Logitech G Pro X 2 Lightspeed – test. Nowy król?
Pamiętacie udany zestaw słuchawkowy Logitech Pro X? Co tu dużo mówić: nowy pod niektórymi względami jest jeszcze lepszy.
Wydany w dwóch wersjach – przewodowej i bezprzewodowej – poprzednik dał się poznać jako wyśmienity sprzęt do grania i słuchawki wbrew pozorom całkiem uniwersalne, a do tego wyposażone w dobry mikrofon. Następca nie odbiega zbytnio od tych założeń – aczkolwiek akcenty rozłożono tu trochę inaczej.
Forma ponownie bez zarzutu
Tym, co przyciągało uwagę w przypadku poprzednich modeli, była jakość wykonania, dzięki której słuchawki pozytywnie wyróżniały się na tle konkurencji. Tu jest podobnie. Widełki wykonano z aluminium, z kolei pałąk to stal. Nakładek dostajemy dwie pary – pierwsza, standardowo założona, została zrobiona ze sztucznej skóry i pianki zapamiętującej kształt. Pady, które znajdziemy w pudełku (łatwo je przegapić, tak sprytnie włożono je między tekturki), to taka sama pianka, ale otoczona materiałem, co oczywiście przydaje się latem. Sztuczna skóra trafiła również na pałąk, zewnętrzne części muszli to zaś głównie tworzywo – ale przyozdobione pokaźnymi metalowymi okręgami z wygrawerowanym logo producenta.
Na głowie słuchawki leżą rewelacyjnie. Znalezienie optymalnej pozycji nie nastręcza żadnej trudności, po założeniu sprzęt zaś nie ciśnie – aczkolwiek najpierw musi się trochę „rozgiąć” i dopasować, po prostu zyskuje na komforcie z biegiem czasu. Muszle ściśle okalają uszy, co latem przekłada się na zwiększoną temperaturę, na szczęście wspomniane zapasowe pady rozwiązują problem pocenia się. Warto również wspomnieć, że standardowe „nauszniki” całkiem sprawnie izolują od otoczenia: nawet miarowe stukanie w klawiaturę jest nieźle wygłuszone, a głosy domowników to ledwie pomruki. Elegancji dopełnia poskręcany przewód telefoniczny, którym połączono muszle.
Jeżeli chodzi o obsługę, to sprowadza się ona do gmerania w okolicach spodu lewej muszli – na prawą trafiło jedynie gniazdo mini-jack, do czego zresztą wrócę później. Po lewicy zaś mamy dostęp do włącznika mikrofonu i słuchawek, regulacji głośności, przycisku Bluetooth, gniazda ładowania i… tyle, jeśli nie liczyć diody sygnalizacyjnej. Przy tak skromnym garniturze przełączników nie sposób się pomylić – siłą rzeczy jednak sięgać tu będziecie po prostu rzadko, również z tego względu, że wpinany niedaleko wyżej wymienionych mikrofon został osadzony na owiniętym w metal ramieniu. Jego stabilność, podobnie zresztą jak i całego zestawu, jest bez zarzutu.
Żywotność i sposoby podłączenia
Obszar, w którym dokonano gigantycznej poprawy, to czas pracy na jednym ładowaniu. W przypadku poprzedniego modelu mogliśmy liczyć na 20 godzin działania bez kabla, tutaj zaś producent deklaruje aż 50 godzin. W praktyce jest nawet lepiej! Przez półtora tygodnia nie „tankowałem” Pro X 2 Lightspeed ani razu, co – jeśli się nie mylę – oznaczało jakieś 70 godzin użytkowania. Oczywiście sporo tu zależy od głośności, z jaką korzystamy ze słuchawek, jednak wynik tak czy inaczej robi spore wrażenie.
O tym, ile jeszcze czasu „bez kabla” nam pozostało, informuje dostępny w oprogramowaniu firmy wskaźnik baterii. Jego dokładność generalnie nie zawodzi – ale nim tam zerkniemy, trzeba przez jakiś czas poużywać słuchawek. Z początku bowiem, bezpośrednio po włączeniu sprzętu, wskazania są mocno szacunkowe i raportowana wartość wkrótce potem ulega zmianie. Zważywszy jednak na olbrzymią żywotność, nawet jeśli się zagapimy, nie jest to żaden kłopot. Parę procent „na liczniku” tak czy inaczej oznacza tu kilka godzin działania, nie ma więc problemu, by znaleźć dogodny moment na podładowanie urządzenia.
Słuchawki działają bezprzewodowo – zarówno poprzez dongle’a USB, jak i dzięki protokołowi Bluetooth. Jeśli chodzi o kabel, to mamy do dyspozycji mini-jacka, pozwalającego podłączyć sprzęt np. do konsoli. Niestety Pro X 2 Lightspeed nie działają w trybie przewodowym przez USB – możemy jednak ładować je kablem i używać w trybie bezprzewodowym jednocześnie. Niemniej warto pamiętać, że urządzenie nie obsługuje różnych źródeł dźwięku naraz.
Brzmienie i software
To chyba największa zmiana względem poprzednika – co nie znaczy, że duża. G Pro X zdobyły uznanie całkiem neutralnym dźwiękiem, tym razem jednak producent postanowił skorzystać z bardziej utartych dla gamingowego sprzętu szlaków i wyposażone w grafenowe przetworniki 50 mm słuchawki brzmią… cóż, niezaprzeczalnie gamingowo. Mamy zatem mocniejsze, ciepłe doły, które nadają akcji soczystość, i lekko wygaszone tony wysokie, co uwydatnia się w przypadku bardziej wyrazistych sopranów, np. przy wybijających się wokalach. Po wyjęciu z pudełka poprzednia edycja, jeśli chodzi o muzykę, brzmiała trochę lepiej. Patrząc jednak od strony rozrywkowej, nie ulega wątpliwości, że Pro X 2 Lightspeed wypadają po prostu świetnie. Wyśmienicie sprawdzą się w filmach czy grach: separacja stoi na niezwykle wysokim poziomie, brak tu efektu zlewania się dźwięków, dają sobie radę z precyzyjnym odwzorowaniem dźwiękowego tła, szeroka scena zaś pozwala bez problemu grać „na słuch”.
Ponarzekałem, że do muzyki lepszy był poprzednik. Fakt, ale tutaj naprawdę sporo da się zdziałać softem. Cieszy to, że dzięki oprogramowaniu możemy „naprostować” charakterystykę brzmienia w niezwykle dużym stopniu, zarówno korzystając z gotowych presetów, jak i tworząc własne. Przy odpowiednim ustawieniu suwaków całość nabiera bardziej odczuwalnego, neutralnego charakteru i możecie traktować ten model jako porządnie grający, uniwersalny zestaw.
Dzięki softowi okiełznamy również mikrofon. Ten rzecz jasna znów korzysta z wykupionej przez Logitecha technologii Blue Vo!ce, która pozwala w prosty sposób poprawić brzmienie naszego głosu. W tym przypadku zresztą możemy także zastosować np. gotowe „radiowe” filtry. Ale nie oszukujmy się: choć redukcja szumów działa tu bardzo dobrze, to jednak stacjonarnego, wolnostojącego mikrofonu ten zestaw nie zastąpi. Tak czy inaczej, prezentuje się to wszystko lepiej niż w pierwszych lepszych „muszlach”, ale już w porównaniu z poprzednią edycją słuchawek moim zdaniem nie zmieniło się zasadniczo nic – jeśli szukacie poprawnego narzędzia komunikacji uzupełnionego o fajne bajery zaszyte w sofcie, to będziecie zadowoleni.
Podsumowanie
Znów zostałem oczarowany. Logitech wykonał kawał dobrej roboty – i choć boli trochę, że porzucił fajną, wyraziście neutralną charakterystykę brzmienia, tak niecodzienną, jeśli chodzi o gamingowy sprzęt, to nie zmienia to faktu, że jest świetnie. Dzięki oprogramowaniu możecie zmusić te słuchawki, by zbliżyły się wrażeniami z odsłuchu do swego poprzednika, a nawet jeżeli tego nie zrobicie, to tak czy inaczej dostaniecie sprzęt, który radzi sobie po prostu wzorowo i rewelacyjnie sprawdza się w grach i rozrywce. Muzyka? Po wyjęciu z pudełka model ten na pewno bardzo dobrze wypada w nowocześniejszych gatunkach, wszystkich zaś ucieszy porządna separacja i przyzwoita scena. Jak ktoś lubi – jest i wirtualny dźwięk przestrzenny, o dziwo, niezłej jakości. Głównie jednak wrażenie robią trzy rzeczy: wykonanie, wygoda (choć przypominam, że podobnie jak poprzedniczki muszą się najpierw rozciągnąć) i czas działania na baterii, który sprawia, że o kablu można zapomnieć. Boli jednak to, że z portfela wyparowuje 1200 złotych. Za sprawą takiej ceny zestaw staje w szranki chociażby z najlepszymi modelami HyperX, w tym z rewelacyjnym – i odczuwalnie tańszym – Cloud Alpha Wireless. Trudny wybór, choć jeśli ktoś jest fanem marki, słuchawki Pro X 2 Lightspeed go zadowolą.
Cena: 1200 zł
Dostarczył: Logitech
LOGITECH G PRO X 2 LIGHTSPEED – PARAMETRY
Przenoszone częstotliwości: 20 – 20 000 Hz • Przetworniki: grafenowe, 50 mm • Sposób podłączenia: bezprzewodowo przez dongle’a USB-C lub Bluetooth, przewodowo – mini-jack • Wbudowany mikrofon: elastyczny wysięgnik, odpinany • Akumulator: do 50 h • Inne: oprogramowanie G Hub, mikrofon z technologią Blue Vo!ce, dźwięk przestrzenny DTS Super Stereo; na lewej muszli wyłączniki słuchawek i mikrofonu, regulacja głośności, przycisk Bluetooth, dioda sygnalizacyjna, gniazdo ładowania, na prawej muszli gniazdo mini-jack; w zestawie dodatkowe nakładki materiałowe, kabel 3,5 mm, kabel ładujący USB, dongle z gniazdem mini-jack, miękka torba do przechowywania • Waga: 345 g
Ocena
Ocena
Tym razem Logitech skręcił w stronę gamingu, jeśli chodzi o brzmienie. Słuchawki grają zatem cieplej, z nieco większym naciskiem na doły i z mocniej wycofanymi sopranami. Forma pozostała zasadniczo stara, jest więc bardzo dobrze. Czas pracy na baterii to coś, co budzi bezsprzeczny podziw, producent deklaruje bowiem 50 godzin, a zestaw może wytrzymać jeszcze dłużej. Brawa! Tylko ta cena…
Plusy
- rewelacyjny czas pracy na baterii
- bardzo wygodne
- stylowe
- użyteczny soft
- dobrej jakości (na tle innych słuchawek) mikrofon z technologią Blue Vo!ce
- dongle USB, Bluetooth i mini-jack
- wyrazisty, akcentujący niższe tony dźwięk
- nawet bez korekt brzmienia dają sobie radę z muzyką
Minusy
- poprzedni model grał bardziej neutralnie
- by były naprawdę wygodne, muszą się rozciągnąć, co trochę zajmuje
- mikrofon nie zastąpi wolnostojących odpowiedników
- bardzo wysoka cena
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.