Często komentowane 153 Komentarze

Recenzja cdaction.pl – Fallout: New Vegas (PC)

Recenzja cdaction.pl – Fallout: New Vegas (PC)
Fallout: New Vegas. Premiera w piątek. To kolejny krok w stronę upraszczania kultowej serii, czy może ukłon w stronę mutant... dotychczasowych, wciąż wiernych pierwszym dwóm odsłonom hardkorowych fanów? Sprawdzał to dla nas (i dla Was) - Berlin. Recenzja cdaction.pl!

Fallout: New Vegas
wersja testowana: PC, j. polski
Wydawca: Cenega
oficjalna cena: 149,00 zł

Fallout 3 był… niezły – oferował wiele godzin przyjemnej, choć nieszczególnie wymagającej rozrywki. Spotykaliśmy w nim sporo drewnianych postaci, słuchaliśmy wielu płaskich dialogów i próbowaliśmy wciągnąć się w jego nie zawsze porywającą historię, ale pomimo tego, grało się przyjemnie. New Vegas bazuje na tym, co jego poprzednik osiągnął i – jak niewiele gier obecnych na rynku – zmienia monitor gracza w neon, który świecić będzie nieustanie przez wiele, wiele nocy.§

Nie należy traktować New Vegas jako dodatku do trójki – raczej jako jej zastępcę. Nie jest to już przeróbka polno-leśnej fantastyki na post-nuklearne realia, w których musimy biegać za tatą i realizować jego altruistyczne marzenia. Nie jest to słodka historyjka o zbawcy pustkowia, który nie chce niczego dla siebie. New Vegas przenosi w końcu prawdziwy świat Fallouta, w XXI-wieczne realia techniczne i odważnie rozbudowuje go o kolejne elementy.

Nikt nie pochodzi z Vegas
Obsidian Entertainment pod nadzorem Bethesdy stworzyło grę, która w tej chwili ma niewielką konkurencję. Jest to ogromne RPG, które nadaje się zarówno dla każuali, jak i dla starych wyjadaczy. Na New Vegas ciężko jest narzekać, szczególnie jeżeli przełknęło się już dokonaną w Falloucie 3 zmianę systemu walk turowych na czas rzeczywisty pomieszany z aktywną pauzą (czyli słynny system V.A.T.S.). A ponadto, poprzedni Fallout kończył się, kiedy tylko zdaliśmy sobie sprawę, że bieganie po pustkowiach jest ciekawsze, niż główna linia fabularna. New Vegas jest jednak na tyle interesujące, że długie wyskoki na pustkowia nie są w stanie zaszkodzić historii, którą opowiada.

Gra zaczyna się od… twojej śmierci. Jako kurier zmierzający z przesyłką do kasyna, zostajesz pobłogosławiony kolejną dziurą w głowie. Z przygotowanego przez miłego człowieka w garniturze grobu wyciągnie cię mówiący z teksańskim akcentem robot i po chwili trafisz w ręce wioskowego lekarza. U niego ustalisz jak chcesz wyglądać w nowym życiu i przejedziesz Test Rorschacha, który określi twoją nową osobowość. Jeżeli w tym momencie przypomnisz sobie trwający tysiące lat tutorial, który zaoferowała ci w poprzedniej części Bethesda – zakrzykniesz z radości. New Vegas niczego nie uczy cię na siłę.

Im dłużej przebywasz na pustkowiach, tym historia staje się ciekawsza. Bardzo szybko wrzuca cię w sam środek trójkąta walczących o władzę „frakcji” i zmusza do opowiedzenia się po którejś stronie. W Vegas nigdy nie będziesz neutralny – dlatego też żaden z wyborów, które podejmiesz nie przejdzie bez echa. Do gry wrócił system zdobywania reputacji w miastach – nie możesz więc liczyć na to, że wszyscy będą cię bezwarunkowo uwielbiać i spełniać wszystkie twoje zachcianki. Najpierw trzeba się trochę nabiegać, żeby wkupić się w łaski tubylczej ludności. I dobrze – bez pracy nie ma… kapsli.

Największym problemem (atutem?), który z tego wynika jest jednak fakt, że ilość wyborów, których w trakcie gry musimy dokonać jest ogromna i często są to decyzje niejednoznaczne moralnie. Jeżeli chcemy, na przykład, żyć w zgodzie z NCR – musimy bardzo uważać, bo czasami czysto poboczny quest, który wydaje się być typowo neutralną bieganiną może doprowadzić do pogorszenia ich zdania na nasz temat. Questy nie są w żaden sposób oznaczone i podzielone na frakcje, ale może to mimo wszystko dobrze? Dzięki temu New Vegas przypomina stare gry RPG, w których nikt nawet nie próbował prowadzić nas za rączkę.

Pomimo licznych ukłonów w stronę przeszłości i rozwiązań, których już się raczej nie spotyka rozgrywka w New Vegas jest bardziej elastyczna, niż w którejkolwiek z poprzednich części. Jest w stanie sprostać oczekiwaniom niemal wszystkich – od początkujących, po progejmerów.

Z jednej strony można przejść ją w ogóle nie przejmując się tym, że w zasadzie jest to gra RPG… Z drugiej w każdej chwili można przełączyć się na tryb „Hardcore” i zmierzyć się z pustkowiem na poważnie. Wybierając tę opcję należy przygotować się jednak na fakt, że Stimpaki nie leczą od razu, amunicja waży, a utracone kończyny przyszyje nam albo lekarz, albo naprawi torba lekarska. Trzeba też jeść, pić i spać, a napromieniowanie nie znika od razu po zażyciu AntyRadu – wszystkie te rzeczy znacznie utrudniają zabawę i dodają jej całkiem nowego smaku.

W przeżyciu pomagają za to dodatki, które Obsidian wprowadziło do New Vegas. Chodząc po pustyni możemy na przykład zbierać rośliny i przerabiać je na lekarstwa. Możemy podpiekać skóry zabitych zwierząt, żeby sprzedać je za więcej kapsli. Możemy też – co jest jedną z najważniejszych zmian – modyfikować nasze uzbrojenie. Dodać do pistoletu lunetę, zwiększyć objętość magazynka… a nawet dobierać amunicję względem typu wroga, z którym akurat walczymy. Jeżeli stoimy ciężko z pustynną walutą, możemy też przerobić zużytą amunicję na nową – potrzeba do tego tylko trochę śmieci. Wszystko to znacznie urozmaica grę, a mimo to można przejść ją w całości, ani razu nawet nie próbując zmienić rodzaju naboi, którymi strzelamy. „Elastyczność rozgrywki” naprawdę jest w tej grze pojęciem kluczowym.

Las Vegas jest tym, czym byłby świat gdyby Bóg miał pieniądze
W grach „otwartych” często brakuje ciekawych miejsc, w które można by się udać. W tym przypadku nie jest to jednak zbyt problematyczne – o ile New Vegas przeciętny gracz przejdzie w około 20 godzin nie rozdrabniając się szczególnie przy pobocznych questach, przynajmniej dwa razy tyle zajmie mu zwiedzanie i wykonywanie zleceń od postronnych. Pomimo tego, fakt że mamy sporo do roboty nie ustrzegł New Vegas przed pewnym mankamentem – pustynia, po której biegamy jest… pusta. Możemy tuptać po niej przez pół godziny i nie natrafić na żadnych przeciwników do utłuczenia. Po pewnym czasie zaczyna aż brakować niezrzeszonej hołoty, która w poprzedniej części wyskakiwała na nas z kluczami francuskimi gdzieś pośrodku niczego.

Niestety nie zmienia tej sytuacji nawet to, że fauna i flora trochę się w New Vegas rozrosła – nowe okazy zwierząt, roślin i przeciwników spotyka się niezmiernie rzadko. Możemy spędzić przy grze nawet dwadzieścia godzin i ani razu nie natknąć się na niektóre z tych nowalijek. Obok Braminów w New Vegas pojawiły się przerośnięte kozły. Do zabawy wróciły też modliszki, zmutowane jaszczurki i Mroczni – niebieskie, niewidzialne Super Mutanty ze schizofrenią i StealthBoy’ami. Spośród wielu typów przeciwników, których podczas rozgrywki możemy nie spotkać ani razu, jednym z największych mankamentów są Cazadory, które niedługo zbiorą od fanów ciężkie gromy. Są to przerośnięte ogniste komary, które wymuszają albo dopracowanie do perfekcji umiejętności korzystania z V.A.T.S.-a, albo strzelanie na oślep w czasie rzeczywistym. Kiepsko jak na grę, która generalnie wymaga od gracza raczej myślenia, a nie małpiej zręczności.

Jeżeli jednak coś już nas zaskoczy, a nie będziemy na spotkanie przygotowani – nawet z Cazadorami poradzą sobie kontrolowani przez AI towarzysze, których możemy w określonych miejscach zwerbować. Obsidian New Vegas trochę z nimi pokombinowało i względem poprzedniej części znacznie poprawiło nasze możliwości ich kontrolowania. W końcu możemy więc z nimi nawet sensownie porozmawiać i zdobywając ich zaufanie dowiedzieć się czegoś na ich temat. Możemy też na przykład kazać im stać bliżej, czekać, użyć Stimpaka, albo pozmieniać trochę w ekwipunku. Nie ciągną się więc za nami jak bezmózgie marionetki, a do tego… są po prostu ciekawymi postaciami: możemy zabrać ze sobą chociażby Super Mutanta z problemami psychicznymi, pół-mechanicznego psa z rozkładającym się mózgiem, czy też byłego żołnierza NCR, którego żona zniknęła w dziwnych okolicznościach.

Nikt nie będzie jednak biegał po pustyni i przez wieczność podziwiał widoków. Nikt nie będzie też nieustannie strzelał w niebo, żeby tylko usłyszeć jakiś żywy odgłos. Fallout 3 dawał nam możliwość słuchania podczas gry całkiem porządnego radia – w New Vegas sprawa ma się dużo gorzej. Jak na tak olbrzymią grę – dostajemy zaskakująco mało piosenek i tekstów do wysłuchania, nie są też specjalnie interesujące. Najlepiej spośród tej nikłej liczby radiostacji wypada radio Super Mutantów, w którym nieustannie krzyczą i krytykują ludzkich słabeuszy. Ilość piosenek w radiach New Vegas nie przekracza chyba dziesięciu – po usłyszeniu po raz setny o Johnnym Gitarze można na wieki znienawidzić tę osobę, kimkolwiek by nie była. Na tle tak kiepskiego radia bardzo dobrze wypadają świetnie udźwiękowione pustkowia – brawa dla ekipy, która poczuła się chyba trochę pewniej i nie bała się wykorzystać w grze dodatkowych smyczków i wpleść w nią więcej melodii.

Ciężko wyobrazić sobie większą oazę od Las Vegas
Niewiele niedopatrzeń ze strony ObsidianNew Vegas jest naprawdę upierdliwych. W większości przypadków winę za rzeczy, których nie poprawili, można spokojnie zrzucić na engine gry. Wciąż podczas dialogów z postronnymi NPC będziemy częściej widzieć ich plecy niż twarze, wciąż też potrafią przez kilkuminutową rozmowę gestykulować cały czas tak samo. Wciąż będziemy przenikać przez druty kolczaste i skakać tak nienaturalnie, jak… saper po przejściach. Wciąż nasze ruchy będą irracjonalnie ograniczone przez niewidoczne ściany – czasami bardzo upierdliwe, bo przecież: „Nawet ja bym tam wskoczył!”.

Rzeczywistym problemem jest jednak typowa komputerowa klasyka – gra jest trochę niestabilna. Kilkanaście razy wyrzuciła mnie na pulpit z błędem i parę razy straciłem dzięki temu ostatniego sejwa. Nie zdarza się to jednak często i równie dobrze mogło być problemem sprzętu, na którym grałem – pozostaje więc czekać na łatki. Bardziej kłopotliwy jest fakt, że zdarzyło mi się zaciąć w ścianie i znaleźć w miejscu bez wyjścia. Na szczęście – raz z mojej winy, więc problemy tego typu do częstych nie należą. Nawet bez patchy, New Vegas radzi sobie na starcie lepiej niż poprzedniczka, która potrafiła uprzykrzyć życie setkami takich malutkich błędów.

Bardziej przyczepić się można do wspomnianych już „pustych pustyń”, oraz do samej esencji Stolicy Grzechu, której Obsidian nie poświęciło wystarczająco dużo czasu. Jak na grę związaną bezpośrednio z hazardem, New Vegas daje nam zaskakująco niewiele możliwości przegrywania fortuny w kasynach. Do dyspozycji mamy oczko, jednorękiego bandytę i ruletkę. Do tego dochodzi też „karawana”, gra karciana, w którą chętnie pograją z nami niektórzy NPC. Jej zasady są jednak na tyle skomplikowane, że chyba tylko najwięksi fani Fallouta będą się zagłębiać w polowanie na dodatkowe karty po sklepach i szukanie chętnych do gry. Dla reszty będzie to – może – miły dodatek od głównej części zabawy. W kasynach jest też więcej ciekawych rzeczy do roboty, niż siedzenie przy stoliku od ruletki. Brak atrakcji hazardowych nie jest więc wielkim minusem.

Chwalenie New Vegas przychodzi naprawdę łatwo – tym bardziej, że wielu graczom posłuży pewnie za… zamiennik Fallouta 3. Choć oferował wiele godzin przyjemnej rozrywki, nie był on tym, czego starzy wyjadacze się spodziewali – kulał czasami fabularnie i miał wiele bugów, a „niewymagająca” zabawa niekoniecznie była tym, na co liczyli fani Fallouta. Przeniósł jednak post-nuklearne pustkowia w trzeci wymiar i próbował połączyć dwie skrajnie odmienne grupy odbiorców pod jednym sztandarem. New Vegas udaje się to lepiej i dzięki tej grze widać wreszcie, że ta swoista każualizacja serii… wyszła jej na dobre. Tu znajdzie coś dla siebie zarówno dinozaur wciąż grający w Baldur’s Gate, jak i fan shooterów z elementami RPG pokroju Bioshocka. I jeden i drugi będzie się dobrze bawić – inaczej, ale równie przyzwoicie. Dodatkowo, oddanie Fallouta w ręce Obsidian (w którym pracuje kilku twórców oryginalnych części) ożywiło serię. Studio to poradziło sobie bowiem z tym, czego Bethesda nie potrafiła – stworzyło naprawdę przekonujące postacie, które mówią naturalnym językiem i nie denerwują swoją szablonowością. Fallout w ich wydaniu jest sensowną i przemyślaną opowieścią, która nie pozostawia obojętnym. Dlatego New Vegas polecić można zarówno oddanym fanom serii, jak i tym, dla których będzie to z nią pierwsze spotkanie. Weterani się NA PEWNO NIE ZAWIODĄ, żółtodzioby zostaną wprowadzone w świat Fallouta w odpowiedni sposób.

Ocena: 9 na 10


Plusy:

  • Porządna, wielowarstwowa fabuła (wreszcie!)
  • NPC z charakterem
  • Możliwość modyfikowania broni i dobierania amunicji
  • Kontrola nad towarzyszami
  • Ciekawy, wielki świat
  • Wiele sposobów rozwiązania jednego problemu
  • Tryb hardcore
  • Minusy:

  • Trochę niestabilna, drobne bugi
  • Nudne radio
  • Mało hazardu
  • Czasami nieczytelna mapa
  • 153 odpowiedzi do “Recenzja cdaction.pl – Fallout: New Vegas (PC)”

    1. @Tokagero|Wg tego co piszesz Fallouta 2 też nie można nazwać następcą pierwszej części bo przecież od jedynki różni się tylko inną fabułą.

    2. Grzegorz „Krigor” Karaś 20 października 2010 o 21:55

      @ Al99 – bedzie, rzecz jasna, ale napisana przez kogos innego 😉 .

    3. Dobrze wiedzieć, dziękuję. Ciekawe czy ocena będzie podobna:)Ps. Pierwszy patch (1.1.0.268) poprawiający niektóre skrypty w grze już wypuszczony.|Ahhh…Gry przyszłości. Nie trzeba szukać patchy bo gry same aktualizują się przez Steam 🙂 |W sprawie bugów wypowiedział się już Josh Sawyer:http:fallout.wikia.com/wiki/User_blog:Ausir/Fallout:_New_Vegas_PC_version_patched

    4. I też mam dylemat: Arcania vs Fallout >.<

    5. Jak dla mnie nowy fallout bije na głowę kiepską Arcanie robioną na siłę, może ze kilka miesięcy się na niego zdecyduje, ale póki co czekają inne tytuły

    6. W Fallout 3 grałem. Przeszedłem i całkowicie zgadzam się ze zdaniem, że „Fallout kończył się, kiedy tylko zdaliśmy sobie sprawę, że bieganie po pustkowiach jest ciekawsze, niż główna linia fabularna.” Wróciłem przedwczoraj do grania, odpaliłem stary save z postacią na poziomie 20 i zwiedzam pustkowia. Wczoraj myślałem o kupnie SW:FU2 ale teraz już wiem na co wydać kasiorę 🙂

    7. Trudna decyzja bo juz mam uzbjerane na black opsa.

    8. Arcania

    9. ja fallouta 3 przeszedłem ze 100 razy 😀 |Gra mnie tak wciagneła że nia ma tam już nic do zwiedzania :]|Teraz zbierać 3ba na Vegasa , na pewno mnie tak samo wciągnie , albo i lepiej XD

    10. Gierka super, nawet dla starych wyjadaczy 1&2 (czyli i mnie) 🙂 |Polecam! 😀

    11. A ja mam pytanie bo w recenzji tego nie znalazłem. Czy będzie możliwość kontynuowania zabawy po ukończeniu głównego wątku fabularnego?

    12. Bryl|Jak na razie nie będzie takiej możliwości

    13. Mikun też się zastanawiałem ale wybrałem black opsa

    14. MichaelStoryteller 21 października 2010 o 13:49

      golecWTF-> stereotypem jest , że Tactics jest najgorszą częścią chociaż dla mnie był pierwszym Falloutem.Pamiętam jakby to było wczoraj:D dostałem na 13 urodziny od wujka całą sagę Fallouta.Podszedłem do niej dość sceptycznie ;D.Potem okazało się że kocham postapo.Wracając do tematu według mnie tam był klimat lepszy niż w 1 i 2, ale to moje prywatne zdanie.

    15. Fallout 2 nie wprowadzał radyklanych zmian w porównaniu do 1, ale był Większy, Lepszy, Większy. Większa mapa, więcej fabuły, ciut ulepszony interfejs. Z tego co słyszałem Fallout New Vegas ilościowo (jakościowo to kwestia gustu zdaje się) odpowiada Falloutowi 3. Nie mało, ale już 2 lata minęły.

    16. @MichaelStoryteller, no ja bardzo ubolewam, że nie powstała kontynuacja Fallout’a tactics(która była w produkcji)… Sam nie grałem, ale oglądałem, jak mój brat gra i szczerze to nawet mi się nie nudziło. Chyba cała grę tak zobaczyłem i naprawdę klimat i rozgrywka świetna.|Uważam jednak, że Fallout 3 to też świetna gra(nie wiem dlaczego tak dużo ludzi na nią narzeka)…

    17. Zafundowałem sobie masochistyczne doznania… Najnowszy Fallout właśnie do mnie dotarł i już biegłem z bananem na twarzy aby zacząć gre… a tu psikus Steam mówi stanowcze nie! Nie ma zmiłuj trzeba czekać do piątku. :/

    18. Ty chociaż będziesz mieć możliwość pogrania w niego. Do mnie też dziś doszedł a tu [beeep]. Trzeba mieć stały dostęp do neta a ze strony gdzie zamawiałem nie było napisane że to wymaga neta. Jebany Steam.

    19. @Siepacz1|Nie trzeba mieć stałego dostępu do internetu.Steama da się uruchomić w trybie offline. Internet jest potrzebny tylko podczas instalacji/patchowania.

    20. MichaelStoryteller 21 października 2010 o 16:16

      GolecWTF-> na Fallouta narzekają Ci co grali w pierwsze części ,a teraz im się nie podoba bo jest w 3D i np: nie umieją grać ;D. Tak samo jest z dziećmi grafiki ;D nie podobają im się stare Fallouty bo – grafika.|Powinno się patrzeć na wnętrze – we wszystkim nie tylko na grę.Dla mnie w grach najważniejsze są 1 miejsce- Klimat i Fabuła ,2 miejsce- Muzyka ,3 miejsce – Dźwięk i 4 miejsce- Grafika.

    21. poczekam na GOTYE

    22. Podobno 😀 Można spodkać starego drucha z dwójki Marcusa 😛

    23. MichaelStoryteller@ Jestem fanem Fallout-a od jego pierwszej części i co jak co na żadnej się nie zawiodłem, ale musisz przyznać, że klimat i świetna fabuła jest w 1 i 2 części gry ale trudno już w to grać nowemu pokoleniu graczy. Mój młodszy brat sam w bólach i mękach przeszedł jedynkę a teraz zmusza się do grania w dwójkę (jest to o tyle ciężkie że przygodę z postapokalipsą rozpoczoł od części trzeciej) dodam że młody ma 13 lat i tak gra dzielnie 😛

    24. Jestem hardkor 🙂 |pierwszą i drugą część maM w wersji angielskiej i w wersji polskiej 🙂 kupowane osobno 😀 taktyczny to już nie to samo co poprzednicy F1 i F2 przeszedłem chyba z 1000 razy BEZ KITU! F3GOTY przeszedłem 3 razy z czego raz to jakieś 2 tygodnie temu jak zamówiłem F:NV jutro aktywacja i gramy na maksa 🙂 z tego co wiem to jak się przejdzie całą grę na hardkorze to potem dostaje się jakiś bonus, czyli chyba można grać dalej po skończeniu. Pytanie: jaki max poziom można mieć?

