OldTown Festival 2017: Siedem dni postapokalipsy. Fotorelacja cdaction.pl [GALERIA]
![OldTown Festival 2017: Siedem dni postapokalipsy. Fotorelacja cdaction.pl [GALERIA]](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/20/6e617234-a84f-4032-8725-d74c6121961c.jpeg)
Poprzednią edycję odwiedziłem jako dziennikarz, zupełnie spontanicznie zresztą, nie do końca wiedząc, z czym tak naprawdę to wszystko się je. Bakcyla połknąłem od razu, czego efektem jest zeszłoroczna fotorelacja.
Tegoroczna edycja odbyła się między 17 a 23 lipca. Czym jest OldTown? W wielkim skrócie: to umiejscowiony na lotnisku w Kluczewie pod Stargardem postapokaliptyczny festiwal, w czasie którego na uczestników czekają trzy dni nieustannej gry terenowej, gdzie wcielają się w opracowane przez siebie postacie i robią to, co im się żywnie podoba. Chcesz być handlarzem? Prowadzić swój własny przytułek? Zostać najemnym zbirem lub fanatycznym paladynem palącym heretyków za niewinność? Nie ma problemu! Poza larpem można uczestniczyć też w wielu innych wydarzeniach – prelekcjach, walkach bokserskich, koncertach, a nawet… wrestlingu.
Tegoroczna, trzynasta już edycja była jeszcze większa niż poprzednia, a skok jakościowy w organizacji widać było gołym okiem – wprowadzono choćby chipy w identyfikatorach, które usystematyzowały rejestrację uczestników, a terminale z Igorem, sztuczną inteligencją miasteczka, były rozstawione na wielu uliczkach OldTown. Również i teraz uczestnikom przygrywały skoczne przedwojenne nuty nadawane z rozgłośni OldTown FM, miejscowego radia prowadzonego przez charyzmatycznego Liptona, które można było faktycznie usłyszeć w radioodbiornikach ustawionych na odpowiednią częstotliwość. Czapki z głów, podróże po pustkowiach nigdy nie były tak przyjemne dzięki przygrywającemu w tle „Jingle Jangle Jingle” Kaya Kysera.
W tym roku w koniec świata bawiło się ok. 1000 osób – to o 100 więcej niż rok temu. Ponownie dużą część tych osób stanowili obcokrajowcy – ot, choćby w obozie, w którym stacjonowałem, spotkać można było ludzi zza zachodniej granicy. Kilka frakcji założonych było też przez Finów, którzy to po raz kolejny przemierzyli setki kilometrów, by dotrzeć do OldTown.
Jedno z wydarzeń związane było z tajemniczym Kolektywem, dziwnym zgromadzeniem, które parało się porywaniem ludzi, by następnie bez skrupułów przerobić ich na cyborgi. Kiedy mieszkańcy zajęci byli rozpracowywaniem grupy, Rada Miejska dowiedziała się, że w stronę OldTown zmierza ogromna fala cyborgów wysłana przez tamtejszą IV Rzeszę. Kolektyw podjął się unieszkodliwienia cyborgów w zamian za możliwość rozłożenia swojego obozu na terenie miasteczka w kolejnej Porze Przybyszów. Radni przystali na tę propozycję.
Kolejnym wątkiem fabularnym spędzającym sen z powiek kilku frakcjom (dosłownie – pierwsza wyprawa na pustkowia związana z owym wątkiem miała miejsce pierwszej nocy larpa) były spadające kapsuły pochodzące ze stacji orbitalnej o przekornej nazwie Jan Paweł Bocian XII. Mieszkańcom udało się sprowadzić jedną z kapsuł wraz z jej załogantem do obozowiska Shperaczy, speców od techniki, by rozpracować jej tajemnice. Kolejne dni przyniosły nowe znaleziska w postaci następnych dwóch astronautów, którzy zahibernowani przez wiele dziesiątek lat nie mieli absolutnie żadnego pojęcia, w jakim świecie się znaleźli. Miałem przyjemność brać bezpośredni udział w odnalezieniu dwójki z nich, co wspominam naprawdę miło – jedną z astronautek odbijaliśmy z rąk raidersów, rzezimieszków i wykolejeńców błąkających się po pustkowiach.
