Często komentowane 29 Komentarze

Worms Revolution – recenzja cdaction.pl

Worms Revolution – recenzja cdaction.pl
Po świetnym Worms: Armageddon seria z sympatycznymi, ale groźnymi robakami w roli głównej zaczęła staczać się po równi pochyłej - twórcy zaczęli eksperymentować z niezbyt udanym 3D, a ostatnio serwowali odgrzewane kotlety w postaci odświeżonych dwuwymiarowych części, które były co prawda bardzo grywalne, ale nie wnosiły nic nowego. Worms Revolution miało tchnąć w serię nowe życie i wprowadzić do niej tytułową rewolucję. Udało się? Recenzja cdaction.pl!

Worms Revolution

Dostępna na: PC, X360, PS3
Testowano na: PC
Wersja językowa: polska

Developerzy z Team 17 chcieli odświeżyć znaną i lubianą formułę, poprzez dodanie kilku pozornie niewiele znaczących, ale mających duży wpływ na zabawę zmian. W tym celu zaproszono nawet do współpracy nad Worms Revolution Andy’ego Davidsona, „ojca” robaków, który opuścił studio na krótko przed wydaniem pierwszego Worms: Armageddon w 1999 roku. Efekt?

Rozgrywka
Fundamenty zabawy w Worms Revolution nie uległy zmianie względem Worms: Armageddon czy wydanego niedawno Reloaded – na dwuwymiarowej mapie stają naprzeciwko siebie dwie (lub więcej – maksymalnie cztery) drużyny robali. Cel: korzystając z wymyślnego i zabawnego arsenału wybić wszystkich przeciwników. Diabeł tkwi jednak w szczegółach.

Szczegółem tym jest w Revolution całkiem nowy silnik fizyczny, który znacząco wpływa na rozgrywkę. Dzięki niemu porozmieszczane na mapie obiekty nie są już stałym elementem krajobrazu, a osobnymi przedmiotami, które można nie tylko zniszczyć, ale i przesunąć wykorzystując falę uderzeniową po wybuchu beczki, telekinezę czy… UFO.

Z nową fizyką wiąże się też jeszcze jedna rzecz – woda. Była już co prawda obecna w poprzednich częściach cyklu, ale tylko poza obszarem mapy, zaś po zanurkowaniu robak automatycznie ginął. Teraz występuje ona także na polu bitwy, dzięki czemu odgrywa znaczącą rolę w walce. Wyobraźmy sobie taką oto sytuację – wrogi robak stoi parę metrów niżej od nas nad przepaścią, a nad nim jest zbiornik z wodą. Wystarczy go wysadzić strzelając z bazooki, a żywioł zamoczy przeciwnika i zepchnie go w otchłań. To oczywiście tylko jedno z kilku zastosowań cieczy – można bowiem zapełnić nią wnękę, w której stoi wróg i dosłownie zalać robaka: wówczas co każdą turę straci pięć punktów życia. Wodę można też samemu wygenerować korzystając z nowych, zawierających ją gadżetów – pistoletu, bomb oraz rakiet. A co w sytuacji, gdy to my zostaniemy zaatakowani przez żywioł? Można próbować wydostać się z zalanego miejsca lub skorzystać z odpływu, który wessie wodę.

Zarówno ruchome obiekty, jak i woda sprawiają, że przed graczem pojawiają się nowe strategie – nie trzeba atakować robali „zwykłą” bronią, ale wykorzystać elementy otoczenia. Dzięki temu rozgrywka nabiera rumieńców i nowego wymiaru, a sama zabawa nie nudzi tak szybko jak w ostatnich odsłonach cyklu.

Fizyka to jednak nie jedyna nowość wprowadzona w Revolution. Po raz pierwszy dodano podział na klasy – w grze dostępne są cztery rodzaje robaków: żołnierz (zwykły wojak znany z poprzednich części), strażnik (przypakowany osiłek), zwiadowca (mały, ale zwinny) i naukowiec (w każdej swojej turze dodaje 5 punktów życia wszystkim członkom drużyny). Różnią się one nie tylko wizualnie, ale dysponują innymi cechami – np. strażnik posiada większą siłę i więcej punktów życia, a zwiadowca potrafi skakać na dłuższe odległości. Niestety wydaje mi się, że nie wykorzystano potencjału, jaki tkwi w klasach postaci – różnice pomiędzy poszczególnymi robakami nie są duże i gra się nimi niemal tak samo.

Tryb dla pojedynczego gracza i multi
Jednym z głównych elementów Worms Revolution jest tryb solo składający się z kampanii oraz łamigłówek. Kampania to kilkanaście pojedynków osadzonych w czterech lokacjach – ściekach, wyspie, bagnach wokół ponurego zamczyska oraz wiejskim podwórku – których poziom trudności stopniowo rośnie. Czasem wydaje się on jednak zbyt wysoki – a to wszystko przez problem, który pojawiał się jeszcze w poprzednich częściach – wrogie robaki posiadają zabójczą celność i potrafią nawet z drugiego końca mapy uderzyć pociskiem wprost w naszego bezkręgowego wojaka. Nie muszę chyba dodawać, że zrobienie czegoś takiego przez gracza graniczy z cudem, przez co wygranie danej bitwy jest czasem bardzo trudne. Zwłaszcza, że w kampanii stajemy przeciw przeważającym siłom wroga.

Po wygraniu wszystkich bitew w danej miejscówce, czeka nas walka z bossem. Jest on w zasadzie taki sam, jak zwykłe robaki, ale bitwa z nim różni się od standardowego starcia – pojedynki z „szefami” są pewnego rodzaju zagadkami: by pokonać wroga trzeba wykorzystać otoczenie i dostępną na planszy broń. Szkoda tylko, że ich ukończenie wymaga wykonania wszystkich niezbędnych czynności w ściśle określonej kolejności – drobna pomyłka i trzeba zaczynać wszystko od początku.

Łamigłówki to z kolei wyzwania będące w pewnym sensie rozwinięciem walk z bossami – na każdej planszy musimy wyeliminować wrogie robaki korzystając z elementów otoczenia i dostępnej broni. W jednym z zadań musimy na przykład skierować wodę tak, by zepchnęła przeciwników na minę. Zagadki mają jednak tę samą wadę, co starcia z bossami – jeśli pomylimy się w choć jednym elemencie, musimy wszystko zaczynać od nowa.

Nasze działania w kampanii i łamigłówkach (a także w całej grze) komentuje brytyjski komik Matt Berry, który wcielił się w fikcyjnego narratora-dokumentalistę, Dona Keystone’a. W roli tej wypada świetnie i kilka razy zdarzyło mi się uśmiechnąć słysząc zabawny komentarz, choć sam humor nie należy do wyszukanych.

Podobnie jak w poprzednich częściach, Worms Revolution oferuje opcję indywidualizacji robaków – można im nie tylko nadać własne imię, ale i przystroić w odpowiedni strój i nakrycia głowy. Kolejne gadżety – a także klasy – wykupujemy za pomocą kredytów gromadzonych w kampanii i łamigłówkach. Miłym dodatkiem jest też edytor poziomów, który w kilka chwil umożliwia stworzenie własnej planszy. Szkoda jednak, że nie ma opcji udostępniania zaprojektowanych map innym graczom – na pewno znacznie przedłużyłoby to żywot gry.

W Wormsach najwięcej frajdy zawsze dawała zabawa z żywymi graczami, podobnie jest z w Revolution. W grze dostępny jest zarówno lokalny jak i sieciowy multiplayer, w którym mogą zmierzyć się ze sobą maksymalnie cztery osoby kierujący zespołami złożonymi z czterech robaków. Niestety jako że grałem przed premierą, nie mogłem przetestować wariantu sieciowego.

Oprawa audiowizualna

Worms Revolution godzi ze sobą 2D i 3D – choć plansze obserwujemy w sposób klasyczny, a więc w dwóch wymiarach, to same mapy, obiekty na nich i oczywiście modele robaków są trójwymiarowe. Obawiałem się, że przez to gra może utracić magię znaną z poprzednich części serii. Myliłem się – Revolution prezentuje się świetnie, a robale nie tracą nic ze swojego uroku. Miłym smaczkiem są obrażenia, które pojawiają się na ciałach naszych żołnierzy, gdy ich poziom życia spada do niebezpiecznie niskiego poziomu. Fajnym dodatkiem są też animowane elementy tła plansz, takie jak np. kury na wiejskim podwórku.

Gorzej jest z oprawą audio – co prawda grająca w tle muzyka jest przyjemna, ale utworów jest niewiele i szybko nużą. Na tym tle znacznie lepiej wypadają odzywki robaków i wspomniany już Matt Berry w roli narratora.

Podsumowanie

Worms Revolution nie wprowadza do serii tytułowej rewolucji, ale ewolucję na pewno – odświeżono znane już na wylot zasady rozgrywki dodając fizykę, która pozwala na stosowanie zupełnie nowych taktyk. Dzięki temu wojna sympatycznych, ale groźnych robaków wciąga na nowo i nie pozwala oderwać się od monitora. Warto nabyć grę, zwłaszcza, że w przedsprzedaży na Steamie można kupić ją za około 45 zł.

Ocena: 8.0

Plusy:

  • nareszcie coś nowego!
  • fizyka wpływa na rozgrywkę…
  • …tak jak i woda
  • podział na klasy robaków
  • połączenie 2D i 3D
  • świetny Matt Berry w roli narratora
  • edytor plansz
  • polska wersja
  • Minusy:

  • nie wykorzystano potencjału klas robaków
  • sokoli wzrok wrogich robaków
  • muzyka
  • brak opcji dzielenia się stworzonymi planszami
  • 29 odpowiedzi do “Worms Revolution – recenzja cdaction.pl”

    1. Po świetnym Worms: Armageddon 2 seria z bojowymi robakami w roli głównej zaczęła spadać po równi pochyłej, eksperymentując z niezbyt udanym 3D, a ostatnio serwując odgrzewane kotlety w postaci odświeżonych dwuwymiarowych części, które były co prawda bardzo grywalne, ale nie wnosiły nic nowego. Worms Revolution miało tchnąć w serię nowe życie i wprowadzić tytułową rewolucję. I chyba się udało. Recenzja cdaction.pl!

