Często komentowane 65 Komentarze

Sleeping Dogs ? recenzja cdaction.pl

Sleeping Dogs ? recenzja cdaction.pl
Kiedy koncern Activision tłumaczył, dlaczego rezygnuje z wydawania gry True Crime: Hong Kong, która wkrótce potem przekształciła się w Sleeping Dogs, wskazywał na niewystarczającą jakość tego tytułu. Rzeczywiście, trudno uznać tę produkcję za dopracowaną w każdym calu, co jednak nie znaczy, że można obok niej przejść obojętnie. Recenzja cdaction.pl!

Sleeping Dogs

Dostępne na: PC, PS3, X360
Testowano na: X360

Saga True Crime: Hong Kong/Sleeping Dogs dotarła wreszcie do szczęśliwego końca – gra powstawała w bólach (jeszcze pod pierwotnym tytułem), przez dłuższą chwilę wydawało się, że nie ma już szans na jej ukazanie się, wreszcie niczym rycerz na białym rumaku do akcji wkroczył japoński Square Enix i wciągnął dzieło studia United Front Games (a wraz z nim także tę ekipę) z zamrażarki. Czy cała ta zabawa była warta przysłowiowej świeczki?

Fabuła

Akcja Sleeping Dogs toczy się we współczesnym Hongkongu – a raczej w jego bardzo uproszczonej wirtualnej wersji, trudno bowiem odczuć w grze, że to jeden z najgęściej zamieszkanych obszarów kuli ziemskiej, potężna azjatycka metropolia zamieszkana przez siedem milinów ludzi. Bohaterem jest Wei Shen, zabijaka wychowany w jednej z najgorszych dzielnic miasta, który wyemigrował do USA, a teraz wraca na stare śmieci. Nie robi tego jednak wyłącznie w celach wspominkowych – choć jak się okazuje osobiste wątki również pojawiają się w scenariuszu – Wei jest policjantem specjalizującym się w walce ze zorganizowaną przestępczością, a w Sleeping Dogs przypada mu w udziale rola tajniaka, który wykorzystując znajomości ze swojej młodości próbuje rozpracować lokalną triadę.

Pomysł na podwójną tożsamość bohatera jest oczywiście przez twórców intensywnie eksploatowany, ale dzieje się to na poziomie serialu TV/komiksu – ciekawe dylematy psychologiczne potraktowane są dość błaho, wiarygodność pryska, gdy zaraz na początku Shen trafia do aresztu, by wyjść z niego po interwencji wysoko postawionego oficjela policji, który bez specjalnych środków ostrożności głośno tłumaczy, że Wei nie może siedzieć, bo jest przecież „jednym z nas” (czyli – jest policjantem). Jego nowopoznanych kolegów z gangu też specjalnie nie dziwi, że facet aresztowany za brutalną napaść w miejscu bardzo publicznym wraca po kilku godzinach na ulicę. O ile jednak zmrużymy nieco oczy, by nie traktować historii opowiadanej przez Sleeping Dogs z przesadną powagą, okaże się że jest ona całkiem zjadliwa, podtrzymując ciekawość gracza co do tego, co wydarzy się gdy Shen zostanie wreszcie zdekonspirowany. I jaki będzie ten wielki zwrot akcji, który przecież w produkcjach tego typu jest obowiązkowy.

Mechanizmy rozgrywki

Pod względem gameplayowym Sleeping Dogs to – mówiąc najoględniej – klon Grand Theft Auto IV, wykorzystujący system walki podpatrzony w Batman: Arkham Asylum i wzbogacony o kilka pomysłów zaczerpniętych m.in. z serii Yakuza (widać to głównie w mini gierkach, ale też w sekwencjach pościgów „na nogach”).

