Dishonored – recenzja cdaction.pl

Dostępne na: PC, X360, PS3
Testowano na: PC
Wersja językowa: angielska
Ezio, Connor, Zer0, niebawem powrót 47… zdaje się, że jakiś czas temu ktoś powiedział, że – parafrazując – zabrakło zabójstw, więc ma być zabójców wielu. Brutalnie uzdolnieni bohaterowie zabijający w imię wątpliwych zasad są modni. W Dishonored do ekipy mistrzów sztuki mordowania dołącza kolejna twarz, Corvo Attano. Nazwisko publicznie znane, bo jako przyboczny strażnik królowej miasta Dunwall ma licencję na zabijanie. Nastały jednak trudne czasy, kiedy od krwawych czynów trzeba przejść do słodkich słów.
Corvo zostaje wysłany na misję dyplomatyczną, by wybłagać sąsiednich władców o pomoc w walce z plagą szczurów. Niestety, możni się wypięli, a zamiast wsparcia królowa doczekała się blokady morskiej. Nie musiała jednak zbyt długo się smucić, bo kilka chwil po tym, jak bohater dostarczył jej listy, nieznani zabójcy sparaliżowali go, jego panią zamordowali, a następczynię tronu – Emily – porwali. Odarty z przywilejów i uznany za zdrajcę Corvo ruszył w pogoni za Emily, chcąc zemścić się na sprawcach swojej niedoli. A że skrytobójcą był nieprzeciętnym, miał do dyspozycji wiele narzędzi wymierzenia sprawiedliwości.
Znacie to uczucie, kiedy pewna czynność w grze wydaje wam się prosta i intuicyjna, ale z jakichś względów twórcy ją zablokowali? Tak było z zeskakiwaniem z pagórków w Kingdoms of Amalur: Reckoning, brakiem skoków wykazał się też pierwszy Wiedźmin, w kilku częściach GTA cierpieliśmy na hydrofobię, zaś w The Sims na kulejącą orientację przestrzenną postaci. Ekipa Arkane Studios zapowiadając totalną swobodę w każdym calu podejmowała ogromne ryzyko – wystarczyło kilka potknięć w projektach lokacji, żeby całe wrażenie prysło. Szczególnie wśród graczy, którzy uwielbiają lizać każdą ścianę, byle tylko do czegoś się przyczepić. A że recenzentowi nie wypada popadać w zbytni zachwyt, też szukałem dziury w całym.
Tymczasem zatrzymano mnie… raz, głupia techniczna kwestia niewarta świeczki. Lokacje we wszystkich dziewięciu misjach są bowiem niezwykle funkcjonalne. Od linii brzegowej (każdą misję zaczynamy płynąc łódką) przez uliczki i place, po wnętrza budynków wszystko zaprojektowano koncertowo. Nic nie przeszkadza graczowi w torowaniu własnej ścieżki. W Deus Ex: Human Revolution nieliniowość sprowadzała się z grubsza do wyboru między strzelaniem a skradaniem. Podstawy działania w Dishonored sprowadzają się – rozbierając wszystko na czynniki pierwsze – do podobnego wyboru, jednak tutaj akcja akcji nierówna.
Prosta sytuacja – chcemy przemknąć się cicho do frontowych drzwi budynku, strzeżonymi przez strażnika. Rzucamy butelką w dal, żeby na chwilę odwrócił wzrok, jednak źle obliczyliśmy czas i zostaliśmy zauważeni. Co dalej? Szybko teleportujemy się przed oczy strażnikowi i wbijamy w nie ostrze, zanim zdąży wezwać pomoc. Albo wiejemy ile sił w nogach, wskakujemy do wody i z innego miejsca próbujemy akcji od nowa. Lub na krótki czas wchodzimy w ciało szczura, by wejść do budynku przez odpływ kanalizacji. Można też nie bawić się w kombinacje i wystrzelać cały oddział straży kuszą, a dobiegające niedobitki rozszarpać przy pomocy miny.
A to tylko część pomysłów, bo do podejmowania podobnych decyzji Dishonored skłania nas co chwilę. Czasem wielokrotnie w ciągu jednej minuty, innym razem tylko na początku, kiedy patrząc z dachu na dany obszar próbujemy wyobrazić sobie naszą drogę… i często całe planowanie idzie na marne, bo najdrobniejsze detale – jak stojący daleko strażnik, który załatwiając przyziemne potrzeby przypadkiem nas zobaczył – lubią nas zaskakiwać. Czasem nawet pozytywnie, bo podsłuchując rozmowę w misji X niespodziewanie zasłyszymy wskazówkę do misji Y. Co ważne, sztuczna inteligencja postaci sprawia, że kilkukrotne wczytanie szybkiego zapisu sprzed paru minut może dać inny wariant wydarzeń. I tak gdy jeden z gwardzistów, którego obserwowałem wielokrotnie obracał się w jednym miejscu, pewnego razu nie wytrzymał i zszedł z warty, by umówić się z kolegą na partyjkę pokera, a ja musiałem się dostosować. Wcześniej zaś mój cel… a raczej cela, bo kobieta – podwinęła mi się przypadkiem pod ostrze w korytarzu, gdy uciekała w panice usłyszawszy, że w domu znalazł się zabójca…
Przy tym wszystkim nie zapomniano, byśmy mieli swobodę zarówno w walce z pomniejszymi przeciwnikami, jak i w kwestii eliminacji wskazanych głów. Tak, Dishonored można przejść nie przykładając palca do śmierci ani jednej osoby. Jeśli spędzimy trochę czasu na eksploracji i skradaniu, „żywe przeszkody” ominiemy, zaś grubymi rybami zajmą się w zamian ludzie, którym wcześniej pomogliśmy w misjach pobocznych. Sami tworzymy swój styl gry i dobieramy pasujące nam środki. I to jest w Dishonored najważniejsze – gra nie oferuje nam gotowych rozwiązań, jedynie cele i bogactwo metod ich osiągnięcia. Oraz ich następstwa, bo im więcej zabijamy, tym częściej spotykamy stada szczurów (niegroźne samopas, zabójczo irytujące w grupie) czy zarażonych, przypominających zombie, mieszkańców Dunwall.
Wpływ na wszelką dowolność mają nie tylko projekty lokacji, ale – na równi – moce Corvo nabyte po spotkaniu z tajemniczą postacią z innego wymiaru, zwaną The Outsider. Dzięki nim możemy teleportować się naprzód na pewną odległość, przywołać stadko wygłodniałych szczurów, spowolnić czas, wcielić się na krótko w szczura czy rybę (później nawet w człowieka) a także wywołać małe tornado bądź widzieć przez ściany. Zdolności rozwijamy dzięki runom rozsypanym po lokacjach, w których znalezieniu pomaga nam bioniczne serce – ot, taki oryginalny wykrywacz metali. Rozwinięte moce pozwalają np. teleportować się dalej lub całkowicie zatrzymać czas. A czy wykorzystacie je do szybszego doskoku do zabijanych ludzi, czy do łatwiejszej ucieczki… tak, wasz wybór. Udało się też właściwie zbalansować moce dzięki punktom many (zależnie od mocy zużywają się szybciej lub wolniej, czasem bez eliksirów się nie obejdzie) oraz samym działaniu. Prosto i po chłopsku – masz pan fory, ale jak pan zmarnujesz wszystkie punkty i sprowokujesz całą straż w okolicy, to sobie pan radź. I tak, i tak się dobrze będziesz bawić, ni łatwiej, ni trudniej.
Mamy też do dyspozycji kilka zdolności pasywnych, jak choćby wyższe skoki bądź obracanie w popiół skrytobójczo uśmiercanych wrogów. Oprócz run znajdujemy także talizmany – na sobie nosimy maksymalnie trzy – które równie pasywnie wspomagają prędkość wywijania ostrzem czy regenerację punktów many potrzebnych do korzystania z mocy. Tutaj znów dochodzi do głosu główna cecha Dishonored – wcale nie trzeba tego wszystkiego szukać, można wcale nawet nie korzystać. Po prostu rozgrywka będzie wyglądać nieco inaczej. To brzmi jak promocyjna mrzonka, ale gra faktycznie nie karci tych, którym nie chce się łazić po kątach w poszukiwaniu przedmiotów. W ciągu trwającej ok. 15 godzin (wystarczy żeby trochę pozabijać, trochę się poskradać, trochę połazić tu i tam) rozgrywki można ominąć wiele miejsc i odkryć je przy drugim podejściu. Zabawa nie staje się wtedy monotonna czy niemożliwa do przejścia – po prostu inna, choć z uwagi na węższy wachlarz zagrań nieco trudniejsza i mniej urozmaicona. Logiczne.
