Często komentowane 177 Komentarze

Call of Duty: Black Ops II – recenzja cdaction.pl

Call of Duty: Black Ops II – recenzja cdaction.pl
Zgodnie z proroctwami zawistnych seria Call of Duty powinna sczeznąć już dawno temu – problem jednak w tym, że nadal żyje. I nie stanie się również w tym roku: pod wieloma względami Black Ops II to po prostu świetna gra.

Call of Duty: Black Ops II
Dostępne na: PC, PS3, X360
Testowano na: X360
Wersja językowa: polska (napisy)

Patrząc przez pryzmat całej serii pierwszy Black Ops był grą wyjątkową – jest jedyną odsłoną spośród ośmiu tytułów cyklu, której akcja rozgrywała się w czasach zimnej wojny; jedyną, która tak mocno stawiała na wątki szpiegowskie; jedyną też, która (co widać szczególnie z dzisiejszej perspektywy) miała ambicje fabularne wykraczające poza schemat „powstrzymaj łotra i uratuj świat”. Black Ops II – najnowsza, dziewiąta część CoD-a – również rzuca nas w szpiegowską zawieruchę i rozgrywki pomiędzy agentami wrogich mocarstw. Tym razem jednak na wydarzenia drugiej połowy wieku XX spojrzymy z zupełnie innej perspektywy – trzon akcji dzieje się bowiem w przyszłości (2025 A.D.), a w inną, minioną epokę przeskakujemy wraz ze wspomnieniami Woodsa.

Nowe idzie
Rok 2025 to czas wojny nowoczesnej. Coraz tu mniej miejsca na konwencjonalne siły zbrojne, coraz więcej na bezzałogowe i śmiercionośne pojazdy – drony. Czego by jednak nie mówić o nowych rozwiązaniach, za wszystkim stoją starzy, by nie rzec – ci sami ludzie. Raul Menendez, postać, którą podczas zimnowojennych misji Woods Mason poznali aż za dobrze, wcale nie odszedł. Okazuje się, że narkotykowy baron, władca nikaraguańskiego półświatka i jeden z niezliczonych wrogów Wuja Sama z czasów ścierania się z Wielkim Niedźwiedziem, w przyszłości odnalazł się aż za dobrze. Ten człowiek ma plan. I, co gorsza, wszystko wskakuje na to, że jego częścią jest David Mason – syn Alexa, bohatera pierwszej części Black Ops.

Głównym bohaterem gry bez wątpienia jest wspomniany David Mason, ale nie mniej ważną postacią jest zasuszony, przykuty do wózka staruszek – Frank Woods. Opowieść tego ostatniego jest uzupełnieniem bieżących wydarzeń i dzięki temu narracja przeskakuje pomiędzy przyszłością i przeszłością, tworząc w końcu zamykającą się, zwartą całość. Jeśli oczekujecie jasnej, oczywistej fabuły, gdzie wszystko od początku do końca idzie wedle planu, to… zawiedziecie się. Pierwsze kilka misji robimy w zasadzie w ciemno, bez większego pojmowania celów, przyczyn – ot, gonimy za majakami starego Woodsa, od czasu do czasu wracając do jego wspomnień, w których odtwarzamy wydarzenia towarzyszące pierwszej próbie powstrzymania Menendeza (jak się okazuje kunjącego już kilka dekad wcześniej).

Ważniejsze jednak jest to, że Black Ops II nie jest grą, która opowiada się sama. Co prawda ponownie trafiamy na teatr wojenny reżyserowany skryptami i dziesiątkami padających w każdej scenie trupów, ale pojawia się w nim istotna różnica: scenarzystą jest tutaj gracz. Kończąc grę, możemy zobaczyć jedno z sześciu zakończeń, a to, które z nich zwieńczy naszą wersję opowieści Masona Woodsa zależy tylko i wyłącznie od decyzji podjętych podczas kolejnych misji. I nie powiem – bardzo mi takie postawienie sprawy przypadło do gustu.

Zwyczajnych misji mamy tu ogółem jedenaście – każda z nich daje też okazję do podjęcia pewnej decyzji. Częstokroć są to wybory w rodzaju czy lub komu wpakować kulę w łeb, ale wariantywność dotyczy też np. stopnia powodzenia zadania szpiegowskiego, przebiegu przesłuchania czy nawet tego, czy kompan odniesie w akcji obrażenia. Nie wszystkie te zdarzenia mają kluczowe znaczenie, podobnie jak nie każde ma strukturę zero-jedynkową – często pojawiają się tu jakieś odcienie szarości. Koniec końców jednak każde niemal rozwiązanie fabularne, jakie stanie się naszym udziałem, w jakimś stopniu kształtuje wygląd kolejnych, późniejszych misji i wielki finał. Mamy tu zakończenia dobre, mniej udane i po prostu „kiepskie” – a by zobaczyć to najlepsze, trzeba się nielicho napocić. Najciekawsze jednak w tym fabularnym galimatiasie jest uczucie niepewności: czy wszystko zrobiłem dobrze? Towarzyszy aż do końca rozgrywki – i pod tym względem Black Ops II wprowadza całkiem nową jakość do swojego gatunku.

Starałem się jak diabli. Byłem uważny, spieszyłem się tam, gdzie wymagała tego sytuacja, kiedy indziej zaś precyzja moich kolejnych strzałów dorównywała dokładności chirurgicznego lasera. Przez każdą kolejną misję zastanawiałem się, czy tym razem uda się spełnić wszystkie założenia scenariusza. Rzadko kiedy się udawało. Nie ma się co oszukiwać: to ciągle wykreowana przez kogoś historia, a my swymi działaniami co najwyżej przeskakujemy pomiędzy poszczególnymi jej wersjami – ale to niesamowite uczucie, że w końcu mamy jakąś władzę nad opowieścią. To, że nasze działania mają wymierny skutek, przekłada się na jeszcze silniejsze związanie z losami bohaterów – a przynajmniej tak było w moim przypadku. To była moja historia, moja własna, wykuwana w pocie czoła podczas kolejnych misji. Lepszych lub gorszych, trzeba dodać.

Jest strategicznie
Fabuła rzuca nas przez dziesięciolecia bez litości. Kolejne wątki historii otwierają dostęp nie tylko do coraz bardziej wymyślnych futurystycznych miejscówek pokroju choćby zawieszonego w powietrzu miasta, ukrytej w dżungli bazy – technologicznego cudeńka przykrytego kożuchem zieleni, zrównanych z ziemią ulic wielkiego miasta czy w końcu samego tropikalnego „serca bestii” pod koniec gry. Black Ops II to również okazja, by ponownie zobaczyć na własne oczy zimną wojnę. Sposobność, by pogalopować niczym sam Rambo w trzeciej części filmu na końskim grzbiecie i stanąć naprzeciw sowieckiej potęgi. Życie agenta w tamtych czasach było ciekawe: zwiedzamy więc Amerykę Południową, Azję, Afrykę. Black Ops II – podobnie jak każda inna gra z serii – stawia na zróżnicowane doznania. Ale że w kontekście poprzedników i tak zróżnicowanie to mogłoby zostać uznane przez graczy za wtórne (podobne wycieczki robiliśmy przecież w każdym CoD-zie), pojawiły się misje Strike Force.

W przeciwieństwie do nastawionych na akcję zadań, gdzie na ogół tylko strzelamy i przemy przed siebie, tutaj trzeba wykazać się zdolnościami przywódczymi – przynajmniej w teorii. Pod komendą mamy w każdym z zadań Strike Force łącznie cztery grupy bojowe: mogą to być – zależnie od zadania – zwykli żołnierze, drony w różnych wersjach, a nawet „unit” będący w rzeczywistości ostrzałem kierowany satelitarnie czy prowadzonym z pokładu samolotu. Prosty interfejs umożliwia, dzięki widokowi z lotu ptaka, wydawanie rozkazów przemieszczania się lub ataku. Nie jest to nic trudnego – cały jednak problem w tym, że na pierwszy ogień dostajemy zadanie, które potrafi sprawić, że – trochę niesłusznie – znienawidzimy ten tryb na dobre.

W pierwszej misji Strike Force musiałem bronić jakiegoś ośrodka naukowego: najpierw trzech elementów na zewnątrz, a później elektroniki wewnątrz budynku. Minuta na rozstawienie sił, a później… totalna demolka. Wrogie siły atakują ze wszystkich stron, ja z przerażeniem patrzę, jak moje zastępy topnieją niczym Arktyka pod dziurą ozonową. Jedyne, na co było mnie stać, to jakieś niemrawe próby ratowania sytuacji, skazane oczywiście na porażkę. Co tu dużo mówić: zadanie zakończone niepowodzeniem, admirał gotuje się ze złości, a Indie tracą technologiczną perełkę. Wypadłem blado jak pośladek zakonnicy.

Czy naprawdę nie można było na początek dać czegoś mniej chaotycznego? Co prawda przeszedłem grę na poziomie trudnym, ale nie zmienia to faktu, że pierwsza misja taktyczna od nowego trybu potrafi po prostu odrzucić. Jeśli już gnoić gracza, to gdzieś pod koniec, niech najpierw przywyknie do nowych realiów, nieprawdaż? Dziwi to tym bardziej, że kolejne misje są daleko bardziej przyjemne: a to trzeba eskortować cztery ciężarówki i bronić je przed zakusami gości w turbanach, kiedy indziej znów przyjdzie wysadzić w powietrze okręt, wcześniej zabezpieczając trzy punkty nabrzeża czy odbijać zakładnika – gdyby na początek trafiła się choćby któraś z tych misji, wrażenie byłoby na pewno lepsze. Ale i tak nie do końca dobre – bo komputer nie do końca radzi sobie z wykonywaniem rozkazów.

Sterowane przez AI oddziały starają się co prawda wykonywać polecenia, ale brakuje im tego, co w armii jest chyba najważniejsze: skuteczności. Niby coś tam strzelają, walczą, ale tak naprawdę to jedyną rzeczą, jaką robią w istocie jest dobre wrażenie. O wiele lepiej jest samemu wskoczyć za stery drona lub przejąć kontrolę nad daną jednostką i celnym ogniem przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Całe szczęście, że mamy tu taką możliwość. Ogółem misje Strike Force można było zrobić trochę lepiej, ale w sumie to ciekawe urozmaicenie i dobrze że się pojawiły. Jeśli komuś nie przypadną do gustu, może je zwyczajnie odpuścić, gdyż obowiązkowe nie są – ale warto pamiętać, że ich niewypełnienie zamyka drogę do określonych wersji zakończenia. Sukces jest tu tym trudniejszy, że nie możemy próbować w nieskończoność – obowiązuje tu stara zasada „do trzech razy sztuka”. Nie udało się? Trudno, idziemy dalej.

Inną rzeczą, która nie przypadła mi do gustu w kampanii single jest nad wyraz absurdalny fragment jednej z misji. Call of Duty to seria, która przyzwyczaja do głupawych niekiedy rozwiązań w scenariuszu – ale nawet mając w pamięci najbardziej przegięte momenty ze wszystkich kampanii, misja w której biegamy z shotgunem i maczetą wprost nie ma sobie równych. Nie chcę zdradzić zbyt dużo, bo całościowy zamysł jest tu w sumie interesujący i kluczowy dla wytłumaczenia motywacji Menendeza, ale sekwencja, o której piszę, mogła zostać spokojnie skrócona o trzy czwarte. Jak zobaczycie, będziecie wiedzieć: tego kuriozum nie sposób pomylić z czymkolwiek innym.
Dla równowagi z kolei mamy tu inną scenę, która wbija się w pamięć zgoła inaczej. Nie jest to na pewno moment, po którym kiedyś ta gra będzie powszechnie kojarzona, bo – powiedzmy sobie szczerze – takie w Black Ops II nie występują (i to chyba największy fabularny zarzut dla tej produkcji – brak mocnego, wyrazistego uderzenia a’la „No Russian” Modern Warfare 2). Ale jeśli ktoś polubił Masona Woodsa, finał misji z eskortowaniem Noriegi zapamięta, gwarantuję. Pochwała należy się też za możliwość własnoręcznego dobierania ekwipunku przed każdą z misji – niby mała rzecz, a cieszy tym bardziej, że tutaj możemy wybrać nie tylko broń, a wyposażenie specjalne, które pozwoli np. dostać się w rejony inaczej niedostępne.

Fabularnie, jak widać, Black Ops II ma swoje górki i dołki – tych ostatnich jest jednak dużo mniej i koniec końców grę, po ok. 10 godzinach (!!!) gry na trudnym poziomie, ukończyłem z zadowoleniem i uśmiechem na gębie (nie tylko przez filmik, który pojawia się po napisach końcowych – zaczekajcie koniecznie!). Jak dla mnie – warto.

Daleko bardziej urywający uszy jest jednak w najnowszej części Call of Duty multiplayer.

Zabawy w sieci
Powiem wprost: dawno nie widziałem tak cudownie zaprojektowanych map do starć multi. Pograłem kilkanaście godzin i jeśli jest to czas wystarczający na stawianie tego typu twierdzeń, to jestem przekonany: ostatnio tak dobrze bawiłem się przy pierwszym Modern Warfare. Poziomy zachwycają uniwersalnością: do każdego celu prowadzi wiele dróg, nie sposób tu zabunkrować się w jednym miejscu i dawać odpór dłużej. Dzięki temu gra jest po prostu bardzo dynamiczna i satysfakcjonująca. Ogółem lokacji mamy aż czternaście i każdy powinien znaleźć coś dla siebie: jest lotniskowiec, są jakieś rurociągi, znalazła się nawet mapa, która w mej pamięci przywołuje fragmentami obraz oryginalnej mapki Carentan z pierwszego Call of Duty (potem bodaj trafiła po przeróbkach do Modern Warfare jako Chinatown). Fanom historii spodoba się na pewno odświeżona wersja Nuketown 2025 – niestety na razie dostępna jedynie dla tych, którzy złożyli na grę zamówienie przedpremierowe.

