Często komentowane 151 Komentarze

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów ? Edycja rozszerzona – recenzja cdaction.pl

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów ? Edycja rozszerzona – recenzja cdaction.pl
Największa i najważniejsza polska gra konsolowa – Wiedźmin 2: Zabójcy Królów - już jest i wreszcie możemy sprawdzić, czy CD Projekt RED ma pociski (w tym wypadku kartacze), wystarczająco duże, by grać w pierwszej lidze, na globalnym rynku, z takimi tuzami jak BioWare czy Bethesda. No więc?

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów – Edycja rozszerzona
Dostępne na: X360, PC
Testowane na: X360

Czy Wiedźmin nadaje się na wysokobudżetową grę konsolową, a nie tylko „kultowego klasyka z PC”, jakim był do tej pory? Odpowiedź na to pytanie udziela na samym wstępnie fenomenalne intro stworzone przez ekipę Tomka Bagińskiego. Praca kamery, zgranie akcji z muzyką, przede wszystkim zaś niesamowite wydarzenia, które towarzyszą zabójstwu króla Demawenda – od razu widać, że jest tu potencjał na rewelacyjną produkcję, która w unikatowym i oryginalnym świecie fantasy z powodzeniem łączy elementy gry akcji z mechaniką rodem z klasycznych RPG-ów. A co ja zresztą będę pisał po próżnicy…

Władca Pierścieni jest dla twojej babci

Przesadą byłoby pewnie napisać, że warto inwestować w wersję konsolową tylko po to, by zobaczyć tę czołówkę na dużym ekranie, z dźwiękiem 5.1, ale nie ma przesady w stwierdzeniu, że tak dobrym intrem pochwalić się mogło ledwie kilka gier obecnej generacji. Problem jednak w tym, że – tak, jak w przypadku słynnego trailera Dead Island, którego klimatu i intensywności nie udało się potem w grze odtworzyć – tak samo Wiedźmin 2: Zabójcy Królów nie spełnia tej obietnicy, jaką owe intro składa. Są tu elementy, które stawiają produkcję CD Projekt RED na równi z największymi i najlepszymi tytułami obecnymi na sklepowych półkach, niestety sporo jest też takich, w których widać – jak się zdaje – ograniczenia budżetowe oraz zbyt małe doświadczenie w tworzeniu konsolowych blockbusterów.

Zanim przejdziemy dalej, warto jednak doprecyzować, co my tu tak naprawdę recenzujemy. I jak. Wiedźmin 2: Zabójcy Królów – Edycja rozszerzona to przeniesiona na konsolę edycja PC-towej gry sprzed roku, która doczekała się nowego contentu w postaci kilku animacji (w tym wspomnianego wyżej intra) oraz dodatkowych przygód, które dostarczają około czterech godzin rozgrywki. Posiadacze komputerowego oryginału mogą sobie tę zawartość za darmo „dociągnąć” – i zapewne to zrobią, bowiem Wiedźmin 2 cieszył się dużą popularnością i nie mniejszym uznaniem, a więc każdy, kto miał już z nim przyjemność, zapewne chętnie do przygody Geralta powróci (tym bardziej, że nowe zadania łatają fabularne dziury oryginału). Ponieważ więc większość graczy, którzy sięgną po wersję konsolową, będzie patrzeć na nią świeżym okiem, do jej opisania wybrana została osoba, która na pececie w Wiedźmina nie grała, a i o prozie Sapkowskiego ma pojęcie mniejsze, niż ci, którzy wiedzą, kim była April Wenhaver bez Google.com. Wyżej podpisany, uszanowanie składam.

Gra o tron? Zwycięska!

Fabularnie Wiedźmin 2: Zabójcy Królów to majstersztyk – i gdybym wiedział, że ta historia aż tak „kopie”, przeżyłbym ją już rok temu na PC, inwestując w tę cholerną kartę graficzną. Scenarzyści umieścili żywe, soczyste (mięsiste nawet) postacie w barwnych, z fantazją zaprojektowanych lokacjach, i obsadzili je w fascynującej historii kryminalnej typu „kto zabił?” (w tym przypadku punktem wyjścia jest mord króla Foltesta, wyjątkowo podstępnie wciągniętego w pułapkę przez skrytobójcę), rozgrywającą się na tle jeszcze bardziej frapującej potyczki o władzę, podczas której okazuje się, że polityka jest bardziej zabójcza, niż wszystkie monstra pokonane przez Wiedźmina razem wzięte. Co prawda gra trochę niepotrzebnie zarzuca nas na początku imionami, nazwiskami, nazwami geograficznymi i różnorakimi niuansami, ale po kilku pierwszych godzinach wszystko to „układa się” w głowie i wciąga jak na najwyższej próby literaturę fantasy przystało. I nie mam tu wcale na myśli dzieł R.A. SalvatoreSapkowski miał niezwykłego pecha, że urodził się w Polsce, bo gdyby Wiedźmin był z urodzenia Witcherem, to Peter Jackson nie musiałby tyle zadawać się z tymi niewyrośniętymi chłystkami z Władcy Pierścieni/Hobbita, tylko kręciłby coś dla prawdziwych mężczyzn – przygody Geralta. Z podobnych klocków, jak Wiedźmin – seks, polityka, dialogi skrzące się od przekleństw, rynsztokowy koloryt świata fantasy – poskładana jest Gra o tron, ale historia Geralta ma swoją własną „osobowość”, która zdecydowanie ją wyróżnia. Ma też tempo, którego mogłaby jej pozazdrościć niejedna gra akcji i to kolejny z atutów tej produkcji.

Odnalezieniu się w tym wszystkim nie sprzyja również fakt, że z początku historia opowiedziana jest w sposób niechronologiczny, w retrospekcjach, a kilka takich „wspomnieniowych” epizodów składających się na prolog (nasz bohater, łowca potworów wiedźmin Geralt, przesłuchiwany jest przez szefa sił specjalnych Foltesta, które próbuje poznać okoliczności śmierci króla – istnieje bowiem wiele poszlak wskazujących na to, że to Wiedźmin jest mordercą) można rozegrać w dowolnej kolejności. Tym samym odkrywa się również największą zaleta Zabójców Królów – unikatową i niespotykana nieliniowość. Możliwość wpływania na tok historii odbywa się tu na kilku poziomach – od tego absolutnie najwyższego (kluczowy wybór dokonany w pierwszym akcie całkowicie zmienia przebieg drugiego, nie tyle modyfikując jego tok, co po prostu kierując go na zupełnie inne tory), aż po detale (w prologu możemy np. trafić lub nie trafić pociskiem wystrzelonym z balisty pewnego zbuntowanego barona, czego właściwie nawet się nie zauważa i do czego nie przywiązuje się wagi – wpływa to jednak na przebieg sceny rozgrywającej się krótko potem). To rzecz w Wiedźminie zdecydowanie najlepsza – życzyłbym sobie, żeby konsolowa premiera Zabójców Królów zachęciła zachodnich twórców do zapoznania się z tą produkcją i rozpracowania tego, jak misternie ją złożono. I by potem spojrzeli w lustro i zadali sobie pytanie, dlaczego od lat w kółko katują nas takimi samymi, „zapuszkowanymi”, liniowymi doświadczeniami, kiedy grupa zapaleńców z Polski potrafiła zrobić coś takiego jak Wiedźmin 2. Gry kolejnej generacji będą właśnie takie – będą opowieściami, które będziemy mogli sami kształtować, często nawet nie wiedząc, które z naszych decyzji wpłyną na dalszy tok historii. Życzę Zabójcom Królów wielkiego suckesu za oceanem i kibicuję, by to wszystko, co opisałem powyżej, zachodni gracze docenili. Dalszą część recenzji będę więc pisał jedną ręką, bo lewa trzyma zaciśniętego kciuka.

I tu jednak zdarzają się minusy. O ile większość przerywników animowanych zrealizowanych jest na bardzo wysokim poziomie, zdarzają się i takie, które sprawiają wrażenie „niedoreżyserowanych”. To zresztą uwaga do całej oprawy graficznej – o ile przez większą część czasu Wiedźmin 2 autentycznie zachwyca, to zdarzają się miejsca, gdzie proste, kanciaste obiekty (bardziej nawet niż niskiej jakości tekstury, których jest tu zdecydowanie mniej) pokazują słabości konsolowej wersji RED Engine. Nie najlepiej wychodzą sceny „dynamicznie montowane” – czasem są zbyt „rwane”, by rzeczywiście wywołać wrażenie, że widzimy na ekranie szybką akcję, która ma jakąś ciągłość. Kilka questów łudzi wrażeniem wyboru/nieliniowości, ale ostatecznie przymusza do wybrania jednej opcji (a może to bug w zadaniu z zielarzem we Flotsam sprawił, że zostałem zmuszony do współpracy z tą, jakby jednak nie patrzeć, kanalią?).

