Często komentowane 78 Komentarze

[Retro Action] Recenzja Wiedźmina!

[Retro Action] Recenzja Wiedźmina!
Już prawie 6 lat minęło od powstania tej recenzji. Napisał ją CormaC i warto do niej wrócić po tych kilku latach. Tak zaczynała się ogólnoświatowa kariera Białego Wilka, na którym - możemy to przyznać z perspektywy czasu - od razu się poznaliśmy. Eliksiry do kubków, rozsiądźcie się wygodnie - zapraszamy do lektury.

Człowiek, który wybiegł spomiędzy drzew, miał włosy białe jak mleko, choć na pierwszy rzut oka nie był starcem. Biegł skulony, chwiejąc się i spazmatycznie łapiąc ustami powietrze. Ktoś szedł jego śladem, ktoś raz po raz wykrzykiwał jakieś obce imię. Czego ci ludzie od niego chcą? Pomylili go z kimś, on nie zna żadnego Geralta. Korowód myśli przerwało gwałtowne zderzenie z przesiąkniętą deszczem ziemią.

Obudził go lejący się z nieba deszcz. Wóz podskakiwał na wybojach.
– Nic nie pamiętam – wydusił z siebie białowłosy.
– Wkrótce pogadamy na spokojnie. Zbliżamy się do Kaer Morhen – odparł idący obok człowiek. W oddali rosły mury Wiedźmińskiego Siedliszcza.



Tak oto w roku 1270 – 5 lat po Wielkiej Wojnie – powrócił do świata żywych Geralt z Rivii, słynny Gwynnbleidd – Biały Wilk. Wygląda, jakby wygrzebał się z grobu i nie potrafił poskładać w całość strzaskanych wspomnień, lecz żyje. Powrócił w samą porę – świat bardzo potrzebuje wiedźminów. Przez pięć lat po wojnie Królestwa Północne nie zdołały dojść do siebie. Zaraza i głód zdziesiątkowały tych, którym udało się ocaleć wojenną zawieruchę. Komanda Scoia’tael – elfów i krasnoludów – zaszyły się głęboko w lasach, w których zbierają siły do ostatniego zrywu przeciw ludziom. Trakty i gościńce zaroiły się od potworów.

Na całym świecie trudno o bezpieczniejsze miejsce. To jest Kaer Morhen, Wiedźmińskie Siedliszcze. Tu był kiedyś piękny zamek. Dawno temu.

Nawet wiedźmini, symbol starego świata, nie są już bezpieczni. Nie ze względu na utopce, kikimory czy wiwerny jednak. Ktoś odważył się (nie po raz pierwszy zresztą) przypuścić na twierdzę w górach Kaedwen frontalny atak, wedrzeć się do laboratorium i wykraść sekrety wiedźmińskich mutagenów. Wiedźmini i Triss Merigold, która także była w Warowni Starego Morza (tak tłumaczy się ze Starszej Mowy nazwę twierdzy) podczas ataku, rozdzielają się i wyruszają na poszukiwania rabusiów.

Bohater gry stracił pamięć, a wraz z nią umiejętności, które będzie musiał sobie przypomnieć – oto mamy standardową fabularną kliszę nr 47. Takie komentarze pojawiały się po zdradzeniu przez twórców Wiedźmina sposobu, w jaki zawiązana zostanie akcja. Owszem, takie chwyty już się zdarzały nie raz i nie dwa – choćby w drugiej części Gothica, by nie szukać daleko. Mało oryginalne – swoiste pójście na łatwiznę, można by rzec. Nie twierdzę, że nie jest to oklepany chwyt, ale… Służyć miał czemuś więcej aniżeli ułatwieniu sobie życia, co zaraz wyjaśnię.

Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że mimo wszystko głównym rynkiem będzie dla Wiedźmina zagranica, gdzie twórczość Sapkowskiego znana jest dużo gorzej niż u nas, a gdzieniegdzie właściwie wcale. Częstowanie zachodnich graczy bohaterem „obciążonym” przeszłością, która jest im zupełnie nieznana, byłoby posunięciem ryzykownym. Gracz nieznający Sagi czułby się przecież wyobcowany, napotykając co i rusz postacie, które jego bohater ewidentnie zna i z którymi gada jak z dobrymi kumplami, lub słysząc o wydarzeniach fabularnego tła, które najwyraźniej też powinny być mu znane, lecz nie są. Scenarzyści Wiedźmina stanęli przed bardzo trudnym zadaniem – wbrew pozorom nie wystarczyło po prostu wziąć dorobek Sapkowskiego i przyszyć go grze, bo całość byłaby nieczytelna dla większości graczy. Amnezja Geralta rozwiązuje sprawę, przynajmniej częściowo – napotkanej postaci można zwyczajnie powiedzieć, że jej nie pamiętamy (lub zupełnie nie kojarzymy sytuacji, o której wspomina) i usłyszeć wyjaśnienie.

Właśnie Wiewiórki. Tak się sami zowią w elfim języku. Jedni mówią, że dlatego, że czasem ogony wiewiórcze noszą u kołpaków i czapek. Inni zaś, że to przez to, że w boru mieszkając, orzeszkami się karmią.


Przed scenarzystami Wiedźmina szczerze chylę czoło. Choć historia zaczyna się dosyć standardowo – Geralt wyrusza w świat, by dopaść rabusiów (którzy zresztą nie są zwykłymi bandytami z lasu – przewodzi im mag) – szybko niczym kula śniegowa obrasta w dodatkowe wątki, rozwija się, częstuje motywami doskonale znanymi z książek Andrzeja Sapkowskiego. Twórcom udało się napisać z rozmachem doskonały scenariusz, który cholernie wciąga i pozostaje w idealnej zgodzie z klimatem książkowego oryginału. Mamy tu więc w tle rozgrywki polityczne, szpiegów i modne ostatnio układy interesów. Pojawia się również Starsza Krew i przepowiednia Itliny. Mamy też inny motyw, który wyraźnie zarysowany został w Sadze – nietolerancję i komanda Scoia’tael (bojówki nieludzi) kryjące się po lasach. Jednym słowem, Geralt ponownie wplątany zostanie w ważkie wydarzenia, którym po stokroć wolałby przyglądać się z boku.

Widzisz, Geralt, niekiedy bywa tak, że Bardzo Wielkie Zło chwyci cię za gardło i powie: „Wybieraj, bratku, albo ja, albo tamto, trochę mniejsze”.


Musimy jednak wraz z nim podejmować ważne decyzje ze świadomością, że w ten czy inny sposób zostaniemy z nich rozliczeni – i to nie za chwilę, kiedy będzie można wczytać sejw i dokonać innego wyboru, lecz za kilka godzin, gdy trzeba się już będzie pogodzić z konsekwencjami wyboru.

Byś nie miał wątpliwości odnośnie związków przyczynowo-skutkowych pomiędzy twoimi wyborem a zaistniałą sytuacją, gra uraczy cię przerywnikiem, który je wyjaśni. Wybory często są zresztą niełatwe – choć w wielu przypadkach nie miałem wątpliwości, jak trzeba postąpić, zdarzało się, że zamyślałem się na dłuższą chwilę, zwyczajnie nie mogąc się zdecydować, co począć. Ten system wyborów – z którego twórcy są zresztą dumni i który jest jednym z ważnych wyróżników Wiedźmina – sprawia, że warto przejść grę jeszcze raz (a może nie tylko raz?) po to, by sprawdzić, co się stanie, gdy obierzesz inną ścieżkę i zobaczyć inne spośród trzech różnych zakończeń.

%pagebreak%

Zadania stawiane przed graczem są bardzo różnorodne. Bardzo dużo jest tu machania mieczami (również podczas wykonywania znajdowanych na tablicach ogłoszeń zleceniach na potwory, dzięki którym można nieco dorobić i spełnić się w zawodzie), lecz przyjdzie też przeprowadzić śledztwo (wespół w zespół z detektywem Raymondem Maarloevem – miłośnicy Chandlera z pewnością się uśmiechnęli) czy odwiedzić w towarzystwie Triss bankiet dla wyższych sfer (Geralt oczywiście wyraźnie daje do zrozumienia, że mu się tam nie podoba – w grze jest takim samym sarkastycznym cynikiem jak w książkach). Nic dziwnego, że twórcy tak usilnie walczyli z przyklejoną niegdyś Wiedźminowi etykietką hack’n’slasha. To nie jest hack’n’slash, to prawdziwe pełnoprawne RPG. Postawienie tej gry w jednym szeregu z Diablo, Titan Questem czy Loki byłoby zwyczajnie mylące i krzywdzące.

Velerad, grododzierżca Wyzimy, podrapał się w podbródek, zastanowił się. Nie był ani zabobonny, ani bojaźliwy, ale nie uśmiechało mu się pozostanie z białowłosym sam na sam.


Fanów Sapkowskiego z pewnością ucieszy informacja, że gra kipi wręcz od nawiązań do oryginału i różnorakich smaczków – spotykamy bardzo dużo postaci znanych z książek, w tym również drugo- albo i trzecioplanowych, które scenarzyści pomysłowo i naturalnie wpletli w nową opowieść. Nawet grododzierżca Wyzimy ma tu takie samo imię, jakie nosił w tym historycznym, pierwszym opowiadaniu o Wiedźminie – Velerad. Zresztą odwołania nie tylko do literackiego pierwowzoru są tu obecne. Podobnie jak Sapkowski do czytelników, tak i twórcy Wiedźmina puszczają do gracza oczko, serwując mu różne nawiązania do naszej rzeczywistości. O detektywie Maarloeve’ie już wspominałem. W karczmie w Wyzimie spotkać można – dla przykładu – pięściarza, który niegdyś nazywany był wielką nadzieją białych, potem jednak przytrafiła mu się dyskwalifikacja za ciosy poniżej pasa, a karierę ostatecznie złamała kompromitująca porażka w meczu, w którym padł na deski po kilkudziesięciu sekundach…

Również autorzy dialogów stanęli na wysokości zadania. Nie są to takie szczyty, jakie osiągnął Sapkowski, nie bez powodu zwany ich mistrzem, jednak element ten stoi w Wiedźminie na bardzo wysokim poziomie. (W wersji polskiej. W wersji angielskiej jest – moim zdaniem – wyraźnie gorzej.) Dialogi są wzorowane na stylu AS-a: mocne, wyraziste, soczyste (Ten sk*rwiały dewot z małym fi*tem i jeszcze mniejszym mózgiem chce mnie wysadzić z siodła…), gdzieniegdzie dowcipne (Na pohybel dysonansom!, krzyczy Zoltan Chivay, wznosząc szklanicę podczas męskiej rozmowy przy wódce po tym, jak Jaskier plecie farmazony próbując wyjaśniać sercowe rozterki Geralta teorią dysonansów poznawczych), tu i ówdzie trafi się nieco pikanterii (Coś mnie kłuje w boku. Może pójdziemy do ciebie sprawdzić, czy nie mam jakichś obrażeń wewnętrznych?) czy fajny bon mocik (Seks i polityka sprowadzają się w zasadzie do jednego – do pi*przenia). Jednym słowem, dialogi są po prostu bardzo dobre i świetnie trzymają „sapkowski” klimat. Są też jednym z kilku powodów, dla których gra kierowana jest do dorosłych odbiorców.

W głównej sali zajazdu „Pod Misiem Kudłaczem” odbywał się właśnie pojedynek na kułaki. Dwóch przysadzistych i szerokich jak piece krasnoludów prało się pięściami, aż dudniło.


Również przenosząc do gry świat wiedźmina autorzy postarali się, by wszystko odbyło się jak najbardziej bezboleśnie z punktu widzenia fana Sapkowskiego, ale dodali też coś od siebie. Oprócz znanej z kart Sagi wyzimskiej karczmy „Pod Misiem Kudłaczem” znajdziemy też reprezentujący wysoce wyższy standard „Nowy Narakort” (w opowiadaniu „Wiedźmin” Geralt mija knajpę „Stary Narakort”). Do samej Wyzimy wiedzie zresztą, podobnie jak w pierwowzorze, grobla (miasto leży nad jeziorem, tak jak opisał to Sapkowski). Generalnie miejscówki w Wiedźminie to miks tego, co znamy z książek z lokacjami nowymi, lecz zawsze zgodnymi z duchem prozy AS-a (np. szpital Lebiody – o Proroku Lebiodzie wspomina się kilkakrotnie w książkach). Wspomnę jeszcze, że twórcy nie zdecydowali się na wprowadzenie otwartego świata – gra podzielona jest na rozdziały, w których mamy dostęp do określonych lokacji.

