Często komentowane 65 Komentarze

Recenzja cdaction.pl: PlayStation Move (PS3)

Recenzja cdaction.pl: PlayStation Move (PS3)
Oto kolejny etap rewolucji zapoczątkowanej przez firmę Nintendo i jej Wii. To ona otworzyła konsolom drogę "pod strzechy", dziś jednak korzysta z tego Sony, wypuszczając na rynek PlayStation Move, swój "ruchowy", bardzo familijny kontroler do PlayStation 3. Warto kupić? Recenzja (test?) cdaction.pl!

Do PlayStation Move podszedłem tak, jak podchodzić do niego będą ludzie, którzy zainteresują się tym urządzeniem zachęceni reklamami w środkach masowego przekazu, zachwytami Oliviera Janiaka w wakacyjnych programach TVN-u, i gwiazdorską, a raczej „celebrycką” (TUTAJ) obsadą polskiej wersji językowej gry TV SuperStars (jednego z tytułów startowych). §

To nie jest kraj dla… hardkorowców

Na czas testów wyłączyłem więc przyzwyczajenia i oczekiwania (a pewnie również uprzedzenia) hardkorowego gracza, co warto zresztą podkreślić na samym początku. Move w żadnym wypadku nie jest urządzeniem, które stworzono z myślą o tym, by przy jego użyciu grać w FPS-y, ścigać w grach samochodowych, czy sterować postacią w produkcjach typu action adventure. Oczywiście i takie próby pojawią się pewnie w przyszłości, ale o ile nie weźmie się za nie projektant naprawdę genialny, Move jest skazane na los „gadżetu dla niedzielnych graczy„. Tyle tylko, że to nie gadżet, a w pewnym sensie zupełnie nowa platforma – jego premierę można porównać z wprowadzeniem na rynek wspomnianego we wstępie Wii. Jestem przekonany, że zestaw „PS3 + PlayStation Move” (jako multimedialne urządzenie z odtwarzaczem Blu-Ray i z kontrolerem do rodzinnej rozrywki) funkcjonować będzie w sklepach obok i niezależnie od samego PlayStation 3 (jako konsoli np. do Gran Turismo 5 czy God of War 3).



Jeśli jednak PlayStation Move to odpowiednik Wii, to jest to zdecydowanie Wii w rozdzielczości HD, Wii 2.0, Wii nowej generacji – nieporównywalnie bardziej dokładne, wyczulone na delikatne nawet ruchy gracza, przyjemniejsze w dotyku, bardziej nadające się do tego, by położyć je w salonie, obok plazmowego telewziroa, krótko: zdecydowanie lepsze.

Startujemy ze Starter Packiem

Zestaw, jaki dotarł do naszej redakcji, to pakiet podstawowy (tzw. Starter Pack), składający się z jednej „różdżki” Move, kamerki EyeToy i płyty z wersjami demonstracyjnymi gier (całkiem pokaźnym i zróżnicowanym zestawem, wystarczy na pierwsze zabawy). Taki zestaw kosztuje „rynkowo” około 200 złotych i wystarcza w zupełności, by na dobre zacząć zabawę z PlayStation Move – choć na prezentacjach kontrolera przedstawiciele Sony używają zazwyczaj dwóch różdżek, żadna z gier tego ode mnie nie wymagała (choć w niektórych było to wskazane). Problem pojawia się wtedy, gdy chcemy grać w większej grupie – a do tego przecież Move jest stworzony. Przekazywanie „pałeczki” między uczestnikami zabawy jest możliwe, ale mało komfortowe – warto, by każdy miał jedną, swoją własną, a to wydatek rzędu dodatkowych 150 złotych od osoby. Astronomicznie wysoka cena konkurencyjnego Kinecta, przestaje być aż tak „z kosmosu” – Kinect od razu „łapie” całą rodzinę, Move robi to dopiero wtedy, gdy sporo dopłaci się do ceny wyjściowej urządzenia.

Z moich doświadczeń wynika z kolei, że nie ma z kolei sensu inwestować w tzw. Navigation Stick, czyli dodatkowy kontroler ułatwiający tak naprawdę tylko przemieszczanie się po ekranach menu – te same funkcje spełnia pad do PlayStation 3, który może nie wygląda tak efektownie, ale nie wiąże się z wydatkiem ok. 100 złotych. Poza tym – nawigację „załatwia” też sam podstawowy kontroler Move, więc nie sądzę, by byli w naszym oszczędnym kraju chętni na Navigation Sticka. A propos efektownego wyglądu jeszcze jedna „konsumencka” uwaga: sklepowy pakiet Move zapakowany jest naprawdę ciekawie, wygląda tak, jakby w środku znajdowała się prawdziwa magiczna kula – a nie tylko „kulka” na końców „różdżkiMove. To będzie się sprzedawać.

Ciemno, ciasno, a jednak gra

Wspomniana wyżej kulka to serce kontrolera – dzięki niej, jest on widoczny dla kamerki EyeToy nawet wtedy, gdy gra toczy się w nie najlepiej oświetlonym pomieszczeniu. Z samym EyeToyem miałem z tym problem, Move radził sobie nieźle w moim pokoju, generalnie oświetlonym kiepsko, jak to z „norami” graczy bywa. Zabawę rozpocząć należy od podłączenia urządzenia, z czym nie ma większego problemu – cała trudność polega na włożeniu wtyczki USB do portu z przodu konsoli, którą zresztą chwilę potem można już wyciągnąć. Nieco gorzej jest z kalibracją – każda z gier w nieco inny sposób przeprowadza ten proces, w większości przypadków należy wcisnąć jeden z przycisków kontrolera i we wskazany sposób poruszać nim przed kamerką – ale np. Sports Champions ma bardziej rozbudowaną, trzystopniową procedurę, którą dodatkowo trzeba powtarzać przed każdą konkurencją.

Jak się okazało już po uruchomieniu pierwszych gier problemem okazało się nie oświetlenie pomieszczenia, co jego wymiary, a także umiejscowienie telewizora. Ze względu na konfigurację przestrzenną mojej przestrzeni do grania, mogłem odsunąć się od kamerki zaledwie na odległość około 1,5 metra – dodatkowo mój telewizor stoi na wysokiej komodzie, więc EyeToy miał problemy z łapaniem ruchów, które schodziły poniżej linii pasa, lub też za bardzo wychodziły w przód, w stronę telewizora. Na szczęście po chwili zmagań przypomniałem sobie o tym, że mam go testować, jako „niedzielny gracz„, cały zestaw przeniosłem więc do salonu, gdzie oczywiście, jak to w salonie, miejsca było dużo więcej. Tu problemy zniknęły – optymalna odległość od telewizora/kamerki to około 2 metrów, jeśli pomiędzy graczem, a kamerą nie ma żadnych przeszkód, zabawa jest w 100% komfortowa.

Ergonomia i precyzja

Komfortu i ergonomii brakuje natomiast w rozłożeniu przycisków sterujących na różdżce, głównym elemencie kontrolera całego Move. Nowy przycisk „T” umieszczono na dolnej części obudowy i to rozwiązanie bardzo dobre (ciekawostka – jego wciśnięcie pozwala machnięciem ręki zmieniać opcje także np. w menu konsoli), reszta rozłożona jest tylko poprawnie (jak kultowe dla PlayStation przyciski „krzyżyk”, „kwadracik”, „kółko”, „trójkącik”, które jednak umieszczone są nieco inaczej, niż na padzie, co bywa mylące) a nawet kiepsko (jak przyciski „Select” „Start” po bokach kontrolera, dodatkowo praktycznie „wprasowane” w „różdżkę”). Na szczęście rzadko kiedy trzeba z nich korzystać, choć na pewno jest to projektowy błąd – a przynajmniej trudny kompromis między ergonomią, a koniecznością w miarę sensownego umieszczenia wszystkich przycisków na kontrolerze.

Jak Move działa? Zabójczo precyzyjnie. W porównaniu z Wii… praktycznie nie ma takiego porównania. O ile konsola Nintendo wyłapywała w miarę poprawnie właściwie tylko kierunek ruchu), tak Move bezbłędnie analizuje kierunek, siłę, kąt pod jakim nachylona jest „różdżka”, dosłownie wszystko. To absolutnie precyzyjne przełożenie ruchów ręki (ale uwaga ręki, a nie ciała, jak robi to konkurencyjny Kinect) na to, co dzieje się na ekranie. Robi to momentami niesamowite wrażenie, kiedy, dzięki kamerce, konsola dodaje do naszej „różdżki” np. młotek albo miecz i to właśnie nim machamy w telewizorze. Jest w tym coś z magii – oczywiście z magii współczesnej technologii.

Gramy!

O sile takich urządzeń, jak Move, decydują jednak przede wszystkim gry – czyli oprogramowanie, które wykorzystuje ich możliwości. To one – gry – wskazują, że Move nie ma być kontrolerem do „poważnych” produkcji, tylko właśnie familijno-imprezową rozrywką, w stylu Buzza czy SingStara. Miałem okazję przetestować cztery takie tytuły – EyePet Move Edition, Kung Fu Rider, Start the Party Sports Champions, oraz oczywiście to, co znajduje się na dysku startowym..

