[Weekend] Wasze i nasze najgorsze wspomnienia mijającej generacji

[Weekend] Wasze i nasze najgorsze wspomnienia mijającej generacji
Avatar photo
Najgorsze w życiu są momenty, kiedy rozrywka irytuje. Na pewno to znacie - opowiedzcie, czym drażniła was mijająca generacja konsol. Nie pozostajemy dłużni i też się wyżywamy.

Adzior: Mocno zapadła mi w pamięć debata o grach używanych. W sprawie, którą rozumie się naturalnie (sprzedaję to, co mam w rękach, kiedy chcę) razem z obrotem dużymi pieniędzmi pojawiły się głosy sprzeciwu. Do tego dezorientacja w stylu przemianowania klientów na subskrybentów na Steamie, powszechny flame war pełen niepotrzebnych określeń, a w centrum gracze. Ci, którzy w chaosie nie wiedzieli już, czy są łowcami okazji, czy złodziejami. Smutne i – niestety – ciągle żywe, bo na odchodzącej generacji temat się nie zamknie.

Piotrek66: Mnie jednak w pamięci utkwiła ubiegłoroczna “afera” z zakończeniem Mass Effecta 3. Większość domagała się od BioWare’u zmiany ostatnich scen gry. Choć z perspektywy czasu poniekąd rozumiem ich argumentację, nadal się z nimi nie zgadzam – nie można wymagać od developerów zmiany swojej wizji. Z drugiej strony – tamta sytuacja pokazała, że gracze potrafią zebrać się w “kupie” i nie są tylko biernymi odbiorcami.

Cross: Dla mnie największym problemem tej generacji – co wpisuje się też w te wspomniane powyżej – był brak zrozumienia ludzi „u góry” dla zwykłych graczy. Jestem świeżo po lekturze wywiadu z czołowym projektantem Diablo III: Reapers of Souls, który spytany „dlaczego nadal nie dacie nam trybu offline, skoro daliście go konsolowcom” odpowiedział, że „nie taką grę zrobili”, zasugerował, że ludzie byli „wściekli na podział między trybem offline i online w Diablo II”, i zakończył wywiad stwierdzeniem, że jeśli ktoś „nie ma dostępu do internetu, Diablo III nie jest grą dla niego”. Hitman, Tomb Raider czy Sim City skonały w oczach wielu przez zmiany, które gusta starych fanów poświęcały na rzecz prób trafienia do szerszego grona odbiorców.

Tony Hawk, Guitar Hero, Rock Band i inne „rokroczne” marki szybko zużywały się przez przesycenie rynku. Japończycy zagubili się z nowymi częściami Ninja Gaiden, Silent Hill, Ace Combat czy Front Mission – ich najpopularniejsze serie traciły pazur przez celowanie w abstrakcyjne „zachodnie gusta”… Lista ofiar, jakie pochłonęła ta generacja potrafi przyprawić kogoś pamiętającego czasy PS1/PS2 o depresję. A to panowie od wykresów przecenili popyt, a to jakimś twórcom wymarzył się nowy CoD (przy czym zupełnie zignorowali, że ich fani nie są tymi samymi ludźmi co fani Call of Duty, którzy z kolei grają głównie… w Call of Duty). Mało kto w tej branży potrafi słuchać, co fani mają do powiedzenia i wyciągać z tego konkretne wnioski. Rozmiar rynku używek ma swoje przyczyny, tak, jak i narzekanie na fabułę Mass Effecta 3.

Pita: Poza przytakiwaniem Crossowi – bólem dla mnie jest wciąż patchowanie gier na PlayStation 3. Czasami mija 30 minut zanim pogram. PSN nie działa poprawnie, jest upierdliwy, ma tysiące wad, ale patche przed grami potrafią doprowadzić do przedwczesnej starości.

Nawiązując już do firm o których wyżej było mało – kondycja Square-Enix. Firma miała wciąż złotych projektantów (Matsuno!), a nie potrafiła ich wykorzystać i pogrzebała częściowo potencjał Final Fantasy, Dragon Questa czy Tactics Ogre na własne życzenie. I gwałt na Parasite Eve…

W efekcie szybko doszło do stygmatyzacji japońskich gier i obrzydliwie uogólniono, że nie ma stamtąd już dobrych tytułów (co bawi przy ogromnym celebrowaniu gier From Software). Zresztą podobnie wypadł Capcom, SEGA, czy Konami – z jednej strony wciąż miały ciekawe gry, z drugiej nie potrafiły albo słuchać fanów, albo sprzedawać tych tytułów, które się udały.

