Eternal Strands na 20-minutowym gameplayu. RPG twórcy Dragon Age’a odkrywa karty

Do premiery Eternal Strands pozostało już tylko parę dni, a to oznacza, że produkcja Yellow Brick Games powoli wychodzi z cienia, prezentując się nam w pełnym świetle. RPG tworzone przez Mike’a Laidlawa, jednego z twórców Dragon Age: Origins, zostało ukazane na 20-minutowym gameplayu. Materiał przybliżył nam m.in. zarys fabuły, system walki i umiejętności protagonistki, a także ciekawie zapowiadającą się fizykę gry.
Jak słusznie zauważono w komentarzach pod prezentacją, Eternal Strands przypomina nieco zapomnianego erpega z 2012 roku, Kingdoms of Amalur: Reckoning, czy nieco młodsze Immortals Fenyx Rising. Sama oprawa graficzna natomiast może kojarzyć się z niedawno wydanym Dragon Age: The Veilguard. Całkiem sympatycznym dodatkiem są z kolei niektóre przerywniki filmowe, które budzą pewne skojarzenia z „Legendą Vox Machiny”. Ogółem wydaje się, że największym atutem produkcji może okazać się jej system walki i urozmaicające go zdolności głównej bohaterki, jak na przykład unieruchamiające przeciwników zaklęcia. Dobrze zapowiada się także eksploracja i możliwość wspinania się po różnych powierzchniach, a także wpływania na otoczenie.
Warto przypomnieć, że dostępna jest już wersja demonstracyjna Eternal Strands. Natomiast premiera gry, jak zdradzono nam w grudniu, przypada na 28 stycznia. W dzieło studia Yellow Brick Games zagramy na PC, PlayStation 5 oraz Xbox Series X/S. Gra będzie również dostępna do ogrania w Game Passie.
Czytaj dalej
5 odpowiedzi do “Eternal Strands na 20-minutowym gameplayu. RPG twórcy Dragon Age’a odkrywa karty”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Sztampowe i nijakie. Widać, że tym ludziom skończyły się pomysły. Każda kolejna gra wygląda jak coraz bardziej wyblakła kopia poprzedniego przedstawiciela danego gatunku, tylko że w tęczowo feministycznym wydaniu. Cała branża zaczyna dławić się swoim ogonem.
Nie. To są ludzie, którzy po prostu takie mają pomysły i taka wizja gier im się podoba. Nie kumają tylko za bardzo, czemu te pomysły „nie chwytają” i branża raz po raz je wypluwa. Nie chcą przyjąc do wiadomości, że są w branży dla klientów, a nie odwrotnie. Nie umieją czytać swojej publiki, jak to mawiają anglojęzyczni. Obwiniają graczy na milion róznych sposobów, że ich gry się nie przyjmują, zamiast przyjąć do wiadomości, że może to ich pomysły trafiają w próznie, bo społeczność ma inne potrzeby czy oczekiwania wobec gier.
Tim Cain (m.in. Fallout, Fallout 2, Arcanum, Temple of Elemental Evil, Vampire Masquarade: Bloodlines, Pillars of Eternity, Tyranny czy The Outer Worlds) ostatnio opowiadał o tym w swoim podcaście, że m.in. „twórcy nie rozumieją graczy, nie czują branży, nie wiedzą czego gracze chcą, że tworcy gier im dłużej siedzą w branży tym mocniej odseparowują się od przeciętnego gracza itp”. Jak zostajesz twórcą to w pewnym sensie przestajesz być graczem, dlatego w branży gier video twórcy często najlepsze pomysły mają na początku swojej przygody, a pózniej jest równia pochyła. Zauważyłem, że po dość krótkim czasie przychodzi wypalenie zawodowe i albo klepiesz ten sam motyw, albo znowu szukasz, szukasz, mieszasz, latasz od ściany do ściany i nie potrafisz ustrzelić takiego hitu jak na początku swojej kariery. A jak zbierze się team „weteranów branży” by po latach zrobić projekt razem, to niemal w 100% kończy się flopem.
Czyli generalnie rzecz ujmując skończyły im się pomysły:) A jedyną „oryginalność” na jaką potrafią się zdobyć to “put a chick in it and make her gay”.
Myślę, że nie skończyły im się pomysły jako takie. Po prostu takie właśnie pomysły podobają im się najbardziej. Nam, graczom jako całej społeczności, trochę mniej.
Gra przypomina:
KoA – gra, która nie odniosła sukcesu
Immortal Fenyx – gra, która nie odniosła sukcesu
DA:Failguard – gra, która nie odniosła sukcesu.
Ktoś chyba musi zapoznać się z definicją szaleństwa.