Często komentowane 139 Komentarze

XCOM: Enemy Unknown – recenzja cdaction.pl

XCOM: Enemy Unknown – recenzja cdaction.pl
Opinię gema, który zagrywał się (i do dziś zagrywa) w pierwsze XCOM-y znajdziecie w nadchodzącym numerze CD-Action. Na potrzeby testu na stronę do walki z kosmitami wysłaliśmy Berlina, który zbyt wielu doświadczeń w tym temacie nie miał (podobnie jak wielu graczy, którzy po Enemy Unknown sięgną). Jak ta produkcja wygląda oczyma świeżaka? Recenzja cdaction.pl!

XCOM: Enemy Unknown
Dostępne na: PC, X360, PS3
Testowano na: PC
Wersja językowa: angielska

Projekt XCOM powołano do życia, kiedy okazało się, że nie jesteśmy w kosmosie sami i – co gorsza – ci turyści w statkach kosmicznych nie mają ochoty pograć z nami w brydża i napić się coca-coli. Wolą wyrwać nam jelita, nawinąć je na patyki i wrócić do domu z tymi łakociami. A przynajmniej na to wygląda, bo zamiast spokojnie się przywitać, po wyjściu ze statków od razu zaczęli machać karabinami plazmowymi. Projekt XCOM ma, w skrócie, wsadzić im te karabiny w cztery litery i nacisnąć spust tyle razy, żeby nie chciało im się wracać. A ty, graczu, jesteś dowódcą, więc bierz się do roboty.

Musisz skoncentrować się na dwóch sprawach: rozbudowie podziemnej bazy i ubijaniu Obcych. W bazie zlecasz projekty badawcze (dają ci m.in. nowe bronie i pancerze), stawiasz budynki (pozwalają np. sprawdzić, czy żołnierze mają supermoce psychiczne), kupujesz nowe samoloty do zestrzeliwania UFO i tak dalej. Dowiadujesz się też gdzie akurat zaatakowali kosmici i które państwa najbardziej potrzebują twojej pomocy – to centrum zarządzania, które „obsługujesz” pomiędzy misjami. I po kilku godzinach robisz to na tyle automatycznie, że nawet nie lubiąc tego typu urozmaiceń nie zauważasz, że coś przerwało ci zabawę.

XCOM: Enemy Unknown jest jednak przede wszystkim grą taktyczną rozgrywaną w turach i to właśnie na małych arenach spędza się w niej najwięcej czasu. Grupka wybranych przez ciebie żołnierzy pojawia się w jednym miejscu na mapie, rozstawiasz ich w odpowiednich miejscach i ruszasz powoli do przodu, by wykonać zlecone ci zadanie. Niestety jak na grę przemyślaną pod kątem 15-25 godzin zabawy nowy XCOM ma maluteńko do zaoferowania. Misje sprowadzają się do ledwie kilku rodzajów – zestrzel UFO i ubij załogę, uratuj cywilów, uratuj VIP-a, zabij wszystko co się rusza – i tak naprawdę oferują dwa rodzaje rozgrywki. Albo wskakujesz na arenę i strzelasz do kosmitów, albo wskakujesz na arenę i najpierw podbiegasz do ludności cywilnej, a potem strzelasz do kosmitów. Przez pierwsze dziesięć godzin bawiłem się tym nieźle – każdą misję traktowałem poważnie, każdą starałem się wykonać jak najlepiej, ale przez kolejne piętnaście musiałem zmuszać się, żeby w ogóle kliknąć “Graj” na Steamie. Brak ciągłości – to nie jest jedna ogromna kampania, tylko zbiór małych aren – sprawia, że rozgrywka wydaje się powtarzalna. A przez to monotonna.

