[Weekend] Treyarch – historia studia stojącego w cieniu Infinity Ward. Część 1

[Weekend] Treyarch – historia studia stojącego w cieniu Infinity Ward. Część 1
Avatar photo
„Drużyna B”, "goście od gorszych Call of Duty” – tak przez wiele lat mówiono o Treyarchu, które wraz z Infinity Ward dba o rozwój flagowego cyklu Activision. Przez dłuższy czas firma wraz ze swoimi CoD-ami tkwiła w cieniu kolegów od Modern Warfare’ów, ale po wydaniu Black Opsa II i zamieszaniu w IW, role wydają się odwracać. W ramach weekendu postanowiliśmy przybliżyć wam wizerunek studia.

Wszystko zaczęło się w 1996 roku. Wtedy właśnie Peter Akemann wraz ze swoim przyjacielem Donem Likenessem stworzyli – w ramach pracy semestralnej z matematyki na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley – VSM Motion Control. Co to takiego? To technologia, która tworzy cyfrowe animacje w oparciu o obliczenia matematyczne, dzięki czemu developerzy nie musieli korzystać z technik motion capture. Prace nad prototypem trwały cztery miesiące, a gotowy produkt młodzi programiści pokazali samemu Brianowi Fargo.

Rozwiązanie przygotowane przez Akemanna i Likenessa spodobało się ówczesnemu szefowi Interplaya. Na tyle, że duet postanowił wykorzystać VSM Motion Control na szeroką skalę w grach. Tak narodziło się założone właśnie w 1996 roku studio Treyarch, a jego debiutanckim dziełem było powstające przez dwa lata Die by the Sword, które na PC ujrzało światło dzienne 15 kwietnia 1998 roku nakładem wspomnianego Interplaya.

To gra akcji, w której wcielamy się w Enrica, rycerza przemierzającego obszerne labirynty i siekącego pojawiające się na jego drodze potwory. Dzisiaj produkcja wygląda – delikatnie pisząc – brzydko, ale 16 lat temu budziła zachwyt, szczególnie w kwestii animacji. Dzięki wykorzystaniu technologii VSM Motion Control wszystkie ciosy, pchnięcia i ataki wyprowadzane przez bohatera wyglądały niezwykle – jak na ówczesne standardy – naturalnie. Dodatkowo gracz mógł tworzyć własne kombosy łącząc ze sobą poszczególne ruchy. Tytuł odniósł na tyle duży sukces, że kilka miesięcy później – w grudniu 1998 – wydano rozszerzenie Limb from Limb dodające m.in. nową kampanię fabularną.

Treyarch na sportowo
Być może trudno w to dzisiaj uwierzyć, ale kolejnym projektem Treyarchu po Die by the Sword wcale nie była następna gra akcji, a… sportówka. I to dla EA. Na zlecenie „Elektroników” studio stworzyło Triple Play 2000 – wydaną tylko w USA nową odsłonę baseballowej serii, która pojawiła się 28 lutego 1999 roku na pierwszym PlayStation (a kilkanaście dni później na Nintendo 64 oraz PC). Znalazły się w niej zespoły z aktualnego wówczas sezonu ligi MLB, którymi można było rozegrać m.in. pojedyncze spotkania oraz pełen sezon, nie zabrakło też opcji dokonywania transferów.

W tamtych latach gry sportowe były bardzo ważną częścią działalności Treyarchu: studio nie tylko przygotowało dwie następne edycje Triple Play (jedną oznaczoną numerkiem 2001, a drugą bez jakiejkolwiek numeracji), ale także – niespodzianka! – było odpowiedzialne za NHL 2K2 i 2K3 dla 2K Sports. W 2003 roku zespół stworzył Kelly Slater’s Pro Surfer – produkcję bardzo podobną w swoich założeniach do gier z Tonym Hawkiem, w której zwykłą deskorolkę zastąpiła… deska surfingowa.

Goście od Spider-Mana
Po wydaniu baseballowego Triple Play ekipa Treyarchu wzięła się za dwie kolejne gry, które zadebiutowały w 2000 roku – Max Steel: Covert Missions oraz Dragon’s Blood. Nie były to może bardzo dobre produkcje (pierwsza była shooterem na licencji popularnego serialu i zabawek, a druga hack’n’slashem), ale dzięki nim developerzy zdobyli doświadczenie w programowaniu na Dreamcasta (obie były bowiem exclusive’ami konsoli Segi). Doświadczenie, bez którego studio nie wypłynęłoby na szerokie wody.

