2.09.2024, 14:00Lektura na 7 minut

Genesis Toron 531 – test. Porządne słuchawki w przyzwoitej cenie

Zadowalająca jakość dźwięku? Jest. Solidna konstrukcja? Jest. Zaporowa cena? Na szczęście nie ma.


Jakub „Jaqp” Dmuchowski

Toron 531 to najnowsza propozycja z segmentu słuchawek dla graczy. Nie oznacza to oczywiście, że sprzęt nie nadaje się do innych zastosowań – wręcz przeciwnie, zarówno względnie lekka konstrukcja (sam sprzęt bez dodatków waży ok. 240 gramów), jak i odpinane przewód oraz mikrofon, sprawiają, że Toron równie dobrze sprawdza się w domowym zaciszu, co w podróży.


Jak to gra?

Recenzując słuchawki, wypadałoby zwrócić uwagę na jakość wydobywanego się z nich dźwięku – i to właśnie zrobię. W tym miejscu jednak pragnę zaznaczyć, że testowane urządzenie nie ma zamiaru konkurować z produktami, których cena opiewa na grube setki lub tysiące złotych. Genesis Toron 531 wyceniony został na niespełna dwieście złotych i należy mu oddać, że w zamian oferuje naprawdę przyzwoity, acz niepierwszoligowy, dźwięk stereo 2.0, za który odpowiadają 50 milimetrowe przetworniki.

Jako że w mojej naturze leży, aby nieco ponarzekać, zacznę od napomknięcia, że basom w Toronie brakuje nieco pazura, w związku z czym nie wybija się on przesadnie na tle reszty dźwięków. Czy to dobrze? Dla mnie niekoniecznie, aczkolwiek jeśli nie jesteście fanami głębszych brzmień, nie powinno to być żadnym mankamentem. Co ciekawe, problem ten udało mi się częściowo obejść poprzez wymianę domyślnych padów pokrytych materiałem tekstylnym na te hybrydowe, które producent dostarczył wraz ze słuchawkami.

Wracając jednak do samego dźwięku – w jego kwestii nie ma zbyt wiele powodów do narzekań, szczególnie za tę cenę. Pewnie, jego jakość jest gorsza, niż w przypadku droższego sprzętu, aczkolwiek nie jest to jakaś ogromna różnica. Reklamowany jako słuchawki gamingowe Toron 531 radzi sobie równie dobrze w przypadku gier (a miały okazję odtwarzać odgłosy z World of Warcraft, Risk of Rain 2 i nieszczęsnego Concorda), co filmów i muzyki.


Wreszcie brak czerwonych wstawek

Szczerze powiedziawszy, jeszcze do niedawna produkty Genesis kojarzyłem z dość klasycznego podejścia do projektowania sprzętu gamingowego, czyli upychania gdzie tylko się da akcentów w czerwonym kolorze. Na szczęście w przypadku tytułowego urządzenia postanowiono obrać odmienny kurs, dzięki czemu Toron wygląda równie dobrze, co gra. Oczywiście nie oznacza to, że obyło się bez kilku mankamentów, ale o tym nieco później.

Tym razem zacznę od pochwał, a pierwszą z nich zbierze elastyczny pałąk wyłożony od spodu materiałem. Nawet po spędzeniu kilku godzin ze słuchawkami na głowie nie odczuwałem z tego tytułu dyskomfortu, co jest ogromnym plusem dla Genesis. Do gustu przypadły mi także metalowe mocowania muszli sprawiające, że całość wygląda o wiele ciekawiej i solidniej, niż gdyby została wykonana z samego plastiku.

A skoro już przy plastiku jesteśmy – wykonane z niego muszle prezentują się przyzwoicie, a na żadnej z nich nie uświadczymy wielkiego, świecącego logo wręcz krzyczącego, że mamy do czynienia ze sprzętem dla graczy. Mimo że częste obmacywanie słuchawek sprawia, że pozostają na nich widoczne w odpowiednim świetle odciski palców, nie uważam tego za problem, który byłby w stanie zaważyć na decyzji o kupnie recenzowanych słuchawek.

Wspomniałem o garści bolączek, warto więc i im poświęcić akapit. Po pierwsze – brakuje mi oznakowania z zewnętrznej strony pałąka, które byłoby jasno wskazać, do jakiego stopnia wyciągnęliśmy go z lewej lub prawej. Jedyną opcją na oszacowanie tego jest policzenie niewielkich żłobień w kształcie kółek widocznych po wewnętrznej. Trochę zastrzeżeń mam także do umieszczonego na przewodzie pilota pozwalającego na regulację głośności urządzenia oraz włączenie/wyłączenie mikrofonu. Umieszczone na nim symbole są ledwo widoczne w ciemniejszym pomieszczeniu  i o ile rozumiem, że decyzja taka została podyktowana chęcią utrzymania słuchawek w minimalistycznej estetyce, tak w tym przypadku odbija się ona negatywnie na doświadczeniach płynących z ich użytkowania. Nigdy nie byłem przy tym fanem samej idei pilota na kablu i preferuję umieszczanie znajdujących się na nim pokrętełek i przycisków bezpośrednio na jednej z muszli. Ponownie jednak – są to moje osobiste odczucia, a ilu ludzi, tyle opinii, z tego też względu w żadnej mierze nie zamierzam tego traktować jako wady produktu.