Zaskakująco dużo misji trzeba przejść na jeden jedyny sposób: atakiem od frontu. Wiele rozgrywa się w rozbitych statkach kosmicznych, albo w ich okolicach – podejść można albo z jednej strony, albo ewentualnie z dwóch i tak kończąc na strzelaniu “na pałę” do kosmitów, którzy postanowili wychylić się zza winkla. Do tego też: kiedy tylko na mapie pojawią się jakieś drzwi można być pewnym, że przeciwnicy ich nie otworzą – nieważne czy masz snajperów, gościa z wyrzutnią rakiet i komandosów ustawionych tak, żeby zlikwidować każdego kto tylko się w nich pojawi. Nie ma opcji – żaden granat ich stamtąd nie wyciągnie. Dopiero kiedy sam przez nie przejdziesz możesz liczyć na kontynuowanie starcia… z sześcioma potworami ustawionymi w rządku, cierpliwie czekającymi aż naciśniesz klamkę.

Teoretycznie od pewnego momentu można stawiać przed sobą wyzwania typu: “Weź tego bydlaka żywcem, żeby naukowcy mieli nad czym siedzieć i wymyślili jakiś ciekawszy arsenał”, ale w praktyce nie ma motywacji, by to robić. XCOM: Enemy Unknown zaczyna w pewnym momencie usypiać, a to nie powinno mieć miejsca w turówce taktycznej – potencjalna ilość rozwiązań dla jakiegoś problemu powinna być na tyle wielka, by za każdym razem dało się zrobić coś nowego.

Irytujące jest jednak to, że zaskakująco dużo rzeczy w XCOM: Enemy Unknown jest ustalone odgórnie i nic się z nimi zrobić nie da. Kiedy zapiszesz grę w bazie, to możesz być pewny, że kolejna misja odpali się po dokładnie takim samym czasie i będzie zawsze identyczna – element losowości albo nie istnieje, albo gdzieś głęboko się ukrywa. Sprawdziłem jak ma się to do wyników starć w trakcie misji i zdziwiony odkryłem, że mając na celowniku kosmitę i szansę na trafienie 75% nieważne ile razy bym nie wczytał stanu gry… nie byłem w stanie go trafić. Wtedy przestałem wierzyć w taktykę: duet snajperów stał w miejscu, reszta szła frontem, starcie było po godzinie wygrane. Niestety.

Prawda: każdy z moich wojaków był na tyle „rozwinięty”, że rzadko kto mógł im podskoczyć. W trakcie rozgrywki zdobywa się punkty doświadczenia pozwalające im awansować i rozdziela je po bardzo prostym drzewku – w pewnym momencie uczysz snajpera rzucać ‘kulkę’ zwiększającą widoczność tam, gdzie nic nie widać, albo pozwalasz mu strzelać do wrogów w zasięgu wzroku towarzyszy. Można więc mieć dwóch zupełnie innych strzelców, a sprawa ma się podobnie w przypadku jednostek wsparcia, czy byków z wyrzutniami rakiet. Wszystko to może i niewiele różni się od dowolnej turówki taktycznej, ale Firaxis bardzo sprawnie poradziło sobie z budowaniem „więzi” pomiędzy graczem, a jego jednostkami. Przed misjami widać ich twarze, można ich „ubrać”, zmienić kolor włosów i brać na misje głównie swoich pupilków… a przy tym śmierć żołnierza jest ostateczna i z reguły przychodzi niespodziewanie. Kiedy mój ulubiony snajper został rozniesiony przez wyskakujące znikąd komando zupełnie nowego rodzaju kosmitów nauczyłem się, że bezpieczeństwo żołnierzy trzeba stawiać na pierwszym miejscu. Ale niestety nawet to na późniejszym etapie rozgrywki traci ciut uroku, bo za misje redukujące panikę można dostać żołnierza na wysokim poziomie, któremu po prostu wybiera się kilka umiejętności “z urzędu”, a to pozwala mieć kilku nieźle wyszkolonych marines w zapasie. Postaci, do których nie zdążyło się nawet przywiązać. O emocjach ciężko wtedy mówić.

Nowy XCOM cierpi też na chorobę większości gier tego typu: im dalej w las, tym więcej czasu pożera i zaczyna po prostu męczyć. O ile na początku czuć dynamikę rozgrywki, a jej “fajność” nie pozwala spojrzeć na zegarek, to po kilkunastu godzinach brak chwili na oddech, jakiejś banalnej misji na 15 minut, jest irytujący. Gra przestaje być zabawą, a zaczyna być pracą. Wewnętrzny monolog, planowanie dalszych akcji, sprowadza się do marudzenia, że: “Muszę zrobić to żeby obniżyć panikę tam, muszę pomóc tym żeby to, muszę to i tamto żeby to i dopiero wtedy poznam dalszą część historii”.

Generalnie muszę jednak przyznać, że dobrze jest zobaczyć coś, co wykorzystuje Unreal Engine i nie jest FPS-em. Naprawdę dobrze jest mieć do czynienia z bardzo ładnie wyglądającą turową grą taktyczną, bo od początku wiadomo, że nikt nie szedł na łatwiznę. Można było powiedzieć: “Ta gra i tak trafi do stosunkowo wąskiego grona odbiorców, nie ma co się starać”, ale widać że Firaxis chcąc właśnie tego uniknąć przyłożyło się do roboty bardzo. Animacje marines i kosmitów są ładniutkie, cut-scenki aż chce się oglądać i tylko kilka z nich kłuje w oczy brzydotą. Lokacje, w których toczą się walki też wyglądają bardzo przyzwoicie: oddają klimat zgliszczy wielkiego miasta, chaosu na przedmieściach, czy lasu nad którym rozbił się statek Obcych.

Można by zachwycać się długo, bo XCOM: Enemy Unknown naprawdę wygląda bardzo ładnie, ale niestety można wymienić równie dużo, a może nawet więcej, wad i problemów, które rzucają się w oczy jeszcze bardziej.

Kuleje kamera przypominająca falloutowy VATS: teoretycznie powinna pokazywać w zwolnionym tempie mielonkę, w którą zmienia się przeciwnik po strzale krytycznym, ale najczęściej pokazuje niebo, ściany, trawę, albo rzeczy zupełnie niezwiązane z tym, co się teoretycznie wydarzyło. Kuleje też kamera w trakcie rozgrywki – szczególnie w pamięć zapadła mi walka na dworcu w Japonii, gdzie przy maksymalnym oddaleniu dach peronu mrugał jak szalony. Kuleją przekroje i prześwity: czasami nie byłem w stanie zobaczyć czy ustawiam postacie przy oknach, czy przy ścianach, bo niezależnie od przybliżenia i oddalenia nie dało się zobaczyć odpowiedniego fragmentu budynku. Kuleje system wykrywania wysokości na mapach: gra ani razu nie była w stanie zrozumieć, że kratka przestrzeni na ciężarówce to nie kratka przestrzeni obok ciężarówki i musiałem wdrapywać się na nią metodą prób i błędów z szybkim zapisem po drodze.

Kuleje też interfejs: każdą akcję specjalną (np. ustawienie wojaków w tryb ‘overwatch’ sprawiający, że strzelają do każdego kto wejdzie im w pole widzenia) trzeba zatwierdzić kliknięciem ‘OK’, co przekłada się na kilka wymaganych kliknięć zbyt dużo i zbyt często, a najbardziej upierdliwy jest brak jednego ekranu pozwalającego spojrzeć na swoich żołnierzy „przekrojowo” – przerzucić broń, pancerze i dodatki wszystkim na raz w jednym miejscu zamiast skakać po kilku różnych menu i marnować czas. Gra jest też pełna dziwacznych bugów: okienko z opisem ekwipunku nie chciało dać się czasami wyłączyć i zmuszało do odpalenia gry od nowa, a na mapach po wczytaniu zapisu zostawały trupy z poprzedniej rozgrywki (czasami zwieszając całość). Przed misją, w miejscu gdzie sprawdza się czy wszyscy żołnierze są na swoim miejscu i mają odpowiedni sprzęt przy sobie… wszyscy potrafili wyglądać identycznie i mieć te same bronie. To wszystko naprawią pewnie patche, ale…

