15.06.2016
Często komentowane 92 Komentarze

Warcraft: Początek – recenzja cdaction.pl

Warcraft: Początek – recenzja cdaction.pl
Głowa do góry. Nie musisz nakręcić dobrego filmu, żeby zachwycić miliony.

W 1998 roku Blizzard przerwał prace nad przygodówką pod tytułem Warcraft Adventures, w której młody ork Thrall wyrywa się z ludzkiej niewoli, by poprowadzić swoich braci przeciwko człowieczym ciemiężcom. Choć gra nigdy nie została wydana oficjalnie (pod koniec prac developerzy zorientowali się, że przygodówki są już uznawane przez wielkich wydawców za passé), Let’s Play z niemal kompletnej wersji można obejrzeć na internecie. Co odradzałbym warcraftowym purystom, którzy traktują Azeroth z nabożnym szacunkiem, bo mogliby dostać przez fabułę apopleksji. Czego tu nie ma! Dumny troll Zul’jin, teraz zachowujący się jak chytry przedsiębiorca z marnej polskiej komedii, prowadzi podupadły lombard w rezerwacie. Potężny smok Deathwing całymi dniami siedzi w swojej jaskini i relaksuje się przy zdobionej czaszkami sziszy, która potem w profilaktycznym twiście fabularnym przyczynia się do jego śmierci. Thrall w ramach jednoczenia Hordy gania zaś za latającymi świniami, romansuje z brodatymi krasnoludkami oraz dorysowuje na plakatach wąsy ludzkim bohaterom pokroju Khadgara czy Allerii. Więcej tu nieudolnych prób małpowania Monty Pythona, niż budowania epickiego fantasy o dwóch rasach skazanych na wieczny bój.

Jest to bez wątpienia lepsza historia niż ta, którą pokazał w kinach reżyser filmu „Warcraft: Początek”.

wcrecka1_17813.jpeg

Od paru dni widzę na sieci oburzonych nerdów, którzy twierdzą, że recenzenci filmowi „na niczym się nie znają”, bo skrzywdzili swoim krytykanctwem naprawdę porządne fantasy (27% na Rotten Tomatoes, średnia ocen w okolicach 4/10). Rozdźwięk rzeczywiście jest ogromny: na stronach growych panuje powszechne ukontentowanie, a z treści lwiej większości recenzji wyziera autentyczne cierpienie, padają nawet porównania do niesławnego Dungeons and Dragons z Jeremym Ironsem czy lichej twórczości Uwe Bolla. Powiem szczerze, że gdyby gry Blizzarda mnie nie obchodziły, ten tekst też pełen byłby obraźliwych porównań godnych ekszynowego Kaszanka Zone. Poza w miarę spójną wizją alternatywnej rzeczywistości nie ma tu niczego dla osoby, która gry ma w głębokim poważaniu. Popatrzcie na to z perspektywy kogoś, kto nigdy nie tknął pada. Człowieki i zielone monstra się biją. Montaż i zdjęcia są kiepskie, walki nieustannie atakują oczy trójwymiarem z gatunku „za trzy lata wszyscy będziemy się z tego śmiali”. Nie za bardzo wiadomo, kto jest dobry, kto zły. Nie za bardzo chcesz nawet komuś kibicować, bo scenarzysta stawia na liczbę postaci miast jakość charakteryzacji, więc głębia każdej kreacji postaci pozostaje na poziomie pierwszego akapitu z Wikipedii. Parę postaci ginie. Pod koniec następuje remis, nikt się niczego nie uczy, niemal żadna postać nie ulega wyraźnej przemianie względem początku filmu. Większość wątków pozostaje nierozwiązana, praktycznie słyszysz głos z offu krzyczący „przyjdźcie za trzy lata na sequel, by dowiedzieć się, co było dalej!”. Dwie godziny zmarnowane, idźcie do diabła, teraz muszę się odtruć jakimś izraelskim komediodramatem o szykanowanym politycznie młynarzu-autystyku.