Pad stalowy, pad srebrny

Niestety – mimo całego patriotyzmu i bezwarunkowego kibicowania twórcom Wiedźmina, a także mimo zachwytu nad warstwą fabularną tej produkcji, nie sposób nie dostrzec, że pod względem „mechaniki” całość, niestety, odstaje od światowych standardów. Problemów jest parę, ale zasadniczo można je sprowadzić do dwóch podstawowych – nieumiejętności zmienienia PC-towego interfejsu na konsolowy oraz nie najlepszego dostosowania sterowania do specyfiki pada.

Weźmy chociaż ekran ekwipunku – wszystkie fanty, jakie Wiedźmin może znaleźć podzielone są na tysiąc pięćset sto dziewięćset kategorii (dokładnie: około 20!), w których przy użyciu pada naprawdę niełatwo się odnaleźć. Sposób ukazywania informacji podczas porównywania dwóch obiektów wymyślono tak, że nic nie wskazuje na to, który z nich jest lepszy. Gdy najeżdżamy na dowolny przedmiot na liście zbierającej kilka z nich, informacje o nim zdają się… znikać (a w rzeczywistości pojawiają się na ekranie, ale w całkowicie sprzecznym z intuicją miejscu). Wybierając linie dialogowe przesuwamy czarnym tłem pod widocznymi na ekranie kwestiami – tyle tylko, że gdy przesuwamy owo tło na konkretną wypowiedź, jednocześnie czcionka, jaką jest ona zapisana słabnie. Gdy więc mamy tylko dwie kwestie do wyboru, widzimy na ekranie jeden napis „wyszarzony”, za to z czarnym maziajem w tle oraz drugi, świecący jasno i intensywnie białym kolorem, ale bez podlewu. Który waszym zdaniem jest tym aktywnym? Wybór zadania na liście questów wyświetla na mapie znaczniki celu, ale tylko w teorii – gdy zadanie jest dwuczłonowe, zwykle nie wyświetla nic, zdarza się też, że wskazuje błędny cel (np. gdy trzeba coś znaleźć w jaskini, kieruje cały czas do jej wejścia).

Wiele podobnych potknięć widać w sterowaniu. Dla przykładu: lewy spust powoduje, że kamera blokuje się na wybranym przeciwniku – a wtedy prawą gałką można „zaznaczeniem” takim przeskakiwać między kolejnymi członkami wrogiej grupy. Są z tym jednak problemy – często kamera zwyczajnie nie chce się zablokować, a do zmiany aktywnego przeciwnika nie wystarcza zwykły „flick”, czyli lekkie pchnięcie gałką w odpowiednim kierunku (trzeba ją mocno wychylić, co wcale nie jest intuicyjne). Gdy kamerę uda się zablokować na wrogu, w żaden sposób nie wpływa to na Geralta – ani nie odwraca go automatycznie w kierunku wroga, ani nie zmienia sposobu jego przemieszczania się (nie ma „strejfu”, który pozwalałaby krążyć wokół przeciwnika z twarzą zwróconą w jego stronę). Teoretycznie daje to Geraltowi większą mobilność, ale pewna nadsterowność postaci (mały ruch gałką przekłada się na duży ruch bohatera), powoduje, że zamiast odsunąć się od przeciwnika, Geralt odbiega od niego, pokazując mu jednocześnie swoje szacowne cztery litery (czym wystawia się na atak w plecy).