CZYTAJ I OGLĄDAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Wątków oczywiście było o wiele więcej: a to raidersi napadli na miasto chcąc odebrać kapsułę, do której rościli sobie prawa, a to przejmowali co jakiś czas sygnał rozgłośni OldTown FM, nadając swoją własną audycję, a to na ulicach miasteczka pojawiły się klony co ważniejszych obywateli miasta, a to odnalazł się astronauta, który błąkał się po pustkowiach już od 40 lat, przeprowadzano wybory prezydenckie… było tego dużo, a każdy z graczy mógł poprowadzić swój własny wątek.
Fabularnie związałem się z Zakonem Świętego Płomienia. To ogromna frakcja wierząca w Płomień, antropomorficzną inkarnację wybuchu nuklearnego. Za nic ma sobie heretyków, rządząc na swoich terenach pewną ręką. Swój obóz rozbiła na Czeskiej, okrytej złą sławą ulicy odciętej od reszty miasta dwoma bramami, gdzie prowadzono szemrane interesy, handlowano nielegalnymi towarami oraz prowadzono cieszący się ogromną popularnością pub Route 69. Mając duży wpływ na rozwój ulicy Czeskiej, Zakon starał się wespół z innymi frakcjami uzyskać jak najwięcej profitów dla niej od władz miasta.
Jako brat Bastian, misjonarz i uparty wyrzutek za nic mający sobie fanatyczne zapędy Zakonu, realizowałem swoją misję, sprzymierzając się z jedną z frakcji – GIP-ami – która słynie z tego, że do swoich szeregów przyjmuje wszystkich nowych przybyszów. Komunistyczna z założenia frakcja (ehm, partia?), rządzona przez Ojca, zaoferowała mi nocleg oraz strawę na cały okres Pory Przybyszów, była też idealną bazą wypadową do realizowania moich fabularnych celów.
CZYTAJ I OGLĄDAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Pieczę nad miastem sprawowało Control Alter Delete – skrótowo CAD – które twardą ręką wyłapywało wszystkie miejskie przewinienia oraz rozwiązywało ewentualne konflikty. W tym roku spotkało się z wieloma problemami – w tym samymi mieszkańcami, którzy otwarcie bojkotowali działania postapokaliptycznej policji.
Frakcja Outcasts prowadziła salę szkoleniową, w której gracze mogli rozwinąć swoje umiejętności, uczestnicząc w godzinnych przelekcjach. Można było wynieść czasami coś naprawdę ciekawego: jedna z lekcji, prowadzona przez belgijske Anvil Apocalypse Art, pozwalała własnoręcznie stworzyć maskę, którą najbardziej aktywny z uczniów otrzymywał na własność.
Bar Home to rokrocznie lokal najczęściej odwiedzalny przez graczy. Położony przy samym wejściu pozwalał odpocząć od wszechogarniającego gorąca, napić się czegoś chłodnego i przyglądać się akcji larpa. Tuż obok baru stała tajemnicza klatka Faradaya, w której wieczorami organizowano walki gladiatorów, za dnia natomiast badano jej tajemnicze pochodzenie.
CZYTAJ I OGLĄDAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Na terenie całego miasteczka można było natknąć się na masę innych ciekawych frakcji. Dzieci Tysiąca Słońc, Rad Ratzi, Toxic Crew, Flying Caravans, Wataha, Azyl, Spartan Commando, Myrage… wymieniać można naprawdę długo. Każda z nich cechowała się innymi wierzeniami, motywacjami, wystrojem, wewnętrznymi konfliktami.
(Kliknij, aby powiększyć)
Sicz to aglomeracja poza bramami miasta. Wolny handel, szemrane interesy i ogólna samowolka to główne cechy tego miejsca, którego mieszkańcy pozowolili sobie wysadzić jedyną rafinerię miasta. Pod koniec Pory Przybyszów Zakon Świętego Płomienia postanowił rozprawić się z Siczą raz na zawsze, zbrojnie atakując ją wespół z innymi mieszkańcami OldTown.
CZYTAJ I OGLĄDAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Oprócz ciekawych strojów (z roku na rok coraz lepszych!) można też było podziwiać odpowiednio przygotowane wozy. Również takie o niezbyt standardowej konstrukcji.
CZYTAJ I OGLĄDAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Rada Miasta zajmowała się wszystkimi problemami, z jakimi borykało się miasteczko. Każdy większy zgrzyt rozwiązywany był właśnie w tamtym miejscu – wszystko z myślą o mieszkańcach!
Jednym z nich był wspomniany atak Raidersów na miasteczko. Po wysłuchaniu żądań ich przywódcy mieszkańcy w mig uporali się z problemem, wyrzucając zbrojnie rzezimieszków poza bramy OldTown. Nie obyło się bez ofiar po obu stronach.
Arena jak rok temu pozwalała wyzwać kogoś na pojedynek o każdej porze dnia i nocy. Poza larpem było to miejsce na koncerty, pojedynki bokserskie i wrestling.
CZYTAJ I OGLĄDAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
A tak wygądałem ja:
Bawiłem się wyśmienicie. Każdy, kto choć raz zastanawiał się, jak to jest uczestniczyć w prawdziwym erpegu, kto choć raz chciałby płacić za strawę kapslami, usłyszeć z megafonu muzkę à la Fallout, budząc się o poranku, czy po prostu postrzelać z ASG do mutantów, niech po prostu weźmie udział w OldTown Festival. Na stronie imprezy dowiecie się wszystkiego, czego potrzeba, a jeśli tego wam mało – zajrzyjcie na jej facebookowy fanpage.
Backstage:
Zdarzyły się nawet oldtownowe oświadczyny:
Przed larpem miało miejsce OT Focus – specjalne wydarzenie dla graczy, podczas którego mogli zapozować w swoich strojach profesjonalnym fotografom.
Po więcej zdjęć zapraszamy do naszej GALERII.
Czytaj dalej
7 odpowiedzi do “OldTown Festival 2017: Siedem dni postapokalipsy. Fotorelacja cdaction.pl [GALERIA]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
W tym 3 dni larpa utrzymanego w klimacie postapo. Fani Fallouta, Mad Maxa i szerokopojętej postapokalipsy mogli przez tydzień bawić się na największym festiwalu tego typu w Europie. W tym i niżej podpisany, który sam zarzucił na siebie stylizowaną zbroję.
„Fani Fallouta, „Mad Maksa” i szeroko pojętego postapo”|O, czyli na imprezie prezentowano wykoksane bryki i architekturę prowincjonalnej Australii?
@ oho zadyma się szykuje, coś koledze nie pasuje, zły dobór słów redaktora według kolegi, będzie zadyma, mówię Wam…
Chciał bym powiedzieć że zakon zebrał ludzi ,by rozwalić sicz po czym ,sicz zrobiła deal z wszystkimi poza zakonem ,więc postanowili posłać dziewczynę z rdzeniami paliwowymi(pole ich rażeni to 3 kroki,nie wiedzieli tego) w samobójczy atak. wiec mamy 10m od bramy kwadracik radiacji poz 2. Ps.Noob z zakonu wlazły przez mur fabularny,wiec zostali zabici przez orgów.Ps2.Szturchać Zakon
No więc zacznę od tego że po pierwsze,nie jesteś w bractwie tylko jesteś emisariuszem. Po drugie, obrażałeś regularnie matkę (określenie gdy inny gracz psuje ci immersję) wyciąganiem iPhona, w środku larpa bo ty robisz foto. Pełna profeska. Po trzecie, Zakon tyle wspólnego miał z wyjściem na Sicz że wyszło od nich 2 gości, bo do pomszczenia było paru z Czeskiej. Wypad organizował Toxic Crew. A kolega @Derger nie wiem skąd takie bzdury wyssał. Nie było dziewczyny z rdzeniami, tylko technik którego ostrzelano
@Skydevil stałem na bramie do siczy miał być gość ale, ruszał się podczas negocjacji,wiec go odwaliliśmy, i do słownie na sam koniec posłali dziewczynę(mogła być technikiem).
@Skydevil Dobrze, że wiesz lepiej ode mnie, czy jestem w bractwie, czy nie. 😀 Emisariusz ≠ misjonarz, damn.Co do fotek: nie byłoby tej relacji, gdyby temat nie był dogadany z organizatorami. Doskonale wiedzieli, że larpuję oraz jestem fotografem, dlatego też dostałem dwa identyfikatory. I dlatego też mogłem majtać ajfonem we wrażych momentach – nie spotkałem się z otwartym sprzeciwem.|Jeśli chodzi o atak na sicz – takie zebrałem informacje od kilku osób. Zawsze można coś zmienić w artykule. Miłego!