…ale przede wszystkim gra taktyczna nie powinna dopuszczać do tak absurdalnych rzeczy, jak strzelanie i trafianie przez ścianę, czy też bycie trafianym przez ścianę. Wielokrotnie ustawiałem się tak, by zmasakrowanie moich jednostek było nierealne a i tak obrywałem – szybko sam zacząłem oszukiwać i strzelać “na pałę” z miejsc, w których szansa trafienia wynosiła mniej niż 25%. I udawało się zaskakująco często.

Pomimo tego wszystkiego XCOM jest jednak grą, która wystarcza na wiele godzin zabawy. Sam fakt, że przez pierwsze kilkanaście potrafiłem siedzieć do trzeciej nad ranem byle tylko skończyć misję (i po chwili zacząć kolejną kładąc się spać o piątej) muszę wpisać na plus. W rozgrywce jest coś, co przyciąga – może fakt, że niewiele tego typu gier się ostatnimi czasy ukazuje, może coś więcej? – ale jednocześnie pod koniec kampanii poczucie zawodu, zmarnowanego potencjału staje się coraz bardziej uciążliwe. Powtarzanie tych samych trików na podobnych mapach (zbyt często niemal identycznych), z tego samego powodu tylko po to, by pchnąć fabułę do przodu jest po prostu uciążliwe.

I jak dla mnie XCOM: Enemy Unknown… daje radę. Nie ma w tej grze niczego fenomenalnego, czegoś co przykułoby mnie do monitora na miesiąc jak Jagged Alliance 2 wiele lat temu. Misje nie są na tyle emocjonujące i dobrze zaprojektowane, by zmusić do eksperymentowania (“a co będzie jak wezmę tylko snajperów?”). Multiplayer to tylko deathmatch, który ciągnie to, że pozwala wcielić się w kosmitów… ale wszystko to jest receptą na kilkanaście godzin zabawy, a nie kilkadziesiąt. Nie miałbym problemu z tą grą, gdyby jej tak bardzo nie rozdmuchano wewnątrz, gdyby nie napompowano jej męczącym nudziarstwem. Niestety.

Ocena: 7.0

Plusy:
– Ładna, nowoczesna gra taktyczna
– Dobrze napisana fabuła
– Przez kilkanaście godzin bardzo emocjonująca rozgrywka…

Minusy:
– …która po kilkunastu kolejnych robi się monotonna i nudna
– Problemy z interfejsem i grafiką
– Liczne bugi

139 odpowiedzi do “XCOM: Enemy Unknown – recenzja cdaction.pl”

  1. Kilka rzeczy pewnie naprawia mody, jednak pewne rzeczy z tej recenzji dają do myślenia. Doświadczeni żołdacy za misję? No tak, przecież gra celuje w szeroki target, więc na wszelki wypadek jakoś wynagródźmy Graczom to, że mogą na zawsze stracić żołnierza. Wygląda tak, jakby Firaxis robiło grę dla fanów oryginału po czym nagle im przypomniano, że to ma trafić do mainstreamu i trzeba zrobić grę prostszą. Kupie, choćby po to, aby porównać z oryginałem i w późniejszym czasie z Xenonauts (kiedy wreszcie wyjdzie)

  2. Jakby się grało w turówki, toby się wiedziało, że stały wynik losowej akcji mimo zapisywania i wczytywania jest standardową taktyką twórców mającą na celu tępienie savescummingu.

  3. strasznie nie żetelna recenzja, mam wrażenie że tak autor podchodzi do grania to takie codzienne powtażalne czynności jak mycie, załatwianie się czy jedzenie wykonuje z odruchem wymiotnym i bronią przystawioną do skroni. Dodatkowo zdanie ” cierpi też na chorobę większości gier tego typu: im dalej w las, tym więcej czasu pożera i zaczyna po prostu męczyć” mnie po prostu rozwaliło i dowodzi tylko że autor się do strategii nie nadaje.

  4. A więc… Mam 31 lat i czytam cd-action od początku istnienia pisma itd. Więc trochę zmian zobaczyłem jakie zachodzą w piśmie. Ale niestety z przykrością muszę powiedzieć że co raz więcej recenzji jest po prostu BEZNADZIEJNYCH!!!!!!!!. Kogo zaczynacie zatrudniać w czasopiśmie to nie mam pojęcia i to wasza sprawa. Ale miast wysłać kogoś kto by miał porównanie w z częścią pierwszą to wysyłacie nie wiadomo kogo. Do tego recenzja jest napisana po prostu źle i niezrozumiale. Dziękuję.

  5. Dodam jeszcze że nie jestem żadnym fanem Xcom i nie grałem nawet w 1 część gry mimo wieku 😉 .|Ale recenzja jest po prostu zła i robiona na siłę i na odwal. |A dla porównania polecam zerknąć na ocenę gry innych czasopism.

  6. Strasznie nie rzetelna recenzja, mam wrażenie że jak autor podchodzi do grania w ten sposób to takie codzienne powtarzalne czynności jak mycie, załatwianie się czy jedzenie wykonuje zapewne z odruchem wymiotnym i bronią przystawioną do skroni. Dodatkowo zdanie ” cierpi też na chorobę większości gier tego typu: im dalej w las, tym więcej czasu pożera i zaczyna po prostu męczyć” mnie po prostu rozwaliło i dowodzi tylko że autor się do strategii nie nadaje.|Edit: szkoda że nie ma edycji lub kasowania komenta

  7. @paveup: |zaczyna męczyć, bo – co jest wspomniane wcześniej – misje nie są wystarczająco zróżnicowane, sprowadzają się do robienia dokładnie tego samego. Ciągle tego samego. I spoko – można siedzieć przy tym [XX] godzin, ale kolejne [XX] może okazać się męczarnią.

  8. Recenzja dobra bo Berlin jedze po grze do której mam stosunek obojętny 😀 . Jakby cisnął po grze którą lubię to wtedy recenzja by była fatalna 😀

  9. witold1981 @ To że w innych czasopismach dali taką a nie inną recenzję, to nie znaczy, ze ktos nie może mieć innej opinii. Tu masz opinię kogoś kto nie grał w takie gry – takie opinie czasami się przydają. Co do stylu – rozumiem że można nie lubić pretensjonalnego stylu Berlina, ale nie można powiedzieć, że recenzja jest zła. Wiem wszystko i raczej do wniosków, podsumowania i wynikającej z niej oceny, nie mogę się przyczepić.

  10. W porzadku, ale jeśli kogoś meczą takie gry, misje to w nie nie gra. Nie mam pretensji jeśli się fanom np windserfingu nie podoba piłka nożna. W oryginalnej grze wszystkie misje też wyglądały w zasadzie tak że trzeba było frontalnie wyczyścić mapę z ufoków i tyle, a wejście na statek też zazwyczaj było jedno, lub dwa i z niespodzianką za rogiem. Ok jeśli gra nie spełnia oczekiwań to wg jakich kryteriów i konkretnie co jest w niej złe bo to że jest coś nudne to pojecie subiektywne i abstrakcyjne

  11. No ale czy nie takie było kluczowe założenie całego projektu? Remake „pierwszego” UFO? Przecież tam repertuar zadań… sorki jaki repertuar? Co misję to samo: eksterminacja (od biedy wzięcie żywcem).

  12. @paveup: lata temu spędziłem 2 miesiące grając dzień w dzień w Jagged Alliance 2: UB. Lubię takie gry. Nowy XCOM mnie nie porwał.

