[Weekend] Sandboksowy chaos

[Weekend] Sandboksowy chaos
Avatar photo
Sandboksy to produkcje oferujące ogromna swobodę rozgrywki, dzięki której gracz decyduje, w jaki sposób wykorzysta dostępne mechanizmy zabawy. Najczęściej kończy się to jednym - chaosem.

Zacznijmy od podstaw – czym jest sandbox? Sandbox to w wolnym przekładzie „piaskownica” – produkcje określane tym mianem zazwyczaj oferują ogromny, otwarty świat wypełniony aktywnościami, dający przeróżne możliwości zabawy. Gra i jej mechanizmy są tylko ramą, w której gracz może swobodnie działać i ustalać swoje zasady, dzięki czemu każda godzina rozgrywki może wyglądać zupełnie inaczej.

Sandbox nie jest przy tym osobnym gatunkiem – to model rozgrywki, który może przyjąć różne formy. Bo choć GTAElder Scrolls są podręcznikowym przykładem tego typu gier, „piaskownicami” są także Simsy. Nie, nie zwariowałem. Pomyślcie – tworzycie ludziki, wykupujecie działkę… i puszczacie wodze wyobraźni. Wykorzystując dostępne narzędzia wznosicie dowolny budynek, decydując przy okazji o charakterze i losach Sima. Playboy-milioner czy biedny student? A może zechcecie uwięzić go w zamurowanym basenie? Zagłodzić? Wolna wola.

Podobnie jest z grami strategicznymi dla „analityków” i „hardkorów”, z których słynie Paradox Interactive. Zapytacie – w jaki sposób? Popatrzmy chociaż na taką Europę Universalis – seria niszowa i nie dla każdego, mająca trenować zmysł taktyczny gracza. Ale to właśnie w niej możemy przepisać na nowo historię Polski i Europy. Nadwiślański kraj od morza do morza? Proszę bardzo. A może przedwczesny wybuch wojny światowej? To od gracza zależy, w jaki sposób ukształtuje Stary Kontynent.

Wiele w tej kwestii pokazały RPG-i, które tradycyjnie są nieliniowe. W Gothicu możemy na przykład wyrżnąć w pień całą wioskę bez żadnej konsekwencji, a nawet ważnych NPC-ów (choć nie wszystkich, część jest nieśmiertelna) co niestety może zablokować dalszą rozgrywkę. Do dzisiaj pamiętam, jak pewnego razu wtargnąłem wraz z „Beziem” do obozu Paladynów rzucając się na lorda Hagena. Oczywiście wynik starcia był z góry przesądzony (po chwili gryzłem ziemię), ale tutaj niekiedy w sukurs przychodzą cheaty. Wykorzystując je oraz oddane do dyspozycji graczy mechanizmy możemy wprowadzić sporo chaosu postępując nawet inaczej, niż zażyczyli sobie tego twórcy. [ja wolałem latać jako chrząszcz nad lasem – przyp. Adzior]

Podobnie jest w serii Elder Scrolls, która od początku gwarantowała ogromną swobodę zabawy. Możemy zrobić, co tylko chcemy. Masz ochotę pooglądać piękne krajobrazy? Pobawić się w złodzieja i okraść mieszkańców danej osady? A może wyciągnąć topór i dokonać masakry na niewinnych? Droga wolna. Gracz może dowolnie naginać zasady rozgrywki – mało istotna jest fabuła, liczy się to, co możesz zrobić z oddaną do dyspozycji grą. Wprowadzić zamieszanie, chaos. Na przykład wpisać cheat na nielimitowaną liczbę przedmiotów, które pojawiają się naraz na ekranie, co w końcu doprowadzi do zawieszenia gry. Albo ułożyć z książek domino. Liczy się tylko inwencja.

Nie da się ukryć, że GTA ma sporo do powiedzenia jeśli chodzi o sandboksy. Ze świecą szukać kogoś, kto nie dokonałby w dowolnej części porządnej rozpierduchy. Nie ma nic przyjemniejszego od zablokowania ulicy i wysadzenia koktajlem mołotowa nadjeżdżających wozów lub siania postrachu czołgiem. Zwłaszcza przy akompaniamencie kodów na nieśmiertelność (tak wiem, cheaty są dla cieniasów, ale wskażcie mi osobę, która nie wykorzystała ich przy takich rozwałkach).

Dodajmy do tego masę aktywności pobocznych, a także możliwość swobodnego zwiedzenia wirtualnego świata. Masz ochotę wspiąć się na szczyt góry i skoczyć z niej ze spadochronu? Możesz. A może chcesz popływać w wodach Los Santos? Proszę bardzo. Nic nie stoi na przeszkodzie by po wszystkim zrzucić zamkniętego w aucie pasażera w przepaść.

Nudzi cię zabijanie przeciwników w Assassin’s Creedzie? Zapoluj na wieloryby albo żegluj po Karaibach w poszukiwaniu skarbów. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by otworzyć ogień do innych okrętów, siejąc zamęt na morzu. Możemy robić, co chcemy, ba, również w trakcie misji gracz dysponuje pewną dozą swobody, rozwiązując je po cichu lub „geronimo”.

Wszystkie wymienione gry bledną jednak przy tej, która ideę sandboksa realizuje idealnie – Minecrafcie. Można Notcha kochać lub nienawidzić, ale jednego nie można mu odmówić – stworzył produkcję, w której można robić wszystko. Otrzymują narzędzia, za pomocą których mogą dowolnie kształtować wirtualny świat. Postaw replikę Stadionu Narodowego, odtwórz planszę z Mario, zbuduj swoje Westeros. Zaprojektuj drukarkę 3D i pokaż, że piasek nie służy do wyrobu szkła, a do lepienia bałwanów na bagnach. Albo po prostu zostań rolnikiem.

Na tym powinien opierać się sandbox – gra powinna być tylko podstawą, na której swoją przygodę wykuwa gracz. Niektórzy twierdzą, że wrzucenie użytkownika do pustego świata nie wystarczy, że uniwersum musi mieć swoją własną historię, a przed grającym musi zostać postawiony jasny cel. Sukces produkcji Notcha udowadnia, że nie ma nic bardziej mylnego – korzystając z prostych narzędzi i swojej wyobraźni gracze potrafili diametralnie zmienić grę, a każde dzieło różni się od innych. Fani nie ograniczyli się przy tym do „zwykłego” tworzenia lokacji – wymyślają sobie własne zadania, które realizują. Na przykład wiele plansz projektowanych przez fanów to palące głowę przygody w stylu Portala, inne – tak zwane parkoury – robią z Minecrafta wymagającą platformówkę, mimo że ma do tego słabe predyspozycje.

I w tym właśnie tkwi chaos. Sandboksy ze względu na swobodę rozgrywki i możliwości, jakie oferują graczowi, wprowadzają do zabawy niepewność i nieprzewidywalność. Metoda gry nie jest narzucona, można podejść do konkretnych zadań na swój sposób lub wyznaczyć własne. Można też porzucić główny wątek fabularny i – jak w GTA czy Skyrimie – pozwiedzać wirtualny świat. Albo siać zniszczenie.

Decyzja zależy od nas. I w sandboksowym chaosie jest to najpiękniejsze.

35 odpowiedzi do “[Weekend] Sandboksowy chaos”

  1. Az sobie odpale tbogt chyba 🙂

  2. Europa Universalis serią niszową? Z całym szacunkiem, ale śmiem wątpić.

  3. dodałbym „honorable mention” Stanley`s Parable. Może nie stricte sandboxowa, ale skoro są Sims`y… SP wbrew pozorą daje więcej swobody niż niejedna inna gra 😉

  4. A taki mount’n’blade to nie sandbox ?

  5. cichymorderca 1 grudnia 2013 o 11:05

    Pozwoliłem sobie napisać ripostę co do tego artykułu na swoim blogu. Jeśli ktoś jest chętny, zapraszam tutaj:|http:forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&module=display§ion=blog&blogid=4306&showentry=43509

  6. Zapomniałeś o świetnym Garry’s Modzie od Valve. A co do Minecrafta to ostatnio jest nagonka na niego z powodu tego że jest tego pełno na YT. Rzeczywiście troche wkurza ale nie oznacza że grają w to same gimbusy, a sama gra jest świetna mimo grafiki, walki

  7. Oczywiście o Garry’s Mod nic nie ma. Pragnąłbym przypomnieć, że dzięki sandboxowatości Gothika (i jego cheatom) można w nim kręcić machinimę ;P

  8. @nazwus Garry mod to nie jest od valve valve tylko wydaję twórcą jest gry jest Garry.

  9. A gdzie DWARF FORTRESS? Sandbox pełną gębą.

  10. Adziorze, w jaki sposób latałeś w Gothiku jako chrząszcz nad lasem? 🙂 One przecież nie latały (chyba, że chodzi o krwiopijców, ale ich lot i tak nie był wysoki). Mogłeś wprawdzie unosić się w powietrzu za pomocą F8 (odpowiedzialnego za regenerację HP), ale marna to zabawa 🙂 .

  11. ” A może wyciągnąć topór i dokonać masakry na niewinnych?” |niestety nie skyrim |pozwala mi wyrżnąć całą rodzinkę przed oczami małej dziewczynki ale już samej dziewczynki nie ;_;

  12. Vacko_de_Gamma 1 grudnia 2013 o 13:01

    @MrMleczko I wtedy do głosu dochodzą mody, które potęgują wrażenie wolności – od nowego ui do opcji np. mordowania niżej wymienionych dzieci. Choć niekiedy wymyka się to spod kontroli: http:www.youtube.com/watch?v=Gu6fcLA26Yg

  13. MrMleczko – Killable Children mod 😛 Dzięki temu wybiłem calusieńki Smoczymost 😀

  14. Hmm… GTA, Gothic i TES sandboxami? Jak dla mnie sandboxem może być nazwana tylko gra, który nie dyktuje Ci absolutnie niczego – żadnych questów, żadnych sztucznych barier, możliwość robienia tego, co się tylko chce. Z wymienionych tu gier sandboxami można nazwać na upartego Simsy i z pewnością Minecrafta. 🙂 Spójrzcie na gry w stylu Dwarf Fortress, Terraria, Haven and Hearth, Wurm Online, Salem – to są prawdziwe sandboxy.

  15. @KB1 – trzeba wcielić się w chrząszcza, następnie wklepać cheat: s_divef

  16. A gdzie Garry’s Mod?!

  17. Dlaczego nie ma Saints Row? Jeśli chodzi o chaos to ta gra dorównuje GTA i ma ciekawszy arsenał. W Gothicu jest tak samo. Jak znasz kody zrobisz „MegaPatelnię”, „Miotłę totalnego Chaosu” i „Młotek Chucka Norrisa”. Spróbujcie wejść w ciało jakiejś kobiety i rozwalić całe miasto patelnią. Wrażenia bezcenne. O Postalu 2 wolę już nie wspominać.

  18. Rollercoaster Tycoon 3 ma również tryb Sandbox (przetłumaczony jako Plaża xD ) i daje naprawdę sporą swobodę (poza budową samego lunaparku, można też dłuuugo bawić się w tworzenie samych krajobrazów). Grafika (z 2004 roku) nadal daje radę, muzykę można dodać własną jako mp3, a sama rozbudowa Plaży wciąga tak, że się zapomina o istnieniu czegoś takiego jak kampanie (chociaż one też są). 😉

  19. Sandbox i theme park połączony z sandboxem to dobre sposoby realizacji gry. Gracze nie są obłożeni sztucznymi ograniczeniami, pozwala im to na wykonanie własnej wizji tego jak ma wyglądać ich gra. Np.czy nieprzeskakiwalne płotki w pierwszym wiedźminie was nie irytowały?|Poza tym w perspektywie czasu sandbox to jedyna możliwość na grę która stale kontynuuje rozwój i pozwala na pojawienie się nowego, oryginalnego contentu.

