Gainward GeForce RTX 4060 Ti Ghost OC – test. Za mało, za drogo
Powoli zaczynamy zbliżać się do generacyjnej mety. Debiutujący właśnie GeForce RTX 4060 Ti to pierwsze z urządzeń Nvidii do grania w Full HD z tej linii kart. I jak przystało na kartę mainstreamową, nie szokuje ceną jak jego mocniejsi bracia. Nie znaczy to jednak, że jest tanio – szczególnie w kontekście konfiguracji.
Umówmy się: kwota 2000 zł na tle cen modeli z „80” czy „90” w nazwie prezentuje się nader korzystnie. Cały problem jednak w tym, że Nvidia stworzyła kartę, która raczej niespecjalnie wyróżnia się na tle poprzedniej generacji. Ale po kolei.
Drożej i mniej?
RTX 4060 Ti to oczywiście dziecko Ady Lovelace – architektury, która stoi również za mocniejszymi modelami tej generacji i przynosi znane stamtąd rozwiązania, choćby w postaci obecności DLSS-a 3. Ta technologia stała się dla Nvidii oczkiem w głowie i czymś, co według producenta powinno napędzać sprzedaż. Poniekąd zasłużenie: w obsługiwanych grach karty korzystające z tego rozwiązania potrafią dzięki sztucznej inteligencji podnosić rozdzielczość generowanych w tradycyjny sposób klatek oraz „wyczarowywać” te dodatkowe, tym samym pozytywnie wpływając na ogólną wydajność sprzętu. Ponadto całość wspierana jest przez technologię redukującą wynikające z tego procesu opóźnienia.
Rdzeń karty został wykonany w procesie 5 nm i mieści aż 23 mld tranzystorów. W praktyce jednak budowa fizyczna GeForce’a RTX 4060 Ti w zestawieniu z poprzednikiem wygląda… skromniej. Mniej jest tu w zasadzie każdego rodzaju jednostek obliczeniowych – i choć nie można oczywiście w ten sposób porównywać bezpośrednio różnych architektur i wyciągać przy tym wniosków na temat wydajności, to pod względem samej tylko budowy zrobiono krok w tył, co wygląda żenująco. Tym bardziej że szynę ścięto do 128 bitów, a pamięć to 8 GB GDDR6 – RTX-y 3060 Ti i 3060 były tu więc podobnie lub lepiej wyposażone. Co ciekawe, Nvidia oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że wystawia się na ostrzał z armat, więc równocześnie z wersją 8 GB zapowiedziała droższą aż o 100 dolarów edycję 16 GB, która pojawi się latem.
Wydajność
Gdzieś wyżej padło stwierdzenie, że DLSS 3 stał się oczkiem w głowie Nvidii. Ja się temu nie dziwię – stworzenie takiej technologii (o jej niezaprzeczalnych zaletach wspominałem przy testach mocniejszych kart) kosztuje zapewne sporo. I jej możliwościami firma chwali na każdym kroku. Cały problem jednak w tym, że RTX 4060 Ti jest układem, który pod względem podstawowej wydajności przewyższa bezpośredniego poprzednika nieznacznie, plasując się na poziomie mniej więcej RTX-a 3070.
Nie zmienia to faktu, że na RTX-ie 4060 Ti można grać. W Full HD karta przebija w większości przetestowanych przez nas tytułów poziom 100 klatek na sekundę, średnio licząc. W QHD jest już gorzej i bez kompromisów w najbardziej wymagających grach się nie obejdzie. Tu do głosu dochodzi ograniczona konstrukcja karty, która daje się we znaki jednak przede wszystkim w 4K, odczuwalnie tłamsząc wydajność. W tym przypadku RTX 4060 Ti pozwala na zabawę jedynie w wybranych tytułach – jego zakup do obróbki takiej liczby pikseli jest oczywiście bardzo kiepskim pomysłem.
Jako że debiut RTX-a 4060 Ti w wydaniu partnerów Nvidii zbiegł się z premierą Radeona RX 7600, to rzecz jasna pojedynek ten staje się głównym punktem programu – i na tym też koncentruje się ten materiał. Okazało się jednak, że urządzenia sporo dzieli: GeForce jest od nowego dziecka AMD odczuwalnie lepszy. Po zestawieniu wyników obydwu kart widać jak na dłoni, że ta druga traci do lidera ok. 23% w Full HD i różnica ta zwiększa się wraz ze wzrostem rozdzielczości do 4K.
