Forza Horizon – recenzja

Forza Horizon
Dostępne na: X360
Testowano na: X360
Wersja językowa: polska (pełny dubbing)
Jedno wypada wyjaśnić już na wstępie – Forza Horizon nie jest, bo nigdy nie miała być, kolejną Forzą Motorsport. To zupełnie nowa, przystępniejsza forma tamtej serii klinicznie doskonałych symulacji, którą łączy z nią jedynie miłość do samochodów. To Forza Motorsport na wakacyjnym luzie, właściwie zrobiony Test Drive Unlimited, ewolucja wyścigowych placów zabaw z Dirta i Grida. To dzieło łączące atuty wszystkich wymienionych, ale pozbawione ich słabości, zdolne bawić zarówno Sebastiana Vettela grającego na kierownicy Fanateca, jak i ośmioletniego kuzyna, który pierwszy raz trzyma pada do konsoli.
Stada rumaków i byków
Horizon oferuje nowy sposób cieszenia się wirtualnymi samochodami, nie tyle drabinkę autentycznych torów, ile otwarty, tętniący życiem świat wyścigów. Dzięki temu nie popełnia błędu Forzy Motorsport czy Gran Turismo, w których pierwsze wyzwania zawsze przypominają biegi ślimaków. Tu jazdy od początku są emocjonujące – już pierwsza sadza gracza za kierownicą okładkowego Vipera i każe zmierzyć się z lokalnym mistrzem i legendą. To naturalnie jedynie przedsmak kariery i zaraz po tym ultraprologu wraca się do własnego, nieco zaniedbanego Corrado, jednak jeszcze w ramach samouczka zaczyna się wypełniać wirtualny garaż. Ten zaś ustępuje wprawdzie liczbowo technoorgii ponad pół tysiąca modeli Forzy Motorsport 4, bo zawiera ich „zaledwie” ok. 100, ale jakościowo wciąż pozostaje w pierwszej lidze. Są więc stada rumaków (Ferrari) i byków (Lambo), jest jakiś pojedynczy Koenigsegg, ze dwa Bugatti, ale także parę BMW (z rekinkiem włącznie!), kilkanaście amerykańskich „mięśniaków”, a nawet klasyki porzucone w odludnych stodołach.
Zręcznościowe z charakterem
Model jazdy w Horizonie jest znacznie bardziej zręcznościowy niż w Motorsportach, a ręczny jest tak samo poręczny jak typowy dla Forzy nieskończony „rewind” , ale mimo to, albo dzięki temu, jeździ się niezwykle przyjemnie. Wyraźnie wyczuwalny jest przy tym charakter każdego samochodu, a nawet różnice w prowadzeniu po usprawnieniach u mechanika. Tuning jest rozbudowany, podobny jak w starszych siostrach i naprawdę możliwe jest własnoręczne skrawanie gramów z ogólnej wagi pojazdu.
Jednocześnie ci, którzy chcą jedynie jeździć, mogą skorzystać z opcji automatycznego usprawniania auta aż do limitu klasy, a nawet przebić bariery i modyfikować wnętrze i zewnętrze ukochanego garbusa tak długo, aż będzie mógł się mierzyć z Corvettami. Tego typu ulepszenia nie są darmowe – pochłaniają dziesiątki tysięcy ciężko wywalczonych kredytów, które można by wydać na nowe fury z salonu. Dodatkowo, jak zwykle w Forzach, istnieje tu rynek, na którym gracze wymieniają się twórczością, i mam wrażenie, że moje nowe Lambo SV dzięki kupionej tam różowej skórce Barbie jeździ jeszcze szybciej.
Horyzont atrakcji
Jest gdzie tę prędkość sprawdzać. Playground Games – ci debiutujący weterani – ambitnie podeszli do zagadnienia produkcji wyścigowej i… zrezygnowali z tradycyjnej struktury, w której gracz wraz z pojazdem przerzucany jest z toru na tor w serii wyzwań o rosnącym stopniu trudności. Faktyczna kariera – łącznie 70 wyścigów, z których część śmiało można pominąć – wpleciona jest w wachlarz aktywności, na jakie natrafia się na drogach i bezdrożach otwartego świata gry. Można cieszyć się całkowitym brakiem policji, prześlizgiwać na ręcznym przez zakręty, „nawlekać igłę” na trzeciego pomiędzy samochodami czy bić rekordy prędkości w punktach i strefach radarowych.
