Często komentowane 352 Komentarze

The Elder Scrolls V: Skyrim – recenzja

The Elder Scrolls V: Skyrim – recenzja
Najbardziej oczekiwana gra RPG tego roku - The Elder Scrolls V: Skyrim - trafiła już do sklepów, a tysiące graczy wyruszyło do mroźnej krainy na północy Tamriel. Razem z nimi przez góry i lasy przebijał się pełen oczekiwań Berlin. Wrócił szczęśliwy, czy zawiedziony? Recenzja cdaction.pl!

Co kilka minut nad systemowym zegarkiem widzę powiadomienie, że kolejny z moich znajomych gra właśnie w The Elder Scrolls V: Skyrim. Za każdym razem zastanawiam się co właśnie robi: czy przebija się przez pełne Draugrów podziemia, usiłuje pokonać jakiegoś zbyt silnego bossa, zarabia cierpliwie pieniądze sprzedając wykopaną gdzieś rudę, czy próbuje ustrzelić smoka schowany w jednej z wież opuszczonego fortu. Z każdym komentarzem pod dowolnym tekstem o Skyrim zastanawiam się co robicie wy, czym zajmują się ludzie z innych kontynentów i jak bardzo to wszystko różni się od drogi, którą sam wybrałem.

Holy shit, what is this? Forged in God’s very flames.
Już siedząc na wozie, który na samym początku gry wiózł mnie na egzekucję, wiedziałem że będę Nordem – rdzennym mieszkańcem Skyrim, krainy na północy kontynentu Tamriel. Zdziwiłem się wtedy bardzo, bo oto pierwszy raz w historii Bethesdy w kreatorze postaci rzeczywiście można stworzyć coś, na co da się patrzeć. Zdziwiłem się jeszcze bardziej widząc, że wszyscy dookoła nie wyglądają jak armia paskudnych klonów rodem z Obliviona, a rzeczywiście ładne istoty godne mieszkania w Skyrim, które sobie wymarzyłem.

I nie zawiodłem się, jak to zwykle bywa w przypadku oczekiwanych miesiącami gier. Przez wiele godzin podziwiałem świat stworzony przez Bethesdę i po raz pierwszy nawet przez chwilę nie czułem się znudzony. Odkrywałem fortece, starożytne ruiny, kopalnie, jaskinie i wraki statków. Pustka na mapie wypełniła się znaczkami i notatkami, a wszędzie czekała na mnie jakaś nowa przygoda, wszędzie coś mnie zaskakiwało. Niektóre z jaskiń były kryjówkami wyrzutków ze szkół magii, w niektórych produkowano Skoomę, a w innych stając w obronie magicznego artefaktu ze swoich grobowców wychodziły szkielety. Każde z tych miejsc, chociaż zbudowane przez określone plemiona, wyraźnie się od siebie różniło – nigdy nie spotkałem korytarzy odbijanych od tego samego schematu, a i nie trafiłem na to, co w Oblivionie: setki przypadkowo wygenerowanych korytarzy, w których nie ma niczego interesującego.

Zwiedziałem też miasta na szczytach gór i rozmawiałem z nieprzystosowanymi do wiecznego mrozu Elfami próbującymi utrzymać sklep w tych nieprzyjaznych warunkach. Byłem w skromnym, drewnianym Riverwood pełnym cichych i ciężko pracujących Nordów, oraz bogatym Solitude – kamiennym mieście sympatyzującym z Imperium. Widziałem, jak Zachód powoli oddaje się w ręce imperialnych żołnierzy i pomagałem jarlowi Ulfrikowi odbijać miasta z ich parszywych, elfich rąk. Przeżyłem w Skyrim dużo – o wiele więcej, niż w Oblivionie, czy Falloucie 3, a czeka na mnie jeszcze więcej niespodzianek. Wystarczy, że spojrzę na listę rozpoczętych questów pobocznych, która zajmuje prawie cały ekran…

Bogactwo tego świata sprawia, że Skyrim jest warte tyle, ile ładnych kilka gier z najwyższej półki. Dopracowanie i szczegółowość, brak przesadnego banału i zawiłość wielu “głównych-pobocznych” questów kilku linii fabularnych (zadania z północnego odpowiednika gildii magów chociażby) to coś, co zaskakuje, bo w większości wykonanie ledwie paru zadań zajmuje więcej czasu, niż przejście jakiejś ogromnej produkcji ze znanym logiem na okładce. I chociaż czas zabawy rzadko kiedy jest ostatecznym miernikiem jakości, to jeżeli komukolwiek podoba się model rozgrywki w Skyrim, lepszego miejsca do ulokowania swoich pieniędzy nie znajdzie. To jedna z tych gier, które powinno się sprzedawać z naklejką: “W sam raz na emeryturę”.