Na przełomie sierpnia i września 2001 roku na pierwszym PlayStation, Game Boyu Color i PC pojawił się Spider-Man – stworzona przez Neversoft gra z „Człowiekiem-Pająkiem”, która jednak nie miała nic wspólnego z wydaną rok później egranizacją filmu na podstawie komiksu Marvela (ale o niej za chwilę). Pokonując kolejne liniowe poziomy i walcząc z przeciwnikami, Spidey musiał w niej oczyścić swoje imię po tym, jak jego sobowtór skradł wynalazek doktora Octopusa. Produkcja okazała się (zwłaszcza, jak na tytuł bazujący na licencji) bardzo dobra – średnia ocen wersji na konsolę Sony w serwisie Metacritic sięga 87%. No dobrze, ale co wspólnego z tym tytułem miał Treyarch?

Sporo – to właśnie tej ekipie Activision zaproponowało przeniesienie Spider-Mana na Dreamcasta, na którym gra pojawiła się w kwietniu 2001 roku. Doświadczenie zdobyte przy Max Steel: Covert Missions i Dragon’s Blood zaowocowało – w opinii wielu graczy i recenzentów była to najlepsza z wydanych wersji.

Świetnym portem Spider-Mana Treyarch zyskało sobie uznanie w oczach prężnie rozwijającego się wówczas Activision. Koncern najwyraźniej dostrzegł w studiu duży potencjał, ponieważ w październiku 2001 roku, a więc kilka miesięcy po premierze „Pajączka” na Dreamcaście, wykupił studio. O tym, że było to dobre posunięcie, firma przekonała się kilka miesięcy później, kiedy zespół udowodnił swoją wartość tworząc samodzielnie kolejnego Spider-Mana, tym razem opartego na filmie kinowym z 2002 roku.

W przeciwieństwie do większości „filmówek” gra okazała się porządną produkcją. W swoich założeniach rozgrywka przypominała tytuł z 2000 roku – to podzielona na poziomy chodzona bijatyka, w której bohater walczy ze swoimi przeciwnikami korzystając z pajęczych mocy. Tytuł otrzymał dosyć wysokie noty – średnia ocen w serwisie Metacritic (w zależności od platformy) waha się od 75% do 79%. Za tym sukcesem poszedł komercyjny – sprzedano 3 miliony egzemplarzy gry, co było jak na ówczesne standardy świetnym wynikiem. Dlatego też Treyarch od razu zostało przydzielone do prac nad kontynuacją opartą na filmowej „dwójce”, którą również ciepło przyjęto, a potem zrobiło jeszcze komiksowe Ultimate Spider-Man. Ale wielkie dni miały dopiero nadejść…

20 odpowiedzi do “[Weekend] Treyarch – historia studia stojącego w cieniu Infinity Ward. Część 1”

  1. Kiedy będzie część II ?

  2. Czekam na część 2. Moim zdaniem Treyarch robi lepsze Cod’y od IW, na pewno bardziej klimatyczne szczególnie BO 1 które jest moją ulubioną częścią.

  3. @PEEPerUważam tak samo. Pomimo ogromnego sentymentu do pierwszej i drugiej części CoD, dla mnie 3arc jest lepszym deweloperem. World at War lubiłem o wiele bardziej niż MW1, a pierwszy Black Ops – zdecydowanie najlepsza odsłona do tej pory. Z kolei w Die by the Sword wiele lat temu zagrywałem się godzinami i do niedawna w ogóle nie wiedziałem, kto był za niego odpowiedzialny. Również czekam na cz.2 artykułu.

  4. Black Ops to Call of Duty z dobrą fabułą, coś chyba niemożliwego w wykonaniu Infinity Ward. Kampania tej części nie tylko bawiła, ale też trzymała w napięciu, choć dość krótko. Black Ops 2 wszedł poziom wyżej dodając nieliniowość. W chwili obecnej Call of Duty tworzone przez Treyarch to jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie gier.

  5. ej! ja chce wiecej cmon Piter bez ociagania sie cak cak ;p

  6. Nie wiem dlaczego, ale World at War to jedyna część, której do tej pory nie ukończyłem:-o ale pamiętam kto go recenzował w Cd Action. Fakt Bo świetny ale jednak gorszy od 4.

  7. W jakim cieniu? CoD od Treya i IW to zupełnie 2 różne gry!

  8. W ogóle nie czekam już na CoD. Przejadło mi się. Bardziej już czekam na DLC do Europa Universalis IV niż na nowe Call of Duty…

  9. Świetny artykuł! 🙂 |z całym szacunkiem dla Treyarch ale w CoD od IW grało mi się jednak lepiej 🙂 |w Spider mana tez grałem, dobry był 🙂 nie wiedziałem ze to ich dzieło 🙂

  10. Jestem chyba jedynym człowiekiem na świecie któremu najbardziej przpadła do gusta piątka (WaW)|No bo proszę… zombie 🙂

  11. A ja się wyłamię z szeregu i powiem że to gry od Treyarch rozmieniły CoD na drobne. WaW była sporym krokiem wstecz w stosunku do czwórki, Black Ops był rewelacyjny tylko w singlu. Optymalizacji nie potrafili ogarnąć na rok po premierze, losowe freezy nękały niezależnie od sprzętu. Do tego balans gorszy od MW2 (tuby, komandosa i g18 zastąpił Famas, AKU i balistyk). I po prostu brak tego szlifu którym się cechowały gry od IW. BO2 w ogóle pominę ze względu na balans broni w multi… CoD dla mnie umarł :/

  12. Pamiętam ten dzień kiedy dostałem PlayStation razem z grą Spider-Man(2000) ( niestety nie pamiętam który dzień to był). Tak mnie ta gra wciągnęła ,że zostałem maniakiem Spider-a 🙂 (teraz już niestety nie 🙂 ) .SpajkiPL @ Nie jesteś jedynym człowiekiem 🙂 Mnie też BARDZO przypadła do gustu ,,piątka” 🙂 |Z jakiego względu? A z takiego , że . . . zombie (fajne,tylko szkoda ,że już nikt nie gra w co-op w to, chyba że się mylę) , no i można przejść kompanię z kumplem. Tak , to wielka nowość w Cod była 🙂

  13. No i Treyarch w ,,piątce” cod-a pokazało ( jak umiało ) , jaka jest prawdziwa wojna. Tylko szkoda,że nie połączono z tym klimatu z cod2. ooo! wtedy to by było COŚ 🙂 |No i mam wrażenie ,że bohaterowie kampanii USA są tacy no . . . bezpłciowi . . .|Kampania ZSRR jest o wiele lepsza( moim zdaniem)

  14. a myślałem, że już dzisiaj mnie nic nie rozbawi, Treyach w cieniu? bitch please, sęk w tym, że to właśnie CoDy od Treyacha są tymi lepszymi, co prawda cudnie nie zaczęli, bo CoD3 to śmieć, ale od czasu WaW są o niebo lepsi

  15. @czacha Zgadzam się w połowie, moim zdaniem Treyarch pokonało IW po wydaniu BO 1. MW 2 było ciut lepszą gra od WaW ale MW 3 to istny żart zarówno w single jak I multi, odgrzewany kotlet jakich mało.

  16. @PEEPer, nie używaj tego skrótu w odniesieniu to tandetnego modern warfare, ten skrót jest zarezerwowany dla Most Wanted, a wracając do tematu, Treyach tylko raz był gorszy od nich, wtedy gdy wypuścili gównianego CoD’a 3, nawet modern warfare jest lepsze, ale tylko ciutkę, a dalej Treyach zostawiło ich daleko w tyle

  17. „po wydaniu Black Opsa II (..) role wydają się odwracać” HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA

  18. @szymas23|pomimo Twojego głębokiego i wiele mówiącego komentarza, nie rozumiem co Cie tak bawi 🙂

  19. Jak dla mnie Treyarch stworzyło najlepszego CoD’a jakim jest Black Ops 1 ; )

  20. TruthDefender 12 lutego 2014 o 20:51

    Die By The Sword mam do tej pory oryginał:D Lepszej siekanki w tamtych czasach nie było. Zabawnie było odciąć przeciwnikowi kończynę z bronią:D był bezbronny;)

Skomentuj Koyuki Anuluj pisanie odpowiedzi