Po stronie plusów nowego GeForce’a na pewno trzeba również zapisać obecność – i tak naprawdę to jedyny bezdyskusyjny atut karty sprzedawanej w tej cenie – wspomnianego wcześniej DLSS-a 3. Tam, gdzie jest wspierany i zoptymalizowany, przynosi bardzo dobre efekty. Na najwyższych ustawieniach bez RT w Cyberpunku 2077 podnosi on wydajność w Full HD ze średnio 120 do 168 klatek animacji na sekundę, jeśli zaś chodzi o QHD, to przyrost jest jeszcze większy: 64 klatki zamieniają się w 121. Podobnie sprawa wygląda w Microsoft Flight Simulatorze – tutaj w pierwszej z wymienionych rozdzielczości mamy 83 klatki, które po aktywacji funkcji przechodzą w aż 167 klatek, a jak przerzucimy się w QHD, to mamy wzrost wydajności do 111 klatek animacji na sekundę z poziomu 65 fps-ów. Jak więc widać, w przypadku tych gier efekty są rewelacyjne, co jednak nie powinno dziwić, obydwa tytuły zostały bowiem świetnie zoptymalizowane do pracy z DLSS-em 3. Do kwestii tej technologii postaram się wrócić za jakiś czas i omówić ją dokładniej w osobnym materiale.
Kwestie techniczne i podsumowanie
RTX 4060 Ti trafił do nas w wydaniu Gainwarda – i nie mam do tej konstrukcji większych zastrzeżeń. Obudowa co prawda nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale pod typowym obciążeniem karta co najwyżej delikatnie szumi, hałas zaś lekko się wzmaga, gdy dany tytuł dociśnie sprzęt. Maksimum w testach to 72°C, z kolei pobór mocy całego zestawu – 504 W, czyli niewiele więcej niż w przypadku wyraźnie słabszego RX-a 7600 i mniej w porównaniu do RTX-a 3060. Zarówno pod względem energożerności, jak i utrzymywania rozsądnej temperatury pracy to GeForce jest wyżej.
Na koniec zastanówmy się nad ceną. Niemal 2100 zł to zauważalna kwota – szczególnie już, że choć nominalnie karty kosztują tyle samo, to ze względu na słabszy ostatnio kurs złotówki 3060 Ti, którego zapasy magazynowe powstały siłą rzeczy wcześniej, jest w sklepach tańszy o ok. 300 zł. Czy opłaca się przesiadać? Moim zdaniem nie. RTX 4060 Ti, mimo że w Full HD pracuje dobrze, to jednak mimo wszystko zapewnia zbyt mały skok surowej wydajności, by uzasadnić zmianę urządzenia. To raczej upgrade dla ludzi tkwiących przy mainstreamowych układach RTX 2000 lub starszych – i w zasadzie dla nikogo więcej. A DLSS? Cóż, sprawuje się nieźle. Ale równocześnie nie jest on powszechnym i przede wszystkim otwartym standardem, żeby tylko na nim opierać sprzedaż i promocję karty, która na tle poprzedników rozczarowuje konfiguracją i podstawowymi osiągami.
Cena: ok. 2100 zł
Dostarczył: Gainward
Taktowanie GPU: 2685 MHz (Boost) • Pamięć: 8 GB GDDR6 128-bit • Przepustowość pamięci: 288 GB/s • Zużycie energii (TDP): 160 W • Dodatkowe zasilanie: złącze 8-pin • Gniazda: HDMI 2.1, 3 × DisplayPort 1.4 • Chłodzenie: powietrzne, 2 × wentylator, 2 sloty • Inne: zalecany zasilacz – 550 W • Wymiary: 250 × 128 × 40 mm • Waga: 610 g
Ocena
Ocena
To pierwsza karta Nvidii z najnowszej rodziny przeznaczona do grania w Full HD – i tu radzi sobie bardzo dobrze, a do tego w obsługiwanych tytułach wydajność podbija DLSS 3. Cały problem w tym, że urządzenie jest za drogie i przynosi zbyt mały wzrost surowej wydajności, co sprawia, że przesiadka z poprzedniej generacji układów graficznych wydaje się umiarkowanie sensowna. No i jest wykastrowana w stosunku do poprzedników.
Plusy
- do Full HD wystarcza aż nadto…
- …a i w QHD od biedy powinna się sprawdzić
- dobra kultura pracy
- niski względem wydajności pobór mocy
- DLSS 3 działa świetnie
Minusy
- mizerny skok wydajności między generacjami w surowej wydajności – w praktyce to karta na poziomie RTX-a 3070
- o jakieś 400 zł za droga
- uboższa niż poprzednio konfiguracja
- taka sobie wydajność ray tracingu
Konfigurację sprzętową platformy testowej CD-Action znajdziecie tutaj.
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.