Często komentowane 223 Komentarze

RAGE – recenzja

RAGE – recenzja
Były wielkie oczekiwania i wielkie nadzieje, ale zdaje się, że mistrzowie z id Software nie udźwignęli ich ciężaru. RAGE wział na warsztat Berlin, w efekcie czego wkrótce naszą redakcję czeka atak kosmicznych pojazdów Johna Carmacka. Czy rzeczywiście jest aż tak źle? Recenzja cdaction.pl!

RAGE
wersja testowana: PC
język: polski

Pierwsze, co rzuca się w oczy po odpaleniu RAGE na komputerze z kartą od ATI to fakt, że ta gra nie działa. Z jakiegoś powodu jestem też przekonany, że na dzisiejszą europejską premierę nikt problemów z jej stabilnością nie poprawi. Dlatego też dopóki nie usłyszycie o potężnym patchu, zdecydowanie odradzam wydawanie pieniędzy – zapłacicie za produkt niedokończony i niedopracowany. PC-towa wersja RAGE przypomniała mi, że w 2011 roku gry na komputery testuje się na konsolach, albo nie testuje w ogóle, bo nikomu na tym nie zależy.

Przygotujcie się na bogate menu bugów i problemów, którego nie sposób tutaj w całości wypisać, a zależnie od karty graficznej jeszcze kilka dodatkowych i nieprzewidywalnych. Klikając dwa razy na ikonkę możecie zobaczyć czarny ekran zamiast filmików i menu (rozwiążą to prawdopodobnie 144 megabajty nowych sterowników zrobionych specjalnie pod ten tytuł!), możecie też w ogóle niczego nie uruchomić. Jak już się uda, to zobacie doczytujące się przy KAŻDYM ruchu myszką tekstury (czasami nie widać wrogów podczas obracania się), doświadczycie crashowania do pulpitu, niebieskich ekranów śmierci, mrygających modeli postaci NPC podczas rozmów, oraz zwiech przy przechodzeniu z lokacji do lokacji – oto RAGE w skrócie. Nigdy wcześniej nie uruchamiałem gry pięćdziesiąt razy jednego dnia i niestety: to nie są uroki grania na PC, ale zwykłe niechlujstwo ekipy, która się tym wszystkim zajmowała. Nie wierzysz? Zobacz sam jak wygląda początek rozgrywki:

Połowa z wymienionych problemów może nie wystąpić na komputerach z kartami NVIDII, chociaż jak określają to ich posiadacze: „Oczywiście, że występują, ale nie jest aż tak strasznie”. Niestety mając w portfelu paragon na RAGE i będąc ponad sto złotych w plecy nie bardzo byłbym zainteresowany tym, że komuś to działa, a mnie nie. Jeżeli na dzisiejszą premierę nikt nie przygotuje porządnego patcha, sprzedawanie PC-towej wersji tej gry będzie po prostu nieprzyzwoite.

Their frail deeds might have danced in a green bay
Poirytowani siądźmy jednak do gry, bo klasyczną recenzję należy przecież zacząć zawsze od strzeszczenia fabuły i zainteresowania gracza opowiadaną przez produkcję historią. Problem w tym, że RAGE nie ma fabuły i nie opowiada żadnej historii. Jest zlepkiem nudnych misji z cyklu “lista zakupów wisi na lodówce”, pretekstem do których jest jakiś absurdalny bełkot o Arkach, Władzach i Ruchach Oporu. Zanim jednak opowiem CZEGO nie da się słuchać pozwólcie, że powiem DLACZEGO RAGE nawet przez chwilę nie brzmi wiarygodnie. Na dokładkę do wszystkich problemów technicznych gracze PC-towi dostali bowiem dubbing w wykonaniu trzech aktorów na krzyż, którego z poziomu menu nie da się wyłączyć (albo ktoś ukrył tę funkcję w bardzo zmyślnym miejscu). Jedyną możliwością na przeżycie tego widowiska, które skutecznie odstrasza już na samym początku zabawy jest ściszenie głosów i oglądadnie filmu niemego z napisami. Nie dość, że głosy nie pasują do postaci, to kiedy burmistrz jednego miasta mówi w ten sam sposób, co szeryf, sklepikarz i szef pobliskiej wsi, to chyba coś poszło nie do końca tak, jak planowano.

CZEGO nie da się słuchać to sprawa jeszcze prostsza: RAGE jest w czołówce moich kandydatów na najgłupszą fabułę roku, więc pozwólcie, że strzeszczę wam ją w całości. Oto więc AKAPIT-SPOILER, którego czytać nie powinniście, jeżeli wciąż łudzicie się, że ta gra czymkolwiek was zaskoczy. Historia brzmi tak: w Ziemię uderzył meteoryt i jakaś część ludzkości została zahibernowana w Arkach. Mieli się obudzić, ale z powodu Bardzo Złego Kogoś spędzili w nich za dużo czasu, a wybudzeni zostali tylko żołnierze i poplecznicy wspomnianego niemilca. Ziemia zmieniła się w wysypisko śmieci rządzone przez nich, a ty przez przypadek ocalałeś w niedobudzonej Arce. Trafiasz więc na Ruch Oporu, któremu wręczasz Bardzo Ważne Coś i dowiadujesz się, że chcą obudzić pozostałe Arki. Idziesz więc do Bardzo Ważnego Miejsca… a końcówkę zostawię wam, bo zawiedziecie się bardziej uczestnicząc w tym festynie, albo oglądając go na YT, niż czytając jego opis. Ja przecierałem oczy ze zdumienia.. Achievement za najbardziej nieprzemyślane prowadzenie fabuły i najgorsze zakończenie 2011 roku? Jak dla mnie – bezapelacyjnie.

Wszystko to zajmuje około 9-12 godzin, w którym to czasie wątku fabularnego upchano może czterdzieści pięć minut. Reszta upływa na jeżdżeniu po pustyni i załatwianiu cudzych spraw: zabijaniu mutantów, niszczeniu fabryki bomb-zabawek, czy też likwidowaniu bandytów w wodociągach. RAGE nie ma sensu i każdy bystry gracz zauważy, że „historię” wciśnięto do tej gry na siłę, żeby mieć co napisać na odwrocie pudełka i w opisie produktu na Steamie.

Do not go gentle into that good night
Ze zdrową dawką życzliwości i klepania po główce można jednak spróbować wyciągnąć z RAGE to, o co prawdopodobnie chodziło twórcom: czysty „fun”. Kiedy przymknie się oko na wszystkie niedoróbki rzeczywiście można dojść do wniosku, że ta gra ma potencjał. Problem w tym, że wydawane teraz FPS-y klasy AAA po prostu poniżej pewnego poziomu nie schodzą i bycie średniakiem jest warte złotych trzydzieści, a nie sto. Jeżeli zaś na szczycie “niewojennych strzelanin” znajduje się Bulletstorm, a na dnie Duke Nukem Forever, to RAGE jest niższą klasą średnią.

Rozgrywka składa się z trzech elementów, które – delikatnie upraszczając – można określić jako: gubienie się w miastach, strzelanie w „kanałach” i jeżdżenie po pustyni. Miasta to fabryki questów z kilkoma sklepami i torami wyścigowymi, “kanały” to zbiorcze określenie lokacji, w których mamy do czynienia z przeciwnikami, a jeżdżenia nikomu tłumaczyć nie trzeba – w RAGE są pojazdy i spędza się w nich zaskakująco dużo czasu. Żaden z wymienionych elementów składowych nie został jednak dopracowany. Ściganie się jest monotonne i po kilku próbach zwyczajnie nudne – ile razy można jeździć po tych samych kilku trasach? Model walki z wykorzystaniem samochodów – zarówno podczas wyścigu, jak i zwykłego przemieszczania się po mapie – nie jest przejrzysty, ani zrealizowany dobrze, przez co byle Mario Kart potrafi wzbudzić o wiele więcej emocji. Walka twarzą w twarz jest absurdalna, bo RAGE nie rozumie nawet idei headshotów. Nie wiem jakim cudem po dziewięciu godzinach gry należy strzelić wrogom shotgunem w głowę TRZY RAZY z przyłożenia, ale wydaje mi się, że istnieją lepsze sposoby na podbijanie poziomu trudności. Nie wiem też gdzie podziała się ta szumnie reklamowana inteligencja przeciwników i system wyszukiwania przez nich kryjówek – chaos i nieład, który panuje w czasie walk jest prędzej zabawny, niż innowacyjny. Z bólem serca muszę przyznać też, że nawet Duke Nukem Forever mogło pochwalić się ciekawszymi bossami, niż nowa gierka id Software, która ma ich sztuk aż jeden.