Pierwsza z nich, EyePet Move Edition, to coś, ma sprzedać Move’a maluchom. Zabawa polega na wychowywaniu futrzanego zwierzaczka, które niezwykle ufnie patrzy na nas z ekranu – i czeka, aż zaczniemy wchodzić z nim w interakcję. Mimo tego ufnego spojrzenia ten tytuł najmniej mi się spodobał. Dlaczego? Podstawowa wersja EyePeta – dostępna już jakiś czas na rynku – bazuje na kamerce EyeToy i już ona pozwala w czarodziejski sposób bawić się z futrzakami. Move nie dodaje do tej zabawy praktycznie nic rozsądnego (może poza precyzją ruchów i tym, że bawić się można w gorzej oświetlonym pomieszczeniu), a nieco tych czarów-marów odejmuje (bo tu do interakcji potrzebne jest już jakieś dodatkowe urządzenie – w oryginale go nie było).

Kung Fu Rider to produkcja tyleż zwariowana, co japońska. Wcielamy się w niej bohatera, który stojąc/siedząc na krześle (lub innej, równie idiotycznej platformie) zjeżdża w dół ulicami miasta, wymachuje Move, by uderzać w mijane obiekty. Fajne, ale mi osobiście wystarczyła wersja z płyty demo – nie jest to zabawa, przy której chciałoby się spędzić specjalnie dużo czasu. Tym bardziej, że ma wysoki poziom trudności (ukłon w stronę hardkorowców?), a i wykrywanie ruchów Move 'a jest tu najmniej dokładne.

Start the Party to kolekcja imprezowych gierek (których narracją zajmuje się w polskiej wersji Krzysztof Ibisz…), bardzo prostych, ale spełniających swoją rolę. Zaprosiłem do testów zaprzyjaźnioną sąsiadkę (udawała żonę) i dzieci sąsiadów (udawały… dzieci) – żadne z nich nie miało problemów z opanowaniem zasad poszczególnych „konkurencji„. Reprezentują one różny poziom, także jakościowy, na szczęście spośród 20 dostępnych w pakiecie nietrudno znaleźć taką, która przypadnie do gustu wszystkim obecnym „na imprezie„. To taka typowa zabawa w stylu Wii – niewyszukana, mało wymagająca, bardzo „śmiechowa„, tu jednak, w przeciwieństwie do konsoli Nintendo lepiej wyglądająca i bardziej sprawiedliwa (bo precyzyjnie oddaje ruchy graczy na ekranie). Być może nie do końca jednak „wyłączyłem” w sobie prawdziwego gracza, bowiem dużo bardziej spodobała mi się kolejna z gier, jakie testowałem, czyli…

Sports Champions, absolutne „musisz to miećMove’a . Sports Champions to zestaw pięciu gier sportowych: dyskogolfa, siatkówki, łucznictwa, ping-ponga i petanki (rzucanie kulkami do celu), do których dodano „arenę gladiatorów”. Najsłabsza w tym zestawie jest siatkówka (to jednak zbyt złożona dyscyplina, by odwzorować ją jedną pałeczką trzymaną w ręce), ale już dyskogolf (miotanie dyskiem do celu, w oparciu o zasady bazujące na regułach golfa) czy ping-pong to naprawdę kawał dobrej rozrywki. Podobać się może także „arena gladiatorów„, okładanie się na miecze z przeciwnikiem. W niektóre dyscypliny Sports Champions (np. łucznictwo) gra się lepiej z dwoma pałeczkami, ale nawet testowany przeze mnie Starter Pack wystarcza, by dobrze się bawić. Nie dziwię się, że to właśnie ten tytuł dodawany jest do jednego ze sklepowych zestawów Move – jest zdecydowanie najlepszy.

Warto kupić?

Wnioski? PlayStation Move to doskonały – i rozsądnie wyceniony – wehikuł, który ma wciągnąć do zabawy przy konsoli całą rodzinę. Jako taki, sprawdza się rewelacyjnie i jego wprowadzenie na rynek jest dużym osiągnięciem Sony – bez wątpienia pozwoli sprzedać sporo konsol PlayStation 3 całkiem nowym odbiorcom (którzy potem może i sięgną po to nieszczęsne Gran Turismo 5…). Na pewno nie jest to jednak urządzenie dla „typowych” graczy – przede wszystkim dlatego, że nie ma na razie produkcji, która takiemu odbiorcy coś by zaoferowała; nie ma też gwarancji, że w najbliższej przyszłości, taki tytuł się pojawi (choć Echochrome II, dostępny na dysku demo, wygląda wyjątkowo interesująco – TUTAJ). Nie ma to jednak znaczenia, bowiem PlayStation Move nie udaje, że jest alterantywą dla DualShocka, tylko robi to, co ma robić, tzn. dostarcza przystępną, atrakcyjną, nieźle skalkulowaną finansowo rozrywkę wszystkim, niezależnie od ich umiejętności manualnych, doświadczenia z grami, płci, wieku, rasy czy lewo/prawo ręczności. I tyle. O tym, że mogłoby być więcej, przekonuje TO DEMO TECHNOLOGICZNE, ale mówiąc szczerze – to więcej nikomu nie jest na razie do szczęścia potrzebne.

Casual mode off.

Ocena: 4 na 5

——–

Plusy:

  • bardzo duża precyzja odwzorowania ruchu
  • prosta instalacja i kalibracja
  • brak większych problemów z odczytywaniem ruchów graczy – pod warunkiem zapewnienia urządzeniu rozsądnej przestrzeni/pola „widzenia”
  • Minus:

  • kiepskie rozmieszczenie niektórych przycisków
  • całkiem znośna cena startowa jest nieco zwodnicza – o ile Navigation Sticka można odpuścić, tak dodatkowe „różdżki” to jednak konieczność
  • nierówna kolekcja gier startowych, z jednym tylko naprawdę mocnym punktem
  • to nie kontroler dla „prawdziwych” graczy
  • 65 odpowiedzi do “Recenzja cdaction.pl: PlayStation Move (PS3)”

    1. oprzeć rękę na brzuchu, kolanie, podłokietniku i ruszać tylko nadgarstkiem tak jak można też w Wii), Killzone 3.Natomiast przypadku Natala, to producenci bardziej hardkorowych gier jego raczej unikają (zużywa zbyt dużo zasobó i są problemy z precyzją), a jak już jest jakaś gra na niego (np. ten nowy Harry Potter), to postacie same chodzą i się zatrzymują co jakiś czas, a my tylko machamy rękami.Zresztą nawet w zapowiedzi gry R.U.S.E. w CDA było, że granie w niego na Move jest całkiem niezłe.

    2. „wynika z kolei, że nie ma z kolei „|no wiecie….. jesli chcecie rozwijac strone i miec na niej recenzje, to tylko jesli bedzie jakoscia dorownywac pismu!!!

    3. @ Maxiuu miałem na myśli konsole tam właśnie tradacyjnym kontrolerem są pady jak byś nie wiedział

    4. To co jest w Chinach?

    5. tak

    6. Szczerze – PS3 używany – minimum 700zł, poza tymi nie śpiącymi i moniturojącymi allegro. Xbox 360 – 400zł, dla tych kupujących okazyjnie, raz na miesiąc się trafi. Kinect – 450zł + 400zł = 850zł, 700 + 200 = 900zł, dla „skorumpowanych” graczy – XpudłoX = darmowa przeróbka FW napędu, pirackie kopie, co w naszym kraju jest dosyć powszechne w przypadku szczególnie tytułów, które mogą nam nie przypaść do gustu – więc okiem pirata biorę Xpudło, dokupuję Kinecta, bawię się za 850zł za darmo poza koszatami wcześni

    7. *wcześniejszymi. Jak dla mnie interes lepszy, ten „backup enabler” jak dla mnie kosztuje zbyt wiele, szczególnie że jest on zależny od jakichś fizycznych właściwości pamięci wpinanej do PS3, więc srał to pies, X360 niby ma gorszy hardware, a jednak nawet taka Mafia II wygląda lepiej względem niby tak potężnej maszyny jaK PS3 (zjeba*i jednostką graficzną). Stąd dla bardziej uboższych i „buntowniczych” polecam X360, matematyka mówi że się opłaca, dla zamożńejszych – tylko PS3, droższe = lepsze, w tymPrzypadku

    8. *dla uboższych, mamo bij mnie po ręcach.

    9. Hut pisząc, że nie ma hardcorowych gier na Move’a jesteś ignorantem, sorry chyba zapomniałeś o RUSE, Killzone 3…

    10. @mpq1671 Czy ty właśnie napisałeś, że jesteś szmatą-piratem? Fakt gorszej grafiki w grach takich jak Red Dead Redemption to raczej wina studia bo na PS3 można osiągnąć fantastyczną grafikę, jednakże jest to w 100% usprawiedliwione – podobno robienie gier na PS3 jest znacznie bardziej czasochłonne.

    11. Teraz czekam na test „Mówa” w prawdziwej grze – Srocery, LBP, KZ3 czy SOCOM, testy „każualowe” mnie nie interesują, bo przecież Sony chwaliło się, że połączy „hardkorów” i „każuali”.

    12. Właśnie jak dla mnie Move jest bardziej „dla graczy”, aniżeli konkurencyjny Kinect.

    13. Wole kinceta…

    14. Czyli trzeba mieć Playstation 3, żeby mieć Playstation Move?

    15. A ja Move’a kupiłem nie dla tych pseudogier typu Start the Party z Ibiszem tylko dla Heavy Rain. 😛 (cokolwiek i gdziekolwiek napiszą, mi gra się wygodnie)

    Dodaj komentarz