Często komentowane 416 Komentarze

Duke Nukem Forever – recenzja

Duke Nukem Forever – recenzja
Oldskulowo i nie zważając na poprawność polityczną new-schoolowy Berlin mierzy się z legendą Księcia. Kto wyszedł z tego pojedynku w jednym kawałku, a kto stracił rękę, nogę i mózg? Sprawdź.

Nie interesuje mnie ani legenda, ani kult Duke’a. Nie interesuje mnie ile lat spędzono nad Duke Nukem Forever, nie interesuje mnie też cała dramatyczna historia powstawania tego tytułu. Nie interesują mnie żadne sentymentalne bajeczki o tym, jak wspaniałą strzelaniną był Duke Nukem 3D kiedy byłem w podstawówce – bo wcale nie był. Był to zwyczajny FPS, w który grało się jak w każdy inny, tyle że akurat w niewielu można było wtedy przebierać, w żadnym sikać do pisuaru. Tyle.

Dlatego też nie mam zamiaru narzekać tutaj na to, że po czternastu latach oczekiwania się zawiodłem, bo ani na tę grę, ani na „Chinese Democracy” Guns 'n’ Roses po prostu nie czekałem. Tak samo, jak Axl Rose ze swoim „starym podejściem do nowej muzyki” nagrał płytę nudną i miałką, tak Duke Nukem Forever jest po prostu przestarzałym średniakiem, który sprzedaje się i wzbudza zainteresowanie tylko i wyłącznie dlatego, że wydano go pod znaną wszystkim graczom marką.

Pan Aktor, który pod Księcia głos podłożył stwierdził jednak, że kiepskie oceny tej gry są bzdurą i zwyczajną niekompetencją recenzentów, bo nie należy Duke’a mierzyć miarką nowoczesnych FPS-ów. Jest to jeden z najgłupszych argumentów, jakie w życiu słyszałem, bo – nie wiem, może się mylę – ta gra trafiła do sklepów w 2011 roku, prawda? Jak mam do niej, w takim razie, podejść? Potraktować ją, jak coś z czasów, nie wiem, Half-Life? A może jaśniepaństwu z Gearbox bardziej odpowiadałoby porównanie z Serious Sam: The First Encounter? No dajcie spokój, co to w ogóle za pomysły?

Duke Nukem Forever jest grą NOWĄ i nie ma znaczenia kiedy jej twórcy zaczęli o niej myśleć. Wystarczy przejrzeć wszystkie trailery, które ukazały się na przestrzeni lat i porównać z tym, co dostaliśmy ostatecznie, by zauważyć, że tak naprawdę zmontowano to coś całkowicie od nowa w okolicach 2009 roku. Jest to gra nowoczesna i ciężko zresztą podejść do niej inaczej, kiedy z durnowatych schemacików FPS-ów z naszych właśnie czasów czerpie pełnymi garściami.

Mamy więc regenerujące się życie, QTE (za które automatycznie punktacja leci w dół), mamy limit dwóch broni w ekwipunku (kolejny punkt w dół), mamy absurdalny i irytujący system checkpointów (kolejny punkt w dół), a na dokładkę jeszcze wszystkie te dodatki pokroju jazdy samochodem i pływania, które nikomu do szczęścia nie są potrzebne. Że z ich powodu ocena leci w dół nawet nie wspominam, bo to przecież oczywiste.

Duke Nukem Forever stara się tak bardzo prężyć muskuł przy wyciskaniu na klatę, że żyłka mu pęka w połowie i tym samym staje się pośmiewiskiem całej pakerni. Nawet Serious Sam ma więcej z oldschoolowego FPS-a, niż nowy Książę.

Może nie jestem targetem i może nie rozumiem – nostalgia mnie nie łapie, kiedy widzę ten radioaktywny znaczek kręcący się w kółko tu i ówdzie. Problem w tym, że w ciągu 10 godzin, które Duke Nukem Forever z życia mi wyjęło bawiłem się dobrze może przez półtorej, a i to nigdy przez dłużej, niż dziesięć minut na raz. Ta gra składa się z segmentów, które niezmiennie sprowadzają się do: zatłucz pierwszą grupkę wrogów, pauza na regenerację życia, zatłucz drugą grupkę, regeneracja, rozwiąż zagadkę (czy może raczej – aktywuj jakiś głupkowaty przedmiot w otoczeniu) i zamorduj trzecią grupkę, regeneracja, zapętl. Jeżeli komuś chciałoby się to wszystko rozrysować, prawdopodobnie okazałoby się, że połowa tej gierki to kiepskie zagadki logiczne na siłę próbujące imitować Half-Life 2, a druga to nudnawe segmenty „akcji”, które do pięt nie dorastają nawet demówce Bulletstorma.

Duke Nukem Forever składa się z wrzuconych na siłę do jednego worka pomysłów, z których żadnego nie dopracowano. Nie wiem po co komu jeżdżenie samochodem po niby ogromnym kanionie, kiedy nie jest ono nawet w jednej setnej tak dynamiczne, jak śmiganie skuterem we wspomnianym już Half-Life 2. Nie wiem po co komu zmniejszanie głównego bohatera, skoro wprowadzone zostało tylko po to, by przedłużyć czas przechodzenia gry irytującymi elementami zręcznościowymi, od których przecież jest Tomb Raider, albo inne Mario. Nie wiem po co komu CHOLERNE PŁYWANIE, kiedy każdy inteligentny człowiek wie, że nie istnieje w grach NIC BARDZIEJ IRYTUJĄCEGO, niż ślamazarny bohater próbujący machać nóżkami imitując płetwy.

Widzicie: grałem już w Bulletstorm i inne produkcje z naszych czasów i wiem, że w FPS-ach

a) strzelanie rakietami z helikoptera jest fajne, kiedy każdy mój strzał to mielonka na ziemi
b) jeżdżenie samochodem jest fajne, kiedy co chwilę kogoś rozjeżdżam
c) działka stacjonarne są po to, żeby mordować nimi HORDY wrogów, a nie czterech na krzyż
d) pływanie jest fajne, kiedy pływam z prędkością identyczną do poruszania się po lądzie
e) tempo akcji zwalnia, by dać mi odpocząć, ale nie robi tego co pięć minut
f) broń „siedzi” w łapie bohatera i strzela tak przyjemnie, że jako gracz mam z tego satysfakcję
g) headshot morduje z miejsca i gra nie twierdzi, że wie lepiej, gdzie strzeliłem
h) kiedy mam grać w bezmyślny shooter chcę, do cholery, grać w bezmyślny shooter z milionami wrogów do zamordowania i chcę czuć się, jak bóg wojny przebijający się przez kosmiczne barachło kosiarką na brzuchu prosto z Evil Dead.

Niestety – Duke Nukem Forever tego wszystkiego chyba nie rozumie, bo jest przecież „stary” i „nie należy patrzeć na niego przez pryzmat nowoczesnych FPS-ów”. Nie ma sprawy, tylko dlaczego w takim razie nie dacie mi tego, co było tak wspaniałe w starych FPS-ach?

Dlaczego nie mogę biegać w nieskończoność? Bo co – mój zbawca świata dostaje zadyszki? Dlaczego nie mogę zapisać stanu gry, kiedy tylko mam ochotę i NIE POWTARZAĆ IDIOTYCZNIE ZAPROJEKTOWANEGO ETAPU Z PŁYWANIEM TYSIĄC RAZY W KÓŁKO? Dlaczego mogę nosić przy sobie tylko dwie bronie w jednej chwili i decydować co minutę, czy bardziej potrzebuję strzelby, czy bazooki, kiedy nie wiem, co spotka mnie za rogiem? Bo co, bo ważące po sto kilo giwery w plecaku są nierealistyczne? A inwazja kosmitów porywających ziemskie baby to niby jest, tak?

Jedyne, co tej grze się rzeczywiście udało, to paradoksalnie… kilka walk z bossami i może z cztery momenty, kiedy rzeczywiście poczułem, że gram w porządnego FPS-a. Kiedy przychodzi do starć z wielkimi i brzydkimi potworami rzeczywiście można zacząć się tą grą interesować, bo wtedy jest TRUDNO. A to dobrze, bo nie każdy FPS to Halo i nie w każdym wrogowie muszą popełniać samobójstwo widząc naszego bohatera, byle tylko się przypadkiem gracz nie zmęczył. Ten okazyjnie podskakujący poziom trudności jest największym atutem Duke Nukem Forever, bo chociaż przez większość czasu gra przechodzi się sama, potrafi czasami zmusić do rzucenia przekleństwem prosto w bogu ducha winny monitor. Cieszy mnie to wszystko tym bardziej, że od jakiegoś czasu słyszę głośno i wyraźnie, jak posiadacze konsol płaczą i skomlą nie dając sobie rady z tym wszystkim nawet z włączonym autocelowaniem. Szkoda tylko, że ta chamska PC-towa satysfakcja ma szansę wypłynąć akurat przy tak niedopracowanej i tak słabej produkcji, jaką jest Duke Nukem Forever.

W tej grze jednak w końcu udało mi się umrzeć, a to się chwali. Nawet, kiedy padałem z powodu durnowatego AI, które zachodziło mi drogę, czy innego glitcha sprawiającego, że nagle biegałem pod podłogą muszę przyznać, że cieszy mnie poziom trudności tych kilku momentów i wspominam je dobrze, a nawet oczuwając pewną satysfakcję.

Niestety: to wszystko, to jednak trochę za mało. Zarówno, żeby Duke Nukem Forever zasłużyło sobie na miano produkcji oldschoolowej, jak i na miano produkcji w ogóle interesującej. Akcji jest w tym zdecydowanie za mało, a oskryptowane do bólu walki raczej nie sprawią, że miałbym ochotę zagrać w to ponownie, bo przecież pamiętam już dobrze za którym rogiem czai się kosmiczna świnia. Niby w czym więc, tak naprawdę, ta gra różni się od nowoczesnych strzelanin? W tym, że zamiast coraz większych giwer, nad którymi zaślinią się amerykańskie nastolatki pokazuje trochę nagich biustów, nad którymi zaślinią się jeszcze bardziej? Nie, to wciąż za mało, bo Duke nigdy wybitną grą nie był, a i teraz się nią nie stał.

Tym, którzy mimo wszystko wciąż chcą w ten wydumany kult wierzyć zostaje tylko multiplayer. Problem w tym, że niestety różnicy pomiędzy bieganiem z flagą, a z babą pod pachą nie ma, więc i kogo on obchodzi?

Dlatego też nawet, gdybyśmy cofnęli się o te dziesięć lat z grą, którą dostaliśmy teraz Duke Nukem Forever nie zasłużyłby na więcej, niż przeciętne sześć, czy siedem. Stety-niestety obiecałem obniżać ocenę za każdy głupi pomysł twórców, dlatego i muszę wystawić marne:

4/10

z ewentualnym punktem w górę dla graczy zainteresowanych multiplayerem, bo rzeczywiście mógłby on przedłużyć życie tej produkcji, gdyby oferował więcej, niż kilka map, wysokie pingi i nudne tryby rozgrywki. I’m all outta gum!


Plusy:
+ Poziom trudności przy walkach z bossami
+ Kilka momentów, w których ma zadatki na dobry FPS

Minusy:
– Są w treści recenzji. Nawet dużo. Naprawdę trzeba jeszcze raz?

416 odpowiedzi do “Duke Nukem Forever – recenzja”

  1. brawo dla recenzenta. DNF to faktycznie i bardzo załuje ze ta gra wyszła bo na dobre zabiła legende Duka. Nie kupujcie, zagrajcie w demo i sami zobaczycie

  2. dzisiaj, 18:49 darktangram|Dziwny jest ten cały Berlin… Mam wrażenie, że autor jest antyfanem gry, nie próbuje nawet dostrzec czegoś pozytywnego w DNF… w takim razie wymień pozytywy Duka ???? Ja widze tylko teksty Duka , ale to moge posłuchać na tubie

  3. Berlin, successful troll is successful. ;D

  4. @darktangram, bo w jakim celu szukać plusów w grze na siłę?;|całkowicie zgadzam się z oceną Berlina, gra jest po prostu słaba;|warto zajrzeć na gram.pl, gdzie grę oceniono w dokładnie odwrotny sposób

  5. Aha jeszcze jedno Crysis 2 czyli bezzprzecznie najlepszy FPS od czasów pierwszego Crysisa i CoD 4 dostał tylko 8+(i tak nóż w kieszeni sie otwiera,że tak samo oceniono znacznie slabszego Bulletstorma a KZ 3 wyżej, oraz ze mial tylko 8 za video) więc uważacie, że gra o 3 klasy słabsza powinna mieć 7+ czy nawet 8? Ogarnijcie się…..Duke jest na dzisiejsze standardy kompletnie nieporywający, ma fatalny model strzelania, a wszystko jest drewniane….Wygląda jak gra z najpóxniej 2004 roku

  6. cena duke nukem forever 99 zl|ocena dnf 4/10|reakcja i ilość wyświetleń bezcenne|Dla mnie dnf to biedniejszy brat bulletstorma, poza tym nie oczekiwałem od niej więcej niż dobrego humoru i dużej interakcji z otoczeniem. Wg mnie 7+/10

  7. Kurdę szczery jesteś Berlin nie ma co 🙂

  8. @Angrenbor- nie jest ani subiektywna, a tym bardziej obiektywna, to tylko wyrzuty jednego niezadowolonego recenzenta która tak czy siak mieści się w granicach rozkładu normalnego.

  9. SmoothCriminal 18 czerwca 2011 o 17:39

    A jednak syf

  10. ” Jak mam do niej, w takim razie, podejść?” , „irytującymi elementami zręcznościowymi, od których przecież jest Tomb Raider”,”a oskryptowane do bólu walki raczej nie sprawią, że miałbym ochotę zagrać w to ponownie”, „wszystkie te dodatki pokroju jazdy samochodem i pływania, które nikomu do szczęścia nie są potrzebne” – Boże kto tą recenzje pisał?! Wygląda jak tekst 7 latka oceniającego znienawidzonego kolegę z klasy. Nie grałem w tą grą ani w pierwowzór ale ten tekst nadaje się co najwyżej do śmietnika.

  11. Will-Wygląda jak tekst 7 latka oceniającego znienawidzonego kolegę z klasy. Bardzo dobrze mówisz i inni.Berlin nie popisałeś się.

  12. @Willl w pełni się zagadzam, wygląda to na tekst 7 latka.

  13. Miałem okazję zobaczyć DNF na żywo u kumpla i w pełni zgadzam się z recenzją – jest słabo… Kilka śmiesznych momentów nie ratuje nudnej rozgrywki i pustych map.

  14. Recenzja słabsza niż sama gra.

  15. Ja również jestem z pokolenia Berlina, które nie pamięta Duke Nukem 3D, dlatego też nie rozumiem fenomenu tej produkcji, gdyż najzwyczajniej w świecie jej nie pamiętam. I gdybym tak, jak Berlin oceniał DNF w ówczesnej epoce (CoD, BF, Halo, co jeszcze tam chcecie…), to wystawiłbym jej identyczną ocenę. I ja się w pełni z powyższą recenzją zgadzam. Ale ludzie starsi, grający w DN3D i wychwalający go pod niebiosa będą tę grę oceniać na 7-8/10. Ok, macie do tego prawo, tylko nie „hejtujcie” – to nie ma sensu.

  16. A co do samej recenzji – dużo krytyki, wręcz „bluzgów”. Być może jednak Berlina gra ta, niesamowicie zirytowała, zresztą ocena 4/10 mówi sama za siebie. Wy nie używacie najprymitywniejszych słów, kiedy wybitnie Was coś zdenerwuje? Racja, wy nie jesteście osobami publicznymi jak Berlin. Ale wydaje mi się, że taki język najbardziej pokazuje wady gry i trafia do wszystkich. Kontrowersja – to drugie imię mediów.

  17. Widzę, że producenci DNF nie postarali się i nie zapłacili kilku panom, żeby gra miała dobre oceny i recenzje na komercyjnych portalach. Pamiętam jak w CDA któraś część Prince of Persia miała 9+ a oceny graczy poniżej 50%..

  18. Ja tam Berlinowi wierze, rozumiem że ten tekst był pisany po wpływem silnych emocji, no bo można mówić że się człowiek nie przejmuje legendą Duke, ale na pewno coś słyszał, jakieś miał nadzieję, a tu pojawiła się kaszanka, że nic tylko wołać Eugieniusza, zgadzam się również z tym co wypunktował w drugiej części tekstu, faktycznie tego właśnie człowiek szuka w FPS-ie, inną sprawą są oskryptowane walki, cóż nie grałem w DNF, ale jak dla mnie królem skryptu jest Black Ops, do czasu następnego MW. W sumie

  19. recenzja pierwsza klasa, widać że berlin wyrasta na redaktora pokroju gema, qunika, czy też Allora.

  20. Dla mnie: Grafika: 7, Audio: 8, Gameplay: 9. Ogólem 8/10, a nawet 8+ za to, ze to DNF, gra legenda. Grafika naprawdę może się podobać, po prostu jest specyficzna (oczywiście mówię o ustawieniach Ultra). Jedyne co mnie denerwuje to dlugie loadingi. Reszta jest naprawdę w porządku, gameplay jest miodny, naprawde fajnie kopie sie tylki kosmitom. Gra jest lepsza imo od Bulletstorma. Nie wiem o co chodzi tym wszystkim recenzentom. Aha – gre dostalem, a nie kupilem, wiec nie pisze tego aby sie dowartosciowac.

  21. @Prezes90 dla mnie Twoje podejście jest bardziej profesjonalne od Berlina.

  22. Kiepskawa ta „recenzja”. Bardziej jak wynurzenia 14 latka który dostał kosza niż profesjonalny tekst. Czepianie się elementów zręcznościowych czy QTE wygląda jak „nie tak wygląda MÓJ idealny fps”. To jak? Walki z bossami mogą być trudne ale owe elementy zręcznościowe już nie? I teksty jak ten o Tomb Raiderze w czasach kiedy wszystkie gatunki się przenikają jest trochę śmieszny. Gra nie dorasta do swojej legendy ale do wycenienia spokojnie tak na 7,7+. Z SENTYMENT ON: 8. Podobnie jak Chinese Democracy 😛

  23. Szukanie plusów tej gry to jak szukanie kawałków czekolady w gówienku. Można po grać, można zjeść ale czy warto 😛

  24. I nie wyjeżdżać mi proszę z tekstem o emocjach. Z emocjami to moża grę oceniać przy browarze ze znajomymi.

  25. No ale jak tak patrzę to wielu z wam niewiele potrzeba do szczescia, przykre.

  26. Dla mnie mimo że niektórym może się wydawać ta recenzja jest nieprofesjonalna to jednak trzeba przyznać że dosadnie i profesjonalnie podsumowano w niej mocne (dosyć mało ich było rzeczywiście) i słabe (dużo więcej) strony gry.

  27. A ten „Dojcz” znowu sie czepia DNF!?! Moim skromnym zdaniem powinna po nim zostać w redakcji dziura jak Berlin, nic więcej…

  28. Prezes90 jednak z wyników sprzedaży wynika że Bulletstorm radzi sobie bardzo dobrze a według recenzentów jest lepszy i to sporo. Szanuje twoje zdanie ale jednak ty to cóż bez urazy tylko ty a jednak recenzentów jest cała rzesza.

  29. „No ale jak tak patrzę to wielu z wam niewiele potrzeba do szczescia,przykre” – A może Ty po prostu masz jeszcze 5 latek? Tu nie chodzi o ocenę samej gry tylko jakość recenzji, która jest żałosna. Tekst z tr kładzie na kolana, jak od czegoś mamy inną grę to po co w ogóle jakiekolwiek nowe tworzyć? Wszystko to mieszanka wedlowska tego co było. Info o skryptach to też poziom podłogi, wystarczy zerknąć na mw. Równie dobrze tekst mógłby być o tym jak kilogram mąki popchnął go na ulice a całość to list do faktu.

  30. Mimo, że ja też skrytykowałem Berlina, to gdybym był na jego miejscu, kompletnie nie przejąłbym się tymi komentarzami (przynajmniej większością)… zacytuję jednego z forumowiczów „recenzja nie jest subiektywna, a tym bardziej obiektywna”. … Tłumaczenie: recenzja nie jest pisana według jego własnej oceny, lecz nie jest też pisana według czyjegoś zdania. Tja… Kurde, swoją drogą dziwne, że mam tylko 13 lat i odróżniam subiektywizm od obiektywizmu, przynajmniej od bynajmniej… cóż poradzić.

  31. @SEGA – No i dobrze że się przyczepia, bo ten syfiarz Duke może wylizywać buty Graysona Hunta z Bulletstorma…

  32. Skoro Berlin nie czekał na Chinese Democracy to czemu o tym wspomina w ogóle? Kiedy pojawił się Duke w 96r. miałem lat 12 , nie był to zwyczajny FPS i napewno nie grało się w niego jak w każdego innego.Gdzie wcześniej były takie bronie? Taki bohater i jego teksty? taki klimat filmów z lat 80?

  33. @Lordexo14 ale nie w takim nędznym stylu… podobnym zresztą do Twojego…

  34. „Ja wiedziałem, że tak będzie! Ja wiedziałem!”

  35. czekam na recenzję w CDA. potem obie sobie porównam. Po przejściu gry, jak dla mnie 7/10… tylko dwie bronie mogą irytować, ale moim zdaniem bardzo przyjemna gra.

  36. Wydaje mi się, czy Sz.P. Berlin kłóci się sam ze sobą? Twierdzi, że można, NALEŻY wręcz, porównywać tę grę z nowoczesnymi FPS-ami, po czym porównuje Księcia z… Serious Samem i Half-lifem 2… Takie jest przynajmniej moje odczucie.

  37. @Margoz1802 – miło słyszeć słowa poparcia, dzięki. @Szw3d0 – Czasami mam wrażenie, że sam lepiej zrecenzowałbym tę grę niż ta cała rzesza recenzentów. Moim zdaniem oni po prostu nie umieją na tę grę spojrzeć we właściwy sposób, i kurde, niech mnie diabli wezmą, ale za cholerę nie zmienię zdania. Ok, jestem jednostką, ale cholera, ja naprawdę widzę w tej grze masę dobrej zabawy, oldschoolowej zabawy, która, ok, nie każdemu może się podobać, ale to nie jest powód, żeby gierę mieszać z błotem, tylko dlatego,

  38. że nie trafia w gust recenzenta. Tyle ode mnie, jakbym nie dostał tej gry w prezencie, to w z chęcią bym kupił oryginał na moją półeczkę z grami.

  39. Recenzent pojechał po całości. Szkoda bo recenzent nie ma mieszać z błotem gry, ale przedstawić za i przeciw w formie bardziej ucywilizowanej. A tu widać, że Berlin niemiłosiernie pastwi się nad grą jaka ona zła i okrutna. W ogóle jak ktoś może to nazywać recenzją bo dla mnie to nie recenzja, a wylane żale gracza. Tyle ode mnie… CDA poprawcie się.

  40. Są gusta, ale niektórzy widzę nie doczytali recenzji, co skutkuje niepotrzebnymi komentarzami, np. pana BrokenAssa.

  41. @Prezes90 Też Cię popieram… Wiele osób się po prostu uwzięło na tę grę, a swoją wypowiedź tłumaczy np. Zagrajcie w Demo”. Demo ma tylko pokazać wygląd gry, a nie zrobić na jej podstawie recenzję… Gra mimo wad, zasługuje chociaż na te 5/10… Wiele osób się jednak ze mną nie zgodzi, a ja ją ocenię na 8/10, gdyż mi się podoba. Nie wyczekiwałem na tą grę „latami”, tylko od marca/kwietnia b.r. I powiem, że bardziej czekałem na premierę AC:B na PC, niż na Duka… Ta gra powinna mieć dwie wersje recenzji…

  42. Jedna, okiem osoby obojętnej do niej, lub nawet totalnie zniesmaczonej na start gry.|Druga natomiast okiem osoby, która rozumie, że te „Wiele lat produkcji”, czy sam „Duke” to nie powód, by oczekiwać gry lepszej od np. BF3… A co do recenzji Berlina – po prostu mu „nie przypadła” do gustu tak bardzo, że musiał ją zmieszać z błotem aż po same uszy… Następny gry, które pan „Berlin” będzie recenzował, a mu nie przypadną do gustu też tak skończą… Zamiast podawać konkrety, zwala na wszystko, na co wpadnie.