Nie mogę zrozumieć dlaczego po „zablokowaniu się” na przeciwniku i aktywowaniu broni miotanej (np. petardę) Geralt automatycznie nie namierza wroga, trzeba natomiast samodzielnie przesunąć kursor/celownik (oczywiście malutki i o mało kontrastowym kolorze, co powoduje, że gubi się na jasnych tłach) na przeciwnika i dopiero wtedy można rzucać. Albo dlaczego, kiedy zeskakuję z platformy, cały czas pchając gałkę pada w tym samym kierunku, zdarza się, że kamera robi nagły zwrot, pokazując skąd Geralt przyszedł, a nie dokąd zmierza. Podnoszenie przedmiotów i machnięcie mieczem przypisano do jednego przycisku (A), a ponieważ „sfery”, w obrębie których można zbierać przedmioty są bardzo małe, po jakimś czasie dałem sobie spokój ze zbieraniem w lesie ziół, bo zamiast tego Geralt boksował się z niewidocznymi duchami. Jeszcze bardziej szokuje to, że problem z zapanowaniem nad sterowaniem praktycznie uniemożliwia korzystanie w wersji konsolowej z wszystkich taktyk PC-towcom dostępnych. Kto na komputerze przyzwyczaił się do rzucania kilku znaków wiedźmińskich (rodzaj zaklęć wpływających na przebieg walki) jeden po drugim tu będzie musiał się tego oduczyć – naraz aktywny jest tylko jeden znak, jego zmiana zajmuje kilka sekund i wymaga co najmniej jednego „kliknięcia” za dużo. Nie tak działają współczesne gry konsolowe – i nie chodzi wcale o to, że jestem niedoświadczonym niedzielnym graczem, który wszystko musi mieć podsunięte pod nos, wolę jednak mierzyć się z przeciwnikami i wyzwaniami fabularnymi, a nie tego typu upierdliwościami (z braku lepszego słowa) sterowania.

…coś zaczyna

O takich detalach, jak samouczek, który w krótkim czasie próbuje nauczyć graczy wszystkiego, co Wiedźmin 2 ma do zaoferowania, jednocześnie zwalając im naraz na głowę tyle informacji, że zostaje tylko z tego mętlik (części rzeczy zupełnie jednak nie tłumacząc), punktach kontrolnych rozmieszczonych z hojnością Ebenezera Scrooge’a (z rzadka, z dala od punktów, w których faktycznie można zginąć) czy Osiągnięciach rozdawanych w ślimaczym tempie, zupełnie nie motywującym do dalszej gry (po pierwszych sześciu godzinach dorobiłem się…5G) nawet nie wspominam, bo Zabójcy Królów potykają się (ale na szczęście nie przewracają!) na rzeczach bardziej elementarnych, dopracowanie tych elementów uznaję za wyższą szkołę jazdy. Znam ten problem – borykają się z nim również japońskie studia, które świetne pomysły gubią często pod podobnymi nieudolnościami. I ich i CD Projekt RED łączy jedno – to gracze pozostający (niestety!) nieco na peryferiach branży, w cieniu tuzów produkujących wysokobudżetowe hity AAA, które trafiają później do milionów graczy często wcale nie dlatego, że są aż tak dobre (a już tym bardziej tak oryginalne), ale dlatego, że są solidnie wyprodukowane, przystępne i po prostu „przyjemne” w rozgrywce. Szkoda, że twórcy Wiedźmina 2 tego know-how jeszcze się w stu procentach nie dorobili.

Doskwiera też – ale to już nie tyle wina gry, co platformy, na którą ją wydano (choć studio z globalnymi ambicjami powinno i takie kwestie przewidzieć na pierwszym etapie prac) – dość dużo „loadingów”, co szczególnie przeszkadza w lokacjach zamkniętych, które podzielona na mniejsze, doczytywane kawałki. Na niedostatki Xboksa zwalam też sporadyczny „screen tearing” czy zbyt późne doczytywanie tekstur (nieco, ale za mało, pomaga instalacja na HDD). A na „krótką ławkę” polskiej branży aktorów dubbingowych to, że co trzeci napotkany w grze wojak mówi tym samym głosem…

Niezależnie od wszystkich tych uwag trzeba jednak podkreślić fakt, że jeśli jeszcze nie grałeś w Zabójców Królów, masz Xboksa 360 i chociaż trochę interesujesz się grami RPG czy kilmatami fantasy, nie wyobrażam sobie, żebyś odpuścił Wiedźmina 2 (tym bardziej, że jest on sprzedawany w niezwykle korzystnej cenie, za wynegocjowanie której należy się CD Projektowi oddzielny dyplom z napisem „Rodacy dziękują!”). Niedoróbki tej produkcji to raczej uciążliwości, niż wady – detale, niż wady wagi ciężkiej. Jest ich niestety dość dużo i nie sposób ich zignorować, ale w ogólnym rozrachunku nie wpływają aż tak bardzo na odbiór całości. Skyrim, najlepsza gra RPG obecnej generacji, też miał sporo niedociągnięć i wszystkie je jakoś mu wybaczyliśmy. Nie ma powodu, byśmy nie zrobili tego samego w przypadku Wiedźmina 2: Zabójców Królów, prawda?

