Często komentowane 13 Komentarze

Recenzja: Ravensword: The Fallen King (iPhone)

Recenzja: Ravensword: The Fallen King (iPhone)
Obiecaliśmy, więc jest - kolejna recenzja gry na iPhone'a/iPod Toucha. Gry niezwykłej, bowiem przed premierą Ravensword: The Fallen King mówiło się, że to „Oblivion na iPhone'a”. Sprawdzamy, czy to porównanie nie jest aby przesadzone.

Ravensword: The Fallen King
wersja testowana: iPhone, j. ang
cena oficjalna: 3,99 euro

Scenariusz wydanej przez Chillingo gry Ravensword: The Fallen King rzuca gracza w sam środek krainy, którą nawiedził siejący zło demon. Król z pobliskiego zamku zaginął wraz ze swoim dziedzicem, a po okolicy kręcą się różne niebezpieczne stwory z piekła rodem. Zadaniem głównego bohatera jest odkrycie prawdy o własnym pochodzeniu i pokonanie panoszącego się zła, do czego środkiem stanie się tytułowy miecz. Krótko mówiąc klasyka gatunku.



Niestety, Ravensword: The Fallen King nie jest grą udaną. Jej twórcy zupełnie zagubili proporcje składników niezbędnych do stworzenia dobrego tytułu RPG. O ile zadbali o dość przyzwoity scenariusz i niezłą grafikę, o tyle rozwój postaci, niezwykle ważny element tego gatunku gier, zupełnie poszedł w odstawkę. Przede wszystkim kolejne poziomy postaci, osiągane dzięki wykonywaniu kolejnych misji i rozprawianiu się z potworami, nie są w grze niczym więcej niż sposobem na uzupełnienie zdrowia. Wszystkie parametry, takiej jak siła, zręczność lub szczęście, ustawiane są automatycznie przez program, a gracz nie ma na nie żadnego wpływu. Nie istnieje również żaden system dodatkowych umiejętności, które można by było rozwijać według własnego uznania. Nie ma nawet czegoś tak podstawowego w grach RPG jak czary lub klasa postaci.

Podobnie potraktowano osprzęt, który można kupić w trakcie gry. Niewielka liczba broni, raptem dwa rodzaje zbroi i jeden rodzaj magicznej mikstury. Nędznie. Co więcej broń i zbroje nie posiadają żadnych parametrów poza ceną. Jedynym sposobem sprawdzenia ich skuteczności, przykładowo czy miecz kowala jest lepszy od zwykłego miecza, pozostaje sprawdzenie ich w walce. Nie istnieją również żadne ograniczenia związane z parametrami postaci, takimi jak siła lub zręczność. Wystarczy, że stać ją na dany przedmiot, aby mogła go kupić i z niego korzystać.

Świat gry składa się z jedynie dziesięciu plansz, którym wprawdzie nie sposób odmówić urody, lecz trudno by było napisać, że są rozbudowane. Niemal żadnych tajemnych zakamarków, wszystko w zasięgu wzroku. Wejdź, przeszukaj, ubij wszystko, co się rusza i idź dalej. Nuda! Kiedy napotka się już jakieś monstra, niemal nigdy nie występujące w grupie, a walka sprowadza się do „tłucz, aż padnie”. Ewentualnie „strzelaj, aż padnie”, gdyż, poza bronią krótką, mamy do dyspozycji jeszcze łuk. Jedyną trudnością może być samo włączenie trybu walki, ponieważ wymaga ono kliknięcia w przeciwnika, a to nie zawsze działa. Czasem trzeba kilku powtórzeń, żeby program właściwie zareagował i podświetlił oponenta. Dosyć szybko dochodzi się również do etapu, kiedy większość przeciwników pada od pierwszego ciosu, co na dłuższą metę robi się mocno nużące.

Najgorsze wrażenie robi jednak finał gry. Nie będę go zdradzał, a napiszę jedynie, że jest nagły. Tak nagły, iż łatwo odnieść wrażenie, że scenariusz urywa się w środku historii. Kiedy pojawiły się napisy końcowe, przyszło mi do głowy, iż Ravensword: The Fallen King był pisany na szybko, jako wprawka do jakiejś większej produkcji. A szkoda, ponieważ gra posiada spory potencjał. Gdyby autorzy bardziej rozbudowali rozwój postaci i wątki poboczne, Ravensword: The Fallen King byłby grą naprawdę wartą polecenia. Teraz jest jedynie jedną z wielu niedopracowanych produkcji, które może będą warte polecenia przy wydaniu ich kolejnej wersji. Na razie jednak jeszcze na to za wcześnie, szczególnie za cenę niemal czterech euro.

Ocena: 2/5

Rozszerzona wersja recenzji znajduje się pod TYM ADRESEM.

Autorem tekstu jest Piotr Chyliński, redaktor magazynu Moje Jabłuszko, jedynego magazynie w Polsce poświęconego komputerom Apple – www.mojejabluszko.pl.

13 odpowiedzi do “Recenzja: Ravensword: The Fallen King (iPhone)”

  1. Obiecaliśmy, więc jest – kolejna recenzja gry na iPhone’a/iPod Toucha. Gry niezwykłej, bowiem przed premierą Ravensword: The Fallen King mówiło się, że to „Oblivion na iPhone’a”. Sprawdzamy, czy to porównanie nie jest aby przesadzone.

  2. A nikt za konwersję pierwszego Gothica by się nie wziął?

  3. Tak przy okazji. Dawajcie więcej takich recenzji. Nie tylko Iphone, ale np. DSa czy PSP. No i nie tylko gry – programy też się przydają.

  4. Czy tylko ja odwiedzam te recenzje?

  5. Ja też je odwiedzam, ale bardziej interesowałyby mnie gry z DS-a.P.S.: Będzie recenzja wersji europejskiej Pokemon Heart Gold i Soul Silver??

  6. Innymi słowy: ciekawy, acz urwany scenariusz i upośledzony gameplay? Podziękował.

  7. Ja też odwiedzam. A co do gry to całkiem fajna, ale strasznie toporne sterowanie ;p.

  8. nie żebym był jakimś znawcą RPG bo za nimi nie przepadam, ale mysle że fanie by było jak by była recka Dunegon hunter. Już to jest taki RPG/ Hack’n’Slash. tymbardziej ze mozna też sciagnąć ver. demo wiec kazdy kto posiada sprzęt Apple powinnien sprawdzić tę produkcje.

  9. Suuper, recenzja gry na iphona… teraz czekam tylko na recenzję jakieś gry z wii….

  10. „Będzie recenzja wersji europejskiej Pokemon Heart Gold i Soul Silver??” – muszązamieścić takie cudo w kwietniowym (majowym?) numerze CD-Action. 😉

  11. I o to chodzi. Dodawajcie więcej recenzji z konsol na stronie i mniej w piśmie. Za to więcej miejsca poświęćcie na Game Walkera i Publicystykę.

  12. Dlaczego nie, gra jest bardziej rozbudowana niż niektóre gry na iphona (mówie o Pokemonach xD).

  13. Grałem w dwójkę na PC, całkiem niezły RPG to był

Dodaj komentarz