Recenzja cdaction.pl – Call of Duty: Black Ops (X360)

Call of Duty: Black Ops
wersja testowana: X360, j. polski
Wydawca: LEM
oficjalna cena: 239,90 zł
Kiedy po premierze Modern Warfare 2 w studiu Infinity Ward wybuchła śmierdząca bomba, a potem fetor po niej lekko się przerzedził, naprawdę uwierzyłem, że Treyarch będzie w stanie stworzyć najlepszego CoD-a w historii. Nigdy nie byłem zdania, że World at War jest faktycznie „aż tak zły”, tryb z zombiakami był w nim całkiem niczego sobie, a i w sieci mało kto narzekał na tę produkcję i tak naprawdę to ona rozpoczęła szaleństwo na DLC z paczkami map (co jest dowodem jej popularności). §
Myślałem więc tak – „Chłopaki teraz zepną się, by pokazać całemu światu, że wiedzą, jak robi się FPS-y, to ich szansa, by błysnąć, więc pewnie jej nie zmarnują„. Niestety, nie błysnęli. Black Ops to solidna produkcja, całkiem sensowny pakiet, o którego popularność bynajmniej się nie martwię – nie jest to jednak Call of Duty, jakiego jeszcze nie było, rewolucja w gatunku czy nawet serii. Kampania dla jednego gracza to powtórka z rozrywki, pełna cytatów z poprzednich gier (a jeśli to nie cytaty, to cholernie często miewałem deja vu); multi co prawda rządzi, i będzie grany przez długie miesiące, osiągnięto to jednak poprzez rozbudowanie całej otoczki wokół potyczek w sieci, a nie poprzez jakąkolwiek znaczącą zmianę w nich samych. Jest więc nieźle, ale wcale nie tak dobrze, jak by się chciało. A dokładniej…
Fabuła, czyli pranie mózgu
Zacznijmy od fabuły, a ta jest akurat w Black Ops bardzo dobra (choć zapewne wrażenie to jest częściowo zasługą zestawienia z dziurawym, nie trzymającym się kupy scenariuszem Modern Warfare 2). Głównym bohaterem gry („sterowalnym” w zdecydowanej większości misji) jest Alex Mason, żołnierz tajnych oddziałów amerykańskiej armii, wypytywany o swoją przeszłość przez tajemniczych śledczych, skrywających się za bijącymi po oczach reflektorami. Kolejne misje, to urywki jego wspomnień (lub tego, co zapamiętał z wydarzeń przez kogoś mu opowiadanych), obejmujących całą dekadę z lat 60-tych XX wieku (z jednym małym wyjątkiem), w których pojawiają się odniesienia do ludzi i wydarzeń z tych burzliwych, zimnowojennych czasów.
Intryga wymyślona jest bardzo sprytnie – Mason uczestniczył w walce z kubańską rewolucją, strzelał w Wietnamie, siedział w rosyjskim gułagu, poznajemy też powiązane ze scenariuszem wydarzenia z tajnej misji CIA w Chinach, robimy jeszcze kilka innych rzeczy, a wszystko to jako tako trzyma się razem przysłowiowej ku… całości. Fabuła zachęca, by grać dalej, bowiem wszystkie pokazywane nam wydarzenia budują pewną tajemnicę – tajemnicę liczb, które Mason ma w głowie, i które do czegoś służą, ale praktycznie do końca nie wiadomo do czego. To świetna zabawa z konwencją znaną choćby z Tożsamości Bourne’a, ciekawy pomysł na klamrę spinającą misje rozgrywane w kilku różnych zakątkach świata i ogólnie – moim zdaniem – najlepsza fabuła w serii Call of Duty.
Bardzo spodobało mi się też to, jak scenariusz ten nawiązuje do dorobku studia Treyarch – pomysł by wprowadzić TĘ postać i TAK wyjaśnić jej obecność (nawet jeśli gracz choć trochę myślący przed konsolą jest w stanie to przewidzieć) jest świetny. W fabule nie udała się tylko próba wykreowania nowego Zakajewa, bo pełniący tutaj rolę dyżurnego „złego Ruskiego” facet o nazwisku Dragonowicz, nie jest ani tak charyzmatyczny, ani tak demoniczny, jak jego wielki poprzednik.
Mechanizmy rozgrywki, czyli teabag
Black Ops nie odkrywa Ameryki jeśli chodzi o mechanizmy rozgrywki. To FPS, w którym brakuje wielu współczesnych nowinek znanych z innych shooterów, choćby systemu korzystania z osłon terenowych, czy jakiegoś ciekawszego systemu zdrowia (np. dualnego, czyli łączącego odnawialną energię ze zdrowiem, które leczą tylko apteczki). Oczywiście sterowanie wykonano perfekcyjnie (uważam, że jeśli uczyć się grać w FPS-y na konsolach, to właśnie na Call of Duty, ewentualnie na Halo), ale Black Opswyraźnie odstaje od tego, jak od tego, co oferują współczesne gry.
Najbardziej brakuje mi „fizyczności bohatera” – tego by bardziej wiarygodnie bujał bronią, tego by kamera bardziej „pracowała” przy sprincie. W jednym z komentarzy na naszej stronie ktoś to ostatnio napisał i rzeczywiście tak to wygląda – mówimy o grze, w której lewitujemy karabinem przyczepionym do kamery, a jej ruchowi towarzyszy cichutkie „tup tup tup”; szybsze i głośniejsze, gdy postać biegnie.
Black Ops, tak jak wcześniejsze CoD-y bazuje na skryptach i niestety to również pomysł na rozgrywkę, który sprawia wrażenie bardzo oldskulowe – szczególnie w tak prostym wydaniu, jak zrobiono to tutaj. Póki stoimy w miejscu, przeciwnicy wybiegają zza rogu; gdy przekroczymy określony punkt na mapie, coś nam eksploduje nad głową, itd. To system, który łatwo zepsuć – gdy wyprzedzimy działanie skryptu (np. wybiegniemy daleko przed sterowanych przez AI towarzyszy), może się okazać, że wróg dosłownie wyrośnie z ziemi tuż przed nami; gdy z kolei spóźnimy się i zagapimy, drużyna gdzieś pobiegnie i za bardzo nie wiadomo gdzie jej szukać. Od skryptów w gatunku shooterów raczej szybko nie uciekniemy, ale te w Black Ops są naprawdę zbyt słabo ukryte i zbyt łatwe do dostrzeżenia, by można było je pochwalić.
Tryb dla jednego gracza, czyli ale to już było
Cała kampania obejmuje 16 misji, których przejście spokojnym tempem zajmuje około 6 godzin. Poszczególne poziomy są całkiem zróżnicowane i to na pewno zasługuje na pochwałę, mam jednak wrażenie, że przy tworzeniu niektórych z nich główną inspiracją była jakaś internetowa lista typu „10 najlepszych etapów z Call of Duty, ze szczególnym uwzględnieniem Modern Warfare 2”. Skutery śnieżne zastąpiono motocyklami, równoległe strzelanie ze snajperki równoległym sztyletowaniem, skok na helikopter… skokiem na helikopter.
Z drugiej strony brakuje momentów autentycznie zapadających w pamięć, tak jak robiły to np. atomówka z Call of Duty 4 czy nawet ów nieszczęsny „No Russian” w Modern Warfare 2. Co prawda są sceny, które miały chyba być „epickie”, ale zawsze czegoś w nich brakuje (np. w misji na Bajkonurze, kamera zbyt szybko ucieka od tej pięknej eksplozji…; w misji „niemieckiej” moment przełomowy powinniśmy oglądać z oczu żołnierzy znajdujących się po drugiej stronie szyby; to, co rozpoczyna ucieczkę z wietnamskiego obozu powinno być grane przez gracza, a nie sprzedane jako cut-scenka).
Powracają także momenty „nagle ktoś wyskakuje i łapie cię za gardło” oraz „padasz na ziemię, akcja zwalnia, sięgasz ręką po pistolet, by strzelić w głowę napastnika, który atakuje twojego kolegę”, na szczęście nieliczne i – mam nadzieję – będące tylko wyrazem nostalgii za starymi czasami, w których byliśmy młodzi, piękni i… graliśmy w pierwsze Modern Warfare (albo i Call of Duty 2).
