rek

Chińskie firmy zostały oskarżone o wysyłanie danych Europejczyków do Państwa Środka [AKTUALIZACJA]

Jakub "Jaqp" Dmuchowski
Za skargą stoi NOYB – austriacka organizacja non-profit zajmująca się ochroną praw człowieka, której nazwa nawiązuje do powiedzenia „none of your business”.

Wspomniane we wstępie ugrupowanie NOYB oskarżyło łącznie sześć chińskich przedsiębiorstw o zbieranie danych na temat obywateli Unii Europejskiej i przesyłanie ich bez otrzymania stosownej zgody na ulokowane w Chinach serwery. Austriacka grupa pochwaliła się, że jest to pierwsza sytuacja, kiedy na celownik wzięła firmy z Państwa Środka, jako że do tej pory jej głównym celem były amerykańskie korporacje pokroju Apple lub Mety.

NOYB kontra Chiny

W sześciu osobnych skargach złożonych w pięciu europejskich państwach: Grecji, Włoszech, Belgii, Holandii i Austrii, NOYB uderza w chińskie przedsiębiorstwa, wśród których wyszczególniono TikToka, AliExpress, SHEIN, Temu, WeChat oraz Xiaomi. Jak twierdzą przedstawiciele organizacji, cztery z nich nie kryją się z wysyłką danych do swojej ojczyzny (a są to TikTok, AliExpress, SHEIN i Xiaomi), zaprzeczają zaś temu, cóż, Temu oraz WeChat.

Oczywiście otwarte przyznanie się do przewiny nie umniejsza jej powagi, a NOYB ma zamiar wywalczyć nałożenie na wspomniane korporacji grzywien w wysokości nawet 4% ich globalnych przychodów w skali roku. Oznaczałoby to, że AliExpress musiałoby wygrzebać z portfela 147 milionów euro, z kolei Temu – 1,35 miliarda euro.

Jak podkreślono w piśmie, unijne prawo zezwala na przesyłanie danych obywateli jedynie do państw, które są w stanie zagwarantować ich ochronę oraz nie naruszą prywatności Europejczyków. Chiny, jak nietrudno się domyślić, do tego grona się nie zaliczają.

Biorąc pod uwagę, że Chiny są autorytarnym państwem inwigilacyjnym, jest jasne, że nie oferują takiego samego poziomu ochrony danych jak UE. Przekazywanie danych osobowych Europejczyków jest wyraźnie niezgodne z prawem i musi zostać natychmiast zakończone.

Podkreślono przy tym, że chińskie firmy nie mają zbyt wiele do powiedzenia w kwestii przekazywania pozyskanych informacji członkom Komunistycznej Partii Chin:

Chińskie firmy nie mają wyboru i muszą spełniać rządowe żądania dostępu do danych. Oznacza to, że dane europejskich użytkowników są zagrożone tak długo, jak długo są przesyłane za granicę. Właściwe organy muszą działać szybko, aby chronić podstawowe prawa zainteresowanych osób.

Na koniec wypada wspomnieć o zbliżającym się końcu TikToka w Stanach Zjednoczonych (przynajmniej w jego obecnej formie) oraz masowej przesiadce Amerykanów na inną chińską aplikację – RedNote.

Aktualizacja

Skontaktowało się z nami biuro prasowe Xiaomi, które przedstawiło swoje stanowisko w kontekście omawianych oskarżeń:

Jesteśmy świadomi skargi przesłanej przez organizację non-profit NOYB do krajowego organu ochrony danych w Europie i analizujemy zawarte w niej zarzuty. Poszanowanie prywatności użytkowników zawsze należało do podstawowych wartości Xiaomi, które obejmują przejrzystość, odpowiedzialność, bezpieczeństwo i zgodność z prawem. Nasza polityka prywatności została opracowana w celu zapewnienia zgodności z obowiązującymi przepisami, takimi jak RODO. Dzięki przestrzeganiu lokalnych przepisów i regulacji obowiązujących na rynkach, na których działa Xiaomi, dane użytkowników są przechowywane i przetwarzane zgodnie z lokalnymi przepisami. W przypadku, gdy jakikolwiek krajowy organ ochrony danych osobowych zwróci się w przyszłości do Xiaomi w związku z tą skargą, będziemy w pełni współpracować z tym organem w celu wyjaśnienia sprawy.

3 odpowiedzi do “Chińskie firmy zostały oskarżone o wysyłanie danych Europejczyków do Państwa Środka [AKTUALIZACJA]”

  1. Kto by sie spodziewal ze CCP szpieguje i kradnie dane ludzi, no nigdy bym sie tego nie domyslil.

    • Na pewno w demokracji takich rzeczy nie ma. Jestem pewien że CIA respektuje prywatność europejskich obywateli.

    • CIA? Być może. NSA na pewno nie dba o naszą prywatność. :p

Dodaj komentarz