rek
Często komentowane 138 Komentarze

Czasem nienawidzę gier: Duke Nukem Forever

Czasem nienawidzę gier: Duke Nukem Forever
Kiedy pojawił się w naszej redakcji, od raz wiedzieliśmy, że coś z nim jest nie tak. Dziś już wiemy, że Berlin, nowy członek naszej ekipy wyróżnia się nie tylko zaskakującą ksywą. To człowiek, który nie boi się niczego. I nikogo. Nawet Duke'a Nukema...

Każdy z nas raz na jakiś czas nienawidzi gier. Niektórzy potrafią to przełknąć, inni czują potrzebę podzielenia się tym z bliźnimi. Jako, że zaliczam się do tej drugiej grupy mam czasami wrażenie, że kwas żołądkowy mi skiśnie, jeżeli nie dowiem się, czy ktoś podziela moje frustracje. Dlatego też: czasami nienawidzę gier i tym właśnie oświadczeniem chciałbym otworzyć pierwszy odcinek mini-serii felietonów, w której oberwie się tym wszystkim, którym się to (nie)należy. To mówiłem ja, Berlin. Zaczynamy!

Wszyscy przedstawiciele gatunku ludzkiego (poza aktorami użyczającymi głosu Tym Złym w RPG-ach) lubią się raz na jakiś czas pośmiać. Śmiech w tabletce mógłby wyleczyć hemoroidy i kamicę nerkową, ale niestety ciężko jest go wydestylować z tak subiektywnej sprawy, jaką jest Poczucie Humoru. Dlatego, niestety, depresję leczy się prozakiem, a biednych graczy karmi trailerami Duke Nukem Forever, które zamiast śmieszyć sprawiają, że prozak przestaje wystarczać.

Najnowsze filmiki promujące gry można, w skrócie, podzielić na trzy kategorie. Youtube pęka w szwach od nadmuchanej epickości (TES V: Skyrim, żeby daleko nie szukać), hollywoodzkiej szkoły cięć i dynamiki (Twisted Metal, na przykład), oraz śmieszkowatości, którą odbiorcy mają przekazać sobie dalej, bo: „Patrz jakie to zabawne”. Ta ostatnia to Bulletstorm, który śmierdzącą potem męskością i oblaną piwem radosną głupotą wywołuje pobłażliwy uśmiech, oraz – niestety – Duke Nukem Forever, które wznosi się i spada po sinusoidzie szeroko rozumianego „humoru”.

Zaproponuję na początku małe uproszczenie – dobry shooter jest:

  • rewolucyjny
  • przygłupi
  • filmowy
  • Od nowych FPS-ów można wymagać albo mechaniki rozgrywki, której nie było nigdy wcześniej, albo dynamicznej akcji wyrwanej prosto z filmu za miliony dolarów, lub po prostu bezmyślnej młócki, która nigdy się ludzkości nie znudzi i którą pokochać potrafią nawet niespełnione artystyczne dusze.

    Kiedy w trailerach widać rzeczywisty gameplay – Duke Nukem Forever nie kryje się z tym, że będzie po prostu kolejną grą typu: „Idź do przodu i morduj wszystko, co się rusza”. Problem w tym, że gameplay pojawia się w nich tylko sporadycznie: w ciętych bez sensu ujęciach, a do tego jest zalewany najgorszym sosem, jaki potrafią upichcić wydawcy i specjaliści od marketingu: KONTROWERSJĄ.

    Kiedy ktoś rozpoczyna trailer odgłosami nagranymi we wrocławskim szalecie miejskim znanym powszechnie jako Dworzec Główny Przed Remontem, to z miejsca pakuje się w określone ramy. Nie – żadne tam: „Bezguście! Zero smaku! Jak tak można?”, ale: „Oświadczam wszem i wobec, że jestem Amerykaninem i uważam żarty o pierdzeniu za najśmieszniejsze na świecie”. Minus dla tej osoby, bo nawet Family Guy byłby o wiele lepszym serialem animowanym, gdyby w miejsce każdego kiblowego żartu wstawić katowane bezlitośnie „B-b-bird is the Word”, albo inne „Cowboy Gaysex”.

    Dlatego kiedy ktoś rzeczywiście wypuszcza trailer, w którym Duke Nukem – macho, egocentryk i samiec alfa – chodzi z Sam Wiesz Czym w ręce i rzuca tym po ścianach… przeciąga granice jeszcze bardziej. Nie są to granice dobrego smaku, bo tego typu kategorie nie są w żaden sposób interesujące – są to granice mojej chęci identyfikowania się z tą produkcją, które w tej chwili smutno snują się w okolicach zera. I znowu nie chodzi tu o świętoszkowatość, ale o czyste: „Czekam na tę grę ponad dziesięć lat, chyba już wyrosłem z takich głupot, nie sądzicie?”.

    Właśnie dlatego Duke Nukem Forever rozczarowuje mnie bardzo. To, co kiedyś stanowiło o wyjątkowości tej gry, czyli niepoważna i tandetna seksualność, przerodziło się w nowoczesne: „Im więcej, tym lepiej i jeszcze w jakości HD”. Teraz Duke zamiast płacić striptizerce za odsłonięcie kilku pikseli gruczołu mlekowego, rozpoczyna kolejny już trailer kolejną głupotą. Tym razem: sugestią zakończonego aktu seksualnego prosto z Top 100 RedTube – chociaż na RedTube można pewnie znaleźć coś, co nie jest tak koszmarnie brzydkie jak modele kobiet z ostatniej reklamówki.

    Możliwe, że po tych kilkunastu latach nie jestem już targetem… Nie, niemożliwe! Jest to przecież gra kierowana do publiki oznaczonej literką „M”, czyli dorosłej. Jest też kierowana do tych, którzy pamiętają Duke Nukem 3D i na ich nostalgii ma żerować… czy w takim razie znowu jestem niekompatybilny z trendami, czy raczej prawdą jest to, że gry „M” trafiają głównie do publiki z zakresu PEGI 13?

    Nie chcę widzieć na trailerach rzucania Sam Wiesz Czym po ścianach i nie chcę czytać o rewolucyjnym trybie noszenia kobiet pod pachą w trybie Capture the Babe. Złapałem już swoją „cziksę” i zamiast zeza rozbieżnego jednej z piękności we wspominanej już kilkukrotnie reklamówce chcę zobaczyć ogromne potwory i ogromne spluwy, którymi będę wystrzeliwać ogromnym zmutowanym świniom ogromne dziury w głowach łechtając sobie przy okazji moje ogromne macho-ego. Nie chcę oglądać kierowanej nie wiadomo do kogo kampanii reklamowej, która koncentruje się na tym, co w grze będzie tylko – mam nadzieję! – dodatkiem, który znudzi się w dziesięć minut tak samo, jak układanie arbuzów na ubitych niemilcach w Oblivionie.

    Niestety, ambicje marketingowców od Duke Nukem Forever stoją po stronie: „Chcemy wkurzyć feministki”, czyli nie wiadomo nawet kogo. Wkładanie kija w mrowisko jest rozrywką ludzi znudzonych i nie grzeszących inteligencją – podobnie zresztą, jak wywoływanie naciąganych kontrowersjii w przypadku Duke Nukem Forever. Kontrowersji, o które nie może być już łatwiej, bo seks jest najbardziej medialnym tematem w dzisiejszych grach komputerowych. Jeżeli macie raz na jakiś czas wrażenie, że seria Dragon Age byłaby o jakieś 30% mniej rozdmuchana w mediach, gdyby wyciąć z niej upojne noce przy ogniskach… to prawdopodobnie macie rację.

    Czasami nienawidzę gier, z którymi chcę, ale nie mogę się identyfikować. Bardzo chcę zagrać w Duke Nukem Forever, bardzo odpowiada mi idea tępej nawalanki na sterydach, ale już nie tak bardzo mam ochotę tłumaczyć się samemu sobie, że te głupoty przekroczyły już granice zdrowego rozsądku, ale „gra wciąż chyba jest dobra”.

    Obserwuję jednak komentarze i zaskakująco wiele jest reklamom nowego Duke’a przychylnych – dlaczego? O co w tym chodzi?

    138 odpowiedzi do “Czasem nienawidzę gier: Duke Nukem Forever”

    1. @Blik, i kto tu jest coraz „głópszy”?

