Asus ROG Ally – test handhelda z Windowsem 11
Zabawna sprawa. Handheldy – z samej definicji – kojarzą się raczej z konsolami, popularność jednak ostatnimi czasy ponownie zyskały dzięki… skupionym wokół Valve pecetowcom. Asus podąża tą samą drogą: w przypadku ROG Ally również mamy do czynienia ze środowiskiem na wskroś blaszanym.
To sprzęt, który oczywiście powstał na fali popularności Steam Decka i jako taki jest do wspomnianej konsolki pod wieloma względami podobny. Pojawia się jednak parę dość kluczowych różnic, a wśród nich na pierwszy plan wysuwa się… Windows 11.
Handheld, ale czy konsola?
Bawiąc się ROG Ally, przeprowadziliśmy ze spikainem (swoją drogą, koniecznie obejrzyjcie materiał wideo zamieszczony poniżej i przy okazji wbijcie na nasz kanał na YouTubie) dość długą dyskusję na temat terminologii. Przyczyna była prosta: do końca, cholera, nie wiadomo, jak to nazwać. Handheld? To wydaje się oczywiste. Konsolka? Tu już trochę się poróżniliśmy. Ja w tym słowie i kontekście – ze względu na formę urządzenia – nie widzę żadnej zdrożności, spikain zaś z uporem godnym fana handheldów twierdzi, że Ally konsol(k)ą nie jest. Cóż, po namyśle muszę przychylić się, przynajmniej częściowo, do jego argumentacji.
Otóż sprzęt pracuje pod kontrolą systemu Windows 11 – tego samego, który znajdziemy w laptopach czy komputerach stacjonarnych – czym odróżnia się od Steam Decka korzystającego ze SteamOS-a. Jasne, również w tym drugim przypadku włodarze Steama naginają rzeczywistość, udając, że to typowo handheldowe cudeńko typu „włącz i graj”, niemniej w praktyce mamy miniaturowego peceta – tyle że lepiej zamaskowanego i śmigającego z wykorzystaniem zmodyfikowanej edycji Arch Linux. W przypadku konstrukcji firmy Valve fakt „blaszanego powinowactwa” boli jednak jakby mniej. Przyczyna jest prosta: wspomniany Windows 11.
Przekleństwo okien
Ale zacznijmy od zalet wykorzystania tego OS-a. Obecność „Okien” sprawia, że Ally jest uniwersalny. Mamy tu dostęp do Steama, Uplaya, gier z Game Passa, GOG-a i w zasadzie każdej platformy, z której robimy użytek na pececie. Można też – przynajmniej teoretycznie – robić tu wszystko, co na komputerze osobistym, z przeglądaniem sieci na czele czy pracą lub okazjonalnym gadaniem ze znajomymi. Cały jednak problem w tym, że… Ally niespecjalnie się do tego nadaje – a fakt ów wynika z konfiguracji samego urządzenia.
Do dyspozycji mamy tu bowiem dotykowy ekran IPS o przekątnej 7″ i rozdzielczości 1920 × 1080. Tekst wklepujemy z wykorzystaniem dotykowej klawiatury ekranowej, wsparciem w obsłudze są zaś analogi i przyciski pada Xbox otaczające wyświetlacz, pozwalające np. kontrolować ruch kursora czy przerzucać się pomiędzy kolejnymi aktywnymi polami wyboru w interfejsie uruchamianych na Ally programów. I ten zestaw wystarcza – ale ledwie. Wysuwana klawiatura zajmuje pół ekranu (przysłaniając tym samym np. pola na login i hasło, gdy próbujemy pierwszy raz wejść do Steama czy Uplaya), a ruch kursora jest toporny, przez co komfort użytkowania… cóż, na pewno odbiega od tego, co znamy ze środowiska PC. Windows to tutaj po prostu zło konieczne.
Wystarcza on jednak z powodzeniem, by zainstalować, co tam chcemy, a potem okazjonalnie wbijać w ustawienia systemu, gdy zajdzie taka potrzeba. Przede wszystkim jednak, gdy już interesujące nas sklepy siedzą w pamięci urządzenia, a Ally nie wymaga interwencji w bebechach, możemy dzięki Windowsowi 11 zająć się graniem.