  20. Garry’s Mod to faktycznie też sandbox, ale nie jest to gra tylko mod (co widać nawet w nazwie). Gdyby tak wymieniać wszystkie warte uwagi sandboxy to zajęłoby to o wiele więcej, niż tylko dwie strony. Ja od siebie dodam jeszcze Kerbal Space Program.

  21. @pio6 – GMod tak się rozwinął, że jest już raczej produktem pełnoprawnym.

  22. @pio6 – Gmod nie jest modem, jest to gra bazujaca na silniku source do ktorej mozna wgrac mase modow

  23. To, że coś jest modem, nie znaczy, że nie jest grą.

  24. Powtarzam, Garry’s Mod mimo tego „mod” w nazwie przestał być modem dawno temu i teraz bliżej mu do pełnoprawnej gry.

  25. @kimahri @wpadka |Nie jest grą, ani żadnym pełnoprawnym produktem, bo do działania wymaga innej gry na silniku Source – http:store.steampowered.com/app/4000/?snr=1_7_15__13. Jest jednak rozbudowanym modem, bo cały czas powstają do niego setki mniejszych modów, ale mimo tego niestety nie można nazwać go grą. Szkoda, bo gdyby był grą to pewnie zainteresowałby większą ilość ludzi.

  26. W Skyrim lubiłem biegać ludziom po stołach, 2 razy siedziałem za rzucanie serem w chłopa, zamykałem żonę w szafie (w tym domku po mordercy), zabiłem swojego lokaja i jeszcze dostałem za to spadek. Wolność to świetna rzecz 🙂

  27. @pio6 – jest pełnoprawnym produktem. Od wersji 13 pobierając go „gołego” bez żadnej gry na Source – będzie działał (ma w sobie zasoby z HL2). Sam Garry pisał o tym na oficjalnej stronie. A to, że na stronie sklepu tak pisze, oznacza, że widocznie ktoś tam tej informacji nie zaktualizował.

  28. O tym nie wiedziałem, bo nigdy nie próbowałem go w ten sposób uruchamiać. Problem w tym, że granie w „gołego” GModa to raczej nie to samo i jestem pewny, że szybko się nudzi. W samej grze nie ma zbyt wielu przedmiotów, ani map i właśnie dlatego trzeba mieć jakąś grę na silniku Source. Do tego wiele map robionych do GModa wymaga posiadania CS:Source. W innych grach, jak np. Minecraft nie trzeba się tym przejmować – po prostu kupujesz grę i grasz. Właśnie dlatego uważam, że GMod jest modem, a nie grą.

  29. Mapy wymagające CSS to mapy robione do trybów innych niż standardowe, więc mając samego GModa nie pogramy np. w Prop Hunt, TTT, tryby RP i wiele innych.

  30. a nie wiem jak jest teraz z tym CS:S bo ja go nie mam ale teksturki z niego mam 😀

  31. eyvon14moutaire 4 grudnia 2013 o 21:20

    No nie było nic przyjemniejszego od rozpierduch w starym dobrym GTA III 😀 Zwłaszcza że ludzie byli niemiłosiernie tępi i brzydcy – można było zawsze powiedzieć, że skraca im się męki 😛 A tak pomijając GTA, jeszcze zabawniejsze były napaści na przechodniów w Saints Row 🙂 a już zwłaszcza obserwowanie reakcji otoczenia – do dziś pamiętam jak atakowałam dwie babcie ściskające się na ławeczce z wyskoku i kopa prosto w jedną z nich. Reakcja kolesia z ulicy – podbiegnięcie i cyknięcie fotki. Chaos jest piękny.

  32. Szkoda, że autor nie wspomniał o najbardziej sandboxowych możliwych grah – Garry’s Mod, Little Big Planet [odpowiednio użyte], albo chociażby znany z wysokiego ztężenia graczy-gimnazjalistów Minecraft.

  33. Przepraszam, nie zauważyłem 2 strony. 😛

  34. EastClintwood 6 grudnia 2013 o 16:36

    Moim prywatnym „najlepszym sandboxem ever” pozostanie seria Mount&Blade

Skomentuj nazwus Anuluj pisanie odpowiedzi