Zupełnie nie zdziwiłbym się, gdyby krytycy po podwójnym seansie uznali, że Let’s Play z Warcraft Adventures to lepsze dzieło kinematografii, niż „Warcraft: Początek”. Zdejmijcie nerdowskie (zapewne steampunkowe) okulary, zapomnijcie o swojej miłości do budowanej przez lata historii Azeroth, spójrzcie na orki i ludzi oczami swoich wujków lub cioć. Patrzcie! W Warcraft: Adventures są żarty! Scenariusz nie gna do przodu na złamany kark, postaci mają czas pokazać nam się z różnych stron! Historia zamiast skakać z miejsca w miejsce skupia się na jednej postaci, Thrallu, z którego perspektywy poznajemy Lordaeron – mamy przewodnika, łącznik widowni ze światem przedstawionym! Są tu konkretny wstęp, rozwinięcie i zakończenie: upadłe plemię Mroźnych Wilków staje się zaczątkiem nowej Hordy, główny bohater zmienia się z niedoświadczonego młodzika w godnego przywódcę, twierdza Durnholde z więzienia Thralla staje się miejscem jego pierwszego zwycięstwa nad ludźmi! Przygodówka jest z natury bliższa charakterowi filmu, niż strategia czy MMO – masz w niej predefiniowane ujęcia kamery, duży nacisk na dialogi, rozgrywkę podległą historii, a nie odwrotnie. W innych grach Blizzarda fabuła ma charakter służalczy gameplayowi, ot, intra i outra do misji, bossowie pod koniec raidów drący się NIGDY MNIE NIE POKONACIE na trzy sekundy przed niechybną śmiercią, proszę, zdobądź mi dziesięć kryształów, żebym mógł naprawić mój Makgufinus. Jaki szanujący się filmowiec tknie się czegoś takiego?

Jedynym sposobem, by zaciekawić obecnych fanów Warcrafta scenariuszem stworzonym na potrzeby DOS-owej strategii sprzed dwudziestu lat, było opakowanie tego w tony LORE, encyklopedycznej wiedzy z World of Warcraft – nektaru dla wielbicieli Blizzarda i specyfiku kompletnie niestrawnego dla każdego, kto ma gry w nosie. Nic dziwnego, że krytycy tymże nosem kręcili. Ale dlaczego tylu osobom adaptacja się mimo wszystko spodobała? Argument „bo gry” byłby leniwy (i nie do końca zgodny z prawdą, zważywszy na to, że rzecz ma sporo fanów wśród wielbicieli fantastyki jako takiej). Popatrzmy więc lepiej na Chiny, w których film odniósł oszałamiający sukces.

