Ten ekran OLED jest i dla każdego, i znakomity. Recenzja monitora Gigabyte MO27Q28G
Do niedawna monitory OLED były uznawane za fantastyczny sprzęt, ale przeznaczony dla entuzjastów i osób, które nie liczyły się z pieniędzmi podczas kompletowania zestawów. Od mniej więcej roku widać jednak, że wraz ze wzrostem popularności i zwiększeniem produkcji, ich ceny spadają i zaczynają być coraz atrakcyjniejsze dla „zwykłych” posiadaczy pecetów i konsol. Gigabyte MO27Q28G za około 2300 złotych jest bardzo ciekawą propozycją i oferuje fantastyczne parametry w stosunku do tego, ile trzeba za niego zapłacić.
To jest świetny OLED
Już sama specyfikacja Gigabyte’a MO27Q28G pokazuje, że mamy do czynienia ze sprzętem z wysokiej półki. Monitor wyposażono w 27-calową matrycę WOLED o rozdzielczości 2560 × 1440 pikseli oraz częstotliwości odświeżania sięgającej 280 herców. Producent deklaruje przy tym maksymalną jasność na poziomie 1500 nitów. Pomiary wykonane przy użyciu profesjonalnych narzędzi potwierdzają, że nie są to słowa rzucane na wiatr: panel potrafi osiągnąć nawet 1484 nity w trybie „HDR Peak”.
Tak wysokie wartości robią wrażenie, jednak przy wspomnianych ustawieniach kolory tracą na naturalności. Z tego względu MO27Q28G najlepiej prezentuje się po ręcznym dobraniu jasności w trybie „HDR Mode”. Obraz staje się wtedy nieco ciemniejszy, ale znacznie bardziej naturalny i zwyczajnie przyjemniejszy dla oka.

Zastosowany panel Tandem OLED pokryto matową powłoką, co niesie ze sobą zarówno zalety, jak i kompromisy. Takie wykończenie pozwala komfortowo korzystać z monitora w jasno oświetlonych lub nasłonecznionych pomieszczeniach, bez rozpraszających odbić i z zachowaniem głębokiej czerni. Trzeba jednak liczyć się z tym, że kolory wyglądają na mniej nasycone niż w panelach błyszczących, a subiektywnie odczuwalna jasność maksymalna okazuje się nieco niższa. Choć osobiście nie przepadam za matowymi powłokami, w tej klasie cenowej Gigabyte MO27Q28G radzi sobie znakomicie i wyraźnie dystansuje konkurencję.
To sprzęt nie tylko dla pecetowców
Ekran cechuje się wysoką częstotliwością odświeżania (280 Hz) oraz wsparciem dla technologii G-Sync (w postaci Nvidia G-Sync Compatible) i FreeSync, co sprawia, że nadaje się znakomicie do gier esportowych. Nie ma tu mowy o jakimkolwiek smużeniu podczas ruchu. Czas reakcji pikseli jest niemal natychmiastowy i nawet w strzelankach wymagających świetnego refleksu, Gigabyte MO27Q28G radzi sobie fenomenalnie.

Dużym atutem pozostaje również obecność złącz HDMI 2.1 oraz obsługa VRR – a to czyni MO27Q28G bardzo dobrym wyborem, jeśli chodzi o granie na konsolach. Po podłączeniu PlayStation 5 system poprawnie rozpoznaje zmienną częstotliwość odświeżania i umożliwia zabawę nawet w 120 hercach tam, gdzie gry dają taką możliwość. Przekłada się to również na dostęp do trybu 40 fps, znanego m.in. z Monster Hunter Wilds, który oferuje lepszą płynność i niższy input lag niż klasyczne 30 klatek na sekundę przy jednoczesnym zachowaniu wysokiej jakości oprawy wizualnej.

Monitor wyraźnie poprawia także odbiór obsługujących HDR gier ze Switcha 2. Uruchomione w ten sposób tytuły takie jak The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom czy Metroid Prime 4: Beyond pokazują, jak bardzo Nintendo ograniczyło potencjał swojej nowej konsoli, decydując się na ekran LCD.
Zajmuje mało miejsca, ale gdzie jest język polski?
Konstrukcja MO27Q28G zasługuje na pochwałę. Solidna, metalowa stopa zajmuje niewiele miejsca na biurku, a przy tym pozostaje wyjątkowo cienka, co pozwala bez problemu np. odkładać na niej różne przedmioty – nie tracimy więc przestrzeni roboczej na blacie. Regulacja wysokości działa płynnie i bez zastrzeżeń, podobnie jak możliwość precyzyjnego dostosowania kąta nachylenia ekranu.

Na plus wypadają również wąskie, równe ramki o jednakowej grubości na każdym z brzegów. Brak charakterystycznego „podbródka” sprawia, że monitor prezentuje się proporcjonalnie i estetycznie.

Pewnym rozczarowaniem pozostaje natomiast brak języka polskiego w menu. Opcji konfiguracyjnych nie brakuje, a nie każdy użytkownik posługuje się angielskim na tyle swobodnie, by bez problemu poruszać się po bardziej zaawansowanych ustawieniach.
W tej cenie ciężko o lepszy wybór
Gigabyte MO27Q28G łączy znakomite parametry wyświetlacza z wyjątkowo atrakcyjną ceną. Trudno nie odnieść wrażenia, że przy takich możliwościach producent mógł bez problemu wycenić ten model bliżej 3000 zł. Na tle konkurencji próżno szukać innego monitora oferującego jasność sięgającą 1500 nitów w połączeniu z tak dobrze wykonanym, matowym panelem.

W chwili pisania tego tekstu sprzęt wyprzedał się we wszystkich sklepach, co najlepiej pokazuje, jak korzystny stosunek ceny do jakości oferuje. Jeśli uda się wam znaleźć MO27Q28G w sugerowanej cenie detalicznej 2299 zł, zdecydowanie warto rozważyć jego zakup.
Cena: 2299 zł
Dostarczył: Gigabyte, gigabyte.pl
GIGABYTE MO27Q28G – PARAMETRY
Rozmiar ekranu: 27 cali • Rozdzielczość: 2560 × 1440 • Częstotliwość odświeżania obrazu: 280 Hz • Technologia ekranu: WOLED • Szczytowa jasność: 1500 cd/m2 (HDR), 335 cd/m2 (SDR) • Łączność: Wi-Fi 6E, Bluetooth 5.2 • Złącza: 1 × DC-in (wejście zasilania), 2 × HDMI 2.1, 1 × DisplayPort 1.4, 1 × USB typu B, 2 × USB 3.2 Gen.1, 1 × USB typu C 3.2 Gen.1 (z DisplayPort i Power Delivery do 45 W), 1 × wyjście słuchawkowe • Głośniki: 2 × 5 W • Inne: matowa powłoka, certyfikat Display HDR True Black 500, Nvidia G-Sync Compatible, Funkcja przełącznika KVM • Waga: 5,34 kg (z podstawą) • Wymiary: 52,65 × 60,44 × 18,75 cm (z podstawą)
Ocena: 8+
Plusy:
fenomenalna jasność maksymalna panelu Tandem OLED
znakomicie wyglądające kolory
zaskakująco przyjemna matowa powłoka
świetna cena
genialny HDR
wsparcie dla HDMI 2.1 i VRR
Minusy:
brak języka polskiego w menu
kolory w trybie “HDR Peak 1500” wyglądają gorzej, niż gdy ustawi się HDR manualnie