Caldemeyn przestąpił z nogi na nogę, patrząc na pająkowaty, obciągnięty zeschłą skórą kształt, na szkliste oko z pionową źrenicą, na igłowate kły w zakrwawionej paszczy.


Podobnie zresztą wygląda sprawa z potworami – znamienita większość to monstra mniej lub lepiej znane z dzieł Sapkowskiego (kuroliszek, kikimora, graveir, ghul, utopiec, fledder itp.), inne wprowadzone zostały przez twórców, jednak tak, by nie psuć klimatu (np. barghest – upiorny pies z legend staroangielskich), jeszcze inne zaś twórcy wyobrazić sobie musieli sami, bo dane z książek były zbyt skąpe. Taki echinops, dla przykładu, o którym wiadomo było raptem tyle, że jest spory i potrafi strzelać kolcami. Twórcy gry zrobili z niego wielką drapieżną roślinę (choć akurat wnioskując z fragmentów książki nie stwierdziłbym, że to może być przedstawiciel flory – raczej przerośnięty jeżozwierz).

Zawirował w piruecie (…) przyklękając w wypadzie błyskawicznie ciął ją z dołu, samym końcem miecza, przez odsłonięte udo i pachwinę.


Geralta otrzymujemy oczywiście z całym dobrodziejstwem inwentarza – dwoma mieczami (stalowym i srebrnym – złośliwi mawiają, że na ludzi i na potwory), eliksirami i Znakami. Choć zaczynamy ze zwykłym, kiepskim mieczem, szybko dostajemy porządne wiedźmińskie mieczysko, później zaś również ostrze srebrne. Oba można ulepszać u kowali, przekuwając ich klingi z użyciem znalezionych kamieni runicznych (miecz srebrny) lub kawałków meteorytu (miecz stalowy), co daje im specjalne właściwości. Choć można podnosić i używać innych rodzajów broni (m.in. mieczy, toporów, kiścieni), nie ma to większego sensu – Geralt najskuteczniejszy jest, gdy walczy bronią wiedźminów, we władaniu którą został wyszkolony. A walczy bardzo widowiskowo, za co podziękować należy ekipie nagrywającej świetne animacje walki. Każdy ze stylów (silny, szybki i grupowy, każdy w wersji dla miecza stalowego i srebrnego) ma unikalne ciosy, kombosy i uniki.

Na samym początku gry nie da się w pełni docenić pracy, jaką włożyli w sekwencje walki animatorzy, jednak gdy odpowiednio rozwiniemy Geralta (każdy wykupiony poziom umiejętności walki danym stylem dodaje do kombosa kolejne ciosy), starcia naprawdę będą cieszyć oczy. Cięcia, pchnięcia, parady, młynki, piruety, buchająca krew – nie ma wątpliwości, że Geralt to mistrz miecza. Cieszą specjalne ataki kończące, które powodują widowiskowe dobicie powalonego lub ogłuszonego przeciwnika.

By urozmaicić walkę, twórcy wprowadzili różne stany, które wpływają na zachowanie i zdolności walczących – podpalenie, oślepienie, krwawienie, zatrucie itp. Tym, co ma odróżniać walkę w Wiedźminie od szalonego zaklikiwania przeciwników, jakie znamy z hack’n’slashy, jest fakt, że aby wyprowadzić udaną kombinację ciosów, należy klikać w odpowiednich momentach, wskazywanych przez zmianę wskaźnika myszy. Jeżeli zrobisz to w niewłaściwym momencie, wybijesz Geralta z uderzenia i kombos się urwie. Wymaga to pewnej wprawy i wyczucia rytmu poszczególnych stylów walki, jednak sprawia, że walka jest ciekawsza i bardziej satysfakcjonująca.

Zaślepiona wściekłością strzyga runęła do ataku wyjąc. Geralt czekał spokojnie, uniesioną prawą dłonią kreślił przed sobą Znak Aard.

W miarę postępów w grze Geralt zdobędzie umiejętności posługiwania się pięcioma Znakami znanymi z książek – Aard (telekinetyczne pchnięcie), Quen (ochronne pole pochłaniające ataki przeciwników), Yrden (magiczna pułapka), Igni (podpalenie) oraz Axii (ogłupienie przeciwnika lub przejęcie nad nim kontroli). Odpowiednio stosowane podczas walki Znaki mogą wydatnie ułatwić wiedźminowi życie – Quen daje np. czas na wypicie eliksiru, zaś Aard może powalić wroga, którego następnie wystarczy tylko dobić. Znaki można rozwijać, podobnie jak pozostałe umiejętności, czyniąc je coraz potężniejszymi.

Przed sobą na stole miał niedużą, okutą skrzyneczkę. Wewnątrz, ciasno, w wyłożonych suchą trawą przegródkach, stały flakoniki z ciemnego szkła. Wiedźmin wyjął trzy.


Bardzo ważnym i rozbudowanym elementem Wiedźmina jest alchemia, jednak z braku miejsca postaram się ją tu omówić w skrócie. Aby przyrządzić eliksir, trzeba mieć odpowiednie składniki alchemiczne (pozyskiwane z otoczenia, np. z roślin lub organów zabitych potworów), a następnie odpowiednio zmieszać je z bazą (którą może być alkohol odpowiednio wysokiej jakości lub halucynogenny eliksir nazywany „Białą Mewą”). Można korzystać ze zdobytych przepisów, można też eksperymentować i testować na sobie uzyskane dekokty. Możliwych do przyrządzenia jest ok. 30 eliksirów, a zastosowanie mają naprawdę zróżnicowane – leczą, na różne sposoby podnoszą sprawność w walce, wyostrzają zmysły, wspomagają rozwój postaci. Trzeba jednak pamiętać, że są szkodliwe – ich przedawkowanie ma dla Geralta nieprzyjemne skutki. Prócz eliksirów przyrządzać można także oleje (posmarowane nimi ostrze zyskuje specjalne właściwości, np. zwiększając obrażenia zadawane niektórym typom potworów) oraz petardy (np. ogłuszającą, oślepiającą lub uwalniającą obłok toksycznych oparów).