    2. Jeszcze 4 dni i zaczynam pobierać 🙂 Oby tylko nie było problemów z kluczem kupionym na GMG…

    3. Wkońcu Worms’y w 2D… Już rzygałem tymi Worm’s 4 czy Olbężenie…

    4. A Reloaded i wersje na javę to co?

    5. Reloaded to nie wypał ;] |Cieszę się że kupiłem pre-order, a już myślałem, ze zaliczyłem wpadkę ;]

    6. @Thuldumar – czemu miałby z nim być jakieś problemy ?

    7. Wszystkie wormsy po WWP to szroty, a te Revolution to padaka ze hej.

    8. @Dariusxq – zapewniam, że nie. 🙂 Co do Reloaded – gra sama w sobie zła nie była, ale było to odcinanie kuponów i nic odkrywczego. 🙂

    9. @Dariusxq Jeszcze nie wyszlo, a ten ocenia. Moim zdaniem największa padaka to WWP, Forts i Reloaded. Najlepsza część to Armageddon. I ten stary (pc-towy) i ten nowy (konsolowy). Reloaded niby miały być portem konsolowych Worms Armageddon, ale konsolowe rozwiązania nie sprawdziły się na pc-tach ;]

    10. Największa padaka to wszystkie części Wormsów w 3D.

    11. Pytanie – ile maksymalnie może być robaków w drużynie? Bo w Reloaded to była śmieszna liczba 4 robali…

    12. Krzychu2400 – przeciez WWP to praktycznie to samo co Armageddon, tylko z wieksza iloscia wszystkiego i troche lepsza grafika, wiec nie wiem o co Ci chodzi 😉 W WWP gralem baaardzo dlugo, ale nie w podstawowy „tryb”, tylko np. rope race, shoppa, proper itp. nawet swego czasu byly ligi tego typu 😉

    13. Poczytałem recenzję i tak mnie zachęciła, że aż kupiłem od Rosjaninów. 🙂 | | Niedługo aktywuję =)

    14. @master777| | „W grze dostępny jest zarówno lokalny jak i sieciowy multiplayer, w którym mogą zmierzyć się ze sobą maksymalnie cztery osoby kierujący zespołami złożonymi z czterech robaków.”

    15. od Rosjan*

    16. @Piotrek66 – mała literówka Ci się wkradła chyba: Worms 2: Armageddon, nie Armageddon 2 🙂 .

    17. „Po świetnym Worms: Armageddon seria z sympatycznymi, ale groźnymi robakami w roli głównej zaczęła staczać się po równi pochyłej” <- co? WWP przegrywa z porzednikiem tylko i wyłącznie w kwestii loga. Worms World Party to moment szczytowy serii, potem zaczął się upadek.

    18. Dokładnie WWP było moją pierwszą grą z serii Worms, i to ją wspominam najlepiej. W żadną inną nie przegrałem tylu godzin, chyba że w Hedgewars (Darmowy klon wormsów).

    19. Kupiłem, na razie ze względu na Worms: Armageddon, które dorzucają na Steam. Mam nadzieję, że się przekonam ;D

    20. @drowranger, moim zdaniem to już nie to samo i do dzisiaj źle mi się kojarzą. Dlaczego? Na moim starym Pentium 166mhz Armageddon hasało jak ta lala ze wszystkimi warstwami tła, a WWP niemiłosiernie się cięło. Stad moja niechęć do nich :]

    21. Jak nie to samo? ;p To jest dokladnie to samo, tylko z ulepszona grafika i paroma dodatkami. Gra wyszla 2, czy 3 lata po Armageddonie, wiec czego sie spodziewales? ;p Szczegolnie, ze wtedy nowe procki i karty wychodzily praktycznie co miesiac.

    22. moim zdaniem ludzie z team 17 powinni już zostawić wormsy (albo odłożyć je na kilka lat) i zająć się swoimi innymi dziełami :[

    23. 3000Piecywgniezdzie 7 października 2012 o 08:01

      A co z stung gp? Chciałbym zobaczyć remake.

    24. Podczas zakupienia przedpremiery tej gry i otrzymania Worms Armageddon miałem małe rozczarowanie nad Armageddonem, bo brakuje banków mowy przykładu Angry Scots.

    25. @MrKat7214 dościągnij inne, będziesz miał 🙂

    26. @maciekittech, a nie ma czasem Wormsów na Androida? A jak nie to coś na pewno mocno worms-podobnego, bo swego czasu gdy mialem HTC Desire to na pewno grałem. Tylko chyba słabe było… 😉

    27. @LKC: …Lub stworzyć własne używając edytora banków?

    28. Eh….A nie można by wyłączyć tych klas?…..Szkoda…..

    29. Skaven13: Zagraj w Tryb Klasyczny. Będziesz grał tylko klasycznymi|(nie)Wszyscy ludzie używają TE logo, gdy podczas ekranu ładowania (lub na Fan Page’u Wormsów) przedstawia inną czcionkę i inny wygląd.

    Dodaj komentarz