Recenzja: Demon´s Souls (PS3)

Demon’s Souls
wersja testowana: PS3, j. angielski
Wydawca: Cenega
oficjalna cena: 179,90 zł (PS3)
Demon’s Souls trudno zaliczyć do kanonu gier RPG (nie wspominając o tym, że trudno w ogóle go zaliczyć do jakiegokolwiek kanonu). Historia świata, jak to zwykle bywa, obfituje w śmierć, zniszczenie i wszystko, co najgorsze – tym razem spowodowane nieopacznym wybudzeniem ze snu potężnego bóstwa zwanego The Old One. Zanim udało się go „ululać” z powrotem do snu, połowa świata została zniszczona przez demony i złowieszczą, bezbarwną mgłę.
W momencie, gdy do akcji wkracza nasz heros, świat wciąż pogrążony jest w ciemności, a potężne demony okupujące pięć rozległych lokacji terroryzują, niszczą i nie dają spać w nocy zwykłym, bogobojnym chłopom. I to właśnie te demony są naszym celem.Właśnie opisałem całą fabułę gry. Dialogów bowiem w Demon’s Souls jest niewiele (to zresztą głównie monologi enpeców, sam główny bohater jest niemy), quest zaś mamy przed sobą jeden – przebić się przez wrogie siły do bossów i utłuc ich jednego po drugim.
Czymże więc różni się ta gra od przeciętnego slashera? Ano rozbudowanym systemem klas i rozwoju postaci oraz ekwipunku, a także zgoła rewolucyjną otoczką multiplayerową. Oraz tym, że jest trudniejsza. Od wszystkiego, w co graliście przez ostatnie piętnaście lat, wyłączając może tylko cykl Ninja Gaiden…
Tu liczy się skill
Zaczynamy od stworzenia bohatera. Klas jest aż dziesięć, w tym kilka archetypów wojownika i łucznika oraz po jednym magu i kapłanie. Każda postać opisana jest ośmioma współczynnikami. Gra oferuje bardzo rozbudowany edytor twarzy, przy czym mimo japońskich korzeni producenta, nie uświadczymy ani grama stylizacji anime. Wszystko jest tu pospolite i realistyczne (czytaj: brzydkie – bo tacy niestety w większości jesteśmy). Parę chwil później rozpoczyna się tutorial.
System walki w Demon’s Souls jest najlepszy, jaki kiedykolwiek widziałem w erpegu. Wszystko opiera się na taktyce, refleksie i wyczuciu momentu. Nie ma stania w miejscu i kręcenia młynków mieczem jednym przyciskiem. Nie ma przyjmowania na klatę gradu ciosów bez najmniejszej zadyszki. Zasłanianie się tarczą, okrążanie wrogów i uniki z jednoczesną pilną kontrolą szybko uciekającej (na szczęście również szybko regenerującej się) wytrzymałości to PODSTAWA.
Opanowanie taktyk z wykorzystaniem różnych broni i zastosowanie ich do poszczególnych typów wrogów wymaga wielu prób i błędów, często zroszonych litrami wylanych łez. Pod tym względem Demon’s Souls jest bezwzględne. Miniboss kończący samouczek zabija jednym klepnięciem swojej maczugi. Wielu „zwykłych” przeciwników spotykanych na drodze potrafi jednym celnym uderzeniem lub czarem „zjechać” trzy czwarte życia nieuważnemu graczowi. I tutaj uwaga – gwóźdź programu: każda śmierć cofa nas na początek poziomu, wszystkie zebrane dusze stanowiące walutę gry lądują wraz z naszym ciałem na posadzce, a zabici wrogowie…
…ochoczo się respawnują!
Powyższy fakt to dla mnie najbardziej kontrowersyjny element rozgrywki, która zamiast na rozpasaną eksplorację okolicznych terenów i podążanie własnymi ścieżkami stawia na żmudne „masterowanie” każdej lokacji metodą częstych powtórzeń. Zgoda na właśnie taką konwencję jest warunkiem na czerpanie z gry jakiejkolwiek przyjemności. A ta ostatnia, mając na uwadze prawdziwie uzależniającą walkę i rzadko występujące w dzisiejszych produkcjach poczucie spełnienia po ubiciu trudnego bossa, może być naprawdę duża. Nieprzygotowani boleśnie się jednak od Demon’s Souls odbiją.
Odradzający się po każdej naszej śmierci przeciwnicy są jedynym źródłem lokalnej waluty, czyli dusz. Za dusze kupujemy i naprawiamy sprzęt (bez możliwości sprzedaży – bezużyteczną broń po prostu się tu WYRZUCA), a także dokonujemy rozwoju postaci. Ta druga możliwość staje się jednak dostępna dopiero po pokonaniu pierwszego bossa. Ten na szczęście nie jest trudny, ale dotarcie doń za pierwszym podejściem zajęło mi około dwóch i pół godziny. Drugi boss sprawił zaś, że po sześciu godzinach gry złodziejką postanowiłem zacząć od nowa żołnierzem…
Intruder alert!
Wszystko, co wymieniłem powyżej (i czego skąpe ramy tego tekstu wymienić mi nie pozwoliły), dotyczy zabawy w trybie offline. From Software wykazało się sporą inwencją również przy projektowaniu trybu multi i chwała mu za to. Kiedy bowiem zdecydujemy się zalogować do PSN, zabawa nabiera pikantnych rumieńców. Po pierwsze, w każdej chwili narażamy się wtedy na to, że nasz „świat” nawiedzi Black Phantom – gracz, którego jedynym celem jest nas znaleźć i ubić, najlepiej po przyłączeniu się do grupki już atakujących nas stworów. Oczywiście i my możemy takiej „inwazji” dokonywać na innych, a oprócz tego również zapraszać do swojej gry zarówno wrogów, jak i sojuszników. Oprócz tego każdy ma możliwość pozostawienia na ziemi krótkiej notatki z informacją dla innych, czego należy się obawiać za, dajmy na to, kolejnym węgłem.
Do powyższych czynności (prócz zostawiania wiadomości) potrzebny jest jednak odpowiedni kamień, o którego położeniu dowiedzieć się można albo przypadkiem, albo czytając liczne opisy przejścia gry. Jeżeli bowiem chodzi o pomoc, Demon’s Souls jest bardzo oszczędne. Gracz jest tu w zasadzie pozostawiony samemu sobie – bez mapy, bez wskazówek, kompasu i innych tego typu „przeszkadzajek”. Do wymaganej do gry cierpliwości dołącza więc konieczność stałej uwagi i patrzenia pod nogi.
Robisz to źle!
Pomimo fantastycznej walki i niecodziennego pomysłu na rozgrywkę Demon’s Souls moim zdaniem robi kilka rzeczy źle. Na przykład chętnie przywitałbym pomiędzy początkiem poziomu i bossem (oraz potem między następnymi bossami) po jednym „checkpoincie”, w którym mógłbym się odradzać po śmierci. Lokacje są, owszem, ciekawie zaprojektowane i klimatyczne, ale do tego rozległe, w związku z czym po zgonie zaaplikowanym przez bossa na nowo trzeba się do niego przedzierać przez długi czas. I tak kilkanaście razy.
Jeżeli chodzi o sprawy techniczne, uwagę zwraca szalejący ragdoll, gdy przebiegamy po „szmatkowatych” ciałach ubitych wrogów, oraz chwilowe spowolnienia animacji, kiedy nie wyrabia silnik fizyki Havok. Te jednak niedogodności jestem w stanie uznać za psujące rozgrywkę w stopniu jedynie minimalnym, jako że solidny projekt świata i poziomów oraz świetnie dobrane głosy postaci budują gęsty, mroczny klimat.
Demon’s Souls to wspaniały tytuł, ale nie polecam go nikomu, kto nie ma ochoty opuścić przytulnego gniazdka dzisiejszych łatwych gier akcji i spróbować zmierzyć się z czymś naprawdę wymagającym.
Ocena: 8/10
—
Plusy:
Minusy:
—
Więcej w aktualnym numerze CD-Action. Od dziś w kioskach!
Czytaj dalej
30 odpowiedzi do “Recenzja: Demon´s Souls (PS3)”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Demon’s Souls trafia do Europy ze sporym, kilkumiesięcznym opóźnieniem w stosunku do premiery amerykańskiej, ale dociera do nas (w świetnej cenie i) otoczony opinią gry kultowej. Skąd taka fama? Wyjaśnia, w recenzji CD-Action, enki.
pierwszy
no i ciekawe, że ten sam punkt jako 1 i 2
sry nie 1 i2 tylko + i –
szkoda, że nie ma na xboxa.
@c00rtka: To taki celowy zabieg (te plusy i minusy), A jak nie chcesz minusa, to zmieść wszystkie swoje „tezy” w jednym komentarzu 😉
@c00rtka nie kumam – chodzi ci o to, że 'nie wybacza błędów’ jest jednocześnie plusem i minusem? Co do gry: nie, żebym nie lubił dużego poziomu trudności, ale jak mam przez tę grę walić padem w tv, to już wolę sobie odpalić jakieś mmo, gdzie będą i bossy i jak będę kogoś chciał zabić, to w pvp… DDO chociażby.
sry hut.(wiem, że to celowy zabieg)
Naprawdę polecam grę każdemu! Pokonałem każdego Demona i paru bohaterów lecz zanim to osiągnąłem zginąłem z 300-400razy xD. Szczerze mówiąc jest to najlepszy RPG w jakiego grałem. Mało jest tak Hardcorowych gier.
To nie jest raczej RPG.
Wysoki poziom trudności? TAK 🙂 Szkoda, że nie mam PS3… Jednak nadal powstają trudne gry 🙂 Poziom trudności w nowych grach niestety się zmniejsza, czasem aż nadto.Przykładem Prince of Persia 🙁
w koncu cos normalnego juz nie pamietam jaka gra mi sprawiala prawdziwa trudnosc (no poza PoP dusza wojownika przy Kaliene na samym koncu)
Fajne historie są związnę z grą ( z jej wydaniem w eu/usa ).O poziomie trudności już krążą legendy. Muszę sprawdzić.
@gelinor To JEST RPG. Tyle, że zmieszane z hack n’ slash…
To ja może dla początkujących i ludzi z brakiem cierpliwości lub czasu polecam klasę Royalty. Gość posiada całkiem mocne zaklęcie na samym początku, do tego wyposażony jest w pierścień odnawiający MP. Jedyny minus to odrobina zbyt mała odporność, ale jeżeli opanujecie odskakiwanie to nie zginiecie przez pierwsze 5-10 minut. Problemem może być pierwszy boss, ale tutaj każde starcie na początku może być kłopotliwe.
Swoją drogą gierka na ultimie jest za 149,99zł.
Epicki tytuł.
Ja mam tylko jedno pytanie – czy to kiedykolwiek zostanie wydane na pc ??
majsterpl6 – na 99% niestety, ale nie.
Ps. Jeśli tego nie ma na pc, to polecam zagrać sobie w Severance : Blade of Darkness – co prawda grafika jest już słaba, ale ta gra jest na porównywalnym poziomie z Demon’s Souls – uniki, bloki i szybkie ataki to też podstawa.
Mhoczny klimat – juz mi sie nie dobrze robi. Niech ktos wpadnie na pomysl stworzenia RPG z ciekawa fabula i niekoniecznie mhocznym swiatem.
Właśnie dzięki braku pomocy i niewybaczaniu błędów (zagapisz się o sec., źle ocenisz przeciwnika) ta gra nabiera rumieńców. wg. Mnie brakuje tak wymagających gier na rynku konsolowym.
Ja lubię ragdoll…
tak piszczie tu recenzje na pewno zachęcicie do kupna…
czasopisma zapomniałem dodać.
@Dolkacz wolisz żeby ta recenzja (gry konsolowej!!!111) zajmowała miejsce w czasopiśmie ? =p
@tojatu Tak się składa, że dokłądnie ta sama recenzja jest w dzisiejszym CDA.
Ehh, chciałem pograć w markecie, ale padł X (na padzie) :/ Smakowita gierka, choć mało który RPG mnie pociąga.
Muszę przyznać , iż ładnie uczepiliście się każdego minusu gry . Profesjonalizm . Oczywiście to prawda , cała fabuła zanika w gdzieś tam między bossami . Powinniście postawić jako plus powrót do korzeni , jako iż jest to niewątpliwie wielka zaleta tej gry . W końcu czuję , aż kiedy walczę przeciwko bossowi , to naprawdę muszę pomyśleć i się wysilić . Natomiast system pomocy graczom ? Miodzio ! Nie raz padłbym gdyby nie ostrzeżenie przed , niespodziewanym atakiem , lub nadchodzącym upadkiem . a gra 9/10
Dodam jeszcze walki z innymi Phantomami (Graczami) ahhh z jednym to dobre 20 min walczyłem .