Spikain: Co do japońskich firm – z mijającej generacji najgorzej wspominam stosunek Nintendo do Polski. Zmarnowane zostało kilka okazji wejścia z hukiem na nasz rynek. Nie wykorzystano charyzmy polskiego przedstawicielstwa, z którym nieliczni fani Nintendo w kraju wiązali wielkie nadzieje. Zamiast tego związano mu ręce, kompletnie o Polsce zapominając. Nie wykorzystano nostalgii potencjalnych klientów do marek takich jak Game Boy czy nawet Pegasus. Moment wydawał się idealny – ludzie, którzy wychowali się na tych urządzeniach, zaczęli przecież zarabiać pieniądze i czuć sentyment. W efekcie, podczas gdy cały świat zagrywa się na konsolach Nintendo, w Polsce synonimem sterowania ruchowego są Move i Kinect, a od Wii i DS-a większą popularnością cieszy się 32-bitowy sprzęt firmy Manta. A początek kolejnej generacji nie zapowiada wielkich zmian – od prawie roku Nintendo Polska nie istnieje nawet umownie, premiery Wii U w naszym kraju nie było, a 3DS-a kupują głównie ludzie, którzy zachwycili się DS-em.

Berlin: Ja znów zgodzę się z Crossem i typuję “niezrozumienie potrzeb graczy” na jedno z najgorszych wspomnień, które mi zostaną po tej generacji. Sam kilka razy w tym niezrozumieniu uczestniczyłem (po stronie mediów), ale zdążyłem na czas otrzeźwieć – wystarczyło obejrzeć “Star Trek” Abramsa, żeby zrozumieć, dlaczego fani tak bardzo sapią na reboot DmC (który okazał się wcale nie rebootem, ale po prostu spin-offem), wystarczyło chwilę się zastanowić, żeby zobaczyć, dlaczego nagonka na używki, to tylko jakieś smuty wydawców, którzy szukają kozła ofiarnego. Dojenie marek, wyciskanie ostatniego grosza z serii, z których więcej wycisnąć się nie da, chore i absurdalne DLC – korpoświat zagarniający swoimi łapami coraz więcej naszej branży był strrrrrraszny. I wcale nie zapowiada się na to, żeby po premierze PS4 i XBO było chociaż trochę lepiej. Z otworzeniem konsol na gry F2P i tym podobne – strzelam raczej, że będzie jeszcze gorzej.

Adzior: Dobrze, że zahaczyłeś o korpoświat, bo tutaj dochodzi jeszcze jedna rzecz. Wiele elementów gier się rozwinęło – czy technologicznie, czy ogólnie objętościowo – ale zarządzanie projektami stało w miejscu i mieliśmy “5 milionów egzemplarzy, porażka”. Może to moja cebula w skarpecie się odzywa, czy coś… ale to było dla mnie zawsze coś niewyobrażalnego. Góry kasy, których nie umiem sobie nawet zwizualizować, wywalane – jak się okazuje – w błoto, bo jeśli trzeba wyrzucić 50 baniek, żeby zarobić 50 dolców, to już lepiej przemycić fajki z Ukrainy. Szkody jakby mniejsze, humory lepsze…

Berlin: I nawet nie chcę wspominać o tym genialnym sposobie zarządzania, który pozwolił komuś rzeczywiście myśleć, że lepiej zamordować wszystko, co fani kochali w marce (Dead Space), by miała szanse spodobać się szerszemu gronu odbiorców – ludzi, którzy nie istnieją. Chore pomysły (skoro wszyscy kupują Call of Duty, to znaczy, że trzeba produkować FPS-y hurtem!), ujednolicenie całej branży… Jezu, naprawdę można tak bez końca. I to jest strasznie smutne.

P66: Narzekanie Pity na patchowanie to ekka przesada – problem ten dotyka każdej platformy i jest to znak czasów, do którego się przyzwyczaiłem. Staram się też zrozumieć wydawców, którzy są po prostu po to, by zarobić kasę i szukają nowych sposobów na sprzedanie towaru szerszemu gronu odbiorców. A że robią to nieumiejętnie, to już inna kwestia. Zamiast ujednolicać produkty (tworząc kalki CoD-a), powinni starać sie wyeksponować najlepsze zalety danej gry i dostosowywać je – z głową – tak, by zainteresowały sobą “świeżaków”.