Do mine eyes tell me lies – a new Elder Scrolls game?
Wystarczy zresztą spojrzeć na OblivionaFallouta, by wiedzieć czego po piątej części serii Elder Scrolls się spodziewać. Można nawet odhaczać kolejne punkty z listy: RPG, otwarty świat, wiele “dungeonów”, nieliniowa fabuła… i tak dalej, i tak dalej. Podstawa rozgrywki niczym nie różni się od poprzedniczek – wszystko obserwuje się oczami bohatera (chociaż można przełączyć się na tryb TPP, który – o dziwo! – rzeczywiście tym razem działa), a jest co obserwować, bo przestrzeń jest ogromna. W Skyrim wprowadzono jednak kilka kluczowych zmian sprawiających, że nie jest to tylko kolejne standardowe cRPG od Bethesdy, a prawdopodobnie ostatnia tak wielka gra tej, niech już będzie, generacji konsol.

Smutna prawda jest taka: wszyscy gracze, którzy tęsknią za Morrowindem powinni stanąć w kolejce pod mięsnym i potęsknić przy okazji za komuną. Skyrim na gruncie mechaniki jest jeszcze prostsze, niż Oblivion, ale wprowadzone zmiany wydają się być jak najbardziej słuszne. Zrezygnowano z systemu klas bohatera, za który to odważny krok Bethesda powinna dostać Order Uśmiechniętego Gracza – teraz wystarczy tylko chcieć, by specjalizować się we wszystkim, co gra oferuje. System działa w bardzo prosty sposób – doświadczenie ogólne dostaje się obok doświadczenia specjalizacji (broń jednoręczna, ciężki pancerz, magia zniszczenia, etc.), a zwyczajowe punkty rozdaje się tylko w trzech dziedzinach: magii, zdrowiu i wytrzymałości. Zniknęło miliard statystyk, które zmuszają każdego przeciętnego człowieka do wpisywania w Google dziwnych haseł pokroju “ile celności siły mag łucznik”, a i tak sprowadzają się do kilku prostych buildów, od których odstępstwo karane jest wielkim środkowym palcem wymalowanym na ekranie. Skyrim nie ma żadnego problemu z zaakceptowaniem faktu, że masz ochotę być magiem zniszczenia specjalizującym się na boku w lecznictwie i wywijaniu dwuręcznym mieczem w lekkiej zbroi, ale lubiącym też okradać ludzi w ciemnych uliczkach. Taka postać jest możliwa do stworzenia, bo umiejętności wzrastają w miarę ich wykorzystywania – wystarczy dużo strzelać z łuku, by łucznictwo rosło, ale równie dobrze mając wymaksowane miecze można przerzucić się na czary i zacząć od początku. Jedynym ograniczeniem są perki: dodawane raz na level bonusowe punkty do rozdania w obrębie konkretnych umiejętności. Tylko one są w stanie zdecydować w czym będziemy rzeczywiście najlepsi. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by w ogóle z nich nie korzystać – będzie tylko trochę trudniej… Chociaż nie jestem pewny, czy to wina rzeczywistego poziomu trudności gry, czy raczej systemu dostosowywania go do postępów gracza. Przypomina on bowiem bardziej Fallouta 3, niż Obliviona i chociaż wilki po paru poziomach zawsze padają po jednym uderzeniu, to czasami można trafić na pół-nieśmiertelne potwory sugerujące delikatnie, że raczej w tym momencie w tym miejscu być nas nie powinno.

Skyrim pełne jest malutkich usprawnień i uproszczeń, które pozwalają skupić się na tym, co ważne, czyli po prostu na grze. Miłośnicy skomplikowanych systemów RPG prawdopodobnie zawiodą się widząc, że ich broń nie jest w stanie się zniszczyć, a za perswazję w dialogach odpowiada ta sama umiejętność, co za handel. Wszyscy inni jednak z uśmiechem na ustach ruszą na przygodę swojego życia, bo “każualowe ogłupienie” w tym wypadku akurat wyszło grze na dobre: jest skomplikowana na zrozumiałym poziomie, nie wymaga obszernego poradnika, pozwala stworzyć własną, osobistą przygodę według dowolnego widzimisię i nie zmusza do pilnowania się na każdym kroku.

Jedyne, co można jej zarzucić, to totalnie konsolowy interfejs. Próbując kupić PC-tową wersję Skyrim w jakimś z wrocławskich sklepów przed 11 listopada moja kobieta usłyszała od sprzedawcy taki komentarz: “Na komputerze to można grać w pasjansa”. Kilka godzin później wyzywała tego samego człowieka od niedorozwiniętych konsolowców, kiedy okazało się, że nie może przypisać broni i czarów do numerków na klawiaturze, a zamiast tego musi korzystać z menu “ulubionych” wywoływanego literką Q. Tego typu pierdółki potrafią zirytować: zakładka z książkami w ekwipunku nie reaguje na kliknięcia myszką po zamknięciu czytanego tekstu, maluteńkie literki potwierdzenia i anulowania akcji ledwie się podświetlają przy najechaniu na nie kursorem, a na dodatek Enter na numerycznej trącany kciukiem zdjętym z myszy uparcie nie ma zamiaru zadziałać w jakikolwiek sposób. Żyjemy jednak w smutnych czasach i PC-towcy muszą się z takimi niedogodnościami pogodzić – przynajmniej do pierwszego patcha, albo jakiegoś sensownego moda.

Na tym też polega klucz do “zrozumienia Skyrim”, jak i każdej poprzedniej gry Bethesdy. Tym produkcjom trzeba wiele wybaczyć… a wybaczyć jest łatwo, bo oferują tyle, że głupio by się było czepiać szczegółów. Prawdopodobnie każdy zdążył już parsknąć śmiechem widząc, że jakaś strzała utknęła mu obok ramienia, czy widząc połowę swoich nóg w podłodze. Po internecie już teraz krążą obrazki wyśmiewające dostępne w grze konie – dla nich rzeczywiście fizyka to coś, co zdarza się innym. Wiele z tych bugów to jednocześnie miłe udogodnienia – jadąc koniem po niemal pionowej ścianie można zaoszczędzić wiele godzin gramolenia się na szczyt jakiejś góry, którą akurat podeszliśmy od złej strony. Ot Bethesda i jej niedoróbki – chyba wszyscy się już przyzwyczailiśmy, prawda?

Time is nigh! I must fly! Venture forth on my quest.
Usprawniono za to dwie rzeczy, z którymi w Oblivionie było średnio – walkę i questy. System noszenia czegokolwiek, co zmieści się w dwóch rękach sprawdza się teraz doskonale. Chętni mogą nosić w jednej dłoni miecz, w drugiej mieć przygotowane zaklęcie, a potem ewentualnie podmienić miecz na tarczę, albo złapać młot w dwie ręce. Co bardziej ambitni mogą “nosić” dwa czary i dzięki temu leczyć się szybciej, albo atakować mocniej – wszystko zależy od gracza. Bardzo miłym widokiem są też brutalne finishery, z którymi szkoda, że nie zrobiono więcej – przypominają wykończenia z Fallouta 3, gdzie po wykorzystaniu VATS-a widać dokładnie co się z naszym podziurawionym kulami przeciwnikiem stało. W Skyrim można obserwować za to nadziewanie wrogów na dwa miecze, łamanie karków, czy ucinanie głów… ale niestety nie zostało to dopracowane, więc czasami albo nie widać nic z powodu niefortunnego ujęcia kamery, albo wygląda to po prostu przekomicznie, bo obserwujemy sytuację z wnętrza zabijanego właśnie niemilca. Kiedy jednak się uda, to można poczuć się tak bohatersko, że włosy na klacie stają dęba

I drugą sprawą są questy, których w Skyrim jest dużo, a i są ambitne jak na Bethesdę bardzo. Zdecydowanie nie jest to poziom drugiego Wiedźmina, ale czegoś takiego w nieliniowej grze osiągnąć się nie da, można natomiast uznać je za zdecydowaną poprawę w stosunku do tych głupot z OblivionaFallouta 3. Nawet główna linia fabularna ma charakter i przypadkowi NPC nie są tak bezpłciowi, jak w poprzednich produkcjach Bethesdy, co cieszy i raduje. Wreszcie można bowiem wykonywać questy i bawić się przy tym znakomicie, zamiast desperacko ich unikać i biegać po mapie bez widocznego celu i sensu, ciesząc się po prostu otwartym światem.

Goodbye Ma, goodbye Pa and goodbye girlfriend’s breasts!
Chociaż graficznie Skyrim to “tylko” standard, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, to bogactwo świata i przeróżne detale skutecznie odwracają uwagę od mankamentów natury technicznej. Chociaż to wciąż gra pełna zupełnie do niej niepasujących ułomności – oskryptowanych zachowań prowadzących do absurdalnych sytuacji, bugów, etc. – to wątpię, że doświadczymy czegoś równie wspaniałego przed jakąś ogromną sprzętową rewolucją. Skyrim jest ostatnim słowem w dyskusji na temat cRPG z otwartym światem, a raczej Krzykiem, który zagłusza wszystko, co widzieliśmy do tej pory.


Ocena: 10/10

PS. Suplement do recenzji na temat lokalizacji na następnej stronie.

Polska wersja językowa? Wymagający językowo gracz, który ma/miał okazję zapoznać się z wersją oryginalną dialogów (a nie jest to trudne, bowiem rodzime wydanie pozwala samemu zdecydować o wyborze wersji językowej) może na nią narzekać – to jednak bardziej wina trudności, jakie wiążą się z tworzeniem dubbingu do gier i tłumaczeniem fantastyki, niż grzechy Cenegi, która zainwestowała w ten projekt dużo sił i środków.

Zacznimy od aktorów. Biorąc pod uwagę fakt, że z kwartetu sław zaciągniętych do lokalizacji (Fronczewski, Zborowski, Talar, Kowalewski) tylko jeden urodził się w drugiej połowie dwudziestego wieku można wysunąć bardzo prosty wniosek: w Polsce nie ma już aktorów. Dodając do tego kilka spraw pobocznych (tylko jeden nie udzielał głosu komuś w Baldur’s Gate, chociażby) naprawdę ciężko zachwycać się tym recyklingiem ledwie kilku nazwisk przy niemal każdej polonizacji gry komputerowej. Dobrze, że tym razem chociaż oszczędzono nam Boberka; będą i tacy, którzy uznają ten zestaw głosów za piękny powrót do Baldursowej tradycji, fakt jednak pozostaje faktem – szkoda, że nie mamy w PL głębszej puli charakterystycznych, rozpoznawalnych głosów (nie całkiem słychać, że w całym projekcie wzięło udział ponoć aż 90 aktorów).

Przy okazji Skyrim szerszy problem polonizacji można rozbić na trzy kwestie. Zanim do tej listy przejdziemy chcę tylko spytać – tak w eter – kto wpadł na pomysł podmienienia głosów wydawanych przez bohatera – tych wszystkich jęków, postękiwań, wrzasków? Nikt na sali się nie zgłasza? To naprawdę karkołomny pomysł, bo zawsze nagrania rejestrowane w rodzimym studiu nagraniowym na potrzeby dubbingu będą gorsze, niż te czynione na potrzeby oryginalnej ściężki dźwiękowej, zawsze z większym rozmachem i budżetem. Akurat te stęko-jęki można było śmiało zostawić – choć oczywiście istnieje ryzyko, że brzmiałyby inaczej, niż dogrywane przez kogo innego polskie kwestie dialogowe.

1. Akcenty
Jeżeli kiedyś wybierzecie się w podróż samochodem po Wielkiej Brytanii, to co około sto kilometrów będzie słyszeć inną wymowę określonych słów, a czasami też całego słownika po kolei. Ucinając długą historię do kilku ogólników: standardowy angielski, który znamy to język rozpropagowany przez narodowe radio i telewizję – dopiero kiedy te urządzenia trafiły do domów Wyspiarze usłyszeli jak należy wymawiać swój język. Akcenty regionalne jednak nie zniknęły, dzięki czemu Anglik z północy gada inaczej niż ten z południa, a Irlandczyk ma lepsze „flow”, niż Szkot, by o stuletnim Walijczyku nie wspomnieć. Mnogość akcentów wpływa na to, że ludność z zewnątrz – np. z Polski – jest w stanie oglądać film o Robin Hoodzie, słyszeć wymowę rodem z wioski oddalonej o dwieście kilometrów od Londynu i być przekonanym, że to staroangielski.

W Polsce nie mamy takich urozmaiceń, a jak mamy, to nie nadają się do gier pokroju Skyrim. Jeżeli ktoś na szczyt góry wpakowałby górala ciągnącego “wiycie co, przysełek siy wos cosi spytać”, to obrazek człowieka w lnianej koszulce z kutasikami przy kurtce skutecznie zburzyłby widoczny na ekranie obrazek potężnego wikinga z zakazaną mordą. Może więc i dobrze, że nikt tu się nie bawi w takie regionalizmy (w oryginalnej wersji językowej jednak są), ale przez to traci się też nieco klimat i atmosfera świata wymyślonego przez twórców. Ponadto zaś prowadzi nas wprost do następnego punktu:

2. Hiperpoprawność
W polskiej wersji Skyrima wszyscy poprawnie wymawiają ogonki na końcu słów, a dodatkowo rodzimi aktorzy nie bawią się dobrze mówiąc: Cyrodiil, Morrowind, Tamriel, czy Dovahkiin. Bawią się koszmarnie, przez co czytają wszystko tak, żeby się nie pomylić – wydaje im się chyba, że skoro sami nie rozumieją, co czytają, to ty też biedny graczu nie rozumiesz i trzeba ci powoli i dokładnie. Tymczasem marzy się mi lokalizacja, w której oddano by językowe niechlujności, temperaturę i niedoskonałości „żywego” języka. Taka lokalizacja na pewno byłaby lepsza.

3. Syndrom Łozińskiego
Trzeci problem to odwieczna dyskusja pomiędzy tłumaczami, a także czytelnikami. Większość odbiorców zgadza się z tym, że Skibniewska tłumacząc Władcę Pierścieni dała sobie radę lepiej unikając potworków pokroju „Łazika”, czy „Bagoszna”, ale są też ludzie, którym przekład Łozińskiego zdaje się nie przeszkadzać. Tło dla debaty jest proste: rozmawiamy o fantastyce, czyli czymś – bądź co bądź – bardzo egzotycznym, rozgrywającym się wśród ludów i miast, które nie istnieją. Możemy więc wziąć to wszystko i spróbować oddać egzotykę posługując się po prostu naszym językiem (wtedy zostawimy w Warcrafcie w spokoju Orgrima Doomhammera i darujemy mu transformację nazwiska w Orgrim Młot Zagłady, a skupimy się na tłumaczeniu treści zamiast nazw własnych), albo pozbyć się jej całkowicie i sprawić, że nagle Władca Pierścieni zmieni się w swojską opowieść o krzatach i Bagoszach. Ten zabieg doskonale pasuje do słowiańskiego na wskroś Wiedźmina, ale nijak się ma do wikingów w Skyrim, dlatego takie kwiatki, jak “Smocze Dziecię” w miejsce brzmiącego dumnie Dragonborna są niewybaczalne, bo też potrafią wytrącić z klimatu opowieści. Jak być poważnym mordercą smoków, kiedy ludzie wokół nazywają nas Smoczym Dziecięciem? Ja nie wiem.

Z tych trzech powodów lokalizacja Skyrim to rzecz… nie dla każdego. Choć wiemy też skądinąd, że wielu graczy woli grać z polskim dubbingiem („bo nikt ich nie zastrzeli, gdy czytają napisy…„) i oni na pewno będą pracą wykonaną przez Cenegę usatysfakcjonowani. Aproblemy z dubbigniem i lokalizacją zawsze są i były. Na szczęście Skyrim daje możliwość wyboru takiej wersji językowej, w jaką grać chcemy: po angielsku (z napisami angielskimi lub bez), z angielskimi głosami i polskimi napisami, oraz w pełnej polskiej wersji językowej (lokalizację trzeba jednak pobrać ze Steama – łatka waży ok. 2 GB).

352 odpowiedzi do “The Elder Scrolls V: Skyrim – recenzja”

  1. Byłem wielkim fanem Morrowinda, Oblivion mnie nie przkonał, a Skyrim to dla mnie… bomba, walka wręcz czy też czarowanie i „spalanie skóry wrogowi kulą ognia” strasznie sycą i nie przejadają się. A questy i wątki fabularne są znakomicie dopracowane, z wieloma zwrotami akcji o 180 stopni (mroczne bractwo czy też gildia złodziei). Na Sithisa! Mam zajęcie na wiele miesięcy!

  2. Skyrim to bez wątpienia dobra gra(a nawet bardzo dobra). Tym razem twórcom naprawdę udało się stworzyć dobrą ścieżkę dźwiękową, która naprawdę mi się podoba. W poprzednich częściach soundtrack coprawda oddawał klimat ale jakoś nie słuchałem go z przyjemnością. Niestety Bethesda zawsze miała lekkie problemy z AI czego i tym razem nie postarała się wymazać. Gdyby nie ten i kilka innych wad to mógłbym nawet przyznać Skyrim ocenę 10/10 a tak zasługuje na mocną 9.

  3. Skyrim, to nie jest żadne RPG, to nawet nie jest cRPG. aRPG, czyli action RPG, jak już i to też naciągane. Dla wszystkich oczarowanych przez achy i ochy recenzenta, to uproszczenia w tej grze będą przeszkadzać ludziom oczekującym rasowego cRPG. Trudne też grę ocenić i tu recenzenci będą mieli ciężki orzech do zgryzienia, bo z jednej strony (fabularnej) dycha to za mało, a z drugiej (mechanika rpg), to nawet 5 jest za dużo. Szkoda tylko, że B. na siłę robi ze mnie „każuala” i każe się głupkowato uśmiechać…

  4. Niezła , recka Berlin widze , że mamy podobne odczucia co do Skyrim z ciekawostek szukając innych recenzji natknąłem się na tego gościa : http:madcapeom.blogspot.com/2011/11/theres-one-they-fear-in-their-tongue.html – czyżby jakiś niespełniony recenzent ? 🙂

  5. @Budda|Wychowałem się na baldurach i planescape tormencie więc nie pieprz głupot, że uproszczenia będą przeszkadzać. Te niby uproszczenia polepszają w tym przypadku rozgrywkę

  6. SKYRIM jak najbardziej zasługuję na nagrodę Gra Roku, świetna kontynuacja serii The Elder Scrolls. Po kiepskim Oblivionie twórcom udało się zachować klimat, przeszedłem główny wątek, wszystkie zadania u Gildi Towarzyszy i troszkę pobocznych. Co mogę powiedzieć gra jest niesamowita, piękne krajobrazy, zróżnicowany świat, mnóstwo zadań. Poprawione dialogi, animacje twarzy, questy wciągające dużo by wymieniać. Przegrałem ponad 60 godzin a nie odkryłem jeszcze nawet połowy.