    2. @temptation-oczywiście że grafika odgrywała zawsze ważną rolę…ale chodzi mi bardziej o gry które grafiki właściwie nie posiadały…a gdy już była-to na poziomie którym trzeba było ją mocno nadrabiać własną wyobraźnią…

    3. XanderMorhaime 17 kwietnia 2011 o 18:39

      Przy takim ujęciu sprawy… cóż, trudno by mi było się nie zgodzić. A te wszelkie filmiki reklamujące gry może i są ładne, może i warto je kilka razy obejrzeć… ale z samą faktyczną grą raczej wiele wspólnego nie mają.Ech, przypominają mi się trailery dodatków do EVE Online wyglądające jak porządna space opera, a potem sama gra z lataniem tam i nazad by odstrzelić paru bandytów, pozbierać złom, i powtórzyć…

    4. Fajnie się czyta. Czekam na następny felieton.

    5. @temptation ??? grafika zawsze była ważna??|Większych głupot nie czytałem chyba.|Weźmy na to czasy Amigi hity FlashBack, Turrican , Cannon Fodder, Another World, P.P Hamer …|Liczyła się tylko grywalność , grafika pełniła rolę „wisienki na torcie”.|Teraz, też wolę sobie pograć w ambitną(grywalną) produkcję z lichą grafika, niż w kolejną, grę pokroju Crysis’a z wodotryskami opartymi na Directx XX.Najlepszym przykładem, że grafika nie jest i nie była nigdy WAŻNA jest Minecraft.

    6. Zgadzam się z Solares

    7. Twoje zdanie nie musi być mądrością dla każdego innego.

    8. Berlin – skwituję Twój wybuch krótko – to po co oglądasz każdy jeden nowy filmik? Odpuściłem to sobie nawet przy bardzo oczekiwanych przeze mnie produkcjach. Panująca tendencja pokazania wszystkiego o grze, łącznie z fabułą, w trailerach i gameplay’ach to idiotyzm, a tzw. „pierwsze 20/30 minut z rozgrywki” to jakaś zaraźliwa choroba psychiczna. Ostatnią rzeczą, której chcę, to pozbawienie mnie niespodzianki, możliwości ujrzenia własnymi oczami tego, co twórcy przygotowali podczas własnej rozgrywki

    9. Tak grafika zawsze była ważna!. Był PS1 pojawiło się PS2 i ludzie przesiedli się na nowy sprzęt. Wymienia się stary komputer na nowy by grać w ładniejsze gry. Jak chcesz coś ambitnego i z pomysłem to czytasz książki, gry mają być odprężające,ładne i pozwolić odpocząć po pracy/szkole. Mając wybór czy mają powstawać gry jak Shift,Crysis,L4D i inne proste i przyjemnie gry czy gry jak minecraft itp to wybrałbym pierwszą opcję. Ambitne to może być kino czy książka, od gier jest wymagane co innego.

    10. @ Syskol czyli twoim zdaniem twórcy gier powinni tworzyć gry kompletnie bez ambicji ? Tylko ładna grafika i (na przykładzie wyśćigówek) beznadziejny model jazdy tego wymagasz od gry? Bo ja wymagam by gra zapewniała mi zabawę.

    11. Znowu wojna ludzi, ktorzy twierdza, ze grafika jest wazna i tych, ktorzy twierdza, ze nie jest. Oczywiscie, ze jest. Moze nie byc priorytetem dla jakiegos z graczy, ale jest po prostu wazna. A ze Minecraft to argument przeciwko mojej opinii? Cos malo tych argumentow…

    12. @Solares, oj piękne tytuły przytoczyłeś…a pamiętasz Saboteur Barbarian czy Fox Fights Back… ja cały czas mam swoją Amigę i Comodore64…a niedawno kupiłem od dziadka na targowisku Comodore16…|@Syskol, masz rację ale właśnie z grami jest jak z filmami…nie muszą być naszpikowane najnowszymi technologiami i efektami specjalnymi żeby dać satysfakcję,a zarazem to o czym piszesz i żeby móc o nich powiedzieć że są po prostu dobre…

    13. Kurde…Commodore przez dwa M…;)

    14. @Syskol: ludzie nie przesiedli się na PS2 tylko przez grafikę (chociaż nie ukrywam, że był to pewnie główny powód), ale także dlatego, że potrafiły więcej zaoferować pod względem samej rozgrywki -> większa moc procesora to większa możliwości.

