Dragon Age: The Veilguard – recenzja. Miał być grą roku, a tu nie ma nawet pełnoprawnego RPG

Dragon Age: The Veilguard – recenzja. Miał być grą roku, a tu nie ma nawet pełnoprawnego RPG
Biorąc się za pisanie recenzji Dragon Age’a: Straży Zasłony, trudno nie czuć się trochę jak saper na polu minowym.

Dziś wiele osób uważa dziennikarzy growych za policjantów mających w szczególnie widowiskowy sposób rozszarpywać kolejne gry i dawać po łapach wielkim wydawcom. Oczekiwania te nasilają się tym bardziej, im mocniej dani twórcy zajdą fanom za skórę, choćby dekadą oczekiwania na kolejną odsłonę serii, fundamentalnymi zmianami w formule czy tzw. inkluzywnością (znaną też pod pojęciem woke).

W tym kontekście EA już przed premierą nowego Dragon Age’a niemożliwie podpadło wielu miłośnikom cyklu, całymi latami sprawiającego wrażenie martwego. O tym, jak długi okres minął od premiery Inkwizycji, najlepiej świadczy fakt, że dostarczenie nam dwóch kontynuacji Origins zajęło BioWare łącznie pięć lat. I wiecie co? Strasznie mi szkoda tych najwierniejszych fanów, bo potencjalnie to właśnie oni po dekadzie modlitw o jeszcze jedną grę będą najbardziej rozczarowani tym, co ostatecznie dostaną.

Dragon Age: The Veilguard

W poszukiwaniu siebie

Sam ogrywałem kolejne odsłony serii na bieżąco, zawsze jednak fascynował mnie w nich raczej totalny brak spójności założeń. Nie mogłem wyjść z podziwu, że da się wychować sobie grupę wiernych fanów, nie robiąc tak naprawdę ani jednej gry, przy której nie pojawiłoby się żadne „ale”. „Jedynka”? Fantastyczny erpeg z kilkoma kompletnie odmiennymi prologami, aktywną pauzą i towarzyszami… tylko zbalansowany tak fatalnie, że przy dwóch magach w drużynie reszta ekipy mogła podczas starć stać i dłubać w nosie, gdy my przedzieraliśmy się bez zatrzymywania przez kolejne walki na koszmarze. W przypadku części drugiej nie byłem z kolei szczególnym fanem nowej estetyki i miałem lekkie wrażenie, że po pełnej rozgałęzień „jedynce” sequel robiono po łebkach. Inkwizycja zaś, trzymając się jeszcze całego szkieletu, próbowała już iść dużo bardziej w stronę otwartych krain i trochę na owych próbach poległa.

Wspominam o tym wszystkim nieprzypadkowo, bo Straż Zasłony to kolejny zwrot w formule serii – zdecydowanie najradykalniejszy od samych jej początków (o czym informował b-side w swoich wrażeniach z pokazu). Do tego stopnia, że przez 40 godzin niemal nie opuszcza nas standardowy recenzencki dylemat, na ile oczekiwania powinny wpływać na ocenę. Z jednej bowiem strony jeżeli gra jest solidna, może nie do końca trzeba się zastanawiać, czy na pewno pokrywa się z tym, czego spodziewaliśmy się przed premierą. Z drugiej strony Baldur’s Gate 3 pokazało, że na rynku jest miejsce nie tylko na błyskawiczne, niewymagające myślenia łupanki. Poza tym idąc przykładowo na koncert Metalliki, raczej powinno się wyrazić dezaprobatę, kiedy na scenie zamiast Hetfielda zjawia się Armin van Buuren z konsolą didżejską i nowym setem.

Dragon Age: The Veilguard

Boziom z oklepem

Straż Zasłony sprawia właśnie wrażenie, jakby nieco pomyliła imprezy już od samego początku. Mocno chaotyczny prolog niemal od pierwszych chwil wrzuca nas w buty bogobójcy i wskakuje na pełne obroty, zanim jeszcze zdążymy się z kimkolwiek przywitać. Nie ma czasu na ekspozycję, bo Solas – znany z Inkwizycji jako twórca tytułowej Zasłony – uznał, że jednak powinien zniszczyć swoje dzieło. Co prawda bariera oddziela Thedas od Pustki i chroni świat przed demonami, ale doprowadziła też do utraty nieśmiertelności przez elfy… Wiecie, nie może być za spokojnie, rozwalmy zatem wszystko, bo liczy się wielkość naszej rasy. Potem zaś dopiero zaczyna się objazdowy cyrk.

Przy okazji bowiem na wolność wydostają się złowrogie bóstwa, które chcą zniszczyć świat. Cały ten bałagan może jednak posprzątać sterowany przez gracza bohater – Rook. Stworzymy go na początku zabawy w dość bogatym kreatorze postaci. Suwaczków jak to w grach EA tu nie brakuje, dopasujemy też kształt obowiązkowych rogów na głowie. Standardowo dla serii wybieramy jedną z trzech klas (łotrzyk, mag, wojownik), przypisujemy postaci rodowód (elfy, qunari ludzie lub krasnoludy) i jedną z sześciu frakcji. Nasze decyzje mają oczywiście wpływ na ścieżki dialogowe, ale nie odmieniają scenariusza aż w takim stopniu jak w przypadku Origins. Nie zapomnijmy również o możliwości doboru tożsamości płciowej, w tym wskazania, jakich zaimków będą używać wobec nas napotykani bohaterowie.

Dragon Age: The Veilguard

W ogóle postaci każących zwracać się do siebie per „onu” jest tu całkiem sporo. Problem tylko w tym, że żadna tak naprawdę nie zapada w pamięć, bo scenariusz ogólnie wprowadza mnóstwo osób różnej tożsamości, niekoniecznie zatrzymując kogoś naprawdę na długo. Przez pewien czas trudno nawet złapać więź z towarzyszami – sytuacja poprawia się dopiero w połowie gry, gdy odblokowujemy opcjonalne questy związane z nimi. Warto poświęcić tym zadaniom uwagę nie tylko dlatego, że wpłyną na przebieg finału i na to, jak liczną ekipą do niego dotrzemy. Są zwyczajnie najciekawszym punktem programu.

Kochajmy się!

A już na pewno bardziej interesującym niż główny scenariusz. Ten przez większość czasu jest po prostu koszmarnie nudny i ożywia się tak naprawdę na kilka ostatnich godzin. Zdecydowanie za często pojawia się w nim mój „ulubiony” łańcuszek przyczynowo-skutkowy, mianowicie: żeby otworzyć tamte drzwi, spotkaj bohatera A, który pomoże ci, jeżeli zrobisz dla niego coś tam, ale na miejscu okazuje się, że brakuje też tamtego. No i voilà, mamy co robić przez parę godzin, a opowieść wciąż ostatecznie stoi na tym, że musimy zwerbować do drużyny np. speca od ubijania smoków. Przez większość czasu nie dzieje się tu nic ciekawszego ponad typowe „zbuduj drużynę i leć zabić tych złych”.

Dragon Age: The Veilguard

Z góry przepraszam was za mało konkretne przykłady, ale po pierwsze nie chcę mimo wszystko niczego spoilować, po drugie review guide nakazał, by nie psuć wam niespodzianki i nie pisać zbyt konkretnie o scenariuszu czy nawet tym, które właściwie postacie z poprzedniczek spotkacie. Wspomnę tylko, puszczając oczko, że jeżeli graliście w starsze odsłony serii, doskonale wiecie, o kogo chodzi, i dodam, że rola części owych tajemniczych gości też niekoniecznie przypadnie wam do gustu. Również z uwagi na panującą w samych dialogach monotonię – każdy podchodzi do nas z lekką napinką, a główny bohater to przerysowana osoba o złotym sercu, chcąca z każdym żyć dobrze. Nawet opcje ofensywne nie brzmią podczas rozmów zbyt groźnie.

Opowiastka przez większość czasu niestety raczej niedomaga, cierpi przez słabą ekspozycję na początku i wlecze się długimi godzinami, by skończyć się dość nagle i niespodziewanie. Całość ratuje jednak fakt, że towarzysząca nam ekipa i romansowanie z jej członkami naprawdę dają radę, a przecież budowanie relacji ostatecznie zawsze było w tych „dragonażach” mniej lub bardziej istotne. Co prawda trzeba się mocno postarać, by ktoś nas poważnie znielubił, ale kilka drobniejszych wyborów w trakcie (kogo ratować, kogo olać) daje przynajmniej poczucie, że mamy jakikolwiek wpływ na losy świata.

Dragon Age: The Veilguard

Jak z innego gatunku

Pod kątem samej kreacji świata Straż Zasłony wypada już jednak mocno średnio. Sposób budowy kolejnych lokacji to pierwszy z powodów, przez które czujemy się, jakbyśmy przed seansem pomylili sale w kinie. Thedas konstrukcją przypomina bowiem bardziej mapy z akcyjniaków pokroju God of War. Choć mamy do czynienia z półotwartym światem i możemy powracać w odwiedzone już miejsca, te odznaczają się raczej korytarzową strukturą z drobnymi rozgałęzieniami kryjącymi kufry ze skarbem. Kompletnie nie wyglądają, jakby były projektowane z myślą o grze RPG.

Często też wymagają od nas wykonywania prostych zagadek polegających zwykle na przeniesieniu błyskotki od jednego gniazda do drugiego czy strzeleniu wiązką magii w blokującego przejście gluta, względnie skierowaniu strumienia światła bądź rozwaleniu punkt po punkcie złożonego z kilku kryształowych ogniw łańcuszka. Wszystko to niebezpiecznie mocno nawiązuje do gatunku action adventure i trochę nie bardzo rozumiem, czym się podczas projektowania kierowano. Pomijając oczywiście teorie z kapelusza, że w dzisiejszych czasach zarobić można wyłącznie na wydawaniu niewysilających specjalnie mózgu łupanek.

Dragon Age: The Veilguard

Czy jednak naprawdę w grze aspirującej do miana RPG marzymy tylko o tym, by biegać w tę i we w tę, nie wykonując praktycznie żadnych ciekawych zadań, za to otwierając kolejne kuferki? Nawet questy poboczne często bazują na typowych znajdźkach i niczym więcej. Albo czy chce się nam obijać o wirtualne ściany? Na porządku dziennym są tutaj sytuacje, gdy docieracie po raz pierwszy na niezbadane wcześniej rozgałęzienie czterech dróg, a dwie ścieżki blokuje biała mgła. Kiedy się do niej zbliżycie, zobaczycie natomiast ikonkę kłódeczki i napis: „Obszar niedostępny na tym etapie gry”. Ręce opadają.

Mury stoją

Serio do tak tanich sztuczek ma się uciekać jeden z głośniejszych erpegów, z gigantycznym budżetem, wydany w 2024 roku? Już nie mówiąc o tym, że cały świat jest przy okazji mocno zdefragmentowany, a nie chcąc korzystać z szybkiej podróży, musimy najczęściej przebiec przez pół korytarzowej lokacji do specjalnego lustra, za nim pokonać kolejny korytarz, wskoczyć jeszcze na łódkę przewoźnika itd. Thedas ani trochę nie przypomina jednego kontynentu także pod względem designu, to po prostu miszmasz wszystkiego, co mieści się w ramach gatunku.

Dragon Age: The Veilguard

Origins – które też przecież składało się z pomniejszych lokacji – tworzyło iluzję spójnego świata subtelniej, pokazując przynajmniej na rysowanej mapie wędrujące od lokacji do lokacji pionki. Wrażenie kompletnej rozsypki potęguje tylko fakt, że nierzadko również tekstury otoczenia nie są ciekawe. W takim Final Fantasy nawet wędrując przez tunele, nabieraliśmy się, że znajdujemy się w wielkim mieście, bo po prostu widzieliśmy je gdzieś w tle. Straż Zasłony dużo częściej irytuje natomiast kryjącą się w oddali mgłą i pustką. Przekonamy się o tym także wtedy, gdy śmigając po dachach wielkiej metropolii, zechcemy popatrzeć na te umowne ulice w dole. Gdziekolwiek byśmy byli, trudno uwierzyć, że wędrujemy przez nekropolię, potężną stolicę czy górskie przełęcze, bo przez większość czasu na drugim planie widzimy tylko mgłę i inne takie. Jakby wszystko wisiało w próżni.

Klepu-klep

Pytanie, „co ja robię tu”, ponownie zadajemy sobie, wchodząc na pole walki. Mechanika starć została zrealizowana całkiem sprawnie, tylko znów: czy odpalając Dragon Age’a, oczekujemy akurat tego, co nam tutaj zaserwowano? Są to bowiem potyczki dużo bardziej pasujące raczej do serii God of War. Owszem, mamy dostęp do aktywnej pauzy, choć jej zakres zredukowano do niezbędnego minimum. Po prostu sobie jest, a mi trudno skrytykować w tekście jej zupełne pominięcie. Tyle że wpływ na towarzyszy ogranicza się już tylko do wybrania, kogo i czym zaatakować. Względnie przypisania postaci konkretnego celu, by po chwili i tak zamiast skupiać się na bossie, wróciła do klepania przywoływanych bez końca przez szefa mobków. Ogółem jednak w większości przypadków nasza ekipa przynajmniej dobrze „zarządza się” i bez naszej interwencji.

Dragon Age: The Veilguard

Kierowana przez nas postać ma pod ręką dwie bronie (w moim przypadku jako maga sztylet i kostur, dla wojownika miecz i tarcza, dla łotrzyka zaś łuk lub dwa miecze), między którymi może swobodnie się przełączać, oraz po dwa zwykłe ataki i unik. Do tego dochodzą odblokowywane stopniowo na drzewku talentów skille. Straż Zasłony niby daje pewne możliwości rozwoju (o czym za chwilę), w praktyce jednak i tak jest średnio istotne, w czym tak naprawdę się specjalizujemy. Efekty od żywiołów zostały bowiem przyćmione dużo istotniejszymi eksplozjami, wywoływanymi przez konkretną parę talentów. Gdy użyjemy na przeciwniku ofensywnej umiejki wchodzącej w interakcję z atakiem zleconym konkretnemu członkowi drużyny, w pobliżu potraktowanego w ten sposób nieszczęśnika pojawi się wybuch, który porazi dodatkowo jego i znajdujących się w zasięgu eksplozji innych wrogów.

Jest też wreszcie coś na wzór staggera, acz wbicie odpowiedniego paska skutkuje nie tyle podbitą podatnością na dalsze ataki, co możliwością wyprowadzenia finishera. Niczym w God of War nasz bohater dopada z kosą i dekapituje wrażą postać, co zazwyczaj przydaje się podczas spotkań z bossami. Opanowawszy wspomniane wybuchy oraz sztuczkę z szybszym skasowaniem przeciwnika, wiemy już natomiast praktycznie wszystko, co potrzebne do sukcesu przez kolejne 40 godzin.

Dragon Age: The Veilguard

W niektórych miejscach twórcy przegięli z liczbą przeciwników i w zasadzie tylko wtedy robi się trochę ciężej na wyższych poziomach trudności – i to pod warunkiem, że nie chciało nam się wcześniej zaliczać zadań pobocznych. Zwykle jednak nawet miksturek nie trzeba sobie zapobiegawczo przygotowywać, bo wystarczy potraktować z kopa pojawiające się na arenach po określonym czasie naczynka z kolejnymi fiolkami leczniczego napoju.

Nie bez przeciwności

Przez pierwsze kilka godzin walczy się nawet przyjemnie. Sterowanie świetnie uszyto pod pada, co zdecydowanie doceniłem, grając na PlayStation 5. Można co najwyżej przyczepić się do mało wygodnych obszarówek, bo nawet w widoku aktywnej pauzy gra nie pokazuje nam, gdzie dokładnie trafią, tylko raczy nas komunikatem „poza zasięgiem”, jeżeli nie zrobią akurat krzywdy przeciwnikowi, na którym zablokowaliśmy kamerę. Pięciu innych wrogów nawet nie weźmie pod uwagę, stąd dla pewności i tak lepiej poprzewijać widok na każdego po kolei.

Strefę oddziaływania ataku widzimy w postaci czerwonych kółeczek na ziemi dopiero po jego wybraniu, co swoją drogą też bywa mylące, bo gra oznacza tak samo ciosy sojuszników i przeciwników. Przy nieistniejącym bratobójczym ogniu często robimy więc uniki bez potrzeby. To jednak naprawdę drobnostki. Podobnie jak to, że w dosłownie dwóch-trzech walkach zostałem wyrzucony z potyczki, gdy w granicach zamkniętej areny za szybko oddaliłem się od przeciwnika, co poskutkowało przeteleportowaniem go znów na środek areny i odnowieniem paska życia. Możliwe, że nawet się na ten problem nie natkniecie.

Dragon Age: The Veilguard

O wiele większy problem ze starciami polega na tym, że z czasem zaczyna nam towarzyszyć coraz silniejsze znużenie. Wszystko dlatego, że mechanika walki nijak się nie rozwija, a wspomniane już bazowanie na eksplozjach i finisherach sprawia, iż nawet nie bardzo mamy po co kombinować i testować inne zdolności. Różnica jest w zasadzie taka, czy eksploduje na fioletowo, czy czerwono, żadnego ciekawego debuffa to nie nałoży, a jeszcze okaże się, że nasza nowa umiejka nie chce wybuchnąć z tymi, które wyekwipowaliśmy akurat naszym towarzyszom – i tylko sami nasypiemy sobie piachu w trybiki.

Niby zbierane przez nas przedmioty dają premie i odporności na ataki różnymi żywiołami, ale przez wymyślony sobie przez twórców balans średnie ma to wszystko znaczenie. Dysponujecie skillami ogniowymi? Zatem klejnot związany z ogniem wzmocni wam te ataki, lecz nie zmienia to faktu, że dalej nie odczuwa się potrzeby dobierania ich pod przeciwnika.

Dragon Age: The Veilguard

Zrobienie bicka

Rozwój postaci nieco inaczej przebiega w przypadku głównego bohatera oraz towarzyszy. Ci drudzy mają do dyspozycji złożone z pięciu gałęzi drzewko ze skillami, a ich upgrade można poprowadzić dwutorowo, bo często kolejne ulepszenia wzajemnie się wykluczają. Dzięki temu pomysłowi da się jako tako przełknąć fakt, że zdolności poszczególnych kompanów wcale nie są unikatowe – parę poziomów, lekki modyfikatorek, no i wybór towarzysza nie będzie ograniczał się do tego, który przystojniejszy. Trochę jednak to smutne, że mając dosłownie siedem postaci po pięć talentów na głowę, wciąż trzeba uciekać się do recyklingu.

Jeśli chodzi o głównego bohatera, to po wyborze klasy zyskujemy dostęp do całkiem sporego drzewka w formie okręgu, oferującego kilkadziesiąt talentów oraz różnego rodzaju modyfikacje pasywne. Warto przy tym tak pokierować rozwojem, by jak najszybciej dostać się do brzegu koła, bo stamtąd już prosta droga do trzech dodatkowych minidrzewek specjalizacji, dostępnych od 20. poziomu.

Dragon Age: The Veilguard

Oprócz zwykłego przydzielania punktów możemy wybrać do trzech klejnotów, które po aktywowaniu w trakcie walki dodają tymczasowe wzmocnienie pasywne danej cechy. Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby w wolnej chwili przejść się do warsztatu i ulepszyć daną broń czy pancerz lub nałożyć na ów przedmiot czar… o ile oczywiście rozwiniemy wcześniej warsztat do wymaganego poziomu za pomocą zbieranych w toku przygody materiałów. Jak na potrzeby zaserwowanej nam tu mechaniki, wymienione elementy erpegowe okazują się wystarczające, ale trudno mówić o wielkim efekcie „wow”. Przez większość czasu gra jest tak prosta, że nawet gdyby tego wszystkiego zabrakło, i tak byśmy nie zauważyli.

Bez efektu „wow”

Straż Zasłony wygląda bardzo dobrze, choć – jak już wspomniałem – niekoniecznie na drugim planie. Czasem gra prezentuje się nadmiernie cukierkowo, co średnio pasuje do kreowanej na mroczną opowieści o niszczącej świat pladze. Nie ma tu też niczego przesadnie zapadającego w pamięć, ot streszczona po kolei bezpieczna klasyka gatunku fantasy i tyle. Cieszy, że wersja na PS5 działa bez większych problemów, chociaż typowo dla produkcji bazujących na Frostbicie łapie lekkiego laga, gdy przeklikujemy kolejne menusy. Po wielu spotkaniach z grami EA można jednak stwierdzić, że taki już chyba po prostu urok ich silnika, bo tak dzieje się przecież od lat z kolejnymi „Fifami”.

Dragon Age: The Veilguard

W nowym Dragon Age’u widać pewien potencjał, ale grę morduje fakt, jak dużo czasu zajmuje zaliczenie jej w stosunku do obranej formuły gameplayu. Odchodząc od konsoli po kilku godzinach, rozważałbym nawet ósemkę. Dobrnięcie do napisów końcowych to zaś 30-40 godzin zabawy, a z dość sztampowymi zadaniami pobocznymi i zbieraniem skrzynek można spędzić przed ekranem drugie tyle. Zamiast jednak się z tego cieszyć, przez większość czasu tylko wymieniałem się z również grającą Ranafe wiadomościami pokroju: „Ech, ile to jeszcze potrwa?”.

Bo problem w tym, że grając w Dragon Age’a, przeważnie mamy wrażenie, że obcujemy z pozbawionym iskry, rozciągniętym do granic możliwości akcyjniakiem. Choć dużo w tekście narzekam, w wielu aspektach jest to naprawdę porządnie zrobiona gra. Rzemieślnicza robota bez żadnego polotu – a i również bez przyciągającego przed ekran klimatu znanego uniwersum. I wiecie co? Gdyby nie fakt, że musiałem napisać ten tekst, pewnie po prostu odinstalowałbym tytuł już po 10 godzinach i zabrał się za nadrabianie innych, znacznie ciekawszych rzeczy wydanych na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy.

W Dragon Age’a: Straż Zasłony graliśmy na PS5.

[Block conversion error: rating]

196 odpowiedzi do “Dragon Age: The Veilguard – recenzja. Miał być grą roku, a tu nie ma nawet pełnoprawnego RPG”

  1. Szkoda, że nie podeszło do końca recenzentowi, ogólnie jest bardzo dobrze patrząc na recenzje, więc z wielką chęcią odpalę swoją kopię już w czwartek ❤️
    https://opencritic.com/game/17037/dragon-age-the-veilguard

    • Cudowne te recenzje faktycznie, każda osoba albo trans albo zwiazana z LGBT. Wy swoich wszedzie znajdziecie 😀

    • No, co jak co, ale w DA od zawsze było ich sporo i ten cykl był woke od początku swojego istnienia ( ͡° ͜ʖ ͡°)
      Ale, żeby to wiedzieć, trzeba by było zagrać w cokolwiek z tej serii xd.

    • Mowie o zaimkach wystepujacych w grze, dlatego są pozytywne recenzje od osob tego pokroju. Proste jak drut.

    • XDXDXDXDXDXDXD
      Musisz być dzbanem nie z tej ziemi jeżeli naprawdę w to wierzysz.

    • Chciałbym cię kiedyś spotkać na żywo

    • Dawaj do Antwerpii, podam ci adres spotkania :c

    • @Coztapolska Jak ty żyjesz ze świadomością masywnego sukcesu BG3?

    • @Coztapolska A jak się wplata seksualność na siłę? Czy można na siłę wpleść heteroseksualną postać?

      Swoją drogą to nie przypominam sobie nawet jednego „onu” w BG3. Czyżby kolejny przypadek gry w którą nie udało ci się zagrać jak z Dragon Age?

    • @Coztapolska Mea culpa. Twój brak grania w gry o których dyskutujesz doprowadził mnie do niedoczytania jednego zdania.

      Ale w sumie to dobrze, że tego w BG3 nie ma. I nie wyszedł patch redukujący tylko był bug który zbyt szybko prowokował w akcie I sceny przeznaczone dla aktu II i III, co więcej sceny te mogą być odegrane całkowicie platonicznie. Są co prawda dwie postacie w BG3 które bez większych prowokacji proponują graczowi seks, ale obie to kobiety więc zależy jak rozumiesz termin „gej”. Tak czy inaczej polecam kiedyś zagrać w Baldur’s Gate 3.

      Rozumiem, że jak w BG2 jedną z metod na popchnięcie fabuły do przodu jest pójście do łóżka z heteroseksualną drowką, to możemy to nazwać wplataniem na siłę?

    • @Coztapolska Nie.

      Swoją drogą widzę, że dobrze idzie ci unikanie odpowiedzi na to czy heteroseksualny romans można wpleść na siłę. Nawet dałem przykład z innej gry z serii Baldur’s Gate.

    • @Coztapolska Nie chcę cię zbyt mocno obrazić ale nie jesteś dla mnie dość ważny bym miał ochotę wchodzić z tobą w interakcje poza tą sekcją komentarzy.

    • Po prostu jesteś zwykłą miernotą. Idziesz po ulicy, to wzrok na buciki 🙂

    • @Coztapolska

      O takich jak ty mówi się „pizda w necie, pizda w świecie”.

  2. woke i lgbt po raz kolejny triumfuja 😀 Jak ja uwielbiam niszczenie niegdyś świetnych pozycji, w imię spełnienia tych wszystkich norm lgbt, byle dostać kredyt w banku. Tak, jednym z kryteriów udzielania kredytów, pożyczek dla wielkich firm jest to, czy dana firma spełnia standardy ekskluzywności – Fifa, Dragon Age, etc

    • O nie, nic tylko wracać do poprzednich części, gdzie wcale nie było gejów, lesbijek, czarnych, transów itp.!

      A nie, czekaj xD

    • Kiedyś to wszystko jebnie, czekam na ten dzień

    • nie dożyjesz tego dnia wujku foliarzu :v

    • Człowiek który zauważalnie nigdy nie grał w grę z danej serii wypowiada się na temat tego jak geje, kobiety i mniejszości etniczne zniszczyły daną serię. Nowe, nie znałem.

    • @Avaler
      No, to będzie najgorsze w nadchodzącym czasie, cała normalna krytyka będzie tonąć w tym jazgocie wojenki kulturowej turystów.

    • „Ekskluzywność” to nie „inkluzywność”, „bynajmniej” to nie „przynajmniej”

  3. „te odznaczają się raczej korytarzową strukturą z drobnymi rozgałęzieniami kryjącymi kufry ze skarbem. Kompletnie nie wyglądają, jakby były projektowane z myślą o grze RPG.”
    O tak, bo zamiast tego chciałbym kolejny dungeon rodem ze Skyrima, który niby jest otwarty, ale żadnej wartości w tym nie ma.
    Wszystkie Mass Effecty miał poziomy „po sznurku” i bardzo dobrze na tym wyszły.

    „Na porządku dziennym są tutaj sytuacje, gdy docieracie po raz pierwszy na niezbadane wcześniej rozgałęzienie czterech dróg, a dwie ścieżki blokuje biała mgła.”
    No straszne, nic tylko zacząć płakać. Szczerze? Wolę to niż „naturalnie” wyglądające przeszkody typu pierdyliard pasm górskich.

    „„Jedynka”? Fantastyczny erpeg z kilkoma kompletnie odmiennymi prologami, aktywną pauzą i towarzyszami… tylko zbalansowany tak fatalnie, że przy dwóch magach w drużynie reszta ekipy mogła podczas starć stać i dłubać w nosie”
    Doprawdy, jedynka ma *dużo* poważniejsze problemy, niż balans. Z fatalnie przestarzałym designem poziomów i encounterów na czele.

    Trochę nie chce mi się czytać reszty – nie mówię, że gra jest dobra/zła, ale autor recenzji czepia się naprawdę dziwnych punktów.

    • Co do blokad, tu nie chodzi o mgłę, ale bardziej o wyskakujący monit „|dalej nie przejdziesz”. Jest to tragiczne rozwiązanie, bo natychmiastowo wywala z immersji, idealny przykład burzenia 4 ściany. DLA MNIE jest to wielki minus, w szczególności w rpg.

      Co do otwartości świata, każdemu pasuje co innego, widać Ottonowi taka korytarzówka nie podeszła. Mi to pasuje, ale tak naprawdę dopóki nie zobaczymy faktycznych gamepleyów to ciężko stwierdzić jak to wygląda.

  4. Recenzja kupiona! Recenzja kupiona! Recenzent się sprzedał! Recenzja kupiona!

  5. Ehh, a człowiek chciał się mylić. Niestety już po tych newsach w stylu „zabraniamy wam możliwość uprawiania magii krwii, ponieważ jest ona zła” od razu można było nabrać podejrzeń, że fabuła będzie miękka i „sojowa”, idealna dla „współczesnego odbiorcy”.
    Swoją drogą, budowania ogromu miasta w tle zamkniętych korytarzowych lokacji, twórcy powinni poduczyć się od pierwszego Greedfalla lub Mass Effecta.
    Ciekawostką jest natomiast to, iż EA wysłało klucze recenzenckie tylko 4 polskim redakcjom growym, co nigdy nie jest dobrym znakiem.

    • No, ale gra wyszła bardzo dobrze więc jak widać, wysłanie kluczy 4 polskim recenzentom nie miało nic wspólnego z jakością produktu.

    • W DAI też nie było magii krwi, a jednocześnie razem z Intruzem miało kapitalną fabułę, wcale nie miekką, więc trochę nie rozumiem zarzutu.

    • @Sttark Nie wiem w jakim świecie 6/10 to bardzo dobrze, ale podoba mi się twój życiowy optymizm!
      @Chmielok Odnoszę się do treści recenzji, a nie jaka była inkwizycja, a jaka nie była. Takim samym bezsensownym tropem można mówić, że Origins było lepsze od Inkwizycji, a magię krwii miało.

    • No, ale gra wyszła bardzo słabo więc jak widać, wysłanie kluczy 4 polskim recenzentom miało wiele wspólnego z jakością produktu.

    • nie ma dowodow na to ze nie wyszla bardzo dobrze, powtarzam nie ma dowodow na to ze nie jest bardzo dobrze. SW Outlaws tez mega z swietna sprzedaza, a nie czekaj 😀

    • @taz195
      Ale poza cda jest dość dużo 10/10, więc nie jest tak że to jest na pewno gra 6/10

    • @solniczka Inne redakcje to i Starfieldowi dawały 9/10 lub 10/10. Ja tam bardziej ufam opiniom redaktorów CD-A.
      Zaś jeśli gra dostała na innych portalach 10/10, to oczywiście autorzy tekstów udowodnili, iż jest to arcydzieło gatunku, prawie czysta perfekcja, która odmieni RPG na lata, prawda?

    • @Taz1
      Ale ta gra nie jest 6/10. Tj. wedle tego recenzenta tak, ale ogólne przyjęcie jest bardzo dobre więc albo nie rozumiesz słów których używasz, albo nie masz pojęcia o czym piszesz.
      Średnia ocen gry to ponad 80 oczek więc zdecydowanie źle nie jest.

    • @Sttark Powtórzę drugi raz. Nie znam tamtych portali, nie kojarzę redaktorów, którzy wystawili 10/10, więc czemu mam ich opinie stawiać powyżej/na równi opinii portalu, którego czytam od lat?

    • No to warto poszerzyć swoje horyzonty i poczytać coś więcej niż tylko jedną stronę z newsami i sugerować się jedynie jedną recenzją. I kto mówi o 10/10? Masz redaktorów którzy wystawiali inne oceny. Oni tez nie są warci według ciebie czytania? Jeżeli tak to dlaczego?

    • @Starrk Bo tak wolę. Rozumiem, że dla Ciebie większą wartość, jeśli chodzi o ocenę gier, ma opinia szerszej puli recenzentów, ja zaś, w swojej perspektywie, wolę zdać się na tych zaufanych. Teraz możemy debatować, która redakcja się myli, a która ma rację, ale do żadnych konkluzji nie dojdziemy, ponieważ sami gry nie mamy i dopóki nie będzie premiery tego nie sprawdzimy.

    • Żadna się nie myli i każda ma racje, o ile wykonuje swoje obowiązki rzetelnie. Dziwi mnie tylko czemu ktoś miałby się zamykać w takiej bańce xd.

    • Ponieważ nie kupuję samochodu, tylko czytam newsy o grach, które i tak kupię rok po premierze. Po prostu szkoda mi czasu na czytanie 20 recenzji na temat jednej produkcji, jeśli mogę zamiast tego spożytkować tę chwilę wolnego na granie (obecnie w Mechanicusa, polecam).

    • Szkoda ci czasu na czytaniu 20 recenzji a nie szkoda ci czasu na słuchanie randomów be wiedzy o grach oraz śledzenie grifterów? Hm…

  6. Czytam recenzje i patrzac na komentarze wiem kogo bedzie najwiecej 😀

  7. Łe, szkoda, miałem nadzieję, że będzie lepiej. No nic, jest w co grać i tak.

  8. Gdyby recenzował to Redaktor Barabara, ten syf okrzyknięto by grą roku. Swoją drogą, dlaczego on tego nie recenzował? Przestraszyliście się kontrowersji? Na Facebooku swego czasu zablokowaliście możliwość komentowania, bo pewnie mieliście pełne gacie.

    • Barnaba nie recenzował, bo miał inne rzeczy do roboty, a ja się zgłosiłem to zrecenzowałem. Nie ma w tym żadnego spisku czy też boskiego planu, prosta historia.

    • Recenzowałby Barabar to byś twierdził, że światem chcą zawładnąć lewacy. Chłopie, zajmij się czymś innym, to hobby wyraźnie nie sprawia ci przyjemności.

    • Zastanawia mnie, że mimo licznych dowodów na ogromny wpływ skrajnie progresywnych grup liberalnych na współczesną popkulturę Zachodu, nadal znajdą się osoby, które traktują zwykłych ludzi – zmęczonych tępą propagandą, jakiej nie powstydziłaby się pewna partia ze swoją telewizją w latach 2015-2023 – jak „foliarzy” oderwanych od rzeczywistości.

      Zgadza się, że od lat nowe produkty kultury Zachodu przestały mnie interesować, więc ich nie kupuję ani nie wspieram. Jednak nie odbiera mi to prawa do krytykowania kierunku, w którym obecni twórcy, oddaleni od dawnej wizji, prowadzą moje ulubione niegdyś marki. Jednym z wyjątków, jaki przychodzi mi do głowy, jest Batman z 2022 roku i obecnie emitowany serial Pingwin. W tych produkcjach rzeczywiście widać liberalno-progresywny przekaz, ale nie jest on nachalny ani agresywny – wręcz przeciwnie, jego obecność jest subtelna i dobrze zintegrowana z historią. Zarówno film, jak i serial stoją na bardzo wysokim poziomie, pokazując, że nawet z taką nutą ideologii można tworzyć kapitalne dzieła, które przyciągają uwagę i angażują widza.

    • No więc mówię, że nie sprawia ci przyjemności. Z dupy wchodzisz w ideologiczną dyskusję, której nikt nie chce, i piszesz dwa akapity. Odpuść sobie, konsumuj co ci się podoba, wdech wydech.

    • A nie jest czasem tak, ze jak wyjdzie slabsza gra to zamiast przyczepic sie do jej sredniego gameplay’u to wolisz ponarzekac, ze zaimki musisz wybrac? 😉 Zastanow sie, czy ta gra bylaby lepsza gdyby nie ta straszna „ideologia”. No i oczywiscie glosuj portfelem na co Ci sie podoba, mamy wiecej gier do wyboru niz kiedykolwiek wczesniej w historii!

  9. Dragon Age grą roku? Jak najbardziej! Średnia ocen 93 (wersja Xbox na 5 recenzji) to potwierdza! 😉

  10. Przecież każdy kto miał oczy od początku widział w jaką stronę to zmierza. 6/10 to i tak wysoka ocena, bo oznacza grę powyżej średniej, a nie do końca wiem, czy aby na pewno licząc każdy element tej gry, średnia da wynik POWYŻEJ średniej. W każdym razie to smutne, że twórcy dzisiaj kompletnie nie rozumieją fenomenu gier i nie potrafią tworzyć tego, co kiedyś im wychodziło przy dużo mniejszych zespołach.
    Jak zawsze dzisiaj – nadzieja w indykach.

  11. No kto by się spodziewał, że woke syf będzie woke syfem XD
    Więcej DEI i na pewno nie zdechną jak Ubisoft, twórcy Concorda itp. Na szczęście gracze głosują portfelami, więc im więcej woke, tym mniej woke!

    • Ale to nie jest syf. Gra ma bardzo dobre oceny, jeżeli dla ciebie gra 8/10 jest syfem to albo nie rozumiesz co te słowo znaczy, albo jesteś po prostu głupim człowiekiem xd.