Losowe pojedynki, skryptowane pokazy
Wszystkie atrakcje umieszczone są w sporej – na oko 25 x 25 km – lokacji wzorowanej na amerykańskim stanie Kolorado. W centralnym miejscu odbywa się tytułowy, fikcyjny Horizon – festiwal muzyczny dla młodzieży gromadzący także 250 największych maniaków prędkości z całego świata. Wspaniali ludzie w swoich lśniących maszynach wypełniają setki kilometrów dróg i dróżek, oferując przy tym kolejne okazje do aktywności dodatkowej – możliwość stawania z nimi do proceduralnie generowanych pojedynków w ruchu ulicznym oraz wzięcia udziału w łącznie 30 startach typu „szybcy i wściekli” (Vin D. byłby dumny).
Szczególnie interesujące, bo całkowicie nowe, są te pierwsze – można tu wyzwać każdego innego ściganta (oznaczonego na mapie punktem) w wyścigach o trzech stopniach trudności na losowo wyznaczonych trasach i ze stosownym bonusem pieniężnym jako trofeum. Listę festiwalowych propozycji zamyka dziesięć mocno oskryptowanych pokazów w stylu samochód kontra samolot, balon czy śmigłowiec, nagradzanych dodatkową furą.
Na żywo i w duchu
Forza Horizon sprawdza się też w multi. Ten prawdziwy – wszystkie wyścigi online, ale także motozabawa nazwana Playgroundem – dostępny jest naturalnie tylko złotym użytkownikom Live’a. Namiastka ścigania się z żywymi istnieje jednak także w wersji darmowej w postaci trybu rywala – ducha przejazdu gracza, który plasował się na zbliżonej pozycji w każdym ukończonym wyścigu festiwalu. Dzięki temu więc, mimo że grałem w organizowanych przez twórców okienkach dla prasy przed premierą, mogłem pokonać „kolegów” z OXM czy innego Eurogamera dwukrotnie – na żywo i jako duch. Żałuję natomiast, że opcja zarządzania klubem samochodowym (lokalny odpowiednik gildii czy klanu), a nawet korzystanie z rynku, by kupić wspomnianą skórkę Barbie SV, także są zastrzeżone dla płacących za Live’a.
Magia otwartego świata
Forza Horizon zachwyca jednak nie tylko treścią, ale i formą, stanowiąc kolejny dowód na to, że najładniejsze produkcje na konsolach pojawiają się niedługo przed wprowadzeniem kolejnej generacji. Modele samochodów to ekstaza, która imponuje nawet bez autovisty (ale także w trybie fotografa). Jak zwykle każdy z nich wyposażony jest w autentyczne i funkcjonalne wnętrze, co moim zdaniem automatycznie świadczy o najwyższej klasie gry wyścigowej. Jej zręcznościowy charakter natomiast podkreślany jest przez to, że uszkodzenia są jedynie kosmetyczne i nie trzeba płacić mechanikom za regenerację głowicy czy odklepanie amora.
Zachwyca także Kolorado, którego styl i barwy przywodzą wspomnienia jesiennego toru Maple Valley z Forzy Motorsport. Horizon jest jednak niewyobrażalnie bardziej zróżnicowane. Ultraszybkie autostrady przechodzą w wijące się w Czerwonym Kanionie drogi, a te z kolei – w dróżki wokół górskiego jeziora. Jest też miasto i parę innych osiedli ludzkich, a nawet zrujnowany zakład przemysłowy. Wszystko to na pozbawionej loadingów mapie. Wierzcie mi – kiedy górka, wcześniej ledwie widoczna na horyzoncie, staje się fizycznym obiektem, wokół którego wiją się serpentyny dróg, magia naprawdę działa. Zwłaszcza że jest też przecież pełny, przyspieszony cykl dobowy, a sama Forza Horizon chodzi płynnie w 30 klatkach niezależnie od zagęszczenia ruchu na drodze!
