5
25.08.2025, 15:21Lektura na 7 minut

Byłem na pokazie The Blood of Dawnwalker. Twórcy poprawili gameplay, a my dostaniemy coś naprawdę oryginalnego

Czy na Dawnwalkera warto czekać? Prezentacja i spotkanie z jednym twórców podczas Gamescomu udowodniły, że studio wsłuchuje się w głosy graczy. Sama gra zaś już teraz prezentuje się jak krwisty, treściwy i smakowity stek.


Grzegorz „Krigor” Karaś

The Blood of Dawnwalker jest tytułem, który powstaje w warszawskim studiu Rebel Wolves, założonym przez twórców Wiedźmina 3 i Cyberpunka 2077. Trudno mieć lepsze CV, jeśli chodzi o gry RPG. Jednocześnie opublikowany w czerwcu zapis rozgrywki wywołał szereg krytyki ówczesnego stanu gry, więc z tym większą ciekawością udałem się na prezentację rozgrywki i krótką rozmowę z twórcami tego na wskroś wampirzego tytułu.

The Blood of Dawnwalker
The Blood of Dawnwalker

Pomiędzy ludźmi a wampirami

Coen, główny bohater gry, jest dawnwalkerem – postacią, która w pewnym sensie „utknęła” pomiędzy ludźmi a wampirami. Jak tłumaczy Patryk Fijałkowski, starszy projektant zadań w Rebel Wolves, u źródeł tej niezbyt udanej transformacji są przeszłość protagonisty oraz wydarzenia, które zobaczymy w grze. Coen bowiem pracował w kopalni srebra i najwyraźniej obecność drobinek tego pierwiastka w jego ciele sprawiła, że teraz może on w zależności od pory dnia doświadczać dwóch światów. Jak to możliwe?

Przedstawiciel „Rebelsów” tłumaczył, że wampiry w ich grze wzorowane są na klasyce. Wśród inspiracji wymienił Drakulę, Nosferatu, a także grę Wampir: Maskarada. Równocześnie jednak są tu pewne subtelności, które sprawiają, że stwory te mają w The Blood of Dawnwalker swój własny charakter – na przykład fakt, że kły rosną im przez całe życie. 

The Blood of Dawnwalker
The Blood of Dawnwalker

Ale te tematy dotykają również poniekąd głównego bohatera. Cykl dobowy młodzieńca i jego przemiany są ściśle uzależnione od pozycji Słońca na niebie. Gdy świeci – jesteśmy człowiekiem, kiedy zachodzi – następuje transformacja w wampira. Co ważne, liczy się szeroko pojmowana „astronomia”, a nie okoliczności towarzyszące. Jeśli więc np. za dnia zamkniemy się w ciemnej piwnicy z dala od światła naszej dziennej gwiazdy, wciąż pozostaniemy przedstawicielem homo sapiens.


Mamy czas?

Upływ czasu gra jednak w Dawnwalkerze jednak również szerszą rolę. „Czas jest zasobem, jest jak pieniądz w naszej grze” – tłumaczy mój rozmówca. Osią zabawy jest tu więc właśnie wyścig z umykającymi dniami. The Blood of Dawnwalker to rolplej dark fantasy, którego akcję osadzono w XIV-wiecznym fikcyjnym królestwie, gdzieś w Karpatach. W ramach rozgrywki mamy 30 dni na ocalenie rodziny. Tyle że wspomniany czas nie działa tutaj liniowo: podczas eksploracji i włóczenia się po okolicy nie płynie – możemy więc bez przeszkód np. zwiedzać wszystkie lokacje.

The Blood of Dawnwalker
The Blood of Dawnwalker

Umykające dni związane są za to ściśle z wydarzeniami w samej fabule: jeśli chcemy uczynić w niej znaczne postępy, musimy często poświęć np. parę dni. Co więcej, wskaźnik upływu czasu pojawia się również niekiedy w opcjach dialogowych – wtedy też możemy w praktyce zdecydować, czy cena jednego dnia jest wystarczająco opłacalna, by np. wejść w lepszą komitywę z rozmówcą, co być może otworzy nam drogę do lepszego rozstrzygnięcia questu. To bez wątpienia oryginalny system, który zmusza do kalkulowania i ciągłego zaangażowania w gameplay. Inną kwestią jest to, że wcale nikt nie powiedział, że po tym miesiącu, w ramach którego toczy się zabawa, gra nagle się skończy…


Wiele dróg do celu

Mierzenie się z upływającym czasem to tylko jedna strona medalu. Po drugiej mamy zaś Coena, jego transformacje i ich wpływ na rozgrywkę. W praktyce bowiem okazuje się, że w The Blood of Dawnwalker jest trochę tak, jakbyśmy prowadzili dwie dość różniące się od siebie postaci. Jako wampir, Coen może korzystać z unikatowych cech w postaci choćby chodzenia po ścianach czy teleportacji na krótkie dystanse. Z kolei za dnia jest człowiekiem, któremu nie jest obca magia, ale może też swobodnie rozmawiać z innymi ludźmi – to zaś wymusiło na twórcach odpowiednie przygotowanie sporej części zadań tak, żebyśmy mogli posuwać akcję do przodu, niezależnie od tego, którą formą gramy. 