O tak, ćwiczę często. W każdej wolnej chwili. Nie wolno mi wyjść z wprawy.


Czas wspomnieć o jakże ważnym dla role-playa systemie rozwoju postaci. Twórcom udało się połączyć prostotę ze sporymi możliwościami kształtowania kierunku rozwoju Geralta. Umiejętności jest bardzo wiele (ponad 250), lecz gracza nie atakuje ogrom współczynników, modyfikatorów i tabelek. Wszystko działa w bardzo prosty sposób – wiedźmina opisują 4 klasyczne atrybuty (siła, zręczność, wytrzymałość i inteligencja). Awansując dostajemy Talenty, za które wykupujemy kolejne poziomy (do piątego włącznie) danej cechy oraz wybrane (przypisane do poziomu) umiejętności. Pierwsze dwa poziomy każdego atrybutu (i umiejętności z nimi związane) wykupujemy przy użyciu Talentów brązowych (dostajemy je od początku gry), następne dwa – srebrnych (te zaczynamy zdobywać od 15 levelu), ostatni zaś – złotych (te dostępne są od levelu 30). Identycznie działa rozwijanie stylów walki i Znaków – również one mają po 5 poziomów i szereg umiejętności dostępnych na każdym z nich. Warto podkreślić, że Talentów nie wystarczy do tego, by wykupić wszystko, co się da, trzeba więc pomyśleć, nim rozpocznie się medytację (to podczas niej rozwijamy postać i warzymy eliksiry).

Nim skończysz czytać tę recenzję, wypadałoby, byś dowiedział się nieco o jakości technicznej warstwy gry. Dźwięk jest tu doskonały – świetna, nastrojowa muzyka autorstwa Adama „Scorpika” Skorupy, dobre udźwiękowienie dialogów i ponadprzeciętnej jakości efekty specjalne. Widać, że na dźwięku tu nie oszczędzano.

Gra stworzona została na bazie silnika nienowego już (Aurora wykorzystana wcześniej w Neverwinter Nights), ale bardzo mocno zmodyfikowanego i ulepszonego. Ludzie z CDP Red wycisnęli z tego engine’u ostatnie soki i trzeba przyznać, że gra jest generalnie bardzo ładna, co widać zresztą na screenach i w gameplayu, który znajdziecie na naszej płycie (nagrywałem go z maksymalnymi ustawieniami grafiki). Można się jedynie czepić wykonania modeli postaci i ich animacji (poza walką, która – jak już wspomniałem – wygląda wybornie). Są nieco sztywne (podczas rozmów momentami przywodzą na myśl zombi), zdarza im się dziwnie gestykulować, mimika jest natomiast zwyczajnie słaba. Przydałoby im się też więcej naturalności podczas poruszania się. Poza tym modeli jest zwyczajnie za mało, przez co często się powtarzają i można np. zaobserwować na ulicy rozmawiające ze sobą klony.

Zdarzają się niestety pewne wpadki techniczne, jak choćby problemy z wykrywaniem kolizji w czasie walki – w ferworze starcia nie widać tego (chyba że włączy się w pechowym momencie aktywną pauzę), ale na kilku screenach udało mi się uchwycić kuriozalne sytuacje, np. Geralta przeszytego na wylot mieczem, choć gra nie odnotowała obrażeń. Nieładnie wygląda także moment, w którym Geralt zaczyna bieg w innym kierunku niż ten, w którym podążał przed zatrzymaniem się – postać ślizga się i dopiero obróciwszy się we właściwą stronę, zaczyna przebierać nogami. Jest to najważniejszy zarzut, jaki mam przeciwko technicznej stronie gry. Czasem zdarzy się też (podkreślam jednak – rzadko), że niewłaściwie wyświetlony zostanie cień postaci. Można było nieco popracować nad AI bohaterów niezależnych, jako że nie reagują np. na plądrowanie domów w ich obecności.

CDP Red naprawdę pokazał Wiedźminem klasę. Aż trudno uwierzyć, że to pierwszy projekt tego studia. Gra jest obszerna i rozbudowana, a przy tym przystępna także dla graczy, którzy nie grywają pasjami w erpegi. Trzyma klimat twórczości Sapkowskiego i jest bardzo, ale to bardzo grywalna – w walce o mój czas wolny wygrała m.in. ze Strangleholdem i BioShockiem.

Naprawdę można Wiedźmina z dumą pokazać za granicą i powiedzieć „patrzcie, to nasze, polskie”. Z całego serca życzę twórcom, by gra odniosła światowy sukces komercyjny i mogli zacząć prace nad sequelem. Na Zachodzie z pewnością będzie ciężej niż w Polsce, bo zabraknie magii książek Sapkowskiego, jednak można wierzyć w duży sukces, bo to zwyczajnie świetny tytuł, który bawi przez kilkadziesiąt godzin.

PS Wykorzystane w śródtytułach cytaty pochodzą z opowiadań i Sagi o Wiedźminie.


Ocena: 9,5 i znak jakości

Grywalność: 10
Wideo: 8
Audio: 9

Plusy:
+ fabuła i dialogi
+ bardzo efektowne walki
+ alchemia
+ ładna grafika
+ świetne udźwiękowienie
+ grywalność!
+ trzyma klimat książek

Minusy:
– modele postaci, ich animacja i mimika
– pewne drobiazgi techniczne

%pagebreak%

Ramki przy tekście:

Karczemne rozrywki
Pamiętacie w Knights of the Old Republic dwie fajne minigierki, które pozwalały nieco odsapnąć, wygrać trochę kasy i przy okazji zdobyć kilka punktów doświadczenia? Chodzi oczywiście o Pazaak i wyścigi. Podobne sympatyczne urozmaicenie wprowadzili do gry twórcy Wiedźmina. W karczmach (choć nie tylko tam) spotkać można chętnych do kościanego pokera (zasady takie jak w pokerze karcianym, tyle że kombinacje – pary, karety, fule itp. – układamy tu z wyrzuconych na kostkach oczek). Aby było ciekawiej, rozgrywki powiązane są w quest, w ramach którego mamy się piąć w hierarchii hazardzistów, odszukując i ogrywając kolejnych, coraz lepszych graczy. Przy odrobinie szczęścia i umiejętności można uczynić z kościanego pokera niezłe źródło dochodów. Podobne zadanie dotyczy drugiej karczemnej rozrywki – walki na pięści, w której zawodnicy robią zakłady, po czym wybijają sobie zęby w wydzielonej części karczmy (rozwijając Geralta można nawet nabyć umiejętności podnoszące jego biegłość w walce bez broni).