Prawie jak konsola
Do obsługi szeroko pojmowanego gamingu przeznaczono tu nakładkę Asus Armoury. Działa ona niejako „nad” Windowsem 11 i służy jako panel, z poziomu którego uruchamiamy sobie sklepy z grami oraz już same gry – w praktyce jest to więc taka namiastka menu głównego konsoli. Ów software obsługujemy – podobnie zresztą jak Windowsa – dotykowym ekranem, choć dodatkowo mamy tu do dyspozycji dwa specjalne przyciski. Ten po lewej stronie ekranu służy do wywoływania zasobnika ze skrótami, gdzie znajdziemy np. możliwość zmiany trybu pracy pada, możemy również włączyć klawiaturę ekranową czy ustawić odpowiednie profile gier, rozdzielczość bądź opcje zasilania. Po prawej zaś mamy drugi guzik – uruchamia on główne okno programu, właśnie ze wspomnianymi skrótami, ale i z dostępem do opcji czy globalnych ustawień kontrolera. W praktyce dzięki nakładce Asus Armoury, jeśli tylko wcześniej zainstalujemy sobie gry i skonfigurujemy urządzenie w Windowsie 11, na dobrą sprawę możemy już niemal w ogóle do „Okien” nie zaglądać.
W graniu sprawdza się świetnie. Problem pojawia się dopiero, gdy trzeba zrobić coś więcej.
Sam program nie działa jednak idealnie. Niekiedy się wiesza, przycina, najbardziej irytującym przykładem niesprawności jest zaś to, że… elementy jego interfejsu czasami przestają reagować na dotyk. Trudno powiedzieć, czy to nie kwestia samego systemu Windows 11, jednak fakty są takie, że w pełni na Armoury nie można polegać. Ot, okazjonalnie coś tam się wykrzaczy, jak to w pececie. I to chyba koronny dowód na to, że mimo niezłych pozorów niełatwo Ally zaliczyć do grona konsol, urządzeń z definicji bezproblemowych.
Gra jak marzenie
Ponarzekałem, pora dla odmiany pochwalić. Bo choć Ally ma wady, bardzo przypadł mi do gustu. To lekkie, świetnie wykonane urządzenie, które przypomina pada Xboksa „otaczającego” niezwykle dobrej jakości ekran Full HD. Rozdzielczość mamy więc wyższą niż w przypadku Steam Decka – na szczęście w ślad za większą liczbą pikseli przyszła mocniejsza konfiguracja w postaci układu AMD Ryzen Z1 Extreme z grafiką RDNA 3.0. W praktyce zaś ta elektronika… potrafi uciągnąć Diablo IV.
Tak się złożyło, że Diaboł zaczął pokazywać rogi akurat wtedy, gdy bawiłem się tym handheldem, i dzięki Ally… łoiłem Lilith, siedząc w wannie. Produkcja śmiga z wydajnością ok. 40 klatek animacji na sekundę w najniższych detalach. Ścinanie tych ostatnich to konieczność, bo raz, że przecież mamy do czynienia ze sprzętem przenośnym, a dwa – w porównaniu ze Steam Deckiem pikseli do „obrobienia” jest tu po prostu więcej (jeśli tylko zechcemy grać w rozdzielczości natywnej, choć można też skorzystać z mniej wymagającej HD). Urządzenie Asusa daje jednak radę nawet w 1080p – do tego stopnia, że pogramy zarówno w Cyberpunka 2077 (średnio ok. 35 fps-ów, ale zdarzają się poważniejsze spadki wydajności), jak i w szereg innych mainstreamowych tytułów. Pamiętać trzeba jedynie o ścięciu detali, co oczywiście nie stanowi tu problemu, gdyż np. gorszej jakości tekstury skutecznie „gubią się” na niewielkim przecież ekranie. Kłopotem okazuje się co innego – zasilanie.