    25. Aj tam, najbliższe RPG, jakie kupuje, to i tak będzie Two Worlds II.

    26. @Vito213|Tyle że ja nie mam neta na pc. Jeżeli jest jakiś sposób żeby to obejść to powiadom mnie. Mój poczta to „michal.lisu@gmail.com” bo chciał bym szczerze w to pograć. Tak jak mój brat w L4D2 którego kupił a też wymaga Steama.

    27. Grzegorz „Krigor” Karaś 21 października 2010 o 18:42

      @ bognar – 30, perki co drugi poziom.

    28. Czy ktoś wie co z polską wersją na PS 3?

    29. O BOSZEE MOJ TY KOCHANY! Doslownie wynajmuje helikopter i lece kupic ta gre 😀 No bat 😀

    30. O co ci chodzi facet pytam bo mam problem na kompa mam wersję dwujęzyczną ale PS-a tylko angielską i pytam się o ewentualne spolszczenia… Ale za dodatkowy egzemplarz F:NV też się nie obrażę więc leć nielotna ptaszyno!

    31. PinKong lepiej zaponij o polskiej wersji jak sie chcesz grą cieszyćw całości. Wyjdzie jakieś DLC i nie będzie diałało z wersja PL, to samo z mod managerem albo GECKIEM (pozdrawiam wydawce Cenege).

    32. przyłaczam się do pozdrowień do Cenegi. Z tą wersją zapomnijmy o cociekawszych modach wyagających Fose ( nie obsługuje polskiej edycji), że o patchach wydawanych w tempie błyskawicznym wydawanych nie wspomnę.

    33. http:www.youtube.com/watch?v=Kijt1zqvg6M&feature=sub

    34. Na konsolach będzie dostępna tylko wersja angielska.

    35. Zainteresowani klimatem? Polecam – http://www.postapo.pl

    36. już można grać 😛

    37. A jednak nie…

    38. To jedziemy z insatlacja . A „slaby” juz jestem mocno …

    39. Taaa, to nas Cenega urządziła… no patch, no mod, no DLC, no comment… a grę kupię ale w wersji angielskiej…

    40. Jak macie problem z wersją to:|a)Kupcie sobie za granicą|b)Kupcie w Polsce i ściągnijcie wersje angielską 😀

    41. BTW – mam nadzieję, że w piśmie nie zobaczymy tylko ctrl+c ctrl+v tego artykułu 😀

    42. 30Lvl to troche malo, ale wiem ze w f3 byla komenda i odblokowywalo sie poziom jaki sie chce. Gralem juz:) chwile i powiem wam ze graficznie jest identyczna co f3 ale rozmowy sa juz bardziej rozbudowane. Reputacja to jest to. Robienie amunicji tez bajer. Poziom hardkor nie jest taki zly jak na razie, jeszcze zyje. Gra mi sie raz tylko zawiesila, jak wychodzilem z pierwszego miasta.

    43. o wypraszam sobie, dotąd młucę w BG1&2 a nie uważam się za dinozaura ;D

    44. MichaelStoryteller 22 października 2010 o 13:57

      PinkKong-> jestem wyjątkiem od tej reguły bo ja mam dopiero 15 lat(zacząłem grać w Fallouta 1 jak miałem 13 lat) i mimo to ,że należe do „nowego pokolenia” graczy kocham Fallouty bez wyjątku ;D

    45. nie mam czasu przeczytać? Będzie pełna polska wersja jak w 3?

    46. MichaelStoryteller 24 października 2010 o 13:56

      Dolkacz-> nie tylko wersja kinowa i angielska.

    47. Mi się wygodniej gra z polskimi napisami i angielskimi głosami 🙂 . W sumie zapłaciłem za New Vegas 130 zł 😀 .

    48. Ja mógłbym napisać to samo co mtx25

    49. Popieram przedmówców. Grać z polskim dubbingiem to jak dla mnie przestępstwo. Koniecznie ang. i dla drobnej pomocy polskie napisy. ;] Fallout znowu pozamiatał konkurencję.

    50. Pewnie będzie, że głupie pytanie, ale… Czy w drukowanym CDA jest ta sama recenzja?

    Dodaj komentarz