Tyranny: Nowy świat. Ale nie wspaniały
Punkt wyjścia – proszę się nie śmiać! – przypomina sytuację polityczną z komiksowego „Asteriksa”. Cały świat Terratus został podbity przez Hegemona Kyrosa. No, niemal cały, bo Terasy, ostatnia piędź ziemi nieprzyłączona do jego supermocarstwa, wciąż nie chce uznać hegemonii Hegemona. W tekstowym wstępie do gry Kyros nakazuje dwóm ze swych generałów, by ci ujarzmili niepokorne prowincje. Gracz zaś, wcielający się w rolę Stanowiciela (słowem: takiego tutejszego sędziego), żywo w podboju uczestniczy.
Nie będzie wielkim spoilerem (bo też sprawa rozwiązuje się już w prologu) zdradzić, że misja kończy się zwycięstwem. Tyle że pyrrusowym, bo podbój zaognia konflikt między rywalizującymi ze sobą dowódcami.
Grobowy Ashe, głównodowodzący Wzgardzonych, dysponuje nielicznym wojskiem. Ale chlubi się tym, że każdego z żołnierzy zna osobiście, każdy przeszedł staranne przeszkolenie i każdy wywodzi się ze szlachetnego rodu (co, jak plotkują enpece, skutkuje kazirodczym tête–à–tête). Wzgardzeni to nieodrodni potomkowie rzymskich legionistów i greckich hoplitów, sławni zresztą z wykorzystywania typowo greckiej formacji – falangi. Ashe’a łączy ze swoimi podopiecznymi specyficzna więź, dzięki której ich urazy szybciej się zabliźniają, morale nigdy nie spada, a nawet w teorii śmiertelnie ranni wracają do boju po wcale niedługiej rekonwalescencji.
Zgoła inaczej podchodzi do werbunku Głosy Nerata, przewodzący Szkarłatnemu Chórowi. I nie, proszę nie pisać w komentarzach, iż Papkin ma problemy z odmianą, liczba mnoga nie jest przypadkowa, bo też Głosy zwykł wchłaniać wspomnienia i tożsamości swoich wrogów. Jego Chór to, nieco wbrew nazwie, zbiorowość zupełnie nieharmonijna, na którą składają się głównie sadyści, rzezimieszki oraz… Bogu ducha winni mężczyźni, kobiety i dzieci, siłą wcieleni w szeregi podczas licznych najazdów. Rotacja żołnierzy jest olbrzymia, bo też trudno, by prosty chłop, dotychczas uzbrojony wyłącznie w widły, przetrwał więcej niż kilka potyczek. Nader często zdarzają się zdrady, dezercje i… kłótnie. Często ze skutkiem śmiertelnym (i nic dziwnego, bo by awansować w szeregach Chóru, trzeba zamordować swojego dowódcę). Z drugiej strony – podobnie jak barbarzyńcy Attyli czy poborowi w ZSRR (ograniczani słynnym rozkazem nr 227) – chórzyści są cholernie liczni i nawet nie stosując wymyślnych taktyk, służą Hegemonowi skutecznie.
Konflikt między obiema siłami to – nomen omen – siła napędowa pierwszego z rozdziałów gry. Nie znaczy to jednak, że w świecie Tyranny rywalizują ze sobą raptem dwa stronnictwa. Jeżeli gdzieś szukałbym analogii do Tormenta, to właśnie w wielości organizacji, motywacji i politycznych figur. Królestwa Krzepy bronią Niezłomni, południowcy, którzy ponoć nigdy nie oddali pola innej armii. W Książnicy, słynnej na cały świat bibliotece, rezydują Mędrcy, gildia, której członkowie skupiają się na prowadzeniu kronik historycznych i katalogowaniu wiedzy (a zarazem ukrywaniu jej przed innymi frakcjami). Po rozdrożach spacerują bandy Spiżowego Bractwa, kompanii najemników niepowiązanych żadną wspólną ideą (no, poza uwielbieniem dla pełnej sakiewki), a kuźniami zawiadują Zespoleni, magowie, którzy uznają lodowe promienie czy ogniste kule za czarnoksięstwo trywialne, całe życie poświęcając zgłębianiu arkanów produkcji rynsztunku i nasycania go magią.