  7. @Gieszu, a ja się wychowałem might and magic, wizardry i optimie. I sam pieprzysz kolego, jeśli uważasz, że mag w płytowej zbroi z tarczą, to polepszenie rozgrywki. Tobie może nie przeszkadza, ale mnie tak i wyraziłem swoje zdanie. Do fabuły, klimatu i zadań nie mam zastrzerzeń, tylko ogólnie pojęta mechanika rpg mnie drażni, więc nie wyjmuj jednego zdania z kontekstu, bo… „nie uwłaczając”.|Teraz to się narobi dopiero „erpegowców”

  8. http:www.youtube.com/watch?v=68H6v_P2Ais

  9. @BuddaPL, Gieszu – panowie, tylko nawet nie próbujcie mi tutaj wszczynać dyskusji o tym, co jest, a co nie jest „cRPG”. Od tego macie temat „Dla miłośników RPG” na forum w dziale „Ogólnie o grach” (obecnie na 3. stronie), więc zapraszam tam.

  10. @Alaknar W porządku, przyjacielu. Nie jestem fanbojem i nie mam zamiaru dalej flejmować. Dlatego „pokój… pokój, między chrześcijany’. Gra, mimo wszystkiego, jest warta uwagi, polecam każdemu miłośnikowi serii TES.

  11. Dlaczego ta gra dostała 9+ w CD-Action a nie 10?

  12. http:www.youtube.com/watch?v=2q9L_u5qOyk tu macie moze sie komuś spodoba 🙂

  13. Na jakich detalach pójdzie mi gra bo dzisiaj zamówiłem na allegro. : Mój komputer :|1.Dwurdzeń 2,81 GHz|2.2 GB RAM|3. HD 6850 1 GB|Pójdzie chociaż na średnich ?

  14. @pablo666: bo w CDA oceniał ktoś inny?

  15. @Budda|A kto Ci karze grać magiem w zbroi płytowej? Czyli innymi słowy magiem bojowym. Chcesz grać czystym złodziejem okradającym domy i ludzi, unikającym walki? Proszę bardzo. Chcesz grać czystym magiem, wojownikiem, skrytobójcom? Czemu nie. Nie masz ustalone z góry, że mag to tylko szmaty i magia. Dlatego też wybór zależy od Ciebie, nie od gry. |@Krystian 19|Spokojnie na high

  16. BuddaPL: Po części się z tobą zgadzam. Trochę mało tu „role – playing” w tym rolpleju. Ale takie już uroki gier Bethesdy. RPGiem nr. 1 jest na mojej liście jest nadal Fallout ( 1 i 2 ), a jednak bawiłem się nieźle przy trójce i NV ( jak już się otrząsnąłem z szoku…). Podobnie jest ze Skyrimem. Planescape: Torment to to nie jest, ale bawi jak sto bandytów.

  17. Co mnie irytuje dużo bardziej niż uproszczenia, to babole wynikające z otwartego świata. Walka z teksturami podczas wspinania się na górę, przeciwnik atakujący pomimo kilku strzał sterczących mu z twarzy, głupota AI, które gubi się jak tylko ktoś zablokuje oskryptowaną ścieżkę NPC – owi, komiczny momentami ragdoll itp. Ale trzeba na to przymknąć oko, bo świat jest ogromny i zapanowanie nad nim graniczy z niemożliwością.

  18. Nie wiem czy ktoś już to pisał, ale można przypisać pod klawisze 1-8 ulubione przedmioty.

  19. Mam pytanie czy błąd na PS3 został już usunięty. Proszę o odpowiedź

  20. A ja może będę się powtarzał, ale nadal twierdzę, że wydanie na PS3 tak rozbudowanej fabularnie gry jaką jest Skyrim bez choćby polskich napisów to SKANDAL i HAŃBA dla Cenegi…

  21. Zdecydowanie zgadzam się z Allorem z recenzji Skyrim z nowego cda . Murowany kandydat na grę roku RPG a może i nawet naj? Niech BF3 i MW3 dalej toczą ze sobą wojnę a może raczej EA i Activiosn . Zobaczymy co się wydarzy na VGA ,)

  22. Mnie trochę dziwi ocena 8 za grafikę. Może faktycznie nie jest jakoś szczególnie zaawansowana ale sami przyznacie że takich widoków jeszcze w żadnej grze nie było. Poza tym ma niesamowity styl artystyczny, przed chwilą wykonywałem zadanie w „takich jednych ruinach dwemerowych”. Jedno z najbardziej niesamowitych miejsc jakie miałem przyjemność oglądać w grach.