wcrecka2_17813.jpeg

W historii Państwa Środka naczelną rolę grają Opowieści o Trzech Królestwach, czyli historia wojen i intryg politycznych mających miejsce niemal dwa tysiące lat temu, tuż po upadku dynastii Han. Na gruzach państwa bój o dominację zaczęły trzy państwa: Wu, Wei oraz Shu Han. Fakty na temat trwającego ponad sto lat konfliktu z czasem zaczęły mieć coraz mniejsze znaczenie – słynna powieść Luo Guanzhonga na temat tych faktów dokonała sporych zmian względem prawdy historycznej, sięgając momentami po wręcz przesadne metody upiększania opowieści czy heroizacji postaci. Rozdział z podręczników szkolnych stał się podaniem, a podanie stało się mitem – ciąg przyczynowo-skutkowy wydarzeń mających miejsce naprawdę stawał się coraz mniej ważny, a ważne stały się obrazy legendarnych postaci i kluczowych bitew. Xiahou Dun, niezrównany w walce sługa Cao Cao, który na dowód swej odwagi po zostaniu trafionym strzałą w oko wyszarpuje je ze swojej czaszki i natychmiast pożera, siejąc strach w sercach wrogiej armii. Powstanie Żółtych Turbanów, czyli chłopska rewolucja spowodowana niewypowiedzianymi podłościami mającymi miejsce na dworze Han, przestroga przed zdradą konfucjańskich zasad. Dowódca Guan Yu, żywy symbol wszelkich cnót wyznawanych przez Chińczyków, zwykle pokazywany wraz z legendarnie rączym Koniem Czerwonego Zająca. Jeśli graliście w którekolwiek Dynasty Warriors, pewnie doskonale kojarzycie te motywy, choć bez setek godzin spędzonych przy serii na sto procent nie potrafilibyście mi odtworzyć całej historii Trzech Królestw. Ale to nieważne, bo przecież ta opowieść wymaga ścisłej chronologii tylko nieco bardziej, niż mitologia grecka – Zeus ciska z Olimpu piorunami w Tytanów, Liu Bei i Sun Quan kładą kres Cao Cao w Bitwie o Czerwone Klify, nie potrzebujesz nawet znać całego kontekstu, liczy się ten konkretny obraz, ta impresja, ten symbol, ten mit. Chcesz jakiś wstęp do tej historii? Przeczytaj go sobie sam, i tak powinieneś go już znać od dawna.

Rozumiecie, jak ma się to do Warcrafta? On też opowiada historię świata, który liczy sobie już ponad dwadzieścia lat, czyli jest już praktycznie antyczny (1994 wydaje się przeciętnemu graczowi pewnie równie odległy, co drugi wiek naszej ery Chińczykowi). Kroniki Azeroth rozrosły się już do tego stopnia, że nie zmieściły się w encyklopedii – i tu rodzi się rozdźwięk między chińską a zachodnią widownią, fanbojami i krytykami. Recenzent oczekuje tego, że obraz wejdzie z nim w ciekawą dyskusję przy użyciu języka filmowego, zachwyci go elegancją formy, zręcznie zrealizowaną akcją lub zapadającą w pamięć fabułą. Fana to nie obchodzi, on jako eskapista jest bezbrzeżnie zachwycony już tym, że reżyser wlał tu lata prac, potu i łez w rekonstrukcję lokacji znanych z gier. Fan poczuje ciarki na widok szybującej w chmurach siedziby magów w Dalaranie. Patrząc na Kirin Tor, wspomni długie wspinaczki po niekończących się schodach. Podziwiając wieże orków otaczające Mroczny Portal, doceni, jak dobrze odzwierciedlona została tu ich architektura. Co zafascynowanego tym uniwersum fana obchodzi to, że nie wiesz, kim był Gul’dan, skoro on przeteleportował się do innego świata? Jezu Chryste, czy ty nigdy nie grałeś Czarnoksiężnikiem w Hearthstone’a, a tak w ogóle weź sprawdź na Wiki. Przy okazji sprawdź Garonę Halforcen, Orgrima Doomhammera, Warchiefa Blackhanda, Drakę, Arcymaga Antonidasa, Anduina Lothara, Strażników Tirisfal… Historię rewolty Żółtych Turbanów też tam znajdziesz. 150 milionów dolarów zarobione przez dwa dni pokazów w Chinach.

wcrecka3_17813.jpg

To nie jest dobry film. Często chaotyczny montaż sugeruje, że być może był porządny, zanim producenci dopadli go z nożyczkami i wycięli z niego czterdzieści minut – trzymam kciuki, by kiedyś pokazano nam wersję reżyserską, bo nie wierzę, by Duncan Jones, ambitny autor „Moona” i „Kodu źródłowego” nagle zaczął cierpieć na tak potężny zanik talentu. Choć i tak wątpię, by w rozszerzonej wersji historia powstania Sojuszu była ciekawsza, niż to, co dzieje się po stronie Hordy. Ludzie są kompletnie pozbawieni charyzmy – król Llane jest do bólu szlachetny, Khadgar zmienił się w stereotyp nerda (ten wąsik, ach, ten wąsik), Medivhowi brak władczej charyzmy znanej z gier, Lothar z początku próbuje małpować zawadiackość młodego Harrisona Forda, ale na końcu i tak staje się humanoidalnym pojemnikiem na Prawość i Cnotę. Tymczasem orki w scenach walki mimo marnych zdjęć i choreografii wprost emanują potęgą, koncepcja ich społeczności opartej o honor i siłę jest sprzedawana nieporównywalnie lepiej, niż cokolwiek innego w filmie, otwierające i wieńczące trzeci akt pojedynki mak’gora jako jedyne rzeczywiście angażują (choćby dlatego, że dumny Durotan i podły Gul’dan jako jedyni wydają się tu naprawdę wkładać serce w swoje kreacje). Duncan Jones ponoć przejął reżyserię filmu z rąk Sama Raimiego („Martwe zło”, „Spider-Man”) głównie dlatego, że Raimi planował stworzyć film o szlachetnych ludziach i podłych orkach(*), na co Jones jako wieloletni gracz po stronie Hordy nie chciał pozwolić. Jego pasja do serii jest tu wyczuwalna co chwilę – raz przez ekran przebiegnie Murlok wydający z siebie charakterystyczny dźwięk, raz kamera pokaże atak orków na miasto ludzi z RTS-owej perspektywy, gdzie zielonoskórzy machają toporami przy podpalonych dachach ze słomy – ale fanserwis i głupiutkie przesłanie o „mroku powstającym z ciemności oraz ciemności powstającej z mroku” nie wystarczą, żeby zrobić Dobre Kino. Jest tu mit stojący u podstaw jednego z najważniejszych światów w historii fantastyki, ale nie przekona on do wiary nikogo, kto nie miał pokaźnych zadatków na konwertytę już wcześniej.

Bo koniec końców – co uświadomiłem sobie patrząc, jak malutkiego Thralla w oczywistym cytacie ze Starego Testamentu targają w wiklinowym koszyku zdradliwe prądy rzeki – „Warcraft: Początek” to film religijny dla nerdów. Odpowiednik tych wszystkich rzemieślniczych dzieł w stylu „Mojżesz: Sługa Boga”, „Syn Najwyższego” czy „Wojtyła. Święty za życia”, które nie oferują miłośnikom dobrej kinematografii niemal niczego, ale mówią głośno o czymś, co jest dla publiczności Bardzo Ważne. Różnica między nimi a „Warcraftem” jest taka, że zamiast do pokolenia JP2 Jones kieruje swój przekaz do osób, których przywódcy religijni to Jedi, Valarowie i Król Lisz. Jeśli jesteście członkami tego kościoła, który codziennie loguje się na Battle.net, nie ma szans, byście nie byli zachwyceni. Ja jednak zamiast mitu opowiedzianego z nabożnym szacunkiem i biorącego szturmem zakochane w klechdach Chiny wolałbym nową, zgrabniejszą historię. Nawet, jeśli ku zgrozie fanów pojawiłby się w niej Deathwing z sziszą.

wcrecka4_17813.jpg

(*) Wyobraźcie sobie, jak wyglądałyby recenzje, gdyby Raimi dopiął swego i w tym klimacie politycznym zostałby wydany film, w którym imperium białych ludzi jest atakowane przez hordy imigrantów. Auć.

92 odpowiedzi do “Warcraft: Początek – recenzja cdaction.pl”

  1. Nie wiem ale dla mnie efekty wyglądają bardzo słabo. Taki „Kosmiczny Mecz” gdzie ludzie grają z animacjami. W grach postacie wyglądają nie wiele gorzej jak te orki. We Władcy Pierścieni” były świetne kostiumy, a w „Hobbicie” efekty/animacje przy tym to poezja. Filmu nie widziałem, więc się nie wypowiadam na temat fabuły, ale w trailerach wyglądało na tak ekscytujące jak „Klan”. W ogóle oglądając trailery miałem wrażenie, że to jakiś film do tv na kanały typu Puls, TV4 a nie na duży ekran.

  2. Ja chcę wiedzieć tylko jedno: W porównaniu do Hobbita – jeśli chodzi o generalną przyjemność z seansu i stopień gwałtu na materiale źródłowym – wychodzi na plus, czy na minus.

  3. @Coroner Czyli jesteś kolejnym znawcą „nie wiem, nie oglądałem ale wypowiem się i wystawie ocenę” Najlepiej nie pisz nic., a jeżeli wystawiasz ocenę po oglądnięciu trailera, z jakością YT to tym bardziej zamilcz.

  4. Film jest przeciętny, takie 5/10. Nie jest tragiczny ani dobry. Byłem w kinie, bawiłem się świetnie, moja dziewczyna niestety trochę gorzej. Główne wady to skakanie ze sceny do sceny, słabi aktorzy „ludzcy” (Lothar najgorszy, przy zbliżeniu kamery wyglądał przez cały film jakby miał się rozpłakać, a jednocześnie kreowanie go na kozaka, w każdej scenie miał irytujący zwyczaj dygania głową, żeby pokazać jaki jest fajny, do tego jego akcent nie pasował do akcentu innych ludzi), zbyt duża liczba bohaterów,

  5. C.D: – ciężko się z nimi zżyć. Było też parę fabularnych bullshitów (Garona, która IDEALNIE mówi mową ludzką). W wersji reżyserskiej ma być dodane 45 minut materiału, mam nadzieję że po tym początek filmu będzie trochę lepszy i nie będziemy skakać co 30 sekund z lokacji na lokację. Uniwersum ma potencjał, zwłaszcza że się sprzedaje. Może druga część będzie lepsza.

  6. „Nie za bardzo wiadomo, kto jest dobry, kto zły.” Nie oglądałem jeszcze Warcrafta, ale czy nie jest to właśnie główny temat filmu? Jak dla mnie to będzie raczej na plus, bo to miła odmiana od prostego podziału na dobro i zło, który to panuje w znakomitej większości filmów fantasy.

  7. Strasznie mnie bolały te ewidentnie wycięte fragmenty. Najbardziej to było widać w scenie z medivhem i golemem. Ktoś tam naprawdę zaszalał z wywalaniem ujęć.

  8. @Ganjalf – Hobbit był ok ale stawiałbym Warcrafta wyżej. „Stopień gwałtu na materiale źródłowym” ? Jak nie znasz lore od podszewki to prawdopodobnie nawet nie będziesz wiedział gdzie zaszły zmiany. Film ogólnie trzyma się bazowej podstawy pierwszej wojny

  9. Film arcydzielem nie jest, przy jego ogladaniu przydaje sie chocby sladowa wiedza o lore Azeroth, ale mimo tego daje rade. Kilku moich znajomych, ktorzy grami sie nie interesuja i nie znali historii z Warcrafta juz film widzialo i chociaz nie byli w stanie wylapywac smaczkow z ekranu, to film im sie podobal. Ja sam mam cicha nadzieje na te wersje rezyserska, bo momentami mocno czuc to skakanie miedzy wydarzeniami.

  10. @Coroner|Trailery filmu mnie nie przekonywaly i bylem do niego nastawiony sceptycznie, ale to co zobaczylem w kinie robilo duzo lepsze wrazenie i moim zdaniem to Hobbit pod wzgledem efektow CGI stoi sporo nizej poziomu Warcrafta.

  11. Powiem tak grałem tylko w Warcrafta3 za duzo fabuły ze świata Warcrafta nie kojarze ale film solidny i fajny mocne 7/10 a ma być trylogia więc mam nadzieje ze z części na częśc będzie jeszcze lepiej ,także polecam z czystym sumieniem by sie troche oderwać od rzeczywistośći i krzyknąć ZA HORDE !;)

  12. @Darku22, oh już nie płacz, że obraziłem Twoją bajeczkę. Filmu nie oceniam, bo go nie oglądałem. Oceniam to co widziałem na trailerach (w hd więc chyba coś tam widać…) no i wyglądało jak straszne kupsko. Nie zachęciło mnie :/

  13. Szczerze, przykro się robi oglądając ten film. Fabuła filmu nie ma nic wspólnego z World of Warcraft.|Mnóstwo rzeczy pozmienianych, zupełnie nie pasujących do oryginalnej fabuły z gier Warcraft.|Dla kogoś kto grał w Warcrafta i World of Warcraft film na który czekał 10 + lat, jest i będzie porażką i strasznym zawodem.|Jako długoletni gracz, mimo że nie uważam się za specjalistę i wiele jestem w stanie wybaczyć, film nie przekonał.|Dla nieobeznanych może być ciekawy i interesujący.

  14. @Icey33|Ale jak fabula filmu ma miec cokolwiek wspolnego z World of Warcraft skoro dzieje sie na dlugo przez WoWem? No chyba ze nawiazujesz do Warlords of Draenor, ale akurat w tym dodatku pokazano alternatywna historie. Czesc rzeczy rzeczywiscie fabularnie zmieniono, ale nazwac tego mnostwem zupelnie niepasujacym do fabuly oryginalu to troche przesada. 😉

  15. Ja nie znam sie na filmach i sie z tym nie kryje. A na tym bawiłem sie świetnie i to mi wystarczy koniec.

  16. @Icey33 – not sure if serious or troll. Fabuła filmu pokazuje wydarzenia z pierwszej części gry i początek Pierwszej Wojny i ma wiele wspólnego z oryginalną fabułą..bo ją właśnie pokazuje (pomijając zmianę kilku rzeczy). Nie ma nic wspólnego z tym co się dzieje w WoWie. Get your facts straight

  17. Wczoraj oglądałem i jestem zadowolony z seansu, dobrze wydane pieniądze. Dodatkowo zakupiłem dwie książki powiązane z filmem.

  18. @Coroner Już się nie tłumacz, poprzednim postem pokazałeś, że reprezentujesz osoby z kategorii mało wie, najwięcej gada.

  19. @Coroner Ale nie winie Cię, pewnie jesteś jeszcze bardzo młody, a obecne pokolenie to głównie, osoby którę grafikę stawiają ponad fabułą.

  20. @Darku22, eee tam, po prostu mam dobry gust i lubię stylowe i eleganckie rzeczy z drogich salonów, a nie jak Ty, tandetę z odpustu. Ten film miał przede wszystkim powalać wizualnie, bo na to poszedł niemal cały budżet, więc oczekiwałbym czegoś więcej niż orków, które wyglądają podobnie jak ten zielony z ostatniego screena 😀 Co do fabuły, to przecież pisałem, że nie oceniam (choć na trailerach sprawiała wrażenie bardzo infantylnej), więc ogarnij się… dziadku 😛

  21. W sumie nie napiszę nic oryginalnego, ale czytam komentarze tylko po to, żeby zobaczyć wypowiedzi Crossa. Cross plz keep it up

  22. @CoronerJak dla mnie to końcowa wersja filmu w kinie wizualnie prezentowała się znacznie lepiej niż na trailerach. Też bałem się że CGI będzie walić po oczach, ale poza jedną sceną nie mam czego zarzucić.

  23. Recenzji Crossa nie należy brać poważnie. Gdyby jakieś japońskie stworki albo pokemony biegały dałby dychę i rozpływał się w cudzie kinematografii. Dziękuję, ale to najmniej rzetelny redaktor (spikain depcze mu po piętach) w CDA. Niech pisze jakieś publicystyczne bzdety a recenzje pozostawi normalnym. Sory ale ktoś kto ślini się na widok pokemonów i innych japońskich dziwadeł nie jest normalny i jego recenzje na inny temat są bez sensu

  24. Cóż jest to jedna z tych recenzji warcrafta, które są dupne. Z tego co widzę znajdują się w internetach sami szlachcice, którzy liczyli na przełom/rewolucje w dziedzinie filmów (serio?)Za dużo inf dla zwykłego odbiorcy?Tak to bywa w fantastyce i to jest+.Byłem z kolegą i nie miał problemu z ”ogarnianiem” przedstawionych rzeczy.Nie polecam krytyków. Obrzydzają film.Racja film nie jest rewolucją i nie licz na to.|PS.Pisze o nerdach-kto?Redaktor na stronie dla nerdów =.- coż fantastyczne masz odniesienie

  25. Komentujący, jaki jest wasz ulubiony starter w pokemonach? W tej kwestii nie mam wybrednego gustu, mój to niezmiennie Totodile

  26. @sCross|Bulbasaur. 😀

  27. @KafarPL |Dzięki. „Nie gorszy niż Hobbit” to był mój warunek minimum, więc możliwe że jednak wybiore się do kina. |Squirtle

  28. „Patrząc na Kirin Tor, wspomni długie wspinaczki po niekończących się schodach.”| Jeżeli chodzi o scenę w której Lothar wchodził zasapany po schodach, to był Karazhan.

  29. Kolejna „swietna” recenzja na cdaction… Wezcie wy sie chlopcy za recenzowanie meczow albo zdupiajcie do Chin nadawac LGBT nowe prawa najlepiej w grach. Prubowalem przez ten pseudointeligencki syf przebrnac ale odplynalem przy chinskich uniesieniach autora…|Btw bylem na filmie z dziewczyna i mimo ze nie ma ona najmniejszego pojecia o grach czy nawet wowie film jej sie podobal, pewnie gdybym poszedl z ciocia byloby inaczej lol, RIP CDA.

  30. Jeszcze jedno kolego, jak jestes takim, jak to ujales „milosnikiem kinematografii” to smigaj na Obywatela Kane-a, a nie na film na podstawie gry. Uwielbiam tez ten kawalek o tym jak jeden rezyser odebral film drugiemu bo ten chcial z orkow zrobic potwory lol (dobrze ze temu z kolei nie odebral go ktos kto chcial zrobic film o indianach). Zazdrosny jestes chyba albo masz 12 lat skoro takie teorie uskuteczniasz i po ponownym przeczytaniu swoich wypocin nie usuwasz takich bzdur.|Smierdzisz mi aluchem kolezko.

  31. Gdyby film mial byc wierny grze, to orki powinny byc prymitywnymi, brutalnymi bestiami, ktore z czaszek pokonanych ludzi robily sobie ozdoby. Jednostki orkow w Warcraft 1 i 2 dosc wyraznie odbiegaly od tego, co dostalismy w W3 czy WoW, w ich szeregach byly olbrzymie pajaki, nekromanci, ozywione szkielety, potezne demony i rycerze smierci. Dopiero od W3 i wprowadzenia Thralla Blizzard zaczal robic z orkow bardziej cywilizowana rase, ktora nie kieruje sie wylacznie checia niszczenia wrogow.