  43. @bugs14 – demo DNF było niedorobione, a te 2 etapy były wyrwane z kontekstu, miały bugi i skopane sterowanie myszką (przynajmniej u mnie). To tak, jakby ktoś Ci dał do przeczytania 2 robocze rozdziały jakiejś książki i musiałbyś ją ocenić właśnie na ich podstawie. Kompletny nonsens – jeśli chodzi o demo, to Gearbox zrobił spory błąd wydając je w takiej postaci. A jak już nawiązałeś do AC:B – wiadomo, że nie można porównywać tych 2 gier, ale jakbym miał 100 zł to kupiłbym DNF.

  44. To jaką miarką porównać gry ocenić skoro każdy ma inny gust, w tym pojeciu wszak i wobec każda ocena gry jest z żyłki wzięta bo ktoś bardziej lubi MGS niż Prince of Persia, to mniej mu się będzie podobać, więc podświadomie oceni nie sprawiedliwie ? Osz my gush.:D

  45. @Prezes90 – no to napisz lepszą :)Ja wiem, że aby stwierdzić, że tort jest obrzydliwy nie muszę posiadać umiejętności odróżnienia octu od kwasu cytrynowego, ale też nie przechwalam się, że zrobiłbym lepszy… Tak jak teraz – recenzja Berlina mi się nie podoba, ale czy zoriłbym lepszą? Jako ścisły umysł (aczkolwiek otwarty na piękno – to, że ktoś ma ścisły umysł, nie świadczy o jego niewrażliwości!) stwierdzam – pewnie nie. @BrokenAss słuszna uwaga. W ogóle tej gry nie można porównać do np. HL. To coś innego

  46. Aha, nie jestem żadnym fanboyem, jeśli chodzi o DN3D to skończyłem chyba 3 pierwsze etapy (pamiętam jak dziś, jak kupiłem CD-A z pełną wersją), ale z DNF oldschoolowy klimat aż sączy się z ekranu – i właśnie o to chodzi 😀

  47. Jeszcze nawiązując do jednego… Pisze, że nie niby mamy porównywać do SS: TFE, zamiast do współczesnych FPS’ów… Czy Pan Berlin wiedział o czymś takim, jak SS: TFE i TSE [HD]? Można porównać i to spokojnie, i tak jest to ta sama gra, tylko w HD… Ta sama nuda, którą się już przechodziło opylona z nowymi teksturami… I polecam autorowi przejść grę, a później zagrać na najtrudniejszym poziomie, i zobaczymy, czy jest tak łatwo… Szczególnie ostatni boss…|P.S. Moja nazwa na Steam to ” PolishBox:D ” 😉

  48. Ja „jestem w branży” od 2003 roku i niestety Duke3d mnie ominął. Spodziewałem się wesołej nawalanki w stylu Serious Sama. I dostałem wesołą nawalankę w stylu Serious Sama. Jak juz wcześniej pisałem -7/10 w moim mniemaniu sie należy. Sam lepiej recek nie pisze, ale moim zdaniem Berlin jest za mało konkretny. jeździ po etapach w wodzie. Które wcale takie długie nie były, a trudne tym bardziej. Gdzie tam można było zginąć. Przecież doładowanie powietrza było co pare metrów…

  49. W demo grałem chyba 8 godzin MAX, ale to tylko w ukrytym miejscu pod areną na bilardzie 😛 |Sory za błędy, które mogły wystąpić w treści, ale już mi się kleją oczy 😉 |AC:B kupiłem z myślą na multi, a się OGROMNIE ZAWIODŁEM przez to dołączanie do siebie… a w AC:R ma być tak samo… LIPA :/ |Póki co, będę grał w multi DN:F, ale chcę w poniedziałek, albo we wtorek kupić Left 4 Dead 2 🙂

  50. @Dawid2207 – a ja jestem wiecznym, wrażliwym, rozmarzonym humanistą, DNF wręcz śnił mi się po nocach (bez ironii), jak wyszedł wczułem się w niego jak tylko mogłem, przy piwku, w domowym zaciszu. Wsiąknąłem na dobre, w tym roku chyba jeszcze się tak dobrze nie bawiłem przy innej grze. Bo czasami trzeba przymknąć oko na grafikę i poczuć co ta gra tak naprawdę ma nam przekazać – DNF miał nam przekazać dobrą zabawę, klimat dawnych lat i prymitywny, sielski humor – moim zdaniem udało mu się.

Dodaj komentarz