Recenzja cdaction.pl: R.U.S.E. (X360)

R.U.S.E.
wersja testowana: X360, j. polski (pełna lokalizacja)
Wydawca: Ubisoft Polska
oficjalna cena: 199,00 zł
Kiedy miałem dziesięć lat, nie jarałem się Zmierzchem, Bakuganem i Spider-Manem, tylko małymi książeczkami z Żółtym Tygrysem, które opisywały wybrane epizody II wojny światowej. Choć bazując na tym fakcie, można dojść do wniosku, że czas już szykować dla mnie miejsce na Powązkach, piszę o tym celowo – bo R.U.S.E. tak jakoś przypomniał mi wizję wojny przedstawioną w tych niewielkich tomikach. Te, które najbardziej mi się podobały, były poświęcone działaniom wywiadów – maszynie szyfrującej Enigma, tekturowych czołgach, radiowych stacjach nasłuchu, operacji Bodyguard, człowieku o pseudonimie Cycero. itd. itp. Batalie wygrywało się w nich nie siłą pancernych kolumn (oczywiście ważnych, ale…), a dezinformacją, fortelem, frontowym sprytem. A tak właśnie wygląda wojna w R.U.S.E.. §
Samouczek dla samotników
Podobnie, jak R.U.S.E. – i wiele innych wydawanych obecnie gier – R.U.S.E. to pakiet różnych trybów i wariantów rozgrywki, spośród których trudno właściwie wskazać ten najważniejszy. Przywykliśmy, że jest nim tryb dla jednego gracza, ale szczególnie w tej grze to tylko jedna z wielu możliwości obcowania z nią, początek całej zabawy. Początek także w sensie dosłownym, bo dwadzieścia parę misji kampanii single to właściwie samouczek do gry, wprowadzający krok po kroku kolejne elementy rozgrywki, generalskie „narzędzia” (m.in. tytułowe fortele, nowe rodzaje wojsk).
Nie znaczy to jednak, że kampanii czegoś brakuje – to całkiem długa (jak na dzisiejsze standardy) sekwencja coraz trudniejszych misji, osadzonych w różnych geograficznie lokacjach i na różnych frontach, zgrabnie spiętych tyleż naiwną, co uroczą fabułą o młodym majorze, który staje się generałem, mimo niekompetencji przełożonych i knowań potężnego szpiega. Pierwsza misja to odbijanie alianckiej odpowiedniczki „Maty Hari” z Zamku Colditz, potem przenosimy się do Afryki, dalej wędrujemy do Włoch i tak – bazując na faktach, ale gdzieniegdzie od nich odchodząc – toczy się to aż do końca. Każda nowa misja ma animowane wprowadzenie przedstawiające jej tło fabularne, w wielu z nich migają odwracające uwagę kobiece nogi, niezależnie jednak od tych przeszkadzajek zawsze kończymy sceną, w której bohater pochyla się nad sztabowym stołem i tak, w płynny sposób, przechodzimy do rozgrywki.
Sztabowy stół
„Odległość” z jakiej pokazane są bitwy w R.U.S.E. dobrana została idealnie. Niby budujemy poszczególne budynki, nimi dowodzimy pojedynczymi jednostkami, ale nie musimy zajmować się nużącym mikrozarządzaniem (jak np. w serii Soldiers/Faces of War/Men of War). Z drugiej strony, choć kamerę można w każdym momencie podnieść na tyle wysoko, by wzrokiem ogarnąć całą mapę, w każdej chwili można zjechać nią na tyle nisko, by w miarę dokładnie wskazać baterii artylerii przeciwlotniczej, w którym zakątku zagajnika ma się rozstawić, by z ukrycia strzelać do wrogich samolotów.
Obserwując rozgrywkę z tej perspektywy możemy wydawać rozkazy kilku rodzajom wojsk (m.in. piechota, czołgi, artyleria, lotnictwo, jednostki eksperymentalne – każda z ośmiu nacji ma w nich oczywiście inne jednostki), przemieszczać je po mapie, wskazywać cel ataku, a także korzystać z tzw. forteli, czyli dziesięciu „efektów” nakładanych na wybrane fragmenty/obszary mapy. Fortele te działają na różne sposoby – niektóre odkrywają ruchy wojsk nieprzyjaciela, inne ukrywają nasze własne działania, są też takie, które pozorują atak lub sprawiają wrażenie, że mamy w jakimś miejscu duże zgrupowanie sił; parę modyfikuje też zachowania wojsk (np. sprawia, że są bardziej podatne na ucieczkę (wrogie), lub też na odwrót – nasze walczą do ostatniego człowieka). I… to właściwie wszystko, ale tak naprawdę więcej nie trzeba. Mamy wojska, którymi dowodzimy; mamy ciekawe modyfikatory, które pozwalają zaskoczyć przeciwnika lub odmienić przebieg potyczki; można też korzystać z zasadzek (z oddziałami schowanymi w lesie/miastach), atakować linie dostawcze wroga, prowadzić na niewielką skalę badania technologiczne – słowem, dostajemy do ręki wszystkie narzędzia, by prowadzić działania wojenne.
Generał Xbox
Specjalnie do recenzji wybrałem wersję konsolową R.U.S.E., by sprawdzić, czy uzasadniona jest fama, na skrzydłach której tytuł ten dotarł do mnie („mówię ci stary, to pierwsza strategia, w którą fajnie się gra na konsoli” – mówili ci, co grali przede mną). Cóż – fama jest uzasadniona. Wszystkie niezbędne czynności – wybieranie jednostek (na 3 sposoby), wskazywanie celu, wskazywanie kierunku przemarszu, dostęp do panelu produkcyjnego bardzo logicznie przypisano do pada. Ponieważ w grze nie ma mikrozarządzania – czyli między innymi nie trzeba ustawiać pojedynczych jednostek co do milimetra – nie jest wymagana precyzja, jaką daje PC-towcom myszka. Idealnie nie jest – np. jednostki domyślnie łączą się w grupy, czyli wysłanie trzech oddziałów, składających się z dwóch jednostek piechoty, w jedno miejsce, powoduje, że powstaje grupa „sześciojednostkowa”, a potem nie za bardzo można ją w prosty sposób rozdzielić (trzeba przybliżyć kamerę maksymalnie jak się da i ręcznie wskazać np. trzy jednostki). Dodatkowo nie ma możliwości łączenia kilku różnych oddziałów w jedną formację i muszę przyznać, że parę razy mi tego brakowało. Jednak fakt, że i bez tej opcji sobie radziłem, świadczyć może o tym, że to po prostu stare nawyki, które wreszcie czas zmienić. A przynajmniej zapomnieć o nich, na czas gry w R.U.S.E..
Trzeba jednak przyznać, że ogólnie, ze sterowaniem nie ma praktycznie żadnych kłopotów – jest wygodne, dość intuicyjne, nie zdarza się, by walka z padem doprowadziła do przegranej misji czy jakiś nieoczekiwanych strat we własnych siłach. Pomaga w tym nieco konstrukcja rozgrywki, bo R.U.S.E. to jednak inna strategia niż np. StarCraft II: Wings of Liberty, co jednak nie zmienia faktu, że gra się w to przy konsoli naprawdę komfortowo i sposób sterowania armią szybko staje się drugą naturą. Warto też wspomnieć, że dynamika rozgrywki, jej żwawe tempo, rozwiązują drugi problem, z jakim mierzyły się dotąd konsolowe strategie – tu nie ma momentów, w których patrzysz na ekran i czekasz, aż coś się wydarzy, bo coś dzieje się cały czas (na dodatek nie masz pewności, że to dzieje się naprawdę…), szczególnie poza kampanią, gdzie AI (lub żywi przeciwnicy), korzystają z całego wachlarza dostępnych zagrywek.