W świecie gry szczególne role sprawują Archonci w rodzaju Grobowego Ashe’a i Głosów Nerata. To posiadacze wybitnych magicznych talentów, a zarazem faworyci Kyrosa. Każdy z nich dystansuje się od „zwykłych” magów potęgą. Sirina, Archont Śpiewu, od maleńkości była w stanie przejmować – za pomocą pieśni – kontrolę nad umysłami innych. Blenden Mark, Archont Cieni, potrafi być całkowicie niewidoczny (zresztą czasem z ukrycia podsłuchuje on dialogi, jakie prowadzimy) i błyskawicznie pokonywać wielkie odległości.
Łączy ich jednak nie tylko niewyobrażalna moc, ale i fakt, że absolutnie każdy jest bufonem, szaleńcem lub egoistą (a często kwalifikuje się do więcej niż jednej z tych kategorii). Pupilkowie Hegemona nieustannie rywalizują między sobą o wpływy, a gracz – jak się zapewne domyślacie – niejednokrotnie daje się w ich gierki wplątać. A skoro już mowa o Hegemonie…
Kyros jest centralną postacią gry. Ale przez lwią jej część jego charakterystykę moglibyśmy zamknąć w zdaniu: „Kyros to Istota”. Wiadomo, że dysponuje on jakąś niewyobrażalną potęgą i że jej manifestacją są Edykty – przykazania, które po wypowiedzeniu są w stanie równać z ziemią całe krainy. Ale źródła tej mocy, jak i motywacje, usposobienie czy nawet wygląd jej posiadacza możemy skwitować wyłącznie wzruszeniem ramion. Ba, scenarzyści Obsidianu umiejętnie podsycają zainteresowanie… płcią Hegemona. Wspomniani Archonci, jedyne postacie w grze mające na ten temat informacje z pierwszej ręki, zdają się nie przywiązywać wielkiej wagi do zaimków osobowych. A zagadnięci na temat płci pryncypała bądź to taktownie milkną, bądź zbywają Stanowiciela jakimś frazesem.
Nie jest to wcale kwestia błaha, bo rzeczywistość Tyranny jest rzeczywistością matriarchalną. I ma to pewne uzasadnienie. W starogreckiej i starorzymskiej tradycji, do których gra estetycznie się odwołuje, kobiety dbały o spokój domu (stąd też obecność w mitologii Rzymian bogini płodności Fauny czy patronki ogniska domowego Westy), płeć brzydka wyprawiała się natomiast na opiewane w mitach wojny, tułaczki i przygody. Naturalną konsekwencją tego podziału jest w Tyranny fakt, że to panie władają ziemiami i zamkami, zaś panowie wiodą prym na morzu. U Zwierzców, humanoidalnych bestii dysponujących jednak sporym intelektem, stadem mogą przewodzić wyłącznie alphy i primy, słowem: samice. Bodaj jedyny elitarny oddział Szkarłatnego Chóru, Furie, też jest formacją niewieścią.
Zaczęliśmy komiksem, a zakończymy książką. Inspiracją tyranijnych scenarzystów (młodego zespołu, który nigdy wcześniej nie zyskał podobnej autonomii) była rewelacyjna „Czarna Kompania” Glena Cooka. Nim Cook chwycił za pióro, służył w amerykańskich marines i w jego twórczości czuć żołnierską chropowatość. Cykl bywa przez to pisany nieporadnie, ale jest zarazem ożywczo lapidarny, pełen budujących wiarygodność wulgaryzmów i wtrętów rodem z głębokiego południa USA. A choć organizację świata wzięto niemal wprost od Cooka, w Tyranny pływają też motywy rodem z Fallouta oraz inspiracje kulturami starożytnego Rzymu i Chin.
Czy warto ulec Tyranii? na to pytanie odpowiem szerzej w obszernej recenzji w CDA 01/2017. Już teraz mogę jednak (jak przystało na Stanowiciela) ogłosić, że Obsidian dawno nie miał równie śmiałego pomysłu na świat i scenariusz.
