Recenzja – Shadow Guardian

Shadow Guardian
Wersja testowana: iPod Touch, j. angielski
Gameloft
Cena: 5,49 euro
To co najbardziej krępujące załatwmy na początku – będziemy mieli z głowy i skupimy się na tym, co ważniejsze. Shadow Guardian to zrzyna z serii Uncharted – zrobiona bez najmniejszego poczucia obciachu, które w słowniku firmy Gameloft od dawna już nie istnieje. Główny bohater tej gry wygląda jak Nathan Drake, towarzysząca mu dziewczyna to „prawie Chloe”, sama rozgrywka to niemal identyczne jak w oryginale połączenie sekwencji wspinaczkowo-platformowych, łamigłówek i strzelanin, nawet ekrany menu się „kojarzą”. Grając w produkcje Gameloftu przyjmuję te zapożyczenia jako pewnik, wraz z dobrodziejstwem inwentarza – to, czy mnie denerwują czy nie, zależy już od jakości samej rozgrywki, i tego jak czyjś pomysł udało się Francuzom przenieść na platformę zupełnie do tego nieprzystosowaną. W Shadow Guardian te zapożyczenia nie przeszkadzały mi wcale.
Bohaterem Shadow Guardian jest Jason Call, poszukiwacz skarbów i przygód, którego poznajemy w okolicznościach zdecydowanie mało sprzyjających – oto pewien tajemniczy gość przesłuchuje go, przywiązanego do jakiejś dziwnej maszyny. Większa część gry to wspomnienia Calla, który pod presją pytań odtwarza swoje ostatnie eskapady. W siedmiu kolejnych poziomach odwiedzamy m.in. Indonezję, Egipt, zatopione miasto na dnie Morza Czerwonego, Tajlandię, cały czas obracając się wokół tajemnicy, którą tajemniczy nieznajomy chce z Calla wyciągnąć. Jeśli brzmi to interesująco… to znaczy, że źle wykonuję swoją robotę. Fabuła jest niestety tandetna, a o ile jeszcze jej ogólny zarys może ciekawić, tak dramatis personae są banalne, a właściwie nawet kiczowate. To kino klasy B, w wydaniu jakie gości już tylko na TV4 i to w późnych godzinach nocnych.
O ile jednak fabuła nie zachwyca, tak rozgrywka robi dużo większe wrażenie. To co znamy z serii Uncharted, zostało przeniesione na mały ekran iPoda/iPhone’a w sposób bardzo „kompletny”. Przede wszystkim sporo się wspinamy i skaczemy – a także zwisamy z sypiących się fragmentów budynków. Gra nie wymaga przesadnej precyzji (sterowanie na ekranie dotykowym i tak by jej nie zapewniło) i np. przy skokach pomaga, automatycznie ustawiając bohatera we właściwym miejscu. O ile jednak to samo w wersji PS3 wyglądało niewłaściwie, tak tutaj jest rozwiązaniem jak najbardziej na swoim miejscu.
Niezłe są sekwencje strzelane – można się i kryć za przedmiotami i strzelać korzystając z auto-targetingu (szkoda, że nie da się bardziej doprecyzować miejsca trafienia delikatnym ruchem palca na ekranie), a gdy wybierzemy nieco trudniejszą opcję rozgrywania walk w trybie „Tactical”, wrogowie wykazują nawet pewne objawy inteligencji. Jeśli któryś z elementów „rozgrywka w Uncharted” jest w Shadow Guardian rozwiązany słabiej to łamigłówki – nie brakuje im co prawda rozmachu (jest tu np. ustawianie kamiennych bloków w wielkie kamienne schody), ale są po prostu zbyt łatwe.
Pod względem technicznym Shadow Guardian wykonany jest więcej, niż przyzwoicie. Co prawda nie jest to jakość Infinity Blade (ten tytuł mocno obnażył braki innych developerów gier na iUrządzenia), ale myślę, że nawet pierwsze tytuły z PS2 nie powstydziłyby się takiej oprawy. Jason jest w pełni „udźwiękowiony”, to samo dotyczy kwestii innych postaci pojawiających się w cut-scenkach, całość sprawia bardzo kompetentne, profesjonalne wrażenie. To produkcja „AAA”, z bardzo wysokiej półki.
I chyba właśnie na tym polega rewolucja, jaka tego grudnia miała miejsce na AppStorze. Gry takie, jak Infinity Blade, Real Racing, Shadow Guardian, Battlefield: Bad Company 2, N.O.V.A. 2. są bardzo „pełnowymiarowe” – mają więcej niż solidną oprawę, ciekawą i długą rozgrywkę, nierzadko także w pełni działające multi. I nawet jeśli tego ostatniego w Shadow Guardian zabrakło, to samą grę polecam. Może i Uncharted na PSP byłby lepszy – ale nie istnieje. A Shadow Guardian na iPod Toucha jest. I jest naprawdę dobry.
Ocena: 8.0
—
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
7 odpowiedzi do “Recenzja – Shadow Guardian”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
To, co wydarzyło się w grudniu na AppStorze, przejdzie do historii, jako „miesiąc, w którym iPhone i iPod Touch zostawiły pozostałe konsole przenośne w tyle”. Między innymi za sprawą gry Shadow Guardian – Sony naprawdę chciałoby mieć takie Uncharted na PSP…
Dla mnie sterowanie jest jakieś średnio intuicyjne. Gameloft uparł się, że będzie robił wirtualne joysticki/przyciski, co dość często się sprawdza, ale są wyjątki. Przecież multitouch jest ogromnym polem do popisu, a tu niektórzy na siłę starają się odwzorować sterowanie na PSP lub padem.|Warto, abyście napisali o N.O.V.A 2. Kiedy kolega spojrzał mi przez ramię w co gram, musiałem przez kilka minut tłumaczyć mu że to wcale nie jest wirtualny pulpit, tylko pełnowymiarowa iGra.
Zastanawiałem się nad zakupem tej gry, ale doszedłem do wniosku, że jednak wydanie ponad 50 zł w miesiącu na gry na iPoda to lekka przesadza. Tak więc kupię w styczniu 😛
@Yeenzoo – Napiszemy. Choć kolega powinien zobaczyć Battlefield: Bad Company 2. Jest przecena na 79 eurocentów, a to najlepszy FPS na iPoda.
@Hut|Dla mnie najlepszym FPSem nadal jest Modern Combat 2. W Battlefielda grałem u kolegi, ale nie mam zamiaru go kupować, mimo jego niskiej ceny. Sterowanie w Bad Company totalnie mnie odrzuciło. W MC2 ogarnąłem je w pierwszych pięciu minutach i mogłem już szaleć w multi ciesząc się awansami. W BF tak nie jest :
Hut – bzdury piszesz. Bad Company 2 na iOS nie dorasta do pięt Modern Combat 2. Zaraz ktoś mi wyjedzie tutaj z ceną. Fakt, Bad Company kosztuje obecnie 3 złote, a MC2 jakieś 21 zł, ale co to ma do rzeczy? Po prostu MC2 jest lepsze i tyle, pod niemal każdym względem.
Wojna Battlefield/”Call of Duty” przenosi się nawet na iUrządzenia 🙂