    • A co to ma do rzeczy? Jeżeli nie chcesz z nimi rozmawiać to tego nie rób ale nijak ma się to do tematu naszej wymiany zdań.

      Póki co ty ty piszesz jakbyś takie zaburzenia miał i używasz słów wytrychów do usprawiedliwienia swojej głupoty i taniej nienawiści, wciśniętej ci do głowy przez zarabiających na takich dzbanuszkach jak ty, yutuberów.

      Ten ,,woke,, o którym mówisz to mainstream obecnie więc jeżeli nie chcesz mieć z nim nic wspólnego, to polecam całkowicie przestać śledzić popkulturę. Bo w innym wypadku zawsze będziesz narażony na takie rzeczy i będzie to wpływało na twój dyskomfort mój płatku śniegu

      ..Kretyn będzie komentować wszystko byle tylko bronić tego tęczowego rzygu..

      Twoja homofobia wynika z jakiś traumatycznych doświadczeń czy po prostu głupoty? :v

      ..Idź być dziwakiem gdzie indziej..

      Przecież to ty jesteś w tej rozmowie dziwakiem piszącym jak dres z rynsztoka xd

    • nawet nie czytam tego wysrywu. elo xD

    • Czyli udowadniasz, że jesteś dzbanem po raz kolejny, w to mi graj xd.

    • „nawet nie czytam …” a jednak odpisujesz na stronie która cię nie powiadamia na bieżąco o tym, że ktoś ci odpisał w komentarzach.

    • Skad takie głaby jak ty sie biora. Teczowy wojownik sprzed monitora 😀 Raz dać w pysk to za malo

    • Kozak w necie pizd@ w świecie, jak to się mawiało u mnie xd.

    • O, moderacja śpi, jak zawsze XD

    • ..Dziecko idź kurwa udawać inną płeć niż masz, lub nie wiem co wy tam dziwaki robicie po nocach..

      Zapytaj siebie bo jak wspominałem dziwakiem jesteś ty w tym wątku 😉

      ..Gra to tęczowe gówno takie samo jak ty..

      Nie, to tylko bardzo dobra gra, której pozytywne oceny wyraźnie cię wkurzają co uważam, za naprawdę uroczę xd.

      ..Trzymaj się, może kiedyś uda ci się zrozumieć siebie..

      Czemu walczysz z chochołem? :c

      ..hehehe tęczowe przygłupy..

      Wow. Ty naprawdę jesteś prymitywny xd.

  12. Ło Jezu, brzmi to gorzej niż Inkwizycja, tam przynajmniej wątek główny też był fajny.

    BTW
    Przejrzałem se tego openkrytyka i zauważyłem, że większość niższych ocen pochodzi od Słowian czy Włochów i zastanawiam się, czy jest to spowodowane większą miłością do pecetów w tych rejonach, a co za tym idzie, do pierwszej części DA. Bo chyba możemy się zgodzić, że jedynka była raczej „PC friendly” i najbliżej jej było do hardcorowego rpg. A czwórka bardzo się od tego oddaliła.

  13. Kto to pisał?
    „Gra zostawia nas z wrażeniem, że pomyliliśmy się w sklepie”
    Jak gra może zostawić nas? Gra pozostawiła po sobie wrażenie.
    I nie ma to jak pisać „nas” po czym pisać, osobiste odczucia.
    Nie wspomnę ze ta cała recenzja to po prostu, odczucia „recenzenta”, brakuje u jakiejkolwiek subiektywności. Na sprawy techniczne jest jedna linijka, ale w plusach i minusach już nie ma, a to ważniejsze niż odczucia „recenzenta”
    Polski dziennikarstwo growe lezy i kwiczy.

    • Przecież recenzja to forma subiektywna, czyli odczucia recenzenta…

    • Gra działa ok, nie licząc problemów z menusami. O czym tu pisać więcej?

    • Z całym szacunkiem, mamy korektorów z lepszą znajomością języka polskiego od Ciebie, nie robią niczego na zasadzie „wydaje mi się”. A owe „nas” to taki zwrot z serii bliżej czytelnika, wiadomo przecież, że spisuje swoje wrażenia.

      I jaka jedna linijka o sprawach technicznych? Jest w tym tekście całkiem sporo. O grafice, o lagujacych menusach, o sterowaniu, o kiepsko wymyślonych obszarówkach, o błędach z wychodzeniem z walki i wiele innych.

      Subiektywnie? Cóż, na tym to polega.

    • Chwila, wy macie korektorów w redakcji?!

    • Korektorów, Cormaca, redaktorów prowadzących działów – w poprzednim kwartalniku był nawet felieton omawiający jak wygląda drogą tekstu od napisania do publikacji.

      Acz nie wiem jakie są procedury np. przy jakichś newsach jeżeli na jakieś błędy tam chciałbyś mnie złapać. Nie wiem, bo nie zajmuje się nimi po prostu :).

    • To zatrudnijcie korektorów, którzy są faktycznie kompetentni, bo wy od lat kaleczycie język tak, że oczy krwawią, co częstokroć było wam wypominane w komentarzach tutaj.

      A „Gra zostawia nas z wrażeniem” to ewidentna kalka z angielskiego. Autor pewnie myślał po angielsku.

    • „Acz nie wiem jakie są procedury np. przy jakichś newsach jeżeli na jakieś błędy tam chciałbyś mnie złapać.”
      Właśnie newsy miałem na myśli, bo niektórzy z klepiących je stażystów mają więcej tekstów z błędami niż bez nich. I swoją drogą nie mam tu na myśli tylko interpunkcji czy ortografii, ale także błędy logiczne czy przekręcanie faktów, jak np. ostatnio ktoś z redakcji twierdził że Nobla z Chemii przyznaje Norweski Instytut Noblowski a bakterie posiadają „odporność” na antybiotyki, zaś w innym poście o Dragon Age autor pomylił „z tarczą” i „na tarczy”.

    • O newsach i temacie ich sprawdzania to akurat nie wypowiem, bo szczerze nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że są żywszą, bardziej krótkoterminową formą na już i nie są aż tak przeglądane pod lupą jak dłuższe teksty.

  14. „Doskonała” recenzja i do tego wcale nie pisana pod tezę: nie ma walki z aktywną pauzą nie ma otwartego świata i w ogóle to nie jest jedynie słuszne DA Origins – ocena 6/10.

    • Nie do końca, przeczytaj jeszcze raz, a zarzutów znajdziesz dużo więcej. Ba, nawet znajdziesz fragment o tym, że aktywna pauza… istnieje w tej grze.

  15. Z tego co patrzę to po prostu zmienili formę na bardziej akcyjniaka. Jednym się podoba to dają dziesiątki, innym nie to dają średnio-mierne oceny (jak tutaj). Widzę też że otton zwykle dawał różnym slash-rpg (np. musou) ósemki, więc raczej chodzi o ten rozjazd. Szkoda że nie odniósł się do tego w rencenzji, ale rozumiem że są do tego po prostu inne lepiej przygotowane gry

    • Ależ się odniosłem. Gram w różne gry, kiedy kupuje musou i ktoś każe mi walczyć w turach, wkurzam się. Kiedy odpalam Fifę i każą mi ustawiać pod bramką koszary i kopać wespan oraz diamenty to też coś jest nie tak. Odpalam na przykład RPG to chcę pograć w RPG, a nie kopać piłkę.

      Idziesz na koncert Metalliki to znaczy, że chcesz posłuchać Metalliki, a nie Van Burena czy Vegasa. Po to są różne gatunki gier i serie, żeby nie spychać wszystkiego do jednego worka. Dragon Age, choć jak zauważyłem dość niespójny między odsłonami, jest jednak czymś zupełnie innym niż Veilguard jest.

      Problem jest też taki, że musou i slashery (które uwielbiam) to zwykłe gry na 10-20 godzin i w takiej dawce jest ten gameplay strawny. W przypadku Dragon Age to samo zostaje rozciągnięte do 40 i w takiej ilości już męczy. Wydaje mi się, że jednak moje recenzje są dość spójne, jeżeli wrócisz sobie do Final Fantasy XVI, jednym z zarzutów było to, że obrana formuła nie wystarcza żeby udźwignąć 50 godzin grania. I też zarzucałem lekkie znużenie samą zabawą.

  16. Recenzent do zwolnienia (ewentualnie do przyspieszenia), gra za samą inkluzywność zasługuje na 10/10 gameplay schodzi tu na dalszy plan, oby więcej takich tytułów żeby nowoczesne ludki miały się na czym skupić a my czekamy na kingdom come 2 😀

    • Który też będzie nowoczesny bo będzie mieć mniejszości etniczne i kobiecą bohaterkę w ważnej roli? :p

    • No jak dla ciebie absolutnie normalne rzeczy są woke no to.. good for you. Ciekawe czy jak Scott robił pierwszego Obcego myślał że kiedyś będzie jednym z tych całych wokerów xD

    • Myślę, że go to nie obchodzi :v

  17. „gdy docieracie po raz pierwszy na niezbadane wcześniej rozgałęzienie czterech dróg, a dwie ścieżki blokuje biała mgła. Kiedy się do niej zbliżycie, zobaczycie natomiast ikonkę kłódeczki i napis: „Obszar niedostępny na tym etapie gry”. Ręce opadają.”
    Kurczę, ja jestem za tym, żeby nie pakować wszędzie jak leci otwartych światów, żeby były. Ale takie coś to chyba najgorsza możliwość. Już bym wolał, żeby rzucili tam jakże przekonywające pojedyncze, zwalone drzewo przegradzające ścieżkę i jakiegoś chłopka roztropka informującego, że no przejść się nie da, dopóki drogi nie oczyszczą, kij, że przez tę „przeszkodę” mógłby bez trudu przejść średnio sprawny przedszkolak, a ty jesteś zaprawionym w boju, sprawnym wojownikiem i jeszcze masz w drużynie maga, którego pół księgi zaklęć składa się z najróżniejszych czarów teleportacyjnych, a drugie pół z zaklęć ogniowych.

    Już bym 10 razy wolał naciągane do granic możliwości wyjaśnienie blokady od całkowicie niszczącego immersję „jeszcze nie możesz tam wejść, zaczekaj, aż gra ci pozwoli”.

    Pod tym względem Gothic wciąż jest nie do pobicia. Idź w zasadzie wszędzie, ale na własną odpowiedzialność. Wleziesz, gdzie nie trzeba, to odpowiednio mocny potwór w naturalny sposób zahamuje krajoznawcze twoje zapędy, odgryzając ci głowę.

    • +1 to pachnie takim totalnym lenistwem… nie ma to jak grać w AAA i zobaczyć gdzieś prosty komunikat „nie, nie możesz”

    • Oj tak byczq, +1. Nie ma nic bardziej wybijającego z imersji niż planszą „wypieprzaj z stąd”.

    • Wiadomo, że nie chodzi o w pełni otwarty świat, ale można uzasadnić dużo lepiej dlaczego nie możemy tam
      pójść. Już nawet zamknięte na klucz wrota czy jakiś pieniek byłyby lepsze. Albo zalepić przejście plagą. Otwartość świata to jedno, ale jego iluzja to drugie.

  18. Czy moglibyście podmienić drugi screenshot z sekcji „Klepu klep”? Ten z oblężenia. Przeciwnik tam pokazany to nie jest losowy potworek tylko, dosyć ważna istota z uniwersum DA, a jego obecność w DAV wcale nie jest oczywista. Oszczędźcie proszę spoileru bardziej zagorzałym fanom serii 🙂

  19. Poprawność polityczna w ostatnich miesiącach była w takim odwrocie, że „system” nie mógł sobie pozwolić aby ta passa cały czas trwała stąd takie fałszywe oceny tego gniota typu 10/10.
    Jak nie opłaceni to i pożyteczny idioci zawsze się znajdą.

  20. Ojj, chyba na kolejną impreze Ubi nie bedziecie zaproszeni xD

    • A to Ubi robiło tę grę? Outlaws odrobinkę lepiej został oceniony, bo tam jednak gwiezdne wojny ciągnęły za uszy.

  21. Niemcy, wczesne lata 30. Żyd siedzi w parku na ławce i czyta „Der Sturmer”. Podchodzi do niego drugi.
    -Abram, co ty czytasz!? przecież to same bzdury!
    -Może i bzdury, ale jak przyjemnie się robi na sercu. Zobacz sam: „Żydzi rządzą światem, Żydzi kontrolują banki, Żydzi władają Europą.” Aż miło pofantazjować.

    Sądząc po komentarzach, tak samo jest teraz z „DEI”/łołk/LGBT. Najpotężniejsza organizacja w historii, tajny rząd światowy mający swoje macki WSZĘDZIE, a już na pewno mieszkający „rent-free” w głowach niektórych przygłupów.

    • Potwierdzam, mój kolega z pracy gej ma legitymację lewaka, kartę członka LGBT w portfelu i co sobotę chodzi na spotkania w siedzibie w centrum, gdzie podobno omawiają plany niszczenia porządniejszym od siebie ludziom gier, filmów, seriali i innych mediów poprzez wciśnięcie do nich wątków homoseksualnych, a wyżej postawieni debatują nad niszczeniem Polski i możliwością odbierania polakom dzieci. Wiem, bo mi powiedział. Próbowałem kiedyś wejść razem z nim na spotkanie, ale goryl na bramce nie wpuścił bez legitymacji – żeby ją wyrobić, trzeba się zapisać, a ja się trochę cykam, bo trzeba się wtedy zgodzić na udostępnianie mieszkania do celów operacyjnych różnym komórkom LGBT, a czasem i innych organizacji.

  22. Ależ niespodzianka, kto by się spodziewał?

    • Ale tęczowe gry maja się bardzo dobrze patrząc na sukces DA, Life is Strange, The Last of Us, Horizon, Hadesa i wielu mniejszych tytułów, więc po raz kolejny pokazujesz, że tworzysz sobie jakąś fikcyjną rzeczywistość w swojej głowie, która z jakąkolwiek rzeczywistością obiektywną, nie ma nic wspólnego xd.
      DA i BG są woke i obydwie produkcje mają bardzo dobre recenzje.

      ..Od razu lepszy dzień..

      Musisz być naprawdę smutnym człowiekiem, skoro musisz się okłamywać by odczuwać radość xd.

    • @STTARK, ale po co ty mi to wklejasz? Poczekajmy na opinie ludzi o lepszym guście niż pani Leana Hafer z IGNu, zwykłych użytkowników ze steama żeby daleko nie szukać. To ich opinia zdecyduje koniec końców o sukcesie albo porażce Veilguarda. I co bycie woke ma tutaj w ogóle do rzeczy?

    • No właśnie wcześniej przy okazji Concorda pisał, że łołk nie ma nic do rzeczy, jeśli chodzi o sukces, czy porażkę danej gry, a teraz, że jednak tęczowe gry mają się dobrze. To jak to w końcu jest sttarku?

    • UKRYTYSZCZUR absolutnie wszystko jest pod tezę. Jak się zgadza to mówimy o tym, a jak się nie zgadza to mówimy, że to nie jest żadna reguła i nie ma co się na to powoływać.

      Jedna rzecz bo wiele razy czytam, że wszystko jest woke, że BG3 jest woke. Ze Woke to był już 200 lat temu i co my się oburzamy. Niech mnie proszę ktoś z was tęczowi wojownicy oświeci co to dla was jest ten Woke? Bo ja rozumiem, że stawiacie znak równości z homoseksualizmem. Jeżeli nie to proszę o sprostowanie i wyjaśnienie mi jak to postrzegacie.

      Od razu napisze co dla mnie jest Woke. To jest po prostu rewanżyzm na tle płciowym(homoseksualizm) i rasowym. Zagrywanie karty ofiary aby właśnie pokazać, że wy byliście tam przez x czasu a teraz spadajcie i my zajmujemy wasze miejsca. MIeliśmy już heteroseksualna kulturę, a teraz będzie homoseksualna i jak wam się nie podoba to nie oglądajcie.

    • @MATKARP, no nie wiem stary. Niewiele rozumiem z Twojego wywodu, tzn kumam ogólny morał, ale niewiele ponadto. Np co ma „rewanżyzm” płciowy do homoseksualizmu? Tam powinien być feminizm jeśli już. Nie jestem tęczowym wojownikiem więc ch*ja się znam, ale wydaje mi się że woke to po prostu postawa zakładająca inkluzywność, tolerancję i wyczulenie na różne spoleczno-kulturowe niesprawiedliwości, przeważnie rasizm i dyskryminacje genderowe. Pewnie się mylę, bo chyba nie ma problematyki która zajmowałaby mnie w życiu mniej niż ta. A Veilguard byłby równie gównianym erpegiem bez woke.

    • @ZatretVoruta

      ..ale po co ty mi to wklejasz..

      Dlatego by ci pokazać, że gra ma bardzo dobre opinie 😉

      ..Poczekajmy na opinie ludzi o lepszym guście niż pani Leana Hafer z IGNu..

      A to tylko ona oceniła tą grę? Jest sporo ocen bardzo wysokich zarówno 8 jak i 9tek. Parę 10 też jest. Rozumiem, że oni tez mają kiepski gust bo prezentują inną opinię niż ty tak? Plus, masz jakieś dowody na to by udowodnić twierdzenie o złym guście tej pani? Jeżeli tak to je zaprezentuj. Jeżeli nie to czemu kwestionujesz kogoś wiarygodność i rzetelność bezpodstawnie?

      ..zwykłych użytkowników ze steama żeby daleko nie szukać…

      Ale zwykli użytkownicy z steama nie mają lepszego gustu niż ta pani. Nie udowodniłeś tego w każdym razie. Plus, jak chcesz porównać konkretną opinię do agregatora opinii?

      ..To ich opinia zdecyduje koniec końców o sukcesie albo porażce Veilguarda..

      No nie. O tym zdecyduje sprzedaż gry a nie opinie graczy. Starfield nie ma za dobrej opinii graczy a sprzedał się fantastycznie więc korelacja nie jest tutaj konieczna.

    • @Ukryty

      ..To jak to w końcu jest sttarku?..

      A no tak, że nie ma znaczenia czy gra jest woke czy nie bo nie wpływa to na jakość gry. Ale grifterzy i pewna mniej inteligenta część Internetu usilnie stara się wmówić, że jedno wpływa na drugie, często sugerując, że szeroko rozumiane DEI źle wpływa na gry, co nie jest prawdą i żadne dowody rzeczowe na to nie wskazują.

    • Ma bardzo dobre opinie według recenzentów. Nie przekonuje mnie średnia z tychże, bo IGN czy PC Gamer to nie są dla mnie źródła godne zaufania. Nawet gdyby były, bardziej interesują mnie wrażenia graczy, czyli faktycznej grupy docelowej, a nie dziennikarzy. Na opiniach tych pierwszych nigdy się jeszcze nie zawiodłem. Tych drugich, na tyle wiele razy, że straciły dla mnie znaczenie. Niczego więc nie muszę udowadniać. Veilguard zdaniem recenzenta CDA jest słabym rpg, dla mnie zero zaskoczenia. Ale to przewidywał od dawna każdy, kto śledzi (niedo)rozwój Bioware’u i kto zdaje sobie sprawę, że dobre rpg to nie jest critical role i wybieranie sobie fryzury. Pani Hafer tego nie rozumie, bo nie jest możliwe żeby to rozumieć i napisać jednocześnie, że Veilguard zasługuje na miejsce w PANTEONIE gier rpg.

    • Btw istnieje wyraźna korelacja między DEI, a pewnym stylem robienia gier, ich narracją, kierunkiem artystycznym i t.p. Korelacja, nie związek przyczynowo skutkowy, zaznaczam.
      Dla niektórych ten styl jest nie do przyjęcia, dlatego unikają gier powiązanych np że sweet baby inc. Ja również traktuję ich angaż jako red flag, ale nie dlatego że jestem homofobem, tylko dlatego że chyba każda z tych gier była (moim zdaniem) kiepska, nieciekawa, miałka. Tak, god of war też, nienawidzę god of wara.

    • „Dla niektórych ten styl jest nie do przyjęcia, dlatego unikają gier powiązanych np że sweet baby inc.”
      Proszę, napisz mi jaki wspólny styl mają Alan Wake 2, Ragnarok, Suicide Squad, Shadow Gambit oraz Spider-Man 2. Dodatkowe punkty za wykazanie które elementy są nie do przyjęcia, bo wyszły od SBI. Hint: zadanie jest niewykonalne, bo nikt nie wie, które elementy są ich autorstwa.
      Odsyłam do słownika do haseł „projekcja” oraz „błąd poznawczy” i pozdrawiam cieplutko!

    • @Quetz – ryjek, nie pogrywaj ze mną w te gierki. Nie napisałem nigdzie że wszystkie gry w ktore zaangazowane było SBI mają wspólny styl. Napisałem że istnieje korelacja miedzy DEI a pewnym stylem robienia gier.Który może się objawiać na różne sposoby, co też napisałem.

    • Czyli jest pewien nieokreślony styl, który może przejawiać się na różne, niezwiązane ze sobą sposoby? No mocarna teza, kapitanie, winszuję.

    • Napisałem ci co dla mnie stanowi wspólny mianownik gier od sbi – są nudne, miałkie, dla mnie nieinteresujące. Nie będę ci teraz rozkładał na czynniki pierwsze moich wrażeń, które są zupełnie subiektywne i niemierzalne dla ciebie. Dlatego że chyba żadna z gier z którymi mieli do czynienia, moze z wylaczeniem gambita, do mnie nie przemawia, ich angaż jest ostrzeżeniem. Tyle. Nic więcej. Co do DEI, mogę rozwinąć, proszę. Gry które niektórzy tutaj taguja jako woke i inkluzywne, nader często mają przestylizowaną grafikę, charakteryzują się zachowawczym, ugrzecznionym pisarstwemm (lub wrecz przeciwnie, pisarstwem szceniackim i edgy) epatują nastoletnim humorem, kładą duży nacisk na seksualność postaci, w tym seksualność nieheteronormatywną. Często. Nie zawsze. To tylko korelacja, niektórym to jednak wystarcza, żeby te gry pomijać i mają do tego prawo. Nie ma obowiązku lubienia czarnych postaci, bohaterów lgbtq ani pastelowej, fortnitowej grafiki.

    • Żebyś się tam nie pogubił w domysłach i interpretacjach, to na tej samej zasadzie ktoś może unikać polskich seriali, bo ostatnie 15 lat nauczyło go, że z duza doza prawdopodobieństwa zobaczy tam tych samych 5 aktorów na krzyż, dźwięk będzie gówniany, a dialogi pisane na kolanie przez starych ludzi w internecie.
      Edit

    • ..Niczego więc nie muszę udowadniać..

      Musisz jeżeli nie chcesz wyjść na dzbana w dyskusji. Znowu uciekasz od odpowiedzialnością za własne słowa i fałszywymi oskarżeniami. Jeszcze raz:

      Masz jakieś dowody na to by udowodnić twierdzenie o złym guście tej pani?
      Jeżeli tak to je zaprezentuj.
      Jeżeli nie to czemu kwestionujesz kogoś wiarygodność i rzetelność bezpodstawnie?

      ..Btw istnieje wyraźna korelacja między DEI, a pewnym stylem robienia gier, ich narracją, kierunkiem artystycznym itp..

      No nie, nie istnieje. Nie masz żadnych dowodów na to co piszesz.

    • @Zatre
      No do tego właśnie zmierzałem, dziękuję za tak rzetelne opisanie tego zjawiska – pod terminem „DEI” lub „woke” kryje się komicznie szerokie spektrum cech, wyobrażeń, elementów, nawet ze sobą sprzecznych – raz są pastelowe kolory, raz nie, raz jest grzeczną narracja, raz niegrzeczna. Jedyną cechą wspólną jest tu wyobraźnia osoby, która tych słów używa, co – jak pewnie sam przyznasz – sprawia pewne kłopoty w utworzeniu koherentnej definicji.

      W rzeczywistości te terminy są niczym więcej jak wydmuszką, której używa się, kiedy pasuje do tezy, a nie używa, kiedy nie pasuje. A po co? Najczęściej, gdy chce się ukryć prawdziwe powody swojej krytyki, bo są one – na całe szczęście – nadal uznawane społecznie za nieakceptowalne.

      Choć nie wykluczam oczywiście, że można o tym do końca nie wiedzieć i dość naiwnie używać tego zastępczo na określenie „to, co mi się akurat nie podoba” – wnioskuję po twojej wypowiedzi na temat seriali.

      Alan Wake i jego przeklęte queerowe kolorki 😀

    • @Quetz, ale ja z tym że te terminy są pojemne akurat nie dyskutuję i nie próbuje tworzyć słownikowych definicji.
      Nadal jednak, widzę korelację między grami z mocno akcentowanymi elementami DEI a cechami o których wspomniałem, wiele innych osób też je widzi. Być może to są przypadkowe zbieżności (co nadal miesci sie w definicji korelacji) a przyczyny leżą np w tym że taki mamy teraz zeitgeist i tak się robi popkulturę. Możliwe.

      Co do seriali to poszedł edit, chodziło mi o polskie seriale, co jest tu dość kluczowe :D. Nie rozumiem jednak dlaczego założyłeś że używam tutaj słów wytrychów na „to co mi się akurat nie podoba”. Może uściślenie że chodzi o rodzimy rynek pozwoli ci przyznać, że wymienione problemy to realne bolączki naszych seriali.

    • „Najczęściej, gdy chce się ukryć prawdziwe powody swojej krytyki, bo są one – na całe szczęście – nadal uznawane społecznie za nieakceptowalne” – ale przecież większość ludzi którzy dissują gry za bycie woke nie kryje się z tym że nie lubią środowisk lgbt albo razi ich kolorowa obsada.
      Co swoją drogą nie powinno samo w sobie stanowić o skazaniu takiego człowieka na ostracyzm i odsądzanie go od czci i wiary. Wszystko zależy jak ktoś to przedstawia i czy to co mówi wynika z przekonania o wyższości jednych nad drugimi.

    • @stark, nie muszę udowadniac ci swoich opinii i odczuć kretynie, bo to są moje opinie i odczucia :D. W tym przypadku anegdotyczne – bo na recenzentach się zawiodłem – wystarcza. A pani Hafer nie śmiem traktować poważnie, ponieważ twierdzi, Veilguard zasługuje na miejsce w panteonie gier rpg. Czyli stawia je obok fallouta 1 i 2, baldurów, tormenta, dungeon mastera, morrowinda, arcanum, gothica, might and magic, ultimy etc.

    • Oczywiście, że musisz. Znowu uciekasz przed odpowiedzialnością za własne słowa.
      Jeszcze raz:

      Masz jakieś dowody na to by udowodnić twierdzenie o złym guście tej pani?
      Jeżeli tak to je zaprezentuj. Dowód anegdotyczny nie jest argumentem.
      Czemu kwestionujesz kogoś wiarygodność i rzetelność bezpodstawnie? Ten ,,argument,, który podałeś w żadnym razie nie kwestionuje jej rzetelności.

      ..Btw istnieje wyraźna korelacja między DEI, a pewnym stylem robienia gier, ich narracją, kierunkiem artystycznym itp..

      No nie, nie istnieje. Nie masz żadnych dowodów na to co piszesz.

    • Mordo, co jest z toba nie tak? Zbierasz dowody na każdą opinię z którą się nie zgadzasz? Daj mi dowód na to że pani Hafer ma dobry gust w kwestii erpegów. Twój ruch, wysil się, daj mi go. Ale nie jakieś swoje prywatne przemyślenia, nie że jest dziennikarką to się zna, tylko niezbite, zimne fakty które niezbicie zaświadczą że jej gust jest prima sort.

    • Mordo, odpowiedz na pytania, bo naprawdę nie lubię jak ktoś kogoś o coś oskarża a potem jak gdyby nigdy nic, przechodzi obok tego.
      Masz jakieś dowody na to by udowodnić twierdzenie o złym guście tej pani?
      Jeżeli tak to je zaprezentuj. Dowód anegdotyczny nie jest argumentem.
      Czemu kwestionujesz kogoś wiarygodność i rzetelność bezpodstawnie? Ten ,,argument,, który podałeś w żadnym razie nie kwestionuje jej rzetelności.
      Odwracanie kota ogonem, które prezentujesz, to błąd logiczny :p

    • Nie mogę ci pomóc, niestety. Napisałem dokładnie co eliminuje zdanie tej pani jako miarodajne w kwestii oceny czy nowy DA jest dobrym erpegiem. Dla mnie to ja dyskwalifikuje. To jest moja opinia i możesz się z nią nie zgadzać, ale nie możesz wymagać dowodów na jej poparcie, bo to nie sympozjum tylko wymiana zdań. Jeśli powiem że nie lubię pierogów z serem, więc uważam że krytyk kulinarny który nazywa je klejnotem w koronie kuchni polskiej ma słaby gust, to nie muszę mieć na to dowodów. Czas się z tym pogodzić.

    • @zatretvoruta Niestety kolega sttark ma problem z rozróżnieniem faktów od opinii, więc polemika z nim jest raczej jałowa 😉

    • ..Napisałem dokładnie co eliminuje zdanie tej pani jako miarodajne w kwestii oceny czy nowy DA jest dobrym erpegiem..

      No i to nie są argumenty z których by wynikało twoje twierdzenie. Bardziej pokaz zacietrzewienia. Plus, ten ,,argument,, który podałeś w żadnym razie nie kwestionuje jej rzetelności, tylko pokazuje, że masz problem z zaakceptowaniem innego zdania i bardzo łatwo szufladkujesz ludzi. Już nie wspominając o
      odwracaniu kota ogonem, które prezentujesz, co również jest błędem logicznym :p

      @Ukryty
      Nie ma, ale publikowanie opinii nie zwalnia z rzetelności o czym zapominasz ;p

    • Ja tu nie widzę nic nierzetelnego. Ludzie trzymają się znanych sobie recenzentów, bo mniej więcej wiedzą co im się podoba, czy dają podobne oceny tym samym grom albo na co zwracają uwagę podczas rozgrywki. Wtedy łatwiej jest wszystko ekstrapolować i ocenić na podstawie danej recenzji, czy ta gra może się nam (nie)spodobać.

    • Co? Nie rozumiesz, że jeśli ktoś stawia słabego, moim zdaniem, erpega w panteonie gatunku, to moge uznać że ma kiepski gust i nie rozumie co czyni dobrą grę rpg dobrą? Nawet jeśli (a nawet wtedy tym bardziej) ta pani miała na myśli swój prywatny panteon, to niczego nie zmienia. Moim zdaniem ma kiepski gust. Nie chcę posiłkować się jej zdaniem. Koniec.

      Nie kwestionuję jej rzetelności, to nie ma nic do rzeczy. Gust nie może być rzetelny albo nie.

      Nie mam problemu z akceptowaniem zdania innych ludzi. Ja się z tym zdaniem w tym przypadku po prostu nie zgadzam. I zachowuję podyktowaną doświadczeniem rezerwę w podniecaniu się wysoką średnią z ocen recenzentów, szczególnie IGNu.

      I nie wyskakuj mi tu z szufladkowaniem jako krytyką, każdy szufladkuje, z tobą na czele i jest to najbardziej naturalna rzecz pod sloncem.

      Przeanalizuj sobie definicję błędu logicznego bo nadużywasz tego terminu, nie rozumiejąc chyba do końca co oznacza.

    • @UKRYTYSZCZUR, wiem, to taki nasz tutejszy krasnal Hałabała, błędny ognik, folklor. Gadam z nim dla sportu i poszerzenia horyzontów, chociaż z tym drugim będzie widzę raczej krucho, bo on ma brzydką tendencję do zawieszania się w pewnym momencie dyskusji i choćbyś się usrał i ziemię jadł to się już nie odblokuje.

    • ..Co? Nie rozumiesz, że jeśli ktoś stawia słabego, moim zdaniem, erpega w panteonie gatunku, to moge uznać że ma kiepski gust i nie rozumie co czyni dobrą grę rpg dobrą..

      Ale nie możesz wiedzieć, czy ten rpg jest słaby czy nie bo w niego nie grałeś. Więc twoja opinia nie jest rzetelna i jest wynikiem twoich ograniczeń i uprzedzeń.

      ..Nawet jeśli (a nawet wtedy tym bardziej) ta pani miała na myśli swój prywatny panteon, to niczego nie zmienia..

      Oczywiście, że zmienia.

      ..Moim zdaniem ma kiepski gust..

      Nie masz żadnych dowodów na jej kiepski gust :p

      ..Nie kwestionuję jej rzetelności..

      Kwestionujesz.

      ..Nie mam problemu z akceptowaniem zdania innych ludzi..

      Masz.

      ..I nie wyskakuj mi tu z szufladkowaniem jako krytyką, każdy szufladkuje, z tobą na czele i jest to najbardziej naturalna rzecz pod sloncem…

      No nie, ja nie szufladkuje, nie udowodniłeś tego ani razu.
      Nie nadużywam definicji błędu logicznego, nie masz na to żadnych dowodów.

      ..Gadam z nim dla sportu i poszerzenia horyzontów..

      Od kiedy to sportem jest robienie fikołków logicznych i unikanie odpowiedzi na pytania? Jeżeli takowy istnieje to bardzo dobry w nim jesteś :p

      ..to taki nasz tutejszy krasnal Hałabała..

      Czemu używasz porównań/alegorii których nie rozumiesz?

      ..bo on ma brzydką tendencję do zawieszania się w pewnym momencie dyskusji i choćbyś się usrał i ziemię jadł to się już nie odblokuje…

      Twierdzenie bez pokrycia, typowa rzecz u kłamcy twojego pokroju xd.

      Plus, nie uciekaj od odpowiedzi na pytania:
      Masz jakieś dowody na to by udowodnić twierdzenie o złym guście tej pani?
      Jeżeli tak to je zaprezentuj. Dowód anegdotyczny nie jest argumentem.
      Czemu kwestionujesz kogoś wiarygodność i rzetelność bezpodstawnie?

    • „Ale nie możesz wiedzieć, czy ten rpg jest słaby czy nie bo w niego nie grałeś.”

      Mogę, ponieważ obejrzałem zapowiedzi (w tym gameplay), czytałem wypowiedzi twórców, widziałem recenzje, mam więc wystarczająco duzo danych żeby wiedzieć, że to nie jest gra dla mnie, oraz że to jest bardzo słaby erpeg, jeśli w ogóle.
      Na szczęście bowiem powszechnie znana jest definicja gatunku, jego kanon i hehe, panteon. Posługując się analizą porównawczą, można zatem łatwo stwierdzić ile Veilguard ma w sobie z erpega.
      Ale do tego trzeba wiedzieć co stanowi, a co nie stanowi o przynależności do gatunku i o co w nim naprawdę chodzi. Ty widocznie nie wiesz. Nie musisz, ale jest taka stara, dobra zasada, że jak się nie wie, to lepiej milczeć.

      Na resztę tej intelektualnej biegunki już mi się nie chce odpisywać, przestań już, bo robisz z siebie durnia. To nie jest ani śmieszne, ani wkur*iające, tylko zwyczajnie przykre. Nie masz wyczucia kiedy przestać, więc ja niniejszym kończę te męki.

    • ..Mogę, ponieważ obejrzałem zapowiedzi..

      Nie, nie możesz bo nie grałeś w tą grę. Po zapowiedziach nie jesteś w stanie ocenić jakości gry ani tego czy jest dobrym przedstawicielem swojego gatunku. Chociaż wedle recenzji, jest.

      ..widziałem recenzje..

      Jedną recenzje, lub tendencyjnie dobrane pod twoją tezę, bo jak widać, te, które ci się nie podobają, odrzucasz jako nierzetelne.
      ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      ..Posługując się analizą porównawczą, można zatem łatwo stwierdzić ile Veilguard ma w sobie z erpega..

      Bardzo dużo jak widać. Dużo więcej niż Outlaws, wiedźmin 3 itd.

      ..Ale do tego trzeba wiedzieć co stanowi, a co nie stanowi o przynależności do gatunku i o co w nim naprawdę chodzi..

      Więc się tego naucz zamiast pisać bzdury i znowu zaprzeczać co chwile sam sobie i chować się za subiektywnością, podczas gdy głównym problemem jest twoje zacietrzewienie.

      ..ale jest taka stara, dobra zasada, że jak się nie wie, to lepiej milczeć..

      Prawda, więc czemu ciągle piszesz i rozwiewasz wątpliwości odnośnie twojej głupoty?

      Plus, nie uciekaj od odpowiedzi na pytania:
      Masz jakieś dowody na to by udowodnić twierdzenie o złym guście tej pani?
      Jeżeli tak to je zaprezentuj. Dowód anegdotyczny nie jest argumentem.
      Czemu kwestionujesz kogoś wiarygodność i rzetelność bezpodstawnie?

  23. „review guide nakazał”

    To ja poczekam na recenzje od osób, którym producent gry niczego nie nakazywał. Może nawet ktoś na PC grał, a nie tylko konsole i konsole.

    • Korumpcja, oszukują, zakneblowani.

      Może nie wyciągaj trzech słów z kontekstu?

      Ogólnie to nic nowego, że z grą dostaje się do recenzji listę wytycznych typu „nie pisz, że w trzecim akcie dany bohater zrobi to i tamto” czy „nie streszczaj fabuły po danym wydarzeniu”. Nawet o tym nie wiesz czytając te swoje inne recenzje, bo zwykle się o takich wytycznych nawet nie wspomina.

      I często są to rzeczy, o których naprawdę w recenzji nie chciałbyś przeczytać, bo zwykle psują zabawę. Nikt nie zabrania pisać o bugach. Nikt nie zabrania zasugerować przykładowo „trzeci akt gry będzie ciekawy” albo „czeka was świetny zwrot akcji”. Wydawcom chodzi wyłącznie o to, by nie zdradzić jakiegoś zwrotu akcji prosto z mostu.

    • Wokół recencji już wyrósł mały kałoszkwał. Rzekomo część żurnalistów nie dostała obiecanych kopii recenzenckich, ponieważ przed premierą mieli mieszane uczucia. Klucze dostali za to Ci, którzy pochlebnie wypowiadali się przed premierą. Miałoby to na celu zawyżenie średniej ocen na premierę. Podobno premie twórców są uzależnione od ocen itp. Spisek pogania teorię, ale nie brzmi to wcale mało wiarygodnie i część głosów mówi, że jest to standard wśród pewnych producentów (np. EA, Ubi, Square Enix).
      Oczywiście nie znaczy to, że 100% recenzji przedpremierowych będzie pozytywna, bo trafi się taki osesek jak Ty, który da 6, chociaż portal namiętnie pieścił ego producentów jakiś czas temu. Mówili o tym wcale niemali twórcy zajmujący się gatunkiem – Fextralife czy Wolfheart. Oczywiście nie ma tutaj żadnej winy recenzentów, wszak części z nich na pewno gra sie podoba, jednak ograniczanie dostępu krytycznym dziennikarzom i nastawianie się na przychylnych, w mojej ocenie jest mało transparentne i etyczne. Zresztą nie pierwsza to taka historia, kiedy na premierą recenzenci piszą peany, a po jamiś czasie gracze zostają z wrażeniem, jaby grali w inną grę (cyberpunk, starfield). Swoją drogą gry stały się częścią wojny kulturowej, uśmiechnięci grę będą wychwalali, czerwoni tabletkowcy wyklinali (co widać w sekcji komentarzy). tak samo zresztą jak Pierściony władzy, Akolita itp.

    • Zgadza się, tak najczęściej to działa, że wydawca wybiera sobie komu dać grę do recenzji. Nikt nie robi tego z dobroci serca, to element promocji gry i nic dziwnego, że wydawca typuje sobie w taki sposób by była możliwie dobra. Może się nam to nie podobać, ale to zupełnie legalna praktyka, do rozpoczęcia sprzedaży to wydawca ma prawo decydować kto będzie grał wcześniej.

      Ale mimo wszystko nie przeceniałbym roli tego, że ktoś napisze mniej lub bardziej pochlebny tekst na to czy dostanie grę do recenzji. Jestem pewien, że ten tekst ukazałby się dzisiaj nawet gdyby Barnabie nie podobało się na pokazie przedpremierowym.

      Jest jeszcze coś takiego jak zasięgi, tekst na większym portalu z gorszą oceną i tak wygeneruje lepszy hype wokół gry niż 10/10 na niezależnym blogu z setką czytelników. Poza tym w kolejce są kolejne gry wydawcy, o nich też ktoś będzie musiał napisać, więc choćby dlatego wojna z mediami też się nie opłaca.

      Nie mówiąc o tym, że wielki wydawca nie zajmuje się osobiście promocją na każdy kraj, zwykle ma do tego celu agencje marketingowe, którym też zależy żeby wypaść dobrze przed swoim klientem. Czasem dostają po prostu mało kluczy „z centrali”, wtedy logiczne, że idzie to do najbardziej rozpoznawalnych serwisów.

    • ..Mówili o tym wcale niemali twórcy zajmujący się gatunkiem – Fextralife..

      O, ten czlowiek akurat nie jest godny polecenia absolutnie xd.

    • @STTARK, nie jest godny bo?

    • Bo zadaje się z grifterami w necie co podkopuje jego wiarygodność. Plus ma ból dupy bo nie dostał klucza recenzenckiego, co też pokazuje, że, jak to się mówi, wyżej sra niż dupę ma.

      https://x.com/SuperRADLemon/status/1850985023970951456

    • Po pierwsze – dowody, daj dowody. Po drugie może to być dla ciebie szokiem, ale nie mam pojęcia co twoim zdaniem oznacza grifter, nie nadążam za tym śmiesznym slangiem. Po trzecie wreszcie, mam w dupie z kim zadaje się fextralife, nie jest moim kolegą, tylko gada w internecie o grach. Czasem go oglądam, czasem nie. Przynajmniej go znam, w przeciwieństwie do RADa, o którym pierwsze słyszę i nie wiem dlaczego jego zdanie ma być dla mnie drogowskazem. Biorąc pod uwagę, że poświęcił 8,5 godziny na retrospekcję fallouta 4, raczej nie można go traktować poważnie.

    • Jest jednym z większych kanałów o grach RPG. Jego/ich reputacja mocno ucierpiała z innego powodu niż bycie „grifterem” (hatfu moda z twittera, poza tym kogo oszukał na hajsy?). Np. Podbijał wyświetlenia na twitchu botami, co skutkowało wyświatlaniem kanału na głównej. Dodatkowo na szybko robione Wiki o grach, powodowały publikowanie nieżetelnych/niezgodnych z prawdą informacji. Nie przepadam za osobnikami oceniających czyjeś zdanie nie patrząc na treść, tylko kto to mówi. Od razu wiadomo, że ma się doczynienia z osobnikiem o miałkiej inteligencji, niezdolnej do krytycznego myslenia i wyciągania własnych wniosków. On powiedział, że 2+2=4, ale go nie lubimy, więc niech będzie, że 2+2=5.

    • Chłopaki, ile dajemy koledze czasu zanim zaczai co właśnie napisał?

    • A czemu 8,5 godzinna dogłebna analiza i krytyka fallouta 4 dyskwalifikuje to co superRAD mówi?

    • @SPY, to był trochę żart, ale jeśli ktoś poświęca 8,5 h na mówienie o falloucie 4, to jest dość niepokojące.

    • @quetz proszę o uświadomienie mnie, bo mi się nie chce czytać własnych wysrywów, żeby je zaczaić. Poza tym jestem tu noobem, należy się nieco wyrozumiałości, świeżaków się nie gnębi bo bozia patrzy.

    • A czemu dokładnie? omówienie dogłebnie rozgrywki, całej fabuły, wszystkich zadań pobocznych oraz DLC zajmie torche czasu. Oraz to nawet nie jest jego najdłuższy materiał na youtube.

      PS. Ciekawostka to nie jest nawet najdłuższa krytyka fallout 4 jaka jest na youtube (Najdłuższą zrobił Creetosis trwa ona łącznie ponad 14 godzin wliczając wszystkie 4 części ).

    • ..Po pierwsze – dowody, daj dowody..

      Yup ;p

      ..Po drugie może to być dla ciebie szokiem, ale nie mam pojęcia co twoim zdaniem oznacza grifter, nie nadążam za tym śmiesznym slangiem..

      zgoogluj sobie. Umiesz korzystać z przeglądarki czy tutaj też jesteś do tyłu? :p

      ..Po trzecie wreszcie, mam w dupie z kim zadaje się fextralife, nie jest moim kolegą, tylko gada w internecie o grach..

      No i to jest twój błąd.

    • To jaki yutuber ktory ma 1mln subow nie jest grifterem i jest rzetelny panie Stark? a jak juz jakiegos wskazesz poprosze dowody na jego rzetelnosc.

    • @zlociutki W tym rzecz, że nie da się udowodnić czyjejś rzetelności jeśli nie ma ona jeszcze żadnych oskarżeń o nierzetelność. To jest jak bronienie czyjejś niewinności w sądzie zanim padną jakiekolwiek oskarzenia.

      P.S to twoim zadaniem jest udowodnienie nierzetelności. Sttark jedynie może podać przykłady youtuberów których uważa za rzetelnych

    • @sttark, nic mi nie wiadomo o tym żeby fextra kogoś oszukiwał na hajs, więc zakładam że to określenie ma la ciebie jakieś alternatywne znaczenie. Ale po prawdzie to i skąd bym miał wiedziec, to pewnie kolena rzecz ktorej nie bedziesz sobie umiał wyobrazić, ale nie żyję twitterowymi dramami ;). Btw – czy jak się dowiedziałeś że Brad podobno uderzył Angelinę po pijaku to przestałeś oglądać jego filmy legalnie, żeby nie zarobił na tobie ani jednego śmierdzącego wyzyskiem klasy robotniczej dolara?

    • No to na przyszłość warto być lepiej poinformowany 😉
      A co do rzetelności to mało na yt oglądam więc nie wiem czy jest jakiś ytber zajmujący się grami z ponad milionem subów. Może być, może nie.
      Rzetelni według mnie to m.in Quaz, Misty, Digital Foundry jeżeli chodzi o stronę techniczną, Skill Up. Wolę małe kanały oglądać.

  24. „O tym, jak długi okres minął od premiery Inkwizycji, najlepiej świadczy fakt, że dostarczenie nam dwóch kontynuacji Origins zajęło BioWare łącznie pięć lat.”
    By być ścisłym to sama produkcja Origins zajęła 7 lat. Pierwszego Mass effecta robiono 2 razy krócej na nie autorskim silniku. DA2 zrobiono praktycznie w PÓŁTORA ROKU. Prawdopodobnie gdyby nie fiasko produkcji Andromedy i rushowanie produkcji Anthema to Project Joplin ( DA4 ) dostalibyśmy już 5 lat temu.

    • Tak, ale ja pisze tam tylko o sequelach. Ile robili Origins to jedna sprawa, ale dwie kolejne wypluli już w 5 lat, więc nagle ta dekada przerwy wydała się ogromnie długim czasem.

  25. Każdą część Dragon Age’a bardziej oglądałem niż ogrywałem, więc nie mam jakoś silnie podpartego wielogodzinnym gameplayem zdania o tej serii, ale z tego co dane mi było podpatrzeć, były to dość mdłe gierki – takie mocno przegadane, z silnym naciskiem na telenowelę o poznawaniu członków drużyny, relacjach między nimi, romansami – taki nawóz pod fan-fiki, szipowanie postaci, te sprawy. Dla mnie to zawsze były gry „dla dziewczyn”, jakkolwiek mało dojrzale i prostacko by to nie brzmiało (i z walką jak z jakiegoś azjatyckiego MMO, ale tu się nie wypowiem, bo za mało grałem). Z tego, co do mnie dociera ze strzępków recenzji, które raz na jakiś czas przewiną się przez media wynika, że wiele się nie zmieniło w tej materii.
    Dobrze widzieć Bioware z kolejnym tytułem, i fajnie dostać kopa w zad w kierunku nadrobienia oryginalnej trylogii, bo wstyd nie zagrać.

  26. „Poza tym idąc przykładowo na koncert Metalliki, raczej powinno się wyrazić dezaprobatę, kiedy na scenie zamiast Hetfielda zjawia się Armin van Buuren z konsolą didżejską i nowym setem”. Ja bym nie wyraził, wprost przeciwnie! Potraktowałbym to jako mile zaskoczenie 🙂

    • Jadąc na koncert Metalliki poczułbym zapewne ulgę, gdybym odkrył, że jednak nie zagrają 😛

    • A ja bym po prostu kupił bilety na lepszy zespół niż Metallika, a nie liczył, że wyjdzie za nich na scenę ktoś lepszy.

    • „Idziemy na Metallikę, mają świetne supporty!”. Tak to widzę 🙂

    • Jak kupujecie bilet i jedziecie na koncert zespołu którego nie lubicie to z wami jest problem. Na szczęście ochrona uspokaja lub wykopuje takich przyjemniaczków ;).

    • Zamieniłem z tobą parę zdań, więc wiem, że nie zdajesz sobie sprawy, ale właśnie napisałeś pocisk na siebie i podobnych sobie typów, szczerze gratuluję 🫡

    • @Quetz Heh, uprzedziłeś mnie, właśnie miałem pisać, że ktoś tu nie nadąża 🙂
      @Kaelos Prawda, na pohybel chamstwu, ku chwale holenderskiego trance’u!

  27. Nie można ciupciać się z misiem, ani owinąć wiewiórki taśmą klejącą. 1/10.
    To już gotik miał lepsze opcje romansu w burdelu

  28. „Dziś wiele osób uważa dziennikarzy growych za policjantów mających w szczególnie widowiskowy sposób rozszarpywać kolejne gry i dawać po łapach wielkim wydawcom.”
    Mnie się natomiast a contrario wydaje, ze gracze to raczej uważają dziennikarzy growych nie za policjantów roszarpujących gry, a raczej strazników, którzy przed rozszarpaniem owych gier bronią. Czy słusznie tak uważają to już inna sprawa.

    Ważniejsze jednak, że są dziennikarze po przeczytaniu recenzji których można wyciągnąć sensowne wnioski, bo jasno uargumentowują swoje oceny. Dlatego lubię czytać CDA

    • Wiesz, to że dziennikarze tego nie robią to druga kwestia, ale komentarze jasno pokazują, że często ważniejsze od wniosków i tekstów jest żeby sprzedać jak najwięcej kuksańców złemu wydawcy. Przykładowo w temacie Wukonga, gdzie było oczekiwanie, że posypią się 1/10 za błąd z wersji recenzenckiej naprawiony jeszcze przed premierą. Coraz gorzej dopracowane gry sprawiły, że jest ogólnie straszny konflikt między graczami i developerami. Mi się wydaje, że właśnie powinno to polegać na wystawieniu swojej oceny i uargumentowaniu, ale każda recenzja takiej gry to jak pakowanie się do strefy wojny. I o tym jest ten wstęp, że Dragon Age to była kolejna z tych gier które jednak wielu widziało jako kandydata do spałowania, a nie uczciwego ocenienia. A każdemu tytułowi należy się sprawiedliwy osąd.

    • Jakby był sprawiedliwy osąd, Gra dostała by ocenę 2, adnotacje, nie kupujcie gry, gra ma bardzo płytkie mechaniki i to nie jest rpg, A tak w końcowym fragmencie recenzji z oceną, Gra dostała ocenę 6.

    • Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie! 😀

    • Wyjątkowo się z Quetzem zgadzam. Dwója to ocena zarezerwowana dla gier z naprawdę tragiczną warstwą techniczną, w których nic nie daje rady, a z recenzji się wyłania obraz gry przeciętnej, ale nie tragicznej.

    • Jakby był sprawiedliwy osąd to osoby, które jeszcze nawet nie grały nie mówiłyby mi mającemu za sobą ponad 40 godzin zabawy, jaką powinienem dać ocenę.

  29. Pierwszy w kolejności tag gry na steamie to „LGBTQ+” więc RPG chyba nie było priorytetem twórców. Większość rozmów w internecie jest o tym aspekcie zamiast o samej grze co tylko to potwierdza.

    • Tagi są dodawane przez społeczność, nie przez twórców.

    • + Większość rozmów takich jak tam poniżej też raczej odbywa się bez udziału twórców, co to w ogóle jest za argument, kyrieleison.

    • Przykłady dialogów z gry:

      https://imgur.com/a/WL2S7g1

    • Mimo upływu czasu pozostaję pod wrażeniem twojej kompletnej nieumiejętności podążania za tokiem rozmowy. Chapeau bas.

    • @Kaelos No spoko screeny, ale co z tymi dialogami jest nie tak, prócz tego, że zawierają kwestie, które najwyraźniej głęboko cię poruszają? Wyjęte z kontekstu parę słów nie świadczy jeszcze o jakości dialogów lub braku tejże. Ale skoro to tak sumiennie wyciągasz, to tylko tobie wystawia to świadectwo. I to świadectwo jakości wątpliwej.

    • @Krzycztow Coś tam walczyli, że niby twórcy nie mają związku z tagiem LGBT i to wymysł społeczności no to dałem przykłady z gry i tyle.

      Poruszają na tyle, że jako fan Dragon Age nie czuję się targetem tej gry ale jak ktoś lubi symulatory LGBT zamiast dobrego RPG to miłej zabawy. Może przyciągnie graczy The Sims czy coś.

    • *fan dragon age’a*
      *narzeka na wątki LGBT w grze*
      Pffft, hahaha. Leliana I Zevran turlają się ze śmiechu.

    • @Solniczka Ale wyobraź sobie, że grałem w te gry żeby powalczyć ze smokami, demonami mieczem lub magią przy gameplayu inspirowanym Baldur’s Gate 1-2 a nie odkrywać tożsamości płciowe przy grafice z Fortnite. Ty najwyraźniej wyciągałeś z tych gier co innego no i super, w Veilguard poczujesz się jak w domu.

    • Jedno nie wyklucza drugiego, no masz przecież smoki i demony na screenach, a to że się skupiasz na czymś innym to twoja sprawa. Przecież większość gameplayu to co innego niż „odkrywanie tożsamości płciowych”.

      Ale fakt faktem:
      – quest Leliany skupiał się na niej i jej lesbijce.
      – quest Doriana na byciu gejem i jego ojcu.
      – quest qunari na akceptacji bycia nb.
      także nic nowego dla tej serii i to pomijając opcje romansowe.

    • Wiesz, może chodzi o to, jak to jest zrobione. Jak ktoś ma pisarski talent, to i z opisu wbijania gwoździa zrobi dzieło, które człowiek będzie pochłaniać z wypiekami na twarzy. Taka Chmielewska z rzeczy zwyczajnych potrafiła cuda zrobić: przeprowadzka w Ślepym Szczęściu, praca w biurze projektowym w Lesiu i Dzikim Białku, wożenie urlopującej rodzinki po kraju w Bocznych drogach.

      I tak samo z DA. Były tam rzeczy, które wymieniłeś, ale jeśli to było dobrze „opakowane” w ciekawą fabułę i interesujące zadania, to dlaczego nie? Natomiast, jeśli dobrze rozumiem, w Veilgard to wszystko jest podawane wyjątkowo łopatologicznie. I nie mówię tu nawet o samych zagadnieniach LGBT, tylko o ogólnym poziomie pisarstwa.

      Opierając się a kilku przykładach z recenzji Skillupa, to właśnie z łopatologią tam mamy do czynienia: Rook mówi towarzyszowi, że go rozumie, to oczywiście ci się ukazuje napis w stylu „powiedziałeś towarzyszowi, że wielokulturowość jest bardzo korzystna”. Powaga? Nie no, dobrze, że mi wytłumaczyli,co chciałem powiedzieć, bo sam bym na to nie wpadł, gdyby mi nie wbili do głowy ex catedra.

      Albo przykład rozwiązywania konfliktów w drużynie, kiedy Rook wpada w iście belferski ton i dorosłym ludziom robi wykład, niczym pani przedszkolanka tłumacząca dwóm berbeciom, że to nieładnie się kłócić czy lepsze są jabłka czy gruszki, bo wszystkie owoce są zdrowe i powinny jeść oba.

      Nie wiem, może te przykłady były nieco pod tezę, ale jeśli cała gra tak wygląda (a jestem gotów w to uwierzyć, bo Otton wspomina, że postacie o najróżniejszych tożsamościach są traktowane trochę po macoszemu, a w recenzjii GOL-a też widziałem zarzut o nadmiernądydaktykę), to może być niezjadliwa, zwłaszcza gdy porusza kwestie światopoglądowe pokroju bycia trans itd.

    • Bzdury piszesz STTARK. Oczywiście, że developer może sam dodać tag. To jest prosto ze strony Steam:

      „Tags can be applied to a game by the developer, by players with non-limited accounts, and by Steam moderators.”

      Źródło: https://partner.steamgames.com/doc/store/tags#:~:text=Tags%20can%20be%20applied%20to%20a%20game%20by,genres%20that%20help%20describe%20the%20game%20to%20others.

    • No to w tym wypadku jednak tak lgbt nie został dodany przez wydawcę tylko przez społeczność, więc niewiele to zmienia w praktyce, ale ok xd.

  30. Czyli średniak. No nic, podziękuje i postoję dalej. Ostatnio i tak gracze jedzą wystarczająco dobrze 🙂

  31. Wygląda na zwykła zapchajdziure do kupienia za kilka lat na przecenie jak najdzie na akcyjniaka w świecie podobnym do Origins

  32. Dziekuje za szczera recenzje! Wiele pism daje 8/10 niegrywalnym gniotom pokroju gier Ubisoftu wiec szczere, niesponsorowane recenzje to dzis rzadkosc. Dobra robota CDAction!

    • Szczerość recenzji rozpoznajesz po tym czy recenzent dał grze X ocenę, która uważasz, że powinna być, mimo iż w daną grę nie grałeś? :c

    • Jak ktos daje 8-9/10 kazdej grze od duzego wydawcy to jego wiarygodnosc lezy i kwiczy, chocby taki IGN.

    • Tymczasem IGN z ostatnich tygodni:
      Unknown 9 (Bandai Namco) – 5/10
      Kong Survivor (Saber) – 7/10
      Until Dawn (Sony) – 5/10
      Dragon Ball Sparking Zero (Bandai Namco) – 7/10
      Starfield: Shattered Space (Bethesda) – 7/10
      NHL 25 (EA) – 6/10
      FIFA 25 (EA) – 6/10
      Ara: History Untold (Xbox Studios) – 6/10
      Harry Potter: Quidditch (Warner Bros.) – 6/10
      Star Wars Outlaws (Ubisoft) – 7/10

      Rzeczywiście, każda gra od dużego wydawcy dostaje minimum 8 od IGN. Gdybyście G*acze poświęcili ułamek tej energii, której wymaga pisanie ciągle tej samej durnej copy-pasty i choćby zerknęli, czy Wasz Ulubiony YouTuber nie mija się „deczko” z prawdą, gdy każe wam być znowu na coś oburzonym, to myślę że sporo byście zyskali. I świat giereczkowa również.

  33. Czyli wygląda na to, że nazwa Dragon Age jest tu doczepiona na siłę, żeby nie trzeba było wydawać na promocję nowego IP. Z dark fantasy zostało już tylko fantasy, i to trzeciego sortu. Warhammerowe End Times wygląda jak pisane przez kilku różnych ludzi na dużym haju, a i tak jest spójnym arcydziełem w porównaniu z tym, co BioWare zrobiło z DA.

    • Z Dark Fantasy zostało zajebiste epic fantasy, podobnie jak w dwójce i trójce. Bazując na recenzjach, nie ma żadnego powodu dla, którego DAV miałby być grą z nowego IP.

    • No poza zmiana tonu, art stylu, przerobienia z rpg na action gre i zmiana tego o czym miala byc…
      Ja gralem w Inquisition i czekalem na bezposrednia kontynuacje tamtej gry, no i wyglada na to ze juz sie nie doczekam.

    • Doczekałeś się i to w lepszym wydaniu niż Inkwizycja. Wszystkie te rzeczy, które wymieniłeś dotyczyły zmiany z jedynki na dwójkę. Ton w DAV jest praktycznie taki sam jak w Inkwizycji bazując na tym co pograłem.

  34. Dzięki.

  35. Czyli jednak jak to na jutubowym kanale CDA mówili odpowiedni tytuł to Dragon Age: Srasz w zasłony.

  36. i szyny były złe, a podwozie też było złe

  37. Dobra, co postanowili eksperci po 200 komentarzach:
    – kupujemy grę i nie gramy?
    – kupujemy grę i gramy?
    Innych opcji nie widzę, nie są możliwe

    • Ja też chyba coś rozgryzłem:

      – średnio/słabo oceniana gierka z queerowymi motywami – woke crap, było do przewidzenia że gierka będzie słaba, bo woke;
      – dobrze oceniana gierka z queerowymi motywami – pomimo woke gierka jest dobra, bo to po prostu dobra gierka;
      – Baldur’s Gate 3 To Co Innego.

  38. Oby tak dalej CDA nie dajcie się gońcie to dziadostwo

Dodaj komentarz