  23. Najlepsza gra EVER, nie tylko jako RPG ale i wszech czasów!!!

  24. @RamzesXXL W 100% się z Tobą zgadzam. Czemu nie mogli chociaż tych napisów zrobić na konsolowe wersje Skyrim’a… Czy istnieje jakiś OGROMNY problem… -___-|No, ale cóż… trzeba jakoś żyć, ja kupuję Skyrim’a na X-kloca bez względu na to, że jest calutki po angielsku.

  25. Skyrim to pierwszy TES, który mi się podoba. Morrowind był dla mnie zupełną porażką, totalnie bezpłciowe coś, co mnie odpychało. Podchodziłem do niego z 5 razy i niestety. Oblivion już troszkę lepiej, choć dalej gra bez klimatu i polotu. Nawet już go przeszedłem, chociaż był to przypadek. Dlaczego? Otóż dlatego, że zacząłem robić linię głównego questa i nagle… się skończyła. Po całych 4 godzinach grania. Natomiast w Skyrima już gram okolo 10 godzin i naprawdę wciąga, ma syndrom „jeszcze jednej jaskini.”

  26. Nie mówię, że TESy to złe gry, ale ja to zawsze byłem zwolennikiem Gothica, w związku z czym każdą grę z tej serii do niego porównywałem i przeważnie walkę tę wygrywał bezsprzecznie Bezimienny. Za to porównując Skyrima do Gothica 3 („Zmierzchu bugów” i „Arcanii” nie biorę pod uwagę w ogóle), Gothic wcale nie ma aż tak wielkiej przewagi.

  27. @barszczyna Też wolę Gothic’a ;)Nie wciągnęła mnie ta gra aż tak bardzo i nie jaram się otwartym światem ale przeszedłem i jestem zadowolony ;>Jak dla mnie 9/10 za smoki i alchemię . ^^

  28. Jak dla mnie najlepszą grą w jaką grałem jest Mafia II . 😉 Ach, ten klimat, fabuła… <3

  29. Ech… strasznie wazeliniarska recenzja. owszem – gra jest [beeep]ista. ale recenzent albo sie najarał albo nosi różowe okulary. 10/10? no bez jaj… a zdupiony „world scalling” znany z Obliviona? a słaba i ograniczona magia? interface który doprowadza do szaleństwa, zcapowana klasa pancerza, 1/3 npców oflagowana jako nieśmiertelni, niemożliwość walki w wodzie + wodni wrogowie. tego nie jest aż tyle ale naprawdę doskwiera i potrafi odstraszyć od gry. nadzieja w toolset’cie i moderach.

  30. Ruszy mi intel core duo 2.20 GHz x 2.21 GHz ( jak by co to się to mnoży) 2 GB ram GeForce 8600 GT 1024 MB bo chciałem na ps3 kupić ale po pierwsze to się podobno psuje i nie ma po polsku. ;(

  31. zapraszam 🙂 http:www.youtube.com/watch?v=2q9L_u5qOyk

  32. Panowie – mój pecet to: procesor AMD Sempron 2600+ 1,9 GHz, 1GB ram i karta radeon 3650 512 mb agp. Gram na niskich detalach co prawda ale jest 30 fpsów:)

  33. Jedynym powodem dla którego Skyrim dostał tu 10/10 jest chyba fakt, że Oblivion również w CD-Action otrzymał dziesiątkę (lub coś w okolicach), a przecież skoro autor recenzji mówi o usprawnieniach względem poprzedniej części, to nie możemy mówić o niższej ocenie, racja? A prawda jest taka, że ten paskudny bubel jakim był Oblivion winien zostać oceniony maksymalnie na 6, wtedy może znalazłoby się miejsce na skali dla Syrim’a (7 lub 8) .

  34. Oblivion dostał 10 bo na swoje czasy był rewolucją. I fakt faktem przynudzał ale i tak swoje piętno odcisnął. A z tego co się orientuje Skyrim w CDA dostał 9+, Berlin wystawił mu dyche. Gra ma pare błędów ale w przypadku mojego czasu spędzonego ze Skyrim nie są to błędy rażące choć przydały by się zmiany w balansie, dodanie tony nowego super żelastwa i pancerzy za trudniejsze questy i jeszcze pare innych rzeczy. Ale i tak gra zasługuje na grę roku. O ile wielki pojedynek Skyrim vs Wiedzmin 2 nie moze sie

  35. rozegrać ponieważ to dwie inne gry to pokusiłem się o małe porównanie-wiesiu jest górą nad skyrimem fabułą i grafiką ale Skyrim ma nieporównywalnie większą wielowątkowość i rozmach, klimat zarówno wieśka jak i Skyrima jest porównywalny, obie gry potrafią urzec i wciągnąć jak bagno. Wiesław jednak jest…krótki i praktycznie na dwa razy-w skyrimie po 100 h gry nie odkryje się wszystkiego. A więc 9+ wpełni zasłużone, 10 nie ponieważ to nie rewolucja a jedynie ewolucja serii

  36. Oblivion rewolucją? Odważne słowa, ale mniejsza o gusta. To, co mnie najbardziej boli, to dewaluacja ocen. Kiedyś 8 i 9 oznaczało gry wybitne, a 10 zarezerwowane były dla gier – legend pokroju Quake’a czy Starcraft’a. Dziś prasa przyzna dziesiątkę kolejnej, napompowanej przez marketingową machinę produkcji, żeby za kilka lat dopiero ujrzeć jej wady (z okazji premiery następnej odsłony tejże rozreklamowanej serii).

  37. @down|Na swoje czasy był-rewolucją graficzną. Owszem wyszedł chwile potem po Doomie 3, Riddicku ale zapisał się jako najpiękniejsza wizualnie gra w tamtym okresie. Potem przyszedł Crysis i pozamiatał-od tamtej pory nic już nie było takie samo

  38. No może chwilę potem to za dużo powiedziane ale przebił wszystko widokami, terenem nieograniczonym widocznością i głównie za to zdobył GOTY

  39. To o Morrowindzie to nieprawda. Jego najważniejszą cechą była nie mechanika, tylko niepowtarzalny klimat którego w Oblivionie zabrakło, ale z kolei Skyrim ma go całkiem sporo (choć nie tak wiele jak TES3). Ogólnie gra w dużej mierze czerpie z korzeni serii, a dość szerokim łukiem omija bezpośrednią poprzedniczkę. To co wiąże Skyrim z innymi najnowszymi grami Bethesdy to te same bugi techniczne oraz kolejne stopnie uproszczeń. Ale jedyną wadą, która mi doskwiera jest odarcie postaci z dialogów i osobowości:(

  40. Kupiłem Obliviona jednak jego porażająca ,,cukierkowość ” szybko mnie zniechęciła . Morrowinda przeszedłem kilku krotnie jednak Oblivion zawiódł moje oczekiwania . W najbliższym czasie kupuje Skirima , mam nadzieje że Bethesda się zrewanżuje

  41. @blazkowicz6|Już się zrewanżowała. Skyrim jest o niebo lepszy od obliviona. Ale czy lepszy od Morka? To już kwestia indywidualnej oceny

  42. jak sie nazywa ta zbroja? wygląda super|http:www.youtube.com/watch?v=r9U3ph-RCZs

  43. Mój gameplay jak to sie wybrałem zapolować na giganta:P |http:www.youtube.com/watch?v=Py6aq-Rk6FU

  44. Skyrim stanął na wyskości zadania…..” tyle;)

  45. Pograłem już ponad 20h i należę do tego nielicznego grona, które nie dałoby Skyrimowi pełnej dziesiątki. Owszem, gra to typowy złodziej czasu i jakiekolwiek normalne życie jest przy niej trudne, ale ciężko nazwać to prawdziwą, nową jakością patrząc na Obliviona. Jak na 5 lat, które dzieli obie gry to zmieniło się niewiele, niektóre aspekty nawet spartolono. Ode mnie mocna 9/10. Jak bardziej ogram grę to może dodam plusik, zobaczymy.

  46. Przez Skyrima kłócimy się z kolegami: oni mówią ebon, a ja ebonit…

  47. Według mnie TES V SKYRIM to bardzo dobra gra. Jej nieliniowość, questy te główne jak i te poboczne przyprawiają mnie o zawrót głowy. SKYRIM to gra, której osobiście daję 12/10. Dobra. Nie będę się tutaj rozpisywał, bo idę walczyć ze smokami i innymi niemilcami.

  48. Skyrim jest przereklamowany…. Mocne 8

  49. Przez pierwsza czesc gry nudziłem sie az do nieprzytomnosci młotkowaniem kowalstwa i umagiczniania a przez druga czesc gry sie nudziłem pokonujac kazdego bossa jednym strzalem z luku. Ten 30 letni ekwipunek jakos przełknałem ale niezbalansowane zdolnosci mnie rażą. Planowalem od poczatku grac czarodziejem ale bardzo szybko sie zorientowalem ze czary i krzyki to jakas kompletna lipa nie warta zachodu. Wiec wszystko to kaszana ale grafika jest ok. wiec mozna przymknac oko i dac zasluzone 10/10

  50. Witam w 2015 roku! Fajnie sobie przypomnieć starszą recenzję, tym bardziej, iż dopiero teraz mam okazję zagrać w Skyrima. No i jak tak czytam te różne recenzje to wydaje mi się, że oceny są mocno przesadzone. Póki co kilkanaście godzin za mną, gra niby się rozkręca, ale jeszcze mnie nie wkręciła. Robię sobie zadania poboczne w Białej Grani, dwa smoki upolowane i jak na razie jest dobrze, ale w żadnym bądź razie nie jest to arcydzieło. Crafting jest rozbudowany względem poprzednich części to fakt.

Dodaj komentarz