Ocena: 8,5 (ale serce boli, że nie więcej…)

—-

Plusy:

  • rewelacyjna fabuła i klimat
  • unikatowa nieliniowość
  • tempo rozgrywki
  • oprawa graficzna – w 90% przypadków
  • fenomenalna muzyka
  • Minusy:

  • nieudolności w sterowaniu
  • interfejs nie najlepiej dostosowany do konsol – a nie zrobiony od początku z myślą o nich
  • 151 odpowiedzi do “Wiedźmin 2: Zabójcy Królów ? Edycja rozszerzona – recenzja cdaction.pl”

    1. Deathroll2097 14 kwietnia 2012 o 00:40

      Nie wiem czym taki bulwers.Opinia recenzenta to tylko jego zdanie ,albo podziela się to zdanie lub nie.Za Wieśka 2 nie mam czasu się wziąć.Jedynka była bardzo klimatyczna ,stare chaty ,wiedżmy itp a na dwójkę nie mam czasu :(Zasrana praca .No ale gdyby nie robota nie miałbym orenów na gry,coś za coś.

    2. O, Wiedźmin i nie wszyscy pieją z zachwytu? No, ciekawie się zrobiło 🙂

    3. Zdążyłem wczoraj przejść prolog. Powiem tyle: dla mnie absolutna rewelacja. Czepianie się podświetlania tekstu w opcjach dialogowych to jakiś absurd – każdy kto zagra to zobaczy. W ciągu prologu zdobyłem 20 a nie 5 GS, nawet nie wiedząc o ich istnieniu. Doczytywanie tekstur rzeczywiście ma tendencję do minimalnego opóźniania ale i tak jest 10x lepiej niż np. w AC Brotherhood, a tam nikt nie narzekał. Do tej pory nie zauważyłem problemów z kamerą. Znaki faktycznie są problemem, ale „prawie” aktywna pauza

    4. podobna do tej z DA:O częściowo załatwia sprawę. Poza tym: fabuła jak na razie rewelacyjna(!) a muzyka i grafika genialna. Niestety, widać w niektórych cut – scenkach spadek animacji jak to już zwykle na poczciwym klocku niestety bywa. Ogólnie rzecz biorąc, na chwilę obecną ma ode mnie 9.5/10 i jeszcze 0.5 bo jestem fanem A. Sapkowskiego.

    5. „Władca Pierścieni jest dla twojej babci”. W tym momencie przestałem czytać.

    6. Znowu to samo: interfejs niedobry, błędy w grafice, jakaś praca kamery… Przecież w tej grze nie chodzi żeby rzucać petardy, tylko zastanawiać się czy zabić gościa czy mu uwierzyć. Nie ma gry bez błędów, a skyrim który dostał 9.5 ma ich sto razy więcej. Wiedźmin 2 jeśli ma jakieś wady to jest nią zbyt krótka rozgrywka i może zbyt wysokie wymagania, ale na pewno nie to, (rzekomo) brakuje samouczka. Co, może gra ma być QTE z napisanym gdzie co kiedy kliknąć… Już nie komentuje „zarzutów” o osiągnięciach…

    7. Przykro mi ale dla mnie recenzja słaba, dużo gorsza od tej z zeszłego roku, kiedy recenzja W2 była dużo bliższa prawdy…

    8. Ogarnijcie się już z tym wiedźminem. Wiedźmin 2 to po prostu dobra gra. Zwyczajnie grasz, przechodzisz i usuwasz (no chyba że jesteś niewyżyty i musisz ukończyć grę w 100%)więc taka ocena całkowicie wystarczy. Moim zdaniem gra bardzo dobra jest wtedy kiedy się o niej pamięta przez dłuuugi czas. A o wiedźminie zapomniałem po 2 tygodniach. Więc tak jak już mówiłem po prostu dobra gra ale nic specjalnego. Ale wy nie bo „przecież to polska gra!!! Musi dostać +10/10″…

    9. Rwanie animacji przy zbliżeniach i szybkiej akcji uważam za największą wadę Red Engine (na PC, podejrzewam że na konsoli lepiej to wygląda, ale osobiście nie sprawdzałem). Zwracałem na to uwagę już po pierwszym trailerze zrobionym na tym silniku, ale zakrzyczeli mnie wszyscy fanboje którzy postanowili tego po prostu nie zauważać.

    10. Btw, @Hut: bugu w quescie z Zielarzem we Flotsam nie ma. Domyślam się, że chodzi Ci o moment, gdzie siedzisz w jaskini. Wystarczyło rzucić kilka razy znakiem Aard na barykadę, za którą uwięziono Geralta.

    11. Ciekawostka – gdyby recenzja huta pojawiła się na metacriric… zaniżyłaby średnią ocen recenzentów (91 to average na xboksie, przy czym „najgorsza” to 84). Może po prostu nam, Polakom, ta gra już się przejadła – trąbi się o niej od kilku lat non stop, więc oczekiwania są mocno wygórowane 😉 Widać, zachodnim graczom Wiedźmin w wersji na x360 podoba się bardziej, bo nie przerabiali tej gry 99999 razy i nie mieli tak gigantycznych oczekiwań jak nasi rodzimi gracze ;D

    12. Szkoda, że wiedźmin nie wyszedł na ps3. Chętnie bym zagrał.

    13. Skyrim jest sandboxem, tam bugi są nieuniknione ale i tak TES 5 ma ich najmniej z wszystkich poprzednich. A co do Wiesława nie grałem na X360 ale na PC i czekam na ER mając nadzieję, że zostanie wyeliminowany największy bug przeszkadzający w grze-okresowe crashe do pulpitu nawet na sprzęcie, który wymagania wieska spełnia kilkukrotnie

    14. Siema, mam pytanie co do ściągania wersji rozszerzonej. Czy będę musiał całość pobierać od nowa, jeżeli przerwę pobieranie, np.: przy 4 GB, i włączę je jeszcze raz?

    15. Nie Roni3441 wyłącz do tego samego folderu ściąganie i będzie działać.

    16. a mass effect 3 dostal 10 ;D|Chyba sobie jajca robia ostatnio z ocenami. Ktos musi ich ogarnac bo kazdy ocenia jak chce, komplety brak obiektywizmu i konsekwentnego oceniania gier.

    17. Na PC Wiexmin 2 standardowa edycja ma to samo do zaoferowania co edycja rozszerzona tylko trzeba to ściągnąc w formie patcha.Jedyne co w wersji rozszerzonej jest lepsze do okładka 🙂

    18. *Wiedźmin

    19. WIększość pluje kwasem na temat zakończeń w ME 3 ,chociaż w Wiedźminie 2 zamiast tych 16 zakończeń dostaliśmy pare prawie niczym się nie różniących.Jedyna różnica to z kim Geralt wychodzi w ostatniej cut scence.Jakoś CD-Projectowi po dupie się nie dostało w sprawie zakońcenia więc WTH?

    20. EnderVonHellsing 15 kwietnia 2012 o 13:09

      Nie rozumiem tego do końca. ME3 dostał 10, i nie chodzi koniecznie o samo zakończnie, ale o fakt w jaki sposób zostali potraktowani gracze – podczas gdy CD Projekt RED cały czas robi nową zawartość i za darmo daje ulepszenie do edycji rozszerzonej, w ME3 jesteśmy ZMUSZENI grać w multi czy chcemy czy nie, nie wspominając o ważnej części gry będącej w DLC od pierwszego dnia, które kosztuje 800 punktów MS. Wiedźmin miał znacznie lepszą grafikę, i znacznie bardziej intrygującą historię,

    21. EnderVonHellsing 15 kwietnia 2012 o 13:11

      A poza tym nie wyciągał rozwiązań znikąd – w ME3 *nagle* znajdujesz plany tajmniczej broni która może zatrzymać Żniwiarzy, dokładnie w momencie, w którym atakują. Wiedźmin nie robi takich rzeczy – wszystko ma sens, a ponad to, nawet jeśli zakończenia różnią się tylko tym, z kim jesteśmy na ostatnich scenach to i tak jest to znacznie większa różnica względem tego, co robiliśmy podczas gry niż w ME3, który wszystkie Twoje decyzje wziął i wyrzucił przez okno. Wreszcie, przy Wieźminie nie muszę za każdym razem

    22. EnderVonHellsing 15 kwietnia 2012 o 13:14

      Logować do serwerów firmy, żeby potwierdzić że moje DLC nie są czasem kradzione. Edycja kolekcjonerska Wiedźmina 2 na PC zawierała popiersie Geralta, Temerskiego Orena, kości do gry, karty, mapę świata, ścieżkę dźwiękową, kolosalny artbook i bardzo solidną instrukcję, kosztując ok 250 zł, czyli mniej więcej 50 funtów (mieszkam w Anglii). Za edycję N7 ME3 musiałem dać 80 funtów (jakieś 400 zł) bo była niemal niemożliwa do kupienia,

