Duke Nukem Forever – recenzja

Nie interesuje mnie ani legenda, ani kult Duke’a. Nie interesuje mnie ile lat spędzono nad Duke Nukem Forever, nie interesuje mnie też cała dramatyczna historia powstawania tego tytułu. Nie interesują mnie żadne sentymentalne bajeczki o tym, jak wspaniałą strzelaniną był Duke Nukem 3D kiedy byłem w podstawówce – bo wcale nie był. Był to zwyczajny FPS, w który grało się jak w każdy inny, tyle że akurat w niewielu można było wtedy przebierać, w żadnym sikać do pisuaru. Tyle.
Dlatego też nie mam zamiaru narzekać tutaj na to, że po czternastu latach oczekiwania się zawiodłem, bo ani na tę grę, ani na „Chinese Democracy” Guns 'n’ Roses po prostu nie czekałem. Tak samo, jak Axl Rose ze swoim „starym podejściem do nowej muzyki” nagrał płytę nudną i miałką, tak Duke Nukem Forever jest po prostu przestarzałym średniakiem, który sprzedaje się i wzbudza zainteresowanie tylko i wyłącznie dlatego, że wydano go pod znaną wszystkim graczom marką.
Pan Aktor, który pod Księcia głos podłożył stwierdził jednak, że kiepskie oceny tej gry są bzdurą i zwyczajną niekompetencją recenzentów, bo nie należy Duke’a mierzyć miarką nowoczesnych FPS-ów. Jest to jeden z najgłupszych argumentów, jakie w życiu słyszałem, bo – nie wiem, może się mylę – ta gra trafiła do sklepów w 2011 roku, prawda? Jak mam do niej, w takim razie, podejść? Potraktować ją, jak coś z czasów, nie wiem, Half-Life? A może jaśniepaństwu z Gearbox bardziej odpowiadałoby porównanie z Serious Sam: The First Encounter? No dajcie spokój, co to w ogóle za pomysły?
Duke Nukem Forever jest grą NOWĄ i nie ma znaczenia kiedy jej twórcy zaczęli o niej myśleć. Wystarczy przejrzeć wszystkie trailery, które ukazały się na przestrzeni lat i porównać z tym, co dostaliśmy ostatecznie, by zauważyć, że tak naprawdę zmontowano to coś całkowicie od nowa w okolicach 2009 roku. Jest to gra nowoczesna i ciężko zresztą podejść do niej inaczej, kiedy z durnowatych schemacików FPS-ów z naszych właśnie czasów czerpie pełnymi garściami.
Mamy więc regenerujące się życie, QTE (za które automatycznie punktacja leci w dół), mamy limit dwóch broni w ekwipunku (kolejny punkt w dół), mamy absurdalny i irytujący system checkpointów (kolejny punkt w dół), a na dokładkę jeszcze wszystkie te dodatki pokroju jazdy samochodem i pływania, które nikomu do szczęścia nie są potrzebne. Że z ich powodu ocena leci w dół nawet nie wspominam, bo to przecież oczywiste.
Duke Nukem Forever stara się tak bardzo prężyć muskuł przy wyciskaniu na klatę, że żyłka mu pęka w połowie i tym samym staje się pośmiewiskiem całej pakerni. Nawet Serious Sam ma więcej z oldschoolowego FPS-a, niż nowy Książę.
Może nie jestem targetem i może nie rozumiem – nostalgia mnie nie łapie, kiedy widzę ten radioaktywny znaczek kręcący się w kółko tu i ówdzie. Problem w tym, że w ciągu 10 godzin, które Duke Nukem Forever z życia mi wyjęło bawiłem się dobrze może przez półtorej, a i to nigdy przez dłużej, niż dziesięć minut na raz. Ta gra składa się z segmentów, które niezmiennie sprowadzają się do: zatłucz pierwszą grupkę wrogów, pauza na regenerację życia, zatłucz drugą grupkę, regeneracja, rozwiąż zagadkę (czy może raczej – aktywuj jakiś głupkowaty przedmiot w otoczeniu) i zamorduj trzecią grupkę, regeneracja, zapętl. Jeżeli komuś chciałoby się to wszystko rozrysować, prawdopodobnie okazałoby się, że połowa tej gierki to kiepskie zagadki logiczne na siłę próbujące imitować Half-Life 2, a druga to nudnawe segmenty „akcji”, które do pięt nie dorastają nawet demówce Bulletstorma.
Duke Nukem Forever składa się z wrzuconych na siłę do jednego worka pomysłów, z których żadnego nie dopracowano. Nie wiem po co komu jeżdżenie samochodem po niby ogromnym kanionie, kiedy nie jest ono nawet w jednej setnej tak dynamiczne, jak śmiganie skuterem we wspomnianym już Half-Life 2. Nie wiem po co komu zmniejszanie głównego bohatera, skoro wprowadzone zostało tylko po to, by przedłużyć czas przechodzenia gry irytującymi elementami zręcznościowymi, od których przecież jest Tomb Raider, albo inne Mario. Nie wiem po co komu CHOLERNE PŁYWANIE, kiedy każdy inteligentny człowiek wie, że nie istnieje w grach NIC BARDZIEJ IRYTUJĄCEGO, niż ślamazarny bohater próbujący machać nóżkami imitując płetwy.
Widzicie: grałem już w Bulletstorm i inne produkcje z naszych czasów i wiem, że w FPS-ach
a) strzelanie rakietami z helikoptera jest fajne, kiedy każdy mój strzał to mielonka na ziemi
b) jeżdżenie samochodem jest fajne, kiedy co chwilę kogoś rozjeżdżam
c) działka stacjonarne są po to, żeby mordować nimi HORDY wrogów, a nie czterech na krzyż
d) pływanie jest fajne, kiedy pływam z prędkością identyczną do poruszania się po lądzie
e) tempo akcji zwalnia, by dać mi odpocząć, ale nie robi tego co pięć minut
f) broń „siedzi” w łapie bohatera i strzela tak przyjemnie, że jako gracz mam z tego satysfakcję
g) headshot morduje z miejsca i gra nie twierdzi, że wie lepiej, gdzie strzeliłem
h) kiedy mam grać w bezmyślny shooter chcę, do cholery, grać w bezmyślny shooter z milionami wrogów do zamordowania i chcę czuć się, jak bóg wojny przebijający się przez kosmiczne barachło kosiarką na brzuchu prosto z Evil Dead.
Niestety – Duke Nukem Forever tego wszystkiego chyba nie rozumie, bo jest przecież „stary” i „nie należy patrzeć na niego przez pryzmat nowoczesnych FPS-ów”. Nie ma sprawy, tylko dlaczego w takim razie nie dacie mi tego, co było tak wspaniałe w starych FPS-ach?
Dlaczego nie mogę biegać w nieskończoność? Bo co – mój zbawca świata dostaje zadyszki? Dlaczego nie mogę zapisać stanu gry, kiedy tylko mam ochotę i NIE POWTARZAĆ IDIOTYCZNIE ZAPROJEKTOWANEGO ETAPU Z PŁYWANIEM TYSIĄC RAZY W KÓŁKO? Dlaczego mogę nosić przy sobie tylko dwie bronie w jednej chwili i decydować co minutę, czy bardziej potrzebuję strzelby, czy bazooki, kiedy nie wiem, co spotka mnie za rogiem? Bo co, bo ważące po sto kilo giwery w plecaku są nierealistyczne? A inwazja kosmitów porywających ziemskie baby to niby jest, tak?
Jedyne, co tej grze się rzeczywiście udało, to paradoksalnie… kilka walk z bossami i może z cztery momenty, kiedy rzeczywiście poczułem, że gram w porządnego FPS-a. Kiedy przychodzi do starć z wielkimi i brzydkimi potworami rzeczywiście można zacząć się tą grą interesować, bo wtedy jest TRUDNO. A to dobrze, bo nie każdy FPS to Halo i nie w każdym wrogowie muszą popełniać samobójstwo widząc naszego bohatera, byle tylko się przypadkiem gracz nie zmęczył. Ten okazyjnie podskakujący poziom trudności jest największym atutem Duke Nukem Forever, bo chociaż przez większość czasu gra przechodzi się sama, potrafi czasami zmusić do rzucenia przekleństwem prosto w bogu ducha winny monitor. Cieszy mnie to wszystko tym bardziej, że od jakiegoś czasu słyszę głośno i wyraźnie, jak posiadacze konsol płaczą i skomlą nie dając sobie rady z tym wszystkim nawet z włączonym autocelowaniem. Szkoda tylko, że ta chamska PC-towa satysfakcja ma szansę wypłynąć akurat przy tak niedopracowanej i tak słabej produkcji, jaką jest Duke Nukem Forever.
W tej grze jednak w końcu udało mi się umrzeć, a to się chwali. Nawet, kiedy padałem z powodu durnowatego AI, które zachodziło mi drogę, czy innego glitcha sprawiającego, że nagle biegałem pod podłogą muszę przyznać, że cieszy mnie poziom trudności tych kilku momentów i wspominam je dobrze, a nawet oczuwając pewną satysfakcję.
Niestety: to wszystko, to jednak trochę za mało. Zarówno, żeby Duke Nukem Forever zasłużyło sobie na miano produkcji oldschoolowej, jak i na miano produkcji w ogóle interesującej. Akcji jest w tym zdecydowanie za mało, a oskryptowane do bólu walki raczej nie sprawią, że miałbym ochotę zagrać w to ponownie, bo przecież pamiętam już dobrze za którym rogiem czai się kosmiczna świnia. Niby w czym więc, tak naprawdę, ta gra różni się od nowoczesnych strzelanin? W tym, że zamiast coraz większych giwer, nad którymi zaślinią się amerykańskie nastolatki pokazuje trochę nagich biustów, nad którymi zaślinią się jeszcze bardziej? Nie, to wciąż za mało, bo Duke nigdy wybitną grą nie był, a i teraz się nią nie stał.
Tym, którzy mimo wszystko wciąż chcą w ten wydumany kult wierzyć zostaje tylko multiplayer. Problem w tym, że niestety różnicy pomiędzy bieganiem z flagą, a z babą pod pachą nie ma, więc i kogo on obchodzi?
Dlatego też nawet, gdybyśmy cofnęli się o te dziesięć lat z grą, którą dostaliśmy teraz Duke Nukem Forever nie zasłużyłby na więcej, niż przeciętne sześć, czy siedem. Stety-niestety obiecałem obniżać ocenę za każdy głupi pomysł twórców, dlatego i muszę wystawić marne:
4/10
z ewentualnym punktem w górę dla graczy zainteresowanych multiplayerem, bo rzeczywiście mógłby on przedłużyć życie tej produkcji, gdyby oferował więcej, niż kilka map, wysokie pingi i nudne tryby rozgrywki. I’m all outta gum!
—
Plusy:
+ Poziom trudności przy walkach z bossami
+ Kilka momentów, w których ma zadatki na dobry FPS
Minusy:
– Są w treści recenzji. Nawet dużo. Naprawdę trzeba jeszcze raz?
Czytaj dalej
416 odpowiedzi do “Duke Nukem Forever – recenzja”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Kontrowersyjnie i do bólu szczerze
Trochę szkoda, że Autor nie próbuje bronić swojego tekstu. Czyżby się zgadzał z zarzutami? ?
A ja nie mam zamiaru grać w DNF’a, bo zwyczajnie jeszcze nie było takiej recki Berlina, która by się okazała nie prawdą. Ghost Trick powala na kolana? Powala! Golden Sun okazal się średniakiem? Jak najbardziej! Ale Berlinku faktycznie trochę za bardzo cię poniosło przy pisaniu tej recenzji. 😉 Ale w sumie może to i dobrze?
Autor nie ma czego bronić toż to wypociny ^ ^, Berlin jest do wymiany, nie pasuje do CDA
To teraz wpuszczają blogerów na główną?
No Berlin jest słaby … mocna osobowość, ale teksty ma pozbawione jakiejś specjalnej głębi. Proste to, infantylne to i w zasadzie takie typowo Hater’skie … pewnie chodzi w koszulce Haters Gonna Hate… szkoda słów, do poziomu Qnika, Mr Jedi czy kogokolwiek z redakcji nawet sie nie umywa
IceMan2706 „No Berlin jest słaby … mocna osobowość, ale teksty ma pozbawione jakiejś specjalnej głębi” – Jak można wyciągnąć głębie z gry, która jest płytka? Zastanów się zanim coś napiszesz…
No, Berlin nie wyciągnął dostatecznej głębi z rzucania g*wnem po ścianach… Gdyby u góry był nick któregoś ze stałych redaktorów CDA nikt by nie narzekał….
Ojojoj… tak bardzo niekompetentnej recenzji dawno (nigdy?) na łamach CDAction nie widziałem… I nie tylko dlatego, że się z nią nie zgadzam. 😛 W recenzji po prostu mało jest chłodnego obiektywizmu (tak, tak, recenzja ma być subiektywna… ale to już przesada) a za to jad aż z niej spływa. Widzę tu tylko: jad, jad, jad i „mi się to nie podoba, to też, to też, punkt w dół”… Litości. 🙁 Jeszcze nie przeszedłem Duke’a, ale jak dla mnie to gra na 6/10. 😉 (nie jestem fanem Księcia)
PS – Widzę że autor po prostu wsadziłby do jednego wora wszystkie FPSy. Według niego MUSZĄ przypominać CoDy, bo przecież zostały wydane w 2011 roku? Wolne żarty… chyba jeszcze istnieje jakakolwiek wolnosć twórcza? Dlaczego więc w CDAction nie zgnoili DA (totalnie oldskulowe eRPeG!), dlaczego nie zgnoili Gemini Rue (toż to prawie BtSS!!)
Zajrzałem, przeczytałem… I ciężko coś powiedzieć. To jest oficjalna recenzja spod szyldu „CD-Action”…? Poziom językowy jest po prostu kiepski. Tekst jest chaotyczny i ciężko się go czyta. Sprawia wrażenie nie poddanego jakiejkolwiek korekcie. Fajnie, że jest emocjonalny, ale jednak oficjalna publikacja powinna spełniać pewne standardy. Tym bardziej w takiej firmie jak CD-A.
Hmm, autorowi na pewno chodzi o skuter wodny/poduszkowiec
…a mnie rozwala podejście wszystkich, którzy biorą nowego Duke’a całkowicie na serio i poważnie. Ludzie, to jest PASTISZ (ciekawe ile ludzi będzie musiało sprawdzić to sobie w słowniku)
„Dlatego też nawet, gdybyśmy cofnęli się o te dziesięć lat z grą, którą dostaliśmy teraz Duke Nukem Forever nie zasłużyłby na więcej, niż przeciętne sześć, czy siedem” O przepraszam, gdyby wyszła w 2001 roku przy ówczesnym Unreal Engine pierwszym, to gra byłaby kozacka, a tak to lipa, w większej mierze jestem w stanie się zgodzić z Berkiem.
Tak, tak, tak tak tak, trolololo jakby nad tekstem pisało Hut to byście się nie czepiali -.-
Recenzja ma pokazywać odczucia recenzenta i tak właśnie jest. Czepiacie się, ale skoro tak autor uważa i tak dla niego to wygląda, tak właśnie powinna prezentować się recenzja. Skoro nie czerpał przyjemności z gry i wydała mu się w niemal każdym aspekcie słaba to jego osobista opinia i rzucanie się o „jad” jest nie na miejscu a naskakiwania na recenzenta po prostu niskie, to się nie godzi czytelnikom takiego pisma jak CDA
Nie wiem jaką ja dałbym ocenę Dukowi. Z jednej strony gra jest śmieszna, ma klimat i interakcja z otoczeniem jednak przynosi frajdę i dodatkowo potrafi być trudna. A z drugiej niepotrzebne uproszczenia dla konsolowców, które niszczą zabawę (regeneracja hp, podświetlanie rzeczy do użycia, dwie bronie). Widziałem gameplaye i grałem u przyjaciela i przez to mam mieszane uczucia. |I nie wiem co tak ludzie przywalają się do grafiki….
