Recenzja: God of War dotarł na pecety. I jest fenomenalny

To gra zdecydowanie inna niż starsze odsłony serii. Twórcy zdecydowali się odświeżyć formułę, tworząc tytuł, który wygląda jak współczesna gra akcji. God of War jest pełen satysfakcjonujących starć, które jednak sprawnie przeplatają się z poprowadzoną w nowy sposób – i na wysokim poziomie – narracją. Osią opowieści są stosunki dwóch głównych bohaterów: ojca – Kratosa, bohatera cyklu; oraz syna – Atreusa, młodzieńca, którego poznajemy, gdy obaj przygotowują się do pogrzebu Laufey – partnerki boga wojny i matki chłopca. To właśnie jej śmierć wypycha dwójkę bohaterów poza bezpieczne ramy ich domostwa: ruszają w podróż na szczyt góry, by tam złożyć prochy zmarłej.

Co znamienne, wydarzenia te mają miejsce na dalekiej północy. Twórcy porzucili ciepłe klimaty antycznej Grecji na rzecz mroźnej mitologii skandynawskiej, która zgrabnie zastępuje tu wyeksploatowane już do cna podania z Hellady. A Kratos, jak można się domyślić, w międzyczasie zdążył zadomowić się w panteonie lokalnych bogów. Co jednak nie znaczy, że się polubili: wojownicze bóstwa najwyraźniej nie pałają miłością do uchodźcy – szybko więc okazuje się, że sentymentalna z początku wyprawa, której celem było uhonorowanie zmarłej, ma drugie dno.
We dwójkę raźniej
Główne skrzypce gra tu oczywiście Kratos – to on, starym zwyczajem, szlachtuje wrogów, rozrąbuje im łby, wyrywa kły i ogółem swymi mocarnymi ramionami pcha akcję do przodu. Partneruje mu jednak pozbawiony olbrzymich bicepsów Atreus, asystując ojcu w walce. Przy tej okazji złośliwie można też rzec, że jak ktoś nie ma w mięśniach, to ma głowie – z tego względu młodzieniec, bardziej obeznany w lokalnych wierzeniach i językach, pomaga odnaleźć się byłemu mieszkańcowi Sparty w nowych okolicznościach.
Czekaliśmy prawie cztery lata – ale było warto.
Tandem ten jest oczywiście odpowiednio wyposażony. Kratos, co jest miłą odmianą, prócz przydającej się przy blokach rozkładanej tarczy, dzierży Lewiatana – topór, który z biegiem fabuły będziemy modyfikować poprzez udoskonalanie ostrza, nakładanie na nie zaklęć czy wymianę styliska. Jego syn z kolei włada łukiem – młodzieniec co prawda zadaje umiarkowanie duże obrażenia, ale swoimi strzałami np. mrozi czy dezorientuje wroga. W czasie wolnym od naparzanki obaj zaś, robiąc użytek ze swoich zabawek, rozwiązują różnego rodzaju zagadki środowiskowe, otwierając mosty, niszcząc przęsła itd. Elementy logiczne tego rodzaju pojawiają się stosunkowo często. Ponadto nasi bohaterowie noszą zbroje – w przypadku Kratosa podzielone na części i uzupełnione talizmanem.

Całość wyposażenia to przyzwoity i dający sporo frajdy w rozwijaniu komplet, który do tego dobrze wygląda. A co najważniejsze – walka tym wszystkim sprawia morze frajdy, gdyż mamy do dyspozycji nie tylko drzewka talentów, które aktywują np. różnego rodzaju kombosy, ale i będący niejako ikoną serii spartański szał, podczas którego Kratos tłucze wrogów bez litości. To ponownie gra bardzo krwawa, finishery zaś robią spore wrażenie – choć wydają się w porównaniu z poprzednimi częściami jakby trochę stonowane.
Wersja pecetowa
To już drugi duży port z PlayStation, w jaki miałem okazję zagrać, i zarazem kolejna po Death Stranding gra, która na pececie nie sprawia żadnych problemów. Podczas zabawy nie zanotowałem ani jednej zwiechy, nie było podejrzanych spadków wydajności ani żadnych gliczy. No, jeden raz Kratos podczas rozmowy był niemy – najpewniej więc nie przypisano do jego kwestii pliku audio. To jednak szczegół, który nie rzutuje na świetny całościowy obraz gry – chciałbym, żeby wszystkie produkcje reprezentowały taki poziom.
W kwestii wydajności – cóż, God of War wymaga mocnego sprzętu. Ogrywałem go na komputerze z wyższej półki, którego kluczowymi komponentami są Core i9-10850K oraz GeForce RTX 2080 Ti. I jak się okazało, taki zestaw jest niezbędny, by zapewnić średnią wydajność powyżej 60 klatek animacji na sekundę przy najwyższych detalach w rozdzielczości 3440 x 1440 – a więc w ultrapanoramicznym, poszerzonym QHD. Na szczęście w przypadku słabszych maszyn możemy trochę pomieszać w opcjach graficznych.

Prócz detali ultra mamy do dyspozycji ustawienia wysokie, niskie oraz oryginalne. Nazwa tej ostatniej pozycji sugeruje, że szczegółowość grafiki odpowiada temu, co znamy z PS4, a na drabince ustawień pecetowych zajmuje miejsce detali średnich. Przerzucając się pomiędzy tymi opcjami, możemy zyskać bez większych problemów dodatkowe klatki.
Jeśli jednak to za mało, do dyspozycji mamy również sekcję ze skalowaniem rozdzielczości. Tam znajdziemy kolejno DLSS, FidelityFX Super Resolution oraz suwak skali renderowania. Opcji tych możemy używać naprzemiennie (razem nie działają) i każda funkcjonuje nieco inaczej – choć wszystkie prowadzą do tego samego, czyli przyrostu liczby klatek animacji. DLSS wymaga kart Nvidii ostatnich dwóch generacji i daje najlepsze efekty – wzrost wydajności jest zauważalny, szczególnie przy niższych detalach grafiki, i odbywa się to z niemal niewidocznymi stratami w jakości obrazu. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku dwóch pozostałych, które również pozwalają nieco bardziej „rozpędzić” grę, ale kosztem wyraźnego pogorszenia oprawy. W tabeli poniżej znajdziecie zestawienie wydajność z DLSS i bez na trzech wybranych poziomach detali grafiki.

Można i bez pada
Wersja pecetowa to również siłą rzeczy zmienione w stosunku do pierwowzoru sterowanie. W „blaszanego” Boga wojny grałem, korzystając z klawiatury i myszki. Kontrola nad dwójką głównych bohaterów nie jest tu tak intuicyjna jak w przypadku konsoli, ale po początkowych trudnościach bez pada mogłem się spokojnie obyć i bawiłem się wprost wyśmienicie.
Na pececie God of War nie sprawia żadnych problemów technicznych – chciałbym, żeby wszystkie produkcje reprezentowały taki poziom.
Od konsolowej premiery w 2018 roku God of War nie zestarzał wcale – ani graficznie, ani gameplayowo. To wciąż tytuł, który zachwyca skalą, pięknem odwiedzanych przez nas krain czy satysfakcjonującą walką. Nie bez znaczenia jest również przyjęta przez twórców formuła podróży ojca z synem i rozterek z tym związanych. To niby gra akcji, ale scenarzystom zdarza się przemycić gdzieś pomiędzy krwawymi starciami kilka zgrabnie upchniętych uniwersalnych prawd. Pecetowe szaty Boga wojny prezentują się więc okazale: to gra, w którą każdy fan tytułów nastawionych na akcję powinien zagrać.

[Block conversion error: rating]
Czytaj dalej
16 odpowiedzi do “Recenzja: God of War dotarł na pecety. I jest fenomenalny”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Fajnie, że wersja PC się udała. Ja grę splatynowałem na konsoli w okolicach premiery. Jak dla mnie 10/10. Aż zazdroszczę tym, którzy mają ten tytuł dopiero przed sobą 🙂
No jak na konsolę to typowa gra. Takie typowe sony czyli TPP i korytarz. Mnie zupełnie to nie porwało, Przeszedłem na ps4 i oceniam na 7,5/10. Poza tym z tego co wiem to port na PC jest co najwyżej przeciętny.
Cieszy fakt, że tytuł jest w pełni grywalny na myszy i klawiaturze. 😀
Przecież to drewniana walka. Ciężko byłoby to popsuć
Dać ci „lajka”, żebyś poczuł się spełniony i poszedł trollować w inne miejsce?
Wolałem poprzednie odsłony. Ta dość szybko wydała mi się powtarzalna i nudna. No ale kwestia gustu 😉
W tej odsłonie ewidentnie spadło tempo akcji i rozmach potyczek.
Tak się z reguły dzieje, gdy zmienia się gatunek. Starsze odsłony to slashery, a to jest – nie wiem, 3 osobową grą akcji? Coś takiego.
Dokładnie. 90% eksklusiwów Sony to „3 osobowa gra akcji” na jedno kopyto.
I cyk, głodomor rusza na piece. Znów cały świat usłyszy „chłopcze chłopcze chłopcze chłopcze […] chłopcze”, znów ziomek z tatuażami się lekko zirytyje. Ciekawi mnie jaka mitologia zdechnie następna xD.
Ach, jaka radość w komentarzach.
Niech wyniki testów na Gry-Online, przeprowadzonych przez PC-ciarza dla odmiany
https://www.gry-online.pl/S020.asp?ID=14582
przygaszą kilka uśmiechów.
Są cookiesy 😀 Yeah! Zobaczymy, czy zapamięta logowanie. No i żeby nie wywalało na stronę główną po zalogowaniu i będzie git!
mam to na PS 4 nie będe kupywał na PC bez sensu , cenna za duża
Mam to na PS4 i kupiłem preordera na PC 😛 Głównym powodem była chęć zagrania w końcu i brak konsoli 😉 No i klawiatura+mysz>pad, przynajmniej w tej grze.
jak dla mnie optymalizacja jest zwalona. rx6800 i r7 5800x na pokladzie. na ultra w FHD sa dropy do 40fps. sterownik ocenia srednia ilosc fps na ~87. gpu spi, bo obciazone ledwo w 70-75%, z kolei z CPU gra doi rowno. w typowym singlu CPU zazwyczaj nie dobija do 20%, tutaj ~50%. ciekawe co niby za efekty procesorowe tutaj dali? hmm, zadne.. zwykla emulacja napisana na kolanie. nawet na ustawieniach ”oryginalnych” nie jest idealnie – sa dropy do 50-55fps w FHD. bez przesady..
Jak dla mnie jest super. Cieszę się że na swoim niemal trzyletnim lapku mogę grać w 4k na max detalach i wyciągać +- 30 fpsów. To i tak sporo więcej niż liczyłem 😀