Spikain: Samo patchowanie nie jest może aż tak upierdliwe, ale pokazuje smutną tendencję do wydawania produktów niedokończonych. Tendencję, która – zgodnie z tematem dyskusji – zaczęła się w tej generacji. Teoretycznie daje to możliwość poprawienia bugów, co wcześniej było utrudnione, jednak mam wrażenie, że bardziej na tym cierpimy, niż zyskujemy. Z drugiej strony – na konsolach szóstej generacji takie Aliens: Colonial Marines na zawsze pozostałoby niegrywalnym gniotem. A ponoć od premiery wiele naprawiono.

Pita: Z patchowaniem miałem głównie na myśli fakt, że na maszynce Sony nie mamy go w tle gry – tylko przed nią. Ale a propos CoD-ów i uśmiercania sobie serii to kolejnym bólem jest… zabijanie serii na tej generacji.

Duże wersje Front Mission, Castlevania, DmC to były już inne gry. Stacjonarne Legacy of Kain, Final Fantasy Tactics, Onimusha, TimeSplitters w ogóle się nie pojawiły (a przecież to duże tytuły!). Oczywiście, tak było z niektórymi tytułami co generację, ale mimo podejścia “że teraz jest lepiej” pojawiły się luki na rynku, a niektóre gatunki musiały uciec w indie lub na handheldy.

Fish narzekał, że mamy teraz głównie War Porn. To trochę przesada, ale jak juz wyżej pisaliście za dużo było dostosowywania się pod ludzi kupujących CoD-y, którzy po prostu chcą dalej kupować CoD-y. Wolałbym jednak RE6 w stylu RE4.

I jeszcze zlewanie się rynku konsol i pecetów w jedno. Za dużo multiplatform i gier, które ze względu na wysoki budżet były dla każdego. Zbyt wiele kompromisów w sterowaniu, prowadzeniu akcji, projektowaniu świata pomiędzy platformami. Zawsze lubiłem gry typowo konsolowe lub typowo pecetowe, a naprawdę niewiele gier multiplatformowych dzisiaj cieszy mnie tak, jak te sprzed lat.

Spikain: O, przepraszam bardzo – Final Fantasy Tactics pojawiło się na DS-ie w postaci jednej z najlepszych produkcji na tę platformę. No i było jeszcze War of the Lions, rehash pierwszej części na PSP… Podobnie zresztą z Castlevanią, której DS-owe odsłony cieszą się uznaniem fanów starych, klasycznych części. Co do war porn – zgadzam się w całej rozciągłości.

Adzior: Dobrze, że wyciągnęliście Aliensów, war porn i resztę, bo trochę słabych tytułów też zdarzyło się ograć przez te lata. Najgorzej wspominam Call of Juarez: The Cartel i The World Ends With You na DS-a. Pierwsza zabugowana, liniowa w zły sposób i odbierająca frajdę chochlami. Druga z pomylonym gameplayem, w którym muszę gapić się jednocześnie na dwa ekrany i z taką samą intensywnością je kontrolować mimo różnego sterowania. No i ten diabelny Deadpool. Miał zabawnie komentować głupotę mechanizmów, które są proste ale ciągle bawią, jednak sam źle ich użył, więc wtręty tylko dodatkowo wyolbrzymiły porażkę. Wasze podium straceńców?

P66: Ostatnio miałem (nie)przyjemność zaliczyć nowego Batmana, który śmiało – podobnie jak Aliensi – uznaję za symbol tego, co w tej generacji najgorsze. Metoda kopiuj-wklej i ciągłe deja vu, zero zmian w rozgrywce, a zwłaszcza cholerne błędy. W swojej growej karierze nie napotkałem jeszcze tak zabugowanej produkcji. Dobrze, że była w miarę krótka… Zdecydowanie jedno z największych moich rozczarowań.

Na drugim miejscu “podium” umieściłbym Dragon Age’a II. Do systemu walki nic nie mam, ale już do fabuły (niewielka skala działań) oraz małych lokacji – owszem. A do tego powtarzalnych.

Na trzecim miejscu… stawiam Need for Speeda. A konkretniej to, co z tą serią zrobiono od czasów nowego Hot Pursuit. Rozumiem, że komuś może podobać się taka formuła zabawy, ale nie przekonuje mnie jeżdżenie bez celu i kręcenie wyników dla kręcenia. Kiedyś zagrywałem się w “enefesy”, bo miałem postawiony konkretny cel. Fabułę, która choć szczątkowa, to zachęcała do do dalszej zabawy. Nie interesuje mnie jazda po całym mieście, by pobić rekord ulicy albo by zamigać światłami wyzywając anonimowego gracza siedzącego przed komputerem/konsolą po drugiej stronie globu.

Cross: Mocno zawiodło mnie w tej generacji wiele produkcji z etykietką „indie” – w czym na pewno nie pomagała krytyka. Patrząc na średnie na metacritic.com, mogłoby się wydawać, że niezależni to najlepsze, co nam się przytrafiło od czasów krojonego chleba. Niestety, wielu twórców wciąż albo jest wyraźnie ograniczonych budżetem, albo przez brak doświadczenia ma problemy z projektowaniem takich gier, które po oszołomieniu nowością potrafiły przytrzymać mnie na dłużej. Czołowy przykład – Limbo, przez parę minut czarujące estetyką, a pod względem mechaniki żenujące. Brak jakiejkolwiek interesującej interakcji w Dear Esther przyczynił się do tego, że szybko porzuciłem grę. Z Gone Home było co prawda nieco lepiej, ale nie miało mi nic do zaoferowania poza paroma rzewnymi momentami i sympatyczną muzyką. A propos muzyki – Superbrothers przyciągnęło mnie nią i niczym więcej – pozytywnie oceniam je jako teledysk, znacznie gorzej jako grę. Pierwsza połowa Feza była na swój sposób uroczym, ale koszmarnie standardowym platformerem, Bastion nijak miał się do serii Ys… i tak dalej.

Niezależni często skupiają się na jednym, mocno ograniczonym celu – łatwo go osiągają, wszędzie sypią się oceny rzędu 80 do 100%. Ja jednak czuję, że za często oceniamy wysoko gry za to, że zrobiły to, co zamierzały, a zapominamy, że gra tym bardziej i dłużej bawi, im śmielsze były ambicje, które spełniła (nadal zachwycam się, że Deus Ex to 2001 rok!). Tyczy się to też największych produkcji, ale szczególnie bardzo odnosi się do indyków

Spikain: Chyba podchodzę do gier ze zbyt wielkim stoicyzmem, bo bardzo rzadko wyprowadzają mnie z równowagi czy nawet rozczarowują. A jeżeli już się to zdarza, zazwyczaj nie jestem w stanie zmusić się do dalszego katowania się i po prostu wyłączam gniota. Dlatego nie wymienię konkretnych tytułów.

Pita: Trzy trendy/gry, które mnie zawiodły – przesadna filmowość w grach i warporn. Dwa – za duże ustawianie branży na zasadzie “my vs Wy” co było widać szczególnie przy “Japonia vs reszta świata” i trzy – postawy korporacji, które w nosie miały fanów.

Przeniosło się to na takie rozczarowania jak DmC, Uncharted (ekipa od Jaka i scenarzystka Legacy of Kain dają nam TO?!), część gier indie, sporo tytułów AAA… ale w zasadzie unikałem gier, które mnie denerwowały. Rynek jest na tyle bogaty i ciekawy, a dostęp do dobrych gier – nowych i starych – na tyle łatwy, że stosunkowo lekko można sobie zaoszczędzić stresów..

Berlin: Zawiodły mnie, jak Crossa, indyki trochę. Spodziewałem się, że przez te parę lat będę w stanie powiedzieć, że jakieś granice, nowe szlaki, przetarło coś więcej niż Flower, Journey (jedna firma), Dear Esther (bardzo nieudolnie naśladowane przez tysiąc innych) i cała reszta tej wymienianej jednym tchem kolejki. Zawiodło mnie to, że Steam zaczął wpuszczać do siebie wszystko, jak leci — robi się z tego drugi AppStore/Google Play i wygrzebanie naprawdę dobrej, intrygującej gry niezależnej z tych klonów TegoCoAkuratModne bywa problematyczne.

Adzior: I tego wszystkiego na nowych konsolach – chórkiem! – NIE CHCEMY.


58 odpowiedzi do “[Weekend] Wasze i nasze najgorsze wspomnienia mijającej generacji”

  1. Najgorsze w życiu są momenty, kiedy rozrywka irytuje. Na pewno to znacie – opowiedzcie, czym drażniła was mijająca generacja konsol. Nie pozostajemy dłużni i też się wyżywamy.

  2. Mnie jedno co naprawdę denerwowało w tej generacji to DLC, zwłaszcza te z serii „launch day DLC” oraz te które są już na płycie z grą a potem wystarczy 2 linijki kodu dodać by zaczęły hulać.

  3. Militarne shootery, pseudodramaty z „trudnymi”decyzjami”, konieczność posiadania konta w trzech serwisach żeby grać, DmC: Devil May Cry, 90% indie games, Kinect, niedocenianie Platinum Games. Jak mi coś przyjdzie do głowy to dopiszę.

  4. Najgorsze wspomnienie: opóźnianie rozwoju gier na jedyną słuszną (dla mnie) platformę, czyli PC.

  5. A ja z punktu widzenia pctowca- szalone konwersje gier z konsol na pcty. Do tej pory pamiętam jazdy z gta 4, w które prawie nie dało się grać na pcecie identycznym do konsoli.

  6. DLC i usiećowienie na siłę zarówno w postaci drmów ala steam,origin itp jaki i nachalnym wpychaniem multiplayer tam gdzie go nie trzeba

  7. 1. Wszechobecne DLC.|2. Nastawienie twórców gier głównie na konsole.

  8. ” Z patchowaniem miałem głównie na myśli fakt, że na maszynce Sony nie mamy go w tle gry – tylko przed nią.”|Mając Plus, można sobie ustawić ściąganie aktualizacji.

  9. THQ. Firma o dużym potencjale i dużej ignorancji – obie części Darksiders, które były niezłe pod kątem gameplayowym, ale… nie działały.

  10. @mezu|Tobie.

  11. Na końcu tej generacji zwyczajnie zabrakło pary, gry przestały robić progres. Czasem obserwuje się wręcz cofanie w rozwoju (NFS, Batman). |Czego najbardziej nienawidziłem w tej generacji? Zabijania inwencji modderów, zamiast narzędzi moddesrkich dostajemy masę DLC zwykle o marnej zawartości, do tego twórcy całkowicie blokują tworzenie modyfikacji (Battlefield, Call of Duty). Ironia, że firma która zaczęła tą makabrę (Bethesda i zbroja dla konia), wydała świetne dodatki do Skyrima i pozwoliła go modować.

  12. Gram tylko na PC, więc nie mam pojęcia o problemach z konsolami. Wiem natomiast, że coraz częściej jesteśmy przez twórców i producentów jak kura znosząca złote jaja, co oznacza, że mają nas za frajerów. Wydaje się gry nieukończone, pełne błędów, wycina się część gry, by wydać to jako DLC, a my nadal jak frajerzy kupujemy gry tuż po premierze. Po Sacred 2 zarzekałem się, że nie kupię po premierze żadnej gry. Zrobiłem to jednak dwa razy, choć raz byłem usprawiedliwiony.

  13. Dotyczyło to gry King’s Bounty: Wojownicy Północy, gdyż poprzednie gry były zrobione moim zdaniem rewelacyjnie. Tu okazało się, że dostałem grę strasznie zabugowaną, co gorsza nie poprawiono wielu rzeczy do dzisiaj. To był mój największy zawód życia, jeśli chodzi o gry. Problem polega na tym, że my sami (pisałem to już parę razy) się na to godzimy. Gdyby wydawca dostał porządnie po kieszeni, to by się naprawdę porządnie zastanowił, czy opłaca mu się takie postępowanie.

  14. Jakiś czas temu dobił mnie Blizzard, który zablokował mi konto, bo na innym komputerze zachciało mi się zalogować na jego stronę o Diablo III. Wtedy też zostałem zablokowany, ale udało mi się z tego wykaraskać bez dzwonienia do nich. Teraz, żeby odblokować konto będę musiał do nich zadzwonić i mam nadzieję, że skończy się na wysłaniu skanu dowodu osobistego, tak ponoć musieli robić inni gracze.

  15. Gdybym chciał oszukiwać, to co innego, ale konto mam zablokowane tylko dlatego, że wszedłem na ich stronę na innym kompie. To jest dla nich dowodem, że ktoś mi się włamał na konto. Głupota, choć może to i ja się mylę. Jednak za pierwszym razem to ja zmieniałem hasło i to właśnie zapoczątkowało problemy.

  16. @Berlin Odnośnie wpuszczania wszelkiej maści syfu na Steama – od tego są głosowania, żeby Valve wiedziało co dać na tego Steama 😛

  17. Ja mam wrażenie że wszystkie gry które wyszły w ciągu ostatnich 2 lat są nam wciskane na siłę jak ulotki do skrzynki na listy. Mijająca ganeracja poprostu zanudziła mnie, ciągle to samo. Czekałem z niecierpliwością na następną generację |konsol, ale z tego co widzę jest to po prostu kolejna odsłona CoD na tym samym silniku tylko z większą liczbą bajerów. Obym sie mylił.

  18. Gigantyczny krok w liniowość gier… choćby najnowszy Bioschock (Przejdź z pkt A->B). Zamiany słowa Patch na DLC (steam czy minecraft ostatnie bastiony normalności przynajmniej chwilowo). Tworzenie gier co roku, zamiast co parę lat, przez to nie odczuwa się nowości. CoD,Bf,AC itd. A szczególnie nie wybaczę Herosa 6 w tej generacji fb,twitter itd itd….

  19. Jak widzę Berlin nie przepuścił okazji, żeby pohejtować JJTreka. Berlin, mała rada: te filmy wydają się o wiele lepsze (przynajmniej mi), gdy nie postrzega się ich, jako Star Treków. Może gdyby nie były wydane pod tą marką (ze wszystkimi tego konsekwencjami), to nie byłyby aż tak źle postrzegane (ale z drugiej strony, nie przyciągnęłyby aż tylu widzów). Ja tam bardziej bałbym się o „JJ Wojny”.

  20. Najgorsze wspomnienia? Numer jeden to na pewno ciągle psujące się podzespoły w Xboxie. Dosłownie co miesiąc coś pada. Jeśli chodzi o gry, to jest na pewno… nudno. Od kilku lat jesteśmy zasypywanie sequelami sequeli w których nowością jest jakaś nic nie wnosząca do rozgrywki pierdoła. Boli też nastawienie wielkich wydawnictw – mają nas – klientów, bez których ten biznes by nie istniał – za idiotów – wydają co roku te same gry, a reklamują je jako innowację na miarę wynalezienia koła…

  21. No a skoro już przy reklamie jesteśmy – chore sumy wydawane właśnie na nią wydawane – miast wydać choć połowę tych „cyferek” na dopracowanie gry, to byśmy żyli jak w raju… ale nie, trzeba wpompować 100 milionów zielonych w reklamę, a potem wydać niedorobiony, niekompletny produkt w wersji pre-alfa (pozdrowienia dla EA i ostatnich dwóch Battlefieldów – złota kupka w pełni zasłużona) – łatać je (słono)płatnymi dlc a za rok robić dokładnie to samo

  22. No a skoro już przy reklamie jesteśmy – chore sumy właśnie na nią wydawane – miast zainwestować choć połowę tych „cyferek” na dopracowanie gry, by byśmy byli zadowoleni z końcowego efektu… ale nie, trzeba wpompować 100 milionów zielonych w marketing, a potem wydać niedorobiony, niekompletny produkt w wersji pre-alfa (pozdrowienia dla EA i ostatnich dwóch Battlefieldów – złota kupka w pełni zasłużona) – łatać je (słono)płatnymi dlc a za rok robić dokładnie to samo.

  23. Tyle do powiedzenia a tylko 500 znaków… To i ja trochę pomęczę temat. Jako że ostatnio ukończyłem pierwszego Dragon Age’a z „Przebudzeniem” na pewno zawiodłem się na tej serii. BioWare w obecnej generacji stworzył niesamowitą, spójną trylogię którą będziemy pamiętać przez lata a z drugiej strony stworzył „duchowego następcę Baldura” który był mocno przeciętny i dopiero trójka może „uratować” tę serię. Po drugie, Polska na arenie międzynarodowej. Stworzyliśmy naprawdę potężne tytuły, jedyne w swoim rodzaju.

  24. Mnie najbardziej dziwi/denerwuje to jak wielkie firmy podchodzą do swoich gier: każda produkcja jest „doskonała, innowacyjna, najlepsza w swoim gatunku”. O wybitności gry decydują gracze – nie twórcy, wydawcy czy PR-owcy. GRACZE! To odwieczna prawda.

  25. , a z drugiej strony część z nich ud**iliśmy jeszcze zanim się rozkręciły ( CoJ: The Cartel, Sniper 2, wg. niektórych również Dead Island ), może na przyszłość będzie lepiej, zobaczymy. Kolejne złe wspomnienie to „era” ruchowych kontrolerów. O ile te prostsze kontrolery „jakoś” sobie poradzły (konsola Wii ogólnie i Move do PS3), o tyle „Project Natal” znany dziś jako Kinect, to stracony potencjał. Zamiast otrzymać fajny sprzęt dla „hardkorów” i „niedzielniaków” dostaliśmy coś, na co najciekawszymi grami jes

  26. Mnie najbardziej przeszkadza(ł) zalew DLC, które niestety bardzo rzadko usprawiedliwiają stosunkowo wysoką cenę jakością. A zdarza się też, że niektóre z nich są ekskluzywne dla jakiejś konkretnej platformy (w skrajnych przypadkach są to całe gry, w jeszcze bardziej skrajnych całkowicie osobne media jak książki, filmy lub komiksy). Jasne, wymagane do ukończenia głównej osi fabularnej nie są, ale często rozjaśniają lub rozbudowują fabułę o ważne wątki czy stanowią pomosty między kolejnymi częściami.

  27. No ja źle wspominać będę ale to i dalej też będzie jak Wydawcy i twórcy EA Activizion traktują swoich klijętów wypuszczają niedopracowane gry które mają pełno błędów bugów itd Gra jeszcze nie wyszła a oni już zapowiadają dodatki dlc i to nawet z trybami czy mapami które były w poprzednich częściach i też przez dlc dodane Przykład bf 4. Niektóre Aktualizacje które miały usprawnić konsolę to ją psuły przykład niedawna aktualizacja na ps 3 która uszkadzała system konsoli.

  28. jest Kinect Sports i Dance Central. Do tego dorzućmy wojny pirackie po udanym złamaniu PS3, Battlefield który zdążył dość szybko wyrosnąć na porządnego konkurenta dla CoD’a, „zniszczenie” niektórych serii (parafrazując klasyka: „F**k you EA, you killed NFS, F**k you!”), rozkwit cyfrowej dystrybucji, gry Indie i „gry indie” (patrz: „niezależny” Shank wydany przez EA). Uspołecznianie gier (Autologi i inne pierdoły)… Oj działo się przez te 7 lat oj działo. 🙂

  29. Właśnie jeszcze wspominam tragiczne porty z konsol na PC GTA 4 które bardzo długo było niegrywalne. Oby z GTa 5 takiego problemu nie było,

  30. mnie najbardziej zdenerwował fakt, że w Prince of Persia (tym „nowym”) twórcy postanowili dodać epilog w DLC (i to jeszcze nie dając nawet okazji do pobrania go dla pecetowców). Najwyraźniej to zaczęło przynosić zyski, bo niedługo potem wiele firm zaczęło sypać podobnymi dodatkami, stąd teraz mamy season passy, online passy, character packi, weapon packi i nikt nie wie jeszcze czego. Wiele firm przez tą generację zaczęło myśleć nie jakościowo, lecz ilościowo – byly wyrzucić jak najwięcej płatnego contentu..

  31. @Cross: Jeśli chodzi o nowego TR i Hitmana to mi się akurat bardzo podobają, a jestem weteranem poprzednich części. Co do nowego Sim City to właśnie on zachęcił mnie do zapoznania się z serią. Oczywiście pewnie za jakiś czas będę narzekał na małe obszary miast (jak mój dobry przyjaciel – miłośnik serii) ale póki co sprawia mi wielką frajdę i nie odrzuca skomplikowaniem jak poprzednie. Za to zgodzę się że to co zrobiono z Dead Space’em to zbrodnia. Dwójka jeszcze uszła ale w 3 gram już tylko z obowiązku.

  32. Casualizacja rynku. Nawet najbardziej hardcorowe serie stają się grami dla casuali. Tylko nieliczne gry są jeszcze grywalne.

  33. A ja Was nie rozumiem. Narzekacie na modne od dłuższego czasu „zmiany są po to, aby trafić do szerszego odbiorcy”, jednocześnie sami wrzucając gry konsolowe do pisma. Jak dla mnie właśnie to jest największą porażką mijającej generacji – wprowadzenie gier konsolowych do CD-Action. O grach na „komórki” nawet nie będę się wypowiadał. Denerwujące jest też to, że czasami czytam recenzję gry oznaczonej jako: PC, konsole, a dopiero na samym końcu jest dopisane – recenzja na podstawie wersji konsolowej.

  34. A najśmieszniejsze jest to, że przeważnie wersje PC-towe owych gier mają tak zrąbane sterowanie, że można spokojnie odjąć od oceny ze 2 punkty (bodajże któryś Assasin Creed). Czysta hipokryzja.

  35. Droga Redakcjo:|Powinna być sonda dotycząca najlepszych gier mijającej generacji konsol…(Osobiście uważam, że najlepszą grą mijającej generacji była Red Dead Redemption)

  36. Japońskie gry, Nintendo, Capcom… porzygać się można od tej japońszczyzny.

  37. Durnota twórców. Często miałem wrażenie, że w ogóle nie myślą.

  38. @Berlin- twoja antymania na abramsowego star treka przeraża mnie.

  39. Najgorsza rzecz dla mnie? To że nie mam ani PS3 ani X360 😛 (Zostało mi za dużo gier do ogrania na PS2 by patrzeć się na PS3 😛 )

  40. Najgorsze w mijającej generacji było to że ja nie miałem konsoli 😉 , a najgorsze w nadchodzącej jest sytuacja xbona, microsoft strasznie się pogrążył aż szkoda mi się ich zrobiło, ale teraz stają na głowie żeby to odkręcić.|P.S. mógłby mi ktoś wytłumaczyć termin „war porn” bo nigdy z nim się nie spotkałem.

  41. „war porn”- zakładam, że chodzi o wszelkie gry typu Call of Battlefield: Black Warfare.Ktoś tu w tekście narzekał na Parasite Eve. W 3rd Birthday gdy pominiemy fabułę to zostaje nam przecież kawał porządnego gameplayu jeszcze. 🙂

  42. Oj, jest na co ponarzekać.|Mnie najbardziej denerwują haterzy, trolle i inni skrzywdzeni przez los nieudacznicy, którzy próbując się dowartościować, psują zabawę innym graczom. Czy to w komentarzach na stronie, czy w grze sieciowej. Sorry, ale jak wam nie staje, to wasz problem. Nie musicie się tym chwalić.|Wkurzają mnie też gry niedorobione. Jak można wydać coś, co nie działa jak należy i jeszcze żądać za to słonej zapłaty? Że niby patche i przeprosiny wszystko naprawią!?|No. Wyrzuciłem, to z siebie 🙂

  43. Przede wszystkim słabe przeniesienie gier konsolowych , na Pc ( GTA IV grr) . Tak właściwie nowe wersje znanych marek ,ktore pomimo hucznych reklam , niczym wyjątkowym nie były ( patrze na ciebie COD ) , przy okazji COD , niezłe zamieszanie pomiędzy szefami Infinity Ward , a panem Bobby Kotick , oraz akcjami przedpremierowymi Battlefield 3 vs COD MW3

  44. Gdy Xbox obraził się na GPU, odłączył się od niego i mrugnął czerwonym oczkiem do użytkowników informując o tym ,że z powodu zimnych lutów więcej nie pograsz. No i Sony które pozwoliło na padnięcie PSN i wyciek danych.|Tylko Nintendo nie zrobiło jakiejś wielkiej głupoty. |Gry mnie nie martwiły, prócz nabranie się na NFS HP na niczym co kupiłem się nie zawiodłem

  45. marcusfenix345 16 listopada 2013 o 20:16

    PS 3 i Xbox360. I tyle w tym temacie

  46. Adzior: „I tego wszystkiego na nowych konsolach – chórkiem! – NIE CHCEMY.” Hehehe, bez szans. Będzie to samo albo i gorzej 🙂

  47. Nie ma największej porażki tej generacji konsol – cholernej awaryjności xboxa 360. Swojego pierwszego klocka kupiłem z drugiej ręki ale zepsuł się po kilku miesiącach… masakra. Dopiero w 2009 poprawili te solone chłodzenia i odpukać w niemalowane mój drugi chodzi do tej pory.

  48. Dodam jeszcze DLC, które często są obciętym kontentem gry. Teraz nawet Rockstar to czyni (za czasów IV i RDR było fajnie bo „dlc” były fabularnymi rozszerzeniami, a nie paczką aut i broni). Dodam jeszcze to jak bardzo zawiodłem się na „nowym” dizajnie sama fishera. Bohatera z dzieciństwa uśmiercili bez mrugnięcia okiem robiąc z niego bruce’a willisa.

  49. I mafia 2! Gra, na która czekałem tyle lat – w dniu premiery wydawała mi się cudem. Jak opadł hype to zauważyłem jej cholerne wykonanie na „kolanie”. Rozumiem, że autorzy mieli problemy no ale wydali pociętą grę z nędznym bohaterem (Joe był 100x lepszą postacią). O DLC już nie wspomnę – grrrrrrrrrrrrrr

  50. 1) DLC 2) to, co wydane zostało jako DmC

Skomentuj marcusfenix345 Anuluj pisanie odpowiedzi