  32. @brhm Odłóżmy na bok to czy powyższa recenzja trafia w moje gusta czy nie – powiedzmy, ze jest mi obojętna. Trudno mi jednak przejść obojętnie obok twoich postów. Ty postanowiłeś wyrazić swoja opinie o niej i zrobiłeś to w najgorszy z możliwych sposobów. Chciało by się powiedzieć, ze sięgnąłeś rynsztoka. Narzekasz na recenzje, a sam w swoich dwóch postach (które staja się recenzja, recenzji) jesteś wulgarny, nie stronisz od obrażania i ubliżania drugiej osobie i od wycieczek osobistych w stronę autora…

  33. … Gdybyś przynajmniej próbował zachować odrobinę pozorów ale mam wrażenie, ze nie potrafisz panować nad emocjami i wylałeś swoje żale w złości czy moze nawet rozpaczy. Trudno kogoś takie brać serio bo i nie specjalnie wiadomo jak do ciebie podejść. Od przodu możesz ugryźć a od tylu kopnąć „koleżko”

  34. Sam Raimi was initially attached to direct,[16][17] but was replaced by Duncan Jones in January 2013.[18] Upon coming aboard, Jones immediately voiced his displeasure at the script, which he stated „was the stale fantasy trope of, humans are the good guys, monsters are the bad guys”. With Blizzard’s approval (who had also been looking to change the story), Jones altered the story so that „It’s 50-50.” [19] lololol

  35. Nie ma to jak czytać „hejty” od człowieka z branży. Okazuje się że nawet piśmaki z gazety o grach są teraz specjalistami i koneserami kinematografii …

  36. Obejrzałem i… to bardzo, ale to bardzo zły film. Bawiłem się jednak na nim FENOMENALNIE. I Cross masz rację, fani będą i są zachwyceni. To pusty, prosty, źle napisany film, ale też laurka dla fanów. Nie lubię WoWa więc to dla mnie pierwszy kontakt z uniwersum od czasu Warcrafta 3… ja jestem zachwycony jako fan, pójdę z chęcią na sequel, ale jako widz dałbym może 4/10. Jako fan 9/10. No cóż, co zrobić, rozumiem i hejty i zachwyty nad tym ,,dziełem”. 🙂

  37. Obejrzałem i się zawiodłem. Liczyłem się z tym, że będą pewne odchyły od znanej fabuły. Ale to co w tym filmie przedstawiono to gwałt na lore świata. Llane ginie pod Mrocznym Portalem? Orki cały czas siedzą na bagnach i rzeźbią tenże portal? Czy on przypadkiem nie był otwarty cały czas i nie wymagał zasilania duszami? (wszak w Warcrafcie 2 trzeba go ZAMKNĄĆ) Jeśli tak to czy nagle większość fabuły filmu nie traci sensu?Absolutely haram, gdzie jest człowiek w czerwonej koszuli gdy go potrzeba?

  38. Ze światem Warcrafta mam do czynienia od podstawówki, czyli od 2 części RTSa. Dziś zabrałem swoich rodziców do kina, warto wspomnieć, że kompletnie nie mają pojęcia o Lore. I co? Podobało im się. Film przyjemnie się ogląda, nie potrzebowali wyjaśnień „co, gdzie, kto, jak i po co”. Dlatego nie rozumiem tego narzekania. Nie jest to mistrzostwo świata, ale ludzie, którzy kompletnie nie znają historii gry, też mogą się dobrze bawić na filmie…

  39. Największą wadą filmu jest jego długość, co jest winą producentów. Duncan Jones musiał wyciąć 40 minut filmu i to widać.

  40. Zupełnie nie rozumiem tego argumentu, że nie wielbiciele Warcrafta nic nie zrozumieją. Sam wielkim fanem nie jestem, w żadną poza 3-cią częścią nie grałem, a wielkiego problemu z wiedzą kto jest kim problemu nie miałem. Naprawdę nie trzeba znać pełnych biografii wszystkich bohaterów i całego lore, by rozumieć co się dzieje w filmie. Film bez większego polotu, ale po przeczytaniu recenzji, to ja tam wolę wygraną zakochanych w klechdach Chin, niż tych miłośników dobrej kinematografii.

  41. Kto pisał tą „biedarecenzję”?

  42. Średniawka, ale do obejrzenia. W gruncie rzeczy prawie nie ma filmów fantasy.

Dodaj komentarz