Często komentowane 136 Komentarze

[Po mojemu] Ugrata czasu

[Po mojemu] Ugrata czasu
Avatar photo
Jednym z przejawów mojego dopatrywania się głębi w rzeczach bardzo prostych jest niedawna rozmowa z dobrym kolegą z liceum. Powiedział, że przez ostatni rok spędził na graniu mnóstwo czasu i w nowym roku planuje marnować go mniej. Ja zaś zacząłem się zastanawiać, czy godziny spędzone na grze można faktycznie uznać za stracone.

Pierwsza myśl – skądże znowu! Rozrywka w życiu jest niezbędna i świadomi tego byli twórcy The Sims, którzy w formie ośmiu prostych wskaźników potrzeb przedstawili zaskakująco celny obraz życia. Bez przyjemności jesteśmy ubodzy, bezbarwni i źle nastawieni do świata. Choć tytuł książki Postmana Zabawić się na śmierć brzmi skrajnie i strasznie, brak frajdy zwyczajnie nas dołuje. Trzeba utrzymać odpowiednie proporcje. Ich ustalenie nie jest jednak proste, bo rozrywka, która nas nie rozwija, jest teoretycznie pozbawiona głębszego sensu.

Dzisiaj skończyłem grę nie tak nową – Professor Layton and the Curious Village na Nintendo DS. Logicznej gimnastyki jest tam co niemiara, czacha dymi i mózg staje. Czy ten fakt wpłynie na moją zdolność otwierania umysłu w życiu, czas pokaże. Wcześniej jednak męczyłem Skyrim, nad którym spędziłem wiele godzin. Sęk w tym, że nie odkrył przede mną nowych horyzontów. Skala świata i wyzwań, północne klimaty, świetna oprawa audio i wideo, dowolność eksploracji i kreacji postaci – to wszystko jest do ogarnięcia w ciągu kilkudziesięciu minut. Nie wspominając już o tym, że dokładnie takich samych – lub bardzo podobnych – przeżyć dostarczyły mi dwie poprzednie części serii. The Elder Scrolls odkrywa zresztą niewiele w konwencji fantasy czy zachowaniu NPC-ów. Pod tymi względami można twierdzić, że choć uwielbiam tę grę ponad miarę, czas spędzony na niej można wykorzystać lepiej. Mógłbym to też powiedzieć o wielu innych produkcjach.

Spójrzmy teraz na inne dziedziny kultury. Każda książka w sposób niespotykany działa na wyobraźnię, a przez ostatnie setki lat powstało ich całe mnóstwo. W sam raz, by wykształciły się nurty, by można było rozróżnić poszczególne style zarówno całych epok, jak i pojedynczych pisarzy. Wiadomo, że jeśli szukać lekkostrawnych kryminałów, to mamy Agathę Christie. Komiczne ujęcie fantastyki znajdziemy u Pratchetta, sztampę u Salvatore, kresową fascynację u Pilipiuka, mikrofalowe mądrości u Coelho, a wiele szarości i umartwienia u Kapuścińskiego. Do końca życia nie ogarniemy tej różnorodności i nie poznamy wszystkich światów ukrytych na kartach książek.

Popatrzmy teraz na filmy. Wiele cech jest wspólnych dla gamingu i kinematografii. To media audiowizualne, bazujące na scenariuszu i określonej stylistyce, z biegiem lat okraszone coraz śmielszymi efektami specjalnymi. Filmy nie są tak interaktywne jak gry, przez co funkcjonują jako zamknięte całości, nie pozostawiając pola do inwencji odbiorcy, lecz najwyżej do interpretacji. I tu moje ulubione słowo – jednak. Film jest sferą dojrzalszą, choćby przez sam fakt dłuższego stażu. Rozdźwięk pomiędzy dziełami ambitnymi, a mainstreamową papką jest większy, niż w wypadku gier, podobnie jak bogactwo tytułów w tej pierwszej kategorii. Zdolnych aktorów i reżyserów można wymienić mnóstwo, zaś wybitnych wizjonerów komputerowego i konsolowego szaleństwa – dużo mniej. Kombinujący z formą Cage i Suda, niespełniony McGee, trzęsący familijnym rynkiem Wright, niegdysiejszy trendsetter Miyamoto… czy na sali mamy jeszcze tłok? Czy w ogóle był tu tłok?

O muzyce wspomnę jedynie dla zasady, bo zestaw pojęć dla niej wyłącznie zarezerwowanych i ogrom gatunków oraz twórców są w innych sferach życia praktycznie niespotykane. Zresztą, fakt zatrudnienia Clinta Mansella do produkcji muzyki w Mass Effect 3 jest wymowny. Gry sięgają do sprawdzonych rozwiązań innych mediów, zanim wykształciły porównywalnie bogaty wachlarz własnych. O tej odtwórczości zresztą już marudziłem.

Te wszystkie przypadłości wywołują we mnie czasem myśl, że czas spędzony na graniu mógłbym spędzić bardziej produktywnie. Wciąż mam wrażenie, że gry przejęły zbyt szybko cechy kultury masowej, że brak im większego zróżnicowania. Że interakcja – tak hołubiona jako nasz skarb i unikat – wcale nie jest tak cudowna. Robiąc coś, chcę odkrywać nieznane, poznawać coś nowego. Powiecie pewnie, że nie od tego jest rozrywka. Tylko dlaczego kosztując innych jej form częściej czuję się bogatszy, niż dzięki ostatnim grom?

A czy dla was gry to utrata czasu, miła ale jednak?

136 odpowiedzi do “[Po mojemu] Ugrata czasu”

  1. Dobra, nie truję już, wracam grać 😀 I Wy też grajcie, ale z głową 😉 .

  2. @Nhilus – Tylko nie zmarnuj swojego czasu ;P

  3. Powiem krótko: gdyby nie Assassins Creed II to nigdy nie zafasnynowałbym się kulturą renesansu, zadowalając się marną namiastką uczoną w szkole. A tak to znam wiele dzieł renesansowych, styl architektoniczny, dzieła literackie, słynne postacie… Nie wszystko jest opisane w AC II, ta gra po prostu zainteresowała mnie tematem, który pózniej rozwiajałem samemu. Dodatkowo moją przyszłość wiążę z grami, zatem uważam że granie NIE JEST utratą czasu, a jedynie specyficzną formą spędzania go.

  4. rozwijałem nie rozwiajałem

  5. wszystko zalezy od podejscia, patrz: grasz 3 godziny w skyrima, inni obejrza film i przecyztaja kawalek ksiazki w te 3 godziny, a teraz pytanie, kto stracil czas ?

  6. @zecik- czasem lepiej pograć we wspomnienego już assassyna, niż oglądać głupi serial, albo nudną, wtórną książkę. Choć ja cenię dobrą książkę wyżej niż dobrą grę, ale nie zmienia to faktu że wszystkie 3 formy rozrywki są wartościowe.Po prostu uważam, że gry tak samo jak kinematografia i literatura, mogą być dziełem sztuki (niestety coraz częściej robione są z myślą o kasie, a nie jakości).

  7. Autor niestety ma rację. Nie ma obecnie argumentów że gry są rozrywką również rozwijającą w jakikolwiek sposób. A jakąś dekadę temu trwał w tej kwestii ostry spór. Infantylniejemy?

  8. Chcecie się dowiedzieć coś o historii to grajcie w gry w realiach m.in. IIWŚ… dzięki takim grom zainteresowałem się historią…

  9. Osobiście uważam, iż temat zasługuje na głębsze poruszenie, niż ten artykuł, choć dobrze, że się o tym w ogóle mówi. Wg mnie nie wolno mówi, że gry są głupie etc, bo to wierutna bzdura, ale nie widzę powodu by je chwalić pod tym względem. Zauważcie, że znaczna większość wiedzy zawartej w grach to ciekawostki, bo prawdziwie głębokich wniosków nie da się za bardzo przenieść do medium nastawionego na interakcję. Zresztą pokażcie mi grę niosącą jakieś głębsze wartości, bądź idee, bo ja takiej nie znam.

  10. Natomiast, te „duże” zalety gier jak np. nauka języków obcych choć są ważne nie świadczą o ich wartości intelektualnej. Podobnie zresztą jest z książkami, które choć znakomicie uczą ortografii i powiększają zasób słownictwa, w znacznej mierze są zwykłymi czytadłami. |Co do marnowania czasu to jeśli, ktoś nie jest no-lifem i nie traktuje gier, jako skarbnicy wiedzy, to wcale czasu nie marnuje, bo poświęca go na wspomnianą rozrywkę.

  11. Gdybym 10 lat wcześniej wiedział jaką jakość będa miały gry w które chciałvym zagrać to na pewno mniej czasu bym na to stracił. Częściowo żałuje tego czasu, częściowo nie.

  12. Kiedyś branżę gier porównywano do filmowej: większość to rozrywka ale zdarzają się również perły rozwijające gatunek, popychające przemysł do przodu. Dziś w filmach mamy Oscar i inne nagrody dla odkrywających nowe trendy. W grach natomiast liczy się niestety tylko sprzedaż i tzw. Gra Roku będąca poczwarą zależną głównie od ilości $ wydanych na reklamę.

  13. Wszystko zaleźy od tego, o jakich grach mówimy. Granie w szachy z komputerem, w przepytanie paczek (Sokoban), również w gry typu Neverhood czy Machinarium – to rozrywna, która wnosi coś do naszego życia. Podobnie gry typu Anno, Sim City, czyli mniej lub bardziej gry strategiczne i logiczne. Ale nie ukrywajmy, jest ich mniejszość, a większa część to strzelanie z giwary, zabijanie kto się napatoczy i na różne sposoby. Albo robienie czegoś, do czego jest się za leniwym: patrz np. gry sportowe. Zamiast kopać pi

  14. łkę na boisku, nawalamy w klawiaturę, a brzuch rośnie i mięśnie wiotczeją. Podobnie zamiast zobaczyć czym jest prawdziwa wojna (nawet w odmianie strzelanek ASG) dalejmy czadu w Call of Duty. Według mnie znacząca większość gier to jedynie pusta rozrywka – mniej lub bardziej prymitywna. Ale z drugiej strony – większość ludzi nie czyta filozofów w orginale, nie słucha muzyki symfonicznej, nie ogląda z zapartym tchem „Śmierci w Wenecji”, w dodatku niczym specjalnym się nie interesuje i jest za leniwa na uprawia

  15. gryby więc gier nie było, ani telewizji, osobnicy ci – a jest ich zdecydowana większość wśród ludzkiej populacji moim zdaniem – tak czy inaczej nie robili by nic ciekawego. Po pracy leżeli by pewnie brzuchem do góry z tępym wyrazem twarzy. A tak – grają sobie w gry i napędzają gospodarkę (jeśli je legalnie kupują);) . I niech im świeci i pokój z nimi. Zawsze można grać w te pozostałe parę procent „mądrzejszych” gier, albo – wyłączyć komputer i inaczej spędzić czas.

  16. nie sportu. Gdyby więc

  17. Co do tytułu: I see what you did there ?_?? |Co do artykułu: Moim zdaniem jeśli po zakończeniu sesji z grą nie ma się poczucia straconego czasu, to nie straciło się czasu:)

  18. Mihao zważ na to ze ci osobnicy to ogromna większość gier o czym świadczą wyniki sprzedaży a to już nie jest napawające optymizmem.

  19. @qrosawa |Oscarami nagradza się nowe trendy w kinematografii? Poważnie? |@ramzesXIV |We need to go deeper.

  20. Ganjalf – w kinematografii Oscar napędza sprzedaż a w grach sprzedaż generuję Gre Roku.

  21. Ostatnio odkryłem, że to jednak strata czasu. Bo co masz z przejścia takiej gry? Wielu odpowie – to samo co z przeczytania książki czy obejrzenia filmu. Jednak mimo wszystko, gry uzależniają bardziej. Zmarnowałem zbyt dużo czasu przy kompie – teraz zaczynam grać na gitarze, poznałem fajną dziewczynę, i mówię wszem i wobec – nie będę już spędzał przy tej maszynie więcej czasu, niż jest to konieczne.

  22. Gram 5h tygodniowo max – na tyle mogę sobie pozwolić bez uczucia, że marnuję kazdą wolną chwile na gry.

  23. Czas który przyjemnie traciłeś nie jest stracony.

  24. Faktem jest, że większość ostatnio produkowanych gier jest zwyczajnie kiepska i stanowi jedynie papkę dla leniwej części młodych w wieku 10-14 lat. Ale też, jak już wielokrotnie tutaj ludzie zauważyli – złota zasada brzmi: „Czas przyjemnie spędzony nie jest czasem straconym”.

  25. Granie jest jak telewizja. Fajne, gdy grasz do 3 godzin max dziennie i potrafisz spędzać czas w inny sposób na powietrzu, z dziewczyną czy z kolegami. Złe jak staje się to twoim jedynym źródłem zabawy i głównym elementem twojego życia.

  26. Zawsze grając sobie wieczorem dopadają mnie czarne myśli „przecież siedząc tu jestem tylko konsumentem, a przecież stać mnie na to, by to inni podziwiali owoce moich rąk”. Smutne, ale prawdziwe.

  27. Oprócz grania powinno się robić coś jeszcze, chyba że nie ma co… Wtedy warto czytać książki i oglądać telewizję.

  28. @Olaf – polecam iść spać|@Dyzio – polecam brać połowę obecnej dawki|@ scorpix – dobrze gadasz ale to nie dyskusja na temat czy gry są złe czy dobre, albo czy są nałogiem czy nie 🙂

  29. Teoretycznie można zabierać się tylko i wyłącznie za gry, które mają w sobie „coś” – scenariusz, klimat, niestandardowe rozwiązania w rozgrywce, kolorowe postaci, ale.. ile takich gier powstaje rocznie? Poza tym od kiedy gry są sztuką, która ma nas rozwijać? To jeno rozrywka i jeżeli jako taka daje przyjemność to nie ma w tym nic złego. Gorzej jeżeli ktoś tylko gra. Bezwiednie, bezrefleksyjnie, mimochodem, zalicza jak w śpiączce.. 😀

  30. Ja oprócz grania jeżdzę na deskorolce, czytam książki, gram na gitarze… ot co 😉

  31. Wg mnie wszystko rozbija się o ilość. Jeżeli ktoś gra po 5h dziennie, to rzeczywiście można powiedzieć, że traci czas i mógłby go spożytkować o wiele lepiej. Ale jeżeli gra kilka godzin na tydzień, to chyba nawet dobrze, bo gry też mogą pomóc w życiu.

  32. W czym problem ? Jeśli czas który przeznaczamy na gry jest czasem przeznaczonym rozrywkę to nie ma problemu. Jeśli zamiast oglądania durnego TV gramy – jest ok, jeśli gramy zamiast wychodzenia ze znajomymi, pracowania lub nauki – jest źle. Czas na filmach wcale nie jest spędzony lepiej, jak napisałeś Adzior większość filmów to syf dla mas (gdzieś 95% tego co pokazuja w TV to czysty shit), jeśli naprawde chcesz się rozwijać przez filmy to tylko oglądając specjalnie wyselekcjonowane dzieła sztuki.

  33. Rację masz z książkami – naprawde dobrze stymulują muzg, poprawiają słownictwo i są częściej dojrzalsze niż gry ( czy tutaj filmy ). I wkońcu zależy to od tego w co gramy . Rzygam MMO, których jedynym celem jest wysysanie kasy z portfelów nerdów którzy nei mają co robić, nie lubię sandboksów gdzie biegam godzinę w tę i nazad po qesty. Gram w gry które dostarczą mi zmaksymalizowaną rozrywkę w krótkim czasie, tak abym miał czas na inne rzeczy, i wkońcu gry orginalne.

  34. Uwierz, że czas spędzony przy Portalach, Braidze, Half Life 2 czy Limbo wcalę nie uznaję za stracony, wręcz przeciwnie, świetnie spędzony. Grajcie ile chcecie, ale nie zapominajcie poprostu o innych rzeczach i róbcie to z głową.

  35. @Nhilus|Przyganiał kocioł garnkowi.

  36. Ja szczerze mówiąc nie widzę absolutnie żadnego powodu dlaczego książki czy filmy miałyby być lepsze od książek czy filmów. Oczywiście jeśli mówimy o książkach fabularnych. Bo nie ma chyba wątpliwości, że książka np. o biochemii jest bardziej wartościowa niż dowolna książka fabularna. I w tym sensie jedynie książki mogą mieć przewagę, jako, że gier naukowych raczej nie ma.

  37. W pierwszym zdaniu miałem napisać „lepsze od gier”. Dajcie tu opcję edycji w końcu…

  38. Nie uważam żeby gry były stratą czasu, jest to forma rozrywki jak każda inna sprawia przyjemność, satysfakcje. To główne czynniki, ale są też inne te bardziej istotne, dzięki grom można pobudzić szare komórki wysilić się, fakt można rozwiązywać krzyżówki jak kto lubi, ale czy jest to lepsza forma ? Czytając dobrą książkę czuję się równie dobrze jak przechodząc dobrą grę, podobnie jest z filmami.

  39. Gry nie pomagają w życiu, nie uczą, sztuką z rzadka można je nazwać to po prostu rozrywka, jeśli dla kogoś to strata czasu to trzeba to uszanować, jeśli to dla nas strata czasu należy poszukać czegoś co będziemy uważali za bardziej ambitne.

  40. Całe życie to strata czasu. I tak w końcu umrę, mam więc chyba prawo do takiego umilania sobie czasu, jaki mi się podoba. Czy będzie to granie w Skyrima czy jazda na nartach to moja sprawa. Jeżeli granie sprawia komuś przyjemność to nie jest to stratą czasu. Stratą czasu jest wykorzystywanie wolnego czasu na coś, co nie sprawia przyjemności, np. jeśli komuś nie podobają się książki fantasy, ale na siłę próbuje czytać „Władcę Pierścieni”.

  41. Siemiatyczanin2405 6 stycznia 2012 o 11:12

    Według mnie gry komputerowe nie są dla mnie stratą czasu. Należą do kultury masowej. Można uznać go za czas świetnie spędzony. Szcególnie przy portalu, Beyond Good & evil i Doomie 😉

  42. W sumie to dość częsty problem – zastanawianie się nad sensem swojego hobby. Każdy powinien mieć jakieś zainteresowania, lecz nie można stwierdzić, że niektóre gry niczego nas nie uczą, może przykład?|Skyrim – podczas rozgrywki faktycznie niewiele otrzymamy w świecie rzeczywistym, lecz należy pamiętać, że każda gra potrafi rozwijać wyobraźnię, czy też wzbudzić zainteresowanie światem, któy wszakże jest wzorowany na innym (Skyrim – mitologia wikingów, ludów północy). Gry często stwarzają podwaliny pod coś.

  43. Nie uważam, żeby czas spędzony przy kompie był dla mnie czasem straconym. W przybliżeniu 70% słówek z angielskiego poznałem właśnie w grach. W szkole od czasu 1 klasy gimnazjum nie ma NIC nowego jeżeli chodzi o angielski. Cały czas poznaje w dodatku nowe. Przykładów mógłbym podać więcej, ale powiem jeszcze tylko jedno. Po godzinie 18 jakoś nie sądzę, żebym mógł ten czas spędzić bardziej produktywnie (oglądając TV? Nah…)

  44. Oprócz tego zainteresowałem się jeszcze militariami (kiedyś na widok na przykład literek L86a1 nie miał bym zielonego pojęcia o co chodzi), mitologią (po przejściu Titan Questa). Dzięki grom też zacząłem więcej czytać książek (chociażby świetne Metro, czy książki Drewa Karpyshyna z cyklu Mass Effect).|Gry na pewno nie są dla mnie stratą czasu. No i najważniejsze-dobrze się przy nich bawię.

  45. Granie tak jak każda inna czynność ,która nie dostarcza pieniędzy jest strata czasu

  46. @znaffca o widzę znalazł się znaffca. Ja za przebywanie z moją dziewczyną nie dostaję pieniędzy, a jakoś nie wydaję mi się ,abym czas z nią spędzony uważał za stracony. Pieniądze to nie wszystko , a ty pomyśl o tym co piszesz.

  47. LazarusGreyPL z n o P 6 stycznia 2012 o 14:13

    Łe gdzietom… żadna strata czasu, ale sposób na życie albo chociaż przeżycie dnia następnego ;8-] Przynajmniej dla mnie.

  48. Taka sama strata czasu jak inne czynnosci w zyciu. Ogladanie TV, pracowanie, sprzatanie itd. Kal patrzysz na granie negatywnie – zawsze uznasz je za starte czasu, tak jak i kazda inna czynnosc. Praca tez moze byc uznana za starte czasu bo latwiej ukrasc forse niz harowac, itd itp. Wszystko zalezy od proporcji i od tego jak sami postrzegamy granie. Jako ucieczke od rzeczywistosci czy jako rozrywke, czesto w gronie znajomych przez multi…To tak jak granie w brydza, jest strata czasu ? Pewnie tak. I co z tego

  49. @znaffca|Zwłaszcza wcinanie kebabów i wypróżnianie się… Pewnie, strata czasu.

Skomentuj Thug Anuluj pisanie odpowiedzi