Następuje zatem prosta zależność – krótka ścieżka oznacza mniejszy zakres mocy, więc do każualowej jej daleko. Żeby moce rozwijać na maksa, trzeba chodzić prawie wszędzie, a więc natykać się na więcej przeszkód, które nie zawsze da się przeskoczyć teleportem czy ominąć w spowolnionym czasie. Ponadto z każdą misją więcej jest miejsc, gdzie możemy dać ciała, a zmechanizowani przeciwnicy dają rakietami do zrozumienia, że wcale nie jesteśmy niepokonani. Rozsądnie, czyż nie?
Z drugiej strony jednak zauważyłem, że Dishonored nie motywuje do korzystania ze wszystkich wyuczonych mocy. Siłą rzeczy widząc wysokie gzymsy i mysie nory pomyślimy o teleporcie oraz opętaniu szczurów. Jest to jednak bardziej cecha gry, niż jej wada, o czym rozmawiałem zresztą z Hutem twierdzącym, iż taki układ potwierdza tylko wszechobecną swobodę w budowaniu osobistego stylu rozgrywki. I tu – jak rzadko – przyznaję mu rację, bo co to za wada, którą da się w mig rozdeptać?
I zapewne nie tylko Hut się ze mną zgodzi, że nawet pomijając funkcje otoczenia lokacje w Dishonored wciąż urzekają. Nie tylko wysmakowanym stylem architektonicznym i zróżnicowaniem poziomów, które udało się utrzymać dzięki zamkniętej strukturze misji i ich niewielkiej liczbie. To, co fascynuje w tej kwestii najbardziej, to płynący zewsząd klimat gnijącego miasta. Spleśniałe ciała otoczone przez szczury w uliczkach otaczających bogato zdobione domostwa elity, suto zakrapiany bal maskowy (IMO najlepsza misja) w czasach kryzysu, straż w czyściutkich mundurach odganiająca brudnych zarażonych i patrząca na to wszystko zepsuta władza… widzimy niezwykle sugestywny obraz turpistycznego kontrastu, wspomaganego bardzo krwawymi scenami przemocy.
Wielka szkoda, że tego obrazu nie uzupełniono porządną fabułą. Związki przyczynowo-skutkowe w scenariuszu są banalne, a zwroty akcji spodziewane. Nie ma problemu, by połapać się grając od środka i czytając co trzecią linię dialogową – wystarczy nawet, żebyśmy czytali streszczające zajawki na ekranach ładowania. Ponadto nie spotykamy ani jednej wiarygodnej postaci, która zapadnie w pamięć na dłuższy czas. Nawet Outsider poza obdarowaniem Corvo mocami i poddawaniu kilkakrotnie bohatera rachunkowi sumienia nie intryguje, mimo że jest najbardziej tajemniczy z całej plejady. Przychylniej można spojrzeć na Emily, której kwestie dialogowe zmieniają się w zależności od naszych metod podczas misji, jednak to zerojedynkowe zmiany, a samą następczynię tronu widzimy zbyt rzadko, by móc się z nią mocniej zżyć. I kiedy zaczniemy się cieszyć, że wreszcie widzimy bohatera wychowującego dziecko (Emily traktuje Corvo jak ojca i bierze z niego przykład) dostaniemy piaskiem po oczach, bo każdy epilog jest aż nazbyt przejrzysty i przewidywalny.
Nie można też powiedzieć, aby Dishonored było grą oryginalną i odkrywczą. Eksplorację i poszukiwanie wskazówek mieliśmy w Thiefie, romans industrializmu ze sci-fi w steampunku, zaś różne drogi do celu obierał Adam Jensen. Dishonored rozwija pomysły tego ostatniego na dużą skalę (HR to przy tej produkcji liniowy bubel) ale nie oferuje nic, o czym twórcy mogliby z czystym sumieniem przyznać „to jest nasze, tylko nasze, oto nasz kamień milowy”. Niestety, mianowanie produkcji Arkane Studios grą roku nie ma sensu.