Najważniejszy w grze jest jednak system walki, pożyczony z Batmana. Wei potrafi wykonywać słabe i silne uderzenia (tym samym przyciskiem – albo jednokrotnie wciśniętym albo wciśniętym i dłużej przytrzymanym), a także wyprowadzać kontry (gdy przeciwnik zaświeci na czerwono wciskamy [Y]/[trójkąt]). [B]/[kółko] służy do chwytów, które można potem zakończyć na kilka różnych sposobów – np. powalając wroga na ziemię, uderzając nim o jakiś element otoczenia (a niektóre z nich są zaznaczone jako szczególnie zabójcze – aktywowanie ich uruchamia krótką animację krwawego finshera). Przeciwnicy podzieleni są na kilka klas, które różnią się zachowaniem – jedni np. chętnie korzystają z chwytów, ale są powolni, inni cały czas przemieszczają się w trakcie bitki i umiejętnie kontrują, ale jeden dobrze wymierzony kopniak posyła ich na łopatki. Bronie pojawiają się rzadko (szczególnie te palne, bóg mi świadkiem, że pierwsze pięć-sześć godzin przeszedłem nawet nie widząc jednej pukawki – później jest oczywiście bardziej wystrzałowo), a kiedy już je znajdziemy, nie można ich schować do kieszeni – służą więc tylko przy konkretnej bijatyce. Mimo tego dość dziwnego pomysłu, cały system sprawdza się w akcji całkiem nieźle, choć brakuje mu szlifu, precyzji i płynności znanej z Batmana (a na nieszczęście Sleeping Dogs przesiadłem się na ten tytuł z dopiero co ukończonego Arkham City) – jeśli uznamy, że Batman ma najlepszy system walki w grach tego typu i ocenimy go na dziesięć w dziesięciopunktowej skali, ten ze Sleeping Dogs to mocna siódemka.

To samo dotyczy zresztą wszystkich innych mechanizmów rozgrywki – dla każdego można wskazać jego odpowiednik z innej, już wydanej produkcji, w której wykonano go nieco, ale wyraźnie lepiej.

Model jazdy? Jeśli za wzór przyjmiemy GTA IV, ten ze Sleeping Dogs gorzej oddaje wagę pojazdów, za to dodaje ciekawy pomysł na „ramming” – jeśli blisko innego auta wciśniemy [X]/[kwadrat] nasz wóz uderzy weń z większą siłą. Świetnie udało się zrealizować jazdę na motocyklach, na których można nawet kręcić bączki, ale nikt nie pomyślał, by zrobić z tego mini gierkę. Drogę do celu można też skrócić sobie taksówkami, ale każdy transport przy ich udziale wiąże się z przejściem na ekran ładowania, a przynajmniej na Xboksie loadingi trwają na tyle długo, że częściej opłaca się jednak ukraść jakąś furę z chodnika.

Free running? Sleeping Dogs to zupełnie nie ta liga, co Assassin’s Creed, tu bowiem wspiąć się można tylko na niektóre obiekty, ale kto grał w serię Yakuza od trzeciej części w górę, ten ma mniej więcej może wyobrazić sobie jaką jakość prezentują sekwencje pościgów/ucieczek na nogach – bohater sprintuje gdy trzymamy [A]/[krzyżyk], a gdy w ten sposób wbiegniemy na przeszkodę Wei niezgrabnie się przez nią przewali, jeśli jednak w odpowiednim momencie wspomniany przycisk stukniemy (co jest mało wygodne, bo trzeba go najpierw puścić, wcisnąć, a potem wcisnąć jeszcze raz i przytrzymać), bohater pokona ją z gracją Rémiego Gaillarda.

Rozwój postaci? Jest ciekawy: pozwala oddzielnie rozwijać umiejętności policyjne (np. możliwość otwierania aut bez wybijania szyby) i „triadzie” (np. większą odporność na uderzenia) – za dostęp do nich odpowiadają punkty doświadczenia zdobywane w każdej misji, ich ilość zależy zaś od tego, jak ją wykonaliśmy (np. gdy po drodze przejechaliśmy trzech cywili pula „policyjna” praktycznie się nie powiększa). Dostęp do nowych ciosów i ich kombinacji uzyskuje się odnajdując porozrzucane po mieście statuetki wykradzione mistrzowi szkoły kung fu – każda z nich daje jeden punkt, który można użyć do odblokowania nowego combosa (to… dość dziwny koncept).

Tryb dla jednego gracza

Konstrukcja rozgrywki bazuje na klasycznym schemacie z GTA – na mapie miasta widocznych jest kilku „rozdawaczy misji”, do których trzeba podjechać, by poznać treść zadania, oglądając fabularną cut-scenkę, poza nimi obecnych jest też sporo różnych zadań pobocznych, uczciwie rozrzuconych po wszystkich czterech dystryktach tworzących całość świata gry. Misje złożone są w kółko z tych samych klocków – jazdy samochodem, bijatyki lub strzelaniny (z wyraźną przewagą tych pierwszych), ewentualnie prostej sekwencji parkourowej –przestawianych i remiksowanych na różne sposoby, by wywołać (w większości przypadków nawet skutecznie) wrażenie, że rozgrywka jest zróżnicowana.

