Recenzja – World of Warcraft: Cataclysm

World of Warcraft: Cataclysm
wersja testowana: PC, j. angielski
wydawca: LEM
oficjalna cena: 129,00 zł
Znacie bajkę o pięknej katastrofie, o cudownym kataklizmie? Znacie? No to uważajcie: Cataclysm – trzeci dodatek do nieodmiennie obłędnego World of Warcraft – w ciągu pierwszych 24 godzin sprzedał się w liczbie 3,3 miliona kopii. Pobił tym samym rekord… poprzedniego dodatku do WoW-a o tytule Wrath of the Lich King – który wypchnął ze sklepów „zaledwie” 2,8 miliona.
O czym to świadczy? Po pierwsze, że kryzys to mit – ludzie mają kasę i chcą grać na PC. Po drugie – wśród nich wielu jest graczy chcących grać w WoW-a. I po trzecie, najważniejsze – ci potworni wygłodnieli po rocznej diecie z Icecrown Citadel. Przypomnijmy: premierę Cataclysmu poprzedzał wielomiesięczny okres stagnacji i braku nowych treści, co w połączeniu z niewysokim poziomem trudności sprawiło, że hale domeny króla licza zdążyły opatrzyć się nawet największym fanom arcydzieła Blizzarda. Dla nich Cataclysm to nie tyle koniec świata, co okazja by nowo uzależnić się od WoW-a. Będą w szoku – gra, jaką zastaną po powrocie różni się znacząco od tego, co zapamiętali z przeszłości.
Deathwing Niszczyciel
Cataclysm dopisuje kolejny rozdział do historii World of Warcraft. W skrócie: pokonanie króla licza Arthasa (niski poziom trudności sprawił, że zrobiła to, i to wielokrotnie, jakaś połowa graczy) nie oznaczało wcale początku ery pokoju w Azeroth. Przeciwnie – zło wykorzystało moment, kiedy bohaterowie skupili się na północnym kontynencie świata i… zaatakowało świat stary – krainy z podstawki. Te przez całe lata służyły jedynie jako wstęp do Outlandów i Northrendu i jakościowo ustępowały poziomowi dodatków. Były tez ponoć niezbyt przyjazne dla nowych graczy (ponoć aż 7 z 10 zaczynających przestawało grać na pierwszych poziomach) i na pewno uciążliwe dla tworzących kolejne postacie.
Atak zła – w tym przypadku smoka Deathwinga zwanego też Niszczycielem – zmienił stare dobre Azeroth na Azeroth nowe i lepsze (także dlatego, nawiasem mówiąc, że w końcu można w nim latać!). Większość krain zmieniła przy tym swój kształt, wygląd i charakter – te największe, jak Barrens podzielone zostały na dwie krainy – te puste, jak Azshara czy Desolace – wypełniły się okazjami do zdobywania punktów doświadczenia. Pojawiły się dziesiątki i setki nowych, zwykle powiązanych ze sobą fabularnie questów, interfejs zaś wiedzie od jednego do drugiego jak GPS. Sporo przy tym jest zleceń innych niż „wybij, przynieś, pozamiataj” wymagających choćby użycia pojazdów, czy kreatywnego wykorzystania przedmiotów. Innymi słowy: w starym świecie WoW-a jest teraz ciekawiej niż w Northrendzie króla licza.
Szybciej, lepiej, inaczej
Znacznie szybciej trwa też zyskiwanie poziomów – każdy wymaga znacznie mniejszej liczby XP, niż niegdyś, postacie zaś – wskutek zmian mechaniki – wyraźnie rosną w siłę (bądź też zręczność czy inteligencję) z każdym kolejnym zdobytym. Mali herosi są też w stanie – już od 10 poziomu rozwoju – posługiwać kluczowymi zdolnościami swej specjalizacji – np. śmiertelnym ciosem u zbrojnego (mortal strike, arms), czy okaleczeniem u zabójcy (mutilate, assassination). Przemianie duchowej ulegli wreszcie paladyni, którzy zyskali niezależny do many zasób w postaci „holy power”, łowcy zaś zamienili powiązaną z inteligencją manę na właściwą zręczności energię „focus”.
Klasy postaci jednak to jedno, a są jeszcze nowe klasy. Jeszcze przed dodatkiem pojawiły się niedostępne wcześniej kombinacje klas – np. tauren-paladyn, krasnolud-mag, czy gnom-kapłan, sam Cataclysm zaś sprowadził na World of Warcraft dwie nowe rasy grywalne. Pierwszą stanowią powiązani z Przymierzem worgeni – wilkołaki WoW-a. Ich kariera rozpoczyna się w przeklętym królestwie Gilneas, kryjącym się dotąd bezpiecznie przed światem za Murem Greymane’a. Hordę zasilili zaś gobliny – zielonoskórzy wyznawcy pieniądza, których „wierzchowce” – trójkołowe motorki szybko stały sie hitem sezonu w Orgrimmarze. Nowe, warto dodać, dzięki płatnej możliwości zmiany rasy, szybko stały się stare i da się już spotkać byki i krowy (taurenów) na 85 poziomie parających się ciemną stroną kapłaństwa (*kaszl*).
Tylko pięć do 85
No właśnie – Cataclysm to nie tylko wielkie zmiany w strefach 1-60, ale także pięć nowych 80-85. Nie stanowią, jak światy poprzednich dodatków, jednego kontynentu, lecz rzeczywiście pojedyncze krainy sąsiadujące z choćby Wetlandami czy Silithusem. Najbardziej niezwykła z nich to osadzona całkowicie pod wodą Vashj’ir, przy czym pływanie w niej przypomina latanie na otwartym powietrzu. Nie potwierdziły się innymi słowy obawy, że lokacja podwodna okaże się niegrywalna – przeciwnie – specyfika questów sprawia, że jest to kraina lepsza niż również przeznaczona dla poziomów 80-82 Mount Hyjal. Kolejne dostępne krainy to podziemny Deepholm (82-83), egipskie Uldum (83-84) i wreszcie zaskakująco zwyczajne Twilight Mountains (84-85). Wszystkie razem zawierają ok. 600 questów (z 6000 nowych w grze), co wystarcza aż nadto, by osiągnąć poziom 85.
Samo levelowanie także nie budzi złych emocji. Zwyczajowo już czas dodatku wprowadził na serwerach PvP niepisane zawieszenie broni pomiędzy Przymierzem a Hordą i osiągnięcie nowego limitu zajmuje jakieś 16 godzin gry łącznie. Pięcie się w górę uprzyjemnia także sensowne (niemal) nagrody z questów i nowe talenty każdej z klas. Postacie otrzymują je na 81, 83 i 85 poziomie, zdobywając m.in. zdolność ataku z powietrza (wojownik), zasłony dymnej (łotrzyk), czy… przeskoku czasowego (mag). Naturalnie w nowych krainach działają także wierzchowce latające, więc przemieszczanie się pomiędzy osadami i placówkami jest błyskawiczne.
Jest trudno jak kiedyś
W przedziale 80-85 dostępnych jest również 7 instancji grupowych (dungeons), dla graczy na maksymalnym poziomie zaś 9 znacznie bardziej wymagających „wersji heroicznych” (dwa dodatkowe to klasyczne Shadowfang Keep i Deadmines w wersjach hardcore). Uwaga jednak – Cataclysm w przeciwieństwie do poprzedniego dodatku nie pozwala przejść od levelowania do heroików. Tu na przywilej ginięcia na odpowiednio wzmocnionych bossach (jak również i grupach „śmieci śmierci” przed nimi), ale i odpowiednio lepszy łup naprawdę trzeba zasłużyć. Przede wszystkim zbierając (kując, szyjąc, gardzieląc w zaprzyjaźnionych frakcjach) odpowiedni sprzęt. Co ważniejsze jednak – ucząc się od nowa gry. Tutaj taktyka zalania całej sali ogniem się nie sprawdza. Cataclysm sprawił, że tankowie nie są w stanie utrzymywać na sobie całych armii, leczący leczyć bez końca, a zadający obrażenia ograniczać się do dwóch przycisków. Nagle ważne stało się chwilowe eliminowanie przeciwników z walki (crowd control) czy – uwaga – oszczędzanie many!
Stopień wyżej znajdują się rajdy – łącznie 3 plus minirajd z jednym bossem w strefie PvP, jednak przyznaję, że mój warrior jak na razie znajduje się na poziomie heroików, więc ciężko mi wyrokować o ich sukcesie bądź braku takowego. Za to w zasadzie dla wszystkich graczy dostępne są trzy strefy PvP – otwarty Tol Barad oraz dwa battlegroundy: capture the flag w Twin Peaks i domination w Battle for Gilneas. Samo PvP zmieniło się też o tyle, że wszyscy gracze mają znacznie więcej zdrowia (ok. 80-100 tys. HP), w dostępnym na razie sprzęcie biją nieznacznie tylko mocniej niż w najlepszych epikach poprzedniego dodatku a dodatkowo znikły zdolności społowiające leczenie, jak śmiertelny cios (mortal strike to teraz tylko -10% do leczenia). Innymi słowy nie sposób już skasować wroga w dwie sekundy lub mniej.
Cataclysm nade wszystko
Cataclysm wreszcie to te wszystkie mniej i bardziej drobne usprawnienia i uzupełnienia, jakich oczekiwać można po dodatkach. Pojawiła się m.in. zupełnie nowa profesja dodatkowa – archeologia, która moim zdaniem jest przenudna, ale nagrody – wyjątkowe wierzchowce, czy broń, zdają się przeważać i są już gracze którzy osiągnęli w niej prawie wszystko. Zmienił się także silnik gry, która stała się ładniejsza (zwłaszcza woda), a nowe krainy w wyraźny sposób wykorzystują proces fazowania zmieniając świat dosłownie na naszych oczach. Z drugiej strony jednak wciąż są problemy ze skryptami czy itemizacją (przykładowo mam dwa identyczne przedmioty z tego samego poziomu – jeden jest uncommon, zielony, drugi rare, niebieski). To jednak kwestia hotfixów, które pojawiają się praktycznie codziennie od dnia premiery.
Koniec końców Cataclysm zmienił wszystko: od sposobu levelowania w starych krainach, po postrzeganie heroików. To zdecydowanie najbardziej rewolucyjny krok w ewolucji World of Warcraft, który z jednej strony uprzyjemnił rozgrywkę, a z drugiej przywrócił satysfakcję z osiągnięć. Dlatego też mimo lamentów na forach twierdzę, że lepszego momentu na rozpoczęcie gry lub powrót do niej nigdy wcześniej nie było.
Ocena: 9
—
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
25 odpowiedzi do “Recenzja – World of Warcraft: Cataclysm”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
World of Warcraft: Cataclysm to oficjalnie najlepiej sprzedająca się gra na PC. Co o tym zadecydowało? Jak wygląda Azeroth po wielkim Kataklizmie? Sprawdzał dla was gem. Testował w lewo i w prawo, w dół i w górę. I ma już ostateczny werdykt. Recenzja cdaction.pl!
No fajnie, fajnie, ale mimo wszystko nie wezme udzialu w eksploracji nowego Azeroth. Dluga, trwajaca ponad 5 lat, przygoda moich huntera, locka, druida i najmlodszego wsrod nich death knighta dobiegla konca wraz z pokonaniem przez nich Lich Kinga, konczac tym samym historie rozpoczeta w Warcraft 3. Do swiata Azeroth powroce dopiero w Warcraft 4, czyli raczej niepredko. 😉
@Tesu – albo nawet wcale. Mi okres ogromnej sympatii do Blizzarda za kilka genialnych gier skończył się wraz z wydaniem przez nich WOW i nie naprawił tego nawet fenomenalny SC2. Idea kontynuacji historii Azeroth w MMO, na które jestem uczulony (true story) jest dla mnie co najmniej dziwna. Dlatego nawet jeśli WOW będzie zbierał genialne recenzje i liczba graczy będzie bić kolejne rekordy, to nie zostanie przeze mnie doceniony.
recenzja fajna i calkiem trafna imo, tylko nie rozumiem tych ciaglych spolszczen na siłe. musialem sie chwile zastanawiac o co chodzi 😛
Ja też już nie wracam do Azeroth. Cataclysm w ogóle do mnie nie przemawia, wydaje mi się strasznie naciągane z tym Deathwingiem i tak jak moi poprzednicy- do świata WoWa wrócę pewnie(o ile takowy ujrzy światło dzienne) w WarCraft 4 🙂
hmm gra nie jest trudniejsza tylko prostsza zwłaszcza pvp, i tanki po 140k hp to przegięcie i to spore
Akurat skok w HP z 20-30k na 80-100k bardzo mi się nie podoba, taki plate z flagą przez całe wsg będzie sobie mógł biec 😛
9 co za szok
Tank ma 140k hp bo bossowie zadają więcej dmg …
Ja na temat gry World of Warcraft kompletnie się nie wypowiadam, na tym forum są inni użytkownicy, którzy mogą zabrać głos w tym temacie. W WoW-a kiedyś grałem, ale nie wciągnął mnie za bardzo. Uznałem go za stratę czasu. Wypowiadam się tylko na temat tego, co zostało napisane w recenzji. Mianowicie – kompilacja krasnoluda-maga zupełnie do mnie nie przemawia. Nauczony jestem z treści wszelakiej, iż krasnoludy odczuwają brak wpływu magii i tego będę się trzymał. 😉 Blizzard za wszelką cenę stara się
urozmaicić grę i z jednej strony to dobrze. Trzeba przecież przyciągnąć nowych graczy. Kto nie wykonuje kroku do przodu ten robi dwa kroki w tył. 😉 Stara maksyma, ale wciąż aktualna. Ale połączenia typu krasnolud-mag, czy tauren-paladyn, brzmią nad wyraz śmiesznie. Co do reszty usprawnień, to myślę, że powinny się spodobać wszystkim użytkownikom i przede wszystkim zachęcić nowych graczy. I wreszcie co do recenzji – strasznie dużo pomyłek w tekście, gem.
Znalazłem błąd, chyba. Cytuje: „…a są jeszcze nowe klasy” Nie ma nowych klas jest tylko nowa mieszanka klas z rasami. I „…przeskoku czasowego (mag)” To raczej nie jest „przeskok” on nic nie przeskakuje IMO spowalnia czas, „zagięcie czasoprzestrzeni”?|@Shion|Nie tylko krasnolud mag. Dlaczego undead może być HOLY priest’em, skoro magia holy go zabija? Bo undead to martwy człowiek a oni byli priest’ami, no to dlaczego nie może być paladynem , bo magia holy go zabija 😀
hmm, to już wiem po co warriorowi 5 sekundowy stun… Najbardziej mnie martwi znerfienie mortal strike’a – to -10% od leczenia mogło i być zbalansowane gdyby np. zostawało do zdispellowania bądź jakieś 30-40s, bo niby co te -10k hp zdziała jeśli da się to zdjąć dwoma-trzema hitami ? Wygląda na to, że ten skill stał się dla warka nieco „bezużyteczny”…
I panie i panowie , żegnamy się z real life : ]
Dziękuję, postoję.
co to za scena na screenie?
@Suchy, też mnie to ciekawi.
Walka Deathwinga z Alekstraszą prawdopodobnie w Twilight Highlands
Twilight Mountains? o rly? a nie Twilight Hightlands?
„zbyt szybkie levelowanie” – nareszcie!!!I tak wilkołaki są największym motywatorem do powrotu, podlane sosem szybkiego levelowania, może wreszcie wyleveluję jakiegoś rogala do maxa ;] Nareszcie 1-max to nie jest poświęcanie życia grze.
WoW to fajna gra ale żeby płacić 50zł miesięcznie to trochę za dużo. A niedługo Guild Wars 2<:
No gdyby jeszcze tak płacić 20, 25 no max 30zł to bym się skusił bo generalnie WoW fajnie się prezentuje, ale 50zł na miesiąc!? Płaciłbym tyle gdybym miał pewność, że codziennie będę grać przez jakieś 4h, a to raczej niewykonalne(no tylko w weekend ;P)
Po pierwsze prepaid nie jest taki drogi bo kosztuje gdzies 75 zł na 2 miesiace. Jeżeli chodzi o sam dodatek to naprawdę panowie z blizza się postarali nowy świat , nowe questy , i przedewszystkim wznieśli poprzeczkę względem poziomu trudności co naprawdę mi się bardzo podoba. Teraz zwykłe instancje jak i wersje heroickowe są prawdziwym wyzwaniem a nie to co było w lish kingu. obecnie mów warrior tank ma 153 K HP
Chryste, pogratulować ignorantom. Abonament do WoWa kosztuje 33zł miesięcznie, a nie 50zł. Chcecie, sprawdźcie na keye.pl
akurat w WotLK na początku heroiki też były trudne: spójrzcie na Halls of Lighting. Tylko że po 3.1 i 3.2 wszyscy mieli tak dobry sprzęt że zrobiło się prosto… no i ja się żęgnam wracam do gry.