Chociaż ideału nie udało się osiągnąć, Dishonored jest w stu procentach wierne swoim założeniom. Start i metę ustalili twórcy, gracz decyduje o sprawie najważniejszej – o tym, co jest pośrodku. Zatem, drodzy towarzysze, kiedy już kupicie grę, na dobry początek zastanówcie się, do czego wykorzystacie rury. Przejdziecie po nich cichaczem przez okno, czy zeskoczycie na głowę zdezorientowanego żołnierza?
Ocena: 8.0
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
124 odpowiedzi do “Dishonored – recenzja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
@NBlastMax Brak innowacji cechuje większość gier. Mimo to wiele dostaje jednak 9 (10 rzadko się zdarzają). Np. Borderlands 2 dostał chyba 8.5. Co jest w tej grze innowacyjnego? Nic, trochę lepsza jedynka. Kolejne Stalkery np. też nie były zbyt innowacyjne w stosunku do jedynki. Rozumiem że rzeczywiście nienajlepsza fabuła jest poważną wadą Dishonored ale minus „brak innowacji” jest bezsensowny, przynajmniej w skali ocen CDA. Taką samą ocenę (8) dostał zupełnie nie innowacyjny i nudny Max Payne 3.
Wysokie oceny – BETHESDA – ten napis powoduje, ze wszyscy robia w gacie. Bez wzgledu na to, czy dana gra jest naprawde dobra. To wyglada na to, ze w tego Dishonored mam grac tylko dla „wolnosci” i mozliwosci zabicia, lub ominiecia przeciwnika ? Bo skoro fabula lezy, to nic innego mnie w tej grze nie moze trzymac.
Dziwi mnie tak niska ocena mimo że gra jak na owe czasy daje sporą swobodę w rozgrywce. Brak ciekawej fabuły jest spowodowany tym że człowiek poruszył wszystkie możliwe wątki w książkach, filmach. Stwierdzam po raz pierwszy od 10 lat czytania CDA że recenzenci są nie konsekwentni w ocenach. Inne gry powielające już z użyte pomysły dostawały oceny wyższe nie raz jak ich pierwowzory. Dawno nie było gry która by dawała taką swobodę w stylu gry jak Dishonored.
Na co mi swoboda – skoro nawet nie ma dla niej dobrego usprawiedliwienia ? Ta gra to nie sandbox, ze mozemy biegac, plywac i bawic sie – bez znacznego zaglebiania sie w fabule. Co za bzdura – ze gra nie moze miec dobrej historii, bo juz to mielismy w kasizkach/filmach/grach, etc. ? Naprawde jedna z najwiekszych glupot jakie slyszalem.
czyli jak to ostatnio bywa wszystko od [beeep] strony. gra powinna mieć dobrą wciągającą, zapadającą w pamięć fabułę (np. bioshock, half-life), która determinuje cały gamplay. tutaj jest odwrotnie. wszystko skupia się do tego, że można gre przejść w różnym stylu, ale tak właściwie nie ma to większego sensu.
pograłem trochę i zgadzam się z recenzją, nawet grafika mi nie przeszkadza, mechanika też jest fajna, ale fabularnie jest bardo słabo, to się w ogóle kupy nie trzyma.|Nie rozumiem jak można wydawać tyle kasy na silnik, grafików, marketing a nie zatrudnić PORZĄDNEGO SCENARZYSTY!!!