Szczególnie ciekawe są zadania „policyjne” – Wei chce odwdzięczyć się funkcjonariuszce, która zatrzymała go w opisanej wyżej scenie aresztowania i pomaga jej walczyć z narkotykowym podziemiem Hongkongu (nie przejmując się tym, że dodatkowe ryzyko może go zdekonspirować…) i np. śledzi podejrzanych, hakuje kamery przemysłowe śledzące miejsca spotkań dilerów itd. Głównej fabule towarzyszą też różnorakie, zwykle niezbyt rozwinięte wątki poboczne, głównie w postaci tzw. „przysług”, które można wyświadczać mieszkańcom miasta: część z nich oparta jest na całkiem zabawnych pomysłach, dzięki czemu stanowią ciekawy „dosmaczacz” do głównego scenariusza. Są też różne minigierki i aktywności dodatkowe – np. zabawa w karaoke – trochę czasu poświęcić można również przebierankom (choć trudno znaleźć dla Wei ciuszki, które nie kojarzyły by się natychmiastowo z modą o wyraźnie dresiarskim charakterze). Niestety całej tej zawartości jest w Sleeping Dogs dużo mniej niż w GTA IV, Just Cause 2 czy Red Dead Redemption.

Tryb dla wielu graczy

Sleeping Dogs nie pozwala na zabawę wielu graczom jednocześnie, jedyne co umożliwia to porównywanie różnego rodzaju statystyk (wyników punktowych w poszczególnych misjach, czasu spędzonego w pościgu policyjnym, najdłuższych skoków na motocyklu) na leaderboardach, dostępnych z poziomu menu w zakładce o nazwie Social Hub. Trochę mało…

Oprawa audiowideo

Hongkong a’la United Front Games prezentuję się… nierówno. Łatwo wskazać elementy, które reprezentują poziom typowy dla produkcji nawet z czasów PlayStation 2 (głównie mowa tu o animacjach postaci niezależnych, statystów przechadzających się po ulicach), ale duże wrażenie robi np. wysycenie świata gry detalami, różnymi tablicami, plakatami i najróżniejszymi innymi smaczkami.

To może się podobać, generalnie jednak gra dużo lepiej brzmi, niż wygląda. Zwróciłem na to uwagę szczególnie w momencie, w którym pojawia się bohaterka „udźwiękawiana” przez Emmę Stone – gdy zamknąłem oczy słyszałem zmysłowego, intrygującego rudzielca, z którym chciałbym przegadać całą noc; gdy je otworzyłem zobaczyłem blondynkę z banalną, szpetną urodą trójwymiarowego obiektu złożonego z niewielkiej liczby wielokątów, nieudolnie próbującą nadążyć animacją ust do wypowiadanych słów (lip sync to zresztą jeden z największych minusów oprawy graficznej). Doskonały jest również soundtrack gry, zawierający dziesiątki kompozycji stylistycznie rozrzucone między muzyką klasyczną a hip-hopem – Sleeping Dogs wykorzystuje je w stacjach, czasem także dobierając odpowiedni kawałek to adekwatnej sceny (tu polecam głównie scenę bijatyki w klubie nocnym, gdzie z głośników „napiera” numer „Klack or Get Klacked” Strong Arm Steady… Łojej, ależ tam adrenalina pulsuje…).

Podsumowanie

Sleeping Dogs to jedna z nielicznych gier, których całościowy odbiór jakimś cudem jest lepszy, niż racjonalna ocena poszczególnych części składowych. Właściwie niemal wszystko wykonane jest tu na „siedem” (ale uwaga – w skali prawdziwie dziesięciopunktowej), jednak satysfakcja płynąca z rozgrywki plasuje się na nieco wyższych poziomach.

Paradoksalnie atutem gry jest też to, że w przeciwieństwie do innych gier a’la GTA, Sleeping Dogs w najmniejszym stopniu odbiega od oryginału – nie fisiuje jak Saints Row, nie ucieka w kaskaderstwo jak Just Cause (choć jest też przeskakiwanie między samochodami), nie odchodzi od realiów gangsterskiej sagi jak The Saboteur czy Red Dead Redemption, nie gubi otwartości świata, co zdarzyło się Mafii II. Ci, którzy czekają na GTA V znajdą w Sleeping Dogs całkiem znośny kąsek, który pozwoli im dotrwać choćby do kolejnego trailera produkcji Rockstara. No a kto z nas nie czeka na GTA V, prawda?