Czy jest z nami mikrofon?

O ile widać, że Toron 531 był dla Genesis sporym krokiem naprzód i pozwolił firmie porzucić za sobą kiczowato-gamingową otoczkę swoich produktów, a tytułowe słuchawki wyglądają na sprzęt, którego zdecydowanie nie znajdziemy na bazarze, tak mikrofon zdecydowanie się z tej konwencji wyłamuje. Na szczęście jedynie w aspekcie wizualnym, jako że pomimo archaicznego i taniego wyglądu działa poprawnie i nie dał mi żadnego powodu do narzekań. Nie może się on równać ze swoimi większymi kuzynami, jednakże do prowadzenia pogawędek ze znajomymi na Discordzie w pełni wystarczy i nie ma problemu z wyłapywaniem nawet cichszej mowy.

Podobnie jak przewód, którym słuchawki są podpinane do wybranego przez nas sprzętu (a producent zapewnia, że są kompatybilne z większością dostępnych na rynku urządzeń – od smartfonów i pecetów, przez konsole Playstation 5 i Xbox Series X|S, po Steam Decka i jemu pokrewne handheldy), tak i mikrofon możemy odpiąć, jeśli aktualnie go nie używamy i uznamy, że nam przeszkadza. Miłym dodatkiem jest także załączona w zestawie zaślepka, która pozwala ukryć sporych rozmiarów gniazdo na lewej muszli.


Coś jeszcze?

Czy jest coś jeszcze, o czym warto wspomnieć w kontekście nowych słuchawek Genesis? Pochwalić mogę odczepiany, metrowy, nylonowy kabel minijack i przy okazji zaznaczę, że w pudełku znajdziemy także rozdzielacz. Co ciekawe, to by było na tyle w kwestii akcesoriów. W dość skromnym opakowaniu znalazło się jeszcze miejsce na instrukcję użytkownika, aczkolwiek jeśli kiedykolwiek wcześniej mieliśmy okazję podłączyć słuchawki do komputera/konsoli, spokojnie poradzimy sobie bez niej (i żeby nie było – nie zniechęcam do czytania dokumentacji, są sytuacje, w których pozostaje nieoceniona). Nie uświadczymy za to żadnego zewnętrznego oprogramowania i aplikacji umożliwiającej dostosowywanie dźwięku, aczkolwiek to było do przewidzenia, jako że mamy do czynienia ze sprzętem podpinanym za pośrednictwem minijacka, a nie USB.

Czy warto rozważyć kupno Torona 531? Jeśli nosimy się z wydaniem na słuchawki nie więcej niż dwóch stówek – zdecydowanie tak. Ba, nawet jeśli nasz budżet jest nieco większy, dzieło Genesis i tak pozostaje ciekawą propozycją. Nie jest to sprzęt dla audiofilii, jednakże wysoka jakość wykonania i dźwięk, w który przyjemnie się jest wsłuchać, sprawiają, że Toron ma szansę zawojować segment zamkniętych słuchawek nausznych w swojej kategorii cenowej.

Cena: 199 zł

Dostarczył: Genesis

GENESIS TORON 531 – PARAMETRY

Przenoszone częstotliwości: 20 - 20000 Hz • Typ słuchawek: wokółuszne, zamknięte • System audio: stereo • Impedancja: 32 Ohm • Maksymalna moc wejściowa: 20 mW • Dynamika głośników: 100 dB • Membrana: 50 mm, dynamiczna • Sposób podłączenia: przewód minijack 3,5 mm • Mikrofon: odłączany, z możliwością wyciszenia na przewodzie, czułość -42 dB, pasmo przenoszenia 100 - 10000 Hz • Przewód: odłączany, nylonowy, 100 cm długości • Inne: pasywna redukcja szumów, regulacja głośności na przewodzie, instrukcja obsługi, kabel jack 3.5 mm, rozdzielacz minijack • Wymiary: 46,9 × 65,9 × 24,5 mm (etui) • Waga: 240 g

Ocena

Toron 531 to świetna propozycja dla osób, które szukają wysokiej jakości słuchawek nausznych i nie chcą się przy tym przesadnie wykosztowywać. Sprzęt Genesis oferuje świetny stosunek ceny do jakości i z tego powodu zasługuje na pochwałę.

8+
Ocena końcowa

Plusy

  • wygodne, nawet podczas dłuższych sesji
  • naprawdę uczciwy stosunek ceny do jakości, zarówno pod kątem konstrukcji, jak i dźwięku
  • możliwość wymiany padów
  • elegancki design, który nie krzyczy „patrzcie, jestem graczem”

Minusy

  • mikrofon aż się prosi o nowocześniejszy wygląd
  • nieczytelne oznakowanie na pałąku/pilocie
  • nieco zbyt mało głębi w basach przy stosowaniu domyślnych padów


Czytaj dalej

Redaktor
Jakub „Jaqp” Dmuchowski

Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.

Profil
Wpisów1131

Obserwujących2

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze