Recenzja cdaction.pl – Star Wars: The Force Unleashed II

Star Wars: The Force Unleashed II
wersja testowana: X360, j. angielski
wydawca: LEM
oficjalna cena: 239,99 zł
O pierwszym Star Wars: The Force Unleashed – spadkobiercy tradycji serii Jedi Knight – jego ojciec chrzestny Haden Blackman powiedział kiedyś: „rozpoczynaliśmy w dziesiątkę, tworząc zupełnie nowy zespół, zupełnie nowy engine, zupełnie nowe narzędzia integrujące trzy różne technologie – z jedną wcześniej nie mieliśmy do czynienia, dwie inne nigdy nie sprawdziły się w praktyce. Tworzyliśmy ją z myślą o nowych platformach, ale rozpoczynając nie mieliśmy nawet developerskiego 360 ani PS3”. Mimo to i mimo potężnych opóźnień tytuł odniósł niewiarygodny sukces, stając się najszybciej sprzedającą grą z uniwersum Star Wars i trafiając łącznie – po znów mocno opóźnionej premierze wersji na PC – do ponad 7 milionów graczy gotowych władać Mocą Uwolnioną.§
Niestety, nie dane nam będzie usłyszeć komentarza Hadena Blackmana odnośnie prac nad sequelem The Force Unleashed, a w każdym razie nie w najbliższym czasie i na pewno nie oficjalnie. To dlatego, że jakiś czas temu ten zasłużony twórca – scenarzysta i producent wszystkich gier Star Wars wydanych w latach 1999-2008 – nie wytrzymał napięć panujących ostatnimi czasy w LucasArts i… poszedł własną drogą. Przyczyn formalnie nie ujawniono, jednak pięć godzin spędzonych ze Star Wars: The Force Unleashed II zdradza nieładną prawdę: Blackman miał dość słabych produkcji LucasArts, a LucasArts miał dosyć słabych produkcji Blackmana. W tej sytuacji szansa na to, że przyjdzie nam ujrzeć sugerowaną wcześniej trzecią część serii zdaje się równie realna, jak to, że dane mi będzie w tym roku zagrać w TIE Fightera 2.
Fabuła, czyli dawno temu, w odległej galaktyce…
Na pierwszy rzut oka jednak wszystko wygląda lepiej nawet, niż w przypadku utytułowanej poprzedniczki. Ponownie osadzona w czasie pomiędzy filmowymi częściami III i IV Star Wars, a więc w czasie tworzenia się Rebelii przeciw Imperium The Force Unleashed II bezpośrednio nawiązuje do historii Starkillera – tajemnego ucznia Lorda Vadera. Ten, jak pamiętamy dwa lata temu z bezlitosnego kata rycerzy Jedi zmienił się pod wpływem kobiety w oddanego sprzymierzeńca Rebeliantów. Ta przewidywalna fabularna wolta nawiasem mówiąc zniechęciła niejednego gracza do wsłuchiwania się w dialogi w znakomitych przerywnikach filmowych, ale na szczęście tam słabości scenariusza kryły wartka akcja i efekty specjalne wykorzystujące nowatorskie technologie fizyki obiektów i sztucznej inteligencji.
Star Wars: The Force Unleashed II fabularnie jest jeszcze słabsze niż poprzednik. Akcja zawiązuje się tym razem na Kamino, gdzie Vader testuje kolejnego klona Starkillera, który zatrzeć ma ślady po oryginale, eliminując m.in. jego wielką miłość. Testu nasz klon nie zdaje – nie jest w stanie uderzyć hologramu ukochanej kobiety – ale nie czekając na egzekucję ucieka Vaderowi przy użyciu osobistego myśliwca Mrocznego Lorda. Kolejne spotkania z postaciami znanymi już z poprzedniej gry skomplikują sytuację – okaże się, że nasz Starkiller wcale nie musi być klonem, lecz może być oryginałem. Potwierdzenia lub zaprzeczenia tej teorii szuka u pewnego zielonoskórego stworka na bagiennej planecie. W tym czasie Vader woła na pomoc kumpli w postaci najbardziej znanego łowcy nagród uniwersum Star Wars…
Mechanizmy rozgrywki, czyli moc znów uwolniona
The Force Unleashed II mechanizmy znane z oryginału rozwija tylko ewolucyjnie. Starkiller wprawdzie od samego początku gry posługuje się dwoma mieczami świetlnymi, jednak w praktyce jest to zmiana wyłącznie kosmetyczna. Podobnie jest z mocami – wszystkie, które pamiętamy z poprzedniczki, dostępne są od samego początku gry, a jedyna nowa – Mind Tricks zmuszające przeciwnika, by zaatakował kumpli albo… popełnił samobójstwo – w niewielkim stopniu wpływa na rozgrywkę. Identycznie też wygląda kwestia rozwoju Starkillera, który skrzętnie zbiera kulki doświadczenia sypiące się z pokonanych przeciwników i zniszczonych obiektów (a czasem odnalezionego holocronu), by wykupić za nie kolejne rozwinięcia skuteczności mieczy świetlnych (dodatkowe proste kombinacje ciosów) i mocy. Dodatkowo możliwe jest umieszczanie w mieczach kolorowych kryształów, które zmienią ich właściwości – np. wzmocnią samoleczenie bohatera.
Nie zmienił się też ani na jotę charakter samej rozgrywki. The Force Unleashed II bazuje na wstępnej obróbce mocami i ostatecznej – mieczami świetlnymi całych tłumów przeciwników, którzy mieli nieszczęście wejść w drogę Starkillerowi. W tym przypadku jednak daje się gołym okiem zauważyć zmiany w stosunku do poprzedniczki. Po pierwsze – pojawiają się przeciwnicy nowi, odporni np. na ciosy mieczem świetlnym (przynajmniej do czasu wyrwania mu z łap tarczy i połamania jej na jego głupim łbie), albo na moce Mocy, co sprawia, że trzeba skrócić dystans i zasypać delikwenta gradem ciosów wręcz. Z drugiej jednak strony łatwo zauważyć, że zanikła jakby różnorodność gatunkowa naszych celów – teraz to już tylko głównie szturmowcy (uwaga, w końcu można ich kroić na kawałki!) i droidy w różnych liczbach i konfiguracjach. Przedarcie się przez nich wiedzie do walk z bossami (całych dwóch), które jednak nie wymagają niczego innego, jak dobrej reakcji na QTE. Niemniej ich skala sprawia, że także one mogą się podobać.
Tryb dla jednego gracza, czyli 5 (słownie: pięć) godzin gry
Niestety, wszystko powyższe – czyli autentyczne wrażenie bycia superjedi – przestaje być ważne w starciu z najpoważniejszym zarzutem, jaki wytoczyć można przeciw The Force Unleashed II. Jej kampanię dla jednego gracza da się śmiało ukończyć w zaledwie pięć godzin! W grze tak naprawdę są zaledwie cztery światy-poziomy i – uwaga – jedynie dwóch faktycznych bossów. Najogólniej całość jest nieznacznie tylko większa, niż podwójne DLC „Infinities” do oryginalnego The Force Unleashed – te, w którym Starkiller staje się uczniem samego Palpatine’a! Swoją drogą nie zdziwiłbym się widząc za tydzień czy dwa jakieś płatne DLC składające się z poziomów wyciętych z gry… Tak czy inaczej w zestawieniu z choćby Darksiders czy – zwłaszcza – Castlevanią nowe dzieło LucasArts wypada nadzwyczaj marnie. I nie tylko pod względem rozmiarów, ale i różnorodności – starcia z ciągle tymi samymi przeciwnikami w tych samych sceneriach i przy użyciu tych samych technik (i animacji – wszystkie finiszery QTE są takie same) sprawia, że nawet te skromne pięć godzin gry dość szybko staje się nudne. Przez to też jakoś nie chce się robić punktowanych dodatkowo wyzwań.
Tryb dla wielu graczy, czyli szukaj gdzie indziej
Star Wars: The Force Unleashed II nie oferuje możliwości sprawdzenia, czy i jak Moc Uwolniona jest silna w innych graczach. Jak na grę w której tryb jednego gracza wystarcza na parę godzin, a która kosztuje oficjalnie ciężkie 240 zł – grzech niewybaczalny.
Oprawa audiowideo
Nie da się zaprzeczyć – przynajmniej w kwestii oprawy jest naprawdę dobrze. Gra wykorzystuje ulepszony Ronin engine, który został stworzony na potrzeby pierwszej The Force Unleashed, teraz zaś wygląda jeszcze bardziej plastycznie i jeszcze bardziej sugestywnie. Do tego nie ma większych problemów z nowatorskimi technologiami, jak DMM-em, który pozwala dynamicznie niszczyć obiekty (niestety, wciąż nie wszystko co wpadnie pod miecz), czy Euphorią odpowiadającą za wiarygodną sztuczną inteligencję. Fantastycznie płynne są też animacje, choć zdarzają się co pewien czas zaciachy, czy tearing ekranu wywołane zapewne pracą HDD. Nie sposób też w jakiś szczególny sposób czepiać się oprawy dźwiękowej. Wszystko – prócz może głosu Vadera – brzmi w The Force Unleashed II tak, jak powinno brzmieć w grze Star Wars z masteringiem w Skywalker Sound.
Podsumowanie
Koniec końców jednak wydanie minimum dwóch stówek na grę, która wystarcza na pięć, a jeśli polujesz na osiągnięcia czy trofea osiem godzin powtórzonej i powtarzalnej rozgrywki, to zdecydowanie za dużo nawet dla nieuleczalnych maniaków midichlorianów we krwi. Z drugiej strony to niezły tytuł, by go wypożyczyć – najlepiej za darmo – na jeden dzień, zrobić w nim te 400-500 punktów i oddać w niejasnym poczuciu straconego być może czasu, ale przynajmniej nie straconych pieniędzy. Zatem: niech Moc będzie z wami. Mimo wszystko.
Ocena: 6
—
Plusy
Minusy
Czytaj dalej
95 odpowiedzi do “Recenzja cdaction.pl – Star Wars: The Force Unleashed II”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
@ Tak patrzę ostatnio, że mój ulubiony magazyn dla graczy przestał być dla mnie opiniotwórczy. Najpierw konsole, teraz zawyżane oceny… nieładnie, oj nieładnie. Zgadam się z tą opinią!
Od początku tygodnia nastawiłem się, że idę po pracy kupić TFU 2 na PC, ale koło środy zobaczyłem jedną recenzję o praktycznie takim samym wydźwięku i postanowiłem jeszcze się wstrzymać. Poczytanie komentarzy i ten artykuł utwierdziły mnie, że jednak nie warto wydawać takiej kasy na najbardziej oczekiwaną przeze mnie grę tego miesiąca :/
Zbyt wysoka ocena…
Eustachy-bo recenzja ma to do siebie,że jest subiektywna. Czy ty nie masz jakiejś gry w którą Ci się gra nieźle mimo,że ma niskie noty i opinie u innych? Każdy człowiek jest inny,każdy może nieco inaczej odbierać dane tytuły. Ja jeśli coś mam kupić to nie sugeruję się zwykle tym jaką co ma ocenę,a jeśli już to w różnych serwisach porównuję recenzje,albo rozmawiam z tymi którzy grali by mieć szerszy pogląd. Poza tym w większości sklepów jest coś takiego jak reklamacja.Produkt nie spełnia wymagań,oddajesz.
A tak na to czekałem..Coś się musi zmienić w tej tendencji do robienia co raz krótszych gier bo to już ociera się o absurd. Skandaliczna krótkość kampanii w nowych odsłonach CoDa,ostatnim MoH czy wspomnianym TFUII to tylko kilka przykładów. Co raz krótsze gry i co raz więcej marnych DLC żeby wyciągnąć od graczy kasę na więcej tego co powinno być obecne w pełnoprawnej produkcji. Jeszcze do tego chcą walczyć ze sprzedażą używanych kopii. Nie podoba mi się kierunek w którym to zmierza.
Kupię dopiero jak będzie w tańszej edycji ze wszystkimi DLC. O ile będą dobre…
Ja tam z czystym sumieniem powiem tak: Krótka jak nic-fakt, ale akurat bardzo mi się podoba gierka i wkońcu jakieś wyzwanie na Najwyższym LVLu(prawie najwyższym bo najwyższy zablokowany), no i akcji i jeszcze raz akci w bród. I może jak się zawiodłem pod koniec, że już koniec tak napewno nie żałuję „straconej” kasy tak jak w dwóch ostatnich przypadkach, czyli po zakupie Mafii II i Arcanii-gdzie pluję sobie w twarz za to co developerzy zrobili z tymi tytułami. Obydwa za łatwe i zbytnio uproszczone. Jak i …
historia w TFU2 przypadła mi bardzo do gustu(no ale to już subiektywne odczucie-i nie można zarzucić autorowi, że jemu się nie spodobała), oraz moim zdaniem gra graficznie prezentuje się przecudnie-Arcania czy MafiaII nie dorastają jej do pięt(zresztą od arcani mimo zachwytów twórców to już nawet oblivion miał ładniejszy świat-no i szkoda, iż zamist na gameplay’u twórcy skupili się na grafie). Tyle odemnie na ten temat. Fanii pierwszej części napewno się nie zawiodą.
@Aru, Tak, masz całkowitą rację, poza tym całkowicie się mylisz. Jestem subiektywny, ale i opiniotwórczy. Dlaczego? Bo jestem krytycznie nastawiony. Na podstawie takiej wypowiedzi dużo lepiej budować swoje zdanie na jakiś temat. Jak chcesz zobaczyć jak bardzo jestem krytycznie nastawiony do większości popularnych tematów, wejdź na bloga i obacz.
@Wookie3e |nie wydadzą tego w tańszej edycji. taka jest polityka LEM. sprawdź na ich stronie ile sobie krzyczą za jedynkę. W końcu EMPIK w nazwie zobowiązuje – muszą trzymać najwyższe ceny na rynku;] chyba, że planujesz zakup zza granicy.
Owszem w recenzjach doza krytycyzmu jest zawsze mile widziana. Może to po prostu me wrodzone szukanie u wszystkiego raczej plusów i jasnych stron niż tylko skupianie się na tych złych wzięło górę. Tak czy siak, grę po wszystkich świętych zakupię. Dlaczego? Bo w pierwszą część cholernie dobrze mi się grało,a ta mimo, że prezentuje krótszy czas (o jakieś 2-3 h w zależności od poziomu trudności i jak kto grać potrafi) ale nadal jest starym dobrym TFU pod względem rozrywki. Choć przyznaję zawód jest bo liczyłem
…bo liczyłem na grę dłuższą od poprzedniej z większą ilością światów niż 3 czy 4 do zwiedzenia. Szkoda potencjału bo już pierwszą częścią pokazali,że potrafią projektować piękne światy. Aż chce się zboczyć z wyznaczonej ścieżki i pozwiedzać, no ale taki los slasherów. W God of War też z wytyczonej ścieżki nie zejdziesz, no chyba że spadniesz w przepaść.
Apeluje do wszystkich, między innymi do Aru, żebyście nie kupowali tej gry, ani MoHa bo to tylko pokazuje marketingowcom, że tylko kręcicie wypiętym tyłkiem czekając, aż ktoś w nie wsadzi jakieś [beeep] i jeszcze za to płacicie z uśmiechem na twarzy… Poczekajcie przynajmniej z miesiąc, niech nie widzą szaleńczego wzrostu słupków sprzedaży zaraz po premierze.
5 godzin w grze czysto singlowej to kpina. Fakt, że na wyższych poziomach trudności gra się dłużej nic nie zmienia, bo zapewne po prostu przeciwnicy mają jakiś cudowny dopak i tyle. Do tego monotonia (klepu klepu klepu przez kolejne korytarze, ziew). Żeby jeszcze fabuła była dobra, ale nie. Starkiller kocha Juno i jej szuka. Wooooow, prawie poziom Ataku Klonów. Prawie, bo jednak aż takiego dna chyba nie osiąga. No i zakończenia – aż nie wiadomo, które głupsze.
@Aru, subiektywizm subiektywizmem, ale ignorowanie ewidentnych wad,czy notoryczne szafowanie nazbyt wysokimi, w zestawieniu z innymi serwisami, ocenami nie świadczy najlepiej o profesjonalizmie recenzenta. Niegdyś gry rekomendowane przez CDA mogłem brać w ciemno, nie zawiodłem się nigdy, a od jakiegoś czasu niemal każda okazuje się nie spełniać oczekiwań. Gorzej, w recenzji zdarza mi się czytać o rzeczach, których w grze zwyczajnie nie ma, a to już fałszowanie obrazu.|Gust mi się nie zmienił, ale…
…zupełnie nie udziela mi się hurraoptymizm panów recenzentów. Bardzo bym chciał, by zaostrzyli kryteria oceniania i wrócili do tego, co było dawniej, gdy dziewiątki i ósemki nie były rozdawane każdej grze, która choć nieznacznie wybija się poziomem ponad średnią. Akurat z notami TFU2 i Fable3 nie jest najgorzej, więc może mojemu życzeniu stanie się zadość? Pożyjemy zobaczymy.
W dzisiejszych czaszach trzeba się zacząć przyzwyczajać do kupowania gier na raty. Myślę, że podczas 2 lat LA zrobiło znacznie więcej niż widzieliśmy w tej grze. Zakończenie jasno wskazuje na kontynuacje, którą zobaczymy w nadchodzących DLC. Trzeba czekać na wydanie reszty gry i tyle.
@Aru „(…)Poza tym w większości sklepów jest coś takiego jak reklamacja.Produkt nie spełnia wymagań,oddajesz.(…)” – ale się uśmiałem. ciekawe, który sklep ma taką politykę reklamacji, że można oddać używaną grę tylko dlatego, że się nie spodobała (warunek dotyczący otwarcia opakowania). podaj nazwę, bo może w nim kupowałem i wymieniłbym część starych gier na jakieś nowsze produkcje 🙂
Zamowilem gre przed premiera, wczoraj doszla… I sie okazalo ze moj cudowny <3 DVD-rom sie msci na mnie za naduzycie i odmowil posluszenstwa... Co ciekawe, plyty z CD-a bez mrugniecia, a nowiutkiego TFU2 Ni cholery... Zycie...
Mimo wszystko czekam na 3 cześć może nieliniowa eh te marzenia RPGgowca.
Ta ocena to nie wiem chyba po pijaku byla wystawiana…kocham SW a teraz tym bardziej jak sie dowiedzialem ze Lucas bedzie krecil kolejne czesci…ale to co zrobili z ta gra wola o pomste do nieba!! 9misji? niezdazylem sie rozkrecic a tu juz koniec…i najgorsze ze widac ze koniec sie zbliza…to jest dodatek jakis debilny…a wszyscy nazekali ze mafia krotka…no to macie…TFU2 pobil chyba wszystkich na glowe…ZAL ZAL ZAL ZAL ZAL nieprzeboleje tego…tak czekalem na ta gre…
Tak szybko już jest? Rany, ja to chyba już na bieżąco nie jestem.
Czy ten kto recenzował gre, w ogóle w nią grał!? Chodzi mi o fragment: „walk z bossami (całych dwóch),” Jest TRZECH bossów -_- jeden, taki malutki, na arenie, drugi, taki pająkowaty no i wiadrogłowy na koniec. Inna sprawa, że te walki są faktycznie strasznie beznadziejne, nudne i wkurzające.
Czyli kolejny gniot, na który człowiek czekał i się zawiódł. Przynajmniej skreślę go z listy zakupów i lecę po New Vegas.
trochę szkoda, no ale cóż…|Chociaż i tak nigdy nie byłem zagorzałym fanem tego uniwersum
Ta gra jest strasznie krótka 5 godz grania i ostatnia walka jest najlepsza! Nie warto kupować
No i kolejny babol :<. A tak się dobrze zapowiadało...
Heh, właśnie gram w jedynkę. Całkiem fajny gameplay nie powiem, ale widzę że dwójkę już mogę sobie odpuścić :/ Kolejny niewypał z nowych tytułów, ciekawe czy Dragon Age II nie zawiedzie…
Właśnie skończyłem absolutnie nie polecam !!! gierka na 5h i w dodatku nudna że hej szkoda czasu i pieniędzy w porównaniu do jedynki to prawdziwy gniot bosowie? jacy bosowie!!!??? jedynie Vadera można nazwać bossem reszta to żart. Fabuła? Jaka fabuła!!!??? tosz to kpina jakaś!!!! Ratowania księżniczek było już tyle że nie sposób policzyć!!!!! nie kupujcie!! naprawde szkoda pieniędzy ta gra powinna być dlc a nie żadną dwójką!!!
Czy tak będą teraz wyglądać gry? Krótkie, jak jakieś niedorobione wersje demo? Chłopaki wydadzą 20 DLC i gra dopiero rozwinie skrzydła. Serio, serio.