    15. „Obserwuję jednak komentarze i zaskakująco wiele jest reklamom nowego Duke’a przychylnych – dlaczego? O co w tym chodzi?” Ponieważ mam dość tej poprawności politycznej w mediach, fakt przesadzili z umieszczeniem „tego co wiem czym było i z czym on biegał w klopie”, ale albo DNF, albo inny piece-of-wiem-z-czym-on-biegał typu Medal of Honor, gdzie zamiast Talibów była opozycja, bo media się wkurzyły i wypowiedziały w imieniu żołnierzy US, których „wiedzą z czym on biegał” obchodzi, w co by strzelali.

    16. Do autora tekstu: nie chcemi sięczytać całego artykułu bo początek nie zachęca a wręcz na odwrót ale z ciekawości: skąd znasz strategie marketingowców? znasz ich? napisali Ci w mailu? Zazwyczaj jest to bardziej skomplikowane niż się wydaje. Szczególnie, jeżeli chcą dotrzec do ludzi, którzy nie grali i niezbyt wiedzą o poprzednich częściach…

    17. @RX1337 – problem w tym, ze tutaj nie chodzi o brak poprawnosci politycznej, a potencjalna kiczowatosc i tandete. To ze feministki sie wkurzyly… kogo obchodzi? Niby byla jakas aferka, ale sprawa mocno juz sie uspokoila, bo i feministki nie mialy o co sie czepiac. Tak wiec szum na temat braku poprawnosci politycznej slabnie juz teraz, a jakis czas po premierze, kiedy ludzie nabiora wiecej dystansu i nie bedzie go w ogole. A tandeta, glupota i brak smaku zostana i beda razic za kazdym podejsciem do gry.

    18. Poza tym brak poprawnosci politycznej powinien czegos sluzyc np. pomoc w nabraniu dystansu do niektorych spraw, ktore sa traktowane zbyt Powaznie. W przeciwnym wypadku wyjdzie troche jak w Postalu 2 – jest niepoprawny politycznie, ale nie sluzy to niczemu i jest po prostu glupie.@GodGift – w artykule wyjasnione jest dosc jasno po czym autor wnioskuje, jaka jest strategia marketingowcow. Trudno zreszta z jego przemysleniami sie nie zgodzic.

    19. Fakt. Sposób reklamowania niektórych tytułów niekoniecznie musi się podobać. Ale fakt, że strategie speców od marketingu to proces często złożony i choć może wydawać się głupi – to właśnie działa, i dlatego się taką a nie inną strategię stosuje. Wiadomo, że promocja to koloryzowanie, dlatego przymykam oko na reklamówki, i czekam na grę, która po premierze pokaże jak wygląda rzeczywistość i zostanie poddana osądowi. Tak nie koniecznie musi mi się podobać sposób promocji., ale gry lubię jeśli są dobre 🙂

    20. Niepowtarzalny 18 kwietnia 2011 o 06:45

      Do autora: Grę i tak kupisz. Prawda? Wkurza cię to, a więc wywołuje pewne emocje. Mocne emocje (negatywne lub pozytywne – bez znaczenia) zwracają uwagę i sprawiają że „pamiętasz” dany produkt. Mówisz o nim innym. Myślisz o nim. Chcesz w niego zagrać i go kupisz – wiec marketing działa. Inna sprawa jest taka, że tak jak napisałeś na początku- tak na prawdę ten humor i gra wyląduje na kompach ludzi w wieku 10 – 15 lat. Bo przecież „to tylko gra”.

    21. e, można nie grać w Duke’a. Nikt nikogo nie zmusza. A ja zagram, bo mi nie przeszkadza grafika z przeszłości czy coś. Chcę zagrać w coś, co mnie pozytywnie nastroi na resztę dnia. I do takich gier zalicza się DNF, Bulletstorm i Serious Sam.

    22. Autor zachowuje się tak, jakby nigdy w życiu w zadną część Djuka nie grał. Ponadto sam artykuł jest bardziej wymuszony i nadmuchany niż wspomniany trailer „Skyrima” – cóż za górnolotne frazesy! „Chciałbym identyfikować się z Duke Nukem Forever, ale nie mogę”! „Nie rozumiem, dlaczego ludziom to się podoba”!… Odkrycia przedszkolaka z zakresu marketingu… Mało brakuje do „stop having fun, guys”. Also, troll’d.