  13. Na podstawie tej recenzji można uznać, że istnieje ogromna dysproporcja pomiędzy recenzjami w drukowanym CDA a Waszym portalem. Powyższa recenzja jest niespójna, słaba językowo, a niektóre zdania są wprost niezrozumiałe. Jestem od dawna fanem pisma, prenumeruję je i uważam za solidne, ale ww. recenzja jest niestety bardzo słaba i nierzetelna.

  14. *Przepraszam za powtórzenia. paveup @ ja naprzykład pierwszy raz patrzę na coś z serii XCOM – opinia Berlina może być w takim wypadku pomocna. Jeżeli szukasz zdania weteranów, to poszukaj gdzie indziej.

  15. badbocian @ Nierzetelna? Nie za bardzo. Słaba? No może wydaje się jakaś taka „zmęczona”.

  16. @paveup – a jakie mają niby być wrażenia recenzującego grę, jak nie subiektywne? Poza tym co to znaczy, że „nie lubisz – nie graj”? Tak, to możesz sobie powiedzieć Ty a nie ktoś, kto recenzuje grę dla portalu/pisma. Poza tym Berlin napisał, że grał w JA, czyli lubi takie gry. Nowy XCOM go znudził i tyle. Napisał o tym w tekście, normalnie tragedia..

  17. No cóż mam nadzieje, ze Berlin grubo się myli w swojej recenzji ale akurat w monotonność misji to nie wierzę. Lista ich rodzajów mówi, że jest to skok naprzód. A że w kaźdej chodzi o to samo? Lepiej by było gdyby cywilów ratowac przed cieżkimi opadami śniegu zamiast kosmitami? Zawsze tak jest. Total war wciąż to samo zbuduj armie wygraj w polu, Mass effect 1,2,3 wyląduj skop kilka kuprów cos tam po drodze ale ogólnie skop itd… Jagged Alliance cóż w UB akurat nie grałem ale jakie tam misje są posadź las?

  18. No cóż mam nadzieje, ze Berlin grubo się myli w swojej recenzji ale akurat w monotonność misji to nie wierzę. Lista ich rodzajów mówi, że jest to skok naprzód. A że w kaźdej chodzi o to samo? Lepiej by było gdyby cywilów ratowac przed cieżkimi opadami śniegu zamiast kosmitami? Zawsze tak jest. Total war wciąż to samo zbuduj armie wygraj w polu, Mass effect 1,2,3 wyląduj skop kilka kuprów cos tam po drodze ale ogólnie skop itd… Jagged Alliance cóż w UB akurat nie grałem ale jakie tam misje są posadź las?

  19. sorki za double post ale to serwer twierdził, ze nie nawiązał połączenia 🙂

  20. Berlin twierdzi, że misje są monotonne. Ty twierdzisz, że to Ci wystarczy. No to co ro za problem – masz swoją opinię i chwała Ci za to. W takim razie co Ci przeszkadza zdanie Berlina? Dodaj se punkcik do recenzji and carry on…

  21. Wiadomo że recenzje na stronie muszą być gorsze bo gdyby były takie jak w piśmie to po co kupować pismo? 🙂 . A tak serio to ja nie mam nic przeciwko recenzji Berlina

  22. @Berlin lata temu to ja z UFO i X-Com spedziłem hmm lata 🙂 Tak, każda opinia jest subiektywna, co za tym idzie recenzja, ale ktos kto własnie nie grał ani w pierwowzór ani omawianą produkcję niewiele wyniesie z takich stwierdzeń iż gra sie nudzi gdyż gra posiada jakieś tam powtarzalne elementy. Jak wspomniałem jednego to znudzi drugiego wrecz przeciwnie, a skoro na tym akurat polu nie odbiega od oryginału , który był wielbiony to wniosek iż raczej autorowi nie leży taka mechanika rozgrywki. Nic na siłę.

  23. tak myślałem, że będzie ocena 7.0 😉

  24. Mam nadzieję że Berlin podszedł do tej recenzji równie „rzetelnie” co do „Torchlight 2” 😉 |Dzięki temu wiem że gra jest warta kupienia 😉 )

  25. Taki już urok gier tego typu – stają się monotonne. Ale niektórzy to lubią. Pierwsze UFO to w zasadzie też po jakimś czasie było „cały czas to samo”. Ja na pewno się grą zainteresuje, ale jednak październikowy budżet idzie na Dishonored.

