Często komentowane 90 Komentarze

Botanicula – recenzja

Botanicula – recenzja
Studio Amanita Design słynie z nietypowych gier podbijających serca graczy na całym świecie. Berlin ma za to nietypowy gust, który ciężko zadowolić. Nie mogąc odpuścić sobie żadnego ciekawie zapowiadającego się indyka spędził więc kilka godzin z nową grą Czechów, Botaniculą i... Zobaczycie sami czy mu się spodobało. Recenzja cdaction.pl!

Nie wiem jakim cudem po tych wszystkich latach daję się jeszcze nabrać na sztuczki studia Amanita Design. Kiedy w 2003 roku spędziłem kilka godzin z pierwszym Samorostem zarzekałem się, że nigdy więcej mnie nie złapią. I jakimś cudem Samorost 2 wylądował w mojej bibliotece na Steamie. Jakimś cudem trochę później spędziłem kilka nieprzyjemnych chwil z Machinarium. I teraz, nie wiem dlaczego, czekałem niecierpliwie na Botaniculę obiecując sobie, że akurat tej gry – w przeciwieństwie do poprzednich – nie przerwę zanim nie zobaczę napisów końcowych.

Nie odpuściłem. I chociaż zmarnowałem pięć godzin – teraz przynajmniej wiem już na pewno, że była to moja ostatnia przygoda z grami Amanity.

We can plant a house
Botanicula to prymitywna przygodówka point & click i mówiąc “prymitywna” mam na myśli to, że prościej się już chyba nie da. Została obdarta z wszystkiego, co ciekawego mają do zaoferowania przygodówki: z sensownej fabuły, charakterystycznych postaci, interesujących dialogów i rzeczywistego powodu, żeby w nie w ogóle grać. Gdybyśmy mówili o telewizji, to dobrym porównaniem mogłyby być Teletubisie, albo dowolna bajka, którą Hut zmuszony jest nad ranem oglądać ze swoim berbeciem, a której sam dla siebie by nigdy w życiu nie odpalił.

Fabularnie jest źle: jakieś złe cosie zaatakowały drzewo i postanowiły wyssać je do próchna, a ty kierując grupką bliżej nieokreślonych istot musisz je powstrzymać zanim świat się skończy. Biegasz więc po przeróżnych, coraz bardziej absurdalnych, lokacjach i rozwiązujesz zagadki opierające się na Złotej Zasadzie Leniwego Projektanta, czyli: “Kliknij wszystko, co tylko da się kliknąć”. W tej grze nie ma ciągu przyczynowo-skutkowego, a wyciąganie wniosków z tego, co dzieje się na ekranie jest wręcz niewskazane – przykład:

W jednym z pomieszczeń znajduje się fujarka, której potrzebuje pewna postać. Strzeże jej jednak wielki i paskudny stwór. Kilka pomieszczeń dalej, po przyniesieniu kasku człowiekowi-armacie z cyrku, zobaczysz animację, w której pogromca lwów uspakaja widzianego wcześniej stwora. Logicznym rozwiązaniem jest więc szukanie bata dla stojącego w tym pomieszczeniu pogromcy, żeby mógł pomóc ci w zabraniu fujarki.

Błąd. Logicznym rozwiązaniem w Botaniculi jest wejście do pomieszczenia z fujarką od drugiej strony – przez korytarz-labirynt prowadzący w kilka różnych miejsc, ale głównie do początku labiryntu.

Przyznaję: wpaść na to było zaskakująco ciężko.

Ale brak logiki w tych najprostszych nawet przygodówkach to taki trochę dodatek, który dostaje się w pakiecie. O wiele dobitniej na lenistwo projektantów z Amanity wskazuje fakt, że chociaż masz pięciu bohaterów pod ręką, to ani razu nie spotkasz zagadki rzeczywiście wymagającej wykorzystania ich różnych umiejętności w interesujący sposób. Nie ma w nich nawet pretekstu do zastanowienia się na chwilę – wystarczy kliknąć każdego po kolei i sprawdzić co się stanie. Wszystkie sprowadzają się do banału pokroju “gdzie patyczak nie może, tam grzyba pośle”, więc jeżeli Pan Żołądź nie będzie mógł zagrać w siatkówkę, to trzeba spróbować z Panem Skrzydłem, a jak jemu nie wyjdzie, to… nawet nie wiem czym, ale nim się uda. Nudy!

Brak sensownego argumentu za oddawaniem w ręce gracza pięciu postaci można by jeszcze znieść, bo prawdopodobnie chodziło o jakąś wizję wspaniałej drużyny walczącej o lepsze jutro. Nie da się jednak wybaczyć kompletnej monotonii, jaką przez trzy czwarte rozgrywki Botanicula zalewa graczy: znajdź sześć kluczy, znajdź kilka bachorów, znajdź czternaście kurczaków… naprawdę? To jest cała moja motywacja do rozwiązywania zagadek i biegania po tych planszach? Mając w głowie dowolną przygodówkę, nawet niektóre flashówki z Newgrounds, jakoś tak ciężko jest mi się nagle przestawić na “biegnij w prawo, Mario!”. Ale może o to chodziło: dzięki tym wszystkim zabiegom, na które narzekam, Botanicula jest “wszyscy-friendly” i teoretycznie można dać ją zarówno siedmio, jak i siedemdziesięciolatkowi.

Nie, nie można.

We can build a tree
Problem z Botaniculą polega dokładnie na tym, co powinno być siłą tej produkcji. Teoretycznie powinna być „dla wszystkich”, ale jest na tyle niekonkretna i nieokreślona, że ciężko by było ją sprzedawać w sklepiku w podstawówce. Scena „bujania w obłokach” obok potworów oddających się ulubionej rozrywce Colredige’a w jakimś kwaśnym domku w połowie gry raczej nie nadaje się dla dzieci. Ogólna wieczorynkowość oprawy graficznej nie nadaje się dla starszych, bo od wylewającej się z ekranu tandety zęby bolą. To nie jest stworzony w celu bycia słodkim Kirby, to jest po prostu narkotyczna wizja czeskiego studia Amanita. I nie wiem, czy kiedy moje dziecko zaczęłoby się tymi sprawami interesować, to wolałbym dać mu płyty The Doors, czy Botaniculę.

Chociaż nie, to akurat wiem dobrze.

Do tego wszystkiego, niestety, nawet dziwnie mi się patrzy na zachwyty kierowane w stronę muzyki i dźwięków wydawanych przez bohaterów tej gry. Kilka lat temu powstało coś takiego, jak Neverhood brzmiało podobnie, ale w porównaniu wypada jak Duke Ellington przy ledwie trzymających instrumenty łosiach z Urge Overkill. Jeszcze wcześniej swoje pierwsze płyty nagrywał Beck i chociaż są praktycznie niesłuchalne, to można by powycinać z nich sample i powklejać tu i ówdzie w Botaniculi. Nikt by się nie zorientował.

Ja naprawdę nie lubię przereklamowanych gier, tym bardziej nie lubię przereklamowanych gier artystycznych. Patrząc na zachwyty niemal całego świata, na elokwentne porównania do dzieł surrealistów i opisy wpatrywania się w ekran maślanymi oczami mam wrażenie, że czytam i słucham o całkowicie innej grze. Ja tutaj widzę Kasztaniaki, a nie Maxa Ernsta. Z tego samego powodu nie podobało mi się Limbo (och, czarno-białe Mario!), dlatego nie podoba mi się Botanicula – to tylko jaskrawy Samorost zmieszany z Machinarium.

Nie podoba mi się też fakt, że Amanita Design od ładnych kilku lat sprzedaje swoje natchnione flashówki udając, że są przełomowymi dziełami na miarę Salad Fingers, chociaż równie dobrze mogliby je wrzucić za darmo na Facebooka, czy Newgrounds. To nie są przełomowe dzieła – wystarczy nie dać się zwieść słodziachnej oprawie graficznej, by taka Botanicula wywoływała tylko jedną, właściwą zresztą, reakcję: sen.

Z nudów.