Chluśniem, bo uśniem
Nie to, byśmy promowali picie alkoholu, ale jak wiadomo, czasami ułatwia on kruszenie lodów i załatwianie pewnych spraw. Nie inaczej jest w Wiedźminie – czasem zwyczajnie warto się z kimś napić. Wystarczy zaproponować rozmówcy posiadany w ekwipunku alkohol – najlepiej taki, który przypadnie mu do gustu (do wyboru m.in. gorzałki, piwa, wina, miody pitne, a wszystko w wielu odmianach) – i tankować, aż któryś z pijących wymięknie. Jeśli będzie to rozmówca, może nas uraczyć ciekawą informacją lub podarować jakiś wartościowy (niekoniecznie z czysto materialnego punktu widzenia – ot, choćby sygnet stałego klienta dający zniżkę w… zamtuzie) prezent. Zdarzają się też różne zabawne sytuacje, jak choćby rycerz świątynny łamiący śluby milczenia słowami „Chosz… w mordę… ale szę szchlałem”. Trzeba jednak uważać, by nie przesadzić – jeśli Wiedźminowi urwie się film (jest bardziej odporny na alkohol niż ludzie, ale zawsze jest jakaś granica możliwości), może się ocknąć z lżejszą sakiewką. Zresztą stan silnego upojenia jest niezbyt przyjemny – Geralt porusza się powoli i niezgrabnie, w walce jest mniej skuteczny niż na trzeźwo, a obraz rozmazuje się i płata figle. Pamiętajcie więc – alkohol może zaszkodzić! Tyle że w świecie Wiedźmina można po prostu łyknąć eliksir, by wytrzeźwieć…

Brunetki, blondynki…
Jednym z powodów umieszczenia na pudełku z grą znaczka 18+ są – obok przemocy, wulgaryzmów i alkoholu – obecne w niej elementy erotyczne. Geralt bowiem ma możliwość zaciągnięcia do łóżka różnych napotkanych kobiet – od prostych wieśniaczek, poprzez prostytutki, których nie brak np. na ulicach Wyzimy, kończąc na… księżniczce. Ba, jeśli ktoś gustuje w wampirzycach, to i z nimi będzie miał okazję zawrzeć bardzo bliską znajomość. Po każdej lepiej poznanej kobiecie zostanie w dzienniku pamiątkowa karta z pikantną ilustracją.

Filmiki na Oskara
Wiele razy o tym pisaliśmy (i nie tylko my), ale jeśli ktoś przegapił tę informację, podajemy ją po raz kolejny: filmiki do gry (w tym rewelacyjne intro) przygotowało studio Platige Image dowodzone przez nominowanego do Oscara Tomka Bagińskiego (Katedra). Bez dwóch zdań widać w nich rękę profesjonalisty.


One wild night
O ile na Zachodzie launch party (czyli imprezy z okazji premier gier, często huczne – np. z udziałem znanych muzyków, jak choćby metalowców z Shadows Fall, którzy zagrali na imprezie BloodRayne 2, czy lidera zespołu Megadeth Dave’a Mustaine’a, który zaangażował się w promocję konsolowego Gears of War) nie są niczym nietypowym, o tyle w Polsce nieprędko przejdą do branżowego porządku. Ponieważ jednak Wiedźmin jest projektem wyjątkowym w skali naszego kraju, wydawca nie oszczędzał i zorganizował taką imprezę. 11 października do wynajętego dwupoziomowego klubu M25 w Warszawie zjechało się ponad 800 osób! I myśmy tam byli, miód i wino pili. Choć miejscówka bardziej pasowała klimatem do S.T.A.L.K.E.R.-a, organizatorzy zadbali o to, by goście nie zapominali, z jakiej okazji się spotkali. Przechadzał się więc wśród nich świetnie ucharakteryzowany (nawet źrenice miał pionowe) wiedźmin z mieczem na plecach, woje z bronią, w kolczugach i pancerzach, a także hostessy (w tym takie, że temperatura wokół nich wzrastała bardzo… wydatnie). Byli też oczywiście twórcy gry, w tłumie można było również wyłapać Tomka Bagińskiego. Obecne były też oczywiście media – oprócz dziennikarzy branżowych pojawiły się też ekipy telewizyjne (w tym TVN24). Nie zabrakło oczywiście napitków, jadła i atrakcji – tańca z ogniem, show z udziałem barmanów żonglujących z nieludzką sprawnością butelkami, pokazu laserów, prezentacji gry, konkursów z nagrodami. Można też było wybić sobie pamiątkową monetę z logo Wiedźmina i… wydoić sztuczną krowę. W specjalnych pokoikach postawiono komputery, na których hulała gra. Jednym słowem – impreza była świetna (i zapewne skuteczna marketingowo – następnego ranka usłyszeliśmy o Wiedźminie w wiadomościach Radia Zet)! A jeśli ktoś widział tej nocy snopy światła dziurawiące niebo na warszawskiej Pradze – tam właśnie hulała wiedźmińska brać.

Dwie kamery
Dbając o wygodę graczy, twórcy zaimplementowali w Wiedźminie dwa modele sterowania. Pierwszy pozwala poruszać Geraltem za pomocą samej myszki (ruchoma kamera z widokiem z góry), drugi zaś przypomina Gears of War – kamerę zawieszono nad ramieniem bohatera, kursor myszki unieruchomiono na środku ekranu (wzorem celownika w strzelankach), zaś poruszamy się za pomocą WSAD-u i myszki. Tę drugą opcję polubiłem znacznie bardziej – jest się po prostu bliżej akcji. Model pierwszy daje z kolei większe pole widzenia, co podczas walk też może się przydać.