The Blood of Dawnwalker
The Blood of Dawnwalker

Podczas prezentacji na Gamescomie zaprezentowano jeden z questów – naszym zadaniem bohatera było tam odzyskanie miecza, który najprawdopodobniej znajduje się gdzieś katedrze. By do niego dotrzeć, mogliśmy prowadzić poszukiwania jako wampir i dzięki talentom tej formy poszukać wskazówek w miejscach dla człowieka niedostępnych, czyli np. zbadać fresk pod sklepieniem świątyni. Co istotne, gra bez kłopotu interpretuje kolejność naszych działań, więc możemy taką detektywistyczną robotę wykonywać też niejako przy okazji innych czynności.

Za dnia z kolei otwierały się opcje w postaci licznych rozmów z bywalcami katedry. Także w tym przypadku mogliśmy się pobawić w detektywa, ale już na nieco innej zasadzie, gdyż tutaj pierwsze skrzypce grała jednak rozmowa i wyciąganie informacji, czy to z kapłana, czy to z innych osób z obsługi kościelnych włości. Także tutaj dało się zaobserwować pewną wariantywność w dotarciu do celu: w pewnym momencie można było się zdecydować na… spowiedź. Ta jednak wiązała się z poświęceniem jednego dnia w kalendarzu. Gra warta świeczki? Cóż, zobaczymy.

The Blood of Dawnwalker
The Blood of Dawnwalker

Patrząc zaś ogółem na rozwiązania tu pokazane i słuchając wypowiedzi twórców, można dojść do wniosku, że The Blood of Dawnwalker w wielu wypadkach będzie się cechował całkiem daleko posuniętą nieliniowością, jeśli chodzi o rozwiązywanie problemów. Innymi słowy, można liczyć na sporą dozę wolności wynikającej nie tylko z pory dnia i postaci, ale też z wyborów, które podejmiemy „po drodze”. W przypadku zaprezentowanych fragmentów rozgrywki gameplay też różnił się od siebie dość znacząco, co tylko pokazuje, że w grze jest spory potencjał, a twórcy starają się go wykorzystać w ciekawy sposób – zresztą, nie tylko tu.


O postaci i naprawianiu błędów

Coen ma dysponować trzema drzewkami talentów: jednym dotyczącym jego ludzkiej strony, drugim wampirzej, a trzecie będzie już wspólne. Siłą rzeczy też w zależności od pory dnia nieco inaczej będzie wyglądać walka. Egzystowanie w nocy, poza nowymi talentami, będzie wiązało się też z głodem krwi, a okazjonalnie, jeśli będziemy się powstrzymywać przed „spijaniem” hemoglobiny, nawet utratą kontroli nad postacią. A jak ze starciami w zwarciu?

The Blood of Dawnwalker
The Blood of Dawnwalker

Twórcy mówili mi, że wsłuchują się w głosy społeczności i wynikiem tego jest poprawiona walka. W wersji gry, którą widziałem, wypuszczanie ataków oraz blokowanie mogło już odbywać się na dwa sposoby: z „wklepywaniem” kierunków tychże czynności lub bez – w tym drugim przypadku postać jednak zużywa więcej staminy. To w sumie bardzo dobre wyjście, można bowiem grać ambitnie, a gdy nie wyjdzie, ratować się w prostszy sposób. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by mieszać sobie te dwa sposoby, np. atakując z większą precyzją, a blokować już bez tego rodzaju subtelności.

Zmodyfikowano też pracę kamery – pod naporem krytyki twórcy zrezygnowali z efekciarstwa na rzecz czytelności pola walki. Teraz nie dość, że jest płynniej i nic nie „wybija” nas rytmu z potyczki, to jeszcze samą pozycję kamery możemy modyfikować w menu pod kątem jej oddalenia od bohatera. Sama walka zaś wydaje się interesująca – starcie z bossem, które widziałem, sugeruje, że możemy się spodziewać zróżnicowanych, wieloetapowych i dość trudnych potyczek, a nawet proste, wydawałoby się, zadanie, może przerodzić się w przygodę, która sięga daleko w przeszłość i rzuca światło na kwestię pochodzenia naszego bohatera.

The Blood of Dawnwalker
The Blood of Dawnwalker

W bardziej ogólnym sensie widać zaś, że Rebel Wolves idą ze swoją grą w kierunku klimatycznego, „dorosłego” i całkiem wymagającego rolpleja, dodatkowo okraszonego interesującym systemem upływu czasu. No i oczywiście klimat – myślę, że sieroty po Maskaradzie mogą z całą pewnością wyczekiwać tego tytułu z niecierpliwością. Zresztą, nie tylko oni: trudno bowiem zarzucić The Blood of Dawnwalker, że będzie kolejną, generyczną grą RPG. Moim zdaniem jest na co czekać.


Czytaj dalej

Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów694

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze