Tak się robi imprezy dla graczy. Relacja z Final Fantasy Fan Festival
Wiedziałem, że podczas zorganizowanej w Londynie imprezy Square Enix nie znajdę zbyt wielu rzeczy „dla siebie” – Fajnal Fajnalowi nierówny, a w tej serii eventów chodzi przede wszystkim o jednego, tego sprzed równo 10 lat. I właśnie tak powinno być.
Choć Fan Festival ma w nazwie tylko „Final Fantasy”, bez żadnych numerków, zdecydowanie jest to impreza przede wszystkim dla miłośników „czternastki” – gigantycznego, bo od dekady regularnie obrastającego w zawartość, MMORPG. I bardzo dobrze, ponieważ zorganizowana została dla społeczności tak ogarniętej wspólną zajawką, tak wesołej i wdzięcznej, że nie miałbym serca narzekać na niewielki udział „dwunastki” czy Tacticsów(*). Mówię to z punktu widzenia osoby, która w Final Fantasy XIV grała stosunkowo niedużo: właśnie tak powinno się robić imprezy dla graczy.
(*) Ale kiedyś pojadę na BlizzCon tylko po to, żeby przez dwa dni narzekać na niedobór The Lost Vikings. A nuż ktoś usłyszy.
Nie żebym nie znalazł tam niczego dla siebie. Ale po kolei. Pominę to, co pozapowiadano, bo przecież już o tym napisaliśmy. Dodam jednak, że oglądanie tych zapowiedzi na żywo razem z tłumami w hali London ExCeL szybko uzmysłowiło mi skalę emocji, jakie targały psychofanami FFXIV. Część firm organizujących konferencje na scenie wynajmuje naganiaczy aktywizujących co chwilę widownię głośnym „ŁU!”, brawami i gwizdami. Jestem pewien, że niektórzy z was kojarzą tego typu eventy i pamiętają, jak sztucznie to wychodzi.
No więc tutaj naganiacze potrzebni nie byli, bo całe tłumy wyrażały głośno zachwyty w reakcji na każdy kolejny kadr tego zwiastuna:
Wtedy zrozumiałem. Aha. To dlatego robicie takie eventy.
Mówiłem o tym już w CD-Action Air, ale sparafrazuję: w trakcie całego wydarzenia wielokrotnie przekonałem się o tym, jak mocna w przypadku Final Fantasy XIV jest więź twórców z odbiorcami. W sumie nic dziwnego: ci pierwsi przy okazji ewidentnie są też tymi drugimi, a że historia „czternastki” liczy już dekadę, zrozumieć można i ekstazę publiki, i szczere łzy wzruszenia, którym zdarzyło się kilka razy kapnąć na scenę.
zdjęć
Do sceny za chwilę wrócę, ale co znalazło się pod nią? Między innymi szereg gier i zabaw bezpośrednio związanych z miejscami wziętymi prosto z gry. W gildii łuczników można było postrzelać z łuku, gildia wędkarska organizowała… cóż, zawody wędkarskie. Nie zabrakło też specjalnych miejscówek do robienia sobie fotek w fajnalowych sceneriach. Na wszelki wypadek założyłem, że na chocobo wchodzić nie można.
A jak ktoś zapragnął odrobiny chilloutu, to i pod tę potrzebę ustawiono specjalną strefę. Można to było zrobić w oderwaniu od klimatu imprezy, ale po co, skoro dało się też tak:
Trzeba również pamiętać, że był to event związany z grą MMO, więc to logiczne, że przyszło sporo osób, które nie wyobrażały sobie przez kilka godzin z rzędu nie wskoczyć na chwilę do Eorzei. Dla nich przewidziano pecety w strefie Battle Challenge.
W trakcie całego eventu zorganizowano też loterię z odbywającymi się co chwilę losowaniami. Pod takim oto pięknym cactuarem:
Jako jeden z odwiedzających dostałem swój los. Czy wygrałem? Nie wiem, bo wpadłem na genialny pomysł sprawdzenia tego pod koniec eventu. Okazało się jednak, że podobnych geniuszy było sporo.
zdjęć
Więc dałem sobie spokój i poszedłem na wieczorny koncert. A tych były aż dwa – więcej oczu i uszu przyciągnęło The Primals, czyli zespół grający metalowe covery muzyki z FFXIV… założony przez Masayoshiego Sokena, kompozytora muzyki do FFXIV. Mnie zaś (w dużej mierze ze względu na nagłośnienie) zdecydowanie bardziej do gustu przypadł kameralny koncert fortepianowy. Klawisze: Keiko. Wokal: Amanda Achen. Nagłe wtargnięcie na scenę z otamatone’em: Masayoshi Soken.
(Niestety jako przedstawiciel mediów musiałem respektować brak pozwolenia na nagrywanie, ale na YouTubie znajdziecie paru nicponiów, którzy zakaz przegapili).
Skoro już jesteśmy znów pod sceną – na której ciągle się coś działo, od prelekcji twórców, przez quizy i pokaz cosplayu, po wspomniane koncerty – przejdźmy do tego, co najbardziej interesowało mnie (tj. miłośnika przede wszystkim Final Fantasy, a dopiero potem konkretnie „czternastki”). Gościem specjalnym był Hironobu Sakaguchi (twórca serii), który i porozmawiał trochę z Naokim Yoshidą (twórcą FFXIV), i poodpowiadał na zebrane wcześniej pytania fanów.
Jak możecie się domyślać (albo wiecie, bo oglądaliście zapis całości), pojawiły się informacje ze wszystkich trzech najważniejszych rodzajów. Takie z kategorii Najgorsze Normickie Pytania:
Ale też takie z kategorii Wiedza Niemainstreamowa, np. ci najbardziej zorientowani fani wiedzieli, a dla mnie to było nowością, że:
• Sakaguchi jest psychofanem Final Fantasy XIV i poświęca na grę większość czasu.
• Zarówno on, jak i Yoshida to weterani MMO, i to tacy, jakich niełatwo byłoby wam znaleźć wśród znajomych. Yoshida podczas konferencji prasowej, która zwieńczyła event, wypowiadał się np. na temat Ultimy Online (1997), a Sakaguchi w trakcie wywiadu na scenie przyznał, że do FFXIV musiał się przyzwyczaić, bo siedziała w nim ciągle pamięć mięśniowa z EverQuesta (1999).
• Sakaguchi zajmuje się w FFXIV projektowaniem ciuchów pod marką Sakagucci.
No i wreszcie coś, czego pewnie obawiali się wszyscy ludzie zawodowo dbający o wizerunek Square Enix: kategoria Hironobu Sakaguchi Już Dla Was Nie Pracuje, Więc Oto Anegdotka, Której Nigdy Byście Nie Dali Zielonego Światła.
Trochę sobie żartuję, ale fakty są takie, że Sakaguchi to legenda, wizjoner i największy surfer w branży gier. Może wejść na scenę w koszulce Balenciagi, zebrać oklaski, a następnie rzucić historią o pracownicy, która spała w sali konferencyjnej, przez co w pomieszczeniu zrobił się zaduch. Albo wstydliwą anegdotką o tym, jak próbował wykiwać Nobuo Uematsu (równie legendarnego kompozytora muzyki do Final Fantasy) i w niecny sposób zmotywować go do dostarczenia lepszej wersji soundtracku:
– Dobre, ale popraw i przynieś lepsze.
…a Uematsu wykiwał jego.
– No, i teraz jest bardzo dobrze.
– O, widzisz, a ja tylko pozmieniałem kolejność utworów.
Edycja londyńska była drugim z trzech Final Fantasy Fan Festivali zorganizowanych przez Square Enix na przestrzeni kilku miesięcy. Trzeci, na razie ostatni, zabierze nas do Tokio już w styczniu. Szkoda, że sama transmisja wydarzeń ze sceny nie oddaje tych wszystkich emocji, które wisiały w powietrzu na całej hali. Bo to właśnie zderzenie z entuzjazmem tej społeczności było dla mnie największym pozytywnym zaskoczeniem. Hironobu Sakaguchi – fajnie. Ale Hironobu Sakaguchi jako jeden z milionów fanów Final Fantasy XIV – jeszcze lepiej!
Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.