  26. Najzabawniejsze w komentach jest wyciąganie JA2:UB, największej kaszany w serii jako jakiegoś wzorca turowo-taktycznego.

  27. Nie wiem czy celem Berilna było wystawienie najniższej oceny jaka ta gra otrzyma na świecie, ale to mu się udało 😉

  28. 7 berlina to mniej więcej 9,5 allora. Brać w ciemno!

  29. „nowocesna gra taktyczna” – Jak ja uwielbiam literówki u kolesi, którzy na co dzień zajmują się pisaniem. To takie dowartościowujące 😛

  30. Hm, trochę się zawiodłem, miałem nadzieję na grę z jednej strony dość wieną oryginałowi z drugiej strony wprowadzającą jakiś powiew świeżości. Smuci brak losowości. Tego że wrogowie lubią czekać na gracza nie określiłbym minusem, choć z pewnością jest to wkurzające. Wie ktoś czy są jakieś pojazdy i ilu ostatecznie żołnierzy można mieć w drużynie?

  31. Najlepsza gra turowa, nie zgadniecie, to… Pokemonki i tyle w temacie 😀

  32. Oj, Dariuszek, Dariuszek. Znajdź sobie w końcu jakieś zajęcie i przestań trollować w komentarzach 🙂 .|Co do XCOM – muszę się na własne oczy przekonać, jak to będzie z tym nawiązaniem do pierwowzoru. Zacznijmy w ogóle od stwierdzenia, że ludzie, którzy nie lubią / nie rozumieją / nie znają się/ boją się (?) / whatever gier strategicznych, to przy XCOM-ie nawet nie mają czego szukać. Ta gra po prostu (nawet, mimo obłędnej grafiki) nie jest dla nich.

  33. Biorac zatem poprawke na kompletnie niepodobny do mojego gust tego akurat autora wnioskuje,ze gra raczej powinna zagoscic na mojej polce.

  34. zlyporucznik @ dobrze podchodzisz do sytuacji.

  35. Oczywiście wszyscy wiedzą, czy gra po kilkunastu godzinach nudzi czy nie. Co tam, że jeszcze nikt z was jej nie ma. Bawcie się dobrze.|W nowym numerze zapewne będzie ujęcie tej pozycji z drugiej strony, oczami kogoś o innych preferencjach. Będzie można sobie porównać, który sposób patrzenia na grę jest wam bliższy i zdecydować się na kupno lub odpuszczenie gry.

  36. Na Golu dostało 9 tu 7 ale patrzę, ok to Berlin on zawsze jest bardzo krytyczny (co mu się chwali 🙂 ) czyli nie jest źle, grę mam zamiar kupić tak czy siak, recka dobra.

  37. Łeee tam na zagranicznych stronach gra zbiera 8 i 9, nigdy się nie spodziewałem rewelacji chciałem tylko dobrą turówke i właśnie taką dostane. A prawda jest taka, że jeśli chcecie się wzorować na ocenach Berlina to podnoście zawsze oczko w góre:P

  38. Siedem od Berlina w przeliczeniu na „allorową” skalę daje jakieś dwanaście (poważnie…). Jest więc w porządku, jako że ocena taka jest zarezerwowana dla gier dobrych, ale nie pozbawionych pewnych istotnych wad. To nie wina Berlina, że w piśmie skala not się skurczyła i zamknęła w przedziale 6-10, gdzie szóstka to gniot, który należy omijać szerokim lukiem, a byle średniak może liczyć na osiem z urzędu. Do czego zresztą, to jest nadmiernego szafowania ósemkami, ostatnio się redakcja przyznała.

  39. @eustachy – Berlin raczej ośmielił się wystawić tylko 7 po ostatniej torczlajtowej burzy, gdzie cały tekst marudził, a na koniec dał 8 :3

  40. Nie rozumiem czemu niektórzy tak przeżywają, że gra dostała 7/10. To jest dobra ocena, Berlin ma tutaj duży plus, za korzystanie z całej dostępnej skali, a nie tylko przedziału 7-10, ewentualnie 1-3 przy kaszance. To akurat mu się chwali. 🙂 Tutaj ocena jest miarodajna, wiem że 7 dla fana turówek oznacza – brać w ciemno, a dla reszty – zastanów się. Jak ktoś sugeruje, że 7 oznacza że gra jest badziewna, potwierdza tylko że jest totalny jełopem i powinien wrócić na matematykę do podstawówki.

  41. Dlatego właśnie wolę czytać recenzje w piśmie i na taką czekam. Trochę mnie niepokoi fakt, że ten berlin zaczął również i tam wstawiać swoje wywody a całkowicie jego punkt widzenia jest odwrotny od mojego więc nie są to dla mnie miarodajne teksty.

  42. W ogóle nie wiem jak można nie pojmować konceptu recenzji jako subiektywnej opinii autora? Nie zgadzasz się, to napisz dlaczego, a nie jedziesz faceta bo jemu podobało się mniej/bardziej.

  43. @kolas – jak Berlin korzysta z całej skali jak mieści się w przedziale, który wymieniłeś? 😀

  44. @kolas ja rozumię subiektywne podejscie do recenzji i dlatego ludzie wybierają wśród pism branżowych takie, w których ludzie je piszący są zsynchronizowani z danym odbiorcą a jeśli są rozbieżności (jak w przypadku tego berlina) to jest zgrzyt. Ja kupuje regularnie CDA od 1997 roku i ogólnie wszystko się zgadzało (poza recenzjami Allora) więc wiedziałem czego mogę się spodziewać. Teraz kiedy pojawił sie jakis berlin to w mojej opinii ranga CDA spada i jesli trend się utrzyma nie wiem czy pozostanę.

  45. U konkurencji 9/10 i 9.5/10 a Berlinek 7/10. Dobrze, że ktoś kompetentny (bardziej kompetentny?) będzie mógł dla CDAction ocenę wystawić…

  46. @kolas|Subiektywne podejscie recenzenta jest czyms oczywistym i wlasnie dlatego po kilku tekstach Berlina czesc czytelnikow zdala sobie sprawe, iz to co mu sie podoba nalezy zazwyczj ominac lukiem, a jesli cos mu nie pasuje to trzeba sie zastanowic czy nie jest to zaleta dla nich.|Osobiscie wydaje mi sie,ze to glownie starsi czytelnicy tacy jak ja nie potrafia sie przyzwyczaic do jego dziecinnego podejscia.|Jednak jak sam napisales moja recenzja autora tekstu jest wielce subiektywna.|Pozdrawiam

  47. Ziemas @ Czyli oceny muszą być pod Ciebie? Bardzo dobrze, że Berlin jest surowy, a po przeczytaniu recenzji i skorelowaniu swego gustu z opinią Berlina, naprawdę trudno dodać te jedno czy dwa oczka do recenzji?

  48. @NBlastMaxOn nie jest surowy tylko ma klopoty z ustaleniem czego od gry oczekuje (tak tu jak i w Torchlight).|Wielu ludzi, tak jak ja, nie patrzy na cyferkowa ocene tylko na argumenty recenzenta.|Tu nie chodzi o lubienie lub nie Berlina (nie znam ani jego ani jego przyjaciol) tylko o brak jasnosci z jego strony.

  49. zlyporucznik @ to nie jest dziecinne podejście. Wystawianie 8, 9 i 10 jak z rękawiczki jest dziecinnym podejściem. Jesteś przyzwyczajony niestety do świata, że gdy gra dostaje 7 lub mniej to nie warto sie nią zainteresować… This is sad man.

Dodaj komentarz