Ocena: 7.5

—-

Plusy:

  • jak na grę wyciągniętą ze śmietnika, jest zaskakująco kompetenenta
  • świetne udźwiękowienie
  • niezły system walki
  • Minusy:

  • nie ma tu praktycznie nic oryginalnego
  • jak na grę z otwartym światem – ma trochę za mało zawartości
  • nie całkiem czuć klimat Hong Kongu – wielkiej azjatyckiej metropolii
  • 65 odpowiedzi do “Sleeping Dogs ? recenzja cdaction.pl”

    1. Kiedy koncern Activision tłumaczył, dlaczego rezygnuje z wydawania gry True Crime: Hong Kong, która wkrótce potem przekształciła się w Sleeping Dogs, wskazywał na niewystarczającą jakość tego tytułu. Rzeczywiście, trudno uznać tę produkcję za dopracowaną w każdym calu, co jednak nie znaczy, że można obok niej przejść obojętnie. Recenzja cdaction.pl!

    2. Widziałem,że wielki hit z tego nie będzie.

    3. Wiedziałem*

    4. @kichacz Widzę, że ktoś tu ma dobry gust muzyczny 🙂 |Anyway, ja również wiedziałem, że żaden z tego hit nie będzie.

    5. W tańszej serii zakupię z przyjemnością.

    6. Na hit klasy AAA się nie zapowiadało i ludzie nie powinni się rozczarować. Mnie akurat gra jakoś nigdy nie zainteresowała, ale z tego co widziałem na różnych forach, gra znajdzie wielu nabywców.

    7. Ja nie czekam na GTA 5, a co?

    8. Niezła gra, gdyby nie to, że wydaję aktualnie kasę na forum CD-A, na Inversion, Spec Ops: The Line, PS3 i Monitor, kupiłbym. @kichacz; RadoX – Widzę, że ktosie tu mają słaby gust muzyczny. xD

    9. Ja nie czekam na GTA 5. :C

    10. W oczekiwaniu na gw2 chętnie zagram 🙂

    11. @skarseld rozwaliłeś mnie z tym gustem ;D. Do kolejnego trailera na pewno nie będziesz czekał. 🙂 Lubię klimatyczne gry tym bardziej boli fakt że nie wykorzystano potencjału metropolii dalekiego wschodu. Ale kto wie, może Sleeping Dogs 2 rozgrywać będzie się w Tokio i gra nie będzie pozbawiona klimatu… ale się rozmarzyłem. :0

    12. „nie ma tu praktycznie nic oryginalnego”|Tutaj autor mimo wszystko się czepia, ostatnio gry cały czas kopiują od siebie i większość nie jest oryginalna, czego więc atakować za to SD? Ja tam ostatnio nie pamiętam aby jakakolwiek gra miała w sobie coś oryginalnego, a tym bardziej gra akcji…Co do reszty minusów sam zagram (jak zagram) i ocenię, bo fakt faktem, że od 2007 roku z ocenami z CDA się kompletnie nie zgadzam.|Jak zmienię Windę na 7 to na pewno kupię, na razie muszę się wstrzymać.

    13. ostatnia oryginalna gra jaka powstała to minecraft, dla tego zdobyła taką popularność

    14. „nie całkiem czuć klimat Hong Kongu – wielkiej azjatyckiej metropolii”, bo Hong Kong ma ma mało wspólnego z azjatyckością. Ich kultura umierała przez cały czas, kiedy byli pod skrzydłami Wielkiej Brytanii. Jest tam więcej kultury angielskiej i amerykańskiej niż azjatyckiej. Czytałem na ten temat książki, trochę to smutne ale prawdziwe.

    15. @RadoxX Ano ty również 😉 |@skarseld o gustach się nie dyskutuje, każdy bierze to co się podoba.

    16. @kumpel33333 Minecraft nie jest oryginalny, bo pomysł zerżnięty jest całkowicie Infiniminer.|Co do samej recenzji oryginalność tej produkcji to np. rozbudowany system walki i o dziwo dużo różnej zawartości. W GTA 4 nie było misji pobocznych, a tu mamy wiele takich misji, poza tym są wyścigi, podziemne kluby nawet karaoke. Więc albo recenzent przeszedł 10% gry, albo nie potrafi znaleźć prawdziwych plusów i minusów.