Dlaczego nie 10?
Miałem z oceną Wiedźmina pewien zgryz. Uważałem, że są przesłanki, by uhonorować tę grę najwyższą możliwą notą. To jest projekt absolutnie unikalny na nasze warunki. Wiedźmin być może przetrze w branży szlaki, spowoduje, że Polacy spojrzą na gry nie jak na zabawę dla dzieciaków, lecz jak na poważny nurt kultury masowej. Koledzy z redakcji jednak kręcili nosem na lekkie podciągnięcie grze oceny z powodów pozamerytorycznych, a te drobne wady, jaka gra ma, osłabiły moją pozycję w dyskusji. Tak czy owak jest to produkcja, którą MUSISZ zobaczyć. Dla mnie 10/10.

78 odpowiedzi do “[Retro Action] Recenzja Wiedźmina!”

  1. Antimasterplan 11 sierpnia 2013 o 10:55

    Bardzo dobrze się bawiłem przy Wiedźminie, tak jak i teraz bardzo dobrze bawię się przy wiedźminie 2 – ale dopiero „teraz”, po wszystkich łatkach – kupiłem w dniu premiery, i przez długi czas był to po prostu mały koszmar, który nie pozwalał w pełni cieszyć się tą wspaniałą grą. Mam nadzieję że Dziki Gon będzie bardziej dopracowany w dniu premiery.

  2. Też mam taką nadzieję, 1 jest świetna. A 2 zmusiła mnie do zmiany karty graficznej przez złą optymalizację. Czekamy na 3!!

  3. Bardzo fajnie. A ja mam prośbę. Nie mam CDA, w którym była recenzja Gothica 3, a chciałbym ją poczytać. Także starszych Gothiców. Czy mogłyby się pojawić w kolejnych odcinkach?

  4. Dobra recenzja, a gra jeszcze lepsza, dla fanów wiedźmina obowiązkowa. |Na dobrą sprawę technicznie gra była przeciętna:|System walki – słaby, nie zachwycał. |Rozwój postaci – prosty, bez bajerów. |Alchemia – też nic nadzwyczajnego. |Grafika była ok (nigdy nie przywiązywałem do niej wagi).|Jednak przez to że wszystkie te elementy były proste i dosyć intuicyjne można było się skupić na fabule i niesamowitym klimacie gry (audio również było niezłe). Dla obeznanych z uniwersum jest niesamowicie miodna.

  5. Emperror: Battle for Dune lub Homeworld:)

  6. Wiedzmin był świetny klimat porównywalny z Gothicem (lub nawet lepszy) dla mnie 11/10 XD. Ale ja po prostu jestem fanem AS!!!;)

  7. Wiedźmin jest rewelacyjny, a czwarty rozdział to dla mnie majstersztyk. Klimat po prostu niesamowity.

  8. Dajcie w końcu coś starszego niż 10 lat. Takie prawdziwe RETRO Action. 🙂

  9. Mam propozycję, może w następnych Retro Action będziecie dołączać skany stron recenzji gry z pisma, w którym się ukazało? Pozwoli to zobaczyć screeny z gry oraz (dla nowych czytelników takich jak ja) jak wyglądało kiedyś CDA.

  10. dołączam się do prośby SerwusX a tak poza tym wiedźmin to świetna gra

  11. Freezerich1991 11 sierpnia 2013 o 13:30

    adimoon9 Popieram 🙂

  12. Starwarsik272 11 sierpnia 2013 o 13:34

    ehhhh Stare dobre czasy 😀

  13. Także chętnie przeczytałbym recenzje Gothica 3

  14. Mi Wiedźmin w ogóle się nie podobał, parę razy do niego podchodziłem i gdzieś w połowie 2. rozdziału się poddałem.|Co do recenzji to opis gameplaya mi się nie podoba. Jak zastanawiam się nad kupnem gry to nie obchodzi mnie czym się leveluje talenty, tylko jak sprawuje się rozwój postaci. Jak bardzo wpływa on na rozgrywkę, czy 1 punkt do znaku da nowy efekt czy zwiększy obrażenia o 1.2%. Nie widze sensu opisywania co robi dany znak, to poznamy grając w gre, lepiej np. powiedzieć czy wszystkie są przydatne.

  15. Też tak miałem. Pierwszy akt mnie wciągnął, ale nigdy nie mogę przebrnąć przez drugi. Gra jest dobra, ale moim zdaniem przeceniona. Przynajmniej u nas.

  16. Mnie też wiedźmin w ogóle się nie podobał, mimo wielu podejść. Po prostu przywykłem do gier z otwartym światem (już od 2001), które mają dobry gameplay i dużą swobodę.|Wiedźmin miał gameplay absolutnie fatalny (moim zdaniem), przez co nie mogłem się zmusić do kontynuowania przygody.

  17. A mi jedyneczka podobała się o wiele bardziej niż robiona pod USA dwójka. Lepszy, swojski i mroczniejszy klimat, potwory, nawet graficznie mi się bardziej podobało niz ten cukierkowy Flotsam… Chociaż patrząc tak ogółem na obydwie części, to system walki tu i tu była skopany – albo przypudrowany h&s lub ciągle turlanie się. Mam nadzieję, że w tym aspeckcie coś zmienią, bo jak nie, to Dziki Gon ma u mnie małe szanse…

  18. Reckę Wiedźmina czytałem w CDA. Nadal czekam na Gothica…

  19. Reckę czytałem jeszcze zanim zagrałem w Wieśka. Teraz jestem po dwóch przejściach i w pełni się pod nią podpisuję. Jednak mimo, iż zagrałem dwa razy to za każdym razem wybory podejmowałem takie same. Jakoś się nie mogłem przemóc by postąpić wbrew sobie i opowiedzieć się za Wiewiórkami.|Wiedźmin to kawał solidnego erpega z poważną fabułą, która z początku może nieco przytłaczać mnóstwem niejasności. Dopiero pod koniec sytuacja się klaruje.|Z pewnością jeszcze wiele razy do Wiedźmina wrócę.

