Forza Motorsport wrzuca wyższy bieg, choć nie bez zgrzytu [RECENZJA]
![Forza Motorsport wrzuca wyższy bieg, choć nie bez zgrzytu [RECENZJA]](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2023/10/04/8310209b-d8d2-45ce-93e8-8900be7aafd9.jpeg)
Długo musieliśmy wypatrywać kontynuacji Forzy Motorsport 7. Po drodze promocja gry pozostawiła fanów z wieloma wątpliwościami. Najpierw długa cisza, później skąpe wydzielanie informacji, a gdy Microsoft w końcu zaczął odważniej chwalić się materiałami, podnosiły się liczne głosy niezadowolenia z powodu zawartości i jakości grafiki. Obserwowałem to i czekałem cierpliwie na rozwój wydarzeń. Osobiście byłem dosyć spokojny. Zwykle twórcy serii mnie nie zawodzili i nawet jeśli Forza nie była moim pierwszym wyborem, zawsze chętnie po nią sięgałem.
Czy zatem warto było czekać? Tak. Czy głosy oburzenia były uzasadnione? Częściowo…
Po prostu wyścigi
Forza Motorsport to klasyczna gra wyścigowa zrobiona z pasji do motoryzacji. Nie ma tu fabuły – i bardzo dobrze! Moim zdaniem historia nie jest w tym gatunku do niczego potrzebna. Dajcie mi tor, pojazd, a ja zajmę się resztą. Do poszczególnych serii zmagań wprowadzają nas za to krótkie filmiki. Wydają się nieco zbyt podniosłe, jakby twórcy chcieli za wszelką cenę podkreślić, jak ważny jest dla nich ten sport. Jednocześnie są jednak klimatyczne i pozwalają poczuć, że uczestniczymy w czymś wyjątkowym.

Zapewne dla większości głównym miejscem zabawy i pozyskiwania środków na zakup kolejnych samochodów będzie tryb kariery. Ten jest do bólu zwyczajny, ale jak wspomniałem wyżej, fajerwerków nie potrzeba. Wybieramy kolejne serie z nieco różnymi kategoriami pojazdów i zaliczamy kilka wyścigów na wybranym poziomie trudności (wpływającym na liczbę kredytów, jaką zdobędziemy w nagrodę). Tutaj trafiamy na pierwszą zmianę. Każda runda składa się nie tylko z wyścigu, ale też nieobowiązkowego treningu. Ten drugi nie służy jednak jako kwalifikacje. Możemy skończyć go na pierwszym miejscu, ale po wszystkim i tak gra podsuwa nam ekran, na którym wybieramy naszą pozycję startową. Oczywiście im dalej ustawimy się na prostej start-meta, tym więcej zarobimy kredytów. Nie zmienia to jednak faktu, że rozwiązanie jest dla mnie absurdalne. Po co mam się starać, jeśli mogę bez problemu wprosić się do pierwszej linii? Dobre miejsce startowe powinno być dla nas motywującą nagrodą, dzięki której zawsze damy z siebie więcej.
Gdy jesteś tak bogaty, że nie wiesz, co zrobić z kasą…
Podczas rundy zbieramy doświadczenie, ale, co ciekawe, nie jako kierowca, lecz jako… samochód. Tak, nasze pojazdy zyskują kolejne poziomy. Trening to najlepsze miejsce na zdobywanie expa. Czyste okrążenie, utrzymywanie odpowiednio wysokiej prędkości, pokonywanie swojego własnego czasu w poszczególnych sektorach – wszystko to daje nam cenne punkty, które podnoszą level auta. W wyścigu sytuacja wygląda podobnie, jednak tutaj doświadczenie wpada również za wyprzedzanie i za wynik końcowy.
Każdy poziom rozwoju daje dostęp do nowych części do naszego samochodu, ale aby je zamontować, musimy użyć specjalnych punktów. Są one w pewnym stopniu limitowane, więc nawet posiadając wszystkie części, nie zawsze moglibyśmy od razu usprawnić maszyny w pełni – trzeba wybierać np. pomiędzy lepszym zawieszeniem a bardziej zaawansowaną skrzynią biegów. Możemy zająć się tym sami lub – jeśli nasza wiedza w temacie motoryzacji jest skromna – zdać się na automatyczne upgrade’y. Cały system ulepszania samochodów jest dość nieszablonowy i kontrowersyjny. Jestem przekonany, że wielu z nas wolałoby po prostu wydać kredyty, by kupić potrzebną akurat część, niż czekać na zdobycie jej wraz z kolejnym poziomem. Czułem się ograniczany na siłę, choć w teorii miałem wszelkie środki, aby usprawnić wóz.

Zapytacie zatem: „Na co nam w ogóle te kredyty?”. Wychodzi na to, że potrzebne są jedynie do zakupu nowych samochodów, przy czym wszystkie dostępne maszyny możemy też… wypożyczyć. Owszem, nie w trybie karierze, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby odpalić dowolny szybki wyścig i przejechać się na pełnym dystansie wymarzonym ferrari „za milion”, mając na koncie zaledwie 30 tys. kredytów. Trochę szkoda, że twórcy zdecydowali się na takie rozwiązanie, ponieważ zabija ono we mnie poczucie celu. Wolałbym, żeby taki wóz był moją nagrodą za wysiłek i odkładanie kasy.
Na premierę otrzymujemy dostęp do niewielkiej liczby torów i szybko staje się to odczuwalne podczas kariery. W moim odczuciu dysproporcja względem ogromnego wachlarza samochodów, jaki mamy do dyspozycji, jest zbyt duża. Oczywiście wielu graczom najbardziej brakuje pełnej nitki Nürburgringu (zostanie ona dodana z czasem), ale nawet pomijając ją, uważam, że w grze takiego kalibru tras po prostu powinno być więcej.
Satysfakcjonująca rywalizacja
Zmagania przeciwko botom wydają się zrealizowane dobrze. Skupiłem się na trzech najwyższych spośród sześciu poziomów trudności i zauważyłem, że AI radzi sobie naprawdę nieźle. Zdarzają się jednak momenty, w których rywale za wcześnie hamują i – gdy jedziemy szybciej od nich – musimy gwałtownie ratować się przed zderzeniem.

Prawdziwym sprawdzianem są jednak wyścigi online. Multiplayer nie jest tu tak mocno rozbudowany pod kątem współzawodnictwa jak w Gran Turismo 7, ale mimo wszystko okazał się bardzo przyjemny. Podzielono go na dwie części, z których pierwsza jest zaskakująco… singlowa. Oferuje ona wyzwania, w ramach których musimy walczyć z innymi graczami na konkretnym torze i określonym samochodem o najlepszą pozycję w rankingu, ale każdy w dowolnym momencie wybiera rywala, a następnie próbuje pobić jego czas, mierząc się z „duchem”. Druga odmiana zabawy przez sieć to już klasyczne zawody rozgrywane na podobnych zasadach jak w karierze lub szybkim wyścigu, czyli najpierw mamy kilkunastominutowy trening, który tym razem pełni rolę kwalifikacji, a następnie właściwy przejazd z udziałem innych użytkowników.
Naturalnie człowiek potrafi stanowić większe wyzwanie niż bot, więc zabawa online to zupełnie inne, mniej przewidywalne doznanie od singla. Po kilku przedpremierowych sesjach mogę orzec, że multiplayer działa stabilnie. Nie dostrzegłem żadnych lagów, przycięć ani innych nieproszonych sytuacji.
Esport na wyciągnięcie ręki
Na początku wspomniałem o dość istotnej zmianie, która przybliża Forzę Motorsport do konkurencyjnego Gran Turismo 7. Chodzi o model jazdy. Poprzednia odsłona, czyli ta z numerem siódmym, wydawała mi się bardziej zręcznościowa. W moim odczuciu samochody były bardzo lekkie, zwłaszcza z przodu, przez co łatwo wpadały w poślizgi i potrafiły być mocno niestabilne. W najnowszej części model jazdy stał się „dojrzalszy”. Samochody mają bardzo fajnie rozłożoną masę, a montowanie nowych podzespołów wyraźnie i sensownie wpływa na ich prowadzenie. Widać, że twórcy przyłożyli się do tego elementu bardzo mocno, co niezwykle mnie cieszy i sprawia, że ciągnie mnie do tej gry bardziej niż do jej poprzedniczki.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Na szczególne wyróżnienie zasługuje odwzorowanie zużycia opon oraz wpływu twardości wykorzystanej mieszanki na jazdę. Praca zawieszenia również została oddana z ogromną pieczołowitością. Fajna jest też opcja, która odpowiada za pozostawanie na asfalcie resztek ogumienia (można ją wyłączyć), co przekłada się z czasem na zupełnie inną przyczepność. Tuning daje nam spore pole manewru i realnie pozwala przystosować każdy samochód do naszych potrzeb.
Grę testowałem na padzie od Xboksa Series X oraz na kierownicy Thrustmaster T300 RS GT i muszę przyznać, że Microsoft znalazł świetny balans pomiędzy tymi sposobami sterowania. Gracze nieposiadający droższych peryferiów nie będą wcale stratni, mając do dyspozycji jedynie pada. Twórcy świetnie zestroili z nim swoje dzieło, które bardzo dobrze przekazuje poprzez wibracje(*) informacje o tym, co dzieje się z samochodem (choć nadal nie tak dobrze jak w przypadku DualSense’a i Gran Turismo 7). Z kierownicą miałem nieco więcej problemów. Oczywiście wszystko działa, ale musiałem trochę pogrzebać w opcjach, żeby odpowiednio dostosować ją pod siebie. Gdy już się z tym uporałem, grało mi się bardzo przyjemnie.

Forza Motorsport nadal nie jest stuprocentową symulacją, nazwałbym ją półsymulatorem, ale mimo wszystko wyniosła rywalizację na wyższy poziom, bliższy emocjom znanym z tytułów bardziej nastawionych na esport. Dorzućmy do tego system kar, który nie odpycha jak w GT7. Owszem, zdarzy się, że ktoś tak mocno i wcześnie zahamuje, że się nie wyrobimy i uderzymy z impetem w jego tył. Wówczas gra dorzuci nam parę dziesiątych sekundy – wszak w imię starej, niepisanej zasady wyścigowej ten z tyłu powinien uważać na tego z przodu. Na szczęście znaczną większość przypadkowych otarć, zderzeń i niezbyt korzystnych wyjazdów poza tor system ignoruje, dzięki czemu możemy wykonywać manewry bez obaw. W rozgrywce online sprawdzało się to wyśmienicie. Dostrzegam w Forzy dobrą przestrzeń dla oficjalnych rozgrywek esportowych.
Dla tych, którzy lubią ułatwiać sobie zmagania, przewidziano popularne w produkcjach tego typu cofanie czasu. Niestety nie naprawicie w ten sposób wszystkich swoich błędów. Jeśli zetniecie zakręt i gra naliczy Wam za to karę, a następnie go powtórzycie, to niestety dodatkowe dziesiąte sekundy nadal będą wisiały na Waszym koncie. Jest to ewidentny błąd i mam nadzieję, że zostanie on naprawiony, bowiem obecnie używanie tej funkcji nie ma większego sensu.
(*) Muszę wspomnieć, że wibracje nie zawsze się włączały, ale było to zjawisko sporadyczne. Oczywiście przetestowałem kontroler w innych grach i upewniłem się, że działa bez zarzutu, więc wygląda to na problem po stronie gry.
Im dalej, tym brzydziej
Niestety, o ile z modelem jazdy studio Turn10 poradziło sobie wyśmienicie, tak pod względem technicznym Forza nieco mnie zawiodła – i w głównej mierze mam tu na myśli grafikę. Jest to zaskakujące o tyle, że nigdy specjalnie nie przykładałem do niej wagi, liczyła się dla mnie głównie rozgrywka. Mój komputer nie jest demonem wydajności (RTX 2060 12 GB, 32 GB RAM-u, Core i5 11. generacji), ale mimo to pozwolił na zabawę w wysokich detalach z DLSS-em (tryb jakości) w ponad 80 klatkach na sekundę oraz na ustawieniu ultra z DLSS-em (ten sam tryb) w 55-60 klatkach. Można więc powiedzieć, że z optymalizacji twórcy wybrnęli świetnie. Zdarzyły mi się małe spadki fps-ów, ale – co ciekawe – tylko podczas krótkich przerywników filmowych, a nigdy podczas wyścigu.