Chciałem panowie ułomki zauważyć, że nie pisałem o głębi Berlina w TYM tekście tylko OGÓLNIE w jego tekstach… także czytajcie ze zrozumieniem zanim napiszecie komentarz…. a Berlin wydaje mi się być inteligentnym typkiem, paradoksalnie bardzo ale to bardzo podobnie do Duke’a zapatrzonym w siebie, uważającym, że jego jest zawsze na wierzchu i kładącym się spać jak pasek Ego spadnie do 0 .
Recenzja to zdanie subiektywne, a każdy ma prawo mieć własne zdanie. Nie kłóćcie się już o to, bo to do niczego dobrego nie doprowadzi. Nie zgadzacie się? OK, ale uszanujcie też zdanie recenzenta. Kropka.
Nie wiem co niektórzy się czepiają recenzji,według mnie jest ona na dobra a autor powiedział nam swoje zdanie na temat Duke’a.Ci którzy krytykują tekst to niech może sami napiszą lepszy i nie na 3 zdania które powiedzą nam o grafice,audio i gameplayu.Autor przedstawił swoje zdanie i można się z nim nie zgadzać ale trzeba je uszanować.Ja się z nim jednak zgodziłem gra jest słaba.
Tekst bardzo mi się podoba, ale nie jako recenzja. Jest to raczej coś w rodzaju felietonu Smugglera z nowego CDA, a nie recenzja z prawdziwego zdarzenia.
Drogi autorze chyba Ci się coś pomerdało, że Chinese Democracy to płyta nudna i miałka. Jest dobra (a dla mnie nawet bardzo dobra)
Zgadzam się z autorem w 100%. Duke Nukem Forever to gra, która chwali się mianem „oldskulowej”, a wcale nie jest grą odlskulową ( tylko 2 bronie nia raz ? RLY OLDSKUL ? RLY ? ).
Dostać po 15 latach coś takiego?! Ja dziękuję…
Recenzja dno. Gdybym miał obniżać punkt w dół za każdą jedną rzecz, która mi się w grze nie spodobała, ta każda nowa strzelanka miałaby 1/10 albo i niżej. Kto to pisał?
A za 16 dni ta recenzja w cdaction z 16 zeta
To jest subiektywna recenzja, autor napisał o swoich wrażeniach z gry. Macie inne zdanie też napiszcie, a nie narzekajcie, że zal. Ja jeszcze nie gralem, ale nastawiam się, że po rozgrywce napisałbym coś podobnego.
yyyyyyyy punkt w dół za noszenie maksymalnie dwóch broni … muszę to przemyśleć
To nie jest oficjalna recenzja CD-Action, która się ukaże w najnowszym numerze. Kto wam takie bzudry nagadał? I nigdy tak nie było.
Porównanie do Chinese Democracy całkiem nietrafione, bo po pierwsze płyta jest wymienita, a po drugie GNR cały czas utrzymuje się w koncertowej czołówce zespołów w Ameryce. Takich sukcesów raczej DNF nie wróżę.
Wiesz, na to żeby jakaś gra pobiła DNFa pod względem okresu oczekiwania na wydanie od pierwszej zapowiedzi raczej będziemy długo czekać.