    23. Christ! On nie krytykuje tej gry – musiałby być, delikatnie mówiąc, kompletnym gamoniem by oceniać coś co się jeszcze nie ukazało. Berlinowi nie spodobał się akcent reklamowo marketingowy położony niemal w 100% na „smaczki” związane z grą (jak i same te „smaczki” )- rzucanie guanem, bzyczący dildos itp. Mi akurat to nie przeszkadza – klozetowy humor jest nieraz potrzebny (poza tym uwielbiam głos i teksty Duke’a) – rzygam już „patosem i dramaturgią” amerykańskich chłopców w FPS’ach…

    24. a może po prostu Berlin obawia się ze „król jest nagi”? moze panowie od marketingu Duke’a mają tylko takie „niskich lotów” argumenty na chwalenie się tą produkcją bo rzadnych innych argumentów nie mają? |bo to „cienka” produkcja nie dorastająca do pięt tech. i wizualnie żadnemu innemu obecnemu fps-owi? uważam że tak własnie jest a przekonamy się o tym….. no właśnie może wcale się nie przekonamy 😛

    25. Ja tam nie muszę mieć grafiki „made in Battlefield 3” by cieszyć się kasowaniem kolejnych szkaradałem wyskakujących przed lufę. Co mnie w tym momencie obchodzi konkurencja skoro 90% jej produktów jest ciągle o tym samym.

    26. Dobre, naprawdę podoba mi się jak to jest napisane. Gratulacje dla autora – niezłe wejście. Witamy! 🙂

    27. Podoba mi się to małe uproszczenie na początku. Może Red Orchestra 2 uratuje ten gatunek przed manią COD ;P

    28. Jest Berlin, będą Berlinki, uber alles 😉 Jaki świat, takie gry, jaki target, taki produkt, jaki Duke, taki Nukem 😉 Jedno jest pewne – marketingowcy z Take2 zacierają ręce.

    29. DNF będzie jednym z większych rozczarowań 2011 roku. Pewnie nie finansowym, bo zakładam, że się całkiem nieźle sprzeda a producent utopione pieniądze odzyska, ale sama gra nie zachwyci niczym. Nie za bardzo rozumiem ten cały hurraoptymizm zwłaszcza, że branża niejednokrotnie nauczyła nas iż odgrzewany kotlet (a szczególnie taki kilkunastoletni) nie smakuje dobrze.

    30. Jak dla mnie gry robią się coraz bardziej dla gówniarzy. Mocno niedorosłych gówniarzy.

    31. @Blitz Gówniarze zazwyczaj wydają najwięcej pieniędzy na gry. Mocno niedorośli gówniarze ydają jeszcze więcej. To jest powód.

    32. Ehhh ten Berlin to jakiś dziwak jest. Nie dość że krasomówca, to jeszcze Duke’anie znosi… Jak można nienawidzić Duke’a? JAK?! Czarny Iwanie! WRÓÓÓĆ!!!!

    33. @RuX gówniarze zazwyczaj nie wydają pieniędzy na gry. Piracą. @N7Commander nie umiesz czytać ze zrozumieniem, albo jesteś trollem.

    34. kiedyś robili gry bardziej z pomysłem. teraz jest coraz gorzej…nastawienie na świetną grafę, ale gameplay coraz słabszy…eh.

    35. @Blitz Bo każdy w głębi serca jest takim mocno niedorosłym gówniarzem…|@zigzag05 Zgadzam się w pełni. Ale co byśmy poczęli bez kolejnego CoD, albo Crysis’a? A jakby przystopował przemysł tworzący części komputerowe… Bo tu chodzi o szybkie stworzenie, wymagającej od sprzętu gry, a brak wtedy czasu na porządne oskryptowanie… I trzeba ściągać potem patche…

    36. Ale taki jest właśnie Duke. Każdy porządny gracz zna przecież teksty w stylu: „Damn, I’m looking good”!

    37. W sumie zgadzam się z tekstem, ale nie z argumentacją. Brzydkie laski? Rzuty kupą? Przynajmniej teraz Duke ma czym zapchać usta malkontentom narzekającym na brak innowacji. Problemem jest raczej epatowanie seksem na taką skalę. Głównym elementem zabawy powinna być rozwałka, a nie atrakcje zmuszające ewentualnego nabywcę do gry jedną ręką. Było już parę produkcji, których autorzy zapomnieli, że seks można włączyć do gry, ale trzeba to zrobić w dobrym guście i umiejętnie (np. najnowsze przygody Larry’ego)

    38. Ciekawe kiedy ostatecznie wyjdzie DNF. Stawiam, że nie w tym roku.

    Dodaj komentarz