Niestety na PC potwierdziło się to, o czym słyszałem w przypadku Forzy w wersji na Xboksa Series X. Doszły mnie słuchy, że im dalej od nas znajdują się generowane obiekty, tym bardziej są rozmyte. Na komputerze dostrzegłem to samo nawet po wybraniu detali ultra. Nasz samochód jest tak niesamowicie szczegółowy i piękny, że powoduje opad szczęki. Odbicia w lusterkach – super. Ale gdy spojrzymy na dalsze otoczenie i odległe wozy, dostrzeżemy, że coś jest nie tak. Okej, skupiając się na samej jeździe, raczej się to ignoruje, ale jeśli ktoś jest wyczulony na punkcie takich szczegółów, to może być niezadowolony. To dość dziwna sytuacja, gdyż twórcy zapowiadali fajerwerki graficzne, a podczas wyścigów momentami zastanawiałem się, czy oprawa wizualna nie jest jedynie ewolucją tej z Forzy Motorsport 7, wydanej przecież w 2017 roku.
Czy warto było czekać?
Pod względem rozgrywki jest to bez wątpienia najlepsza Forza. Twórcy dołożyli wszelkich starań, abyśmy otrzymali grę jak najbardziej zbliżoną do symulacji, ale jednak dostosowaną do masowego odbiorcy. Nie można narzekać na liczbę samochodów, bo tych jest w momencie premiery aż 500, ale wrażenie psuje krótka lista torów, przez co jazda kolejnymi autami szybko staje się nużąca. Oczywiście znajdą się tacy zapaleńcy jak ja, którzy od 10 lat ścigają się esportowo ciągle na tych samych trasach i nie czują znudzenia. Sądzę jednak, że typowy gracz, mający ochotę na ściganie się, ale niekoniecznie wielkiego świra na tym punkcie, prędzej czy później zacznie odczuwać tę wadę. To i inne niedociągnięcia, tak naprawdę drobne, nie wpływają jednak na płynącą z rozgrywki przyjemność, bo równoważy je z nawiązką znakomity model jazdy. Forza Motorsport to naprawdę kawał świetnej ścigałki i mocna odpowiedź „zielonych” na równie dobre Gran Turismo 7.
W Forzę Motorsport graliśmy na PC.
[Block conversion error: rating]
Czytaj dalej
3 odpowiedzi do “Forza Motorsport wrzuca wyższy bieg, choć nie bez zgrzytu [RECENZJA]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Zabrakło mi w recenzji informacji na temat długości wyścigów. Można to ustawiać? Czy jak wskoczę w Cadillaca DPi to mogę się spodziewać mistrzostw w tej klasie (IMSA) i wyścigów trwających od 1 do kilku godzin? Czy można to ustawić tak jak w Project CARS gdzie mogę sobie ustawić czas trwania wyścigów endurance na pełne 6h, 12h czy 24h, czy bliżej temu do nowych Gran Turismo, gdzie wyścigi Endurance znane ze starych części całkowicie zniknęły i tkwimy w jakimś śmiesznych świecie, gdzie po 5-10 okrążeniach jest już po wszytskim.
Ta mała ilość tras na razie odstrasza. Mimo, że gra dostępna będzie w GP to 16 tras + 4 fantasy, nie zachęcają. Co gorsza to się w karierze pewnie nie zmieni bo nawet jak dojdą nowe trasy to kariera pewnie nie zostanie zaktualizowana.
Multi w Forzie mnie nie interesuje bo od tego są bardziej 'dojrzałe’ tytuły więc te dodatkowe tory, jeśli zostaną dodane, na singla pewnie nie będą miały większego wpływu.
W trybie kariery ilość okrążeń jest narzucona z góry i z reguły nie są to zbyt długie wyścigi. Na ten moment jestem w połowie kariery i wstępnie widzę że Forza nastawiła się na szybkie wyzwania, 4-8 okrążeń w zależności od długości toru. Co do drugiego, tutaj najpierw odblokowujemy kolejną serię (lecimy po kolei, nie da się wybierać wyzwań jak w FM7, tylko jedno za drugim) i jeśli w danej serii taki Cadillac może brać udział to wtedy możesz nim pojeździć, jeśli dana seria go nie uwzględnia to niestety nie.
Dzięki za te dodatkowe informacje. Czyli pod tym względem jest dokładnie tak jak w arkadowych tytułach. Trochę szkoda, że twórcy nie mogą się przemóc by dostarczyć sensowny system mistrzostw w tytule gdzie celują w zwiększony, względem Horizona, realizm.