Jak tylko przeczytałem o tej grze od razu wiedziałem,że jej nie cierpię także cieszę się że jest tak słabą grą…Ja chcę recenzję Alicji ;/
nie mogę tworzyli tą grę tyle lat i taka słabizna ŻAL
Berlin – z całym szacunkiem, ale napisałeś to beznadziejnie.
berlin nie pisz już niczego więcej przynajmniej odpocznij trochę bo poprzednie recki były o klasę lepsze – przynajmniej kilka ostatnich było
Przesada, DNF nie jest idealny, ale taka ocena to bluźnierstwo… Gdyby nie musiał być konwertowany na konole, to na pewno wyglądałby dużo lepiej. Multi jest proste i fajne – 4 tryby gry. Martwi tylko mała ilość serwerów.
jestem ciekaw czy ci którym ta recka sie nie podoba to wogóle grali w duka??? Bo mam wrażenie ze nie i bazują na legendzie i na tym jak chcieliby zeby ta gra byla dobra. Niestety nie jest dobra, wiem bo grałem w forever i 3d. Nie jestem leszczem ktory nawet nie widzial dn3d i sie podnieca. ZAGRAJCIE W DEMO , jest na necie. Wtedy piszcie, najlepiej konkrety, Pierwszy raz w życiu zgadzam się w 100% z recka.
@Dj Ogi – Gra wygląda jak późne gry z PS2, a ty winisz konsole? Wut.
Ludzie!!! Co z wami jest?! Przecież na trailerach wyglądało tak samo, a się cieszyliście.
Recenzja słaba, słychać, widać i czuć, jak jad się z niej po prostu wylewa. Subiektywna ocena recenzenta, więc z oceną kłócić się nie będę, choć się z nią nie zgadzam. Dla mnie nowy Duke spokojnie zasługuje na 8/10.
Hej, tak jak Berlin napisał, to jest gra z 2011 roku! Nie możecie na nią patrzeć jako następca legendy, powrót księcia… Berlin napisał dobrze tę recenzję, bez patrzenia jaka ta gra ma nazwę.
Z jednym się zgodzę. Dlaczego mam tej gry nie oceniać, patrząc przez pryzmat dzisiejszych gier? Ostatnia część wyszła kilkanaście lat temu, to co – mam teraz odpalić starego 3D, potem zagrać w Forever i dopiero wtedy ocenić? Bez jaj, stworzyli grę przeciętną, a teraz starają się jakoś podretuszować słabiutkie ocenki. Oczywiście, nie zgadzam się z oceną 4/10, ale sam dałbym jej jakieś 6/10, bo po prostu na więcej nie zasługuje. Rodzimy Bulletstorm jest o niebo lepszy, nowy Duke niestety jest cienki…
A ja tam wbrew wszystkim krytykom chętnie przypomniałem sobie czasy, gdy byłem brzdącem, który miał mokro jak słyszał „[beeep] you” albo zobaczył cycka. Niewątpliwie jest to projekt średni, ale na tą średniość składa się wiele wyjątków. DNF jest grą, którą nie powinno się oceniać, tylko zagrać.
Trochę nie rozumiem wzmianki o Halo? Chodzi o to, że jest łatwe, czy coś? Akurat Halo to jeden z trudniejszych FPSów zwłaszcza na wyższych poziomach trudności.
Berlin ma sporo racji choć za głos Duka daj grze 5/10 bo mam po niej mieszane uczucia
Ten „wyścig” recenzentów na trasie ” Kto niżej oceni Duke`a ” jest smutny. Ja rozumiem, że tą recenzję wrzuciliście na stronę, jest za darmo, każdy może ją sobie przeczytać, ale to nie zwalnia z tego, aby jakiś tam poziom trzymała. „To” co się tutaj znalazło, powinno się raczej nazywać ” Frustracje podstarzałego gracza”. Amen.
Weźcie zdejmijcie ten temat już ze strony głównej, bo inaczej ta dyskusja nigdy się nie skończy…
Duke, jak Freeman w tych okularkach wygląda 🙂 .
Ja po prostu byłem pewien że BERLIN zrobi tą cholerną recenzje…
Odkąt ustawiłem Duke’a jako avatar, liczba wejść na mój profil gwałtownie wzrosła 😀 Jak widać, Książę przyciąga. =)