    23. EnderVonHellsing 15 kwietnia 2012 o 13:17

      A w niej były tylko miniaturowy artbook, minaturowy komiks, naszywka N7 i ścieżka dźwiękowa. Aha, i dodatkowy zestaw broni + to DLC za które normalnie miałbym zapłacić 800 puntków MS, ale mimo wszystko, biorąc pod uwagę, jaki gigantem wydawczym jest EA, w porównaniu z tym co dało nam CD Projekt RED, wypadają raczej śmiesznie. Nie wspominając o tym że Jacek Rozenek kopie w tyłek znacznie bardziej swoim głosem niż którykolwiek z aktorów w polskiej wersji ME. (Wiem, ME3 miało kinowe spolszczenie).

    24. Czy Edycja Rozszerzona wnosi jakieś nowe questy do gry?

    25. a umiesz czytać?

    26. @Neronix – „WIększość pluje kwasem na temat zakończeń w ME 3 ,chociaż w Wiedźminie 2 zamiast tych 16 zakończeń dostaliśmy pare prawie niczym się nie różniących.” – nie masz pojęcia o czym mówisz -to nie miało byc 16 zakonczen a 16 różnych stanów w jakim zostawimy świat na koncu gry. to różnica i wszystko sięzgadza.

    27. Interfejs niedostosowany do konsol, tak? Na PC nie podobało mi się m.in. ewidentne podporządkowanie gry konsolom, a tu okazuje się, że na konsolach też jest źle. Jednym słowem lipa, a ja chyba sprzedam edycję kolekcjonerską – leży to tylko, a grać już nie będę.

    28. @Neronix – bo Wiedźmin 2 to środek, tak jak Mass Effect 2, tam też jakoś nie było mnogości zakończeń. Zobaczymy, co pokaże CD Projekt Red w trójce, być może też spieprzą, ale jak dla mnie Wiedźmin 2 nie jest po prostu lepszy od ME3, a go MIAŻDZY. Różnica w praktycznie każdym aspekcie( grafika, dialogi, fabuła, walka, ogólna grywalność) jest tak duża, że mam nadzieję, że przy Wiedźminie trójce tego nie zmarnują

    29. Ocena:10!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    30. Ja niestety sobie nie pogram. :/ Czemu? Bo bym musiał pobierać 15 godzin ( albo i więcej ), ponieważ mam słabe łącze. ;( A nie da się pobierać w launcherze ( tzn. jak wyłączysz komputer, a następnego włączysz, to i tak będzie się pobierało od tego momentu, na którym skończyło ) 🙁 (((((((((

    31. @Sparta18 |To badziewie co się ściąga po wyłączeniu też wznawia od momentu na którym skończyło, bo samo to rozpoznaje, także nie bój się ściągaj, a do premiery Wiedźmina 3 na pewno pobierzesz. 🙂

    32. Ahmedus Wężus 17 kwietnia 2012 o 20:23

      Łatwo krzyczeć badziew a poszukać heh nie idzie … ludzie po co wam pomagać…|Ale proszę http:pl.thewitcher.com/ee_manual/

    33. Interfejs nie pod konsole? A to ciekawe… coś mi się wydaje, ze na PCtach był stricte konsolowy i ogólnie cała gra była robiona czysto pod nie, a nie komputery. Menu (alchemia/medytacja/skille) – ewidentnie robione pod pada. Ekwipunek – na pewno nie myśleli o myszce przy jego projektowaniu. Rozdzielczość – przez długi czas dostępna była wyłącznie 16:9, która na PCtach nie wiem czy stanowi chociaż 50%. Było tego więcej, ale już nie pamiętam…

    34. Kupuję pismo od początku istnienia ale dawno mnie tak nie zbulwersowała recenzja jak ta. Gdzie tu jakieś informacje dotyczące gry ?? Ktoś coś się dowiedział z tej recenzji więcej oprócz tego że jest sterowanie zrąbane?? Nie mam chęci już dalej nawet opisywać bo i tak w dupie to będziecie mieli. Wiedźmina 2 przeszedłem na PC teraz mam na xbox 360. I powiem jedno. Jak widzę bazgroły Huta że sterowanie jest spartolone to dam Ci jedną radę. Przestań grać na konsolach albo zmień zainteresowania. Dziękuję.

    35. Szczerze ten inerfejs jest o wiele bardziej intuicyjny na konsolach niż na pececie, jak by był tworzony zmyślą o padzie min ekwipunek, czy szybki wybór zdolnosci. Według mnie w tej grze czuć pada bardzo dobrze się steruje postacią, bo wszystkie ruchy są od razu wyczuwalne.

    36. Mi się wydaje że to pierwsza tego typu gra Huta na konsolach. Chyba nie grał w dragon Age na konsoli czy Skyrima. Bo jesli w Wiedzminie jest sterowanie spartolone to tamte gry powinny mieć ocene 5 za sterowanie. Tak jak Kadwao napisał sterowanie jest tak proste i intuicyjne że się lepiej nie dalo tego rozwiazać.

    37. Akurat przy rpgach jest kwestia dyskusyjna, bo niektóre gry dużo lepiej chodzą na k+m niż na padzie.

    38. @ ybraks typie,to jest recenzja edycji rozszerzonej, więc nie ma sensu przepisywać wszystkiego z pierwszej, podstawowej -,-’ Co za człowiek. Poza tym, co ma GO wspólnego z Wiedźminem?

    39. Sory za offtop ale mam pytania. Miał z was ktoś tak, że skopiowal sobie savy z wiedzmina 2 ER a potem zgral je spowrotem i gra ich nie widziala? Bo ja mam ten problem i nie moge kontynuowac rozgrywki inaczej niz od nowa

    40. Wiedźmin 2 – extra giera 😛

    41. Wiedźmina 2 (Xbox360) – Mam i ja.|Stwierdziłem że zainstaluje od razu na dysku, tak jak zaleca producent, ale ja czegoś tu nie rozumiem, dlaczego instalator zakończył instalacje na pierwszej płycie i nie poprosił o włożenie drugiej płyty do konsoli, po co jest ten drugi dysk i co na nim się znajduje ?Pozdrawiam

    42. Kupiłem i narazie leży i nabiera mocy,oczywiśćie na PC do 1 jestem zadowolony z zakupu jedynka była bogatsza o bandane i naklejki tu niestety bida jakaś moneta i wycinanka.

    43. albercikk Pewnie jakieś materiały dodatkowe.

    44. albercikk Drugą płytę instalujesz osobno bo gdy dojdziesz do odpowiedniego momentu (nie wiem do jakiego ponieważ jeszcze nie doszedłem, jestem na początku drugiego aktu) będziesz zmuszony włożyć ją do stacji żeby kontynuować granie (tak samo jak w Mass Effect 2, 3 i Final Fantasy XIII). Pozdrawiam.

    45. „Przesadą byłoby pewnie napisać, że warto inwestować w wersję konsolową tylko po to, by zobaczyć tę czołówkę na dużym ekranie, z dźwiękiem 5.1” – no,. bo przecież tak ciężko podpiąć kompa pod tv …

    46. Siema mam takie dość głupie pytanie a mianowicie czy do tego potrzebna jest podstawka ? czy to jest oddzielna gra wiedźmin tylko z nowymi rzeczami

    47. @JanoO|Jeśli chodzi o wersję PC to jest to aktualizacja z nowymi rzeczami (waży 10gb) i nawet jak kupiłeś w dniu premiery zwykłą edycję (jak ja) to i tak za darmo dostajesz Edycję Rozszerzoną. Na Xbox’a jest tylko Edycja Rozszerzona, czyli od razu z dodatkami.

    48. Hmm a wersja na PS3 będzie lub była chociaż zapowiadana ?

    49. dość kiepska gra przeszedłem w 2 dni oczywiście najłatwiejszy poziom kiepska mapa świat zamknięty nie wiadomo które to zadania poboczne.Po skończeniu gry nie ma do czego wracać nawet postać nie rozwinąłem w 50% a tu już koniec moja ocena 5 na 10 jestem z tych graczy co fabuła mnie nie obchodzi ale w tej grze mnie zainteresowała i to tylko mi się spodobało.Skyrim lepszy można grać i grać

    50. Bez jaj… We Flotsam można przystać do 'tajemnieczego’ zielarza, lub można mu odmówić, co ma swoje konsekwencje nieco później. Grałem rok temu na PC, a teraz gram w to na X360 🙂 Przyznam że dopiero teraz powoli rozjaśniają mi się te wszystkie niuanse zawarte w grze.

    Dodaj komentarz