Tego jednak można się było spodziewać – to Infinity Ward byli zawsze fachurami od celnej puenty, nagłego zwrotu akcji, czegoś wyjątkowego, zaskakującego. Treyarch specjalizuje się natomiast w ostrych, strzelaninach, w których każdy strzela do każdego, a walka między dziesiątkami przeciwników toczy się o zdobycie choćby piędzi ziemi (czytaj: centymetra mapy). Tak wyglądało to w World at War i tak samo, bardzo często, wygląda tutaj – trzeba jednak przyznać, że ta formuła generalnie zrealizowana jest w Black Ops dużo, dużo lepiej. Szkoda tylko, że ostateczne rozwiązanie wielu takich taktycznych sytuacji, to rzucenie na gracza obłędnej liczby przeciwników respawnujących się do chwili, aż dotrzemy we wskazane miejsce mapy. W kilku miejscach, tak jak i w World at War, momenty te po prostu przebiegałem, w ten sposób „zaliczając” skrypt.
Nie spodziewałem się natomiast czego innego – kilku bardzo elementarnych błędów. Niewidzialne ściany? Są! Sytuacje, w których bohater ma kłopot z przeskoczeniem ledwo wystających znad ziemi przeszkód? Są! Karanie śmiercią (!!!) gracza, za to, że pójdzie kilka kroków naprzód, w miejscu, w którym powinien był wsiąść do samochodu, nawet bez uzasadniania tego jakąś zbłąkaną kulą snajpera? Jest!
Mimo to akcja toczy się żwawo, kolejne misje (także dzięki fabule) przechodzi się gładko, z rzadka tylko klnąc na skrypty czy własną nieuwagę, a kilka sekwencji udało się naprawdę znakomicie – np. długi poziom rozgrywany w całości w „pełnym akimbo”, czyli z dwoma spluwami w dłoniach, którymi, jeśli dobrze się strzela, można prowadzić ostrzał praktycznie bez przerwy; sekwencja z kutrami bojowymi w Wietnamie. O ile – w trybie dla jednego gracza – Modern Warfare 2 było „takim gorszym Call of Duty 4„, tak Black Ops jest „lepszym World at War„. Zasadniczo jest więc OK, tyle tylko, że bardzo olskulowo. Brakuje w tym Black Ops świeżości, oj brakuje.
Tryb dla wielu graczy, czyli wypełnianie pasków
Podobne słowa krytyki można by napisać o trybie dla wielu graczy, tu sprawa wygląda jednak nieco inaczej. To wciąż ta sama gra, którą już znamy z trzech poprzednich odsłon Call of Duty – zrobiłem sobie nawet z ciekawości przerwę na krótką sesję z World at War i przysięgam, że grało się identycznie. Ma to też ten minus, że na serwerach są już sami zabójcy, początkującym graczom trudno się jest więc odnaleźć. Jednak z wszystkiego tego, co dzieje się dookoła sesji w multi, wciśnięto już absolutne maksimum. Jestem wielkim fanem mechanizmu drobnej nagrody, dawania graczom punktów za różne ich aktywności, które gdzieś tam się akumuluja, nabijając jakiś wskaźnik czy napełniając jakiś pasek. Black Ops sypie najróżniejszymi punktami na lewo i prawo i właściwie każdy mecz coś nam daje – nie tylko za fragi/wykonywanie zadań, też za to wypełnianie na polu walki różnych wyzwań czy określonych warunków (np. uratowałeś kolegę – punkty; zabiłeś przeciwnika, który wcześniej zabił ciebie – punkty; pokonałeś wroga, chwilę przed tym, jak zdobył killstreak – punkty; dłubałeś w obu dziurkach nosa w czasie ładowania mapy – punkty).
Świetny mechanizm to wprowadzenie dodatkowych tzw. punktów COD. Zbiera się je niezależnie od punktów doświadczenia, a wykorzystuje albo wykupywania kontraktów (czyli np. deklarujesz, że zabijesz kogoś nożem w określonym czasie, jeśli to zrobisz, podwajasz kwotę) albo do brania udziału w meczach, w których zakładasz się z innymi graczami (że będziesz w pierwszej trójce), a które rozgrywane są według nietypowych zasad (np. ze zmieniającymi się losowo broniami).
Pochwalić trzeba również offline’owy trening, w którym gramy na mapach z multi z botami na kilku różnych poziomach umiejętności. Ciekawe jest to, że boty zachowują się zaskakująco dobrze, a to niespodzianka tym większa, że w kampanii dla jednego gracza AI potrafi tylko pojawić się, a potem ostrzeliwać zza najbliższej osłony. W treningu multi aktywnie szuka celu, kombinuje jak zrobić nam krzywdę i rzeczywiście uczy gry. Przebłysk geniuszu, to nadanie botom ksywek z listy przyjaciół gracza.
Oczywiście są już exploity trybów sieciowych (które pewnie będą systematycznie znikać, zastępowane przez inne), oczywiście sama esencja gry nie zmieniła się prawie wcale, ale jednak multi w Black Ops to najlepsze multi w całej serii – najlepsze dlatego, że bazujące na wszystkich doświadczeniach i pomysłach z wszystkich części serii (a także z… Halo – np. nowy system głosowania na mapy, czy cały tryb, w którym można tworzyć/dzielić się filmami/screenami z multi).
Trochę w rozkroku między singlem a multi stoi tryb zombie, czyli walka z kolejnymi falami żywych trupów w pojedynkę lub w co-opie z innymi graczami. Tryb ten rozbudowano w stosunku do World at War, dodając do każdej z dwóch dostępnych „w pudełku” plansz otoczkę fabularną i na pewno jest on lepszy, niż w swojej poprzedniej wersji. Jeśli jednak chodzi o tego typu rozrywkę (kolejne fale wrogów), niepobitym mistrzem jest dla mnie tryb Firefight z Halo 3: ODST/Halo: Reach, na zombiaki zaś lepiej poluje się w Left 4 Dead/Left 4 Dead 2, nie mogę więc powiedzieć, by ożywieńcy w Black Ops jakoś specjalnie mnie poruszyli. Nie zachwyca również arcade’owa gierka Dead Ops Arcade, shooter na dwie gały pada – fajnie że jest, filmiki z niej to dobry news dla serwisów internetowych, ale nie jest to coś, w co jest sens grac dłużej, niż tylko dla zdobycia związanego z Dead Ops (u nas – Operacja Sztywniak) achievementu (czy też Osiągnięcia, jak powinienem oficjalnie pisać od wczoraj). Innymi słowy – nie jest to klasa Geometry Wars.
Oprawa audiowideo, czyli ładnie, ale brzydko
To, co Black Ops pokazuje na ekranie może się podobać (szczególnie z daleka), ale nie sposób ukryć faktu, że gra oparta jest na silniku, który ma już ponad pięć lat, a jego korzenie tkwią gdzieś jeszcze wcześniej. Tekstury pokrywające poziomy są płaskie, obiekty (np. samochody czy helikoptery) mało szczegółowe, trzeba jednak przyznać, że bardzo wiele wysiłku włożono w to, by wycisnąć z tego silnika wszystko, co się dało. Widać to szczególnie w kilku dużych, rozległych lokacjach, wcześniej w serii Call of Duty nieobecnych – szkoda, że tym tropem nie poszli projektanci poziomów Treyarchu, bo misje te robią wrażenie rozmachem.
Podobnie wrażenie – „dobre, ale bez przesady” – robi to, co słychać w głośnikach. Muzyka jest udana, ale w kilku momentach jakby nie pasuje do wydarzeń mających miejsce na ekranie (efekt jest taki, jakby nagle ktoś wysoko w niebiosach włączył zestaw hi-fi i zaczął odtwarzać muzykę filmową), nie porywa również obsada aktorska. Świetnie ze swojej roli wywiązał się tylko Gary Oldman; jako staremu hip-hopowcowi miło było mi mieć za kompana faceta mówiącego głosem rapera Ice Cube’a, ale już np. Ed Harris w jednej z kluczowych ról wykorzystany jest przeciętnie i spokojnie można by zaoszczędzić trochę pieniędzy w budżecie, zatrudniając kogoś innego, o równie niskim, „męskim” głosie. To nie byłoby trudne. Bawi też to, że dialogi odtwarzane są niezależnie od tego, co akurat się dzieje, prowadziłem więc jedną rozmowę nurkując w wietnamskiej rzece, inną zaś słyszałem dokładnie, mimo że nie czekając na skrypt poszedłem hen, daleko, od rozmówców.
Podsumowanie, czyli ostatni taki CoD
Szczerze? To już ostatni taki CoD – nie wyobrażam sobie, by Activision miało czelność za rok znów zaserwować nam grę opartą na tych samych zasadach, skryptach i pomysłach. Grając w Black Ops miałem wrażenie, że żegnam się z tą serią – a przynajmniej z tą jej formułą – więc dość pobłażliwie reagowałem na kilka nie najlepszych rozwiązań. Trochę z sentymentu, trochę z dawnej miłości – i myślę, że większość graczy, też tak do tego podejdzie. Nie łudzę się, że ekipa Infinity Ward zrobiłaby bardziej udane Call of Duty – to zawsze była seria, która polegała na kilku, powtarzanych w kółko sztuczkach, a po prostu sztuczki IW były nieco lepsze, niż te Treayarchu. To jednak wciąż tylko sztuczki, które już poznaliśmy, więc trudno, by nas czymś zaskoczyły czy zauroczyły.
W recenzji koncentrowałem się głównie na tym, co nie wyszło tak, jakbym chciał, bo cała reszta, wszystko to dobre, co znamy z serii, już znacie i jest tu obecne. Ostatecznie więc Black Ops ma najlepszy scenariusz z wszystkich Call of Duty; tryb dla jednego gracza, który umieściłbym gdzieś za Modern Warfare i Call of Duty 2, ale przed Modern Warfare 2 i World at War; oraz bardzo grywalne multi, które bierze wszystko co najlepsze z całego dorobku serii (i ma przynajmniej jedną, prawdziwie klasyczną mapę – NukeTown).
Na tym jednak Call of Duty, w takiej postaci, jaką znamy dziś, już się kończy. I chyba podobnego zdania są twórcy Black Ops – bo naprawdę nie wiem, jak inaczej wytłumaczyć niepoważnie zakończenie kampanii dla jednego gracza…
Ocena: 8
—
Plusy:
Minusy
Czytaj dalej
373 odpowiedzi do “Recenzja cdaction.pl – Call of Duty: Black Ops (X360)”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
@mikul1991 – Hut się nie odzywa, bo już nic nie ma do dodania. Każdy ocenę waży według swoich gustów, swoich doświadczeń z grami, swoich oczekiwań. Black Ops – świetny scenariusz (z przewidywalnym, choć bardzo ciekawym zwrotem akcji); tryb single będący trzecią-czwartą próbą sprzedania tego samego jeszcze raz, najlepsze multi w serii (z uwielbianym przez mnie wypełnianiem pasków) i stara technologia napędzająca całość. Ocena: 8/10
Dla mnie CoD na 10 jak zwylke. Grałem we szytkie części . Mało FPS troche ale klimat CoDa jest , a ocena Huta jest krzywdząca dla fanów bo nowy Medal (owile gorszy) dostał tylko o pół oczka niżej!
@Hut, kto będzie pisał recke z werji pc (i czy taka będzie w CDA)? I czy zamieścicie recke wersji PC na stronie?
@Hut ale tu chodzi o to że po prostu chodzi o to że oceny CDA są nieproporcjonalne. CHyba były już 2 przykłady:K&L2 i Mafia 2 i MW2 i BO 2.|Oba tytuły są wyraznie lepsze(Mafia2 i MW 2) a mimo to mają zbliżone oceny. I jak tu sie rozeznać?
Bład w tekście „. Innyhmi słowy – nie jest to klasa Geometry Wars. …”
Hut zawyżył ocenę powodowany sentymentem? Niech będzie, znaczy to, że tak z 7 się należy. Ale zaraz, moment. Tryb single na sześć godzin, czyli coś zupełnie nie dla mnie. Minus się należy, wada to ogromna, choć zapewne nie dla wszystkich, dlatego tylko stopień w dół. W rezultacie 6/10 czyli solidny średniak. Żadna to niespodzianka, uważam iż żadne z Modern Warfare nie zasługuje na więcej (no może pierwsze MW 6+/10), a Black Ops przecież lepsze nie jest. Skrypty i liniowość, tyle tylko oferują CoDy.
@eustachy90 to znajdz sobie zupełnie nieliniową grę bez skryptów- tylo nie narzekaj potem że jest mało efektowna.
@dijo1995 – Kotick jest odo wszystkiego zdolny i możliwe, że specjalnie obniżyli płynność gry, aby wydać płatnego patcha xD.
@hexen2k7 jesteś poważny? wymieniasz rzeczy, które weszły pare lat temu, wtedy można by było powiedzieć coś takiego ale nie dziś. Podaj mi innowacyjnego FPS i powiedz co wniósł. Wszystko już było i w każdej grze. Teraz pora na oczarowywanie technologią.
Poza tym pomysł z portala był wykorzystany po raz pierwszy w 2002 roku.
Ludzie, nie może być tak, że wkładamy gry z różnych gatunków do jednego worka i porównujemy oceny…Nie mieszajcie ze sobą Mafii II i Call of Duty: Black Ops. O ile mi wiadomo są to zupełnie różne gatunki….Jeśli już musicie zrobić sobie porównanie, to zróbcie je zestawiając gry z tych samych gatunków. Powiecie, że The Sims 2 jest lepsze od CoD:BO? Niektórzy z Was na pewno tak, niektórzy nie. Ale nie porównujcie ocen w CDA z dwóch różnych gatunków…
„już w to wszystko graliśmy” – no i co z tego? Fanom sportówek od EA nie przeszkadza, że „oteksturowani” w te same stroje zawodnicy wybiegają co roku na wiecznie zieloną murawę i kopią okrągłą do znudzenia piłkę. Choć to może niesprawiedliwe porównanie, wszak w CoD-ach niezmienna pozostaje mechanika (no i engine), ale już cała reszta – mapy, scenerie, fabuła, bohaterowie, muzyka, bronie itd. – co roku dostajemy nowe.
@czapel007, zupełnie nieliniowa i całkowicie pozbawiona skryptów? Pewno że się nie da, chyba, ale trzeba zachować umiar, a w CoD’ach kompletnie sobie z tym nie radzą. W efekcie dostajemy śmiertelnie nudne i krótkie samograje. Crysis i Far Cry udowodniły, że można inaczej, wrzucić SI zamiast skryptów na każdym kroku i udostępnić graczowi parę lub kilka dróg do celu. Da się? Ależ jak najbardziej. Natomiast tanie, tandetne wręcz efekciarstwo CoD’ów w ogóle do mnie nie przemawia.
I jednej rzeczy na rynku recenzenckim nie rozumiem. Dlaczego recenzenci piszą/mówią, że kolejna część jakiejś serii jest lepsza od poprzedniej, a dostaje niższą ocenę? Ja wiem, że w momencie premiery, dla przykładu MW2 nie było innego dobrego FPS-a w tym stylu (bo BC2 to zupełnie inna półka), ale oceny na poziomie około 9,5/10. Teraz w recenzjach mówi się, że BO jest lepsze, ale oceny ma niższe. No więc jak to jest? Ten sam przykład można podać na prawie wszystkich seriach dostępnych na rynku.
Eustachy90@ zauważ że w Codzie jest multi, i ja na przykład kupuję CoD-a tylko po to.
Ja się zgadzam z mikul1991, MW2 według mnie był znacznie gorszy od Black ops. MW2 trzeba przyznać miał lepszą optymalizację, zawsze najlepszym codem w moich oczach był Cod 4 ale teraz to sam nie wiem. Black ops wciągnął mnie tak samo jak MW ale bardziej niż MW2 i WAW. Single jest inne niż w innych częściach Coda i takie moje zdanie, jeśli MW2 miał 9 to BO powinien mieć 10
@mikul1991 – tylko to jest właśnie problem w ocenianiu gier. Kane & Lynch 2 jest tak samo, jak Gears of War strzelaniną TPP. Ale te gry diametralnie się różnią. Jednemu będzie podobała się ta pierwsza, drugiemu ta druga gra i iceni ją inaczej. Niby jeden gatunek, a zupełnie inny klimat i zupełnie inna rozgrywka i preferencje. Także, nie każdemu się dogodzi, co do oceny. Ciężka sprawa. 🙂
Beeroslav|Całkowicie się zgadzam, świetny przykład dałeś. A wiecie co jest najśmieszniejsze? Cytat z minusów z recenzji Fifa 11 na konsole: „najmniej zmian i nowości spośród czterech ostatnich edycji”. Ocena? 9+. Wnioski pozostawiam wam.
@kaczmwoj1994 – no, poniekąd masz rację. Wyczuwam nutkę niekonsekwencji w recenzjach CDA. Czy aby FIFĘ 11 na konsolę również nie recenzował Hut? ;]
Super recenzja , wg mniej jedyne na czym się zawiodłem że u mnie na PC nie ma płynności… mam nadzieje ze wyjdzie ten patch niedługo.
@Gothic10333, a w Crysisie to niby nie? Zresztą to w żaden sposób nie usprawiedliwia miernego singla, który to, dla mnie przynajmniej, jest najważniejszy, multi traktuję jako dodatek i z pewnością nie zakupił bym dla niego jakiejkolwiek gry. Oczywiście jeśli ktoś ceni sobie bardziej multi, wówczas to co innego i pewno zakup takiego CoD’a jak najbardziej ma sens.
Tak Fife 11 na konsole także recenzował Hut. Jest chyba najmniej wiarygodnym redaktorem.
Kiedys duzo grałem w CoDy… ale jakoś teraz uznałem, ze to gra po prostu słaba. Dlaczego? Ano, jak dla mnie to tylko zwykła,lajtowa i nie brana na powaznie gierka. 100x bardziej wole grac np w Stalkery czy Crysisa, bo nienawidze skryptów i zalewaniem falami wrogów… tu sie tylko prze przed siebie i strzela, zero klimatu i postawienie na widowiskowość. Zagram dopiero, jak zmienią silnik, wydłużą dlugosc trybu SP i dodadzą pare nowych rozwiązan. Póki co – odpuszczam.
Bo co kaczmwoj1994 ? „Nowy Codzik” nie dostał 10 to puacz ? Hut wali prosto z mostu, a nie próbuje na siłę wyolbrzymić jakąś grę idealnie to odwzorował w ” już w to wszystko graliśmy”, wręcz ocena nawet trochę za wysoka.
@hexen2k7|ale portal jest kopią w lepszym wydaniu graficznym/muzycznym paru gier z lat 2001/2002 więc to zły przykład. Postaram się znaleźć tytuły, pamietam, że w jakimś czasopismie to byl głowny pełniak. My w tym momencie mówimy o FPSach.
Eee czy ja napisałem, że płaczę bo ocena to 8? Zacytuj proszę. Dla mnie ta ocena jest po prostu krzywdząca, a Huta nie lubię, i akurat teraz pisałem o Fifie 11.
aha, i jeszcze jedno – nie grywam w multi (nie lubie) i moze CoDy są naprawde w tym swietne, to ja sie nie znam i moze wlasnie dla multi ludzie kupują CoDa – ale jesli ktos kupuje CoDy tylko dla trybu single… no to gratuluje rozumu…
8 to idealna ocena dla nowego coda poprostu za malo zmian,stary silnik graficzny wiecznie respawnujacy sie przeciwnicy poki nie uruchomisz skrypta taka gra zasluguje na 9 albo 10?( 10 to ocena dla gry najlepszej w swoim gatunku)
h00b jak kupiłem CoD 4 dla trybu single i absolutnie nie czuje sie tym oszukany dopiero od miesiąca gram w mulit
@kaczmwoj1994, nie zgodzę się, uważam iż tytuł ten należy się Allorowi, który, gdyby mógł, wszędzie by 10/10 wstawiał, a jego skala ocen zamyka się w przedziale 8-10.|Straciłem przez tego pana w sumie kilkaset złociszy, a żadna z wystawionych przez niego dyszek, według mnie, nie była zasłużona. No chyba, że to właśnie on recenzował Far Cry’a, ale kiedy to było. Dawno, dawno temu, gdy jeszcze wystawiona nota mniej więcej odpowiadała faktycznej wartości danej produkcji.
eustachy80|Ta tez się zgadzam, przez niego straciłem 50zł na Mass Effecta 2 (on chyba pisał recenzje nie?), bo myślałem, że będzie świetny RPG, a dostałem słabego FPS -a (przynajmniej dla mnie).