    17. Jak w soundtracku nie ma Heavy/Thrash Metalu to ja podziękuję. SLAYER KUR** !!!

    18. 7,5? Ze co? No tak, czekam na GTA, to obniżę ocenę „bo tak”. Ja na GTA V też nie czekam, po IV poza główną fabułą też nic nie oferowała. I była nudna. Bardzo dobra gra, co najmniej na 8.

    19. Cóż Wonziu powiedział w swojej świerzynce że sterowanie samochodami jest bardziej pod Pada mam nadzieje że wydadzą pod to patcha jakiegoś

    20. Ciekawe co oryginalnego będzie miało GTA V. Zapewne nic, ale noty i tak będą po 95-100%.

    21. @down prawda, ale tez przyznac trzeba, ze GTA ma najlepszy „feel” i jest ojcem tego typu gier|@Hut nie rozumiem co miales na mysli piszac „nie odchodzi od realiów gangsterskiej sagi jak The Saboteur czy Red Dead Redemption”, co ma piernik do wiatraka?

    22. Chyba coś jest nie tak z polskimi napisami. Dziś dostałem grę zainstalowałem ją po polsku a po odpaleniu wita mnie angielski, nic nie można zrobić.|W Steamowych właściwościach gry język polski nie pojawia się nawet na liście!|Najpierw błędne informacje o wersjach językowych na pudełkach konsolowych wersji gry (angielskich napisów w grze nie ma a na pudełku widnieje że są) a teraz być może kolejna wtopa z wersją PC. |Cenega znów ma minusa (vide MP3 PL na PS3! ile można czekać?).A sama gra całkiem fajna:D

    23. Dziwna sprawa. Polski język miałem wczoraj w grze… Dzisiaj pobrało mi nową aktualizację i? Polski język zniknął. Ba… Zniknął całkowicie ze Steam.

    24. Tą grę dyskwalifikuje już na początku klimat – azjatycki! Nie kręcą mnie takie niestety, czekam na inne „DOGS”, a mianowicie – WATCH DOGS!

    25. Sam trailer GTA 5 lepszy od tej beznadziejnej podróby.Bohater porusza sie jak paralityk,bicie się nie lepsze,drętwe poruszanie sie samochodów których na dodatek nie można schować do garażu.

    26. @timbaland, wyjdź…

    27. Jakoś nic z tej produkcji nie może mnie do siebie zachęcić… od razu widać kicz…

    28. @AveKaja – Seria GTA ssie. 😛 @kichacz – Dyskutuje się, a myślisz, że za co płacą recenzentom? xD

    29. Niestety podobnie jak z DIABLO, tak samo każde GTA dostanie +X do oceny za samo logo. Choćby nie wiem jak była spartolona. Taka prawda

    30. Mam już z 5 godzin na liczniku. Jest świetnie, chodzi płynnie. Daję 9/10. A fanboje GTa niech się nie wypowiadaja, bo i tak w to nie grali.

    31. Trzeba byc mega ignorantem zeby powiedziec, ze gta ssie,gdyby nie ta seria nie bylo by masy innych gier. @skarsled jak wydajesz kase na forum cda,jak forum jest darmowe? 😛 generalnie to giercowe hipsterstwo jest zalosne,nie mowie SD to fajna gra,ale teraz czesc zachwyca sie nia,bo nie jest taka „mainstreamowa” jak gta. Ja czekam i na V i chetnie w to zagram i nie hejtuje zadnej z nich. IV byla slaba OK, ale EFLC byly moim zdaniem bardzo dobre,duzo lepsze niz podstawka. VC rlz,chociaz SA mialo ciekawe misje

    32. 7,5 to troche krzywdząća ocena, 8 to tak w sam raz.

    33. Najbardziej jednak bawia mnie pecetowcy (zeby nie bylo sam nim jestem) ktorzy jada na wszystkie produkcje ktore sa na topie (a umowmy sie,tutaj kazdy kozaczy a w gta V i ac3 i tak zagra,przynajmniej wiekszosc) i podniecaja sie watch dogs po jednym gameplayu,ktory byl jeszcze renderem i nie moga sie doczekac bo to bedzie hit i w ogole super grafa. A potem bedzie placz, ze PC nie pociagnie takiej gry 😀

    34. @skarseld jak już napisałem każdy bierze to co się podoba, i nie powinno to nikogo obchodzić , a tak w ogóle co mają gusta do recenzji?