Zgadzam się z DarthKozą w poniższym poście. |Klopers @ Brak innowacji cechuje większość… wszystkiego. Tak świat wygląda, a że CDA inni dają 8, 9, 10 większości tytułom, to później wyższe rzędy skali się dewaluują szybciej niż waluta Zimbabwe. Dla mnie najwyższy rząd stali powinien być przeznaczony dla grywalnych innowatorów i nie mówię to o innowacji ponad wszystko… I nowoczesny I grywalny. Jeżeli gra wyraźnie traci na byciu nienowym (Dishonored bardzo traci, bo gra była mocno reklamowana jako „nowa”)/
/To tym bardziej to boli i jest widoczne. Oczywiście inne tasiemce, również powinny być adekwatnie do wielkości grzech skarcone. Gdyby tak się przyjrzeć bo by było gdyby recenzenci w końcu pociągnęli za czułe punkty IW i Activision, to zauważysz, że Dishonored nie został, w porównaniu, skarcony za mocno za brak nowości. Co do B2. Brak innowacji? Po pierwsze: w porównaniu do B1, jest MULTUM usprawnień i mówię to jako 200 godzinny weteran B1. Ale popatrz w szerszej perspektywie…
… ile współczesnych FPSów oferuje tak otwarty świat, multum misji pobocznych, typów broni i przeciwników oraz (oczywiście tylko w przypadku dwójki) jako taką fabułę? Po za tym grając w B2, dochodziło do scen rodem z trailerów CoDów np. ekstra walki pojazdowe na Dust – całkowicie nieskryptowane, a poczułem się jakby to była zaplanowana scena! Może skok pomiędzy B1 -> B2 nie jest gigantyczny (choć duży), to skok B2 -> Reszta świata to rów mariański. Też dałbym B2 8+/10, ale moje 8+, to 9+/10 dla innych.
Chodzą słuchy , ze można odpalić gierkę normalnie na XP . Moze to ktoś sprawdzić / potwierdzić ?
nerwuz – ludzie mówią, że im działa, ale twórcy tego nie wspierają (nie pomogą w razie problemów)
Gram na Windowsie XP, komputer:| GeForce 9600GT| AMD Phenom II x2 545 3.0GHz| 2GB RAM| Dysk HDD| | „Maksymalne detale”, czyli, w tym przypadku, delikatne zniwelowanie szpetności tej gry.| Tak jak mówiłem – zapowiadałem, konsolowy port z OBRZYDLIWIE BRZYDKĄ grafiką. NIE, nie mówię o stylu artystycznym. Mówię o rzemiośle, jakości, której po prostu NIE MA.| | I, co również przewidywałem, Micro$hit przekonał Arkane & Bethesdę, by rozpowiadali takie, a nie inne wymagania. Bo M$ się to opłacało po prostu…
Zapomniałem dodać, 40-70 FPS.
maciekittech @ To może warto dać gorszym tytułom gorsze oceny i być konsekwentnym, niż dawać 10/10 czemukolwiek co akurat tylko na milimetr wybiega poza smutną normę? Chyba lepiej karać leserów niż pisać arie na cześć normalnemu uczniowi.
Po tej recenzji przestaje czytać teksty adziora. Serio mnóstwo gigantycZnych zalet które są warte 9+ dwie wady z czego jedną przesądzona (fabuła pupy nie urwywa ale rekompensuje to lore) a drugą dodana na siłę zmieniają to na 8? No tak bo to nie jest max payen nowy albo kolejny identyczny cod. Gdy by była to część jakiejś znanej marki to to 9+ by było na pewno…
Brawo Adzior, w pełni zgadzam się z oceną. Gra jest dobra, ale robienie z niej czegoś absolutnie rewelacyjnego jest zwyczajnie dziwne.
Mam dosc tej tendencji w grach gdzie poza samym poczatkiem gry fabula nie istnieje. Ostanio wszyscy zaczynaja oszcedzac na zakonczeniach i fabule w puzniejszych etapach. |Tej grze podziekuje, mam dosc grindowania bez celu.
@lunatyx – Oczywiscie – to samo powiesz, jak ktos Ci napcha fabule o uratowaniu ksiezniczki, jednak bedzie tam tyleee ksiazek do przeczytania ? Tez powiesz, ze wszystko zawartosc rekompensuje ? Podobnie bylo przy Skyrim. W jakiejs branzowym serwisie (Juz nie pamietam jakim) grze cRPG – dano ocene 10/10 – a w minusach wymieniono: – Kiepska fabula, – Marne dialogi. No przepraszam bardzo – to za co ta 10 ? Podobnie tutaj – wywody nad ta gra sa przesadzone.
