzi 20-latka. Troszkę dziwne jak na rasę w której totalna biedota dożywa 600 lat. 🙂 A 200 latek uważany jest za dziecko.Najlepszy możliwy cytat, to „TES Online allows the player to live the events of The Alliance War saga, an ongoing series of historical fiction novels written in the Fourth Era and set in the Second Era of Tamriel. Though extremely popular among the commoners, scholars and priests across Tamriel have criticized it for it

  2. ” for its unbelievable characters, including an Altmer queen of only 28 years, and blatant historical and mythological inaccuracies. The Elder Council condemns its portrayal of the Imperial government as complicit in a Daedric invasion of Tamriel, and cults of Molag Bal in four provinces have released statements distancing themselves from the author, who goes simply by the name of „Loremaster Lawrence.””

  3. Meeehh. Poczekam na kolejnego Scroolsa mam nadzieje juz nie MMO tylko prawdziwy erpeg w czystej postaci bo Skyrim byl swietny.

  4. Trzy strzały na moba ma sens w mmo, gdzie tych mobów jest cała tona w samej lokacji startowej, w ESO mobów jest ogólnie mniej i, jeżeli dochodzi do walki to raczej z naszego wyboru, a nie z przymusu, bo quest nam każe zabić 30 wilków. Logicznym jest, że w takiej sytuacji, jeżeli mamy np: lvl 9 i spotkamy misia na 9 lvl to walka będzie wymagająca, bo, gdyby nie była to jaki byłby w ogóle sens walki w tej grze, jeżeli nie byłaby satysfakcjonująca?

  5. PS. Jeżeli uważasz że levelownie jest wolne to zapewniam cię że robisz to źle 😉

  6. A ja mam nadzieje że TESO okaże się niewypałem i padnie jak najszybciej. Bo inaczej jeszcze singlowe Elder Scrollsy skończą jak Warcraft, którego się nie chciało Blizzardowi dalej robić, bo woleli ciągnąc kasę z WoWa.

  7. ja jestem w tej grze zakochany xD

  8. Czekam na F2P

  9. @Razqer TESO stworzyło inne studio. Czy tylko Ja o tym wiem? Singlowa część TES zapewne już powstaje. Swoją drogą, ciekawe na czym się teraz skoncentrują? 😉

  10. Dialogi są w pełni udźwiękowione? Nie mogli tego rozwiązać jak w Morrowind’zie? A co do lokacji: Jak duże są prowincje? Czy np. Skyrim dorównuje swojemu odpowiednikowi w TES V?

  11. Grałem w Bete TESO jakieś dwa dni tylko i niby jest wszystko super i gra ma ogromny potencjał, ale jednak czegoś mi brak. Ciężko to jakoś sensownie opisać, ale myślę że chodzi tu o same walki. Ich poziom trudności jak i dynamikę uważam za zalety, ale w ogóle nie czuję siły tych uderzeń i zaklęć i szybko zaczęły mnie nużyć. Jeśli TESO przejdzie na F2P to może jeszcze wrócę do tej gry, ale na razie z niecierpliwością czekam na nowy dodatek do WoW’a uprzyjemniając sobie czas w Neverwinter online.

  12. Miałem tak z D&D, gram i gram i po tygodniu bodaj miałem drugi level… W Neverwinters po jednym dniu wskoczyłem na bodaj 5ty… Ale osobiście wolę wolniejsze awanse:) Zabawa RPG, to nie levele, ale poznawanie świata, eksploracja i integracje z innymi graczami:)

  13. @uzakiel|W ESO też możesz mieć 5 lvl w dzień, a raczej w kilka godzin, osobiście nie wiem co ludzie robią w grze że narzekają na wolne lvl’owanie, ale wcale takie nie jest. Co innego że w grze można tak się zapatrzeć na różne rzeczy że zamiast robić questy i zdobywać exp spędzamy czas na odkrywaniu nowych rzeczy i grzebaniu w tych, które już odkryliśmy 😀

  14. Sorry, seria The Elder Scrolls (i poboczne) wygląda takMorrowind > Daggerfall > Redguard > Oblivion >* Skyrim > Battlespire > ESO >* Arena* choć jako TES to Skyrim jest lepszy od Obliviona. No ale oceniam gry.|* tu podobnie, jako TES jest odwrotnie

  15. Mam szczerą nadzieję, że to nie jest koniec serii singlowej. Jeśli TESO zabije TESa to chyba ja zabije Zenimax, a jak nie to zrobią to inni fani 😀

  16. sama idea mmo w tym pięknym świecie stworzonym dla trybu single player powoduje u mnie odruch wymiotny. Jako prawdziwy fan tego uniwersum nie tknę TES online już nigdy. Pograłem w betę i tylko załamałem ręce. Jak oni mogli to zrobić mojej ukochanej serii? Okropna walka rodem z ty Sami twórcy zarzekali się kiedyś, że to uniwersum powstało tylko i wyłącznie dla trybu single player. Łatwy pieniądz zrobił swoje. Mam nadzieje, że TES VI wyjdzie, a tego stworka sieciowego odradzam każdemu. Szczególnie fanom serii

  17. Pierwsze co się mi rzuciło w oczy to zarżnięcie klimatu serii, jak wieprza na świąteczny stół. Pograłem nieco i tak jak godziny spędziałem w singlowych wersjach, tak tutaj poczułem niechęć po pierwszej godzinie. Gdyby tylko usunąć tych wszystkich ludzi i wypełnić świat na podobieństwo klasycznych części, mielibyśmy doskonałą „6”, która na długi czas rzuciłaby ine RPGi na kolana a tak pozostało mierne MMO z wielkim ego dążące do F2P.

  18. @wernetto|ESO nie ma nic do planów wydawniczych TES’ów.

  19. @Flogiston|Porównujesz wrażenia mmorpg to rpg jakby to były równe rzeczy… ….tak bardzo mocno bezsensu to!!111lwowowo!11

  20. Pytanie za 100 punktów: dlaczego gry MMO NIE MOGĄ mieć normalnej grafiki, lecz taką „lajtową”, z chudymi jak patyk, przerysowanymi ludkami i przekolorowaną grafiką? Czy nie można zrobić po prostu zwykłego odpowiednika KotOR-a (TOR) czy Skyrima (TES), tyle że w wersji dla wielu graczy?

  21. Bo MMO to nie gra na pół roku, a w (założeniu) na wiele lat. Ma się podobać dziś i nie straszyć za lat 5, proste?

  22. dla mnie zaporowa jest cena TESO … gdyby abonament był tańszy już dawno bym grał. A nie chce ryzykować tym że kupie, pogram miesiąc spodoba się (tak jak reszta scrollsow) i [beeep] bo 50 zł za miesiąc to trochę dużo

  23. @KB1|Dobre pytanie, mnie też to wkurza. A sama gra mnie odrzuca. Po pierwsze:TES MMO? Dziękuję, postoję. Po drugie: to co oni zrobili tam uniwersum TES mnie jakoś nie przyciąga.

Skomentuj Sermaciej Anuluj pisanie odpowiedzi