Tryby wojny
Bo tak naprawdę w R.U.S.E. grać się powinno poza singlową kampanią. W jej trakcie AI korzysta z forteli praktycznie tylko tam, gdzie każe jej to zrobić skrypt opisujący przebieg misji, tymczasem w pojedynczych potyczkach robi to już bez całkiem swobodnie. Z konsolą (i komputerem – ale recenzję wersji PC pisze do pisma enki) grać można w bitwy na ponad dwudziestu mapach (maksymalnie obsługujących 4 strony konfliktu) oraz w tzw. operacje, czyli sześć (bardzo trudnych) fikcyjnych scenariuszy, w których np. III Rzesza upadła, ale Rommel wciąż broni się w Afryce; albo Włochy nigdy nie przyłączyły się do Państw Osi i stanęły przeciwko Hitlerowi do koalicji z Aliantami. Algorytmy sztucznej inteligencji muszę, choć niechętnie, pochwalić – nawet na łatwym poziomie trudności nieuważna gra (przede wszystkim: gra bez używania forteli) może doprowadzić do porażki. To dlatego kilka pierwszych moich partii, w których podchodziłem do przeciwnika dość lekceważąco, skończyło się tęgim laniem. I to niestety, nie ja lałem…
Jeszcze bardziej podstępny może być żywy przeciwnik. Piszę to trochę potencjalnie, bowiem ponieważ gra jeszcze nie wyszła, i nie ma sieci przypadkowych partnerów/rywali, musiałem testować ją z jednym takim kolegą, znanym mi, jak podeszwa własnego kamasza – więc niczym mnie specjalnie nie zaskoczył. Ale też piszę to z przekonaniem, bowiem R.U.S.E. na pewno jest tytułem, który daje graczom w sieci narzędzia do kształtowania własnej taktyki i zaskakiwania przeciwnika, oferuje też ciekawy system matchmakingu, który pozwala odnaleźć rywala na podobnym poziomie. Kiedy przeglądałem opcje sieciowe zaraz po pierwszym uruchomieniu gry, wydawało mi się przesadą to, że jej multi bazuje na systemie rang i kilku poziomów lig, w których awansuje się dopiero po rozgromieniu odpowiedniej liczby przeciwników w niższej klasie rozgrywkowej. No bo strategia, na konsolę – kto by w to grał więcej, niż trzeba do zdobycia podstawowych Osiągnięć. Po dłuższej zabawie wiem jednak, że znajdą się i tacy, którzy będą przy R.U.S.E. siedzieli miesiącami, łojąc noobków i podbijając coraz bardziej swoją rangę. Poważnie – to tak dobra gra!
Co nie znaczy, że bez wad. Mógłbym przyczepić się do wspomnianego już kłopotu z grupowaniem/rozgrupowywaniem jednostek. W paru misjach (w kampanii) obszar dostępny do rozgrywki jest sztucznie ograniczony tylko do kilku wybranych fragmentów mapy, co uniemożliwia przeprowadzenie takich taktyk, jakie chciałoby się użyć (np. nie da się przeprowadzić wojsk przez kawałek lasu, bo akurat on jest w tej części widocznej mapy, na którą gra nas jeszcze nie wpuszcza). Raz też w takiej sytuacji stanęła mi za granicą obszaru grywalnego wroga jednostka i strzelała bezkarnie do moich, bo je „widziała”, ja zaś nie mogłem odpowiedzieć ogniem. Przy konfigurowaniu meczy sieciowych, w kooperacji, trzeba się trochę nagłowić, jak to zrobić, by walczyć razem przeciwko konsoli, gra bowiem zaproszonego gracza automatycznie umieszcza w drużynie przeciwnej (podpowiedź – najpierw trzeba „zapełnić” ją AI, a dopiero potem wysyłać invite do kumpla. Takich drobnych rzeczy można by nazbierać, ale ogólnego odbioru gry one nie zmieniają – to po prostu udana strategia, na konsolach z dodatkowym bonusem za to, że jest pierwszą, o której można to napisać.
Ocena: 4 na 5
—-
Plusy:
Minusy:
—
PS R.U.S.E. na PS3 obsługuje kontroler Move – kiedy tylko będzie okazja, by przetestować grę w takiej konfiguracji (ponoć dostaniemy ją już pod koniec tygodnia), na pewno do tematu wrócimy.
Czytaj dalej
77 odpowiedzi do “Recenzja cdaction.pl: R.U.S.E. (X360)”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
No i ludzie ogarnijcie się – kineckt nie zadziała z żadną rozbudowaną grą na xklocka bo za dużo obciąża xkloca. Co innego Mova, ale po co się męczyć skoro można pograć na PC? Zresztą CoH online – za darmo – potrzeba więcej zachęty dla fanów rtsów do rzucenia xklocka w kąt? No i najważniejsze – zbliża się nowy SZOGUN!!! Yeah!
bimberoman17 – no o tym nie wspomniałem akurat… Ale fakt – pierwszy raz widzę, żeby z wady zrobić „stary nawyk, który trzeba zmienić”.
http:www.joystiq.com/2010/09/07/ruse-review/ – dla posiadaczy PS3: na samym końcu macie podane jak gra się przy pomocy Move. Zresztą w recenzji zarzucają grze coś, co ja osobiście przewidywałem na długo przed premierą: że AI nie będzie się nabierać na fortele.
A ogólnie na Metacritics gra ma średnią 72/100 dla wersji PC (80 dla X0, ale jak widzę niesłusznie nie podpięto pod to recenzji którą dałem niżej). A że w strategiach akurat PC jest najlepszym punktem odniesienia to widać, ile gra jest warta.
Rzeczywiscie RUSE bedzie moglo liczyc (na konsolach) na oceny z lekkim przymruzeniem oka. Jakaby ta gra nie byla, to jest to jedna z niewielu strategii na konsole, w ktore da sie lepiej lub gorzej grac. A na PC gra szans zbyt wielkich nie ma i to mnie troche dziwi. Przyznam sie szczerze, ze po poczatkowych zapowiedziach spodziewalem sie bardzo dobrej PCowej strategii z przemyslanym portem na konsole (to mialoby sens – w druga stronie juz nie), ale okazuje sie, ze to chyba konsole byly platforma docelowa.
@kjm9 – tylko Halo Wars to wyjątek, jedynak. Zobacz sobie, ile od dnia premiery tej gry wyszło lub zapowiedziano RTS’ów tylko na PC, a ile tylko na X0. A przypomnę, że HW pojawiło się w lutym 2009.
Ale kurna narzekacie, nuby! Tylko dlatego, że gra jest multiplatformowa. Ja zaś z wielką chęcią bym zagrał, bo pomysł jest inteligentny i jest dla normalnych ludzi, a nie koreańczyków =) (SC jest wporzo, ale nie ogarniam dynamiki)
@Demilisz|Najwiecej strategii wychodzi na PC, ale zaraz potem na X360.|Jest np. C&C, 3 i KW wyszly na X i PC, RA 3 na X, PC i z duzym opoznieniem PS3.|Halo Wars jest tez. Swoja droga ciekawa gra, ale odepchnal mnie brak magnetycznego kursora.|A R.U.S.E. bylby naprawde interesujacy, gdyby tylko nie ta II WS.
Narazie nie da sie uruchomić, gdyż serwery steam sa zbyt zajete i gra nie chce zweryfikowac plikow, czekam do jutra
Okazało się, że na przywitanie zespuł się instalataor, dosc prosty blad steam, mozna go na oficialnym forum znalezc, bardzo latwy do naprawy. Gra prezentuje sie genialnie – na najwyzszym poziomie trudnosci gra daje nielicha satysfakcje. Radosc z pokonania africa corps silami 2 krotnie mniejszymi nigdy nie była tak piękna. Kampania prezentuje się świetnie, stopniowo odkrywa przed graczem możliwości pozwalając na zapoznanie się z poszczególnymi jednostkami, ich walką i taktyką. Bardzo ważne jest planowanie –
…posiłki przychodzą rzadko i każda jednostka jest na wagę złota. Fabuła prezentuje się ciekawie, ale jako że mam dopiero 2 godz gry za sobą wypowiadać się nie będę. Gra jest bardzo stabilna, spokojnie ciągnie na średnich przy konfiguracji sprzed 2 lat, lekkie zgrzyty wystąpiły tylko 2 razy w cut-scenkach. Właśnie – profesionalnie zrobione przerywniki, które naprawdę mogą się podobać, choć uważam, że dobór polskich głosów raczej trafny nie był. Gra naprawdę miodna, i gdyby nie początkowe kłopoty byłbym z..
…zachwycony rozgrywką. Naprawdę nie wiem, czego wy od tej gry chcecie. Kawał porządnej strategii, a pomimo, że to port z konsoli, AI potrafi porządnie dołować fortelami i zaskoczyć nagła ofensywą. Nie mogę się doczekać przetestowania multi, a raczej sprawdzenia, jak wiele zmieniło się od czasów bety 🙂 |PS: Misja z wersji demo JEST w grze, ale grasz ją zupełnie z innej perspektywy, co bardzo mi się spodobało 🙂
norbi1156 SPaaaaaaaaaaaam! Na PC dostanie 5/5
Spam? Nice joke 😀 |Natomiast mam kolejny uporczywy problem – skalowanie. Po prostu gra nie nadąża doczytywać tekstur, i plansza jest totalnie zamazana. Nie mam pomysłu co z tym zrobic, ale tak grac sie nie da 🙁
norbi1156 – choćby zbyt ordynarnie zrobionego kamień-papier-nożyce. Choćby braku tworzenia formacji z kilku różnych jednostek. Choćby „genialnego” ficzera w postaci autoodznaczenia jednostki po wydaniu rozkazu. Tego się czepiamy. Nie mówię, że RUSE to całkowity kicz. Na PC to średniak. Da się pograć, ale bez szału. I na konsolach gra nie jest lepsza, nie ma tylko konkurencji (ale to żadne usprawiedliwienie). Tymczasem Hut robi z niej nie wiadomo jaki hit.