Ta gra ma coś, co wybacza jej przeciętną jakość tekstur- ma niesamowity wręcz klimat, a takie gry z tak niepowtarzalnym klimatem i desigem jednak rzadko się zdarzają, więc jednak tę grafikę można wybaczyć (mi akurat nie przeszkadza w ogóle, gdyż spodziewałem się że może mi w ogóle nie pójść, więc cieszę się z tego co mam), a że nie zwracam tak uwagi na grafikę, a bardziej na sam gameplay, to dla mnie osobiście jest to najlepsza gra w jaką grałem od czasu DXHR i Skyrima i basta! 😀
gra jest mega daje 9.5/10 grafa, muzyka, kilmat wyknanie, dopracowane, a wałka jest zrobiona super można robic cuda i to płynnie, tak samo wchodzenie na przeszkody mozna wszedzie wejsc i tp mega dobra gra
maciekittech bardzo dobra, to dla mnie za mało jak na 10/10 ALE to wcale nie znaczy, ze gra na 8/10 może mi się strasznie podobać. Batman: AC, Bastion. Ba, moja ostra skala powoduje, że ciesze się nawet grając w 5/10 (np. Shank czy Quantum Connundrum) a Dishonored jest na mojej liście do obczajenia – idiotyzmem byłoby go skreślać.
Gra roku.
Gra roku – świetna zabawa do której na pewno wielokrotnie będę wracał. Polecam gorąco. Co do systemu ocen w CDA nawykłem sam zobaczyć czy AAA fajne czy nie więc mi wisi czy 1/10 czy 10/10. Ostatnie słowo: jesli sobie robicie nadzieję na inne gry mam dla was rozczarowanie od ludzi ktorzy juz grali: AC3 będzie wtórny, Hitman ma więcej korytarzowych niż sanboxowych misji a farcry3 jest podobno łatwy nawet na najwyzszym poziomie trudnosci. Dlatego: Dishonored gra roku (9.5/10).
Szybka uwaga – chodzi o recenzentow z Rock Paper Shotgun ktorym udostepniono gry do wstepnej oceny. Wybaczcie ze sie nie zmiesciło.
Mi najbardziej podobało się lootować mieszkania, do których teoretycznie nie było podejścia 😀
Myślałem, że gra pobije dotychczasowe GOTY 2012 czyli Mass Effect 3, ale nic z tego. ME3 dalej pozostaje GOTy 2012. 🙂
@Suteq Pobija swobodnie.
@Suteq Jeszcze został najnowszy CoD xD PS fajna ksywka 🙂 .
Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć zarzutów w kierunku Dishonored… Ta gra jest fantastyczna! Ma wszystko czego potrzebuję – wciągającą fabułę, niesamowity świat i przede wszystkim bardzo satysfakcjonujący gameplay. To, że nie wygląda jak Battlefield 3 nic dla mnie nie znaczy, a nawet mnie to cieszy, bo dzięki temu idealnie bangla na moim przeciętnym sprzęcie na wymaxowanych detalach. Póki co nic nie zapowiada tego, że cokolwiek odbierze jej tytuł mojej osobistej gry roku. Bije nawet Borderlands 2…
Obok Diablo III i Borderlands 2, Dishonored na 100% otrzyma przynajmniej nominację na Grę Roku 2012. Nie ma innej opcji.
Gra jest świetna! Najlepszym dowodem na to jest liczba pobrań na torrentach…
@Suteq ja mam takie samo zdanie ale mimo to dishonored jest świetne i warte polecenia! Jak się ciesze że już się zaczęła jesień bo teraz raczej nie będzie się można nudzić jeśli chodzi o gry.
10/10 do ostatniej misji, przy ostatniej spada do 6/10, nic nie wyjaśnia, a zakończenia są do bani. Szkoda, bo świetnie się bawiłem przy tej grze.
@Okuru|10000 tys pobranych 18 tysięcy pobiera, ale chyba mniej niż skyrim
Dishonored sprawia wrazenie duzego dodatku do R.A.G.E. Misje sa zrealizowane w identyczny sposob: przejdz cala lokacje do celu, osagnij go, a otworza sie magiczne drzwi, ktore cie przeniosa na poczatek mapki… nawet tak banalna rzecz jak te pulapki z linkami sa takie same.
Nie wiem dlaczego producent podał, że gra nie działa na Windowsie XP, może ja coś źle zrozumiałem. Gram na XP od wczoraj i gra jest świetna, polecam.