Though wise men at their end know dark is right
RAGE nie wyszło. Prawdziwej zabawy można wycisnąć z tej gry może półtorej godziny – reszta to bezcelowe i nudne bieganie po czymś, co na trailerach wyglądało jak otwarty świat. Niestety: to tylko jeden wielki kanion, po którym nawet nie ma co chodzić, bo został szczelnie otoczony i zamknięty kamieniami wysokości przeciętnego taboretu, czyli przeszkodami nie do przeskoczenia. RAGE składa się z kilku dużych, zamkniętych lokacji i paru miast – reszta to bezpłciowa pustynia, która ma w sobie mnej życia, niż ballady Cohena. Nie ma też żadnych pozostałości po uroku bethesdowego Fallouta: ani wyborów moralnych, ani drzewek dialogowych, ani systemu RPG, a nawet niedopracowany system craftingu w New Vegas wypada lepiej, niż tutaj.

RAGE wygląda na niedokończone – urywa się w absurdalnym miejscu i pozostawia gracza z wrażeniem, że tak naprawdę grał tylko w jakąś pokazówkę, a nie pełny produkt. Wszystko wydaje się albo doklejone na siłę, albo mocno przestarzałe – to gra, która służyć może chyba tylko za prezentację silnika (nadającego się tylko do zamkniętych map i gier konsolowych) i maszynkę do robienia kasy na znanej wszystkim marce, ewentualnie też przycisk do papieru jeżeli ktoś kupił ją w pudełku. Nie zdziwię się przy tym, jeżeli nawet dodatkowe trasy do wyścigów samochodowych będą sprzedawane jako DLC, ale jakoś ciężko mi wyobrazić sobie na to popyt. To po prostu nie jest dobra gra, a jej życia nie przedłuży prawdopodobnie nawet multiplayer… czyli ścigałka samochodowa i co-op na wyrwanych z singla lokacjach.

Kryje się w tym wszystkim jednak potencjał, który RAGE zaczyna zdradzać w okolicach dziesiątej godziny i zabija przy dwunastej. Możliwe, że przy okazji sequela dostaniemy FPS, który będzie spójną grą, a nie schizofreniczną mieszanką czterech innych, bo w obecnej postaci RAGE to niestety więcej męki, niż radości.

Ocena 5/10

AKTUALIZACJA PO PATCHU:
Pisanie o RAGE przed pierwszym wielkim patchem jest jak pisanie „przed naszą erą”. Zainstalowałem go na ściągniętą na czysto grę i ku mojemu zaskoczeniu działała bez zarzutu – wszystko wczytało się szybko, wszystko wygląda stabilnie. Zajrzałem na koniec kampanii z ustawieniami podstawowymi i rzeczywiście – wreszcie ta gra działa płynnie i dzięki doczytującym się szybciej teksturom widać do kogo się strzela. Razem z tym odpaliłem anty-aliasing, żeby krawędzie tak bardzo nie rzucały się w oczy i spadków na płynności rozgrywki widać nie było. Największym plusem jest jednak możliwość ustawienia „cache” tekstur, czyli przechowywania ich w pamięci, na większe, niż domyślne. Dzięki temu – co przetestowałem na fatalnym początku – po obróceniu się lewo-prawo tekstury zostawały na swoim miejscu i nie skakały, jak przy ataku padaczki co chwilę próbując się wczytać. Jest ogromna różnica pomiędzy ustawieniem przechowywania – domyślne nie rozwiązuje problemu i ściany wciąż doczytują się pół sekundy (ale poprawiono to i tak – nie mamy już do czynienia z blokami bez koloru, a jedynie rozmazanymi teksturami, które stopniowo stają się bardziej szczegółowe), ale przy takim ustawieniu rzadziej spada płynność rozgrywki. Widać to dobrze w lokacjach początkowych – w pierwszym mieście – gdzie wejście do budynku szeryfa za pierwszym razem na dużym „cache” zacina grę, bo doczytuje się na raz cały dom, a na małym sprowadza się do tego samego, co dawniej.

Ogólnie – patch poprawił stabilność rozgrywki (specjalnie skakałem pomiędzy lokacjami żeby zobaczyć, kiedy wyrzuci mnie do puplitu i po dwudziestu razach – o dziwo! – nie zdarzyło się to ani razu) i sprawił, że ta produkcja wreszcie wygląda tak, jak powinna była wyglądać przy premierze. Znaczy to jednak tyle, że technicznie działa sprawnie – można za to podbić punkt w górę do ostatecznej oceny – ale u podstawy RAGE wciąż jest po prostu grą, która nie wszystkim się spodoba.

Plusy:
+ ma przebłyski

Minusy:
– schizofrenia gatunkowa
– koszmarna fabuła
– żenujące zakończenie
– sztywne dialogi i nudy ogólne
– irytująca polonizacja
– all filler, no killer

223 odpowiedzi do “RAGE – recenzja”

  1. CzlowiekKukurydza 21 października 2011 o 18:13

    Z oceną nawet się zgodzę. Sama recenzja dość słaba (polonizacja powinna mieć oddzielną ocenę, a nie być wrzucana do minusów/plusów), ale ma przebłyski.

  2. CzlowiekKukurydza 21 października 2011 o 18:15

    @meesieq To nie wiesz, że w ostatnich latach skala ocen gier ewoluowała? Teraz nie ma 1-10 tylko 5-9.

  3. Pamiętam jak oglądałem pierwsze trailery w niezbyt wysokich rozdzielczościach byłem święcie przekonany, że w grze jest offset relief mapping (kałuże, kapitalnie popękane tekstury na łączeniach krawędzi), a tu nic. A to też sztuka zrobić grę, która pod względem artystycznym wygląda tak dobrze (tak, tak pomińmy rozdzielczość tekstur – w Doom 1, 2 tekstury są fantastyczne – nadal). Z resztą dużo już napisałem co mi się podoba, a co nie w RAGE.

  4. DoomMarine95 – Arsenał mi się nie podoba, a raczej podoba średnio. Na pewno strzela się lepiej, niż w Borderlands, ale gorzej niż w Bulletstormie, a i połowa broni to bezużyteczna zapchajdziura. Kierunek artystyczny byłby interesujący, gdyby był przemyślany, a nie wrzucony byle-gdzie-i-byle-jak. Nikt się nad nim nie zastanawiał, a szczegółowość itd. jest rzemieślniczą klepanką ludzi, którzy wiedzą, co robią, ale robią to bez polotu. Odsyłam do wywiadu z twórcami na Gamasutrze.

  5. @Berlin „Kierunek artystyczny byłby interesujący, gdyby był przemyślany, a nie wrzucony byle-gdzie-i-byle-jak. Nikt się nad nim nie zastanawiał, a szczegółowość itd. jest rzemieślniczą klepanką ludzi, którzy wiedzą, co robią, ale robią to bez polotu.”|Zgadzam się. |Tej gry nie robili ludzie z ulicy, a same levele pod względem konstrukcyjnym nie stoją na tak szczegółowym poziomie jak chociażby w Doom 3. Levele (bez tej rzemieślniczej pracy) pewnie w ogóle by nie porywały, np. mapa WELL.

  6. Ja jako fan gier id jestem w stanie dużo przebaczyć (ale bez przesady, grr), dlatego nie jestem do końca obiektywny w ocenie tej gry. Pytanie – czy zagorzali fani COD w ogóle odnajdują się w tej grze?

  7. @DoomMarine95, jak widać Berlin nie odnalazł się w tej grze.

  8. Co do recenzji to w moich oczach jest ona naprawdę fajna. Nie lubię twojego stylu Berlin, ale ten tekst mi się podobał- wreszcie styl wydał mi się naturalny bez przemądrzałości na siłę.|A co do „znawców”, to jeśli polonizacja jest od razu, to powinno się ją traktować jako jeden z czynników mających wpływ na ocenę, bo w jakiś sposób wpływa ona na frajdę i ogólne postrzeganie tytułu. Szczególnie w skrajnych przypadkach, jak ten opisany powyżej.

  9. Irytująca polonizacja ? Że ke ?

  10. Nie rozumiem co wy macie do tych polonizacji z dubbingiem. Może nie jest naj ale bez przesady zeby wyciszac glosy i czytac napisy?!? Szkoda mi takich ludzi…

  11. Mi dubbing w tej grze sie bardzo podoba

  12. zag92, można wybrać angielską wersję, więc mógł sobie taką włączyć, a nie potem narzekać. A mi osobiście dubbing bardzo do gustu przypadł.

  13. @DoomMarine95 – fani COD nie graja w produkcje id Software. Trzeba miec do siebie troche szacunku.

  14. Ja tam nic nie mam do tej gry może ma wiele niedoróbek, fabuła może nie powala, ale jeśli chodzi o rozgrywkę bardzo mi się podobało szczególnie rzucanie śmiglikami. Wyścigi też były bardzo fajne. A do polskiego dubbingu nie mam zarzutów, jest świetny głosy pasują do postaci wszystko jest jak trzeba.;-)

  15. Hej, hej. Może ktoś powiedzieć w skrócie jaka była recenzja RAGE w CDA i jaką dostał notę, bo jeszcze nie mam własnego egzemplarza (pisma).

  16. I LOVE RAGE <3333333

  17. I love RAGE too, but RAGE AGAINST THE MACHINE. To nie pierwsza taka opinia jaką słyszę… A widząc filmiki z easter eggiem w postaci (nie) wczytywania się poprawnie tekstur, raczej nie kupie…

  18. @Ajzach – to już w zasadzie stara historia, z resztą Berlin też o tym pisał powyżej. Jak to z wszystkim – jednym się podoba, innym nie.

  19. Miała być rewolucja, ale jej nie ma. MegaTexture dla użytkownika nie daje wyraźnych korzyści, za to lubiło (przed łatką) powodować sporo problemów. Po łatce jest o niebo lepiej, jednak i tak dość średniawo. Grafika nie powala, fabuła również, fizyka lubi zaszaleć – ogólnie gra nie ma w sobie nic, czym mogłaby zawojować rynek (z wyjątkiem loga „id”). Nie wiem, czy to z winy samego id, czy może Beth kazało przyspieszyć premierę i wyszło jak wyszło. Pograć można, jest fajnie, nawet wciąga, jednak to nie to 😎

  20. BTW dla posiadaczy kart AMD/ATI, którzy jeszcze o tym nie wiedzą – ściągnijcie catalyst 11.10 preview 3 – wszelkie problemy z grafiką i płynnością pójdą w niepamięć – śmiga pięknie w 1680×1050 przy wymuszonych teksturach 8192×8192 na nieco podkręconym HD4850. Zatem gra wcale nie ma wymagań z kosmosu – w przypadku kart AMD po prostu chodzi o sterowniki.

  21. @marektv tylko w tej recenzji autor objeżdża głównie kiczowatą rozgrywkę a nie błędy techniczne ,więc recenzja na PC czy PS 3 nie robiły by chyba wielkiej różnicy ;>

  22. Alucard606 3 maja 2012 o 23:10

    Ktoś tu nie wpłacił CDA kasy za recke…

  23. O nie nie, po pierwsze Rage nie miał dużej kampani reklamowej(oczywiście w komercyjnych czasopismach to podstawa dobrej oceny xD), po drugie jakimś cudem cała redakcja CD-Action(nie tylko zresztą) jest obrażona na ID Software bo ci się mało skupiają na rynku europejskim(gdzie mają naprawdę małą rzeszę fanów). Ot cała podstawa słabych ocen gier od ID Software 🙂

Dodaj komentarz