Mamy tu z założenia pięć klas, a co za tym idzie – pięć slotów na tworzenie własnego wojownika. Naliczyłem 27 broni podstawowych, do tego zapasowe, dodatki w postaci różnego rodzaju celowników (ostatnim jest niesamowita zabawka z sonarem, która przy kolejnych pulsach pokazuje kontury wrogów za ścianami), magazynków, kolb, lepszej amunicji. Nie zapomniano o dodatkach w postaci granatów odłamkowych i innych, śmiercionośnych zabawkach, jak choćby C4 czy minach zbliżeniowych. To oczywiście nie wszystko – pacyfiści znajdą tu dla równowagi szereg rozwiązań taktycznych w postaci choćby granatów ogłuszających. Zabawy dostarcza również dobieranie perków – mamy tu trzy sloty, ale ich liczbę można zwiększyć przy pomocy dzikich kart. Niestety, wiąże się to z koniecznością zrezygnowania z określonego ekwipunku. Ale z mojego doświadczenia wynika, że warto sobie podarować chociażby broń zapasową i zamiast niej wziąć coś ekstra – np. maskowanie przed wrogimi dronami. Nowością w Black Ops II jest bowiem to, że klasy można konfigurować bardzo swobodnie, dowolnie wykorzystując dziesięć „slotów” na bronie, dodatki, perki itd. Ja wykorzystywałem je dość tradycyjnie, ale wierzę, że znajdą się maniacy, którzy wymyślą dla siebie jakieś karkołomne kombinacje – np. zabójcę z samym tylko nożem, obładowanym za to mnóstwem perków. To wreszcie możliwe.

Oczywiście, jak przystało na walkę w przyszłości, dostaniemy również drony. Te są dostępne w postaci scorestreaków. Są to dobierane przed meczem trzy bonusy (ogółem jest ich 22), do których zyskujemy dostęp, jeśli uda nam się zdobyć określoną liczbę punktów samemu przy tym nie ginąc. Już nie trzeba kolekcjonować killi, a wystarczy np. skutecznie przechwytywać flagi w CTF lub zajmować miejscówki w Domination. Dzięki temu dostęp do scorestreaków jest dużo łatwiejszy – zwiększa to „wybuchowość” multiplayera, choć domyślam się, że są gracze, którzy wolą bardziej „czyste”, oparte na klasycznych umiejętnościach, a nie gadżetach rozgrywki sieciowe. Jest tu naprawdę sporo różnych goodies: drony zwiadowcze, bojowe, różne tarcze, osobiści ochronianiarze, psy bojowe. Ale nie ma lekko: by zyskać dostęp do najlepszych zabawek trzeba być dobrym.

Jeśli chodzi o tryby gry, to – czego tu nie ma! W zasadzie to wiem, czego nie ma: jakiejś większej rozpierduchy z pojazdami. Ale, do cholery, to nie Battlefield – tu walczy piechota i jeśli to wam wystarcza, będziecie w siódmym niebie. Tradycyjne strzelanie, gry taktyczne, z podziałem na dwie lub trzy drużyny, treningi. Jest tego bardzo dużo – mnie najlepiej grało się wszędzie tam, gdzie trzeba było wykazać się nie tylko celem, ale i współpracą. Dzięki świetnej konstrukcji map bardzo przyjemnie gra się choćby w Capture the Flag lub Dominację. Myślę jednak, że to bardziej kwestia gustu i każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nawet ci, którzy gustują tylko w zombie.

Tryb Zombie – przetrwanie wśród nieumarłych – w Black Ops II też rozwinęło skrzydła. Mamy tu trzy tryby – a w zasadzie trzy mutacje wcześniej znanego survivalu. Pierwszy to klasyka: gnijące trupy nadchodzą falami, my zaś dostajemy kasę, kupujemy broń i utrzymujemy się przy życiu jak najdłużej. Drugi z trybów – Grief – wprowadza nutkę rywalizacji. Niby to samo, ale na scenie są dwie drużyny i stosując niekiedy brudne sztuczki czy niesportowe podbierani killi rywalizujemy o miano najskuteczniejszych „czyścicieli”. Trzeci tryb to Tranzit – niby to samo co Survival, ale tu możemy poruszać się po lokacji autobusem, zyskując dostęp do ciekawszych pukawek. Tutaj też pojawiają się do wykonania drobne zadania, trzeba np. poskładać z części wiatrak, by otworzyć drzwi. Niby nic specjalnego, ale gra się przyjemnie – raz na jakiś czas można nieumartego zatłuc, ale od tradycyjnego multi nie odrywałbym się na dłużej. Nie jest to też tryb tak rozbudowany, jak mogłoby się zdawać z zamieszania, jakie wokół niego zrobiło Activision/Treyarch – rozwija zabawę z umarlakami ewolucyjnie, nie rewolucyjnie.

Stara panna na wydaniu
Jakie jest więc nowe Call of Duty? Bardzo dobre. W multi się zakochałem (choć esencja rozgrywki – berek z karabinami – pozostaje taką, jaką jest od kilku już lat), kampania single, choć nie do końca dopracowana, sprawia bardzo dobre wrażenie tym, że człowiek wczuwa się w kreowaną przez siebie historię. Ale niezależnie gdzie popatrzymy, od razu widać, że Black Ops II graficznie odstaje od obecnej czołówki. Widać to szczególnie podczas pierwszej misji, gdy (bodaj) w Angoli atakowani jesteśmy przez siły składające się z grupek tak samo wyglądających bojowników. Podkoszulki, maczety, postura, ruchy. Wypisz wymaluj: armia klonów. W bitewnym zgiełku gdzieś to wszystko się gubi, człowiek nie zwraca uwagi na nieszczęśników po drugiej stronie lufy. Wystarczy jednak się zatrzymać, popatrzeć pod nogi – wówczas tekstury zaczynają jednak kłuć w oczy. Call of Duty graficznie ma już najlepsze lata za sobą i to widać. Ale z drugiej strony – czego by nie mówić o technicznych niedoskonałościach, Black Ops II jest wciąż jednym z najlepszych tytułów jeśli chodzi o klimat i wrażenia z gry w sieci. I za to z całą pewnością należy się zasłużona ósemka z plusem.

Ocena: 8.5

Plusy:

  • wciągający multiplayer
  • kampania single z sześcioma zakończeniami
  • liczne urozmaicenia zabawy i dobre pomysły, by zająć gracza
  • bonus po napisach końcowych 😉
  • misje Strike Force…

  • Minusy:

  • …choć niezbyt szczęśliwie wprowadzone
  • grafika starzeje się coraz bardziej
  • absurdalny fragment jednej z misji
  • 177 odpowiedzi do “Call of Duty: Black Ops II – recenzja cdaction.pl”

    1. geralt152 – 'gz’ dla Twojej opinii, staruszku.

    2. Stwierdzam fakty i to co myślę chyba mogę wyrażać swoje opinie jak się nie mylę to wolny kraj jak komuś się nie podoba moje zdanie to nie moja winna ja mam takie zdanie i go nie zmienię. Aż tak stary nie jestem chodzę już do szkoły wyższej.

    3. Nie mogę słuchać co poniektórych smętów; osobiście kupiłem pre-ordera, albowiem myślałem że otrzymam DLC-NukeZom. Oczywiście było Nuke ale na multi; chciałem zupdatowac na steamie za 10 euro. Oczywiście jak na złość nie chciało przyjąć karty kredytowej MasterCard, dzisiaj sobie spokojnie wracam z roboty siadam z kartą VISA w ręku odpalam steam >nie można kliknąć przycisku Kup dla upgrade’a, wiec napisałem do steam support. Parę dni straconych na starcie ale przeżyję. Dalsza część posta w następnym poście.

    4. przechodząc dalej…|Chciałem wystartować w dniu premiery, gdyż klan zabrać się chce na jakiegoś LANa, wiec na starcie ligę w ESLu wypadałoby uderzyć 😉 Ale… Ten update nie stanowi rzeczywistego problemu. Wywala mi do windowsa po uruchomieniu, pewnie cos z windem. Zajmę się tym w weekand. 5 czy 6 dni opóźnienia to nie tak wiele. Co do samej gry:|recenzje moich znajomych są mieszane; single – miodzio; zombie – kilkadziesiąt godzin dobrej zabawy; multi natomiast został porównana przez znajomych do:…

    5. a) CoDa: 4 -> Niby ma powtórzyć klimacik i grywalność; stąd plotka o powrocie mazariniego i paradoxa|b) MW3 -> kopia tylko lepsza (czyt. ulepszona o to co się bardzo nie podobało); nic specjalnego ale można pograć kilkadziesiąt/kilkaset godzinekTaka ciekawostka dla osób chętnych na LANiki. Poszła plotka ze Treyarch będzie organizował własne LANy na BO 2 w Europie i Ameryce, wiec będą często jakieś możliwości żeby się zabawić spotkać z klanem i przy okazji żeby wpadło trochę kaski do portfela.

    6. Bardzo interesująco prezentuje się opcja LiveStreamu nawet przy nie bajecznym internecie. Nareszcie można PCW, albo mixa wypuścić na światło dzienne. Nawet komentatorzy mogą być z tego co słyszałem; ale jak wspominałem moje subiektywne odczucia spiszę tutaj pod koniec weekandu ^^

    7. @geralt152 twój post 0/10… Ogarnij jak ty piszesz! W ogóle się nie da nic zrozumieć. Pewnie grasz tak jak postujesz. Nie bronię gry, bo jeszcze nie grałem i nie mogę ocenić, ale jak patrzę na niektóre posty to krew zalewa, albo oceny 0/10 jak kto daje, bo widzę, że już dają(pewnie sami nie grali nawet, ehh…).|I tak już na starcie BO2 lepsze niż MOH:W. Wiecie dlaczego? Bo kurna działa przynajmniej tak jak było założone!

    8. Ja nie mam preordera i jakoś mam Nuketown 2025…Tak samo z Borderlands 2 i piątą postacią… Czemu nikt jeszcze nie zauważył że te przedpremierowe bonusy są także w pierwszej partii wysłanej do sklepów? Teksty typu „zamów przed premierą aby otrzymać …”, mnie po prostu irytują, ponieważ te bonusy mam kupując w dniu premiery.

    9. Ja nie wiem, drugi raz mówiłem sobie że pod żadnym pozorem nie kupię nowego CoD-a a wychodzi na to że i tak dam się na to nabrać i grę kupię… czego pewnie wcale nie będę żałował.

    10. Po 1 wieczorze z grą niestety muszę napisać że nie jestem do końca zadowolony:|Brak dedyków-pierwszy wieczór i już problem ze znalezieniem graczy do lobby(DRAMAT), balans broni leży i kwiczy(mp7 overpowerd!!), połowa map słaba, spray na potęgę, grafika bardzo przeciętna. Nadal czuć że to CoD i można całkiem przyjemnie zagrać, gra chodzi bardzo ładnie po wyłączeniu 1 opcji(oclusion na niska zmniejsza spadek fps po zoomie bronią). Ogólnie multi 7/10 i ani grama więcej…

    11. Po MW2 myślałem, że więcej tego nie kupie, ale tym razem się postarali..

    12. Ani słowa o tym że Trent Reznor nagrał theme do tej gry?

    13. @OmAGIC:|Są dedyki, ale połączone z matchmakingiem. Jest tak samo jak w MW 2 i 3, tylko gracz nie hostuje lobby, tylko firma hostująca, więc to w sumie nie jest lobby, tylko serwer dedykowany 😉

    14. a moh nie dziala tez jest dobra gra tylko trzeba czasu na coda sie nie nabiore po mw 3 i nie chodzi o to ze to zla gra bo grywalnosc byla genialna tylko grajac w mw 3 mialem wrazenie ze cheaty gratis dodaja dlatego zrezygnuje z bo 2 choc multi w bo1 byl genialny

    15. Ocena 8.5? Ja przed zagraniem w tą grę wiem że dałbym jej mniej niż 5

    16. Wczoraj kupiłem i zagrałem w singla. Nastawiłem się już, że grafika mnie nie powali, więc było mniej zawodu 😉 Jednakże po godzinnej grze starusieńki silniczek zaczynał mi doskwierać :/ Pomimo prób reanimacji silnika gry przez twórców (dodano bliki i flary świetlne), w oczy zaczęły kuć rozmazane tekstury przy zbliżeniu się do jakiegokolwiek obiektu, kwadratowe kamienie, oraz blokowanie się o kamyczki sięgające do łydek. Podczas pierwszej futurystycznej misji, a raczej na jej koniec dało się zauważyć klony->

    17. Kiedy to spotykam się w jednym z pomieszczeń z przyjaznym mi oddziałem da się zauważyć to okrutnie. Przy samym wejściu stoi osiłek w ciemnych okularach i z brodą o ciemnej cerze. Dwa metry od niego jego klon. Kilka metrów dalej kolejny, identyczny klon. Ogólnie w pomieszczeniu było chyba 7 chłopa z czego 5 to klony. Załamałem się :/ Nie wiem jak innym, ale mi nie przypadły do gustu futurystyczne klimaty i rozwiązania.

    18. > Jak do tej pory zagrałem w 3 plansze futurystyczne w singlu i przyznaję, że podczas wspomnień dziadka z czasów zimnej wojny gra mi się lepiej, ciekawiej, klimatyczniej niż podczas części „nowoczesnej” przygód bohatera. Przyznaję też, że po około 1,5 godzinach grania, wyłaczyłem grę żeby zrobić sobei od niej przerwę. Za dużo rzeczy kuło mnie w oczy. NIe grałem jeszcze w multi ani w zombi, ale wg mnie ocena 8,5 jest ciut za wysoka. Ja po 3 godzinach grania w singla oceniam ją na 7,5.

    19. Są też bardzo irytujące rzeczy. Podczas ratowania swojego kompana w dżungli i bronieniem się przed nadciągającą falą wściekłych bambusów, przy plaży ukrywam się za kamieniem. Na poziomie hard i słabszym, nie ma możliwości wychylić łba znad kamienia bo dostaje się serię od niewidzialnego wroga. Pomimo rozwalenia wszystkich w pobliżu za pomocą granatów i mortara :/

    20. Fanatic, co Ty porównujesz HL do CoDa. HL maa duszę, ma klimat, ma zagadki, ma fabułę, ma wszystko. Jest to gra idealna. CoD to tylko dobry fps, ale brak zagadek niszczy ten tytuł 😛

    21. Mam dziwne wrazenie, ze wszyscy wyzywajacy sie nawzajem od gimbusow maja racje tzn. sa gimbusami. Nie da sie ukryc, ze w tym roku Treyarch troszke eksperymentowalo z seria. A ze jest to najlepiej sprzedajaca sie seria na swiecie duzo za jednym zamachem zmienic nie mogli. Gra – jak dla mnie – mocno przecietna, ale i tak duzo lepsza od MoHa i 2 poprzednich CoDow, ktore byly zwyczajnie slabe.

    22. plbioshock – chodzi raczej nie o ogolny brak dedykow, a brak systemu serwerow, ktory byl uzywany w CoD2 i CoD4. 'Dedyki’ hostowane przez zewnetrzne firmy, a nie samych graczy zwyczajnie wkurzaja niektorych uzytkownikow i nijak sie maja do tego, co daje taki CoD2, CoD4, CoD5 czy dowolna czesc CS.

    23. O kolejny COD woooo YAAAWN ….. Next . Nie mam zamiaru jeść po raz 6 tego odgrzewanego kotleta nawet jeżeli jest polany wyśmienitym sosem.

    24. Absolutnie zgadzam się z oceną 8,5. Nie jest to najlepszy CoD, ale należy do tych lepszych. W multi mapy są świetne, dużo zakamarków, ciekawa budowa i utrudniają zadanie camper-om. Bronie w miarę zrównoważone, ciekawa modyfikacja klas i snajperki zabijają na raz 😀 . Co do singla jestem zawiedziony tym że po prostu jest za łatwy. Na poziomie weteran z przejściem pierwszych 3 poziomów nie miałem żadnych trudności (nie to co w Black Ops1).|@AlieN_dwa Polecam grać na easy skoro masz problemy z wrogami.

    25. @w0kzz chodzi o to, że tu jest wielki robal w tym konkretnym miejscu, które opisuję. Granie na HARD to żaden problem. Jedynie w tym jednym jedynym miejscu, siedzę za kamieniem, robię krok w bok (będąc nadal za kamieniem, a tu nagle seria 3 kulki pod rząd i trup :/ Ja żadnych problemów z wrogami nie mam 😉

    26. Na tej planszy biegam jak głupi bez ukrywania się i nikt mnie nawet nie trafia. Jedynie jak dolecę do tego głupiego kamienia, żeby dobiec do towarzyszy, dostaję 3 kulki pod rząd. Robiłem 15 podejść i za każdym razem identyko. Nikt mnie nie trafia, dobiegam do kamienia i się chowam, krok w bok, trzy strzały trup. :/

    27. @AlieN_dwa Teraz rozumiem, dobrze, że mi się nie przytrafiło siedzieć za tym kamieniem.

    28. Grzegorz „Krigor” Karaś 14 listopada 2012 o 10:36

      AlieN_dwa – jeśli myślimy o tym samym kamieniu, popatrz się za siebie i maksymalnie w prawo w krzaki – tam siedzi jeden normalnie niewidoczny upierdliwiec, też miałem z nim problem. Granat załatwił sprawę. 🙂

    29. @Gregorius, dzięki. dziś się rozejrzę za tym upierdliwcem 😉

    30. Ogólnie dopiero jak zszedłem do easy, będąc za kamieniem, nikt mnie nie ubijał gdy byłem za głazem. Wiec albo ten upierdliwiec pojawia się na wyższym poziomie trudności, albo coś jest nie tak :/

    31. Grzegorz „Krigor” Karaś 14 listopada 2012 o 11:09

      Ja tam miałem chwilowy problem przy bodaj ostatnim postoju, kamień przy drzewie, jak patrzysz się na pościg to po prawej stronie. I tam, maksymalnie z prawej stał, albo zachodził mnie, nie wiem, jeden żołnierz. Puszczałem granat w tamtą stronę i wybiegałem w przeciwną, poskutkowało za drugim razem.

    32. Co do map w ktorych sie nie da kampowac to nie jestem dobrze nastawiony.Jak ten szit mozna nazwac gra wojenna w ktorej wszyscy biegaja jak glupki po mapie i jak sie tylko zobacza to strzelaja.Rownie dobrze by mogli odpuscic sobie z ich gra wojenna, i zamiast niej dac jakies clowny i inne niedziwiedzie dac ludzie by przynajmniej mieli radosc z kustomizacji postaci.Dlatego nie dziwcie sie wypowiedzi ze Cod dla dzieci a Bf dla doroslych bo to niestety prawda. WOJSKO TO NIE BEREK w realu dlugo bys………..

    33. tak dlugo sobie nie pobiegal. Coż myslalem ze poprawia to czym bylo MW3 ale jak widac nikt w Treyarchu nawet nie wie co to dobra rozrywka w klimatach wojennych….(Chociarz BO1 bylo pod tym wzgledem swietne).

    34. @PEEPer To może jeszcze niech wprowadzą odnoszenie realnych obrażeń? To by była dopiero zabawa!|Btw. CoD nie ma żadnych aspiracji do bycia choćby w 1% symulatorem więc nie wiem o co chodzi.

    35. @PEEPer Po pierwsze język polski posada taki litery jak „ą”, „ó” czy „ś” więc polecam ich używać. Po drugie, cytuję „…i jak sie tylko zobacza to strzelaja”- czyli ty na wojnie po zauważeniu wroga nie strzelałbyś do niego, dobry byłby z ciebie żołnierz. Po trzecie BF3 nie jest realistycznym symulatorem wojennym, ma tyle samo realizmu co najazd kosmicznych kurczaków w Chicken Invaders. Po czwarte takie pytanie grałeś w nowego CoD-a ? Bo mi wydaje się, że nie.|PS Sam posiadam BFa i nie sądzę że jest złą grą.

    36. Ta seria sczezła już dawno temu, tylko, jak widać, dużo ludzików ma radochę z kolejnego klona MW1 z kampanią na 3 godziny i multi ze schematem, śmierć od nalotu na respawnie, wyrzucasz granaty, zabijasz kilku kolesi, zabija cię kampiący snajper Kubus2000PL, albo giniesz od granatu/nalotu, śmierć od nalotu na respawnie. I tak w kółko.

    37. Czy ktoś sprawdzał, czy gra działa na XP?

    38. Nie ma to jak 8.5 dla gry która nie zasługuje nawet na 5 no ,ale to Call of Duty 🙂

    39. @Mordobitek powiedziałeś tak, bo hejtujesz CoDa. Nawet nie zgaduje, bo każdy, kto nie grał tak mówi. Też myślałem, że będzie słaby, ale na próbę zamówiłem własny egzemplarz i muszę przyznać nie jest źle.

    40. @magick200 Dla mnie ta gra to jest plaskacz w pysk kolokwialnie mówiąc. Dla mnie Black Ops 2 zasługuje na maks 6-6.5 na 10 i niczego nie hejtuje tylko wyrażam swoją opinię a że ty się z tym nie zgadzasz to już twój problem… |@Mordobitek zgadzam się z tobą 🙂

    41. @BOBOiks Powiedziałeś że ta gra to jest plaskacz w pysk, a grałeś w nią ?

    42. @w0kzz Czy według Ciebie trzeba zagrać w grę aby wyrobić sobie opinie ? Z samych „Zagrajmy w” albo gameplay można wywnioskować czy gra mi się spodoba czy nie. Dla przykładu wielu ludzi uważa że Pro Evolution Soccer ssie, co np dla mnie nie jest prawdą gdyż zobaczyłem jakieś „materiały” z tej gry a po ich obejrzeniu zaopatrzyłem się w jedną kopię tej gry. WIĘC w grę nie grałem (Black Ops 2) ale już z samych filmików mogę stwierdzić że gra to jest plaskacz w pysk nie koniecznie dla wszystkich ale dla mnie tak

    43. Dobra, widzę że jedni chwalą a drudzy nienawidzą (mi bliżej do drugich jeśli chodzi o całokształt serii cod) Mógłby ktoś się wypowiedzieć czy rzeczywiście jakoś wzbogacono gameplay (w tym tryb z zombie) czy dalej to samo danie tylko w innym sosie? Chodzi mi o single player i coop, bo raczej zmian poza pierdołami w multi nie ma. Bo recenzje/metacritic nie są zupełnie wiarygodne a gameplayów nie chce mi się oglądać.

    44. @BOBOiks, problem w tym, że różnica między pesem, a blopsem jest spora. Gampelay to nie granie samemu, dochodzi do tego multi, czego na pewno nie da się przedstawić dobrze na gamplayu, bo chodzi o umiejętności raczej samego gracza 😉 aczkolwiek można i tak. Plaskaczem dla wszystkich na pewno nie jest i mówie tutaj np o multi, które jest świetne. Nie żałuje 89 zł wydanych na grę bo to stosunkowo niewiele za np 1000 godzin w multi

    45. @BOBOiks „zagrajmy w..” prosze cie, daj spokój. I co moze wszystkie levele całego coda obejrzałes na yt. To ja teraz daje Sniper ghost warrior 2 ocene np. 4/10 bo widziałem gameplay developera. Jebnij sie w czółko. Jak nie grałeś to nie masz po prostu prawa sie wymądrzać na ten temat.

    46. Tutaj tryb single w ramach zalet, na GoL’u, jako wada – „chaotyczna, źle poprowadzona fabuła z nieprzekonującymi bohaterami i tanimi zwrotami akcji;”. Jak znam CoD’a, to zapewne okaże się prawdą.|Zatem wygląda, że jest jak zawsze. Chcesz gry do multi, spróbuj. Preferujesz tryb single, nawet nie myśl o zakupie tylko spierniczaj w podskokach. Kolejny tytuł do multi z trybem dla samotnego gracza dla picu, coby się recenzenci i gracze nie czepiali, że go brak.

    47. Są jakieś płacze, że WarFAILter dostał niższą ocenę? Nie chce mi się przez bagno komentarzy przepływać.

    48. Fragment recenzji Jedynki BO która dostała 8 co było dla mnie jak cios w kokosy

    49. Podsumowanie, czyli ostatni taki CoD|Szczerze? To już ostatni taki CoD – nie wyobrażam sobie, by Activision miało czelność za rok znów zaserwować nam grę opartą na tych samych zasadach, skryptach i pomysłach. Grając w Black Ops miałem wrażenie, że żegnam się z tą serią – a przynajmniej z tą jej formułą – więc dość pobłażliwie reagowałem na kilka nie najlepszych rozwiązań. Trochę z sentymentu, trochę z dawnej miłości – i myślę, że większość graczy, też tak do tego podejdzie. Nie łudzę się, że ekipa Infinit

    50. Jak widać czy za rok czy dwa lub 4,5,6,7itp ocena zawsze będzie 8 lub wiecej bo to przeciesz CoD. Dziekuje cdaction jesteście wspaniali.

    Dodaj komentarz