    35. Co do serii GTA – całą seria jest dla mnie taką odznaką kinderdresa, nigdy jakoś specjalnie mnie żadna część nie wciągnęła, nie moje klimaty. Od ulicznych gangów Ameryki, zdecydowanie wolę Mafię, Triadę, Yakuzę itd.

    36. Łapki w górę, kto nie przeczytał ani akapitu zanim nie zobaczył oceny.|/_/

    37. Ja bym postawił 4 bo nie ma murzyna z sa nandreas

    38. @skarseld |”(…)zdecydowanie wolę Mafię, Triadę, Yakuzę itd.” Z których to każda pojawiła się w serii GTA, i to nie raz:P

    39. Jestem posiadaczem jednego egzemplarza, jeszcze nierozpakowanego, który z chęcią sprzedam, wymienię na inną grę:) Gdyby to kogoś zainteresowało: MacBad1@gmail.com

    40. Maxymalne ustawienia graficzne i textury HD. Grafika lepsza od BF3. Gra działa idealnie. Boli mnie że skakania nie ma. Ale gra się fajnie.

    41. Ja tam nie czekam… ale Sleeping Dogs się chyba zainsteresuje.

    42. Mogli bardziej to dopracować. Model jazdy jak w SR3 taki drętwy i mało realistyczny. Brak skakania też psuje grę. Ale poza tym bardzo fajnie. Czekam na Watch Dogs. W sumie ? to ostatnio dużo grach o psach: Watch Dogs, Sleeping Dogs, kane & lynch 2 dog days. Mogli by się kotami zająć w końcu XD

    43. @zhpzhp – Jak ktoś ma PC z biedronki to nie pociągnie, PC trzeba składać z głową, wówczas nie ma żadnych problemów z odpalaniem nowych gier w najwyższych ustawieniach (dla osób, które tego nie potrafią wymyślono właśnie konsole..). Gameplay z Watch dogs nie był żadnym renderem, tylko rzeczywistą rozgrywką odpaloną na PC (wypadałoby się trochę doedukować zanim się coś napisze…..).

    44. PC-towcy nie jadą na wszystkie produkcje, które są na topie, tylko na te, które są totalnym szajsem, a lwia część takiego szajsu bardzo „lubi” się sprzedawać w Stanach i stąd owe produkcje są hmmmm…. na topie..

    45. http:www.youtube.com/watch?v=f9jOktve5x0&list=UUlqLcYTQCA0C8X57_JGynow&index=0&feature=plcp|11 minutowy gameplay z gry 🙂

    46. @Ganjalf Yakuza w GTA moim zdaniem jest za mało. Nie ma części, w której nie byłoby Makaroniarzy, a Yakuza pojawiło się tylko w GTA 2 (i w sumie to nie było Yakuza z prawdziwego zdarzenia tylko Zaibatsu, co oznacza wielką korporację), GTA 3 (dosyć dziwacznie pokazana) i troszeczkę w GTA Advanced, ale ta część była tylko na GBA i była niezbyt grywalna, więc się nie liczy.

    47. @Amasuke |Tyle, że akcja GTA rozgrywa się przeważnie na terenie USA, stąd przewaga Cosa Nostry nie powinna dziwić. No i Yakuza chyba nie jest tak ekspansywna jak ruska mafia czy kolumbijskie kartele… |A w GTA 2 była Yakuza ORAZ Zaibatsu – to dwie różne organizacje.

    48. Jeśli ktoś lubi GTA, ale też wschodnie klimaty, to serdecznie polecam. Jak się już pogra godzinę to można się naprawdę wciągnąć w fabułę. Skończyłem już grę, przeczekałem napisy i teraz robię misje poboczne. Według mnie to jedna z najlepszych gier tego roku, jeśli nie najlepsza. Nie pamiętam gry, w której tak znakomicie wyglądałyby rany po walce albo wycieczka motocyklem podczas deszczu w nocy. Jeśli macie 100zł do wydania to gorąco polecam i zachęcam.

    49. Dziś właśnie to skończyłem 🙂 Po zakończeniu wątku głównego da się dalej grać. Przejście mi zajęło 12h

    50. Ja oceniam tą grę na +6. za dużo bugów i nie dopracowań :/ Gra miała szanse być lepsza od GTA 4. Miała. Ale nie wykorzystała szansy.

    Dodaj komentarz