Przywrócić Elda, facet może i marudził, ale był surowym i sprawiedliwym recenzentem, zazwyczaj.
Ja nowego CoDa na pewno kupię jak tylko zdobędę kasę. Czyli gdzieś w okolicach gwizdki. Ale publikując tutaj tą reckę pozbawiliście najnowszego numeru pisma największej „bomby”.
@mikul1991 – tak, zgadzam się, z Tobą. Mniejsza już o to, jaką BO dostało ocenę. Mnie również chodzi o niekonsekwencję, co do oceny. Dlatego zgadzam się również z @kaczmwojem1994. 😉
Hut chyba jest z Click? Pewnie przez takich jak on pismo upadło.
@eustachy90 to jaki FPS jest nieliniowy? A skryoty w codzie to wisienka na torcie.
I wracamy do tematu recenzentów…gdzie się podział eld, Czarny Iwan, Eugeniusz Siekiera bodajże się jeszcze pojawia…Ale pismo z EGM-em, Mac Abrą, eldem i innymi „starymi” redaktorami było najzwyczajniej w świecie lepsze od tego, co jest teraz.
kaczmwoj1994, przez takich jak ty z komentarzy unosi sie odór głupoty i fanbojstwa. Musisz sie pogodzić z tym, że dla niektórych ludzi, których nie rusza kampania promocyjna i nie są zachłyśnięci marką, taka gra jest dobra, ale tylko dobra.
a Mac Abry już nie też? dlaczego?
Tacy wszyscu mądrzy jestecie i sie Huta czepiacie a może byście sami taką rezenzje napisali?Ja sie zgadzam z oceną i czekam na recenzie na PC ocena jest taka jaka jest bo to tak naprawde wszystko co widziliśmy jedyne nowosci to to wirtualna kasa w multi i ciekawe menu singla
*Mac Abry tez już nie ma? oO nie jestem na bieżąco dlaczego?
@kczmwoj1994 – tak, Hut był redaktorem naczelnym Clicka!. Ale to teraz nic już nie zmienia. ;] Problemem jest straszny chaos w wydawaniu werdyktów w postaci oceny końcowej. Nic nie mam do wartości merytorycznej recenzji, bo to, co chciałem wiedzieć, jest w niej zawarte. Problemem jest ocena. Może redakcja CDA chce skłonić nas, czytelników, abyśmy czytali całe recenzje, a nie tylko spoglądali na oceny? Stąd ta niekonsekwencja w ocenianiu? ;]
@czapel007 – odszedł z CDA na rzecz Wydawnictwa Bauer, które notabene, wydaje CD-Action.
@KARTMAN22 – Ty masz głowę tylko po to, żeby się deszcz nie lał do środka…Przeczytaj wszystko powoli jeszcze raz,a przekonasz się, że nie recenzja Huta jest tu problemem…tylko „ocena:8”.
O matko, ale sie czepiacie… Sniper dostał 3 oceny za dużo bo „to nowa gra i z Polski”. CoD dostał dwie oceny za mało bo „więcej oczekiwaliśmy, to nic nowego”. I wszyscy są szczęśliwi 😉
właśnie transformers war of cybertron jest niepodważalnie gorsze i bardziej liniowe, powtarzalne, gorsza fabuła, mniej efektowna, itd. a ocene ma lepszą. Tak samo wspomniany już przeze mnie prisoner break jest lepszy (według waszych ocen) od splintercella conviction na pc. I takich przykładów jest duuużo więcej.
c00rtka, zauważyłeś może to, że recenzje piszą różni ludzie w CD Action? Różnie je oceniają i nie odnoś oceny kogoś do oceny kogoś innego.
Recki nie czytałem w całości, tylko fragmenty(chętnie bym przeczytał, ale oczy mnie bolą od czytania na komputerze 🙁 ) i te fragmenty były całkiem spoko, a (poraz.. etny zgodze się z mikulem) problemem jest ocena końcowa.
Mycota|O co ci chodzi? Jakie fanboystwo? Ja podaję tylko przykłady dziwnego oceniania CDA, gdzie gry z tymi samymi wadami mają oceny o półtora oczka wyższe. To raczej ty pewnie po cihu zazdrościsz innym, że coda nie masz, i stąd ta złośliwość u ciebie.
sorry. miało być po *cichu