Ocena: 4/10

Plusy:
+ Całkiem ładne
+ A raczej: „Przyzwoicie wykonane”
+ Raz na jakiś czas interesujące zagadki

Minusy:
– Nuda
– Nic nowego, nic odkrywczego
– Banalne, powtarzalne zagadki
– Niewykorzystany potencjał drużyny
– Ogólnie niewykorzystany potencjał wszystkiego
– Brak myśli przewodniej, sklejka bezsensownych wizji
– Tandeta, wylewająca się z ekranu tandeta

90 odpowiedzi do “Botanicula – recenzja”

  1. Berlin do piachu.

  2. Szkoda, spodziewałem się czegoś lepszego. Po świetnym Machinarium oczekiwałem iż twórców stać na więcej.|@kapsel1997 może takie uwagi zachowaj dla siebie bo są żałosne.

  3. Gra jest naprawdę bardzo dobra, w mojej opinii (choć nie tylko, recenzenci również wystawiają wysokie noty). Polecam najusilniej.

  4. EverybodyLies 23 kwietnia 2012 o 19:07

    Berlin do piachu.

  5. Sopas spokojnie. Jak Ci się podobało Machinarium to Botanicula też Ci się spodoba. Jakbyś przeczytał całą recenzję to wiedziałbyś, że Berlin nie lubi gier Amanity i Machinarium też mu się nie podobało. Ocenił jak ocenił i jest to jego święte prawo (jak i zresztą każdego). Fakt faktem, że ta gra na Metacritic ma średnią 83% (a średnia graczy to nawet 89%). Najniższa ocena to 70% więc najprawdopodobniej jest dobrze 🙂 Tak czy owak pozdrowionka dla Berlina – lubię takich oryginałów 🙂 A Botaniculę i tak kupię.

  6. Sternik do gmachu.

  7. No nie, Berlin, nie spodziewałem się. Dla mnie ta gra to dzieło sztuki. Kropka. Dostarczyła mi tyle wspaniałych wrażeń, jakich próżno szukać w innych grach. Według mnie te ich śmiałe abstrakcyjne i surrealistyczne wizje to bardzo odważny ruch, polecieli na całego, tak odjechany nie był żaden samorost ani machinarium. I za to tę grę pokochałem. Niby akcja dzieje się w drzewie, a w istocie sięga się tu kosmosu. 🙂

  8. Niektórzy mają dużą skłonność do zawyżania ocen tego typu grom, bo to przecież „wytwór miłości twórców” i inne takie. Może i tak jest, ale przypadałoby się żeby gra była też dopracowana i urozmaicona, a ta taka nie jest niestety.

  9. Kompletnie nie zgadzam się z oceną! Botanicula to jedna z bardziej oryginalnych gier jakie ostatnio wyszły. Jest to gra w której trzeba pomyśleć, jest humor i ciekawie poprowadzona fabuła. Gra się w to wybornie. CD-Action nie potraficie oceniać gier! Dla mnie gra zasługuje na ocenę 8,5/10

  10. Od kiedy Berlin zbeształ Limbo nie wierzę już w żadne jego recenzje gier artystycznych.

  11. Berlin jak się zdaje próbuje zaistnieć narzekając na wszystko. To smutne. Botanicula nie jest IMO dziełem sztuki i nie musi być – jest wesołą klikanką, której celem jest wywoływanie niewinnego uśmiechu na mojej buzi. „Bezsensowne” wizje są sympatyczne i odstresowujące. I tak na Botaniculę należy patrzeć, nie jak na grę, a jak na odstresowywacz. I sprawdza się genialnie. A Berlinowi radziłbym, żeby sie nieco odstresował, złość piękności szkodzi 😉

  12. Średnia Botaniculi na Metacriticu definitywnie wykazuje, iż opinia Berlina jest odpowiednia co do faktycznego stanu gry…. Boże, jak mogliście komuś takiemu pozwolić recenzować gry?

  13. Boże idź Berlinie pisać takie odmużdżone teksty na tym swoim deadli, tam łykają wszystko co napiszesz i ci jeszcze kapliczkę postawią … Tandeta i wieśniactwo to twoje deadli i tam jest miejsce na twoje wypociny z pot pach. Niech cie jeszcze turorialek po główce pogłaszcze żebyś nie płakał ;(

  14. MarcinElektryk 23 kwietnia 2012 o 19:42

    Autor recenzji nie przepada za grami Amanity Design. Jeśli jednak są tu osoby które z pasją grały w Machinarium to polecam recenzję z inne serwisu o grach gdzie jeG-O.pl redaktor zupełnie inaczej ocenił tą produkcję. Jak na mój gust, fana Machinarium o wiele poprawniej.

  15. Jezu odwalcie się od berlina. Ma prawo jechać tą grę więc ją jedzie. Nikt nie każe wam się z nim zgadzać ani NIE KUPOWAĆ tej gry po jemu się nie podoba. Skoro ma 80% na metacritic to przecież MUSI być dobra więc po co wogóle to czytacie.

  16. Kobriks – ja to piszę w dobrej wierze. Jeżeli Berlinowi nie podoba się Botanicula, to znak, że jego wewnętrzne dziecko kompletnie umarło. Nie sądzę, żeby taki osobnik potrafił czerpać radość z życia czy gier, a w związku z tym jego recenzje i oceny uważać będę za wypaczone przez cyniczny i stetryczały punkt widzenia. Życzę mu – szczerze – żeby odmienił dół i potrafił cieszyć się z małych, głupawo-wesołych rzeczy. Od jakich Botanicula kipi i chwała jej za to.

  17. I nie jest to przecież pierwszy przypadek, kiedy rzecz ogólnie uznana za dobrą panu Berlinowi nie przypadła do gustu. Przykro mi się patrzy na takie opinie ponieważ wierzę, że pisze on szczerze o swoich odczuciach. A to oznacza, że w moich oczach jest smutnym człowiekiem.

  18. Dariusxq, widzę, jak zawsze attention-whore’uje, udając nieco bardziej upośledzonego, niż musi być w rzeczywistości, jeśli myśli, że jego trolling jest skuteczny… ale to już każdy wie, zatem wracając do tematu: mnie gra całkiem się podoba, pomimo tego, że rozumiem punkt widzenia Berlina. Zawiera ona sporo 'featurów’, które – zależnie od gustu – mogą podobać się lub wręcz przeciwnie. Na pewno nie należy podchodzić do niej jak do zwykłej przygodówki, a raczej potraktować ją jako ciekawostkę.

  19. Berlin ma prawo jechać grę, my mamy prawo jechać Berlina, wolność słowa 🙂 |Tak więc – recenzja słaba, gra wyśmienita imo. Pozdro

  20. Machinarium – 10/10, Botanicula – 6/10. Ja takie noty bym wystawił. Ta pierwsza to gra niezwykła, z genialną oprawą graficzną i muzyczną, zagadki są trudne, choć czasem zdarza się chwila relaksu. To zdecydowanie najlepsza gra z gatunku przygodówek i gier niezależnych. A Botanicula? Szczerze powiem, spodziewałem się więcej. Aczkolwiek dobrze się bawiłem, wesoła i odprężająca gierka, w moim przypadku za centa.

  21. Zawiodłem się na machinarium, które poza świetnym designem świata i postaci oraz niezłą muzyką nie zaoferowało mi nic ciekawego, więc na botaniculę się nie skuszę… A Berlin? Każdy ma prawo do własnego zdania, a tu dodatkowo brawa za odwagę, to musiało wywołać burzę

  22. @mrfe – wywoływanie burzy w Internecie nie wymaga odwagi.

  23. Powiem tyle – to pierwsza gra od czasu najdłuższej podróży która mnie zniewoliła, pal licho prostotę, pal licho dziwne rozwiązania… od grania w tą grę ubyło mi kilkanaście latek i znów poczułem się jak dziecko oglądające kolejny odcinek – dziś wg mnie beznadziejnych, ale wtedy…- smerfów…znów chciałbym pić sok z gumi-jagód, latać na chmurkach z muminkami i stempelkować taśmę z reksiem i… B. to 2 przygodówka w która dało mi się spokojnie grać… szkoda że krótka i znów będę wracał do nudnych gier AAA

  24. Berlin – zrecenzowałeś tę grę, bo sam się do tego zgłosiłeś, czy to było odgórne polecenie redakcji?

  25. Berlin napisał tą recenzję za Snickersa 😀

  26. W zasadzie dziwi mnie trochę fakt, że w 99% tekstu Botanicula jest hate’owana (pozostały punkt procentowy to, niestety, wstęp).