Godzina i dwadzieścia minut – tyle udało mi się grać w Diablo IV z dala od gniazdka. Oczywiście w przypadku mniej wymagających tytułów czas pracy ulega wydłużeniu, jednak tak czy inaczej pojemność wbudowanego akumulatora stanie się poważnym ograniczeniem, jeśli zechcemy bawić się np. w podróży, a nie będzie gdzie wpiąć wtyczki od dołączonego do urządzenia zasilacza 65 W. Co ważne, można grać i ładować sprzęt jednocześnie. O dziwo, nawet w takim wypadku całość nie grzeje jakoś specjalnie uciążliwie, a centralną część handhelda, w której gromadzi się ciepło, odseparowano od chwytów na tyle dobrze, że sprzęt komfortowo trzyma się w dłoniach.
Handheld Full HD za 4K
Nie jest to urządzenie pozbawione wad – w żadnym razie. Siermiężność Windowsa 11 daje tu o sobie znać, kiedy tylko robimy coś innego niż granie. Akumulator? Cóż, przygotujcie się na wydajność wbudowanego źródła energii z grubsza na poziomie gamingowego laptopa. To samo zresztą można powiedzieć o cenie: ROG Ally kupicie za 3800 złotych, a to już pułap podstawowych maszynek do grania z ekranem 15,6″. Większej co prawda, ale i znacznie uniwersalniejszej – bo pod względem wygody użytkowania w wielu zastosowaniach byle laptop pozostawia ROG Ally w tyle. Kwota zakupu handhelda Asusa jest również wyższa o ok. 700 złotych od najlepiej wyposażonego Steam Decka – tu jednak już wątpliwości mam mniejsze, bo przecież dostajemy trochę więcej herców, pikseli i klatek na sekundę. Jeśli was stać i nie żałujecie kasy na tak wyspecjalizowane zabawki, to pewnie będziecie zadowoleni. Ja dzięki Ally odkryłem, że mogę cieszyć się grami w okolicznościach, o których wcześniej w kontekście elektronicznej rozrywki nie myślałem – i to jest chyba największa siła tego urządzenia.
Cena: 3800 zł
Dostarczył: Asus
ASUS ROG ALLY – PARAMETRY
Procesor: AMD Ryzen Z1 Extreme (8 rdzeni, 16 wątków, 3,3-5,1 GHz) • Grafika: AMD RDNA 3.0 (2700 MHz) • Ekran: dotykowy IPS, 7″, 1920 × 1080 • Pamięć: 16 GB RAM-u LPDDR5, SSD 512 GB NVMe • Komunikacja: USB 3.2 Gen 2, DisplayPort, Wi-Fi 6E, mini-jack, czytnik kart microSD, ROG XG • Akumulator: 5200 mAh, litowo-jonowy, niewymienny, ładowarka 65 W • Inne: analogi, krzyżak i przyciski kontrolera Xbox, dwie pary triggerów i bumperów, dwa dodatkowe przyciski kontrolera na pleckach, dwa przyciski funkcyjne do obsługi nakładki Asus Armoury, regulacja głośności, konfigurowalne podświetlenie, etui, podstawka • Wymiary: 280 × 111 × 32 mm • Waga: 608 g
Ocena
Ocena
Gra się rewelacyjnie: Ally bez większych problemów uciągnie mainstreamowe tytuły, stanowiąc przy tym bardzo dobrą i mocniejszą sprzętowo konkurencję dla Steam Decka. Niestety fakt, że urządzenie pracuje na Windowsie 11, przekłada się na ograniczoną w zastosowaniach innych niż granie wygodę. Sprzęt miewa humory i wyposażono go w nie najlepszy pod względem żywotności akumulator – ogółem jednak pozwala cieszyć się pecetowymi produkcjami tam, gdzie wcześniej nie było to możliwe.
Plusy
- handheld z wydajnością wyższą od Steam Decka
- cichy
- wygodny
- rewelacyjny do grania
- świetny ekran Full HD
- można grać w mainstreamowe tytuły i nie tylko
- świetna jakość wykonania
Minusy
- niewygodny w innych niż granie zastosowaniach
- nakładka Asusa czasem sprawia problemy
- żywotność akumulatora
- tylko jeden port USB-C
- podstawka w zestawie jest kiepskiej jakości
- cena
Konfigurację sprzętową platformy testowej CD-Action znajdziecie tutaj.
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.