Czytaj dalej
27 odpowiedzi do “Tyranny: Nowy świat. Ale nie wspaniały”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Chłopcy i dziewczęta – aż mi obiad podchodzi do gardła, gdy recenzenci przyrównują Tyranny do Tormenta. Faktem jednak jest, że Obsidian rozłożyło akcenty inaczej niż zwykle, kładąc mniejszy nacisk na projekt walk, a większy – na skonstruowanie faktycznie autorskiego dark fantasy. I dziś, proszę ja was, rozłożymy sobie tę „konstrukcję” na czynniki pierwsze.
Jak tego Papkina źle się czyta…ta manieryczność w pisaniu systematycznie wprawa czytelnika w irytacje.
Zgadzam się z pierwszym zdaniem – porównywanie Tyranny do Tormenta jest krzywdzące. Dla tego pierwszego. IMO dzieło Obsidianu jest pozycją ciekawszą, koncentrującą się na kreowaniu realnego świata z realnymi problemami, zamiast na filozoficznych rozważaniach.
Prawda, jego styl pisania jest jednocześnie irytujący, i strasznie męczący psychicznie.
Taki styl pisania nie bawi, lecz jedyne irytuje. Zeby nie bylo, nie szukam hejtu na sile.
Widzę w komentarzach powstaje klub fanów Papkina.
9 listopada 2016. Donald Trump wygywa wybory prezydenckie.|10 listopada 2016. Premiera Tyranny.
Mnie się tam styl Papkina podoba, czego się czepiacie?
Papkin jest moim zdecydowanym faworytem spośród redaktorów CDA, ale vox populi – vox debili. Najwyraźniej przebrnięcie przez zdanie podwójnie złożone przerasta intelektualne możliwości antyfanów.
Papkin jest po prostu oniryczny.
@Sveniu, Papkin pisze chyba najsprawniej ze wszystkich ale faktycznie gdy czytam jego teksty (a nie patrzę zawczasu na autora) to czasem mam takie wrażenie…że wie, że potrafi dobrze pisać, ale chce to innym udowodnić nonszalancją, czymś co powoduje że ma się wrażenia jak by słowa były wyrzucane z autora od niechcenia (takiego niechcenia na pokaz). Nie raz przyglądałem się jego tekstom i nie potrafię przyszpilić jaki dokładnie element wywołuje we mnie takie wrażenie, ale tylko u niego mam takie odczucia.
Boicie się poprawnej polszczyzny. A dlaczego się boicie? Człowiek z natury obawia się czegoś, czego nie zna….
Wzgardzenie nie korzystali z żółwia tylko z falangi 🙂
DAMN! Prawda, bart94! Co się zaś tyczy reszty panów – mam taki styl, jaki mam. Raz mi wyjdzie tekst lepszy, raz gorszy, raz sobie coś pocuduję ze stylizacją, a kiedy indziej pożartuję (inna rzecz, że nie zawsze umiejętnie). Nie wszystkim będzie się podobać to, co piszę i jest to najzupełniej naturalne. Zresztą nawet za czasów, kiedy byłem „tylko” czytelnikiem zawsze ceniłem w CDA właśnie to, że przyciąga autorów o bardzo różnych wrażliwościach (i sposobach artykułowania myśli).
Swoją drogą, czy tylko dla mnie Wzgardzeni byli oczywistym odniesieniem do Spartan (dysciplina, super szkolenie, mała liczebnosci, 300 i te sprawy), natomiast Chór do wikingów?
A najlepiej to Monk pisał 😀
Papkin, całkiem niezły tekst ale chyba trochę z tym „kobiety rządzą w Tyranny” się zagalopowałeś. Płeć Hegemona jest „zbywana” przez to że nikt tak naprawdę nie ma pojęcia kim lub czym jest Kyros, może być kobietą, mężczyzna lub czymś innym. A o sile kobiet dobrze świadczy to, że SPOILER jedyna kobieta Archont jest więźniem i działa wbrew swej woli, życie córki Grobowego Asha zależy tylko od nas a Zwierzcowa alpha która do nas dołącza jest w nas wręcz zakochana i robi co tylko zapragniemy
SPOILER! Jedyna kobieta Archont (no, poza archont Pływów) nie jest więźniem przez wzgląd na jej płeć, ale przez to, że sprzeciwiła się Kyrosowi. Córka Grobowego Asha jest jeńcem wojennym… a poza tym przyznasz, że jednak wzięła sobie Krzepę we władanie. 😉
Ohh, jak bardzo chciałbym zobaczyć adaptację „Czarnej Kompanii”, te sprzeczki między Goblinem i Jednookim. Ehh, co do Tyranny to bawiłem się świetnie, chociaż zostało urwane w momencie, gdy mogło się rozkręcić. Czekam na więcej nieszablonowych produkcji.