  27. Kolejna recenzja Berlina, która mnie zaskoczyła ;D Fajnie, lubię czasem spojrzeć na coś z innej strony. Osobiście grałem zbyt krótko (ok. godzinkę), żeby coś rzec na temat gry. Przygodówki raczej omijam (trudne – be, łatwe – be; jestem takim nie-wiadomo-co odbiorcą tego gatunku), ale coś mnie podkusiło do kupna. Zgadzam się z większością, że gra jest magiczna w tej infantylności. Przez tę godzinkę uśmiechałem się często. Zgadzam się też z Berlinem – najlepiej tu łazić i klikać we wszystko. Cóż…

  28. @jackreno|a jeśli się zgłosił to co? Nie może wystawić niskiej oceny i ją zhejtować?

  29. A mnie się podoba.

  30. @Sveniu|Moim zdaniem wymaga, jeżeli nie jesteś trollem i wyrażając swoją opinię dobrowolnie narażasz się na totalne zmieszanie z błotem

  31. Krótko: zgadzam się. Ładne i płytkie.

  32. Ocena chyba przesadzona… Ale z kolei reszta ocen (metacritic) też. Berlin trafił w sedno, mówiąc o przereklamowaniu takich gier. Ja posunę się dalej poza ten przykład. Od ok. 2-3 lat widzę obrzydliwy hype odnośnie takich indyków… Przykładowo, widząc Bastion, Braid, Shank czy Limbo, mam wrażenie, że jeśli nie uklęknę przed twórcami tych gier i nie wyliżę ich stópek, to będę potępiony na wieki. To jest tak, jak ze słynną analizą wierszy: „co autor miał na myśli”. Zazwyczaj nic, ale dorobi się czwarte dno.

  33. Gra jest super i tyle, recenzja…

  34. Ja chyba rozumiem, o co chodzi Berlinowi. On po prostu woli gry, które są o czymś. Dlatego np. chwalił Portal 2 za scenariusz, jego poprowadzenie itp. w jednym z odcinków podkastu Fantasmagieria (w którym wystąpił gościnnie), dlatego podobało mu się Bastion o czym pisał w komentarzach do jego recenzji Dear Esther, która też mu chyba przypadła do gustu, bo być może też jest trochę o czymś. Teraz popatrzmy np. na Limbo. O czym to jest? O chłopcu, który biega po lesie, a wszystko jest czarno-białe?…

  35. …Samorost 2? Historia o ludziku w piżamie, który ratuje swojego psa porwanego przez kosmitów? Machinarium – prosta historyjka o robociku, który ratuje swoją dziewczynę i kogoś tam jeszcze (nie wiem, bo nie przeszedłem do końca)? Botanicula – gra o dziwnych stworkach, które ratują drzewo? I, co? To są te ambitne, skłaniające do przemyśleń produkcje? No, proszę. Tak przynajmniej wydaje mi się, że myśli Berlin. Po części się z nim zgadzam. Lubię, gdy gry są o „czymś” może choć trochę bardziej skompikowanym..

  36. Nie wiem czy bardziej bawią mnie komentarze o samym tekście czy przypuszczenie, że Berlin jest smutnym człowiekiem :]

  37. …Gdy poruszają może choć trochę poważniejsze tematy, mają chociaż nieco bardziej ambitną, może wzruszającą czy poruszającą fabułę jak np. Bastion, Portal 2, BioShock, Half-Life 2 z epizodami. Jednak, co poradzę, że jak tylko zacząłem oglądać filmik Von Zaya (Suchy Kanał) na YouTube z pierwszych dziesięciu minut Botaniculi, to już samo intro wywołało u mnie banana na twarzy? 🙂 Takie gry też są dobre, tylko na inny sposób. Nie można ich postrzegać jako gier poruszających jakieś filozoficzne pytania…

  38. …,ambitne tematy itp. To po prostu takie słodziutkie, milutkie „cośie” i takie mają chyba być. 😉 W każdym razie kupiłem sobie ten Humble Indie Bundle i już zacząłęm grać w Botaniculę i bawię się przy niej świetnie. No, właśnie – bawię. To zabawa. Może nie jakaś dojrzała (nie wiem czy to odpowiednie słowo, bo takie też mogą być ogórki), ale…zabawna. Po prostu niektóre gry chcą mówić o bardziej poważnych rzeczach, a niektóre nie. I myślę, że do tych drugich nie powinno się podchodzić AŻ tak na…

  39. Człowiek, dla którego Limbo to czarno-białe Mario, nie powinien pracować dla CDA, ani dla jakiegokolwiek innego magazynu traktującego o grach.|Koniec kropka.

  40. …poważnie jak Berlin. Jednak poniekąd go rozumiem, bo on po prostu potraktował Botaniculę, jako nie wiadomio co, ambitną produkcję po, której przeżyje katharsis [;) ], a ona raczej wcale taka nie miała być. Więc oceniając ją jako coś poważnego, to zasługuje na taką ocenę, a traktując jako dobrą, słodziutką itp. zabawę – już nie. I to w dodatku zabawę dosyć kreatywną, bo jednak rzadko zdarzają się w grach tak dosyć oryginalne światy, postaci itp. 🙂

  41. Można się samemu przekonać jaka ta gra jest, bo obecnie można ją kupić nawet za centa. Cztery grosze to nie majątek 😉

  42. Autorze, ale te gry z specyfiką nie są dla każdego, to jak z MP jedni go kochają inni nienawidzą 🙂

  43. @WeirdO – dobrze – nawiązując do moich wcześniejszych postów, powiedz mi o jakich niezwykle poważnych, ambitnych, może filozoficznych sprawach traktuje Limbo? Co nie zmienia faktu, że jednak można się przy nim dobrze bawić (jeśli komuś nie przeszkadza mechanika prób i śmierci BEZ winy gracza).

  44. A czy ja mówię, że traktuje? Chodzi mi o samo porównanie…

  45. @kamil950|Forma przekazu audio-wizualna jest ambitna w Limbo, bo za pomocą dwukolorowej grafika, działa bardziej na wyobraźnie niż Uncharted 123 razem wzięte 😉 Ambitna nie odnosi się w sposób płaski koniecznie do scenariusza, może być wiele aspektów, jak choćby sfera dźwiękowa.

  46. WeirdO, akurat Limbo to chyba najbardziej przereklamowany tytuł indie wszech czasów. Recenzja Berlina oddaje w 200% to jak ta gra wygląda.

  47. @kazubin – no, w sumie trochę racja. I to jest problem ze sztuką, że nawet czarna kropka na białej kartce namalowana przez jakiegoś znanego artystę może nią być. Może nie chciejmy, żeby gry były sztuką, tylko żeby niektóre poruszały bardziej ambitne tematy, a inne tylko (może prawie tylko) bawiły.@WeirdO – to powiedz mi co jest złego w tym porównaniu. Przecież w Mario się prawie tylko skacze itp. i w Limbo podobnie tylko, że jest czarno-białe. No, może ma jeszcze mroczny klimat trochę. Jak znajdziesz…

  48. …coś więcej, to napisz. 🙂 PS Nie traktujmy tej dyskusji zbytnio na poważnie, żebyśmy się nie pozjadali nawzajem tak poza tym. 🙂

  49. @down|racja w libmo przyjemnie się grało, natomiast zbyt duży szum wokół gry.|Co do botaniculi, oraz recenzji samego berlina. Spodziewałem się dobrej noty (samo to, iż gra dostaje nagrody za najlepszy dzwiek w grze, nie wiem czy roku, nie będę się zagłębiać). Gra otrzymuje bardzo dobre noty, ba, nie radzę się opierać recenzją berlina. Nie wiem co chciał pokazać on dając taką notę. Nawet oglądając grę nie grając w nią sprawia ona wielką frajdę. Ogólna schiza płynąca z gry przenika dosadnie

Dodaj komentarz