Trzy stacje po polsku
Horizon wreszcie, jak na tytuł o festiwalu muzycznym przystało, potrafi także pięknie brzmieć. Dźwięki samochodów – od ryku sześciolitrowych „mięśniaków” i wizgu turbin Huayry i Veyrona po odgłos opon na każdej z rzekomo ponad 60 nawierzchni wirtualnego Kolorado – są takie, jak Top Gear przykazał. Zdumiewająco skromnie prezentują się dla odmiany stacje radiowe. Są tylko trzy – Bass, Pulse oraz Rock – i choć mają swoich żywych DJ-ów, to wyraźnie ustępują tym z GTA. Zaskakujące jest natomiast to, że Forza Horizon jest całkowicie po polsku i choć „ziomalska” maniera dialogów może razić, jeśli wyrosło się już z Eski TV, jest zrobiona profesjonalnie.
Kurs na Horizon
W tej sytuacji jeśli w ogóle czegoś żałuję, to faktu, że X360 wciąż nie dorobił się porządnej kierownicy. Szkoda mi też, że Forza Horizon dostępna jest tylko na jednej platformie, przez co pozostanie nieznana w świecie poza Xboksem. Myślę jednak, że gdybym miał teraz wybrać trzy gry, które zabrałbym na bezludną wyspę, w trójce tej znalazłyby się aż dwie Forze – ostatnia Motorsport, ale także jej nowy, niekończący się Horizon.
Ocena: 9.0
—
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
26 odpowiedzi do “Forza Horizon – recenzja”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Forza Horizon to spełniony amerykański sen miłośników motoryzacji. Oferuje garaż, jaki zachwyciłby nawet Jaya Leno, model jazdy, który zadowoli zarówno zawodowca, jak i amatora, a co najważniejsze – wreszcie naprawdę otwarty świat wypełniony atrakcjami dla wszystkich graczy. Testuje gem.
Pomimo „uarkejdowienia” rozgrywki jak dla mnie ścigałka roku 🙂 . Mam nadzieję, że Cenega wyśle paczki wcześniej.
dzięki za recke, chyba se kupię 😀
„X360 wciąż nie dorobił się porządnej kierownicy”. Bzdura. 360 ma kilka klasowych kierownic. Jest Fanatec CSR (sam ostatnio kupiłem pedały ClubSport i są one zdecydowanie lepsze od fabrycznych z G27, których do tej pory używałem). Do tego Fanatec GT2 i parę kierownic od Mad Catz. Inna sprawa, że jest to też inna półka cenowa w porównaniu do sprzętu na PC i PS3. Swoją drogą, mam przez to rozumieć, że gra była testowana… na padzie?
A sama recenzja. Zastanawia mnie, jak to jest, że w dotychczasowych recenzjach Horizon niektóre wady są zamieniane na zalety, a pozostałe, z którymi się tego nie da zrobić są pomijane. No i ile w końcu jest samochodów? 100? Razem z ponad 20 modelami dostępnymi jako DLC już od pierwszego dnia?
No i teraz przychodzi sobie 14latek i mowi ze nowy NFSMW to best racing game ever a ty masz sie opanowac i nie uszkodzic tak udanego egzemplarza heh. Przydaloby sie to sprawdzic czy faktycznie ta forza az tak dobra:)
Gralem w demko i patrząc na stosunek odkrytych tras do zablokowanych świat wydawał mi się trochę mały. W tdu/tdu2 był z 2 razy większy ale może to tylko złudne wrażenie bo gralem w demo tylko.
Zgadzam się z ostatnim zdaniem. Również na bezludną wyspę zabrałbym Forza Motorsport 4 i Forza Horizon (pomimo tego, że znam ją tylko z dema).|Ta gra, to spełnienie marzeń dla wielu ludzi.
Nie wiem jak „żywe multi wymaga złotego Live’a” może być minusem gry, skoro jest tak w każdej innej grze na Xboxa – to specyfika systemu, a nie minus tego tytułu.
Na ten temat krążą różne informacje. Ja słyszałem o 145 samochodach. Może te rozbieżności wynikają z tego, że do „oficjalnej listy” nie są doliczane bonusowe auta (jak na przykład, te znajdowane w stodołach). Jest jeszcze paczka samochodów „Day 1”.|W ogóle, jak ktoś trafi na tą oficjalną listę, to poproszę o linka. Tak – wiem o Facebooku 😉 .
Forza wychodzi tylko na X360 czy na PC też? Bo jak wyjdzie na PC to się będę musiał porządnie zastanowić nad nią albo MW
Jedyna wada gry ? Brak wersji PC.
Czemu nie ma na PC ;(
Btw. Gram.pl właśnie wysłało partie kolekcjonerek dla zamawiających przed premierą.
„X360 wciąż nie dorobił się porządnej kierownicy” – prawda, bo wspomniany wcześniej Fanatec raz, że chodzi po absurdalnej cenie, w dodatku nie jest dostępny w Polsce, przynajmniej oficjalnie. Dopóki konsola m$ nie doczeka się kółka na poziomie cenowym i jakościowym zbliżonym do DFGT jej zakup dla gier wyścigowych jest pozbawiony sensu, a innego powodu przemawiającego za kupnem klocka jakoś nie widzę. W przypadku X720 czy jak to tam zwał pewnie będzie podobnie bo m$ cholernie pazerny na kasę jest, również…
…również jeśli o wszelki sprzęt peryferyjny idzie, zatem o kompatybilności kierownic Logitecha z nowym X-em można zapomnieć. Tym samym seria Forza Motorsport nadal będzie się marnować na jednej, skrajnie ograniczonej platformie. Smutne. Z Horizon jest inaczej, bo na co komu do arcadówki kierownica? Pad nie tylko wystarcza, ale i sprawuje się lepiej. Odnośnie samej gry, zupełnie nie dla mnie. Arcadowy charakter z miejsca tytuł dyskwalifikuje, a „nfs’owa” otoczka odrzuca. Do tego relatywnie skromny garaż…
…niemniej produkcja idealnie wpisuje się w charakterystykę konsoli na którą została stworzona, dla fanów tego typu gier pewno zakup obowiązkowy, tymczasem Forza Motorsport musowo na pieca, tutaj kierownice mamy nie dość, że dobre to jeszcze wybór spory. Wracając do Horizon gra zbiera przyzwoite noty, co nie zmienia faktu, że ta tutaj chyba lekko naciągana, bo zdaniem innych recenzentów tytuł ma parę istotnych wad, a 9/10 zarezerwowane jest wszak dla gier genialnych, a taką Horizon na pewno nie jest.
Oj gorylku, to 9/10 nie jest naciągane. Grałem sobie w demko i muszę przyznać, że model jazdy jest genialny, nie do porównania z żadnymi gridami czy dirtami. Kolejna sprawa to klimat a’la Colorado, świetne krajobrazy, góry majaczące w oddali, słońce padające na szybe. Powiem tam, za samochodówkami nie przepadam, ale Horizon naprawdę daje radę, ten otwarty świat robi swoje, grafika też jest genialna. Na muzykę nie można narzekać choć pewności będę miał jak przesłucham wszystko.
W sumie to czemu microshit nie zainteresuje się wydaniem tego na PC? Na spadek ilości zakupów xboxa by to raczej już nie wpłynęło, ci co mieli kupić to już kupili lub kupią. Opłacalne by to raczej było…
Seria Forza Motorsport, to jest exclusive konsoli Xbox 360 i Microsoft doskonale sobie z tego zdaje sprawę. Innymi słowy: ta seria nigdy nie doczeka się portu na PC.
Że exclusiv to jedno ale fakt jest taki że wydając to na PC dużo by nie zarobili i wszyscy wiemy dla czego.
Dokładnie. Niech wszyscy PC-towcy podziękują piratom za owocną współpracę. A grupie Skid Row należą się specjalne podziękowania i zarazem list pochwalny…
@Wuwu1978: bzdura. Exlusivy tego typu były dobre parę lat przed skid row i innymi tego typu grupami. Chociażby pierwsze i drugie gran turismo w czasach, gdy piractwo na playstation występowało na podobną skalę jak to na pc. Nie bronię piratów, ale tłumaczenie braku niektórych pozycji na pc TYLKO piractwem to zwykłe bajeczki. Serie takie jak forza to wabiki aby kupić konkretny model konsoli. Bardzo udane wabiki należy dodać.
@Wuwu1978 – Na Xboxie skala piractwa jest podobna jak na PC, tylko konsol jest mniej. Więc bzdury opowiadasz.
Wszystko było ładnie gdy by nie te bugi z zanikaniem odgłosu broni itp, żenada trochę to jest że wypuścili tak zabugowaną gre
sory to nie miało się tyczyć forzy 😀