@Papkin SPOILER Nie chodziło mi o to że Sirin jest więźniem przez to że jest kobietą tylko chciałem pokazać na jej przykładzie że o stanie matriarchalnym nie ma mowy. Lepiej byłoby napisać o pełnym równouprawnieniu (i to takim prawdziwym a nie tym lansowanym przez feminazistki) bo kobiety w grze mogą być zwykłymi wojakami, elitą (Furie aż za bardzo zerżnięte z Amazonek), ważnymi osobami (tu się przyznam że poza Sirin zapomniałem np. o Archoncie Pox). Nigdzie natomiast nie jest powiedziane że cd.
cd. w społeczeństwie dominującą siłą są kobiety. To że Zwierzce wybierają samice na przywódczynie pasuje do ogólnej koncepcji związanej ze zwierzętami stadnymi wiec to żaden argument. Co do córki Grobowego jakby kobiety miały decydujący głos to jednak sytuację jaka występuje w grze chyba dałoby się skończyć inaczej niż śmierć jej i dziecka albo odebranie dziecku wszelkich praw dziedziczenia.
Papkinie,ty jesteś bogiem poezji, 9kier boginią surowości,Mac Abra bogiem pisma, Allorowego spóźnialstwa i Smugglerowych ciętych ripost.PS: Pozdrawiam Kaloryferowego, Wanię i resztę redakcji.
@Papkin Cook nigdy nie był w wojsku. Nie przyjęli go. Do emerytury pracował w General Motors.|@iHS Jeśli przez „Czarna Kompania” masz na myśli pierwszą tom cyklu o tej samej nazwie, to się z Tobą zgadzam. Ledwo przez niego przebrnąłem. Miałem wrażenie, że podstawą życia kompanii jest granie w karty. Styilstycznie też bez rewelacji. Od „Cienia w ukryciu” zaczęło się robić ciekawie. I postacie i styl się rozwijają.
@DanX95X Nie wiem, skąd masz takie informacje. Przynajmniej kilka źródeł podaje, że choć przepracował w General Motors sporą część życia, to i owszem, służył. @iHS – a czytałeś w oryginale czy w polskim przekładzie? Bo sporo wówczas traci.
A ja, koniec końców, wciąż nie jestem pewien odpowiedzi na pytanie czemu to obiad podchodzi Papkinowi do gardła przy porównywaniu Tyranny i Tormenta. Co prawda szczwanie odsyła nas do recenzji, być może tam myśl rozwinie, ale i tak czuję niedosyt. Przecież w końcu nacisk położony jest na mroczny świat, dialogi, fabułę. Wszystkim rządzi jakaś niezrozumiała istota (osiem wiewiórek aka Pani Bólu, Kyros). Są liczne zwalczające się stronnictwa. Co jest więc nieodpowiedniego w tym porównaniu, Papkinie?
Porównywanie Tyranny do Tormenta? Śmiech na sali. Dzisiejszemu Obsidianowi, choćby się dwoił i troił, nigdy nie udałoby się odtworzyć atmosfery i klimatu jaki miał Planescape (o fabule już nie mówiąc). Co innego Obsidian z czasów poczciwego KotOR’a II, ale czasy te, niestety, minęły.
Jasne, to czy stylistyka Papkina jest przyjemna zależy wyłącznie od gustu. Ale z racji, iż zamieszcza on całkiem sporo materiału na stronie, to byłoby wspaniale, gdyby w niektórych postach stonował swój ton. Ot takie pohamowanie twórcze.