To jest totalna bezczelność twórców! MAX 5(!!!) godzin gry za ponad 100 zł. Czy oni sobie w kulki lecą?! MoH miał przynajmniej multi, które poniekąd ratowało krótki czas single. Ten potworek ma natomiast tylko singleplayer. 100/5=20 zł za godzinę grania („jakość” tej rozrywki to osobna kwestia). W życiu tyle nie wydam!
@Hokto , nie gadaj bo ten olbrzym na arence był raz lepszy niż bicie vadera 🙂
wszystkie gry które były tak bardzo rozgłaszane to lipa |twórcy gier coraz mniej się starają
Vadera znienawidziłem a przez to zapamiętałem za strasznie długo trwające i irytujące skakanie po tych platformach i bicie klonów
Jedynka bardzo mi się podobała – to było to. Żałuję, że dwójka okazała się być tylko lipą. Dla mnie jeszcze przez długi czas królem „kosmicznych gier sf” pozostanie Mass Effect.
Jedynka była fajna na konsolach , na PC ledwo w to mogłem grać. |A jeśli chodzi o Mass Effect to się z tobą Frank zgadzam. 😉
Ja dostałem wczoraj grę i muszę powiedzieć że narazie fajnie sie grało.
Wnioskując z wyrazu twarzy tego gościa z okładki, musiał być on kiedyś wrednym dzieciakiem i do tej pory mu nie przeszło. Przypuszczam, że nawet drzwi otwiera wykopem, nie czekając aż się otworzą. A poważniej; widziałem zwiastuny i szerze mówiąc, żal mi Vadera. Vader jest częścią legendy świata Gwiezdnych Wojen, ale jest przecież ludzki, kieruje się emocjami. A przy tym ostrzyżonym, przegiętym mutancie wypada całkiem blado i jakoś bezradnie… Pytanie brzmi: kto jest tym złym?
Przecież ten łysol to sługa Vadera który się zbuntował. Oni obaj są źli 😛
Tak jak pisałem w temacie o grze na forum:Ta gra to gniot, recenzenci zagraniczni podniecają się jakimś „osom dżedaj mind trikiem” a tak naprawdę nic tu nie ma – klimatu SW, porządnych pojedynków z jakimiś sithowatymi albo chociaż jedajowatymi. Szturmowy wciąż latają jak szmaciane lalki ale… OMG – tracą ręce i głowy! Dosłownie jak 10 lat temu w JA, jakaż nowość. |Czekamy na kolejne 10 dlcy (bo ten jeden za 240 to taki sobie) i spadek optymalizacji.
piterko – po prostu genialne „JA mówię, że gra to gniot i koniec kropka”. Człowieku, weź się ogarnij.
Nie wiem czemu wszyscy się czepiają konwersji jedynki, mi siętylko raz zacieła, ale tak, że musiałem całe PC zreswtować… Ogólnie w dwójkę nidługo pogram ale nie mam dużych oczekiwaniań patrząc po recenzjach. LucasArts mogłoby zrobić konkurs na scenariusz do trójki a nie bawić się na siłe w klonowania i inne tego typu pierdoły…Myślałem, że będzie mrocznie i spektakularnie jak prawdziwy godny następca niczym „Imperium Kontratakuje” a tu wesoła naparzanka mieczykiem na bateryjki ;p
„jedynka” była nawet ale ta gra ma świetną fabułę,która wciągnie cię na około 3 godziny rozgrywki z braku multiplayera nie polecam kupować powiem tak przeszedłem znudziłem odinstalowałem 😛
troche was nierozumiem, wychwalany pod niebiosa GoW gos i coo(w1,2 i 3 nie grąłem bo mam tylko psp i xklocka)też trwają po 4 godziny, a nikt nie narzeka, że to powinno być dlc..
Faktem jest, że na osobną grę to się nie nadaje. Uważam jednak, że jest to genialne dopełnienie pierwszej części i właśnie dlatego ten tytuł mi przypadł do gustu i mam nadzieję, że wyjdzie kiedyś TFU3. Jeśli chodzi natomiast o czas gry, to ponad 90% tytułów singleplayer jest do zjedzenia w 4-5 godzin. Niech Moc będzie z Wami.