Slipknot, mówione było wiele razy. Micro$hit płaci, Micro$hit wymaga. 🙂
przejscie gry zajeło mi 12 godz, i uważam że Human Rewolution to gra o głowe lepsza niż bardzo przereklamowany dishonore który nadal jest dobrą grą
Powie ktos o co kaman z tym ze wyswietla jako „dishonored RHCP” – nie widzi nawt tego ze posiadam gre na steamie.I z tego co widze zakładka updatów na steamie jest ustawiona na „nie aktualizuj automatycznie” i nie da się tego zmienić… ocb…
RHCP to wersje językowe. Rosyjska, Czeska, Polska i jakaś tam na H. TO oznacza ten skrót.
Tia… domyslałem sie ze cos z lokalizacja… Przegieli z tym. Nawet mi nie widzi w sklepie ze kupione.
Lol, Dishonored na Metacritic (PS3) ma ocenę od graczy… 0.5? Lol. Jakiś błąd błąd albo zmasowany, zaplanowany atak, ale trudno mi sobie wyobrazić. Nawet mw 3 po zasłużonym ataku niskich ocen miało coś koło 3…
Nie wiem co to jest, ale satysfakcje z grania przynosza mi albo gry klasyczne (dobre przygodowki, hns, rpg, czy starsze gry akcji) albo takie z oldschoolowa mechanika (serious sam, duke nukem) albo naprawde, naprawde dopracowane (batman, mp3 ew assasyn),ale jest ich coraz mniej a nie mam juz do takich gier gdzie jest tyle drog,a nie sa jakos super zrobione, cierpliwosci.moze sie starzeje bo juz dobrze po 20, ale mam wrazenie, ze recka zachwyca sie troche na sile. Wole juz ps3 i wartkie uncharted….
MODZI! Link gutol12 na 99% prowadzi do niecnej strony internetowej. Usuńcie to.
czy jakies rdr czy gtaIV gdzie nie trzeba sie az tak wciagac i gra sie jak jest czas niz takie pozeracze czasu jak dishonored.Ogolnie klimat Thiefa, gameplay deus exa, a sterowanie i feel bioshocka czy bulletstorma. Nie lubie unrealengine, zwlaszcza w fpsach, gdzie jest slabo modyfikowany. Mechanika srednia, nie jest wyjatkowa, mocy nawalone za duzo, fabula jak fabula, a najwiekszy bezsens to laczenie steampunku z magia, wyglad tej maski jest bezsensu, ona nie ma zadnych zastosowan praktycznych!…
Do tego tak jak rzeczywiscie styl graficzny i pewna pastelowosc czy stylizacja na malunek jakos rekompensuja brzydote tekstur,ktore nawet na full wygladaja srednio(ale wiadomo grafa nie jest najwazniejsza) to modele postaci i ich styl/wykonanie sa tragiczne! Wielkie lapy jak w Uprising! Rzeczywiscie daje swobode,ale dla mnie to daje odczucia jak mod do bioshocka, jest to taki lepszy sredniak na 7,zachwyty sa przesadzone(a recka ma spoilery!!!), human rev. to moze buty czyscic,fabularnie, wizualnie i growo
@ Dul3K. Porównujesz Dishonored do Rage ? Prosze cie
@Klopers: dlatego nigdy nie patrzę na ocenę graczy z tego portalu (i nie uznaję argumentu „bo na metacritic gracze ocenili na…) a do recenzji zawsze podchodzę z dystansem. To nie jest wyrocznia a wśród swoich ulubionych mam gry, które należałoby ocenić na 6-8. Ocena to nie wyrocznia.|@Davidiusz: napisz albo na forum, albo do pomocy technicznej Steam (ewentualnie Cenegi)
Te wymagania to jakieś bujdy. Na moim kombajnie:
|AMD Athlon x2 5600+
|Nvidia 9600GT
|2 GB RAM
|Windows XP
|Chodzi płynnie na maksymalnych (60fps).
Fabuła mizerna ? Proszę Was. Właśnie ona jest dla mnie podstawowym plusem tej gry. Podoba mi się jej prostota a nie komplikacja na siłę. Co, może lepsza ta z CoDa ? Bez jajec. Zapamiętamy mechanikę ? Ja właśnie zapamiętam całość jako jedna z najlepszych gier tego roku. Co do poziomu trudności ? Dla mnie np było trudno. Gram na easy a zginąłem wiele razy. Albo się starzeję, albo po prostu ludzie, którzy nie giną na vhigh widać, że poza grami nic w życiu nie robią 😛