Peripeteia – recenzja wczesnego dostępu. Polski Deus Ex w brutalistycznym wydaniu
Twórcy gry Peripeteia podejmują się sporego wyzwania, chcąc stworzyć dzieło na miarę przygód JC Dentona. Czy to się udało?
Peripeteia to immersive sim zainspirowany klasycznym Deus Eksem. Jednak nie sterujemy amerykańskim awanturnikiem, a niepewnym siebie androidem w cyberpunkowej Polsce, która wciąż broni się przed komunistycznym zagrożeniem. Jak wypada ten niezależny tytuł, szczególnie w porównaniu z kultowym dziełem Warrena Spectora?
Graficznie Deus Ex, a reszta…
Już na starcie przekonałem się, że o podobieństwach do przygód JC Dentona wspomina się wyłącznie ze względu na stylistykę oraz poszczególne mechaniki rozgrywki. Podobnie jak w klasyce z 2000 roku, w Peripeteii musimy uzupełniać baterie, a dzięki wszczepom możemy korzystać z dodatkowych akcji (najbardziej przydatne okazały się skok wzwyż oraz użycie noktowizji, ale o tym później).
Perki, których prezentacja wyraźnie nawiązuje do serii Fallout, można dobierać samodzielnie na specjalnym ekranie z modelem postaci. Przydatna okazuje się funkcja zamieniania odnalezionych sprzętów (np. stroju maskującego) w osobną zdolność i przypisanie jej do wybranego przycisku.

Twórcy udostępnili graczom naprawdę dużo umiejętności postaci do wyboru. Możemy np. wysłać specjalnego drona na zwiady po okolicy lub dzięki skillowi Puppeteer manipulować przeciwnikami i zmusić ich do ataku na sojuszników. Tak jak wspomniałem, najwięcej czasu spędzimy jednak, używając noktowizora oraz wzmocnionego skoku. Elementów typowych dla platformówek znajdziemy w Peripeteii od groma, co wyraźnie odróżnia ją od Deus Eksa. Niestety, jeżeli mamy mało życia i energii, a w ekwipunku nie trzymamy jedzenia czy baterii, to nie ma mowy o wskakiwaniu na wyższe platformy – musimy pogodzić się z mozolnym podróżowaniem po peerelowskich blokowiskach, często pełnych przeciwników. Przynajmniej trudno skończyć jako placek na betonie, bo nasza bohaterka, Marie, instynktownie łapie się dostępnych krawędzi niczym pająk.
Kolejną różnicą względem Deus Eksa okazuje się sposób hakowania. Jeżeli kojarzycie film „Bruce Wszechmogący” i moment, w którym bohater grany przez Jima Carreya szybko stuka na klawiaturze, to właśnie tak to wygląda. Ślepo zgadujemy hasło, a kolejne dobrze trafione przez nas litery podświetlają się na zielono na ekranie. Czy to trudne? Nie, powiedziałbym, że nawet całkiem przyjemne, a hasła nawiązują do Polski lub wschodnioeuropejskiej literatury (m.in. do słynnego „Pikniku na skraju drogi” autorstwa braci Strugackich).

Brutalistyczny cyberpunk z Polski
Jako Marie przemierzamy często puste, jakby niekończące się korytarze komunistycznych bloków, centrów kultury czy betonowych metropolii. Całość utrzymano w stylistyce z czasów PS2, a twórcy umieścili kilka smaczków odnoszących się do polskiej historii i tradycji – od obalonego posągu Lenina, poprzez statuę Piłsudskiego, aż po znajomy damski głos na stacji kolejowej.

Niestety wspomniana przeze mnie pustka lokacji jest nużąca. Jasne, dobrze poczuć atmosferę izolacji otaczającą Marie, natomiast po dłuższym czasie eksploracji i ostatecznym wyjściu z niczym raczej nie mam ochoty wchodzić do następnych budynków, bo najprawdopodobniej nic tam nie znajdę.
Oczywiście twórcy przygotowali dla nas kilka aktywności, za które możemy otrzymać ciekawe przedmioty (w tym dogshit AK47, do którego musimy dosłownie dopłacić 30 złotych, żeby ktoś go od nas kupił). Jak na immersive sim przystało, wielu z tych zleceń nie musimy w ogóle wykonywać. Możemy też zrealizować je na różne sposoby, np. skrywając się w cieniu. Styl Doomguya również jest dozwolony, dlatego nie trzeba się krępować, gdy chcemy bezceremonialne rozwalać wszystkich przeciwników.
Otoczenie obserwujemy domyślnie z perspektywy pierwszej osoby, ale za pomocą scrolla mamy możliwość odsunięcia kamery i przejścia do widoku trzecioosobowego lub nawet z góry. Przyznaję, że korzystałem z opcji największego oddalenia przy wspinaczkach i znacznie ułatwiło mi to parkour po betonowych balkonach.

Na uwagę zasługuje również ścieżka dźwiękowa – utwory świetnie współgrają z akcją na ekranie (np. w trakcie walki). Jednak odgłosy strzałów przy zwiększonej intensywności ich oddawania zaczynają niemożebnie irytować.
Bez bugów się nie obeszło
Dostępnych aktywności mógłbym wymieniać więcej i wypełnić nimi cały tekst, niestety część wcale nam się nie przyda. Dla przykładu: Marie może dokonać sabotażu i sprawić, że samochód wybuchnie w momencie, gdy ktoś do niego wsiądzie. Ale co, jeśli nikt do niego ostatecznie nie wejdzie? Albo do żadnego z sześciu aut, przy których majstrowaliśmy? Cieszę się, że deweloperzy zdecydowali się na wczesny dostęp – dają sobie szansę na dopracowanie tego mechanizmu i spełnienie nadziei, którą dają graczowi, że jego akcje będą miały jakieś odzwierciedlenie w świecie gry.

Podobnie ma się sprawa z pustymi przestrzeniami czy błędami technicznymi, przede wszystkim w trakcie starć. Sztuczna inteligencja czasem wariuje i potrafi celować w przeciwnika, który znajduje się piętro niżej, więc puszcza serię przez podłogę. Na dodatek nasi wrogowie strzelają przez grube ściany (i niestety trafiają).
Napotkałem również błąd niszczący mi całą misję. Z ciekawości pozbawiłem życia polskiego zleceniodawcę, bo chciałem skorzystać z jego broni. Żołnierz stał sam w opanowanym przez komunistów bloku, więc w teorii nikt z sojuszników nie widział tego zdarzenia. Później, w innej lokacji, okazało się, że przez to polska armia stała się do mnie wrogo nastawiona, i nie mogłem oddać głównego questa. Konieczne było ponowne rozpoczęcie mapy, nad którą spędziłem już trochę czasu. Czy można wykonać to zadanie inaczej? Nie wiem, bo takiego sposobu nie znalazłem.
Przyszłość jawi się w betonowych barwach
Życzę Peripeteii bardzo dobrze. Urzekła mnie i miałem ochotę do niej wracać. Kiedy zostaną usunięte błędy techniczne, a system wynagradzania eksploratorów ulegnie poprawie, będzie z tego porządny tytuł nawiązujący do klasyki immersive simów. Zgrywa się tutaj ze sobą bardzo dużo interesujących elementów – brutalistyczny styl, poczucie samotności, ciekawe umiejętności, sposoby rozwiązywania problemów czy wygodny UI.
Nad przygodami Marie trzeba natomiast trochę popracować i uważnie słuchać sugestii fanów wyczekujących pełnej wersji gry. Wierzę w ten projekt, będę mu się na bieżąco przypatrywać i odniosę się do jego kolejnych aktualizacji w odpowiednim czasie.
Ocena
Ocena
Peripeteia ma możliwość stać się świetnym immersive simem w stylu retro. Wykorzystuje wszystko, co było najlepsze w Deus Eksie, a do pełnej satysfakcji brakuje tylko dopracowania kilku elementów pod kątem technicznym. Jako fan JC Dentona trzymam mocno kciuki za rozwój tej produkcji.
Cieszy
- niecodzienna oprawa wizualna
- ciekawy zestaw perków Marie
- wygodny i intuicyjny UI
- swoboda w wyborze preferowanego stylu gry
- interesujący lore (szczególnie dla Polaków)
- dobra muzyka
Niepokoi
- liczba błędów technicznych
- niesatysfakcjonująca sztuczna inteligencja przeciwników
- nadmiar pustych lokacji
- kiepski dźwięk broni
Rodowity bałuciarz i entuzjasta popkultury. W wolnych chwilach robi filmiki o grach na YouTubie. Kontakt: filip.chrzuszcz@cdaction.pl