  20. „Koledzy z redakcji jednak kręcili nosem na lekkie podciągnięcie grze oceny z powodów pozamerytorycznych, a te drobne wady, jaka gra ma, osłabiły moją pozycję w dyskusji. Tak czy owak jest to produkcja, którą MUSISZ zobaczyć. Dla mnie 10/10”. Szkoda, że Redakcja nie dała Ci, CormaCu, możliwości wystawienia takiej oceny, jaką wystawić chciałeś.

  21. Do Wiedźmina podeszłam z dużą rezerwą, na szczęście okazało się, że niepotrezbnie 🙂 To kawał dobrego erpega. Walka na początku była nieco irytujaca, ale jak się Geralt podszkolil z władania mieczem szło juz gładko 🙂 Przede mną dwójka i mam nadzieję, że znajdę wreszcie czas, żeby przysiąść i pograć. 🙂

  22. Ja w Wiedźmina nie miałem okazji zagrać, ale przeczytałem sagę. I jeśli gra jest tak samo dobra jak książka… to w pełni zasługuje na 10/10 😉

  23. Parę dni temu akurat czytałem w gazecie 😉 |Szkoda jednak, że postanowiliście publikować w sumie wcale nie tak stare recenzje, liczyłem na naprawdę stare teksty o np. Disciples 2, Half-Life czy też Quake…

  24. Cóż patriotyzm zrobił swoje. Dla mnie ciężko wystawić jakąkolwiek ocenę tej grze ze względu na jej słabość. Po prostu jej nie przeszedłem nawet w 10%. Drętwe postaci, słaba grafika, mechanika walki, słabe wprowadzenie do gry które odpycha a nie zachęca do odkrywania świata. 10/10 pozostawię bez komentarza 🙂

  25. Jak można dawać tej grze 10/10? Polaczki znowu niewyżyte, mówię zarówno o komentatorach jak i autorowi recenzji. Beznadziejna mechanika walki, niewykorzystany potencjał alchemii i kilku innych rzeczy. Nie mówiąc już o beznadziejnym wprowadzeniu + śmieszna grafika (nie mam tu na myśli jakości pixeli tylko anatomię (cycki Triss chociażby)), wiem, że po grafice się nie ocenia, ale to co podałem wystarczy do tego, by dziesiątki nie było.10/10 to, jak sama nazwa wskazuje, gra perfect w każdym calu

  26. 10/10? Polaczki znowu niewyżyte. Muszą wychwalać swoje. W końcu Polskie = Najlepsze!Beznadziejny mechanizm walki, zbyt prosty system rozwoju, niewykorzystany potencjał alchemii itd, żałosne wprowadzenie, słabiutka grafika + anatomia (cycki Triss, o rly), wiem, że po grafie się nie ocenia, ale te rzeczy wystarczą by dziesiątki nie było.Wiedźmin nie jest beznadziejny, ale też nie zalicza się do topki. 10/10 to gra idealna, żaden Wiedźmin nie był taką grą. Za dużo wad.Odpowiadając na przyszłe komentarze

  27. Odpowiadając na przyszłe komentarze polaczków, nieważne jak wspaniała jest według WAS fabuła. Jeśli reszta kuleje/nie jest na bardzo dobrym poziomie, gra nie ma szans na 10/10.

  28. Odpowiadając na przyszłe komentarze polaczków, nieważne jak wspaniała jest według WAS fabuła wieśka, jeśli reszta kuleje/nie jest na bardzo dobrym poziomie, gra nie ma szans na 10/10.

  29. Odpowiadając na przyszłe komentarze polaczków, nieważne jak wspaniała jest według WAS fabuła wieśka, jeśli reszta kuleje/nie jest na bardzo dobrym poziomie, gra nie ma szans na 10/10.

  30. Ale zaspamowałem, miały być tylko 2 posty, ale system komentarzy na tym portalu też kuleje :]

  31. System nie kuleje… wystarczy wysłać raz i na pewno komentarz się góra po 10- 15 minutach pojawi

  32. No właśnie – co to za „Retro” jak wstawiane są recenzje gier z ostatnich kilku lat? Oczekiwałem czegoś z końca lat 90′ i początku XXI wieku…|Co do samej recenzji to nie oczekiwałem aż tak wysokiej noty… Dla gry tak zabugowanej i w wielu aspektach niedopracowanej… No dobra z „zabugowaniem” ciut przesadziłem, ale to nie zmienia faktu, że ta gra nie zasługuje na 10/10. Jak dla mnie NAJWYŻEJ na 8/10. Patriotyzm CDA – level 99.

  33. Ja tam pierwszemu Wiedźminowi i tak dałbym wysoką ocenę, jakieś 8/10, to bez wątpienia bardzo dobra gra. Niestety tymi wysokimi ocenami CDP chyba trochę się zachłysnęło wypuszczając dwójkę, która dla mnie była totalnym downgradem, rozwój postaci był nieporozumieniem, +ileś do czegoś-tam, okrojona jedynka. Praktycznie tylko 3 rodzaje potworów – harpie, nekkery i endriagi. No i wymagania wysokie, a choć grałem na ultra, wcale nie wyglądało tak genialnie. Trzeba jednak przyznać, że fabuła mocno ratowała.

  34. @richter5 numery z bodajże lat 1996-2001 były dołączane na płytach.

  35. Osoby które nie przebrnęły przez pierwszy lub drugi akt zapewne nie czytały sagi. Do pierwszego Wiedźmina podchodziłem dwa razy odpadając raz w pierwszym, raz w drugim akcie. Dopiero po przeczytaniu opowiadań i sagi przeszedłem grę ciągiem w około tydzień a kilka miesięcy temu przypomniałem sobie książki i grę z modem FCR. Zdecydowanie najbardziej zatrzymują przy grze nawiązania do książek i klimat w stylu Sapkowskiego.

  36. LazarusGreyPL z n o P 11 sierpnia 2013 o 20:45

    @richter5, niedrogi malkontencie, dla mnie jesteś napuszonym snobem, bp tylko taki osobnik IMO widzi w świetnej grze wady, co mnie zresztą obchodzi Twoje własne zdanie? Otóż wypowiedź Twoja oburzyła mnie do głębi, ponieważ próbujesz być pierniczonym krytykiem i „dla zasady” głupiej zresztą – nie dasz grze więcej jak 9/10. Ja nie uświadczyłem żadnych bugów, a Ty mówisz o zabugowaniu, a zaraz się wycofujesz z tego. Nazwiesz CDA w sposób chamski przesadnie paterotycznym, z powodu podobnej głupiej zasady by…

  37. LazarusGreyPL z n o P 11 sierpnia 2013 o 20:58

    … zgnoić kogoś na siłę, „bo tak”. W nosie mam to, że każdy może mieć prywatne zdanie. Co próbujesz osiągnąć w ten sposób oceniając uważaną przez wielu za wybitną grę? Chyba tylko, żeby wyrazić swoje bezcenne zdanie na dany temat. ot tak – dla kolejnej głupiej zasady… Posługujesz się tylko ogólnikami zamiast opisać CO Ci się nie podobało w grze, wspomniałeś o bugach, że gra zabugowana, ale się z tego wnet wycofałeś. Gra nie zasługuje wg. Ciebie na 10/10 „i basta”. Gratuluję używanego akuratnie rozumu…

  38. 10/10? No błagam, taka ocena dla Wieśmina świadczy tylko o słabym guście albo tym że osoba nie siedzi w grach zbyt długo. To jest dobra gra, ale nie lepsza niż 8 czy 7. Jedyne co w tej grze się wyróżniało to system wyborów/konsekwencji(co w RPG’ach nie jest jakąś nowością) i dialogi(chociaż zauważyłem sporo dialogów zerżnięta prosto z książek, a przeczytałem tylko jeden tom opowiadań). Myślałem że po takim czasie od premiery i hype chociaż trochę opadnie i Polacy będą mogli spojrzeć na grę obiektywnie.

  39. Panowie i panie – Pragnę zauważyć, iż ocena gry jest wystawiona na 2 stronie, nie na 3.|@LazarusGreyPL z n o P |Gratuluję fanboysko używanego rozumu … |Co jak co, ale w dniu premiery 1-szy Wiesiek był BAAARDZO zabugowany. I łaskawie nie rzucaj żółcią tylko dlatego, że ktoś miał czelność wyrazić inną opinię, niż waćpan na temat gry o Białym Wilku. Tym bardziej, że kłamstw tam nie zauważyłem. Poza tym, że od czasu premiery sporo błędów wyeliminowano. I jego subiektywna opinia i odczep się pan. Dziękuję.

  40. Panowie i panie – Pragnę zauważyć, iż ocena gry jest wystawiona na 2 stronie, nie na 3.|@LazarusGreyPL z n o P |Gratuluję fanboysko używanego rozumu … |Co jak co, ale w dniu premiery 1-szy Wiesiek był BAAARDZO zabugowany. I łaskawie nie rzucaj żółcią tylko dlatego, że ktoś miał czelność wyrazić inną opinię, niż waćpan na temat gry o Białym Wilku. Tym bardziej, że kłamstw tam nie zauważyłem. Poza tym, że od czasu premiery sporo błędów wyeliminowano. I jego subiektywna opinia i odczep się pan. Dziękuję.

  41. Zbliża się Wiesiek 3 to trzeba narobić hajpu… |CDprojekt – CDaction | Przypadek?

  42. I tak 9,5 to za wysoka ocena

  43. Maksymalna ocena się Wieśkowi nie należy, tym bardziej, że recenzowana była pierwotna wersja. Edycja Rozszerzona wprowadziła mnóstwo poprawek tu i ówdzie. Wiedźminowi: ER 9/10 już się należy. To wszystko zależy od gustów poszczególnych graczy. Widzę sporo narzekań na system walki. Gdy się już do niego przyzwyczaiłem, bardzo mi się spodobał. Zawsze to coś innego od czysto zręcznościowej walki, czy walki turowej.|Dojrzała, nieliniowa fabuła, muzyka, grafika – to wszystko stoi tutaj na wysokim poziomie.

  44. Jedyne co mi się nie bardzo podobało to korytarzowość lokacji. Czasami też Geralt obrywał a my nic nie mogliśmy zrobić i trzeba było jakoś odbiec od przeciwników by „wejść” znowu w walkę.|Sama walka pod koniec gry jest bardzo widowiskowa i daje mnóstwo frajdy. W „dwójce” jest tak samo. Chciałbym zobaczyć jak wygląda walka w „trójce”. Z tego co słyszałem to będzie to takie połączenie W1, W2 z domieszką Batmana, jeśli chodzi o płynność przełączania się pomiędzy kolejnymi przeciwnikami.|Tam wygląda to świetnie

  45. No i czekam na Gothica, Gothica II, Noc Kruka, Gothica 3, Morrowinda, Obliviona oraz Mafię w RetroAction.

  46. @szymas23 – Tak to jest przypadek, a nie oznaka tego, że H-L 3 został zapowiedziany.|Skrót „CD” u CD Projekt, pochodzi od „Centrum Dystrybucji” i czyta się go jako „Ce De”. A w CD Action to jak wszyscy wiedzą pochodzi od nośnika i czyta się go już po angielsku.

  47. Ja czekam Na Gothica I, Fallout 1, lub GTA III 🙂

  48. @ szymas23 – no wiesz, 100.000 zl piechota nie chodzi… Hajp… Gra bedzie za rok najwczesniej a znajac zycie za poltora, ale wiadomo Evil Lordsi z CDP i CDA (zbieznosc nazw nie moze byc przypadkiem!!!) juz rozkrecaja hajp… Ale na szczescie rozmaici Madrzy Ludzie demaskuja ich podle knowania.

  49. Wiedźmin w Retro? W przyszłym tygodniu recenzja Skyrima.

  50. No tak, co to jest 7 lat w branzy gier. Ale daj pelniak sprzed 5 lat i zaraz placz „taaaaakiiii staaaaaroooocc daaaaaaliiii, o matkoooo” 😛

Dodaj komentarz