@Demilisz – tak naprawde ta gra jest nie wiadomo jakim hitem na rynku konsolowym. Niby brak konkurencji to zadne usprawiedliwienie, ale na bezrybiu i rak ryba. W recenxji PCowej tej gry na pewno nie byloby takiej taryfy ulgowej, bo – jak sie spodziewam czytajac opinie 'betowiczow’ – po prostu kazdy porzadniejszy RTS by ta gre zmiazdzyl. Na konsolach zas jest to swoista perelka, wiec moge zrozumiec panie zachwytu… Z drugiej strony Hut opisuje ja troche jakby to bylo objawienie dekady…
Mam ważne pytanie. To jest normalna strategia czy strategia turowa? Bardzo ważne pytanie bo turowych gier nie znosze
@Tomjech Jest przecież na samym początku napisane, że RTS – czyli normalna.
Professor00179 – no właśnie o to chodzi. Tekst o walce o strategie roku ze StarCraftem? No bez jaj, ja tam mówię, że strategią roku zostanie i tak piąta Civka (najwyżej w głosowaniu czytelników Gamespota może przegrać ze Starem). Perełka bo perełka ale ja sobie nie przypominam, żeby jakaś inna gra miała w CDA taryfę ulgową, bo jest rodzynkiem na PC (choćby ostatnio Street Fighter IV). Down: co to za dziwny podział na strategie normalne i turowe? 0.o
Czasami nie moge z tych porownan RUSE do CoHa / SC 2 / Civ V. IMHO to sa troszke inne gry, podpasowujace innym graczom, ale fakt tytul na najlepsza strategie roku moze byc tylko 1 🙁 . |Osobiscie uwazam RUSE za bardzo dobra gre – brakuje jej wygladzenia i wypolerowania (razi konsolowosc menu, fakt tworzenia AT po kazdej grze oraz kilka szczegolow juz tutaj wczesniej wspomnianych), jednak mam nadzieje, ze tworcy nie porzuca graczy i wydadza kilka uaktualnien.|RUSE jest dla mnie wspanialym powiewem swiezosci..
co idealnie widac ostatnio w polaczeniu „ze wspanialym” SC 2 (gralem kilkaset gier rozegralem – odszedl do lamusa), gdzie wazniejsza jest jakas mechanika gry w przeciwienstwie do pomyslow i blyskotliwosci. Co z tego, ze Ruse nie ma rejonow trafien? Dla mnie to w pewnym stopniu zaleta – sprawia, ze nie trzeba microwac, o co w tej grze chodzi – taktyka, pomysly, rozstawienie armii, przebieglosc > micro / macro (o co sie tak naprawde rozchodzi tylko w SC 2). |Moze za malo jeszcze gralem, zeby dostrzec wiecej..
problemow, jednak na chwile obecna jest to gra dla mnie lepsza niz tegoroczny SC II. Probujaca wprowadzic cos nowego. |Podsumowujac, nie uznaje tej gry za idealna (zbyt wiele frustrujacych bledow, czekanie 5 minut na gre AT tez przyjemne nie jest), jednak jest to naprawde dobra gra, ktora zasluguje na odpowiednie miejsce w kanonie. No nic rozpisalem sie, pozdrawiam wszystkich, zwolennikow i przeciwnikow RUSE ;)Kto wymyslil te oznaczenie na 512 znakow :/
Szczerze mowiac RUSE to dla mnie gra, ktora na poczatku miala byc wlasnie taka blyskotliwa i innowacyjna, ale po jakims czasie ksiegowi zobaczyli w niej potencjal finansowy i obecnie gra nie jest taka jaka miala byc. Moim zdaniem to troche 'oszukana’ rewolucja, bo nic z dobrych pomyslow nie zostalo doprowadzone chociazby do bardzo dobrego poziomu. Nie mowie, ze te ficzery gry sa zle, bo nie sa, ale nie maja 50% z tego, co bylo zapowiadane na samym poczatku przez co wcale nie sa tak inne niz SupCom/Coh etc.
Gdyby byly to pomysly NAPRAWDE dopracowane, to nie mialbym zastrzezen i nawet (a moze szczegolnie) na konsolach gra bylaby lepsza niz obecne strategie. |@Demilisz – moim zdaniem SF4 mial dosc spora taryfe ulgowa. Jest to niby swietna gra, ale… zeby dac prawie 10/10? To byla IMO lekka przesada.
Grałem na ps3 w demo i było całkiem fajnie 😉 choć spodziewałem się nieco więcej…
@Demilisz ja do turówek nic nie mam, tylko za poprzednikiem tak żeby nieporozumienia nie wprowadzać 😛
„bez całkiem swobodnie” <- bez ograniczeń/całkiem swobodnie 😛 R.U.S.E. - miałem pograć, przegrało z HoMM V, Mafią II i CoD MW2 😛