43
20.02.2023, 18:00Lektura na 10 minut

O krok od Total Wara. Recenzja Company of Heroes 3

Od kolejnych części serii nigdy nie oczekuję więcej tego samego i cieszę się, kiedy developerzy wprowadzają innowacje. Tylko czy twórcy Company of Heroes 3 nie posunęli się za daleko?


Iza „9kier” Pogiernicka

Z niewieloma innymi seriami mam tak dużo dobrych wspomnień. Z „jedynki” zapisały mi się w pamięci choćby misja z szepczącymi spadochroniarzami próbującymi odnaleźć się po ciemku po nocnym zrzucie, napięcie i duma towarzyszące wygranej w pierwszym meczu 1 na 1, długie godziny spędzone w grze ze znajomymi i fochy, bo któryś z nich złamał przyjacielską umowę, że nie można walić w bazę artylerią spoza mapy. Z „dwójki” – moja pierwsza duża recenzja w magazynie pisana w zastępstwie za Allora chwilę przed wyjazdem na konwent larpowy, zachwyt ulepszonymi mechanizmami i mapami pokrytymi śniegiem czy przypadkowy człowiek, który w trakcie niewróżącego dobrze meczu 2 na 2 powiedział, że jeśli to jakimś cudem wygramy, wyśle mi swoje nagie zdjęcia(*). Wreszcie – fenomenalny samodzielny dodatek Ofensywa w Ardenach dodający do taktycznego RTS-a mapę strategiczną i czyniący z Company of Heroes 2 grę kompletną.

(*) Wygraliśmy. Na szczęście nie wysłał.

Company of Heroes 3
Company of Heroes 3

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

Piszę o tym, bo właśnie rozszerzenie Ardennes Assault było ogniwem łączącym drugą i trzecią część serii. Proste przesuwanie ikon kompanii do poszczególnych misji, rozgrywanych następnie na mapie taktycznej, okazało się w 2014 roku strzałem w dziesiątkę (przynajmniej dla mnie, bo recenzenci ze Steama niekoniecznie się ze mną zgadzają…). Trochę żałuję, że na potrzeby trzeciej części Relicowcy nie zatrzymali się na tym etapie, bo kampania dynamiczna – jedna z dwóch oferowanych przez Company of Heroes 3 – nie do końca wpisuje się w mój gust. Patrząc na rozbudowaną mapę strategiczną, na której spędza się połowę zabawy, trudno nie mieć skojarzeń z Total Warem, Europą Universalis czy innym Hearts of Iron. Osobiście jednak nie grałam w żadną z tych serii i kompletnie mnie do nich nie ciągnie. Przesuwanie wojsk pomiędzy miastami, jednoczesne operowanie różnymi kompaniami, zarządzanie bombardowaniami z samolotów czy okrętów, zanim zostanę wrzucona do taktycznej misji w czasie rzeczywistym, to nie moja bajka i zdecydowanie bardziej odpowiadała mi prostota Ofensywy w Ardenach.

Company of Heroes 3
Company of Heroes 3

Ta dynamiczna, nieliniowa, turowa kampania strategiczna jest jednocześnie tym, czym Relic chwali się przy okazji „trójki” najchętniej. I faktycznie – widać, jak dużo pracy włożono w jej przygotowanie. Siły aliantów kierują się na Rzym, ale kroczą od południa, zajmując kolejne włoskie miasta. Kompanie przesuwają się nie od sektora do sektora, lecz swobodnie. Przykładowo możesz zlecić myśliwcowi zbombardowanie miasta, by osłabić jego obronę, a następnie wysłać spadochroniarzy do jego zajęcia, co nieraz spowoduje odpalenie misji w czasie rzeczywistym. Jednocześnie kompania pancerna uruchomi opcję dłuższego marszu, by zbliżyć się do porzuconego składu paliwa, i dla lepszej osłony skryje się w górach, a artyleryjska rozprawi się z wrogim bunkrem, okoliczną haubicą czy dobije jakąś smutną piechotę. Okręt przesunie się kawałek na północny zachód i zacznie „produkować” kolejną ekipę, np. siły specjalne, a samolot zmieni lotniska. Po zakończeniu rundy czas na działania przeciwnika – ataki czy budowę, której niekiedy można zapobiec. To niestety najnudniejsza część, bo trzeba czekać, aż wszyscy się ruszą, i to pomimo faktu, że większość jednostek wroga skrywa się pod mgłą wojny, więc i tak nic nie widać. W połączeniu z ogólną topornością mapy strategicznej, powolnością animacji i częstymi loadingami pomiędzy misjami fabularnymi i potyczkami okazuje się, że straciłam całkiem sporo czasu, po prostu czekając.


Zagubiona we Włoszech

Dużo się na mapie włoskiej dzieje. Trzeba zwracać uwagę na zasoby, punkty ruchu kompanii, ukształtowanie terenu, obronę poszczególnych miast, wrogie budowle i jednostki. Przyznaję, że przez kilka pierwszych godzin byłam po prostu zagubiona i przytłoczona, przeklinając w duchu moment zgłoszenia się do recenzji. Nie wiedziałam, jak efektywnie pozbywać się wrogich okrętów. Nie rozumiałam, dlaczego tracę punkty lojalności u przywódczyni partyzantów – jednej z trzech osób, w których łaski warto się wkradać dla różnorakich bonusów – kiedy bombarduję miasta. Nie śledziłam i nie wydawałam na bieżąco punktów dowodzenia. Nie umiałam zmieniać lotnisk ani budować własnych konstrukcji obronnych. Nie ulepszałam punktów z amunicją, bo nie wiedziałam, że się da. Mam wrażenie, że połowę dynamicznej kampanii ukończyłam na pół gwizdka, nie wykorzystując większości mechanizmów oferowanych przez grę.

Company of Heroes 3
Company of Heroes 3

Później odkryłam wszystkie lub niemal wszystkie – kusi mnie, żeby wrócić do kampanii i sprawdzić, ile z nich wyjaśniono w samouczku na początku, bo być może po prostu przytłoczył mnie natłok informacji – ale żeby było śmiesznie… ze względu na mało intuicyjny opis nie wiedziałam, jak odpalić ostatnią misję kampanii. Zastanawiałam się, czy muszę zrekrutować kompanię wsparcia, a nawet później kręciłam się nią tylko wokół linii Gustawa oddzielającej moje wojska od Rzymu, nie mając pojęcia, co z nią zrobić. Gdybym grała od nowa, z obecną świadomością wszystkich mechanizmów, byłoby mi nieporównywalnie łatwiej. Być może przejście dynamicznej kampanii zajęłoby mi 15-20 godzin, a w tym czasie dałabym radę opanować całe Włochy, a nie tylko większość?

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE


Czytaj dalej

Redaktor
Iza „9kier” Pogiernicka

Streamuję w przyjemnej atmosferze gry, których nie znasz. Zajrzyj: www.twitch.tv/9kier ;)

Profil
Wpisów384

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze